#psychologia

26
789
Jak wpływa pora roku na człowieka? A no mocno. Ostatnimi czasy czuję się bardziej nerwowy, przygnębiony, brakuje mi motywacji i chęci do rzeczy, które sprawiały mi niedawno frajdę. Co prawda doszło trochę obciążeń psychicznych w ostatnim czasie, ale nie jest to nic, z czym sobie do tej pory jako-tako nie dawałem rady.

Niczym zadanie na psychoterapii, sam dla siebie zrobiłem sobie listę rzeczy, które zmieniły się na plus względem kwietnia/maja. I było tego naprawdę dużo. Właściwie mogę powiedzieć, że w większości sytuacji życiowych, idę we właściwym kierunku.

W marcu wróciłem do rodzinnego miasta. Świeżo po rozstaniu po 6,5 roku ze wspólnymi planami na życie. ZDRADZONY.... Z rozwalonym zdrowiem (łącznie 2 choroby), które utrudniało mi treningi i wysiłek fizyczny, często życie towarzyskie. Poza tym, od kwietnia do lipca nie miałem pracy, byłem rozbity psychicznie, miałem niskie poczucie własnej wartości, duża nerwowość, brak perspektyw. Gro słabszych osób wybrałoby sznur. Od tego czasu:

1.Moje zdrowie się trochę polepszyło, co pozwoliło mi na powrót do regularnych treningów, chociaż jeszcze droga przede mną. Natomiast zrobiłem naprawdę fajną formę na lato i pokonywałem swoje słabości krok po kroku

2.,Spędziłem piękne lato, obfite w wiele przygód z przyjaciółmi, moje zdrowie mnie coraz mniej ograniczało w życiu towarzyskim

3.Umawiałem się z kobietami, które były mną realnie zainteresowane
-Miałem bardzo fajną przygodę, zauroczenie, z fajną laską, z którą do dziś mam przyjacielską relację i kto wie co tam kiedyś z tego jeszcze wyjdzie
-W pewnym okresie doszedł seks podczas randkowania z jedną laską, czego mi brakowało
in general, mam kilka fajnych koleżanek i baby się mną interesują

4.Odnowiłem niektóre znajomości i zacieśniłem dotychczasowe w taki sposób, że mogę na tych ludzi liczyć

5.Zacieśniłem relacje rodzinne, które ostatnio kulały

6.Przede wszystkim - znalazłem pracę, w której mi fajnie idzie i jestem doceniany, po ostatnich zawirowaniach na drodze zawodowej, mam stałe źródło dochodu i nie muszę się martwić o przyszłość zawodową, bo mam plany

7.W owej pracy nawiązałem już trochę relacji biznesowych i ludziom dobrze się ze mną współpracuje

8.Zacząłem chodzić na psychoterapię i nauczyłem sobie z niektórymi problemami radzić

9.Wszedłem na poziom płynny z językiem angielskim, taki już mocne B2/C1 nawet

I wiecie co? No czuję się gorzej niż kilka miesięcy temu, kiedy jeszcze wiele z tych rzeczy nie było bądź na nie cięzko pracowałem xD Po prostu czuję się do dupy. Najgorsze jest to, że absolutnie wszystkiego powyższego nie doceniam. I liczę tylko na końcowy efekt "kiedy w końcu wszystko będzie dobrze". Ale poza tym, że mam do naprostowania zdrowie, to wszystko jest już prawie dobrze. Tylko wszystko siedzi w głowie....

Najbardziej martwię się o to zdrowie, ale ogólnie o przyszłość. Tylko nie wiem czemu aż nadto. W sumie sporo w tym życiu mam.

-Rodzinę, która zawsze mi pomoże. I wsparciem i finansowo w razie czego także
-Przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć i z którymi spędzam każdy weekend
-Nie jestem brzydki, jakoś z babami łapię łatwo kontakt
-Mieszkam w rodzinnym domu, w którym będę miał własne mieszkanie po babci (niedawno zmarła, ale ja nie mam głowy się do niczego przygotowywać i zostawiam ten temat na przyszły rok)
-Mam samochód, niewielkie oszczędności i spory budżet na własne zachcianki z wypłaty (nie płacę za nic poza jedzeniem dla siebie i paliwem + swoimi kosztami prywatnymi)
-Mam plany na życie zawodowe i nawiązuje coraz więcej relacji z lokalnym biznesem
-Mam swoje pasje i hobby, na które poświęcam czas.

A i tak jestem nieszczęśliwy i zalękniony o jutro....

#gownowpis #depresja #psychologia #zycie #zyciejestdodupy #zalesie #zwiazki

Zaloguj się aby komentować

Boję się przyszłości. Głównie z uwagi na zdrowie, które mi dokucza, ale to nie wszystko. Najbardziej boję się znów być w związku. Boję się braku akceptacji, boję się niewierności, boję się, że się nie nadaję, że lepiej być samemu. Boję się też, że sam nie będę nikogo umiał pokochać i będę w związku byle być. Z drugiej strony, mam ogromną potrzebę bliskości i bycia z kimś, więc to pojebane.

Byłem 6,5 roku w związku i powiem tak - teraz do mnie dociera, jak bardzo byliśmy niedopasowani i ile było "redflagów", a ja to pchałem dalej. Finalnie, trochę wymuszałem w sobie uczucia i nadmiernie je okazywałem i dałbym sobie uciąć za kogoś rękę. Byłem pewny, że mimo wielu wad, to będzie to (w sumie chyba wyłącznie dlatego, że większość czasu moja ex była mocno za mną i widziała we mnie aurotytet).

Były plany na zaręczyny, dzieci, a finalnie można powiedzieć, że zostałem zdradzony (niefizycznie, ale emocjonalnie tak. Osoba 3 bardzo pomogła ex w tej decyzji + jej matka także, która mnie nie tolerowała, bo jesteśmy z różnych domów/środowisk - ja z takiej wykształconej rodziny, gdzie nigdy niczego nie brakowało, ona z rolniczej - gdzie doszli do czegoś ciężkim zapierdolem wiele lat w foliach, by na końcu przejąć gospodarstwo po rodzicach ojczyma mojej byłej). W skrócie - moja ex mieszkała ze mną w dużym mieście, ale pisała ze starym znajomym jakiś czas, który był z naszego rodzinnego, a i tak sporo siedział za granicą, bo jest marynarzem (na pewno się nie spotkali, bo my 100 % czasu wolnego spędzaliśmy razem, ale jak mnie zostawiła, to zaczęła się z nim spotykac dopiero, wiem to tez od wspólnych znajomych, no tak bywa). Dla mnie i tak jak zdrada.

Zawsze robię dobre pierwsze wrażenie, jak się z kimś spotykam, to druga osoba łatwo się wkręca. Ale mam też swoje wady, z natury jestem dość ciężki, jeśli ktoś nie ma dobrze rozwiniętej inteligencji emocjonalnej, to taki związek nie wypali (jestem nadpobudliwy, mam twarde przekonania, lubię przejmować inicjatywę, bywam zapominalski i nie dbam o detale, czasem jestem bałaganiarzem, ale nigdy syfiarzem, bo jestem czyścioch).

Generalnie najbardziej boję się tego, że albo będę sam na amen, albo będę z kimś, kto mnie nie zaakceptuje i zrani, lub ja po prostu nie umiem odczuwać takich emocji jak miłość, zakochanie, chemia, z powodów blokad w bani.

Mam ziomka, który ma identycznie. Rozstał się 2 razy z dziewczyną, z którą finalnie jest nadal, bo mówił, że on nie chce, nie nadaje się, nie potrafi, ona znajdzie sobie kogoś lepszego. Tylko taki plus, którego ja sobie nie potrafię wyobrazić, że ona o niego walczyła. U mnie myślę, że nikt by o mnie nie walczył.

#zwiazki #gownowpis #redpill #psychologia #zalesie

Zaloguj się aby komentować

Hejka wszystkim! Jestem studentką psychologii i mówiąc krótko mega chciałabym zbadać osobę z jakąś chorobą przewlekłą. Nic poważnego, tylko nastrój, dyspozycji osobowości, stresik w życiu i takie rzeczy. Może ktoś by był chętny?? Wszystkich wyników dostarczę i wytłumaczę o co chodzi i co można zrobić by było lepiej!
Byłabym mega wdzięczna za pomoc z tym!!
#psychologia
Ten_koles_od_bialego_psa

@Alissss ja jestem przewlekłe niewyspany od 25 urodzin 16 lat temu.... ale to się chyba nie liczy

ogorki-i-kielbasa

Problemy małżeńskie, stres max związany z pracą, alkoholizm, depresja, myślę....

bojowonastawionaowca

@Alissss bardzo proszę o tagowanie wpisów ;)

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Chciałem podzielić się z wami swoimi przemyśleniami w kwestii funkcjonowania w monotonii dnia codziennego, zwłaszcza w przytłaczającym okresie przełomu Listopada i Grudnia. Na wstępnie zaznaczę jedynie, że jest rzeczą wspaniałą fakt, że mam poczucie względnego bezpieczeństwa, stały dochód i ogólnie brak jakiś ogromnych życiowych zmartwień. Jednak w moim przypadku obecny okres zbiega się również z ukończeniem 45 roku życia i odczuwam to zniechęcenie o wiele dotkliwiej niż kiedykolwiek.
Jestem facetem i podpowiem, że naprawdę warto zbadać sobie hormony, bo mnie rozjechały się męskie hormony totalnie. Co z jednej strony jest naprawdę przykre i świadczy o tym, że zdolność do prawidłowego funkcjonowania organizmu jest po prostu słabsza niż jeszcze do niedawna. Jednak z drugiej strony jest to pocieszające, bo w końcu po wielu różnych badaniach udało się znaleźć przyczynę bardzo złego samopoczucia, które przez lekarzy jest klasyfikowane z marszu jako depresja. Dostajemy leki, którymi faszerujemy się przez wiele tygodni nie odczuwając żadnej poprawy, a poczucie przygnębienia i frustracji jedynie narasta. Dochodzimy do etapu, że nic kompletnie nie motywuje do tego żeby wstać z łóżka, najprostsze sprawy do wykonania zdają się być zbyt wymagające aby je ogarnąć. Nie mówiąc już o stresujących wyzwaniach dnia codziennego; pracy, obowiązków, spraw do załatwienia. Do tego spotykasz się z niezrozumieniem partnerki, która nie wiedząc dlaczego zaniechałeś aktywności i działania, torpeduje cię pretensjami, że w niczym nie pomagasz. Pojawia się syndrom błędnego koła, które jedynie pogłębia taki stan bezradności, który z kolei prowadzi do jeszcze większego wycofania i apatii. Dochodzisz do etapu, gdy zadajesz sobie pytanie: czy z tego w ogóle da się wybrnąć i choćby wrócić do w miarę stabilnego samopoczucia, bo w sytuacji gdy apatia pogłębia jedynie labilność emocjonalną, trudno jest uwierzyć, że z tej sytuacji istnieje jeszcze jakieś wyjście.
Czym można sobie pomóc? może napiszę truizm, że absolutnie nie polecam radzenia sobie za pomocą alkoholu. Nawet doraźnie i w mały ilościach. Jest to bardzo silny depresant, który wyłącznie pogłębi zły stan. Wszelkie dywagacje na temat tego, jaka jest bezpieczna ilość alkoholu, to jak zastanawianie się czy lepiej złamać sobie rękę czy nogę. Wątpię czy w takim kontekście ktokolwiek rozważałby możliwość świadomego okaleczenia się w taki sposób. Na pewno znajdziemy także obecnie mnóstwo trenerów od motywacji, rozwoju osobowości, treningu oddechu i szpagatów. Nie jestem pewien czy to pomaga. Mnie nie pomagało, a wręcz przeciwnie; czułem jedynie jeszcze większą frustracje gdy słyszałem, że jak nie wyjdziesz z toalety z co najmniej czterema pomysłami na nowe życie. Mnie w tym stanie brakowało siły na choćby jeden pomysł, więc wpadłem jedynie w przeświadczenie, że niczego nie umiem wymyślić.
Jestem po prostu ciekawy co wam pomogło w takich sytuacjach, lub co pomaga, bo przecież taki stan może się zdarzyć niejednokrotnie. Pozdrawiam. 
#mężczyzna #zdrowie #zdrowiepsychiczne #psychologia
slawek-borowy

Każdemu pomoże trochę coś innego, bo i źródła problemów często będą odmienne.

Znam ludzi, którym pomogły dopasowane leki na depresję, innym parę wizyt u psychologa, ktoś inny znów zdiagnozował sobie ADHD jako dorosły i też inaczej siebie postrzega i bierze leki, które go nieco stabilizują i czuje się lepiej.

Podstawa, to jest szukać i nie zniechęcać się, bo specjalistów mamy dookoła mnóstwo, dobrych rad od otoczenia jeszcze więcej, ale bez samodzielnego zaangażowania to trochę takie strzelanie ze śrutu, może trafisz może nie.


Ja do rzeczy które opisałeś, nie jako radę, ale wskazówkę, pomysł do zbadania, dodałbym praktykowanie stoicyzmu.

Sweet_acc_pr0sa

@dzidson-dzidek a propo alkoholu, jezeli masz silne adhd, to element depresyjny odpada i pozostaje jako czysty katalizator dopaminy xD ale bardzo łatwo się wtedy wkrecic w alkoholizm xD

ramzes

@dzidson-dzidek Keto plus sport. Po około pół roku restrykcji węglowodanów do 20-50g samopoczucie lepsze niż w podstawówce.


Polecam kanał metabolic mind na yt.

Zaloguj się aby komentować

Na tiktoku jest sporo treści edukacyjnych i jeden psycholog mówi o cPTSD, czyli traumie dziecięcej i objawach, które widać w dorosłym życiu. Wymienia następujące:

  1. Używanie poczucia humoru, żeby ukryć swój ból
  2. Nadmierne przygotowywanie się (brak spontaniczności)
  3. 3. Nadmierne [przepraszanie
  4. Nieprzyjmowanie komplementów
  5. Nadmierne tłumaczenie się
  6. Skrajna niezależność (nikogo nie potrzebujesz)
  7. Poczucie winy podczas odpoczywania
  8. Nieumiejętność w stawianiu granic
  9. Umniejszanie swoim emocjom
  10. Dajesz z siebie 150% z obawy o bycie niewystarczającym
  11. Ratowanie innych
  12. Lęk przed odrzuceniem
  13. Posiadanie wewnętrznego krytyka
  14. Nagle zmiany w rużynie potrafią wywołać skrajne emocje
  15. Większa ufność wobec zwierząt niż ludzi

Ile wam wyszło?

Gość ma na tiktoku @psychoterapiaolesiak

#psychologia #zdrowiepsychiczne #zdrowie
#ankieta

Ile masz objawów?

171 Głosów
AndzelaBomba

@RogerThat mi wyszły tylko 2 pkt, a to mam, jakiś trefny ten test 🥲

Odczuwam_Dysonans

@RogerThat brzmi jak standardowy pakiet ( ͡° ͜ʖ ͡°)

camonday

cPTSD to nie jest dziecięcy PTSD. To jest złożony PTSD występujący po traumie powtarzającej się dlugotrwale.

Tak, trauma z dzieciństwa jeśli przejawiała się dlugotrwale może być cPTSD. Ale to nie jedyny przykład

Zaloguj się aby komentować

Siema luje
Szukam osób u których zdiagnozowano #adhd #adhddoroslych w dorosłości. Im starszy tym lepszy
Jak doszło do diagnozy? Jak wyglądała diagnoza i jak wygląda leczenie / tłumienie objawów?

#zdrowie #medycyna #psychologia #psychiatria
RogerThat

@Michumi na fb zobacz, tam będzie tego pełno. W ogóle pełno takich ludzi znajdziesz. A diagnoza wygląda tak, że idziesz do psychiatry. Znajoma ma, gada o tym ciągle. Aż mam jej dość.

TRPEnjoyer

https://www.youtube.com/watch?v=HN5BoBlY0MU trochę offtop, ale IMO jeden z lepszych filmików, jakie widziałem na ten temat.

yerboholik

@Michumi

Pisałem już o tym, ale tl;dr

Mam sześciolatkę. Odbiegała trochę od normy zachowań prezentowanych przez inne dzieci, więc z żoną zaczęliśmy drążyć temat. Od prawie dwóch lat ma diagnozę spektrum autyzmu dziecięcego (z którą się obecnie już nie zgadzam, ale na taką diagnozę przysługują dodatkowe zajęcia finansowane przez miasto).

Drążenie tematu atypowości dziecka + ziomek z internetów, który to opowiedział mi swoją historię, jak to u niego wyglądało z diagnozą. Przesłał mi nawet test diva5, którego zrobienie odkładałem przez pół roku xD

Edukowalem się też w kierunku autyzmu, ale im głębiej wchodzilem w temat, tym bardziej mi nie pasował do moich objawów.

Umówiłem się na wizytę online w jednej z warszawskich placówek, zapłaciłem worek piniendzy i mam papier.


Całe dzieciństwo odplywałem gdzieś w swojej głowie, ale potrafiłem się hiperfokusować na interesujących mnie rzeczach. A, no i całą edukację mogę zamknąć w słowach moich nauczycieli - "zdolny, ale leniwy".


Co do leczenia - brałem metylofenidat i działał zajebiście - wyciszał wewnętrzne dialogi, pozwalał się skupić na pracy. Ale jest ale - zjazdy były straszne, byłem rozdrażniony tak, że nie szło funkcjonować w domu. Zarzucilem po 3-4 miesiącach.

Brałem też bupropion, chyba z 8 miesięcy. Nie pomagał tak jak metylofenidat, ale jakoś trzymałem się w ryzach. Pod koniec nie dawał mi nic. Obecnie biorę leki przeciwlękowe, bo ADHD to jedno, a chujowe dzieciństwo i przeboje życiowe to drugie. Pomaga na lęki, ale z ADHD radzę sobie inaczej.


Jak?

Staram się wsłuchać w siebie, czego w danej chwili potrzebuje. Ograniczanie bodźców bardzo pomaga, ale wpadam czasami w pułapkę szybkiej dopaminy np. na YouTube (shorty świadomie wyejbalem z miesiąc temu, bo potrafiłem się wciągać na 3 godziny doomscrollingu). Czasami taka pseudomedytacja pomaga, a na pewno pomagają: ruch, wysiłek fizyczny i spacery po lesie.

Pamiętaj, że każdy jest inny, ale dużo osób ma problem ze ślepotą emocjonalną. Jeśli myślisz, że możesz to być Ty, to polecam książkę dla dzieci o inspektorze krokodylu - mówię to zupełnie serio.


Jeśli chciałbyś się doedukować, to polecam kanały na YT takie jak:

How to ADHD

Dr. K (healthy gamer) - ma kilka materiałów

Rick has adhd


Jeśli masz jakieś konkretne pytania, to się nie krępuj. Ciężko było mi złożyć powyższą wiadomość tak, żeby wyczerpać temat.

Zaloguj się aby komentować

Przedwczoraj zmarła moja babcia. 89 lat, od 2 tygodni już bardzo ciężki stan, od kilku lat alzheimer, wiedziałem od kilku miesięcy, że to kwestia czasu. 3 tygodnie temu powiedziałem, że niestety pewnie stanie się to do końca roku. Co chwila szpitale, złe wyniki itd. Problemy z jedzeniem, gasnący organizm, pogłębiający się brak świadomości. Wegetacja.

Odeszła 2 dni temu. Bez bólu, spokojnie. Pierwszy dzień byłem bardzo przybity. Trochę popłakałem, ale bez większej rozpaczy. Pogrzeb w środę. I mam teraz duże wyrzuty sumienia. Dlaczego? Bo funkcjonuję w miarę normalnie.

Tego samego dnia pojechałem do mojej kumpeli na zerówkę się wygadać, poprawił mi się humor, bo z czasem trochę pożartowaliśmy. Dziś umówiłem się z moim przyjacielem (takim od dziecka) i zaproponował mi piwo, powiedziałem, że jedno mogę wypić. Ale wczoraj też zrobiłem trening, żyję trochę jakby się nic nie stało. Odwołałem tylko spotkanie z laską co się z nią spotykam, bo powiedziałem, że jakiekolwiek uniesienia to już jak babcię pożegnam.

Moja siostra (turbo wrażliwsza) dużo bardziej to przezywa. Naturalnie ciocia też (załatwia pogrzeb i wszelkie formalności). Zastanawiam się czy dobrze robię - czy powinienem zostać zamknięty w domu z rodziną, czy w ogóle mogę sobie pozwolić na wyjścia towarzyskie (przy wstrzemięźliwości, nie mam ochoty na nic poza pogadaniem z kimś i niesiedzeniem w domu), czy jestem po prostu egoistą wyprutym z żalu? Może źle robię wychodząc, może zachowuję się jakby nic się nie stało? Nie wiem.

Wiem, że pogrzeb będzie mnie dużo kosztował emocji i tam na pewno wszystko wróci ze zdwojoną siłą i do tego czasu człowiek tak czuje, jakby to nie doszło do niego (bo i tak takie życie to nie było życie). Druga sprawa - w bardzo podobny sposób odchodził mój dziadek i też każdy czekał, az odejdzie i nie będzie się męczyć, więc jakieś doświadczenie nabyłem z takich pożegnań.

Z drugiej strony - co mam siedzieć w domu i zmuszać się do rozpaczy, płaczu i starać się nie zająć czymś głowy i nie być na siłę przybity? Inaczej bym zareagował, gdyby teraz umarł nagle mój tata lub moja mama lub ktokolwiek, czego bym się nie spodziewał, inaczej jest teraz, kiedy miałem pełną świadomość co się za chwilę wydarzy i że jest to po prostu kropka nad i od dluzszego czasu....

No ale na imprezę nie idę, alkoholu pić nie chcę, więc to chyba nie grzech się z kimś spotkać i wyjść z domu albo pozwolić sobie na godzinę-dwie pożartować i zresetować...

#zycieismierc #zycie #zalesie #psychologia #gownowpis #przemyslenia
bartek555

Szkoda ze skasowales swoj poprzedni post, w ktorym miales w powazaniu babcie, ktora zmarla kilka h wczesniej i interesowala cie tylko ta dupa. Zdecyduj sie typie.

mehdnpl

Może to nie powód do świętowania, ale to naturalna kolej rzeczy - fajnie, że się nie męczyła i tyle. Powspominajcie dobre momenty, obejrzyjcie stare zdjęcia i idźcie dalej.

Komenda_Miejska_Polucji

Twój wpis jest pięknym przykładem, jak konstrukt społeczny (albo religia, nie wiem) potrafi nałożyć człowiekowi fejkowe kajdany na ręce. Taki wiek i płakać? Przecież tyle przeżyć to jeden z największych sukcesów.

Zaloguj się aby komentować

tl;dw
Mamy potworny bałagan prawny, który pozwala aby mechanik/matematyk/historyk rozpoczął praktykę zawodową "psychoterapeuty".

Dlatego też (skrótowo), najbezpieczniej wybrać się do kogoż z tytułem psychologa/psychiatry (z naciskiem na tego pierwszego) w celu eliminacji samozwańczych "psychoterapeutów".
Tytuł psychologa to 5 letnie studia magisterskie.
Psychoterapię może zrobić historyk/księgowy byle podyplomówką.

Dlatego unikamy gołych psychoterapeutów, ale szukamy psychologów, a najlepiej psychologów i psychoterapeutów jednocześnie (studia 5 letnie magisterskie + podyplomówka)

Najlepiej również z certyfikatem PTTPB (Polskie Towarzystwo Terapii Poznawczej i Behawioralnej).
Dlaczego Terapia Poznawczo Bahawioralna? Ponieważ ten nurt jest całkiem uniwersalny dla różnych typów zaburzeń, skuteczny, a terapia są "względnie" krótkie.

Oczywiście nie można negować wszystkich psychoterapeutów ani innych nurtów, to nie tak że inne są złe, jednak w/w kombinacja niesie możliwie małe ryzyko natrafienia na samozwańczego szamana.

Profesjonalna psychoterapia a pseudoterapia - jak nie dać się oszukać? - prof. Przemysław Bąbel
Strefa Psyche Uniwersytetu SWPS
https://youtu.be/-3wJXLyt1FM

#psychologia #psychoterapia #nauka
yerboholik

@Marchew

Najgorsze na co można trafić, to na psychologa prowadzącego terapię.

Psycholog, nawet po pięcioletnich studiach nie ma i nie zna narzędzi wykorzystywanych w psychoterapii.

Psychiatra bardzo często nie ma również zielonego pojęcia na temat prowadzenia terapii.

Od tego są psychoterapeuci, którzy uczą się w konkretnym nurcie kilka lat, przechodzą terapię własną, po czym powinni odbyć certyfikację.

Przyznam Ci rację, że psychoterapeuci będący równocześnie psychologami i/lub psychiatrami są potencjalnie lepsi, niż ludzie z samym dyplomem psychoterapeuty. Ale... to też tylko ludzie, a zdobycie kwitów to też nie jest jakiś wielki wyczyn.


Psychoterapia ma wiele nurtów, CBT jest najpopularniejszym i najbardziej uniwersalnym, ale tam, również pośród wykładowców, trafiają się takie tłuki, że klękajcie narody.


Skąd wiem? Żona obroniła certyfikat terapii uzależnień, obecnie robi też CBT.

Zaloguj się aby komentować

Napisałem taki komentarz https://www.hejto.pl/wpis/widok-360-z-lazika-na-marsie-kosmos-mars-https-streamable-com-5z6usw?commentId=4d6b4ce1-9319-48f8-ae60-ae4cffec5996 i minutę później dostałem powiadomienie, że smartgasm wrzucił nowy materiał o podobnym temacie.
Jung nazwał takie wydarzenia synchronicznością.
Z ciekawostek: mam pin do bankomatu składający się z tych samych cyfr co pin do SIM tylko w odwrotnej kolejności, od nowości, nic nie zmieniałem.
https://youtu.be/7JdEluYGP-I?si=vyxRt6tp_iVzwdqc
#nauka #kosmos i trochę #psychologia
AdelbertVonBimberstein

@Gepard_z_Libii 2137 lub 7312

Teraz tylko dorwać tę kartę.

Zaloguj się aby komentować

Dlaczego nie znoszę liberałów, burżujów, progresywistów i ludzi "nowoczesnych". Uprzedzam - będzie trochę długo, ale może ktoś przeczyta, zrozumie i podzieli się swoją opinią w kulturalny sposób.

Czasem zastanawiam się nad genezą moich poglądów, awersji i sympatii, skupionych głównie wokół światopoglądu i konkretnych idei. Oczywiście, duży wpływ miało wychowanie w konserwatywnej rodzinie, wierzacej, ale to w sumie jeszcze nic takiego, z uwagi na to, że spora część młodych Polaków wychowywała się w bardzo podobnych klimatach.

Zacznijmy może od tego, że pochodzę z rodziny wykształconej. Moim rodzicom i dziadkom od strony ojca się "wiodło", nigdy nie nam z siostrą niczego nie brakowało. Jeździliśmy na wakacje (co roku w to samo miejsce, bo ojciec jest ultra sentymentalny, dziadkowie też tam jeździli, ciotka także - masa znajomości nabyta przez X lat, głównie Warszawka, ale nie tylko), mieliśmy pieniądze, wychowaliśmy się w domu rodzinnym. Mój tata z racji bardzo dobrego zawodu zarabiał bardzo dobrze na początku XXI wieku w czasach, kiedy innym się nie przelewało. Byliśmy taką "wyższą klasą średnią". ojca było stać wtedy na to, by inwestować w nieruchomości (nie inwestował, bo nie umie xD) dziadek pakował trochę w giełdę i jakieś akcje (on akurat miał łeb). Nie dostawaliśmy jednak drogich gadżetów i innych bajerów, bo uczono nas szacunku do pieniądza i rodzice wynieśli z PRLu syndrom kiszenia hajsu + katolicka wstrzemięźliwość. Na wszystko dostaniesz, ale nie na głupoty (jak inne dzieciaki - skutery, konsole, drogie ubrania etc. Dla mnie komputer, rower, wyjazdy na klubowe obozy sportowe, ale nie szpanerskie rzeczy). Tak czy siak sielanka.

Pochodzę ze średniej wielkości miasta. Rodzice otaczali się głównie innymi, wykształconymi ludźmi, ALE NIE TYLKO. Tak czy siak dużo czasu jako dziecko z przymusu spędziłem w towarzystwie samozwańczych ludzi sukcesu. Najbardziej dawało mi się to odczuć na wakacjach (Warszawka). Rodzice są ogólnie dobrymi ludźmi, więc trzymali się często z nimi (bardziej ciocia, turbo progresywistka, lubiąca wystawne życie, ale bardzo empatyczna i dobra osoba). Natomiast nigdy nie nazwaliby ich przyjaciółm,i.

Do sedna - to co pamiętam z tego otoczenia, to przede wszystkim narcyzm, klasizm, konsumpcjonizm. Takie towarzystwo lubiła też moja babcia (nigdy nie pracowała, bo żona adwokata) czy też moja ciotka (z mężem mają ogromne gospodarstwo i hurtownie kwiatów). Pamiętam dzielenie ludzi na lepszych i gorszych. Ci z niewykształconych rodzin, mniej majętnych.

Pamiętam też moralne skurwienie, czyli ludzi z "wyższych sfer", zdradzających swoich partnerów na wakacjach z innymi burżujami (ofc zdarza się w każdej grupie społecznej, ale wtedy byłem dzieckiem i tak to zapamiętałem). A przede wszystkim pamiętam propagandę sukcesu i wpajanie nam, dzieciakom od małego, jak to trzeba w życiu być kimś i coś osiągnąć, bo przecież poniżej pewnego poziomu to jakby nie człowiek.

Chodziłem do szkoły, do której uczęszczały głównie dzieciaki z osiedli domów jednorodzinnych, terenów na obrzeżach miast. Do dziś zapamiętam moją klasę, gdzie każdy rodzic ścigał się o to, które dziecko jest lepsze od drugiego. Brutalna walka niczym w zwierzęcym świecie. Ktoś się opuścił w nauce, bo miał problemy w domu? Dzieci zaraz go niszczyły, a rodzice nie reagowali.

Do dziś zapamiętam, jak jeden tyrany w klasie dzieciak miał przesrane (naraził się jednemu bananowi, który wykorzystywał siłą manipulacji szkolnych osiłków z patologicznych rodzin, żeby go tyrali), a na wywiadówce wychowawczyni przy aprobacie dzieciaków z bogatych rodzin stwierdziła, że sam jest sobie winien. Matka tego chłopaka (nie byli zamożni) poryczała się w sali przy wszystkich, na co większość z rodziców zareagowało zażenowaniem.

Ja odbiłem stosunkowo szybko od tego świata. Jakoś w okolicach 5 klasy podstawówki zbuntowałem się i zacząłem trzymać się z chłopakami ode mnie z podwórka/osiedla (przy mojej ulicy poza domami są bloki i kamienice). Zwykłe chłopaczki z robotniczych rodzin. Oczywiście w 6 klasie sam stałem się ofiarą prześladowania, ponieważ stwierdzili mi nadpobudliwość psycho-ruchową i wychowawczyni w akcie zemsty na godzinie wychowawczej poświęciła 45 minut na "przedstawienie" mojego problemu, czym nastawiła klasę przeciw mnie. Jak możecie się domyśleć - rodzice dzieciaków z "tego fajnego chłopaka" też przez dwa powyższe powody (inni kumple, "diagnoza") odbierali mnie już inaczej.

Lata 2007-2015 w polityce zapamiętam jako propagandę "buraki z prowincji, niewykształcona hołota, zaściankowy ciemnogród, katolickie mohery, Polska B" vs "młodzi, wykształceni, liberalni i tolerancyjni z dużych miast, elita". POTEM (od 2016) na studiach pamiętam z jaką pogardą profesorowie traktowali ludzi z "Polski B" albo pochodzących z robotnicznych rodzin. Bo to przecież nie tacy sami ludzie, co nie?

Ja nauczyłem przez te wszystkie lata wykształciłem w sobie bardzo silne przekonania i wartości. Braterstwo, wierność i lojalność (wobec kobiety, przyjaciół, rodziny - za wszystkich dam się pokroić, moje przyjaźnie trwają od dziecka), duma, honor i jakaś dziwna chrześcijańska chęć niesienia pomocy poszkodowanym (nawet menelowi nie potrafię odmówić jak spyta czy kupię mu bułkę).

Patrzę sobie na tych wszystkich "wspaniałych" dzieciaków z mojego rocznika i ich życie. Liceum jak w amerykańskim filmie, dobre kierunki studiów. A co potem? Niektórzy zderzenie z rzeczywistością (nie zawsze oceny w szkole przekładają się na radzenie sobie w życiu zawodowym), niektórzy są dziś tymi prawnikami, lekarzami i architektami z "wyższych sfer".

Miałem trochę okazję swego czasu podczas studiów z nimi poprzebywać. Przyjaźń - póki się opłaca, wartości - takie jak głosi mainstream. Generalnie ugodowicze, dorobkiewicze, karierowicze, śliscy ludzie, bez skłonności do poświęceń, bez ideałów i zrozumienia dla osób z poza ich otoczenia. Ludzie żyjący w złotej klatce w deweloperskich kurnikach, dla których jest KAPITOL I JEST DYSTRYKT 12 (pozdro igrzyska śmierci), prawie nic pomiędzy.

Ja dziś mam spoko pracę, idzie mi, w życiu prywatnym bardzo dobrze, mam swoje plany na zycie. Niewątpliwie moja droga była bardziej kręta i zajęło mi więcej czasu, by zrozumieć co chcę w życiu robić, ale daję sobie radę. W życiu przebywałem w naprawdę różnych środowiskach - osób wykształconych i bogatych, kiboli, prostych chłopaków z osiedla, rolników ze wsi, studentów, biznesmenów, kurwa no w moim życiu szkolno-zawodowo-prywatnym miałem dużo kontaktu z absolutnie każdym i od każdego się czegoś nauczyłem i coś wyniosłem.

Problem w klasizmie polega na tym, że ci uważający się za lepszych od innych nigdy w życiu nie zmienili otoczenia choćby na 5 minut i przez życie w złotej klatce i wyścigu szczurów uważają się za lepszych od innych.

#polityka #gownowpis #przemyslenia #zycie #rozwojosobisty #takbylo #psychologia #pieniadze
emdet

@Lopez_ kultywujesz w tym wpisie wszystko to, co było złe w poprzednich pokoleniach, dzieląc ludzi według portfela czy urodzenia.

Ludzi uważających się za lepszych od innych znajdziesz i na polu i na najwyższym piętrze biurowca - i portfel nie zmienia tu aż tak wiele.

Krzysztof_M

Nie wiem zazdraszczać czy nie? Znaczy dzieciństwa. Chodź moje dzieciństwo było bardzo fajnie nie narzekam. Tyle że w domu zawsze mówili ale to już później, skończyć szkołę do pracy i przynosić pieniążki. Wykształcenie musiałem później uzupełniać. Choć wiele tego nie ma ale wystarcza, znaczy wykształcenia. Z perspektywy czasu widzę że choć czasami lekko nie było to niczego nie żałuję. Fajny wpis pozdrawiam serdecznie.

rith

@Lopez_

Lata 2007-2015 w polityce zapamiętam jako propagandę "buraki z prowincji, niewykształcona hołota, zaściankowy ciemnogród, katolickie mohery, Polska B" vs "młodzi, wykształceni, liberalni i tolerancyjni z dużych miast, elita". POTEM (od 2016) na studiach pamiętam z jaką pogardą profesorowie traktowali ludzi z "Polski B" albo pochodzących z robotnicznych rodzin. Bo to przecież nie tacy sami ludzie, co nie?


Czyli łyknąłeś propagandę, jak młody pelikan i sam zacząłeś w to wierzyć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Relacje trener - gracz okiem Bezum. Aspekt psychologiczny.
Omówienie wywiadu z trenerem jednej z TOP drużyn europejskich w league of legends.

Co prawda tyczy się to gry league of legends, jednak o grze bezpośrednio jest tylko pierwsze 4 min i 50s.

Dla bystrzaków emocjonalnych w sumie mało warty materiał. Ale dla przeciętniaka może być kilka ciekawych informacji o relacjach między ludzkich.

https://www.youtube.com/watch?v=hmyA7CFYTmI&t=292s

#psychologia #trener
bartek555

Nie ogladam materialu, ale niesamowitr to jest, ze jak ja lupalem w CS 1.6 to najlepsza nagroda bylo dostac na team pare kola na lanparty (w sumie potem CPL dowalil cos typu 100k€), a doslownie pare lat pozniej chlopaki mieli sponsorow, managerow, wyplate, teraz widze, ze dodatkowo trenerow i pewnie caly sztab ludzi. Niezle sie esport rozwinal w 15-20 lat.


Btw. Pamietam jak rodzicie mi gadali - po co ty grasz w te glupia gre, nic z tego nie bedziesz mial. A moze bym mial jakbym dalej pykal ;) na pewno mislbym garba xD

Zaloguj się aby komentować

Z rodzina najlepiej na zdjeciach.

Moja siostra to jest najlepszy przyklad tego powiedzenia. Stwierdzila, ze nie przyjedzie do nas na wigilie (pierwsza wigilia w nowym domu), bo nie bedzie brala udzialu w tej "farsie". oczywiscie nie powiedziala mi nic, tylko mamie.

Zazdrosna cale zycie o mnie, o to jak zyje, o to co osiagnalem, co mam (materialnie), najwiekszy bol dupy oczywiscie o dom.
A najsmieszniejsze jest to, ze ten toksyk ma 37 lat i jest z zawodu psychologiem. Tak, jest samotna, jak mozecie sie domyslac, co jakis czas przewinie sie jakis amant, z ktorym zaraz chce budowac dom (ma dzialke budowlana), ale szybko sie to konczy.

Teraz zalatwia kredyt zeby mnie splacic, tzn. polowe mieszkania po babci, zeby mogla w nim mieszkac, bo nie ma swojego mieszkania i mieszka od lat, za darmo, w mieszkaniu drugiej babci. Jako, ze mieszkanie stoi puste od smierci babci to oboje na zmiane, co miesiac placimy czynsz (no bo kto inny ma placic?), ale w tym miesiacu powiedziala mojej mamie (ktora nie jest w zadnej czesci wlascicielem mieszkania), ze ona nie zaplaci czynszu i ma wyjebane, jedzie se gdzies tam.

Na wigilie miala tez przyjechac druga babcia, wujek (mamy brat) z rodzina, ale zeby ten daun nie byl sam w wigilie to babcia zrobi osobna u siebie.

Aha, jakby ktos sie zastanawial - nigdy zadnej krzywdy nie zrobilem swojej siostrze, zawsze jej pomoglem jak byla w potrzebie w taki czy inny sposob. A teraz niech spierdala. zalatwimy sprawe z mieszkaniem i powiem jej, zeby spierdalala na drzewo i nie chce miec z nia nic wspolnego.

#psychologia
Time_Machine

@bartek555 Baba bez bolca dostaje pierdolca

ErwinoRommelo

Trochę szkoda bo kosa o nic, to chyba bardziej przyczyna do radości ze bratu wyszło, pierwsz wigilia w nowym domu i się wypnie, no trudno dobrze robisz od toksyczności się trzeba odciąć.

tosiu

@bartek555 witam w klubie. Z żona byliśmy fajni jak w towarzystwie uchodzilismy za pariasów. Teraz jako ludzie, ktorzy się nie tylko dorobili, ale też nie są nowobogaccy jak reszta, bo z wykształceniem wyższym i dobrymi zawodami wywolujemy ból dupy u nowobogackich, bo oni siedzą w zawodach typu robota fizyczno-biurowa.


Paradoksalnie, poprawily sie relacje z siostrą, która ma prace marzeń i dobrze zarabia. Zatrudniła się tam grubo po 40. Do tego czasu też było jak u Ciebie.

Zaloguj się aby komentować

Jakie sny wolisz?

sen przyjemny:
+ że przyjemny
- że się skończył i trzeba wracać do rzeczywistości

sen nieprzyjemny:
+ że powrót do życia na jawie to zmiana na lepsze
- że nieprzyjemne sny nie są fajne

#sny #psychologia #noc#sen
d23d4a8e-3c84-413b-a60c-10e4ac5dd21c

jakie sny wolisz

75 Głosów
Zapster

W po co Ci takie durne Ankietki?

ciszej

@Opornik tylko przyjemne xd zazwyczaj mam coś pomiędzy czyli sny przygodowe - ogląda się to jak dobry film! Czasem uda się śnić świadomie, te są chyba najlepsze.


Najgorszy jednak jest paraliż senny mmmm

myoniwy

@Opornik Tak źle, tak niedobrze.

Koszmar jest problemem na jedną noc, potem się zapomina i po koszmarze.

A przyjemne sny są problemem na wiele dni. Bo zostają w pamięci na dłużej i świadomość jest w żałobie że to był tylko sen i kilka dni z przybitym samopoczuciem.

Zaloguj się aby komentować

Następna