

Społeczność
Historia

Kolonizacja Morza Czarnego: ekonomiczne i społeczne konsekwencje ekspansji greckiej

Wymyślił nieistniejący kraj. Uwierzyli w niego wszyscy, nawet król i naukowcy
Pod koniec XVII wieku Europa była pełna tajemnic i nieodkrytych lądów. Brak dostępu do rzetelnych informacji sprawiał, że egzotyczne opowieści budziły zach

Zostań Patronem Hejto i tylko dla Patronów
- Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
- Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
- Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
- Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
#iwojnaswiatowa #historia #pierwszawojnaswiatowa #1wojnaswiatowa #ciekawostkihistoryczne #VoivodePutnik
Poprzednie części pod tagiem #voivodeputnik
Po przybyciu do kwatery głównej w czwartek, 23 listopada 1915, w dniu mojego przybycia do Prisrend, otrzymałem kilka szczegółów na temat ostatnich ruchów wroga. Serbski Sztab Główny przybył do Prisrend 17 listopada. Dwa dni później otrzymał wiadomość, że austriacko-niemiecka armia pod dowództwem generała von Gallwitza zajęła Raszkę i Nowy Bazar. 22 listopada siły te wkroczyły do Mitrowicy i posuwając się naprzód, 25 listopada dołączyły do armii feldmarszałka von Mackensena w Prisztinie. W ten sposób całe siły austriacko-niemieckie na Bałkanach zostały zmasowane w tym mieście. Tego samego dnia Bułgarzy, zajmujący Lipljan z dwiema dywizjami, połączyli siły ze swoimi austriacko-niemieckimi sojusznikami. Posuwając się w kierunku Prisrend, cała armia austriacko-niemiecko-bułgarska rozłożyła swoje siły w półkolu, otaczając wszystko, co pozostało z armii serbskiej i spychając ją tyłem do granicy Albanii.
W dniu mojego przyjazdu odwiedziłem cytadelę, wznoszącą się na wzgórzu, na którego zboczach zbudowany jest Prisrend. Znajdują się tu ostatnie ślady twierdzy wzniesionej przez cara Stefana Duszana, serbskiego Karola Wielkiego. U moich stóp płynęła Bystryca, rwącym potokiem przepływająca przez miasto. Na wschodzie, na krańcu wąwozu, między wysokimi górami, mogłem dostrzec ośnieżone szczyty pasma gór Szar, które tworzyły wyniosłą barierę między nami a Bułgarami w Tetowie. Po lewej stronie ukazało się miasto Prisrend, rozległa aglomeracja tureckich i albańskich domów, z której wyłaniały się wdzięczne minarety pięćdziesięciu meczetów. Wśród nich można było wyróżnić dzwonnicę pojedynczego greckiego kościoła prawosławnego. W ciemnym zakątku ukryta była mała katolicka kaplica, której kapłan jest dotowany przez rząd austriacki. Po południu nadeszła wiadomość, że droga z Dibry do Monastyru została odcięta, ponieważ Bułgarzy byli w Prilepie i nacierali na Monastyr. To przekreśliło ostatnią nadzieję na to, że część serbskiej armii dotrze do tego miasta, by ruszyć pociągiem przez Grecję do Salonik. To była klęska na całej linii.
Wieczorem, po kolacji, major Sekcji Operacyjnej Sztabu Głównego przedstawił mi techniczne podsumowanie działań na różnych frontach w ciągu ostatniego miesiąca. „28 października”, powiedział, „armia serbska dysponowała niewielkimi siłami na południu, na linii Tetovo-Gostivar-Kičevo oraz oddziałem na Babunie. Był też oddział na linii Ferizović-Giljane. „W Starej Serbii siły były zgrupowane w następujący sposób: Na lewym brzegu zachodniej Morawy znajdował się korpus armijny na froncie Gorny-Milanowac-Kricz. Drugi korpus znajdował się na prawym brzegu Wielkiej Morawy w okolicach Ćupriji i Paraćina. Trzeci korpus zajmował okolice Plotcz w pobliżu Niszu”. Główną ideą Sztabu Głównego w tym czasie było skoncentrowanie wszystkich dostępnych wojsk w kraju między zachodnią Morawą a południową Morawą oraz wzmocnienie wojsk na froncie Giljan-Ferizović i oczekiwanie na przybycie wojsk francuskich”. 2 listopada oddziały na lewym brzegu Morawy Zachodniej musiały ustąpić przed przeważającymi siłami Niemców i wycofać się na prawy brzeg. Oddziały, które znajdowały się w okolicach Ćupriji i Paraćina zostały w konsekwencji zmuszone do wycofania się w kierunku góry Jastrebac, podczas gdy oddziały w okolicach Niszu musiały opuścić swoje pozycje i wycofać się na Leskovac. Pozycja tych sił pod koniec 7 listopada stała się niezwykle krytyczna, ponieważ jedna z ich dywizji doznała poważnych strat w okolicach Leskovaca. Linia odwrotu tego korpusu, Lebane-Medvedje, była zagrożona. Był to główny powód przyspieszenia odwrotu wszystkich korpusów armijnych, podczas gdy oddziały, które utrzymywały się na prawym brzegu Morawy Zachodniej, zostały zmuszone do wycofania się w kierunku Raszki.
„Oddziały, które wycofały się w okolice góry Jastrebac, otrzymały rozkaz wycofania się w kierunku Kuršumliji, Prepolac i Prisztiny. Ich instrukcje brzmiały: wycofywać się powoli, broniąc każdej możliwej pozycji tak długo, jak to możliwe. Inne mniejsze oddziały wycofały się na Jankovą Klissurę. „W międzyczasie korpus armijny, który odpierał ataki w pobliżu Lescovaca, nieco poprawił swoją pozycję. Został wzmocniony i przeprowadził udany atak na Bułgarów, co pozwoliło mu wykorzystać linię odwrotu przez Lebane-Medvedje, która w pewnym momencie była poważnie zagrożona. Była więc w stanie wycofać się w kierunku Prisztiny.
„W rezultacie udało się uratować serbskie armie, i to pomimo faktu, że odwrót musiał być prowadzony przez kraj posiadający niewiele dróg. To, co sprawiło, że sytuacja była niezwykle trudna, to fakt, że presja ze strony niemieckich armii na północy była połączona z bułgarską ofensywą nadchodzącą z południa, która została rozmieszczona na linii biegnącej od Vranje do Lescowaca”. Armia serbska pod Rašką otrzymała następnie rozkaz zajęcia linii Raška-Novi Bazar, by zagrodzić drogę do Mitrowicy. Wszystkie pozostałe serbskie armie zostały przeniesione na Równinę Kossowa, by wzmocnić oddziały w Macedonii i podjąć generalną ofensywę. Wojska w Macedonii otrzymały rozkaz, aby w miarę możliwości odbić Giljane i zapobiec wycofaniu się Bułgarów z Kačanika.
„W bitwie pod Kačanikiem Serbom udało się odzyskać bardzo ważną pozycję Jegovac; ale zadanie, które przed nimi stało, było ponad siły oddziałów wyczerpanych tygodniami zmęczenia i trudów. Sforsowanie silnie okopanych linii bułgarskich przez armię, której tyły były zagrożone przez dwie armie niemieckie i bułgarskie, było ponad jej siły i musiała wycofać się do Prisrend”.
Od 24 do 26 listopada byliśmy zajęci przygotowaniami do wyjazdu. Sztab Kwatery Głównej, dowodzony przez feldmarszałka Putnika, liczył, wraz z eskortą, ponad 300 osób, z ponad 400 końmi wierzchowymi i bagażowymi. Wiekowy wojewoda jest, jak już wspomniałem, astmatykiem i nie jest w stanie wsiąść na konia ani stawić czoła przenikliwemu zimnu albańskich gór. Przemierzanie górskich dróg jakimkolwiek pojazdem kołowym jest jednak całkowicie niemożliwe. W związku z tym postanowiono skonstruować coś w rodzaju lektyki, w której weteran mógł być przenoszony przez góry na ramionach serbskich żołnierzy. Francuzi w Prisrend, składający się z lotnictwa i innych jednostek, liczący w sumie prawie 250 oficerów i żołnierzy, postanowili przekroczyć góry tą samą trasą, co Sztab Główny, wyruszając dzień wcześniej, bezpośrednio za królem i Królewskim Dworem. Oddział ten był dowodzony przez pułkownika Fourniera, francuskiego attache wojskowego, mającego za porucznika majora Vitrata, szefa francuskiej sekcji lotnictwa. Sekcja ta oddała ogromne usługi armii serbskiej podczas całego odwrotu. Major Vitrat jest oficerem, który zasłużyłby się każdej armii. Rzadko spotykałem człowieka o bardziej zdecydowanym charakterze, a już na pewno o większej odwadze. Jego przykład zainspirował Korpus Lotniczy od pilotów po ostatnich szoferów transportowych. Francuski oddział składał się z trzech marynarzy z baterii dział marynarki wojennej w Belgradzie, 94 mechaników samochodowych, 125 oficerów i żołnierzy sekcji lotnictwa oraz 5 operatorów łączności radiowej. Personel został wykorzystany zgodnie ze swoimi predyspozycjami. Komisja ds. zakupu niezbędnych zwierząt jucznych została utworzona z dwóch obserwujących oficerów Sekcji Lotniczej, jednego kapitana huzarów i drugiego kapitana artylerii. Oficerowie zebrali pieniądze, które jeszcze posiadali, na zakup prowiantu niezbędnego do podróży, czyli 18 000 franków.
Okazało się to najtrudniejszą częścią organizacji, ponieważ żywność i pasza stawały się rzadkością. Znaleziono pewną ilość kukurydzy dla 70 koni jucznych ekspedycji w cenie jednego franka za „oka” (tureckie „oka” to około trzech funtów angielskich) oraz dziesięć owiec, które towarzyszyły kolumnie i były zabijane i zjadane w zależności od potrzeb. Kolejną trudnością była kwestia transportu pół tuzina chorych z oddziału. Nie można było znaleźć koni do ich transportu, a noszenie ich na noszach przez towarzyszy nie wchodziło w rachubę. Pułkownik Fournier rozwiązał tę trudność, zarządzając transport samolotem. Sekcja nadal dysponowała sześcioma maszynami zdolnymi do lotu, pomimo faktu, że przez dwa i pół miesiąca byli wystawieni nocą i dniem bez schronienia na wiatr, deszcz i śnieg. W czwartek, 25 listopada, sześć samolotów wyruszyło przez góry do Scutari. Był to pierwszy raz w historii wojskowości, kiedy samolot został wykorzystany w służbie pogotowia ratunkowego. Ale ta innowacja okazała się bardzo udana - samoloty dotarły do Scutari w czasie o połowę krótszym niż reszta oddziału, która potrzebowała dni na marsz przez pokryte śniegiem wzgórza.
Rzeczywiście, z pewną zazdrością obserwowaliśmy start tych samolotów-ambulansów, gdy przypomnieliśmy sobie o trudnym zadaniu, które czekało nas, zanim będziemy mogli dołączyć do nich w Scutari. Du Bochet i ja zorganizowaliśmy podróż z francuską kolumną i przekazaliśmy majorowi Vitratowi listę prowiantu, który mogliśmy wnieść do wspólnych zapasów. Pierwsza trasa, z Prisrend do Lioum-Koula, wiedzie dość dobrą drogą. Postanowiono wysłać zwierzęta juczne dzień wcześniej i pokonać trzydzieści kilometrów do Lioum-Koula, która jest ostatnią wioską na terytorium Serbii, samochodami Korpusu Lotniczego. Ponieważ droga z tego punktu dalej jest zwykłym szlakiem dla owiec przez góry, całkowicie niepraktycznym dla pojazdów kołowych, samochody zostaną tam zniszczone, aby zapobiec ich wpadnięciu w ręce wroga.
Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)
Poniżej cytadela w Prisrend i mapy z kampanii Serbskiej jesienią 1915 roku.





Zaloguj się aby komentować
Wymachując w powietrzu pikami i kosami, trzystu chłopów z wrzaskiem ruszyło na przeciwnika. Gnając przed nimi na koniu, Kościuszko machał do nich i wykrzykiwał ich imiona: „Szymku, Maćku, Bartku – a dalej!”
Rosjanie oddali jedną albo dwie salwy, zabijając część atakujących, tymczasem wieśniak Wojciech Bartosz dobiegł do działa, które miało właśnie wystrzelić, zdjął kapelusz i zgasił nim tlący się lont. Kosynierzy uderzyli tak szybko, że zdumieni Rosjanie nie zdołali załadować dział ponownie; chłopi, wyrwawszy lonty, zaczęli siec kosami, toporami i pikami i wyrżnęli carskich żołnierzy w dzikiej walce wręcz.
Niektórzy przerażeni Rosjanie próbowali się poddać i błagając o darowanie życia, wołali „Pardon!”. Ale chłopi nie rozumieli francuskiej prośby o łaskę i dalej zawzięcie się bili. Pierwsza grupa kosynierów zdobyła trzy dwunastofuntowe działa, druga – kolejnych osiem. Nadjechała młoda polska kawaleria złożona z ochotników i odepchnęła Rosjan, zdobywając ich flagę.
(Z książki Kościuszko. Książę chłopów)
Obraz: Wojciech Kossak, Kościuszko prowadzi kosynierów do ataku
#historia #sztuka #notatniksmierdakowa

Nam strzelać nie kazano...
Zaloguj się aby komentować
#historia #oswiadczenie
@smierdakow Darzyłem zgoła ognistą. Ale potem się okazał bardzo niskim nominałem i miłość mi przeszła.
Kościuszko była kobietą!
A nie, to Pulaski
@smierdakow o Kościuszce za mało klepią w szkołach, bo to była postać naprawdę nietuzinkowa. IMO lepiej kształcić przyszłe pokolenia na bohaterskich mitach nt takich postaci niż na wiecznej martyrologii i Powstaniu Warszawskim
Zaloguj się aby komentować

Biuro Odbudowy Stolicy dokonało niemal niemożliwego. Podniosło z ruin całe miasto
Na początku lutego 1945 r. powołano do życia Biuro Odbudowy Stolicy (BOS). Był to projekt na niespotykaną dotąd skalę – gromadz

CIA i Organizacja Gehlena
Fot. Reinhard Gehlen w niewoli amerykańskiej, 1945 rok
#hejto #czytajzhejto #hejtoczyta #ksiazki #historia #ciekawostki #ciekawostki

12 lutego 1968 miała miejsce masakra w Phong Nhị i Phong Nhất » Historykon.pl
Masakra w Phong Nhị i Phong Nhất, dokonana przez 2. Brygadę Piechoty Morskiej Republiki Korei (ROKMC) w czasie wojny w Wietnamie, pozostaje jednym z najbardziej tragicznych wydarzeń tego konfliktu. Ma
John Paterson był jednym z najbliższych współpracowników Kościuszki w czasie kampanii pod Saratogą. Dwaj oficerowie stali się sobie tak bliscy, że – podobnie jak to zdarzało się w mroźne zimowe miesiące na północy stanu Nowy Jork w okresie kampanii pod Saratogą – czasami spali pod tym jednym kocem.
Ścisłe więzi łączące Kościuszkę z Patersonem objęły także czarnego służącego Patersona, Agrippę Hulla. W czasach gdy niewolnictwo wciąż istniało w stanach północnych, Hull, zwany przez wszystkich Grippy, był człowiekiem wolnym. Dowcipny czarny żołnierz Armii Kontynentalnej chętnie opowiadał o swoim ojcu, podobno afrykańskim księciu. Polski przyjaciel z upodobaniem słuchał historii Grippy’ego na temat jego afrykańskich korzeni.
Paterson, widząc rodzącą się między nimi więź, przekazał swojego służącego pod rozkazy Kościuszki i Grippy z radością służył odtąd polskiemu oficerowi jako jego zaufany ordynans.
(...)
Kościuszko postanowił wybrać się na rekonesans i obejrzeć pozycje na wschodnim brzegu, kazał Grippy’emu pilnować swojej kwatery położonej wysoko nad zakrętem rzeki, niedaleko miejsca, gdzie obecnie stoi pomnik polskiego bojownika. Kościuszko powiedział swojemu ordynansowi, że jedzie w dół rzeki i wróci za dwa albo trzy dni. Grippy, korzystając z jego nieobecności, urządził w domu przyjęcie – zaprosił na nie wszystkich niewolników i wolnych czarnych mężczyzn z obozu.
Goście pili wino i podziwiali popisy Grippy’ego, który paradował po chacie w należącym do Kościuszki odświętnym polskim mundurze: w granatowym kontuszu z karmazynowym kołnierzem i złotymi guzikami oraz czworokątnej czapce ozdobionej strusimi piórami. Ponieważ Kościuszko włożył swoje buty do konnej jazdy, Grippy posmarował sobie nogi czarnym mazidłem, żeby przypominały buty z cholewami. Kościuszko z jakiegoś powodu wrócił jeszcze tego samego wieczoru i kiedy z jego kwatery dobiegły go krzyki i śmiechy, zsiadł z konia i zakradł się do chaty, w której zastał niewolników wznoszących toasty na cześć Grippy’ego i nazywających go „Kościuszko”.
Zdumieni biesiadnicy zachowali się tak, jakby ujrzeli ducha albo, co gorsza, „samego szatana”, gdy prawdziwy Kościuszko stanął wśród nich. Spodziewając się razów od białego oficera, kilku czarnych mężczyzn wyskoczyło przez okna, a reszta wybiegła drzwiami. Przerażony Grippy padł Kościuszce do stóp i kuląc się, zawołał: „Wychłostaj mnie, zabij mnie, panie, zrób ze mną, co chcesz, panie generale”.
Kościuszko wziął jednak Grippy’ego za rękę i powiedział: „Powstań, książę. Nie przystoi godności afrykańskiego księcia padać na twarz przed kimkolwiek”. Kazał mu włożyć czapkę z piórami i poprowadził go przez obóz do kwatery generała Patersona. Widok czarnego mężczyzny w barwnym uniformie i czapce ze strusimi piórami zwrócił uwagę żołnierzy; wkrótce zebrał się tłum i podążył za Kościuszką, który zaciągnął swojego służącego do oficerów, aby wymierzyć mu stosowną karę za kradzież wina i używanie czyichś rzeczy osobistych.
Żołnierze spodziewali się, że czarny mężczyzna zostanie wychłostany za swoje niewłaściwe zachowanie, tymczasem Kościuszko przedstawił paradnie ubranego Grippy’ego jako księcia z Afryki, który postanowił przyłączyć się do walki. Polak mówił tak przekonująco, że wielu uwierzyło, iż Grippy jest księciem.
Oficerowie naprędce zbudowali dla Grippy’ego tron i zmusili go do wzniesienia licznych toastów, winem, brandy oraz koktajlem Hollands, czyli holenderskim ginem z żyta i jęczmienia, aromatyzowanym owocami jałowca. Uczestnicy przyjęcia wypalili na cześć swojego królewskiego gościa fajkę pokoju. Następnego ranka Grippy, zamiast z krwawymi pręgami od chłosty – normalna kara w tych czasach – obudził się ze straszliwym alkoholowym kacem.
Po wojnie Agrippa Hull osiadł w Stockbridge w stanie Massachusetts, założył firmę cateringową, kupił ziemię i zbudował dom. Przez wiele lat z rozrzewnieniem wspominał tę wstydliwą historię, powiadając, że ból głowy spowodowany nadmiarem wypitego alkoholu niewiele różni się od ukrzyżowania.
(Z książki Kościuszko. Książę chłopów)
#historia #ciekawostki #czytajzhejto #notatkismierdakowa

Zaloguj się aby komentować

Karol Godula – „król cynku” i „śląski Rockefeller”
Fot. Ławeczka Karola Goduli na Placu Niepodległości w Rudzie Śląskiej-Goduli (fot. M. Mikrut-Majeranek, prawa za

Życie osób z niepełnosprawnościami w starożytnym Egipcie
Fot. Scena reliefowa z grobowa Ptahhotepa ukazująca idącego z przodu mężczyznę z cofniętym kolanem, V dynastia

Rosyjska inwazja na Gruzję
Aby zrozumieć to, co wydarzyło się w 2008 roku, musimy cofnąć się do pierwszej połowy lat 90. Doszło wówczas do wojny domowej, w wyniku której Gruzja utraciła kontrolę nad Abchazją i Osetią Południową. Obie te republiki nie zos

II Rzeczpospolita z dostępem do morza: zaślubiny Polski z Bałtykiem » Historykon.pl
I wtedy doszło do sytuacji, która nieraz miała się powtarzać w historii kraju nad Wisłą. Gdy w 2013 roku CBOS pytał, co łączy Polaków, na pierwszym miejscu nie znalazły się historia, język, wiara, patriotyzm czy obyczaje. Najczęściej wybierana odpowiedź brzmiała: „klęski, katastrofy, nieszczęścia, wielkie tragedie, zagrożenie, kataklizmy, sytuacje kryzysowe”. Tak też się stało w drugiej połowie VIII wieku, kiedy na jakiś czas zapomniano o wróżdach rodowych i innych krzywdach, by stawić opór Awarom.
Ktoś musiał porwać Słowian znad Wisły do boju. Kandydat na bohatera walk z koczownikami jest tylko jeden. Nazywał się Krak.
___
(Z książki Barbarica. Tysiąc lat zapomnianej historii ziem polskich)
#historia #ciekawostki #notatniksmierdakowa
Zaloguj się aby komentować
iww opowiada świetnie, natrafiłem na ten kanał po niemilitarysci i katastrofymorskie, PN gREGOR świetnie opisuje temat i milo go sie słucha a jak coś przydługe yo i ddo spanka dobre, nie raz moja stara mnie budziła z letargu bitew pancernych "gas to jest noc" no wiec polecam https://www.youtube.com/c/MorskieOpowie%C5%9Bci123 #morskieopowiesci
Zaloguj się aby komentować

Rok, w którym wyschła Tamiza. Katastrofa, która zabiła 30 tysięcy ludzi

Casarabe: starodawni inżynierowie, którzy zamienili Amazonię w rolnicze imperium » Historykon.pl
System ten pozwolił im uprawiać kukurydzę nie tylko raz,

Nadleśniczy z Leska zainicjował wyeksponowanie ruin zamku Sobień
Ruiny zamku Sobień znajdują się koło wsi Monasterzec w powiecie leskim w województwie podkarpackim przy ujściu potoku Adyszów do Sanu na
(Barbarica)
#heheszki #historia #notatkismierdakowa
@smierdakow ciekawe ile wiedzielibyśmy o świecie gdyby nie główne agresywne religie świata w tych dwóch tysiącleciach
@deafone albo gdyby Hunowie nie spalali wszystkiego na swojej drodze.
@smierdakow i tak słowianie zaczęli osiedlać się na terenach Polski.
Piastowie wyponczkowali z Hunów zatem.
Zaloguj się aby komentować