#filozofia

34
802

Gdyby ten jeden, pognieciony banknot w portfelu miał świadomość, opowiedziałby historię potężniejszą niż jakikolwiek film. Przechodząc z rąk do rąk, był niemym świadkiem tysięcy decyzji od euforycznych sukcesów, które budowały fortuny, po ciche dramaty, które łamały życie.


#gownowpis #filozofia #banknoty

88da25e0-9657-436d-87ca-090b5c842ba8
evilonep userbar
MostlyRenegade

@evilonep a ile przy tym koksu i dziwek zaliczył ( ͡° ͜ʖ ͡°)

jajkosadzone

Tez mnie to zawsze zastanawiala historia banknotow,ktore mam w portfelu. Zwlaszcza tych pogietych

NatenczasWojski

Czesto trafiam na dziwnie zrolowane, ciekawe jakie one maja historie

Zaloguj się aby komentować

Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego właśnie noc, ta najcichsza pora, potrafi nagle zamienić się w żelazną klatkę? Dlaczego, gdy świat wreszcie milknie, wasze myśli zaczynają krzyczeć? Dlaczego o tej porze, gdy wszystko powinno spoczywać w ciemności, wasze serce bije tak, jakby ktoś kazał mu ruszyć do biegu?


Wydawać by się mogło, że zmęczenie powinno zamknąć powieki, a dzień sam odejść w zapomnienie. Lecz dla wielu z was noc jest jak lustro bezlitośnie ustawione przed twarzą. W ciemności odbija się pytanie, którego za dnia nie słyszycie: czy zrobiłem wystarczająco?


I wtedy właśnie rodzi się ten dziwny skurcz ambicji. Ten nagły zryw, co przychodzi znikąd. Ten głos, który mówi: „wstań, jeszcze nie wolno ci odpocząć, czekają zadania, obowiązki, zobowiązania, musisz więcej, więcej, więcej…”.

Czy wiecie, czym naprawdę jest ten głos?

Nie jest waszym sprzymierzeńcem, ani nawet waszym napędem. To jest jedynie lęk, który przebrał się w płaszcz obowiązku, abyście go nie rozpoznali.


A jednak słuchacie go. Serce przyspiesza. Dłonie drżą. Umysł zaczyna rozgrzewać się do czerwoności, jakby wzywano was do ostatecznej bitwy z własnym cieniem. I choć ciało błaga o spokój, wy próbujecie jeszcze raz udowodnić światu, że zasługujecie na miano kogoś wartościowego.


Ale zatrzymajcie się na chwilę, moi drodzy.

Czy doprawdy wierzycie, że wartość człowieka mierzy się tym, ile zdoła wykonać przed snem?

Czy naprawdę sądzicie, że wasza godność zależy od listy zadań, które odhaczacie jak więzień skreślający kreski na zimnej ścianie?


Noc nie żąda od was wysiłku. Ona żąda prawdy. A prawda jest taka, że nie potraficie zasnąć nie dlatego, że zrobiliście za mało, lecz dlatego, że nauczyliście się wierzyć, że cokolwiek zrobicie będzie niewystarczające.


To przekleństwo, nie ambicja.

To łańcuch, nie cnota.


Posłuchajcie zatem uważnie, choć może zabrzmi to jak bluźnierstwo wobec waszych własnych ideałów:


Nie jesteście stworzeni do nieustannej gonitwy. I nic, absolutnie nic, co zrobicie o drugiej w nocy, nie przyniesie wam zbawienia.

Bo nie brakuje wam dokonań.

Brakuje wam łagodności wobec siebie.


Czy kiedykolwiek przyszło wam do głowy, że właśnie to mogłoby być prawdziwym aktem odwagi?

Nie dalsza praca.

Nie kolejne zadanie.

Lecz zamknięcie dnia, choć wciąż kusi was niezrealizowane „więcej”.


Zrozumcie to: noc nie jest waszym wrogiem. Ona jest strażnikiem granicy, której nie wolno wam przekraczać w imię ambicji. Jeśli ją łamiecie, budzicie się spoceni, z sercem, które bije jak oszalałe, bo ciało w końcu musi was zatrzymać siłą, skoro nie potraficie zrobić tego dobrowolnie.


A więc, moi drodzy słuchacze…

Kiedy zapadnie ciemność i znów staniecie na krawędzi niepokoju, powiedzcie sobie szeptem, który ma moc zaklęcia:


Zrobiłem dość.

Dzień jest zakończony.

Nie muszę gonić siebie w nieskończoność.

Jestem wystarczający.


I pozwólcie, by utracona część was, ta zmęczona, zagubiona w gonitwie, dogoniła resztę.

Niech połączy się z wami w ciszy, która nie karze, lecz leczy.


A wtedy, być może po raz pierwszy od dawna, noc stanie się tym, czym powinna być domem, nie polem bitwy.


#kazanie #filozofia #rozkminy #stoicyzm

Thereforee

@PapaNorris Słuszna uwaga, jednakże:

68c37806-9fab-49fe-8301-e23a70cf3ccb
Fafalala

Ciepłe jest to co piszesz. Fajnie, że się tym podzieliłeś. :)

AndrzejZupa

To tak nie działa...heh #bezsennosc

Zaloguj się aby komentować

Gdzie w mózgu znajduje się mikrokod który nam mówi o naszych właściwościach zachowań ludzkich a nie np o psich czy kocich, o naleciałościach i skłonnościach z poprzednich pokoleń, gdzie i jak to jest wgl zapisane?

No bo jest prawda?

#psychologia #medycyna #gentyka #programowanie

troche #filozofia

30a300f5-f083-47e7-8aa3-9986d352de55
dolitd

Nie ma zapisanego „pliku” z właściwościami człowieka. Jest złożona kombinacja genów, rozwoju i środowiska, która tworzy charakterystyczny dla Homo sapiens sposób myślenia, emocje i społeczne zachowania.

Alembik

@Fox Nie ma pliku. Śunjata jest kompletnie pusta jak pendrive bez informacji. Żyjąc zbierasz te informacje na ten pendrive, a potem umierając się kasują. Ale jak się jest sprawnym informatykiem to można odzyskać jakoś te pliki.

Catharsis

@Fox Właściwie to te rzeczy chyba nie są nigdzie zapisane tylko uczymy się ich zaraz po urodzeniu. W sensie jak były np. przypadki gdzie dziecko wychowało się wśród zwierząt (na podstawie jednej z takich historii bazował Tarzan). No i te dzieci miały mega problemy w kontaktach z ludźmi, zachowywały się dziwnie, większość nigdy nie nauczyła się mówić itp.

Tak samo np. jak wychowasz małe kocię razem ze szczeniętami to ten kot się będzie zachowywać bardziej jak pies. Masę widziałem takich filmów na YT gdzie kot zachowaniem przypomina psa. Oczywiście w drugą stronę działa to podobnie.

Ludzie ogólnie uczą się większości rzeczy od swoich rodziców w trakcie dorastania i to jest nasza największa siła. Widziałem kiedyś gdzieś badania nad tym, jak daleko wstecz można by sięgnąć w historię człowieka tak aby wziąć nowo narodzone dziecko i wychować wśród współczesnych ludzi tak aby nie dało się go odróżnić od normalnego dziecka. No i konsensus był taki, że najprawdopodobniej można by wziąć nawet dziecko narodzone 300 tys. lat temu, czyli zaraz po tym jak pojawił się Homo sapiens i najprawdopodobniej normalnie dało by się go wychować na człowieka jakim my jesteśmy ponieważ miałby taką samą strukturę mózgu i zdolności poznawcze.

Zaloguj się aby komentować

Posłuchaj uważnie, bo jest to jedna z tych prawd, których człowiek unika całe życie. Zbyt często próbujemy być odbiciem cudzych oczekiwań, a nie własną istotą. Zbyt często pozwalamy, by uśmiechy innych były walutą, za którą płacimy własnym spokojem. Próbujemy im zaimponować, zdobyć uznanie, zasłużyć na czyjeś dobre słowo, tak jakby nasze istnienie wymagało nieustannego potwierdzenia z zewnątrz.


Ale musisz zrozumieć coś fundamentalnego: nie jesteś tu po to, by spełniać cudze wizje. Nie jesteś tu, aby dostosowywać się do głosów, które pragną kształtować cię według swoich potrzeb. Jeśli wejdziesz na drogę życia, kierując się pragnieniem bycia lubianym, akceptowanym czy podziwianym, stracisz nie tylko czas. Stracisz siebie.


Ludzie zmieniają swoje oczekiwania z dnia na dzień. Ich spojrzenia są zmienne, ich opinie kruche, ich pragnienia nieprzewidywalne. Jeśli zbudujesz na nich własne poczucie wartości, będziesz jak dom wzniesiony na piasku. Wystarczy jedno słowo, jeden grymas, jedno milczenie nie w twoją stronę, by zachwiać całą konstrukcją.


Dlatego właśnie mówię ci: jesteś wystarczający. Nie dlatego, że zrobiłeś coś wielkiego. Nie dlatego, że zadowoliłeś kogokolwiek. Jesteś wystarczający, bo istniejesz. Bo jesteś jedyną osobą, która będzie z tobą od pierwszego do ostatniego dnia. Inni mogą odejść, mogą się oddalić, mogą cię nie zrozumieć, ale ty zostajesz. To z tobą budzisz się o świcie i z tobą kładziesz się spać.


Jeśli masz wobec kogoś być lojalny, bądź najpierw lojalny wobec siebie. Jeśli masz kogoś chronić, chroń najpierw siebie. Jeśli masz kogoś zadowolić, niech będzie to twoje własne sumienie, które najlepiej wie, kim jesteś i co ci służy.


Nie oddawaj swojego życia w ręce ludzi, którzy nie przeżyją za ciebie ani jednego dnia. Nie rób niczego tylko po to, by zyskać ich uznanie. Tej nagrody i tak nigdy nie zatrzymasz na stałe. A cena, jaką za nią zapłacisz, będzie większa niż jakakolwiek korzyść.


Twoje szczęście zaczyna się tam, gdzie kończy się próba przypodobania komukolwiek. Tam, gdzie mówisz sobie: "Wystarczam. Już teraz. Bez spektaklu. Bez masek. Bez zasługiwania."


Zrozum wreszcie, że najważniejszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkasz, jesteś ty sam. To twoje myśli będą cię prowadzić, twoje decyzje cię ukształtują, twoje emocje będą twoim kompasem. Jeśli nie postawisz siebie na pierwszym miejscu, nikt nie zrobi tego za ciebie.


A więc odłóż ciężar cudzych oczekiwań. Przestań gonić za spojrzeniami, które niczego nie zmieniają. Wracaj do siebie. Tam jest twój dom. Tam jest twoja siła. Tam jest twoje szczęście.


I pamiętaj: nie musisz być kimś więcej niż sobą, aby zasługiwać na własny szacunek. Jesteś wystarczający. Zawsze byłeś. Teraz najwyższy czas, byś w to uwierzył.


#rozkminy #kazanie #filozofia

A_I

@PapaNorris bycie sobą jest dla fajnych ludzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

GDZIE BYŁBY ŚWIAT, GDYBY NIE BIZNES?

Ostatnio na Kanale Zero pojawił się wywiad z wynalazczynią dr Olgą Manikiewicz. Osobą, którą okrzyknięto „polskim Edisonem” (choć ostatecznie podzieliła los Tesli). Mnóstwo nagród, okładki „Forbesa”, a jednak jej biznes oparty na jej wynalazku, upadł i tyle zostało z naszej rodzimej innowacji paneli fotowoltaicznych.


Stanowski zapytał panią Olgę, jak to możliwe, że nie wiedziała, z kim współpracuje. "Przecież mogła Pani zrobić research na temat inwestora, bo to człowiek o dość podejrzanej reputacji". Owszem, mogła. Ale prawda jest taka, że większość naukowców, zwłaszcza tych wybitnie utalentowanych, nie jest biznesmenami. Nie mają talentu do przedsiębiorczości ani intuicji biznesowej. Człowiek ma swoje ograniczenia. Jeśli ktoś spędza całe dnie w laboratorium, to siłą rzeczy traci w innych dziedzinach życia. Jasne, są naukowcy i wynalazcy pokroju Muska czy Edisona, którzy byli albo są również świetnymi biznesmenami, ale ich droga zdecydowanie nie jest oczywista. Zwłaszcza jeśli przypomnimy sobie, że Edison był oskarżany o kradzież patentów Tesli.


Historia tej naukowczyni przypomniała mi dwie opowieści z uczelni, zasłyszane od profesorów. Jeden z nich zsyntetyzował związek chemiczny, który mógłby stać się przełomowym lekiem na padaczkę. Testy na zwierzętach dawały świetne wyniki. Stworzenie takiego leku jest niezwykle trudne, bo musi on przechodzić barierę krew–mózg, co wymaga, by był jednocześnie prosty związkiem i skutecznym. Profesor dostał wiele ofert zakupu patentu od firm farmaceutycznych. Sprzedał go, licząc na zysk z produkcji leku. I co się stało? Patent został wykupiony i schowany do szuflady, tak aby żadna inna firma nie mogła go wykorzystać. Nie chodziło o ratowanie ludzi, lecz o to, by nie tworzyć konkurencji dla istniejących, choć mniej skutecznych, leków.


Druga historia pochodzi od innego profesora, który opowiadał o metodach leczenia nowotworów. Istnieją techniki, które wyglądały obiecująco, a jednak nigdy nie trafiły do współczesnej medycyny. Wprowadzenie ich mogłoby zastąpić leki czy chemioterapię, które są po prostu bardziej opłacalne niż metody prostsze, tańsze i łatwiejsze do zastosowania, gdyby tylko dostały szansę wejścia na rynek. Oczywiście sytuacja nie jest czarno biała. Wprowadzenie nowej terapii czy leku jest kosmicznie drogie i wymaga lat badań, więc firmy nie chcą ryzykować, jeśli mogłyby na tym stracić. Ale to prowadzi do pytania, co liczy się najbardziej, bo ostatecznie wszystko sprowadza się do biznesu.


Często próbuję sobie wyobrazić świat, który kieruje się współpracą, a nie zyskiem i władzą. Może byłby gorszy, może lepszy. Mimo wszystko ogarnia mnie smutek, kiedy słyszę, że ktoś mógł coś zmienić, rozwinąć polski przemysł, ułatwić ludziom życie, uleczyć nieuleczalne choroby albo pomóc środowisku, ale wszystko to blednie, gdy na pierwszym miejscu staje Mamona, a raczej Władza, która dzięki niej się posiada.

#nauka #biznes #filozofia

5e897e00-6d25-4996-be88-0951e7c28c8e
eloyard

@Cori01 W temacie. https://www.youtube.com/watch?v=NqEkwJk7dAc


I co się stało? Patent został wykupiony i schowany do szuflady,


Domyślam się, że anegdotka może być zmyślona - znamy numer patentu i w jakim biurze został zastrzeżony?


Wprowadzenie nowej terapii czy leku jest kosmicznie drogie i wymaga lat badań, więc firmy nie chcą ryzykować, jeśli mogłyby na tym stracić.


Znów "anegdotka". Są kraje z całkiem rozwiniętą medycyną i nauką, gdzie nie jest to aż tak skomercjalizowane, rozumiem, że one to wprowadziły i/lub prowadziły badania?

pierdonauta_kosmolony

Pamiętam że były pewne doniesienia na temat tej technologii, że wydajność ogniw dość szybko malała z czasem. To chyba była główna przeszkoda w komercjalizacji i wymagało to dalszych badań i usprawnień. Nie wiem jak dojrzała ta technologia jest teraz. Obejrzę Rożka to się może dowiem.

enkamayo

Wyobraź sobie świat, w którym wszyscy ludzie pracują wspólnie, (oczywiście dobrowolnie, chodzi o pozytywną wizję :), by osiągnąć jakiś wspólny cel. 8 miliardów ludzi. Ileż potencjału ma ludzkość tak naprawdę.

Zaloguj się aby komentować

KAZDY MA SWOJA MAŁĄ OJCZYZNĘ

Kocham i nie cierpię swojej małej ojczyzny. W szkole tak określano miejscowości, z których się pochodzi. Całe życie marzyłam o tym, żeby się wyprowadzić z tego pięknie dziwnego zadupia. Wszędzie jest daleko, więc jak w każdej innej tego typu miejscowości największą atrakcją dla młodych i starych ludzi jest popicie. Po osiągnięciu dorosłości spełniłam swoje marzenie, na 10 lat wyprowadziłam się do miasta wojewódzkiego i tak się potoczyło, że wróciłam na stare śmieci.

Dojrzałym okiem patrzę na tę mieścinę zupełnie inaczej. Dostrzegam nie tylko wady, których jest sporo, ale także zalety mieszkania tutaj. W trakcie letniej przerwy na studiach pracowałam w tutejszym monopolowym, trwało to tylko 2 miesiące, a mimo to nauczyło mnie o życiu więcej niż praca w jakimkolwiek innym miejscu. Codziennie działy się w tym sklepie rzeczy rodem z czarnej komedii albo dramatu, który potem trudno wyrzucić z głowy. Do dziś pamiętam twarze ludzi śmiertelnie już uzależnionych od alkoholu, dla których tanie wino było jedyną ucieczką od rzeczywistości. Myślę o tym, żeby kiedyś spisać te wszystkie historie. Jest jedna, która ciągle do mnie wraca, może nie najbardziej tragiczna, ale najbardziej zapadająca w pamięć. Była to twarz człowieka, który nie wyglądał na kogoś, kto całe życie był "chlorem". Wyglądało, jakby jego życie zmieniło się stosunkowo niedawno. Dowiedziałam się jedynie od współpracownicy, że jego kobieta wyjechała z dziećmi i nie ma z nimi kontaktu. Ile w tym prawdy i jaka była przyczyna, nie wiem i nigdy się nie dowiemy. Zginął w pożarze, wywołanym niedopałkiem papierosa w jakiejś melinie.

Na studiach zawsze opowiadałam znajomym o swojej mieścinie w formie satyry. Wiele osób chciało ją przez to odwiedzić i dosłownie każdy wiedział, skąd pochodzę. Możliwe, że do dziś to pamiętają. Ale to, co właściwie odróżnia duże miejscowości od małych, to fakt, że tutaj każdy ma między sobą jakieś powiązania, ludzie dobrze się znają, a smutne czy zabawne historie rozchodzą się jak fale od kamienia rzuconego w jezioro. W dużych miastach taka fala często od razu się wypłaszcza, niknąc gdzieś niezauważona. Ale czy warto żeby te wszystkie historie przepadły?

Dzięki temu dostrzega się prawdziwość życia. Różnice między ludźmi, to że nie wszystko, a raczej niewiele, zależy od nas samych. Człowiek staje się bardziej wyrozumiały i widzi coraz więcej odcieni szarości. Dzisiaj spotkałam sąsiada już podpitego. Kojarzę go jako największego mafiosa w naszej okolicy. Co zabawne, wszyscy go lubią. Nie ma złej opinii wśród sąsiadów. Legenda głosi, że dorobił się majątku na kradzieży sprzętu budowlanego z Niemiec, koparek i innych talich, których nikt nie pilnował, bo nie spodziewał się, że ktoś będzie w stanie je ukraść. Ale jak to mówią Polak potrafi. Pokazał obrączkę na nodze. Słyszałam, za co został skazany. Oceniłam go jednoznacznie za to, co odwalił. Lecz jego wersja jest inna. To właśnie przypomniało mi o odcieniach szarości. Cytując go "nigdy nie pomagaj komuś, kogo nie znasz, bo nie wiesz, czy pomagasz komuś złemu, czy dobremu." Nie wybielam tego człowieka, to świat, w którego szczegóły nie chcę wchodzić, ale na pewno nie jest to nic jednoznacznego. Gdyż sama uważam, że ten świat nie jest niczym jednoznacznym. A moja mała ojczyzna ciągle pomaga mi to zrozumieć.

#polska #filozofia

df6eec83-02f0-4d91-9aac-68b11534fc5b
GazelkaFarelka

@Cori01 "podoba się dla mnie to"

pfu

Żul się zjarał na melinie, cóż za fascynująca historia. Do tego gówno grafika AI, razem 3/10

Fafalala

Pisz proszę więcej. Bardzo osobiste to było i autorefleksyjne. Uwielbiam takie.

Zaloguj się aby komentować

Polski filozof Tischner zauważał konieczność istnienia ethosu dialogu w demokracji. Powtarzałem wiele razy, że tak długo jak dwie strony sporu są wstanie ze sobą polemizować i dążyć do konsensusu tak demokracja jest wstanie sprawnie funkcjonować. Intersubiektywne porozumienie społeczne Habermasa zakłada, że podczas dyskusji następuje odwołanie do racjonalnych racji by uzasadnić swoje stanowiska. By to jednak było możliwe muszą istnieć wspólnie akceptowalne społecznie normy. W tym sensie hipermoralizm zabija demokracje. Nagle oponent polityczny przestaje być kimś z kim się nie zgadza, a staje komunistą/faszystą czyli ucieleśnieniem zła którego należy się pozbyć. Spór staje się trudny do rozstrzygnięcia na poziomie zwykłej debaty. Gdy w grę wchodzi polityczna przemoc racjonalne racje przestają mieć znaczenie i liczy się już tylko siła. Wtedy pojawia się konflikt wewnętrzny i rozłam.

#polityka #neuropa #4konserwy #filozofia #socjologia

e4c5f0bd-655a-4f3a-bad7-a8bf84fe254d
wielkaberta

@Al-3_x 

>W tym sensie hipermoralizm zabija demokracje

>Nagle oponent polityczny przestaje być kimś z kim się nie zgadza, a staje komunistą/faszystą czyli ucieleśnieniem zła którego należy się pozbyć.

Słowem, rozpasanie i bezczelność elit rządzących ograniczonych wokół wodzowskich jednostek.

To coś jest dalekie od hipermoralizmu. To zwykłe buractwo.

Al-3_x

@wielkaberta 

I jakoś dalej potrafią pić wódeczkę na urodzinach Mazurka


Generalnie to ja tu mówiłem o zwykłych ludziach którzy ulegają agresywnej narracji albo wpadają w bańki informacyjne, a nie politykach. Politycy są cynikami od dawna. No i bardziej koncentrowałem się na zjawisku dotyczącego bardziej zachodu, ale pojawiającego się również w Polsce.

wielkaberta

@Al-3_x Ah ok. Nie chciało mi sie z fotela wstać by zajrzeć zza płot.

Zaloguj się aby komentować

W człowieku ambitnym istnieje pewien paradoks, którego sam często nie dostrzega. Z jednej strony popycha go siła, którą uważa za swoją największą zaletę. Z drugiej strony ta sama siła stopniowo przekształca się w ciężar, który zaczyna nad nim panować. Ambicja, jeśli nie zostanie poddana refleksji, ma skłonność do autonomii. Zaczyna żyć własnym życiem i żąda coraz więcej, tak jakby jej głód nie miał końca.


Współczesny człowiek zwykł wierzyć, że ciągły ruch jest równoznaczny z sensem istnienia, a postęp jest jego naturalną miarą wartości. Człowiek przekonany o własnej misji często nie zauważa, że przestał nią kierować, a jedynie próbuje za nią nadążyć. Wtedy życie nie przypomina już wędrówki, lecz próbę dotrzymania kroku idei, którą sam stworzył, ale której dawno przestał być panem.


Ambicja w swojej ciemniejszej formie nie przybiera postaci tyranii zewnętrznej. Jest subtelniejsza. Przypomina bodziec, który nie pozwala człowiekowi milczeć w towarzystwie samego siebie. Każe mu wypełniać każdą chwilę aktywnością, bo cisza zbyt wyraźnie odbija pytania, których wolałby nie słyszeć. Pytania o to, skąd bierze się ta nieustanna potrzeba udowadniania sobie czegokolwiek. I komu właściwie pragnie to udowodnić.


Największy błąd człowieka ambitnego polega na tym, że myli intensywność życia z jego głębią. Wydaje mu się, że im szybciej biegnie, tym bardziej świadomie żyje. Tymczasem jest odwrotnie. Tempo bywa jedynie mechanizmem, który ma odsunąć od niego świadomość własnej kruchości. Ruch jest łatwiejszy niż refleksja. Wysiłek jest prostszy niż zatrzymanie. Pęd pozwala nie patrzeć w stronę własnych ograniczeń.


A jednak żaden system wewnętrzny nie jest nieskończony. Zarówno psychika, jak i ciało mają swoje granice, których nie oszuka ani siłą woli, ani determinacją. Gdy człowiek uporczywie ignoruje ich istnienie, jego ambicja zaczyna działać wbrew niemu. Przestaje być źródłem rozwoju, a staje się źródłem wyniszczenia. Wtedy pojawia się zmęczenie, które nie ustępuje, nawet jeśli nic już nie robi. Pojawia się niepokój, który nie znika, nawet jeśli osiągnął cel. To sygnały, że ambicja zawłaszczyła zbyt dużą część jego egzystencji.


Do dojrzalszego człowieczeństwa nie prowadzi więc potęgowanie wysiłku, lecz odwaga zatrzymania się. Zdolność powiedzenia: nie wszystko musi być wykonane dziś, nie wszystko zależy ode mnie, a niektóre wartości istnieją poza logiką ciągłego postępu. Mędrzec nie jest tym, kto osiągnął najwięcej, lecz tym, kto zrozumiał proporcje pomiędzy tym, co robi, a tym, kim się staje, robiąc to.


W świecie pełnym presji odwaga ma dziś prostszą definicję niż kiedykolwiek. Jest nią umiejętność spojrzenia na własną ambicję jak na narzędzie, a nie jak na władcę. Kto potrafi to uczynić, odzyskuje autonomię nad swoim życiem. Kto nie potrafi, będzie zawsze pędził za obrazem siebie, którego i tak nigdy nie dogoni.


I tu właśnie pojawia się prawda, której wielu ludzi unika: jesteś wystarczający. Nawet wtedy, gdy nie działasz. Nawet wtedy, gdy zatrzymasz się na chwilę dłużej. Nie musisz już nic gonić. W trakcie tej długiej, pełnej napięcia wędrówki zgubiłeś część siebie, tę cichszą, bardziej wrażliwą, tę, która nie chce biec, lecz chce istnieć.


Pozwól jej teraz dogonić resztę. Daj jej czas, miejsce i ciszę. Odpocznij.


#rozkminy #filozofia #samodoskonalenie

ciszej

@PapaNorris Papa jakie kazanie!

Zaloguj się aby komentować

20 listopada:


  • Dzień Absurdu

  • Światowy Dzień Rzucania Palenia Tytoniu

  • Światowy Dzień Filozofii

  • Święto Młodego Wina

  • Powszechny Dzień Dziecka

  • Dzień Uprzemysłowienia Afryki

  • Międzynarodowy Dzień Pamięci Osób Transpłciowych

  • Dzień Przedsiębiorczości Społecznej


#nietypoweswieta #kalendarz #ciekawostki #absurd #filozofia #wino #dzieci #rzucaniepalenia

d46beb2d-9020-4901-88b4-821574aaa590
Heheszki

Szczęść Boże. Czarnoskóry pianuje Żydówkę, co Państwo o tym sądzą?

b9facd0c-a4ba-41d2-b7c9-bde738bf0d0c
Rafau

@Heheszki ja sądzę o tym to, że braun to odklejeniec działający na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej

Heheszki

@Rafau 1. Mówi się "brązowoskóry". 2. Wyraźnie widać że akcja rozgrywa się na innym kontynencie. Och, wydaje mi się, że trochę się Pan zagalopował. To nie może zaszkodzić RP. Bo to Pan nam szkodzi stosując kolory jako zaimki na forum publicznym. #dzieńabsurdu

Zaloguj się aby komentować

Nigdy nie będziecie jeździli sportowym autem drogą wzdłuż oceanu zostawiając za sobą wielkie miasto podczas zachodu słońca. Po co więc żyć?

Tego typu obrazki mają w sobie pewną magie. Wywołują poczucie specyficznej nostalgii za miejscami w których nigdy nawet się nie było, ale zawierają w sobie też pewną większą ideę. Ukazują bowiem pewne archetypiczne wyobrażenie o raju dostosowane do czasów współczesnych. Emanuje z nich spokój i poczucie uczestniczenia w czymś ponadczasowym. Jest to w końcu obraz jazdy samochodem zapętlony w gifie na tle zachodzącego słońca. Człowiek choć przez moment może doświadczyć stanu zawieszenia w trakcie ciągłego przepływu czasu.


#przegryw #filozofia #psychologia #ehhhhhhhhhhhhhhhhhh #pixelart

8b126950-4504-4a8a-b874-21ef849df3cf
globalbus

@Al-3_x można się przejechać Jadranską Magistralą wzdłuż Velebitu, a to prawie to samo.

niebylem

@Al-3_x skąd ta pewność, że nigdy? Ja nie mam tej aktywności na liście "do zrobienia w życiu", ale nie jest wcale nieprawdopodobnym że coś takiego się odbędzie.

Żeby nie było - rozumiem zachwyt nad sceną przedstawioną na gifie. Sam na niego patrzę w ten sam sposób w jaki oglądam na przykład to wideo z muzyką połączone. Jednak pod powierzchowną idyllą lat 80 jestem świadomy też tego co kryje się poza kolorowymi kadrami.

osn_jallr

20 letnia corolla na krętej drodze wzdłuż Adriatyku też robi robotę

Zaloguj się aby komentować

Skąd taka popularność tej całej hipotezy o symulacji? Dla mnie to trochę znaczny przerost formy nad treścią.

Ludzie argumentują, że rzeczywistość działa jak komputer. A ja pytam, a jak inaczej na kuźwa działać, skoro komputer podlega takim samym prawom fizyki jak kubek czy drzewo?

#fizyka #fizykakwantowa #astronomia #nauka #filozofia #teoriespiskowe #symulacjadziwena

cea58c3c-9264-4d80-8cf8-e99f8bcb4745
FriendGatherArena

Skąd taka popularność tej całej hipotezy o symulacji? Dla mnie to trochę znaczny przerost formy nad treścią.

@Alembik z jednej strony ludzie podświadomie czują, ze to co widzimy i doświadczamy, to nie wszystko. z drugiej strony wzdrygają się na samo wspomnienie słowa Bóg. Jako, że komputery są już dość dobrze oswojone w naszym życiu i dobrze się kojarzą (codzienna masa dopaminy) to hipoteza, ze sami jesteśmy w jakimś komputerze wydaje się im całkiem atrakcyjna. W skrócie - hipoteza symulacji to taka transcendencja na którą współczesny homo digitalis jest w stanie przystać.


edit: plus to co @m_h podał jako poszlaki ktore mają to uprawdopodabniać. pal licho, ze coraz czesciej sie slyszy, ze fizyka kwantowa jest błędna

Anno-Nymus

Stąd popularność bo to obecnie jedyna sensowna hipoteza, to że stworzymy kiedyś symulacje nie do odróżnienia od tego świata to w zasadzie fakt bo nic tego nie uniemożliwia a czy to będzie za 100, 1000 czy nawet 100 000 lat to nie ma znaczenia, zresztą jeśli chcemy istnieć wiecznie jako gatunek to wręcz musimy

Jarem

@Alembik Skąd popularność? Z rozwoju technologicznego.

Ja trochę patrzę na hipoteze symulacji jako rozwinięcie solipsyzmu

Zaloguj się aby komentować

INSTYNKT OCENIANIA

Z biegiem lat, uważam że stałam się bardzo wyrozumiałą osobą. Staram się zawsze postawić w czyiś butach by zrozumieć motywację i wybory osób, które przez wielu są jednoznacznie negatywnie oceniane. Wiem że świat, nie jest czarno-biały, a dobro i zło często zależy od punktu siedzenia. A jednak ostatnio sama z siebie się zaśmiałam, gdyż w moich myślach oceniłam negatywnie kogoś kto ma to nie zasługiwał.

Siedząc w barze z jedzonkiem, na przeciwko mnie siedziała kobieta która po posiłku wydawała z siebie delikatnie mówiąc odgłosy których raczej w miejscu publicznym się nie wydaje. A nawet wśród bliskich osób raczej niebyloby to mile widziane, trochę mi to zepsuło, cieszenie się posiłkiem, w głowie jednak negatywnie myślałam o tej kobiecie, że jest niekulturalna i nie umie się zachować.

Po chwili do kobiety podeszła mała dziewczynka, najprawdopodobniej jej córka, która zaczęła migać do kobiety i wtedy zdałam sobie sprawę, że kobieta po prostu nie zdawała sobie sprawy jak głośne i mało przyjemne dźwięki z siebie wydaje, bo po prostu ich nie słyszała. Więc taka krótką lekcje o sobie dostałam, że jednak nie jestem aż tak nieoceniająca.

#psychologia #filozofia #rozkminy

4c23505a-65c0-4764-9d5c-7d47be5d7410
cebulaZrosolu

@Cori01  w sensie, że pierdziała czy co?

Cori01

@cebulaZrosolu aż tak to nie ;) ale charczala i bekala głośno i nieprzyjemne

cebulaZrosolu

@Cori01  a ok


Moja babcia mieszkała przez ścianę z rodziną głuchoniemą. Czasem przewalone było podobno, jak np TV na cały regulator był ustawiony niechcący i nie zadzwonisz dzwonkiem po nocy, że spać nie możesz bo Ci nikt nie otworzy

Ale mieli ze sobą dobry kontakt, nauczyła się nawet jakiś podstaw migowego

Zaloguj się aby komentować

"I TAK SKAZUJE SIE NIEWINNYCH LUDZI"


Miałam ostatnio silnie stresującą sytuacje, wydawało mi się, ze zgubiłam telefon lub ktoś mi go ukradł. W skrócie - zostałam podwieziona na dworzec PKP przez tatę, po czym mając spory zapas czasu, od razu po wyjściu z auta poszłam do apteki dworcowej. Będąc w kolejce do kasy sprawdziłam na swoim telefonie, która jest godzina i do odjazdu pociągu miałam jeszcze 25 min. Po kupieniu leku udałam się na główną hale, sprawdzić z którego peronu odjeżdża pociąg, udałam sie do sklepu po jakieś przekąski i potem sie zaczęło, nie mogłam znaleźć nigdzie swojego telefonu, adrenalina wskoczyła do góry, plecak przeszukany na wylot i nic po za większą paniką tam nie znalazłam.


Wiedziałam, ze miałam telefon jeszcze w aptece, od razu zapytałam kogoś czy moge zadzwonić od tej osoby na swoj telefon i nikt nie odbierał, a jedno z połączeń zostało odrzucone. Pojawiła sie mysl, ze skoro odrzucone to ktos musiał ten telefon ukraść. Rozmawiając z przyjacielem(numer telefonu jaki najłatwiej było mi znaleźć w necie, bo oczywiście żadnego nie znam na pamieć) poradził mi, żebym zadzwoniła do Taty, zeby zobaczył czy telefon nie jest czasem w aucie, wyśmiałam go bo przecież telefon miałam jeszcze na dworcu w aptece. Zadzwoniłam do Taty i ... telefon był na tylnym siedzeniu.


Oprócz poczucia wstydu, ze taką dramę zrobiłam z niczego, poczułam zażenowanie, że moj mozg spłatał mi figle i wykreował fałszywe wspomnienie sprawdzania godziny na telefonie w aptece(godzinę musiałam zobaczyć na kasie fiskalnej), które było i jest dalej żywe jak każde inne wspomnienia z tego dnia. Czuje sie z tym dziwnie bo wiem, ze nie zawsze mogę sobie ufać i swoim wspomnieniom.


Przypomniała mi sie dodatkowo historia wspomnianego przyjaciela, ktory kiedys byl oskarżony przez dwie osoby, które rzekomo widziały jak brał kluczyki do auta, które zaginęły. Mimo, ze mówił ze brał klucze od swojego auta, te uparcie oskarżały go o to ze widziały jak brał te które nie należały do niego. Nawet jak sprawa sie wyjasniła i zginione klucze byly zostawione przez oskarżającego w aucie, nie usłyszał przeprosin, a zwykle zignorowanie tematu. Po czym dodał słowa z tematu wpisu i sprawa została zamieciona pod dywan.


Obie te sytuacje dają mi do myślenia jaka jest w zasadzie wiarygodność naocznych świadków przestępstw? Wiem ze nie wystarczy tylko taki świadek, ale często są oni kluczowymi dowodami w sprawie i pewnie nie jednokrotnie ktoś został skazany bo ktoś był przekonany, ze widział to co w rzeczywistości nie miało miejsca.


#filozofia #psychologia

808e2fd4-fdb1-4fd2-9c30-20e088d2f818
Następna