Zdjęcie w tle
Nemrod

Nemrod

Gruba ryba
  • 163wpisy
  • 4410komentarzy
Na bazie dyskusji o mobilizacji na Ukrainie warto się zastanowić jak jest z mobilizacją w Polsce?

Dokładnie tak samo. W razie wojny lub ogłoszenia powszechnej mobilizacji do czynnej służby wojskowej mogą być powołani mężczyźni od 18 do 60 r. ż. - obywatele RP.
Oczywiście w pierwszej kolejności będą powołani żołnierze rezerwy (których mamy coraz mniej, bo od 14 lat nie ma zasadniczej służby wojskowej). Ale można powołać każdego mężczyznę, który nie jest trwale zwolniony. Więc każdy mający kategorię A i B (w czasie wojny również D) - stanowią oni rezerwę pasywną.

Ale przecież od tego mamy zawodową armię?
Ukraina przed 24 lutego 2022 r. miała zawodową armię, ok. dwa razy większą, niż nasza. Problem w tym, że na wojnę o takiej skali nie wystarczy ani 100, ani 200, ani nawet 300 tys. żołnierzy. W tej chwili szacunki dot. ZSU to 600-900 tys. i to jest wciąż mało.

Podsumowując: wojna to nie jest sprawa wyłącznie armii zawodowej - to jest filar pod rozwinięcie mobilizacyjne. Każda polska jednostka jest pod to przeznaczona. Niektóre mają 90% stanu osobowego i mogą reagować najszybciej, niektóre mają 60% lub 40% stanu osobowego i zostaną uzupełnione z mobilizacji.

To zróbmy armię zawodową, która będzie liczyła 500 tys. żołnierzy!
Nie dość, że nas na to nie stać, to prawdopodobnie jest to niemożliwe także z powodów demograficznych. Te dodatkowe 350 tys. ludzi trzeba wyciągnąć z gospodarki proponując im oczywiście odpowiednie warunki płacowe, żeby w ogóle byli chętni. Potem jeszcze trzeba będzie ich utrzymywać, kiedy przejdą na emerytury. Nie mamy w gospodarce wolnych 350 tys. młodych mężczyzn. Po ogłoszeniu planów rozwinięcia armii do 300 tys. zawodowych żołnierzy (czyli 2 razy więcej, niż obecnie) już pojawiały się głosy, że to może być niemożliwe.

No to ja się wypisuję!
Powszechna mobilizacja jest wpisana do naszej Konstytucji, jest również ustawa (jakieś 450 stron). Masz polskie obywatelstwo - podlegasz pod polskie prawodawstwo.
Obstawiam, że w większości krajów to wygląda podobnie. Nawet w USA w trakcie II wojny światowej była powszechna mobilizacja.
Oczywiście mobilizacji nie podlegają m.in. mężczyźni niezdolni (kat. E) oraz posłowie, senatorowie, radni i służby mundurowe inne niż wojsko.

Czy w takim razie muszę ginąć w okopach?
Niekoniecznie. Powszechna mobilizacja dotyczy nie tylko czynnej służby wojskowej (a czynna służba wojskowa to nie tylko bezpośrednia walka na froncie). W wojsku jest bardzo dużo pracy do wykonania - ktoś musi wozić, uzupełniać zapasy, naprawiać sprzęt, pilnować magazynów, granic itp. itd. Szacuje się, że na jednego strzelającego jest 3-4, którzy pracują na tyłach. Mobilizacja może też dotyczyć pracy (tego nie ma póki co ani na Ukrainie, ani w Rosji). Można dostać po prostu skierowanie do fabryki, aby pracować na rzecz wojska (np. produkować jedzenie).

Co z kobietami?
Generalnie nie podlegają powołaniu, ale są wyjątki - kobiety po kierunkach: analityka medyczna, farmacja, lekarski, lekarsko-dentystyczny, pielęgniarstwo, psychologia, ratownictwo medyczne, weterynaria.
#polska #wojsko #prawo ?
[nie jestem prawnikiem, to nie są porady prawne]
macgajster

@Nemrod chcę wywołać dyskusję, nie dążę do spełnienia któregoś z punktów

Śmiech przez łzy, to te piękne zapisy prawne, które opisujesz:

Powszechna mobilizacja jest wpisana do naszej Konstytucji

Masz polskie obywatelstwo - podlegasz pod polskie prawodawstwo.

Konstytucji nie podpisywałem, nawet nie przeczytałem, ale mnie obowiązuje.

Obywatelstwo otrzymałem właściwie nie z mojej woli, więc może chciałbym się go zrzec. Jest to jednak niemożliwe. Dzięki ustawie podpisanej przez Kwaśniewskiego, i dotychczasowym interpretacjom, nie można zrzec się obywatelstwa i stać się bezpaństwowcem. Można próbować iść na około, zdobyć inne obywatelstwo, zrzec się polskiego, zrzec się tego innego, tylko trzeba dobrze poszukać żeby nie zostać z tym drugim obywatelstwem.

Inną kwestią jest bezpaństwowiec w odniesieniu do prawa każdego państwa (film Terminal z 2004, polecam). Jeszcze inną, że kiedyś nie było tak dokładnie pilnowanych granic, a wymóg paszportowy powstał pod koniec XIX/na początku XX wieku.


W ten sposób nie da się przestać być niewolnikiem, choć nic się nie zrobiło żeby nim się stać

szczekoscisk

W razie W zostanę skremowany na Albanii #pdk

976497

Nawet zgłosiłbym się na ochotnika, ale:


  • nie do obrony jakiegoś abstrakcyjnego kraju, tylko obrony przed zagrożeniem

  • gdybym sam mógł wybrać przydział

  • gdybym miał zaufanie do polskiej armii


Czy tak trudno w końcu o to zadbać? Na ochotnika zgłaszam się już do sojuszniczych, ale jednak obcych armii, bo do polskiej mam mniejsze zaufanie, niż do obcych.

Zaloguj się aby komentować

Od wczoraj nic nie jadłem - po prostu nie jestem głodny. Dziwnie się czułem w nocy, generalnie obstawiam problemy żołądkowe bez problemów żołądkowych. Już mnie to zaczęło wqrwiać, więc zjadłem w końcu dwa ciastka owsiane i zaraz zapiję kawą (jak mieć problemy żołądkowe, to na całego). Trzymajcie kciuki, żegnajcie.
#zdrowie #kawa #niewiemjakotagowac
015ca0c2-d179-4fb1-842f-36ac7b84bb7a
Mazski

U mnie tak wyglądało zapalenie wyrostka

Zaloguj się aby komentować

Skoro mamy sezon na dyskusje o elektrykach, to może coś o zasięgu?

W komentarzach często przytaczano zasięgi deklarowane przez producenta - najlepiej je traktować w kategoriach fantastyki.

Jak to liczyć?
Wg. średniego zużycia energii na 100 km. A te wynosi zwykle 16-20 kWh/100 km (zimą raczej 20-24 kWh/100 km - podobnego zużycia można się też spodziewać latem przy 140 km/h). Czyli jeśli auto ma akumulator 60 kWh, to mamy teoretycznie zasięgu od 300 do nawet 375 km rozsądnej jazdy przy dobrej pogodzie.

Czemu teoretycznie? Bo generalnie nie jest zalecane ładowanie do 100%*, a zwłaszcza rozładowywanie do 0 (z resztą zwykle auto wcześniej przełączy się w tryb oszczędzania energii co je spowolni, więc należy zakładać, że schodzimy do maks. 10%). Więc z modelowego przypadku odpada jeszcze min. 30 km "końcówki" baterii, choć w Tesli Y nawet przy 5% jest nieźle, bo tam też 0% nie oznacza pustej baterii - jest rezerwa.
*nie każdy się z tym zgadza na zasadzie: "my tak ładujemy i działa", ale są na to badania.

Trochę o zużyciu energii.
W elektrykach jest inaczej, niż w samochodach spalinowych. Mój diesel uwielbia trasy i wtedy pokazuje swoją ekonomiczność, natomiast elektryki raczej osiągają przewagę w miastach, gdzie zużycie energii jest mniejsze z racji mniejszych prędkości, dochodzi także odzyskiwanie energii z hamowania, brak zużycia* w korku lub na światłach itp. Znajomy ma w swoim elektryku średnie zużycie 20 kWh/100 km, ale w mieście mi wychodziło ok. 15 kWh. Dlaczego tak mało? Bo akurat na zewnątrz było 18 st. C.
Drugi aspekt, to właśnie pogoda. Zimą nawet samochody spalinowe palą nieco więcej (opony zimowe + gęstość powietrza), ale w samochodach elektrycznych jeszcze dochodzi kwestia ogrzewania (lub klimatyzacji latem), na co trzeba zużywać dodatkową energię - wtedy stanie w korkach już robi się problematyczne, bo i tak spada zasięg. Zimą również często podczas ładowania uruchamiane jest ogrzewanie baterii.
Po prostu trzeba mieć świadomość, że auto będzie miało inne osiągi wiosną/jesienią przy ok. 20 st. C, inne w upały, a zupełnie inne zimą, kiedy nawet samo ładowanie może trwać dłużej i marnować więcej energii.

Oczywiście zapraszam do dzielenia się doświadczeniami - moje są bardzo skromne, bardziej bazuję na testach na YT. Osobiście uważam, że to dobre rozwiązanie do miasta i jako dojazd do pracy (zwłaszcza do 50 km).
#motoryzacja #samochody #samochodyelektryczne
Stashqo

@Nemrod Zaraz wyleje się na mnie wiadro rzygów od stałych frustratów, ale co tam, może ktoś się czegoś dowie.


Ogólnie zima i zasięg w elektrykach - o tym to można by książkę napisać. I to na wiele rozdziałów bo co elektryk i technologia to inna historia.

Użytkuję elektryka już parę lat, w dodatku w Norwegii, więc można powiedzieć, że coś tam wiem o zimie ( ͡° ͜ʖ ͡°) W tym roku nawet i w temperaturach poniżej -30st. C jeździłem nie tylko na co dzień ale robiłem też dłuższe trasy (np Oslo - Sztokholm).


Generalnie problem zimy jest tak samo realny jak i wydumany. Dlaczego?

To może zacznę od teorii (ZAZNACZAM, NIE JESTEM EKSPERTEM):


  • Elektryk z przyzwoitą technologią (pompa ciepła, wydajny system ogrzewania baterii i wnętrza) weźmie w zimie 5-8kW na grzanie wnętrza i baterii na "rozruchu" a po 15-30min kiedy już się rozgrzeje, będzie na bieżąco zużywał jakieś 2-3kW na utrzymanie tego stanu.

  • W wielu autach, szczególnie Teslach z bateriami LFP zmrożenie baterii mocno wpływa na ich wydajność, dużo lepiej na mrozie zachowują się na przykład baterie NCM.

  • Dogrzewanie przed szybkim ładowaniem włącza się tylko powyżej pewnego, określonego przez producenta SoC (zazwyczaj 10-20%) i tylko jeśli pojazd ma wystarczająco energii aby do tej ładowarki dojechać. Użytkownicy muszą to wiedzieć i podobnie jak zimą nie zostawia się diesla z pustym bakiem, tak nie zostawia się rozładowanego elektryka na noc. W przeciwnym razie kiedy rano dojadą ze zmrożoną baterią do szybkiej ładowarki to będą czekać bardzo długo aż się rozgrzeje i osiągnie odpowiednie moce ładowania.

  • Są oczywiście elektryki, które mają dość słaby system kondycjonowania baterii. Te przy ostrej zimie sprawują się poniżej oczekiwań i nie dogrzewają baterii lub co gorsza wnętrza (np. tańsze chinole i toyota). W efekcie prezentują dużo niższy zasięg i niski peak mocy na szybkich ładowarkach. Na szczęście takich pojazdów jest coraz mniej lub kierowane są one na rynki państw z bardziej umiarkowanym klimatem.


Co do moich wniosków z praktyki:


  • Jeśli poruszamy się "wkoło komina" to zasadniczo mamy ładowarkę w domu/pracy (kto kupuje EV nie mając dostępu do ładowarki AC ten sam sobie winien) i nie potrzeba nam pełnego zasięgu. Te parę kW zużycia więcej wpływa na zasięg, ale nie robi użytkownikowi różnicy bo i tak statystycznie jedzie tylko te 15-40km na drodze dom-praca-dom i nie potrzebuje pełnego zasięgu.

  • Co do dalszych tras to warto pamiętać, że rzadko wypadają one znienacka, raczej planujemy, że będziemy jechać te 400+km. Dlatego każdy doświadczony użytkownik elektryka w zimie zwyczajnie ładuje auto do 90-100% przed wyruszeniem w drogę (ładowanie AC do 100% na ładowarce domowej przed trasą jest wciąż bezpieczniejsze dla baterii niż doładowanie tej samej energii na szybkiej ładowarce DC) i wciąż "na kablu" podgrzewa kabinę i baterię. Dzięki uprzedniemu rozgrzaniu odpada te początkowe 5-8kW na rozgrzanie samochodu.

  • Co w wypadku gdy na mrozie startujemy w trasę z miejsca gdzie nie mamy ładowarki np. z hotelu do dom? No to wracamy do tego co napisałem wcześniej, dopóki nie zostawimy baterii rozładowanej to nie ma problemu - auto wprawdzie weźmie swoją dawkę energii ale rozgrzeje baterię. W efekcie będzie trzeba zjechać wcześniej na ładowarkę, ale później zużycie się stabilizuje (czyli standardowe dla auta + 2-3kW na ogrzewanie).


Warto sobie uświadomić, że elektryk to nie jest zastępstwo 1:1 dla samochodu spalinowego. Ma swoje wady, ma też zalety. Tak jak użytkownik spalinówki wie, że musi pamiętać kiedy zmienić filtry i olej, że nie wolno pałować na zimnym, palić sprzęgła czy, że trzeba studzić turbinę po dynamicznej jeździe tak użytkownik elektryka ma to w czapie. Musi się za to nauczyć optymalnego sposobu użytkowania swojego samochodu w różnorakich warunkach, w szczególności zimowych.


TLDR: Tak, elektrykom spada zasięg w zimie, fizyki nie oszukamy. Na szczęście w jeździe wkoło komina nie jest to aż tak istotne, natomiast w trasie, doświadczony użytkownik potrafi mocno ograniczyć ten efekt.

Zly_Tonari

@Nemrod tesla 3 wersja basic zima po Kato przy -1 do -7 stopni z włączonym ogrzewaniem robiła w cyklu 50/50 trasa/Miasto 160-190km auto miałem praktycznie nowe niecałe 3k kilometrów nalotu w wynajmie. Musiałem ja codziennie podladowywać 20-30 minut na superchargerach żeby kolejnego dnia mieć minimum 80% inaczej byłem pewny że nie objeżdżę wszystkiego w ciągu dnia.


Nowy fiat 500 electric testowka od dealera zimą przy -3 do -10 z włączonym ogrzewaniem robił 120km aczkolwiek już po 70 zasieg spadal tak że nagle potrafiło przeliczyć że do wyczerpania zamiast 50km zostało 15km.


Nowy jeep avenger elektryczny testowany w marcu robił 300km w cyklu 50/50 ale nie było mrozów.


Tesla Y roczna dual motor przy deptaniu 150-160km /h na A4 do Berlina pokazywała około 320km z obiecanych 450 km zasięgu.

Próba jazdy po DE do Lubeki 200km/h wpieprza średnio 1% zasięgu na każdy kilometr takiej jazdy.


Ja jeżdzę spalinowym bo nie miałbym czasu się ładować codziennie gdzieś godzinę.

Zaloguj się aby komentować

A co tam słychać u naszych przyjaciół z Arabii Saudyjskiej i ich projekcie NEOM?
Być może niektórzy pamiętają te wspaniałe rendery zapowiadające dystopijne budowle pośrodku pustyni, za jedyne miliardy miliardów $. Czułem się częścią tego projektu za każdym razem, kiedy tankowałem samochód.

Wśród nich miała być Linia. Czyli wysokie na 500 m, szerokie na 200 m i długie na 170 km monstrum na 9 mln ludzi (25% populacji kraju), którzy marzą o tym, żeby mieszkać in the middle of nowhere. Dowiedzieliśmy się też, że całe wieki miasta były budowane w zły sposób, bo najpraktyczniejszy jest właśnie taki - absurdalnie długa prosta, która biegnie nawet przez góry, bo kto bogatemu zabroni?
Otóż oni faktycznie zaczęli to budować! Na mapach googla widać 100 km przeoranej pustyni, nawet udało im się przekopać jakieś tereny skaliste, dotarli do gór i okazuje się, że za nimi kontynuowali jeszcze 20 km przekopywania piasku.

Niestety okazało się, że projekt został nieco przycięty. Zamiast 170 km (pod które mają ok. 120 km robót ziemnych) ograniczą projekt do... 2,4 km. Przycięli to o skromne... 98,5% xD
Oczywiście chwalą się, że tam już mieszkają pracownicy. Owszem, mieszkają - na wybudowanych klasycznie osiedlach z barakami, ale też boiskami, basenami, marketem i meczetem!
Ale spokojnie, do giga-projektu NEOM są dodawane kolejne utopijne rendery, więc można porzucać jeden projekt i od razu zaczynać następny - pustyni wystarczy na wszystkie!
#arabiasaudyjska #gospodarka #swiat #geografia
3cb514a5-b8d3-4f2a-a5e4-2f95edcde0c7
ba142a4d-fda2-4dea-bbe7-2ca22230dc70
bc8ffd02-cd3b-49aa-b1e1-dd7f1dd85ffc
borsukh

Chryste panie, to megapolis wygląda jak z jakiegoś Blade Runnera.

Sweet_acc_pr0sa

@Nemrod 2,5km tego gowna to i tak sporo

hajs-zyutuba

Fajny podcast jest o tym budynku"za rubieżą"

Zaloguj się aby komentować

Z jednej strony odpaliłbym sobie jakąś gierkę city-buildera typu Timberborn, Prison Architect albo RimWorld, ale z drugiej strony wiem, że to są godziny, a w przypadku tego ostatniego tytułu dziesiątki i setki godzin... Kurła.
[edit: tymczasem prognoza pogody jednak przemawia za]
#gry
b8567109-7c87-426d-b522-5d9f03f3813d
maximilianan

@Nemrod rimworld? Nie polecam, nuda jak flaki z olejem.


Zanim kupiłem to pewnie nastukałem kilka razy więcej na wersji z zatoki :v

7f81ba51-bfce-4c9a-b2bd-dd067d0f42d0
Kanaletto

workers and resources, soviet Republic. mam nastukane 1,3k godzin. w pytę modów. lepszego citybuilder nie ma

VonTrupka

jak nie masz zupełnie czasu to lepiej nie instaluj Kenshi (☉__☉”)

Zaloguj się aby komentować

Fajny ruski film wczoraj wleciał na YT, o miejscowości Żelaznodrożnyj (Gerdauen) w Królewcu, 2 km od naszej granicy.
Pokazane są różnice między niemieckim mirem, a ruskim. Na koniec dwa ujęcia z Olsztyna i Bartoszyc i podsumowanie:
"Średnia wypłata w PL w 2023 r. 1300 euro, u Polaków nie ma ropy, gazu, dozgonnego prezydenta putina, ulicy komunistycznej i oni nie odzyskują(?) niemieckich cegieł ze sterty gruzów".
Nie znam ruskiego, ale generalnie rozumiałem o co chodzi w filmie.
6 minut.
https://youtu.be/TbM9SH_lAH4?si=78ZsmcZlJg1jTo2_
#rosja #ruskimir #ciekawostki
Parigot

Mała nieścisłość w materiale. Przed bramą garażową pod zawalonym kościołem nie stoi Peugeot 405 a 309.

Kuba0788

Akurat pochodzę z bardzo podobnego miasteczka które znajduje się kilka kilometrów po drugiej stronie granicy i muszę obiektywnie stwierdzić, że to ujęcie z Bartoszyc dosyć mocno podkoloryzuje w stosunku do tego jak to rzeczywiście tam wygląda, bo czy to w Bartoszycach czy w mojej mieścinie sporo poniemieckich budynków wciąż straszy swoim wyglądem. Mimo wszystko trzeba jednak przyznać, że gdzieś od dwudziestu lat kroczek po kroczku, powolutku zmienia się to na lepsze i chociażby w większości drogi i chodniki już tak nie straszą, pojawiają się jakieś fajne miejsca typu stanice dla kajaków nad rzeką, kościoły są w przyzwoitym stanie i funkcjonują i nie ma takiego syfu. W sumie jak patrzę na te obrazki z tego rosyjskiego miasteczka to przypominają mi się obrazki z mojego dzieciństwa z wczesnych lat 90, no może u nas był trochę mniejszy syf i pierdolnik ale klimat ten sam.

Jednak mentalność to podstawa i wyrwanie się z tego sowieckiego myślenia to pierwszy krok ku dobrobytowi.

sssabae

ktoś, kto się tam urodzi/urodził i ma odrobinę większą wrażliwość na otaczający świat musi przeżywać męki patrząc na to wszystko

Zaloguj się aby komentować

Przypadkiem trafiłem na relację z wyprawy MotoBiedy przez całą Amerykę Południową. Nigdy nie miałem styczności z tym kanałem, ale sama wyprawa ciekawa (taki polski Grand Tour). Poszukałem też kilku dodatkowych informacji.

Byli m.in. w miasteczku La Rinconada w Peru na wys. 5100 m n.p.m. Otóż mieszkańcy mają dużo więcej krwi od nas, bardzo gęstej i bogatej w czerwone krwinki, ale natlenienie wynosi zaledwie 82%, zamiast 98% jak u nas. Średnia długość życia jest krótka - 55 lat, bo zwykle mają przerośnięte i wysilone serca oraz nadciśnienie (i pracują w kopalniach złota w bardzo trudnych warunkach). Raczej rzadko opuszczają to miejsce, ciekaw jestem czy taki człowiek byłby w stanie normalnie funkcjonować na dole (albo ile czasu organizm potrzebowałby na reorganizację). Nawet mieszkańcy Peru mieszkający na "normalnych" dla nich wysokościach typu 3800 m n.p.m. miewają tam chorobę wysokościową.
https://www.rp.pl/nauka/art9078971-wyzej-zyc-juz-sie-nie-da

Dojechali oczywiście na południe, na koniec wyspy Ziemia Ognista. Panuje tam klimat subpolarny, choć Jastrzębia Góra jest właściwie tak samo wysunięta na północ, jak Ushuaia na południe.
Tam też znajduje się lotnisko, które ma śmieszną nazwę - Aeropuerto Internacional de Ushuaia - Malvinas Argentinas, czyli Międzynarodowe Lotnisko w Uhauaia - Malwiny (Falklandy) Argentyńskie xD
Oczywiście na Falklandy jest 600 km, ale kto zabroni Argentyńczykom marzyć
#turystyka #geografia #ciekawostki
e0a7be63-bb31-48cd-80bd-e598f7b23669
sleep-devir

Zawsze pamiętają żeby dać kur**e miodu 😆

Zaloguj się aby komentować

Jestem tak leniwy, że zamiast szukać utworu, który bym chciał posłuchać, to wolę sobie go odtworzyć z pamięci w głowie...
[na szczęście czasem ktoś wrzuci tutaj jakąś perełkę, której nie znałem i wtedy jest okazja muzyki faktycznie posłuchać]
#muzyka #spierdolenie
eb42fee6-2b7e-4373-aa5d-1203547c5248
UmytaPacha

@Nemrod XDDD też sobie czasem "puszczam" pełne piosenki w mózgu zamiast z odtwarzacza

Zaloguj się aby komentować

Jprdl, licznik gazu mi pokazuje mniej, niż miesiąc temu. Myślicie, że gazownia mi zapłaci za dostarczony im gaz? Tylko nie mam umowy prosumenckiej...
#kiciochpyta #gaz #dom
sierzant_armii_12_malp

@Nemrod Karę ci dowalą za cofnięcie licznika

Acrivec

Zgłoś, zrobią ekspertyzę i dadzą rachunek prognozowy

Zaloguj się aby komentować

O fliperach cd.

Wczoraj popełniłem wpis o fliperach, którzy rzekomo "niszczą rynek nieruchomości" - dzwoniłem do znajomego, który w tym siedział, żeby mi uporządkował wiedzę. Robił to ze wspólnikiem, który miał jdg handlową, kumpel założył specjalnie jdg pod flipowanie. Jak pisałem: NIGDY nie kupił żadnego mieszkania.
Czym się zajmował? Szukał tanich mieszkań i je remontował.
Jest kilka źródeł:

  • licytacje komornicze
  • mocno zapuszczone mieszkania "głęboki PRL"
  • rynek pierwotny - stan deweloperski

Licytacje i problematyczne mieszkania szybko sobie odpuścili - zwykle są problemy prawne, zadłużenie, lokatorzy, szukanie mieszkań zastępczych... mnóstwo problemów, których nie chcieli mieć. Więc szukanie reszty na rynku wtórnym, tu znowu są opcje:

  • ulotki
  • boty szukające nowych ogłoszeń
  • układy z pośrednikami

Wynajęli firmę, która rozniosła ulotki po dzielnicach ze starym budownictwem. Był jeden telefon, z jednego jedynego "nowego" bloku. Ok, po prostu trzeba większych pieniędzy - znaleźli inwestora, który podpisał umowę przedwstępną i wpłacił zaliczkę, oni wzięli się za odświeżenie i umeblowanie mieszkania. Inwestor nic nie ryzykował, bo mógł po prostu mieszkanie kupić dla siebie.
Z botów raczej nie było dużego pożytku (bo z tych samych botów korzysta konkurencja), lepsze wyniki dawała ogarnięta pośredniczka nieruchomości - dawała im cynk o zapuszczonych mieszkaniach zanim trafiały na rynek, a w zamian pośredniczyła w sprzedaży gotowego.
Co z deweloperami? Kilku fliperów idzie do dewelopera na gotową inwestycję i proponuje wykupienie wszystkich niesprzedanych mieszkań i miejsc parkingowych. Oczywiście mają swoje warunki: cena, umowa deweloperska i wpłata zaliczki (15-20%) oraz 3 lub 6 miesięcy czasu - na remont i sprzedaż. Deweloperzy na to idą, bo zwykle nie opłaca im się utrzymywać w nieskończoność biur sprzedażowych i trzymania "otwartych" inwestycji, a jakieś mieszkania zostają, bo nie wszystkie są na pierwszym piętrze z pięknym widokiem na południową stronę.

Więc czym się fliper zajmuje?
Remontami. Kumpel kupił dostawczaka, robił castingi ekip remontowych (to jest straszny rak, a potrzebujesz ekipy, która wystawi fakturę i zrobi na czas) i szukał materiałów. Oczywiście są grupy dla fliperów i starają się robić wszystko hurtowo: zakupy u deweloperów, ogarnięcie notariusza, który robi dla wszystkich po najniższych stawkach, projektant, który sprzedaje po taniości ten sam projekt, tylko dostosowuje go do mieszkania. Na grupach są ogłoszenia pt. "robię zamówienie na 500 szt. drzwi - zapisy". Czyli biorą hurtowe ilości wyposażenia wnętrz bezpośrednio u producenta. Dlatego zwykle te mieszkania są bardzo podobne i fliper jest w stanie po fotkach poznać, które ogłoszenia są robione przez innych fliperów.
Codzienność to jeżdżenie na "swoje" mieszkania, pilnowanie ekip, robienie zakupów, ogarnięcie pustego garażu na zakupy zbiorowe, wywożenie śmieci. Z czasem, gdy się złapie kontakt ze sprawdzonymi ekipami, jest łatwiej. Szybko zauważyli, że warto zapłacić więcej za robotę, ale na czas i bez problemów. Obstawiam, że bardzo duzi gracze mają właściwie "swoje" ekipy remontowe na wyłączność.
Potem zostaje jeszcze sprzedaż. To też jest problem, bo oczywiście chciałbyś uzyskać możliwie wysoką cenę, ale z drugiej strony wisi nad tobą umowa. Niektórzy mają podejście, że nie schodzą z ceny, czekają na klienta, który zapłaci tyle, ile chcą. Oczywiście gdy się zbliża koniec umowy przedwstępnej (lub przeciągnie remont) to trudno być takim chojrakiem. Kumpel nie kupował mieszkań, ani ich nie sprzedawał. Odstępował umowę przedwstępną/deweloperską oraz dodawał swoją fakturę za remont i wyposażenie. Klient kupował więc mieszkanie od dewelopera lub oryginalnego sprzedawcy. Dlaczego?
Bo nie każdy sprzedający chce się babrać w remont (nie każdy ma na to pieniądze) i nie każdy klient chce kupować mieszkanie w ruinie lub w stanie deweloperskim i odwalać tę robotę.
Wyliczył, że w sumie zarabiał na tym 5-10k miesięcznie, ale miał na głowie terminy, umowy, ekipy remontowe, szukanie klientów, inwestorów, czyli spore ryzyko i dlatego tym rzucił. W tej chwili pracuje na etacie, prawdopodobnie za podobne pieniądze, ale ma święty spokój.
#nieruchomosci #gospodarka #biznes
Poprzedni wpis:
https://www.hejto.pl/wpis/parlament-bierze-sie-za-walke-z-fliperami-hurra-oczywiscie-bedzie-dodatkowy-poda
Alky

Ocieplanie wizerunku flipperów ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Parlament bierze się za walkę z fliperami, hurra!

Oczywiście będzie dodatkowy podatek za sprzedaż nieruchomości - to naprawi wszystkie problemy rynku, bo za wszystkie problemy odpowiadają oni. Prawda?

Nie.
Rozmawiałem teraz ze znajomym, który się w to bawił kilka lat. NIGDY nie kupił żadnego mieszkania. Zawsze to były notarialne umowy przedwstępne (deweloperskie) i zaliczki na mieszkania albo w stylu "głęboki PRL", albo stan deweloperski. Potem remont, czyli jego praca, a potem cedowanie umowy na końcowego klienta, który w pakiecie otrzymywał normalną fakturę za remont. Ile taki fliper zapłaci tego nowego podatku? Zero. Bo płaci dochodowy za wykonaną usługę.
Oczywiście są tacy, którzy faktycznie wyszukują tanizny i od razu to sprzedają (znowu pytanie, czy fizycznie kupują nieruchomość, czy działają trochę jak pośrednik nieruchomości - tu potrzebne informacje, choć kupno i sprzedaż to są koszty - notariusz i podatek, a tu przecież nie o to chodzi).

Problemem rynku nieruchomości są kupowane mieszkania inwestycyjne (70% wszystkich zakupów w 2022 r.), albo pod wynajem, albo nawet żeby stały puste. To jest rak. Czy ktoś coś z tym zrobi? Nie, bo posłowie też tak inwestują!
https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/ci-poslowie-sa-najwiekszymi-kolekcjonerami-mieszkan/167d15s
Już nie wspominając o funduszach inwestycyjnych, kupujących dziesiątki lub setki mieszkań.
Kiedy ceny mieszkań zaczynają spadać, to wtedy rząd ratuje biednych deweloperów oferując tanie kredyty - ceny nieruchomości rosną.
A co z Airbnb i podobnymi? Kolejny rak. Ale oczywiście dowalimy podatkiem sprzedażowym, fliperzy przejdą na umowy przedwstępne (jeśli dotąd tego nie robili), nic się nie zmieni. Chyba o to tu chodzi.

Wg. niego jedynym wyjściem jest kataster od którejś nieruchomości - dla prywatnego inwestora margines na dodatkowe jedno, dwa mieszkania, a reszta niech płaci. Może wtedy część z tych mieszkań zostanie uwolniona.
Drugim oczywiście jest rozwiązanie problemu z najemcami, którzy nie płacą - to też jest problem i powód istnienia pustostanów.
#nieruchomosci #gospodarka #polityka
5tgbnhy6

Czy kupno mieszkania od dewelopera tez bedzie objete tym podatkiem? Jak nie, to znowu wiadomo jakie lobby za tym stoi.

Wrrr

@Nemrod dałbym Ci ze 2 i więcej piorunów. Niestety jak sam zauważyłeś, klasa polityczna pewnie sama jest ubrana w nieruchomości...

Zaloguj się aby komentować

Swoją drogą wygląda na to, że cały port w Baltimore jest odcięty. 8 największy port USA pod wzg. masy, a 7 pod względem wartości przeładunku. Specjalizował się zwłaszcza w samochodach - 700 tys. rocznie, był głównym portem, do którego trafiały np. Mercedesy.
Odbudowa mostu to jedno, ale ciekawe jak szybko udrożnią tor wodny.
#usa #statki #wypadek
0ce40e63-458d-446f-86f8-5aa2768ea9d0
vinclav

@Nemrod Co tam się stało? To jakaś zorganizowana akcja?


Edit. Już mam.

ataxbras

@Nemrod Wziąwszy pod uwagę niewielką ilość ofiar, udrażnianie samego toru wodnego może być względnie szybkie (bo inaczej koroner mógłby opóźnić proces). Sam tor wodny to obręb głównego przęsła.

W Baltimore stacjonuje pływający dźwig o udźwigu do 400t. Jest jeszcze jakiś US Navy. Więc to kwestia organizacji, sprowadzenia nurków i dodatkowego sprzętu.

Przy dobrych wiatrach, szybko zakończonym zbieraniu dowodów przez NTSB, może dałoby się otworzyć tor po dwóch miesiącach.

Zaloguj się aby komentować

10 rocznica zaginięcia samolotu MH370.

8 marca minęło 10 lat od zaginięcia Boeinga 777-200ER linii Malaysia Airlanes (cztery miesiące później - 17.07.2014 r. ruscy zestrzelili dokładnie ten sam model samolotu tej linii lotniczej nad Donbasem). Pomimo największej akcji poszukiwawczej w historii do dziś nie odnaleziono wraku ani czarnych skrzynek, choć szczątki samolotu pojawiły się zarówno u wybrzeży Australii, jak również na wyspach Mauritius, Reunion, Madagaskar i na plażach wschodniej Afryki.

Istnieje oczywiście wiele różnych teorii, ponieważ samolot przewoził m.in. baterie litowo-jonowe, ładunek tropikalnych owoców, które potrafią wydzielać sporo soków i ich ładunki czasem ciekną, wśród pasażerów było także dwóch, którzy weszli na pokład przy pomocy kradzionych paszportów (obywatele Iranu, którzy mieli podróżować do Europy, żeby ubiegać się tam o azyl). Sam kapitan miał w domu własny symulator lotów, którego dane zostały usunięte, lecz są doniesienia, że udało się to odzyskać (i teorie, że kapitan wszystko zaplanował i zostało to utajnione).

Dziś pojawił się film na kanale Mentour Pilot, który zwracał uwagę na kilka ciekawych faktów i możliwości.
Niezwykle doświadczony kapitan, będący instruktorem dwa razy powtórzył kontroli lotów wysokość przelotową. Niby nic, pierwszy raz był raczej kurtuazyjny, gdy ją osiągnięto. Natomiast po 7 minutach powtórzył komunikat (wg. autora filmu za tym drugim razem brzmiał już trochę inaczej - bardziej nerwowo). Robi się tak, gdy ściszasz, wyłączasz radio lub ściągasz słuchawki i chcesz się później po powrocie upewnić, że cię nie wywoływano. Kilka minut później system przekazał przez satelitę ostatni pełny raport lotu. Mniej więcej wtedy samolot wleciał nad wody Morza Południowochińskiego zmierzając do Pekinu.
Przez kolejną godzinę i 17 minut była cisza. Wtedy malezyjska kontrola lotu poinstruowała, żeby kontaktować się z kontrolą wietnamską na danej częstotliwości. Kapitan odpowiedział tylko na końcówkę komunikatu, czyli dobranoc (Good Night Malaysian 370). Nie potwierdził w odpowiedzi częstotliwości, co powinien był zrobić. To była ostatnia komunikacja.
Samolot "postanowił" zniknąć w bardzo dobrym miejscu - na granicy dwóch kontroli lotów - z jedną się pożegnał, a druga zwykle czeka aż samolot się "przedstawi". To był moment, w którym wyłączono transponder i dokonano ostrego nawrotu, do którego pilot musiał rozłączyć autopilota. Było to spowodowane chęcią uniknięcia naruszenia strefy kontrolowanej przez wojsko, gdzie była by konieczność nawiązania kontaktu i identyfikacji, a samolot bez transpondera zwróciłby szczególną uwagę. Z punktu widzenia wojska lub wietnamskiej kontroli lotów (którym zostało jedynie śledzenie lotu na radarze) samolot po prostu zawrócił do Malezji, bywa.
Przeleciał nad całą Malezją, obok wyspy Penang, prawdopodobnie wciąż ręcznie sterowany. Nadajnik GSM na wyspie odebrał log z telefonu pierwszego oficera, co jest dziwne, bo jego telefon powinien być wyłączony. Tam zmienił kurs i przeleciał nad wodą 200 mil aż do zniknięcia z zasięgu radaru.

Ktoś zapyta: a co z systemem satelitarnym? Przecież co godzinę automatycznie wysyła dane lotu.
Gdyby system został wyłączony, byłby z tego przekazany log, a gdyby przestał działać, to byłby komunikat, że system nie działa. Żeby zniknąć trzeba całkowicie odciąć zasilanie: dwa główne generatory, dwa zapasowe, a potem jeszcze zapobiec automatycznemu uruchomieniu APU poprzez włączenie go i wyłączenie. Wtedy samolot wypuszcza RAM - mały wiatrak, który umożliwia zasilanie podstawowych systemów - głównych ekranów pilotów, nawigacji, radia, ale już nie dla autopilota, czy systemu satelitarnego. Sterowanie wciąż jest bezproblemowe, bo silniki działają prawidłowo i zapewniają ciśnienie w hydraulice. W kabinie pasażerskiej byłoby jednak zupełnie ciemno.

Co z pasażerami?
Ten "problem" można dość łatwo rozwiązać - wystarczy otworzyć zawory powietrza, czyli obniżyć ciśnienie. Wyskoczą maski, które w tym modelu zapewniają pasażerom tlen na ok. 22 minuty. Po tym czasie w ciągu 1 minuty następuje niedotlenienie, czyli właściwie nikt nie jest w stanie jasno myśleć, ani wykonywać jakiejkolwiek czynności przez następne ok. 20 minut, do śmierci. Piloci mają do dyspozycji butle z tlenem (akurat uzupełnione tego dnia), które jednemu człowiekowi wystarczą na 27 godzin. Oczywiście paliwa mieli w tym momencie na maks. 7 godzin lotu. To są czyste spekulacje, bo nie wiadomo co się działo w samolocie.

I nikt nie zauważył zniknięcia samolotu?
Zauważono i skontaktowano się z linią lotniczą, która potwierdziła, że widzi samolot dolatujący do Kambodży! Kontaktowano się więc z kontrolami lotów na trasie, żeby próbowały nawiązać kontakt. Nikt nie zwrócił uwagi na radarowe echo nieznanego samolotu lecącego niemal w przeciwnym kierunku.
Skąd ta odpowiedź linii lotniczej? Dali się nabrać tak samo, jak niektórzy użytkownicy Flight Radaru - kiedy znika sygnał transpondera (np. jest poza zasięgiem) system pokazuje estymowaną pozycję samolotu i to widziała linia lotnicza.

Po uciecze poza zasięg radarów prawdopodobnie przywrócono zasilanie, bo satelita zarejestrował ping (godzinę po "zniknięciu"). Były dwie próby dodzwonienia się do kokpitu, nikt nie odebrał. Samolot leciał przez kolejne 6 godzin, ostatni ping był o 8:19 lokalnego czasu. Niestety dane z jednego satelity nie pozwalają dokładnie ustalić położenia samolotu, a jedynie odległość od tego satelity (co z kolei sugeruje, że samolot obleciał Indonezję i mógł się kierować mniej więcej w stronę Australii lub Antarktydy). Odnalezione szczątki zawierały elementy wnętrza samolotu, co każe przypuszczać, że się rozbił zamiast wodować i zatonąć. Zginęło 239 osób.
#samoloty #lotnictwo #mh370
0cf47d84-194d-4b34-a72f-b03c5dfc1c27
DiscoKhan

@Nemrod ło cholera, że nikt filmu sensacyjnego na tej podstawie jeszcze nie nakręcił który niby jest niby nie jest tym inspirowany.

Filip

Czyli jednak ufo ich nie porwało?

FoxtrotLima

@Nemrod 

Piloci mają do dyspozycji butle z tlenem (akurat uzupełnione tego dnia), które jednemu człowiekowi wystarczą na 27 godzin

Mnie uczono, że zapas tlenu dla załogi to ok. 2h.

Przepisy w tej kwestii mówią:

The total oxygen capacity must be sufficient to supply all flight deck occupants with adequate oxygen for a defined period of time at an altitude profile specified in the applicable National Aviation Authority

27h to o wiele za dużo (żaden samolot nie może utrzymać się tyle w powietrzu) i nie chce mi się wierzyć, że jakaś linia zgodziłaby się wozić bez sensu ekstra ciężar w postaci za dużych butli z tlenem, które lekkie nie są.

Zaloguj się aby komentować

Najgorsze w tym całym sprzątaniu jest to, że najpierw musisz posprzątać, żeby w ogóle znaleźć odkurzacz.
#sprzatanie #dom #zalesie
moll

@Nemrod u mnie odkurzacz ma gorzej, jak już znajdę, podłączę i odpalę to roczniak mi go terroryzuje. Jak tak dalej pójdzie to będzie trzeba w terapię i prochy dla biedaka zainwestować xD

entropy_

@moll mój mi zabiera odkurzacz i sam chce sprzątać.

Zabawki to dla dzieci są, lepiej robić to co dorośli robią xD

moll

@entropy_ ten jest jeszcze trochę za mały na to, ale jeśli podrośnie i będzie chciał się bawić w sprzątanie - oddam i nie będę oponowała

Zaloguj się aby komentować

Panie pilocie, dziura w samolocie, czyli Alaska Airlines lot 1282

5 stycznia 2024 r. z Boeinga 737 MAX 9 podczas wznoszenia nagle odpadły ślepe drzwi ewakuacyjne, doszło do rozhermetyzowania kabiny i awaryjnego lądowania. W samolocie było 6 wolnych miejsc, w tym akurat dwa obok powstałej dziury - dzięki czemu obyło się bez ofiar. Każdy pewnie widział fotki odnalezionych drzwi, a nawet telefonów. O zgrozo nie znaleziono jednak 4 śrub, które te ślepe drzwi powinny zabezpieczać.

Historia problemów
30 lat temu Boeing postanowił odciąć i sprzedać swoje produkcyjne gałęzie i zająć się bardziej projektowaniem i składaniem samolotów z części wykonanych przez podwykonawców. Zakłady w Wichita i Tulsie zostały ostatecznie kupione przez Spirit AeroSystems i firma ta stała się głównym podwykonawcą dla Boeinga, a Boeing jej głównym klientem. Produkowano tam całe kadłuby samolotów, jak również wiele innych komponentów. W ostatnim czasie (zwłaszcza w 2023 r.) raportowano dużo problemów z jakością kadłubów, w końcu Boeing wysłał do Spirita swoich inżynierów, aby nadzorowali ich rozwiązanie. Są doniesienia, że sugerowano nawet przerwanie produkcji, ale z powodu wielu zamówień i ostrych terminów nie wchodziło to w grę. Feralne ślepe drzwi, które odpadły zostały wyprodukowane w Malezji (Spirit), ale były wykonane prawidłowo.

Po co te ślepe drzwi?
Samolot musi posiadać odpowiednią liczbę wyjść ewakuacyjnych dostosowaną do ilości miejsc. Wszyscy muszą móc się ewakuować z samolotu korzystając z połowy wyjść ewakuacyjnych w 90 sekund. B 737 MAX jest powiększony, więc ma dodatkowe drzwi ewakuacyjne w połowie drogi między drzwiami na skrzydłach, a tylnymi. Oczywiście nie każdy klient chce mieć samolot do wożenia sardynek, więc 2 linie lotnicze w USA zamówiły konfigurację, gdzie dodatkowa przestrzeń została wykorzystana na 1 klasę i dodatkowe miejsce na nogi dla pasażerów - liczba miejsc w samolocie była mniejsza, więc dodatkowe wyjścia ewakuacyjne nie były potrzebne. Można było po prostu od środka zaślepić normalne drzwi ewakuacyjne zwykłą "tapicerką", ale wtedy nie byłoby okna, a takie drzwi też dodatkowo ważą. Wybrano więc inne rozwiązanie - zamontowano zaślepkę z normalnym oknem, od środka zastosowano normalne wykończenie i właściwie pasażer nawet nie wiedział, że siedzi obok ślepych drzwi. Zaślepka była zamontowana tak samo, jak normalne drzwi ewakuacyjne, ale nie miała dźwigni do ich otwierania ani zjeżdżalni, a zaczepy, na których wisiała, były zabezpieczone 4 śrubami, żeby "drzwi" się nigdy nie otwarły. Do USA zaślepka trafiła z zamontowanymi śrubami. W fabryce Spirita w Wichita ślepe drzwi zostały prawidłowo zamontowane w kadłubie i całość wysłano do fabryki Boeinga do Renton(!).

Więc co się stało?
Boeing dość ostro kontrolował kadłuby z powodu znanych problemów z jakością i w tym konkretnym odkryto nieprawidłowości w metalowych żebrach obok feralnych ślepych drzwi. Problem wpisano do systemu, poinformowano o tym Spirita, którego pracownicy stacjonujący w Renton dokonali "naprawy". System wymagał oczywiście odpowiedniej inspekcji, która odkryła, że zamiast jakiejkolwiek naprawy po prostu elementy konstrukcyjne pomalowano jeszcze raz
Pracownicy Spirita postanowili tym razem dokonać faktycznej naprawy i zaraportowali, że uszczelka ślepych drzwi została uszkodzona (prawdopodobnie w skutek tej naprawy). Trzeba było ją zamówić oraz otworzyć lub wymontować tę zaślepkę - oba rozwiązania wymagały usunięcia śrub zabezpieczających, ale wymontowanie dodatkowo też wpisu do systemu i późniejszej inspekcji, co jeszcze bardziej zwiększyłoby opóźnienie. Wobec tego zaślepkę otwarto (w podobny sposób jak otwiera się drzwi ewakuacyjne), wymieniono uszczelkę i zamknięto, ale ktoś zapomniał zamontować śrub, a kontroli jakości nie było, bo nie było wpisu w systemie. Wykonano nawet fotografie dokonanych napraw, na których widać wyraźnie nieobecność śrub zabezpieczających. Zaślepka więc wisiała na bolcach siłą grawitacji, niestety posiadała na dole sprężyny, które pomagają w otwieraniu prawdziwych drzwi ewakuacyjnych. Zamontowano tapicerkę i samolot wszedł do służby 11.11.2023 r.
Na kilka dni przed wypadkiem system kontroli ciśnienia w kabinie wyświetlał błędy, ale wystarczało przełączyć go na zapasowy - zgodnie z procedurami. Linia lotnicza zdecydowała, że na wszelki wypadek samolot będzie latał wyłącznie nad lądem, aż problem zostanie rozwiązany. Prawdopodobnie wymieniono by komputer sterujący ciśnieniem, co oczywiście niczego by nie rozwiązało. Istnieją też doniesienia, że pasażerowie siedzący na tych miejscach wcześniej zgłaszali świst powietrza, a załoga miała to przekazywać pilotom, jednak żadnego wpisu do dokumentacji nie dokonano.

5 stycznia br. podczas wznoszenia ok. 6 minut po starcie z Portland, na wysokości ok. 16 tys. stóp (4900 m) w wyniku różnicy ciśnień (i prawdopodobnie wielu drgań i wstrząsów w poprzednich lotach) poluzowana zaślepka się otwarła i momentalnie odpadła od samolotu, na szczęście omijając poziomy statecznik. Niemal jednocześnie drzwi kabiny pilotów otwarły się z wielkim hukiem. To zostało celowo zaprojektowane, aby różnica ciśnień w obu kabinach nie wywołała uszkodzeń innych elementów, jednak piloci Boeingów nie mieli o tym pojęcia (producent nie podzielił się wiedzą o tym mechanizmie). Doświadczeni piloci wykonali wszystko zgodnie z procedurami (czyli założyli swoje maski, sprawdzili łączność, anulowali wznoszenie, a po chwili rozpoczęli awaryjne obniżanie). Prawdopodobnie nie wiedzieli jaki jest stan samolotu - huk powietrza oraz maski bardzo utrudniały komunikację, więc wybrali wariant jak najszybszego powrotu na lotnisko. Komuś z załogi udało się zamknąć drzwi ich kabiny, co nieco ułatwiło im pracę. Samolot wylądował, obyło się bez ofiar śmiertelnych i ciężkich obrażeń.
Oczywiście uziemiono wszystkie samoloty z takimi ślepymi drzwiami (czyli wyłącznie w USA) i dokonano ich inspekcji, które jednak nie wykazały podobnych problemów (dziś wiemy, że to nie była wina producenta, a naprawy tego konkretnego kadłuba dokonanej w fabryce Boeinga).
FAA rozpoczęło również śledztwo zarówno w fabrykach Boeinga jak i Spirita dot. kontroli jakości.
[są o tym materiały na YT na Mentour Pilot i Mentour Now! gdzie jest więcej szczegółów technicznych - polecam]
#samoloty #lotnictwo #boeing
c6401d0b-2425-46db-879a-367881a8a323
Bystrygrzes

Hemoroid! Dzieki za wpis

Huxley

@Nemrod „metalowych żebrach „ znalazłem mały błąd No i trochę bajki jeśli chodzi o drzwi z cockpitu to co napisałeś, bo każdy, kto lata na 737 musi wiedzieć doskonale jak taki mechanizm działa po za tym na szkoleniu piloci są o tym informowani…

f3ed20db-429e-4ee5-8554-933e7dea9324
Nemrod

@Huxley Rozwiń, bo ta fotka niczego nie wyjaśnia. Czyli wiedzą, że w razie rozhermetyzowania kabiny otwierają się z hukiem całe drzwi do kokpitu? Bo bardziej bym się spodziewał, że ta klapa - to powinno wystarczyć do wyrównania ciśnień.

Znalazłem, że to są wręgi i podłużnice - ok. Po angielsku było "ribs" i pasowało.

Jerema

@Nemrod pyszny wpis, dzięki

Zaloguj się aby komentować

Krajówka biegnąca przez miasteczko, podjazd pod wzniesienie z linią ciągłą, sznurek aut jadących 50 km/h i oczywiście wyprzedające BMW z rykiem silnika. Nie miał jednak jaj, żeby dojechać do szczytu wzniesienia więc wbił się przede mnie.
Lokalne blachy, więc sobie myślę: pewnie będzie skręcał do marketu za 1 km. Myliłem się, skręcał do posesji jeszcze wcześniej...
Skąd się tacy debile biorą?
#polska #polskiedrogi
c5e177f6-52fd-43b9-9599-dc818b34742a
Marchew

@Nemrod Bo za wolno jechali Sam się czasem irytuję jadąc 60-70km/h po drodze krajowej gdzie dozwolone 90, ponieważ ktoś uprawia ekodrajwing swoim seicento (° ͜ʖ °) Oczywiście nie wyprzedzam bo ciągła, bo nie można, jedynie głębokie wzdycham. Jednak w pewien sposób rozumiem że to może być ten sam rodzaj irytacji przechodzący już w złość.

Nemrod

@Marchew No akurat 50 w zabudowanym jest dość standardową prędkością...

slawek-borowy

czy Ty próbujesz tłumaczyć typa?

mortt

e tam, u mnie na wsi ograniczenie do 40 (duże zagęszczenie budynków, szkoły i przedszkola. Jedna z największych wsi w regionie ale nadal zabudowa wiejska) a tiry z piaskowni jeżdżą 90km/h ( ͡° ͜ʖ ͡°) wyprzedzają nawet na łuku tych co jadą przepisowo. Jeżdżą od rana do południa non-stop. Nie wiem jak to działa bo był okres, że suszyli regularnie a im się kierowcy nie skończyli.

spawaczatomowy

@mortt właściciel piaskowni to żona komendanta

Pan_Buk

@Nemrod z poczucia bezkarności.

Zaloguj się aby komentować

Były dziś dyskusje o zmianach prawnych dot. zgody na seks, że to zmieniłoby sytuację pijanych kobiet, które nie wyraziły głośno sprzeciwu (i stworzyło by problem u pozostałej 99% części społeczeństwa).

No to mała historyjka, że nie zawsze to tak wygląda.
Kumpel zrobił domówkę (w Sylwestra?). Sami znajomi z czasów szkolnych. On nie tylko wygrał wygląd na loterii, ale też już w czasie studiów miał bardzo dobrą pracę #programista15k i oczywiście świetne perspektywy. Niestety nie podołał zbyt dobrze roli gospodarza i w pewnym momencie czując się "zmęczonym" poszedł do własnego pokoju się zdrzemnąć. Do łóżka mu się wbiła koleżanka, mocne 4/10 (na imprezie nawet jeden był nią zainteresowany, ale bez wzajemności) i najwyraźniej próbowała wykorzystać szansę. Całe szczęście kumpel nie był aż tak pijany i się ogarnął.
Rozmyślając, czy te przepisy by tu cokolwiek zmieniły (i czy ktokolwiek by mu uwierzył), zastanawiałem się też co by było, gdyby kumpel się nie ogarnął, a ona by zaszła w ciążę. Może i jakimś cudem byś nawet udowodnił gwałt, ale z alimentów to i tak nie zwolni, prawda?
#prawo #polska #seks
plakat kradziony z wpisu https://www.hejto.pl/wpis/jak-myslicie-czy-takie-przepisy-zostana-wprowadzone-w-polsce-ze-seks-z-kobieta-p?commentId=7d2789a2-548e-4ed7-9965-4046f8000dfa
b8b0017a-b661-4106-97ca-76a3eee99623
Belzebub

Chłop by umoczył i dosłownie i w przenośni

hellgihad

@Nemrod Zakazac Alkoholu!

sierzant_armii_12_malp

@Nemrod JPRDL, mój pierwszy raz mniej więcej tak wyglądał. Ale dlaczego tylko facet ma być w takiej sytuacji karany za zgwałcenie kobiety, a kobieta za zgwałcenie faceta już nie?


(o kurczę… czyli zostałem wtedy zgwałcony…)

Zaloguj się aby komentować

Następna