Cascadia: Kraina Puzzli i Spokoju
Czy zdarza Wam się szukać gry, która jest jednocześnie prosta do nauczenia, piękna dla oka i nie opróżni portfela? Gry, którą można wyciągnąć na stół zarówno w towarzystwie planszówkowych weteranów, jak i osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z tym hobby? Jeśli tak, to mam dla Was idealną propozycję: Cascadia.
Pierwsze Wrażenie: Natura w Pudełku.
Cascadia zaprasza nas do malowniczego regionu Pacyficznego Północno-Zachodniego w Ameryce Północnej. Już od pierwszego spojrzenia na pudełko, ozdobione przepiękną ilustracją autorstwa Beth Sobel, czujemy spokój i bliskość natury. A co najlepsze? Samo pudełko jest niewielkie i zgrabne. W dobie ogromnych pudeł walczących o każdy centymetr na regale, Cascadia jest jak powiew świeżego powietrza. Nie będzie niepotrzebnie zajmować cennego miejsca, a całą zawartość mieści w sposób przemyślany i kompaktowy.
Jak w to się gra? Prościej się nie da!
Jedną z największych zalet Cascadii są jej banalnie proste zasady. W swojej turze gracz robi tylko jedną rzecz: wybiera z dostępnej puli jeden zestaw składający się z kafelka terenu i żetonu zwierzęcia, a następnie dokłada je do swojego rosnącego ekosystemu. Kafelek terenu musimy dołożyć do już istniejących, a żeton zwierzęcia położyć na pasującym do niego terenie. To wszystko. Tłumaczenie zasad nowym graczom zajmuje dosłownie pięć minut.
Sercem gry jest mechanika układania kafelków (ang. "tile-laying"), którą osobiście uwielbiam. Daje ona ogromną satysfakcję płynącą z tworzenia własnej, spójnej i punktującej krainy. Obserwowanie, jak z pojedynczych heksagonalnych płytek powstaje kolorowa mozaika gór, lasów, rzek i prerii, jest niezwykle relaksujące.
Piękno tkwi w szczegółach.
Mimo prostoty zasad, gra oferuje zaskakującą głębię. A to za sprawą kart punktacji dla poszczególnych gatunków zwierząt (łosie, niedźwiedzie, łososie, sokoły i lisy). Przed każdą rozgrywką losujemy po jednej karcie dla każdego gatunku, co całkowicie zmienia sposób, w jaki będziemy chcieli układać nasze żetony. Raz łosie będą punktować za tworzenie długich korytarzy, a innym razem za bycie w parach. To sprawia, że każda partia jest inna i wymaga od nas nowej strategii. Taka regrywalność to ogromny plus!
Co więcej, rozgrywka jest naprawdę szybka. Partia w dwie lub trzy osoby zamyka się zwykle w 30-40 minutach. Nie ma tu długiego oczekiwania na swoją turę, wszystko płynie gładko i dynamicznie. Gra świetnie sprawdza się też w trybie solo, oferując sprytny system do rywalizacji z samym sobą.
Podsumowanie: Czy warto?
Zdecydowanie tak! Cascadia to gra niemal idealna.
-
Łatwe zasady sprawiają, że to świetny tytuł "wejściowy" ("gateway game") dla początkujących.
-
Przyjemna, relaksująca tematyka i piękne wykonanie cieszą oko.
-
Szybka rozgrywka i ogromna regrywalność gwarantują, że gra często będzie wracać na stół.
-
Satysfakcjonujące układanie kafelków daje poczucie tworzenia czegoś własnego.
Niewysoka cena i małe pudełko to argumenty, które trudno zignorować.
Dodałbym od siebie, że Cascadia ma w sobie coś z medytacyjnej układanki. To jedna z tych gier, po której zakończeniu czujemy się po prostu dobrze i mamy ochotę na jeszcze jedną partię. Jeśli szukasz tytułu, który przyniesie Ci wiele spokojnej radości, a jednocześnie stanowi ciekawe wyzwanie logiczne, nie szukaj dalej. Cascadia to strzał w dziesiątkę.
#gryplanszowe #grybezpradu #hobby #boogiecontent
ps. w następnym conietygodniowej recenzji, będzie Destinies. To już ostatnia pozycja z wcześniej "głosowanych", a to znaczy, że po Destinies będzie jakaś ankieta


