Cześć, Hejterki!

Właśnie zakończyłam 8-tygodniowy program terapii poznawczej MBCT-L (ang. Minfulness Based Cognitive Theraphy for Life) i chciałam się z Wami podzielić wrażeniami. Dlaczego? Bo warto. Wpis taguję jako #depresja #medytacja #uwaznosc #mindfulness #psychiatria #psycholog #medycyna i też #stoicyzm bo to wszystko się łączy.

Będzie długo, ale mam nadzieję, że chociaż dla 1 osoby wpis będzie wartościowy i zachęci do pracy nad sobą. (ʘ‿ʘ)

  • Czym jest MBCT?

To kurs, łączący elementy psychoterapii poznawczo-behawioralnej z praktykami uważności. Głównym celem jest pomoc pacjentom ze zdiagnozowaną depresją w zapobieganiu jej nawrotów. Co ważne, nie jest to jakieś „psychopierdololo” czy też ezoteryczne/buddyjskie podejście, które będzie uczyć czerpania energii ze słońca. Nie. Jest to program opracowany przez naukowców, prowadzony przez psychoterapeutów, a nie samozwańczych „kołczów” czy innych „oświeconych”. Terapia jest oficjalnie stosowana w ochronie zdrowia w UK i naukowo udowodniono jej wyższą skuteczność nad terapią PB. Moje zajęcia dodatkowo były poddane superwizji przez Uniwersytet w Oksfordzie (Oxford Mindfulness Centre).

W internecie jest mnóstwo badań i opracowań na ten temat, więc nie będę się rozwodzić, tylko odniosę do 3 spoko źródeł:
Strefa Psyche Uniwersytetu SWPS (wideo YT)
Instytut Psychoterapii Integralnej (strona www)
The British Journal of Psychiatry (publikacja z badaniami PDF)

  • A to nie jest czasem MBSR?

Nie. MBCT wywodzi się z MBSR, czyli z terapii skupiającej się na redukcji stresu. MBCT uczy bardziej świadomego podejścia do życia, w tym wyciszenia przebodźcowanego umysłu, niepodlegania emocjom i myślom oraz skupienia na odczytywaniu sygnałów wysyłanych przez organizm (szybciej wtedy można reagować na objawy depresji czy też chorób).

  • Studium przypadku, czyli dlaczego tam w ogóle poszłam?

Nie chcę się za bardzo rozwlekać na tematy prywatne. W skrócie: bo tego potrzebowałam. Końcówka zeszłego roku była dla mnie mega stresująca, angażująca i ogólnie pozbawiła mnie zdrowia. W nowy rok weszłam o 5 kg lżejsza, bez połowy włosów na głowie, z utraconą serią 350 dni w Duolingo (xD), z permanentną bezsennością i nerwobólami (na tyle poważnymi, że wspomagająco wjechały leki nasercowe). Dotarło do mnie, jak bardzo jestem wycieńczona i że jestem w trybie przetrwania (autopilota). Jakby tego było mało, zaobserwowałam u siebie stany depresyjne, co też nie było dla mnie zaskoczeniem, bo przeżywałam żałobę, której wcześniej do siebie nie dopuszczałam. No po prostu kombo.

  • Skąd mój pomysł na MBCT?

Bo MBCT znałam wcześniej. Kilka lat temu zakończyłam psychoterapię, ponieważ stwierdziłam, że doszłam do ściany, i szukałam innych sposobów na rozwój (zwłaszcza że terapia wyzwoliła we mnie emocje, a nie pokazała, co z nimi robić dalej). Zapisałam się wtedy na kurs MBCT stacjonarny, jednakże przyszedł lockdown i przenieśli to do online, ale tak nie chciałam. Dlatego też zaczęłam techniki uważności zgłębiać na własną rękę. Muszę jednak przyznać, że w tym czasie to więcej o tej całej uważności czytałam, niż praktykowałam. Ale pandemia i tak była swego rodzaju nauką uważności (przynajmniej dla mnie) – świat spowolnił i tak naturalnie człowiek cieszył się chwilą, sobą i doceniał np. to, że może wyjść z domu i po prostu popatrzeć na trawę...

W styczniu br. byłam w takim stanie, że stwierdziłam, że dłużej tak nie pociągnę. Szczególnie że dotąd skuteczne metody nie dawały efektów. Wiedziałam, że czas udać się po profesjonalną pomoc i wspomóc się farmakologią, czego nie chciałam, bo wiązałoby się to z braniem mocnych, uzależniających leków (been there, done that).

I tutaj muszę podziękować Panu Cukierbergowi, bo zaledwie dzień po mojej rozmowie ze znajomym o tym całym MBCT na fejsbuku wyświetlił mi się post z kursem. Przypadeq? Nie sondze. Nie wahałam się. Zapisałam się, stwierdzając, że to dla mnie ostatnia szansa. Jak nie pomoże, to kierunek psychiatra.

  • Jak wyglądają zajęcia MBCT?

Zajęcia prowadzone są stacjonarnie przez 8 tygodni. W mojej grupie było 8 osób + 1 osoba prowadząca. Spotykaliśmy się 1 raz w tygodniu na 2-godzinnych zajęciach, podczas których wykonywaliśmy po kolei różne praktyki (ćwiczenia). Dodatkowo wykonuje się ćwiczenia w domu i średnio przeznacza się na to 40 minut dziennie (można mniej, można więcej). Dostaje się skrypt z omówieniem zajęć, ćwiczeń oraz nagrania audio do medytacji.

Dodatkowo odbył się Dzień Uważności, podczas którego przez bite 5 godzin się milczało. Tak, dokładnie. Mówiła tylko prowadząca. Nawet jak była przerwa na posiłek, to się nie rozmawiało, nawet nie nawiązywało kontaktu wzrokowego z innymi. Dla ekstrawertyków taki dzień może być mordęgą, ale o dziwo, w moim przypadku, tak dobrze zadziałał, że zrobiłam sobie sama taki dzień w domu (z wyłączonym telefonem, telewizorem itp.), naprzemiennie medytując i drzemając (xD). POLECAM.

Co bardzo chciałabym podkreślić, MBCT to nie są zajęcia, podczas których analizuje się swoje problemy i klepie po pleckach. Nie. Nie jest to terapia grupowa. Są to zajęcia/spotkania, które ułatwiają wejście w cały ten świat, szczególnie jeśli jest się osobą, która potrzebuje poprowadzenia za rączkę, rutyny i motywacji ze strony grupy. Mówi się wyłącznie o ćwiczeniach - doświadczeniach i przemyśleniach związanych z wykonywaniem ich.

  • Jakie praktyki się stosuje?

Praktyk jest mnóstwo, są formalne i nieformalne. Większość była mi znana. I to też nie jest tak, że trzeba robić WSZYSTKO. Nie. Wybiera się takie, które najbardziej Ci leżą i są największe szanse, że staną się Twoim nawykiem. Dobrze jest też spróbować ich wszystkich, a nie od razu odrzucać, że „to nie dla mnie” lub „to robiłam, nie działało”, bo akurat w tym momencie może akurat ta praktyka „siądzie”. No i najważniejsza jest konsekwencja, czyli robimy to codziennie, najlepiej o stałych porach.

Tak na przykład u mnie do stałego repertuaru weszły:

  • medytacja 20 min
  • skanowanie ciała 10 min
  • 3 stopniowa przerwa na oddech
  • spontaniczne akty życzliwości (ale to już robiłam wcześniej, bo świat ogólnie jest lepszy, gdy jesteśmy dla siebie mili :))
  • naprzemiennie: medytacja dobroci (metta) i medytacja z trudnościami, kiedy chcę
  • dołożyłam też więcej stretchingu po treningach

WAŻNE: Też nie jest tak, że jak medytacja czy uważność, to tylko na siedząco, w pozycji kwiatu lotosu, z ryjkiem do słońca, w totalnej ciszy lub ze specjalną muzyczką. Nie. Medytować można wszędzie. Możesz w tramwaju zamknąć oczy i skupić się na oddechu. Możesz przed snem zrobić szybkie skanowanie ciała (skupiać się na wybranych jego partiach i oceniać, co tam czujesz). Możesz po oddech sięgać w sytuacjach, kiedy tego potrzebujesz – gdy widzisz, że „odpływasz” lub się denerwujesz, policzyć spokojnie do 10. Możesz też bez słuchawek na uszach przespacerować się 10 minut, próbując nie nadepnąć na linię na chodniku lub po prostu liczyć swoje kroki. Możesz też po prostu wyłączyć TV przy posiłku i skupić się na jedzeniu, bez rozpraszaczy – to właśnie uważność.

  • Czego się obawiałam?

Jestem ateistką, racjonalistką, ale też cynikiem; na co dzień twardo stąpam po ziemi. Wszelkie sprawy duchowe i ogólnie metafizyka to dla mnie „meh”. Moje obawy dotyczyły tego, co w sumie wybrzmiało w pierwszym akapicie. Obawiałam się jakiejś przesadnej duchowości, ezoteryczności i... no, odklejenia. Na szczęście tak nie jest. Zajęcia są konkretne, z akademickim podejściem. Czasem może miałam jakieś zgrzyty, bo nie do końca rozumiałam instrukcji, ale właśnie po to jest grupa, by rozmawiać i by rozumieć.

  • Co mi się najbardziej podobało?

Różnorodność osobowości. Zebrali się różni ludzie. Były osoby, które miały już do czynienia z medytacją; osoby praktykujące jogę, ale też osoby, które zastanawiały się, „co tam w ogóle, kuFa, robią”. Nawet trafił się jeden psychoterapeuta pracujący z osobami z uzależnieniami, który szukał dla siebie „narzędzi odciążających”. Była też osoba ze zdiagnozowanym ADHD.

Podobało mi się to, że można było przyjść wkurwionym, zmęczonym i ogólnie w stanie „nie do ludzi”, a i tak nikt nie oceniał. Nie było też konieczności odzywania się i brania czynnego udziału w ćwiczeniach z rodzaju burzy mózgów. Czy spowiadania się z prac domowych.

Na koniec każdy uczestnik otrzymał laurkę, zawierającą kilka słów od innych (wypełnialiśmy wcześniej ankietę). Ta laurka jest dla mnie tak budująca, że, kurde, no... Pokazuje, że wykonałam kawał solidnej roboty przez te 8 tygodni (i ogółem przez ostatnie lata). I co ważne dla mnie – że ludzie mnie widzą taką, jaką ja siebie widzę (lub chciałabym widzieć :)), ale przestałam widzieć przez to, że moje myśli zbłądziły. Laurka poszła na ścianę i stała się moją codzienną motywacją (i nagrodą).

  • A ile to MBCT całe kosztuje?

Ceny się wahają od 1200 zł do 1800 zł.

  • Czy mogę ćwiczyć uważność samodzielnie, bez kursu, ZA DARMO?

Jasne, jeszcze jak. Jest to dobrze opisany temat i jest też dużo materiałów, książek, w tym nagrań audio; są nawet na Spotify. Ale mam tu fajne 2 źródła:

Kursu redukcji stresu MBSR (ang.)
Kursu uważności – kierunek medytacje (pol.)

  • Jak ogólnie oceniam kurs MBCT?

Mnie pomogło. W sensie zebrałam się do kupy. Mam oczywiście momenty załamań, smutku i stresu, jak każdy człowiek, ale już tak nie pochłaniają. Częściej jednak obserwuję u siebie typowy (i ceniony przez innych – pozdro @somskia :* ) wyjebanizm.

Ale też nie należy tego rozumieć tak, że nagle ZNALAZŁA SKUTECZNY SPOSÓB NA DEPRESJĘ. LEKARZE JEJ NIENAWIDZĄ. Po prostu zyskałam narzędzia, by dalej pracować nad sobą i się rozwijać. Wyszłam też z własnej głowy i zadbałam o własne potrzeby. Bo musisz też wiedzieć, że jak nie zadbasz o 3 podstawowe filary, mianowicie: jedzenie, spanie i aktywność fizyczna, to żaden sposób na smutek, depresję, lęki czy ból dupy nie pomoże.

Dzięki temu, co wyniosłam z zajęć, łatwiej mi było i jest odpuszczać pewne sprawy. Na przykład dedlajn nie był tak palący i szłam na siłownię, a po niej nie spieszyło mi się tak bardzo do domu, przez co mogłam spokojnie zrobić stretching lub wypić jogurt na ławce w parku. Ba, nawet rezygnowałam z siłowni na rzecz spaceru lub książki, gdy stwierdzałam, że to jest właśnie to, czego teraz potrzebuję.

To wszystko ma znaczenie, tj. te wszystkie małe decyzje. To są takie puzzle, które układasz metodą małych kroczków, aż w końcu układają się w całość. AMENT.

___

Masz pytania? Wal śmiało Mogę też polecić jakieś książki.

___

PS Jeśli ktoś dobrnął do końca, to gratuluję i dziękuję.
Gepard_z_Libii

Ale buddyzm to proszę szanować, albo przynajmniej się zapoznać przed pisaniem takich bredni, jak czerpanie energii że słońca

ismenka

@Gepard_z_Libii oj tam, to tylko taka figura retoryczna Wyluzuj, mordko.

Gepard_z_Libii

@ismenka Ale ja się nie spinam, a nawet niezłą bekę miałem.

Z drugiej strony jak się człowiek bardziej zastanowi, to jednak wszyscy żyjemy dzięki słońcu i czerpiemy z niego energię, ale może trochę innym spsosobem niż by niektórzy chcieli

Odczuwam_Dysonans

@ismenka oo, quality post, trafne użycie Twoich umiejętności

Ciekawy temat i chętnie puszczę sobie jakiś podcast czy rozmowę o tym sposobie pracy nad sobą. Wydaje się nieco zbieżny z tym, co sam poniekąd staram się realizować żeby nie wracać do gorszych stanów psychiki, aczkolwiek bardziej instynktownie niż rozmyślnie. Nie słyszałem wcześniej o tego typu terapii, ale oceniając po Twoim wpisie, to zdaje się być namiastką remedium na dzisiejsze tempo i, poniekąd, narzucany styl życia, co dla większości z nas ciągnie za sobą nieciekawe konsekwencje jeśli chodzi o głowę

Ciekawe ile osób nurzających się, i w efekcie oddalajacych od samych siebie, w farmakologii mogłoby w zamian skorzystać z tego typu spotkań. I nie żebym miał coś przeciw samej psychiatrii, bo bardzo dobrze że ludzie nie mają już takich oporów w sieganiu po pomoc, jednak spotkałem już ludzi dla których stało się to bardziej celem niż drogą, a to już ociera się o ćpanie. Często przez to, że wcale nie działa tak dobrze jak by mogło.

Podobnie z resztą uważam że dla alkoholików lepszą drogą ku trzeźwości są grupy wsparcia, niż wszywka. Mimo że wszywka też czasem jest potrzebna.


Ciekawy temat i na pewno zgłebię skoro sprawdziłaś na własnej skórze, kiedyś bardzo mnie takie tematy fascynowały, bo sposoby naprawiania ludzi dużo mówią o samych ludziach

ismenka

@Odczuwam_Dysonans W dobrym kierunku zmierzasz w rozkmince Są badania wykazujące, że terapia mindfulness daje takie same lub porównywalne efekty jak farmakologia, ale tylko w przypadku epizodów depresyjnych, które wystepują po raz trzeci i dalej. Dlatego też MBCT jest stosowane oficjalnie w psychiatrii w UK.


Do głowy przychodzą mi dwa badania, które to potwierdzają, jednak próba i sama metodologia, z tego co kojarzę, były dość wątpliwe i środowisko naukowe zasugerowało powtórne wykonanie. Teraz znalazłam na szybko coś takiego: https://pulsmedycyny.pl/depresja-pokonana-sila-umyslu-891108


Jak poszukasz, to na pewno znajdziesz więcej źródeł i więcej materiału do rozkmin


Ogólnie uważam, że żyjemy w paskudnych czasach, nasz mózg jest wiecznie atakowany, ciało również. Ciągle dziki pęd i kultura zapierdolu. A taka uważność czy stoicyzm uczą, by się zatrzymać i by się rozejrzeć, by przewartościować swoje życie. Dzięki mindfulness natomiast zyskujemy wsparcie do radzenia sobie z emocjami i różnymi myślami - po prostu dajemy im być i płynąć, bez uwieszenia się, przeżywania; jesteśmy tak jakby obok, jednak skupieni na doświadczeniu i sygnałach, jakie wysyła nam ciało. To sprawia, że łatwiej nam funkcjonować i po prostu cieszyć życiem.


(kurdę, brzmię jak natchniony babsztyl xD)


btw Nasz umysł ogólnie jest fascynujący. Mnie kręci też neurobiologia.

Odczuwam_Dysonans

@ismenka też tak uważam, trzeba potrafić akceptować stan zastany, trzeba też potrafić odpuścić, nie zawsze wygrana warta jest walki. Inna sprawa, czy da się tego nauczyć bez odbycia wielu bitew. No i też jakiś balans, bo o niektóre sprawy jednak warto się czasem spiąć, byle nie raz za razem.

Liznąłem temat różnych schorzeń psychicznych, sposobów leczenia, czytałem różne opracowania etc., chociaż było to już dawno temu - ale w jednym z najgorszych moich okresów. Byłem już tak zmęczony przez tę, notabene, mękę, że aż zaczęło mnie interesować jak to się dzieje, poza jakimiś pierwotnymi punktami zapalnymi które potrafiłem określić - no ale jak to trwa któryś rok, to mogłoby już się ode mnie odjebać xD i to poniekąd pomogło, na pewno pomogło w ciekawych i pouczających nocnych rozmowach na Wykopie, a to już, wydaje mi się że w większości przypadków, była jakaś obopólna korzyść czy pomoc. To, tak trochę, pozwoliło mi, hmm, uchwycić, zmaterializować swoją empatię, na którą raczej nie zwracałem wcześniej uwagi. Z samych tekstów czy opracowań wprost już niewiele pamiętam, pewnie też poniekąd ze względu na stan w którym najintensywniej je zgłębiałem (tzn. nie że jakoś mega dużo, no ale cośtam liznąłem jeśli chodzi o choroby głowy), niemniej jakieś konkluzje zostały ze mną do dzisiaj.


Neurobiologia wydaje się być mega ciekawa i tajemnicza, ale przyznaję że jestem laikiem :). Zapisałem sobie ten wątek, w weekend chętnie poczytam linki Twoje i te z komentarzy, może się znajdzie chwila bo z tym to u mnie ciężko. No ale święta w końcu :D. Ba, być może nawet Ci odpiszę wcześniej niż za 5 miesięcy! ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

ismenka

<<< LITERATURA >>> Wrzucam kilka tytułów dla zainteresowanych tematyką. Są to IMO najważniejsze publikacje do rozpoczęcia praktyk związanych z mindfulness. Książek jest więcej, więc jak czujesz niedosyt, mogę coś dorzucić :))


→ Wprowadzenie do uważności i medytacji:


1. Cud uważności. Prosty podręcznik medytacji , Thích Nhất Hạnh (mega podstawy).

2. Medytacja wglądu. Praktyka wolności , J. Goldstein.

3. Życie, piękna katastrofa. Mądrością ciała i umysłu możesz pokonać stres, choroby i ból , J. Kabat-Zinn.


→ MBCT:


4. Praktyka uważności. Ośmiotygodniowy program ćwiczeń pozwalający uwolnić się od depresji i napięcia emocjonalnego , Zindel V. Segal, John D. Teasdale i inni (podręcznik skierowany głównie do osób borykających się z obniżonym nastrojem i depresją).

5. Mindfulness. Trening uważności (Jak znaleźć spokój w pędzącym świecie) , D. Penman, M.Williams (uproszczona wersja kursu MBCT).


Walka z bezsennością:


6. Pokonaj bezsenność w 6 krokach z terapią poznawczo-behawioralną, E. Walacik-Ufnal, M. Fornal-Pawłowska.

ismenka

@splash545 masz tu listę kilku polecanych książek ^^ Wrzuciłam jako osobny komentarz, aby to nie zginęło i inni też skorzystali

splash545

@ismenka dzięki. Jakby ktoś chciał to pozycja nr 1 jest w formie audiobooka za darmoszke:

https://youtu.be/hZpFO438STw?si=9Kxr4eUi45G-Mg2t

Zaloguj się aby komentować

Siema,
Za oknem wiosna, a w #piechurwedruje - zima. Zapraszam do czytania i zachęcam do obserwowania tagu
---------
Szczyty: Gorc Troszacki, Kudłoń (Gorce)
Data: 19 grudnia 2021 (niedziela)
Staty: 13km, 4h40, 600m przewyżyszeń

Pewnego zimowego dnia zadzwonił do mnie brat z pytaniem, czy nie byłbym chętny na wycieczkę w góry z jego znajomymi. Rzecz jasna chętny byłem, więc niedzielnym porankiem wyruszyliśmy samochodem w kierunku miejscowości Rzeki, leżącej na skraju Gorczańskiego Parku Narodowego.

Auto zostawiliśmy na parkingu przy polanie Trusiówka, skąd ruszyliśmy zieloną ścieżką dydaktyczną celem dołączenia do żółtego szlaku. Śniegu było sporo, na tej wysokości był jednak dość mokry i śliski; stuptuty i kijki okazały się bardzo pomocne. Na tym krótkim odcinku było kilka miejsc z drewnianymi barierkami, a także stopniami ułatwiającymi nieco przejście przez górski potok, który w dwóch miejscach przecinał trasę.

Szlak żółty, do którego dołączyliśmy, piął się dalej coraz wyżej i, w miarę zdobywania wysokości, śnieg stawał się już bardziej zwarty i twardy. Zaczęliśmy także wkraczać w mgłę, która gęstniała z każdą chwilą. Trasa łagodniała w okolicach Jaworzynki i przez jakiś czas, aż do końca polany Podskały, dawała możliwość na ustabilizowanie oddechu. Z samej polany można by było podziwiać widoki na okolicę, jednak my przez mgłę nie byliśmy w stanie dojrzeć niczego. Nie przeszkadzało mi to jednak zupełnie, bo uwielbiam taki zimowy klimat połączony z gęstym zamgleniem, które sprawia wrażenie, jakby świat był czarno biały.

Kontynuowaliśmy wycieczkę, podczas której wyjątkowo wysunąłem się na początek grupy, jednak nie dlatego, że miałam lepszą kondycję od pozostałych - brat szedł po prostu z tyłu towarzysząc szwagierce, a jego dwóch kolegów dosłownie co 10 minut robiło przerwę na papierosa, więc chcąc nie chcąc szedłem bardziej z przodu. Przy polanie na Gorcu Troszackim zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na herbatę i jedzenie, chowając się za tablicą informacyjną w celu ochrony przed wiatrem, który w tamtym momencie trochę się wzmógł.

Po postoju ruszyliśmy dalej, przedzierając się przez wysoki śnieg. Ten odcinek - od polany do szczytu - był moim zdaniem najbardziej przyjemny pod względem otaczających nas widoków. Mijaliśmy zanurzony w gęstej mgle drzewa, które ledwo wystawały spod grubej pokrywy śniegu, sprawiając wrażenie, jakby były nią przykryte już od wieków.

Po niedługim czasie dotarliśmy do Kudłonia, który był celem naszej wycieczki. Zrobiliśmy sobie przy nim zdjęcie, a następnie brat wypakował z plecaka kuchenkę turystyczną i starał się rozpalić ogień, celem przygotowania grzańca. Po podłączeniu do niej kartusza okazało się jednak, że - chyba ze względu na niską temperaturę - układ nie jest zbyt szczelny. W pewnym momencie duża część gazu, która zdążyła się ulotnić, podpaliła się i niespodziewanie buchnęło ogniem, co udało mi się uwiecznić na zdjęciu. Brat pozalepiał nieszczelności śniegiem, dzięki czemu po jakimś czasie wszyscy mogliśmy się raczyć intensywnym smakiem napoju, który miłym ciepłem rozlewał się po organiźmie.

Butelka została opróżniona, przerwa się skończyła i rozpoczęliśmy drogę powrotną. Wróciliśmy na Gorc Troszacki, z którego odbiliśmy na zielony szlak. Jak zwykle przy schodzeniu skupiłem się bardziej na własnych myślach i szedłem raczej automatycznie. Śnieg amortyzował kroki i ten etap nie był tak nieprzyjemny, jak to bywa w innych warunkach, dzięki czemu kolana nie odzywały się bólem.

Dotarliśmy do niebieskiego szlaku, którym poszliśmy w stronę parkingu. Prowadził szeroką drogą wzdłuż potoku Kamienica i na początku wydawał się całkiem fajny i malowniczy, jednak po jakimś czasie spacer nim zaczął się nieprzyjemnie dłużyc - nie działo się nic ciekawego i było raczej nużąco. W końcu dotarliśmy jednak do auta i, ostatecznie zadowoleni z odbytej wycieczki, udaliśmy się w drogę powrotną do domu.

Trasa dla zainteresowanych.

#gory #podroze #wedrujzhejto #fotografia #gorce
57b57ddd-d47e-4d43-af36-ca57583a19f2
a1469061-ec42-436a-b23c-a8cdd5224583
df401a29-2157-49aa-bef0-a3ce1ca9efb1
a13e316b-619a-4c27-8fa2-984b4b76a5c2
2ac33462-9125-4a5e-9020-52ebe66a3e76

Zaloguj się aby komentować

Z konieczności dusza mniej odczuwa udrękę z powodu zawiedzionych pragnień, jeśli nie przyrzekałeś, że z całą pewnością będą spełnione.

Seneka, O spokoju ducha
#stoicyzm
4c2fbb11-2e99-4271-a9f3-49ac309284a8

Zaloguj się aby komentować

Zrobiłem jakiś czas temu skan mikrobiomu jelitowego z kału. Pomyślałem że może ktoś by był zainteresowany zobaczeniem jak to wygląda lub chciałby podzielić się w dyskusji opinią odnośnie samego badania.

POV: Pacjent z depresją i AZS.

Badanie robię drugi raz. Poprzednio 5-6 lat temu zalecana probiotykoterapia przynosiła efekty jednak po jakimś czasie był niestety nawrót objawów. Przyznam szczerze że po prostu nie wytrzymałem całego okresu, ponieważ jest ona przewidziana na ponad rok. Tym razem mam nadzieję że się uda

#ciekawostki #depresja #zdrowie
f4fe0d3f-e954-47cc-8667-00384c1b4d32
BylemSimpem

@Czokowoko Jakie laboratorium robi takie rzeczy?

Czokowoko

@BylemSimpem to jest akurat z instytutu mikroekologii ale widziałem że są inne firmy które się tym zajmują (chociaż nie wiem czy dostarczają również opis postępowania)


Ogólnie to samo badanie możesz zrobić wysyłkowo, z tym że jest to o tyle upierdliwe że materiał musi być dostarczony w 48h a jednie chyba tylko poczta polska ma tę opcję i faktycznie w moim wypadku było następnego dnia w placówce.

Konto_serwisowe

Jakoś to miejsce nie budzi mojego zaufania.

7b08f288-d873-4db0-b5e8-e56f9e9c94dc
Czokowoko

@Konto_serwisowe Dlatego specjalnie nie dałem na początku wpisu jej nazwy, bo pamiętam że były co do niej wątpliwości.


Przy poprzednim badaniu mój stan był o wiele gorszy ale nie chcę wchodzić w szczegóły i ogólnie to to badanie było trochę moją deską ratunku po 7 latach batalii z lekarzami, dietetykami i lataniem z robieniem różnych badań po Polsce.


Generalnie ta probiotykoterapia mi faktycznie pomogła, aczkolwiek firma ewidentnie wrzuca tam swoje produktu które można pewnie kupić taniej a do samego badania słyszałem że raz jest ok raz jest nie a tanie nie jest ...


Słyszałem jeszcze że jest możliwe zrobienia podobnego skanu mikrobioty z próbek jelita pobranego podczas gastroskopii ale niestety nie znalazłem placówki która by to oferowała.

Konto_serwisowe

@Czokowoko 

Ja bym się bał wydać tam takie pieniądze, nie miałbym zaufania. Nie robią takich rzeczy w ALAB-ie, czy Synevo?

Basement-Chad

Słyszałem o tym. Ja bym był bardzo ostrożny z takimi terapiami, szczególnie jeśli ktoś zabiera się za regulowanie mikrobiomu jelitowego za pomocą długotrwałej antybiotykoterapii. Możesz sobie tym bardziej pomóc niż zaszkodzić. Różne teorie o ukrytych pasożytach, grzybicach i złych bakteriach to jest obecnie totalny top-1 wśród szurów, pseudolekarzy i altmedowców. Oni teraz głównie z tego żyją, bo alergie wychodzą z mody. To, że ktoś ma dyplom lekarza niestety niczego nie gwarantuje.


Badania mikrobiomu jelitowego i jego interakcji z dietą, metabolizmem, systemem odpornościowym i zdrowiem fizycznym i psychicznym to względnie nowa i niezbyt dobrze poznana dziedzina medycyny. Tego typu kurację mają więcej wspólnego z eksperymentami medycznymi i pseudonauką niż z prawdziwą medycyną. Jest wielu ludzi którym się wydaje, że mają o tym pojęcie i próbują to monetyzować. W rzeczywistości to nikt tak naprawdę nie wie jaki powinien być prawidłowy mikrobiom i czy powinien być identyczny u każdego i co tak naprawdę na niego wpływa. Jak pójdziesz do 5 lekarzy i dietetyków którzy się tym zajmują to gwarantuje, że każdy z nich powie Ci coś innego i zaleci inną terapię.


Takie kuracje przypominają trochę próby regulacji populacji dzików w lesie poprzez podpalenie go.

Zaloguj się aby komentować

W ciągu 6 lat skorzystałem z 64 noclegów z #airbnb i dostałem 41 recenzje. Recenzje są tekstowe i to jest dostępne dla gości, ale tak jak my dajemy gwiazdki mieszkaniom, my je dostajemy od właścicieli z tym, że ich nie widzimy i one są w rankingu naszym dla Airbnb (nie wiem na ile widzi je bezpośrednio kolejny host).

Możemy poprosić o wyplucie danych o nas z Airbnb. Zrobiłem to 3 dni temu i dostałem dzisiaj raport.

Moje gwiazdki z 41 recenzji:

CLEANLINESS: { 5: 40, 4: 1 }
Plus tagi:

HOST_REVIEW_GUEST_POSITIVE_KEPT_IN_GOOD_CONDITION: 5,
HOST_REVIEW_GUEST_POSITIVE_NEAT_AND_TIDY: 4,
HOST_REVIEW_GUEST_POSITIVE_TOOK_CARE_OF_GARBAGE: 2

Widać od kogo jakie są oceny dokładnie jakby co. Odwiedziłem 30 krajów, jedną 4 dostałem od Poznaniaków. dx

COMMUNICATION: { 5: 41 }
Plus tagi:

HOST_REVIEW_GUEST_POSITIVE_ALWAYS_RESPONDED: 3,
HOST_REVIEW_GUEST_POSITIVE_HELPFUL_MESSAGES: 3,
HOST_REVIEW_GUEST_POSITIVE_RESPECTFUL: 5,

RESPECT_HOUSE_RULES: { 5: 41 }

Moje dane recenzje mieszkań 61 - nie takie ciekawe imho ale jak ktoś chcę spojrzeć: https://pastebin.com/4W348Ezp

#podrozujzhejto #pieknodanych

Zaloguj się aby komentować

27 marca 2024
Środa Wielkiego Tygodnia

(Mt 26,14-25)
Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać. W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia? On odrzekł: Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami. Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę. Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu . A gdy jedli, rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi. Bardzo tym zasmuceni zaczęli pytać jeden przez drugiego: Chyba nie ja, Panie? On zaś odpowiedział: Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić, rzekł: Czy nie ja, Rabbi? Odpowiedział mu: Tak jest, ty.

Matthew 26:14-25
One of the Twelve, the man called Judas Iscariot, went to the chief priests and said, ‘What are you prepared to give me if I hand him over to you?’ They paid him thirty silver pieces, and from that moment he looked for an opportunity to betray him. Now on the first day of Unleavened Bread the disciples came to Jesus to say, ‘Where do you want us to make the preparations for you to eat the passover?’ ‘Go to so-and-so in the city’ he replied ‘and say to him, “The Master says: My time is near. It is at your house that I am keeping Passover with my disciples.”’ The disciples did what Jesus told them and prepared the Passover. When evening came he was at table with the twelve disciples. And while they were eating he said ‘I tell you solemnly, one of you is about to betray me.’ They were greatly distressed and started asking him in turn, ‘Not I, Lord, surely?’ He answered, ‘Someone who has dipped his hand into the dish with me, will betray me. The Son of Man is going to his fate, as the scriptures say he will, but alas for that man by whom the Son of Man is betrayed! Better for that man if he had never been born!’ Judas, who was to betray him; asked in his turn, ‘Not I, Rabbi, surely?’ ‘They are your own words’ answered Jesus.

#ewangelianadzis
https://www.youtube.com/watch?v=_BdVyP0r5mk
Źródła wiedzy żebyście nie musieli szukać
Kompendium Świadomego Snu - https://kompendiumld.wordpress.com/
PreterHuman - https://cdn.preterhuman.net/texts/religion.occult.new_age/
KIPPIN - https://rs.maszyna.pl/~boberov/Kippin/
The Lucid Guide - https://www.thelucidguide.com/lucid-dreaming-techniques

#oobe #ezoteryka #swiadomysen #swiadomesny #swiadomesnienie #sen #sny

Zaloguj się aby komentować