Wiecie co mieli wspólnego Sołomon Szereszewski i Jeden Osiem L ?
Nie mogli zapomnieć.
( ͡° ͜ʖ ͡°)
https://pl.wikipedia.org/wiki/So%C5%82omon_Szerieszewski
#suchar #ciekawostki #psychologia
Wiecie co mieli wspólnego Sołomon Szereszewski i Jeden Osiem L ?
Nie mogli zapomnieć.
( ͡° ͜ʖ ͡°)
https://pl.wikipedia.org/wiki/So%C5%82omon_Szerieszewski
#suchar #ciekawostki #psychologia
Zaloguj się aby komentować

To słowo wyraża więcej niż tysiąc słów. Dosłownie.
To słowo działa szybciej niż paracetamol. Serio.
To słowo zarezerwowane jest na (prawie) każdą okazję.
Każdy je zna. Każdy go użył.
I prawie każdy uważa, że to „brak kultury”.
Tymczasem z perspektywy języka i mózgu to jedno z najlepiej...
Somatyzacja
Mawiają, że alkoholik musi sięgnąć dna żeby zobaczyć swoją sytuację i próbować się od niego odbić. Cóż, alkoholu nie pijam od dawna, tak żeby wypić-wypić to były 2-3 razy w całym życiu i to butelka desperadosa albo puszka nawet już nie pamiętam czego. Z jednej strony nigdy mi nie smakował, z drugiej raczej zawsze obawiałem się urobienia „na smutno” i wylania tak naprawdę nie wiem jakich i których smutków.
Tak czy inaczej, moim alkoholem spychającym na dno był #izotek. Nie pierwszy to kopniak życiowy, bo wcześniej jeszcze była była
Zrobiło mi się bardzo źle w głowę, a mam jakiś mechanizm próbujący jednak wyciągać mnie z gówna. Załatwiłem terapię, prywatnie, bo NFZ leczy czasem (czas oczekiwania dwa lata i to bez gwarancji).
Minęło siedem miesięcy. Izotek zszedł, ale warstwa kałowa pozostała. Ten „lek” po prostu uwidocznił spychane przeze mnie problemy, a ja, zamiast je spowrotem przykryć pleśniową kołderką, rozgrzebuję i drążę na terapii.
Zawsze miałem siebie za spokojnego człowieka, bardzo rzadko dążyłem do konfliktu, częściej nawet ustępowałem żeby do takiego nie doszło. Podczas terapii wyszło jednak, że bardzo chętnie i często używam sarkazmu i to nie takiego lekkiego. Kpiłem ze wszystkiego, ale wpadały też jazdy po samym sobie jako umniejszanie w różnych kategoriach. Usłyszałem wtedy, że muszę być permanentnie wkurzony, skoro tak używam języka. Zdziwiło mnie to trochę, przecież jest wszystko w porządku, żyłem dotychczas spokojnie. Ja, wkurzony? To się zdarza bardzo rzadko…
W trakcie spotkań i między nimi wychodziły jeszcze inne kwiatki. Mimowolne skurcze mięśni, takie bolesne, choć krótkotrwałe, szorowanie językiem o zęby przy przełykaniu, tiki powieką, globus hystericus, podgryzanie warg, skubanie skórek przy paznokciach, ból głowy z napięcia mięśni o których nawet nie wiedziałem, ból w klatce piersiowej i na tej samej wysokości w plecach.
Po tym można było stwierdzić, że to nie zdenerwowanie – wkurzenie, a stres lękowy. Permanentny. Sposób przełykania na uszkadzający język zmieniłem… w #elektrokolchoz, kiedy pojawiło się wymaganie żebym zrobił trzy rzeczy jednocześnie w tydzień i nie było siły, która by przetłumaczyła jak idiotyczny to jest przykaz. To będzie ponad trzy lata temu. TRZY lata uszkadzania sobie języka przez janusza.
Zrobiłem nawet niedawno badania kortyzolu z krwi. Spodziewałem się, że jest wysoki, bo objawy fizyczne były bardzo mocne. Wyszło 40 ponad górną normę. Wreszcie w coś wygrałem
Jak to jest, że nie czuję tego lęku, zapytasz. Ja odpowiem: nie wiem. Całe moje życie to nieświadomość emocji, nieświadomość tego, że ciągle boję się czegoś nieokreślonego. Przyzwyczaiłem się… Nigdy też nie byłem po tej drugiej stronie, gdzie rzeczywiście można poczuć się spokojnie, więc nie mam porównania.
#refleksjemacgajstra #psychologia #refleksje #samorozwoj #emocje #zycie #doswiadczenia #psychoterapia
Zaloguj się aby komentować
Czy to nazywa się asertywność? Tło: Ta osoba wiele obiecywała, dużo oczekiwała, mało dawała w zamian. Nie chodzi o pieniądze, tylko o uwagę. Kiedy potrzebowałem się po ludzku wygadać zawsze było płytkie "ok", bez wysłuchania. Z drugiej strony kiedy ta osoba potrzebowała jakiejś pomocy - ja robiłem to wbrew sobie i jej pomagałem "bo wypadało".
Jestem pomocny, ale też nie chcę być pantoflem, który robi coś tylko dlatego, że umie.
#psychologia #asertywność

@l100e Prawidłowo. Krótko i na temat.
Zaloguj się aby komentować
Mam takiego kolegę, który kilka lat temu usłyszał słowa „jesteś najbardziej normalną osobą, jaką znam”. Coś jednak ciągle jest nie tak, coś go gryzie, a przez to i on potrafi bezwiednie gryźć innych. Ma pracę, sam wynajmuje mieszkanie, ma hobby, udziela się społecznie, ma znajomych, nie narzeka na brak czasu, miał niby fajne i spokojne dzieciństwo, a mimo wszystko jest samotny fizycznie i psychicznie. Przybiera maski, dostosowuje się, nie szkodzi innym, lecz szkodzi sobie.
To będzie nieregularna seria wpisów, które być może komuś pomogą. Rozgość się w mojej głowie pod tagiem
#RefleksjeMacgajstra
#psychologia #refleksje #samorozwoj #emocje #zycie #doswiadczenia #psychoterapia
@macgajster kolegować się i obserwować. Też miałem takiego kolegę, o którym z grubsza możnaby powiedzieć to samo co napisałeś i skończył na sznurze.
Zaloguj się aby komentować
Załóżmy coś niekomfortowego, bez czego nie ruszymy dalej.
Człowiek, którym byłeś 7 lat temu, JUŻ NIE ISTNIEJE.
Nie doszukuj się tu haczyków. Dosłownie nie istnieje.
Twoje ciało składa się z około 37 bilionów komórek.
Większość z nich żyje bardzo krótko.
Komórki jelit odnawiają się co 3–5 dni.
Naskórek - mniej więcej co 2–4 tygodnie.
Czerwone krwinki - po 120 dniach znikają i są zastępowane nowymi.
Nawet kości, które wydają się „stałe”, wymieniają swoją strukturę w cyklu około 10 lat.
Po roku ogromna część materii, z której byłeś zbudowany, już nie istnieje.
Po 7-10 latach - niemal 100% atomów Twojego ciała zostało wymienionych.
To nie...
Każdego dnia przeżywasz setki, jeśli nie tysiące drobnych momentów. Większość z nich nie jest ani dramatyczna, ani wyjątkowa - ale wszystkie są prawdziwe. Twoje zmysły działają, myśli się pojawiają, ciało reaguje. Jesteś „obecny”. A jednak już następnego dnia ogromna część tego doświadczenia - wszystko co mogłeś pamiętać ale już nie pamiętasz - znika tak skutecznie, jakby nigdy się nie wydarzyła. Spróbuj przypomnieć sobie wczorajszy dzień nie jako historię, ale jako ciągłość przeżyć. Nie co robiłeś, lecz jak dokładnie wyglądało bycie Tobą w konkretnych minutach. Jakie myśli pojawiały się w tle? Jakie bodźce były obecne, choć nie zwracałeś na...
Wysłuchałem w nocy rozmowy z panią Sylwią Królikowską i bardzo spodobało mi się jej podejście do życia.
Powiedziała chociażby, że woli być częścią rozwiązania, a nie częścią problemu.
Przykładowo w związku: mężczyzna znajduje czasochłonne hobby, na przykład rower. I na tym rowerze potrafi spędzić cały dzień, robiąc sto, dwieście czy więcej kilometrów.
Jego partnerka mogłaby się oburzyć, że chłop teraz nie ma tak dużo czasu dla niej, że zamiast spędzać czas razem, to pedałuje z kolegami.
No ale zamiast szukać problemu tam, gdzie go nie ma (bo przecież można się dogadać w związku odnośnie czasu spędzanego razem), to można podejść do tego w odmienny sposób: może poszukać nowego hobby, który wypełni czas wolny. A może skorzystać z okazji i zrobić coś dla siebie, jakiś całodzienny wyjazd, domowe spa czy cokolwiek.
Powiedziała także wiele innych mądrych rzeczy, ale ta w szczególności zapadła mi w pamięć. By szukać pozytywów w różnych sytuacjach, próbować przekształcić je w coś dobrego, niż cały czas doszukiwać się negatywów i złych intencji.
Rozmowa do obejrzenia/wysłuchania pod tym linkiem: https://youtu.be/p2IcnPsmQbs?si=RUYnf_N6jqN5FAu4
#przemyslenia #psychologia #zwiazki
No ale zamiast szukać problemu tam, gdzie go nie ma (bo przecież można się dogadać w związku odnośnie czasu spędzanego razem), to można podejść do tego w odmienny sposób: może poszukać nowego hobby, który wypełni czas wolny. A może skorzystać z okazji i zrobić coś dla siebie, jakiś całodzienny wyjazd, domowe spa czy cokolwiek.
@cyberpunkowy_neuromantyk a ja polecam jednak poszukac problemu, bo takie czasochłonne hobby to jest często objaw tego problemu, a nie problem sam w sobie. znam aż nadto facetów, którzy przejadą 200km na rowerze byle tylko nie siedzieć z babą w domu.
Mi wpadło parę innych sloganów w pamięć o których wspomniała. "Idealnych ludzi nikt nie lubi, więc po co starać się być idealnym?" - nawiązywała tutaj do tego, że perfekcjonizm to droga do nikąd. Również coś co często sama mówiłam ludziom czyli "jest zazdrość i zazdrość". Często zazdrość od razu kojarzy się jednoznacznie z negatywnym uczuciem, ale jest też zazdrość która jest bardziej podziwem, a nie zawiścią. Ciekawy byl też wątek Poznania różnicy między opinia a faktem. Jak często sami się krytykujemy uznając coś za fakt, a przecież to tylko opinia, która może nie mieć żadnego znaczenia.
A w praktyce jak chłop nie ma czasu dla baby, to baba znajduje sobie drugiego chłopa. W drugą stronę tak samo. Ludzie są leniwi, znajdują najprostsze rozwiązania
Zaloguj się aby komentować

Spójrz na mapę polityczną świata i zobaczysz znajomy obraz: kolorowe puzzle, ostre granice, geometryczne państwa jak z pudełka kredek. Wychowaliśmy się na tym schemacie - w szkole, w telewizji, w paszporcie. Tak wygląda „świat”. Ale wystarczy jedno spojrzenie z orbity, by ten porządek się rozsypał....

Chatboty oparte na sztucznej inteligencji potrafią realnie zmieniać postawy wyborców i robią to skuteczniej niż tradycyjne reklamy polityczne. Nawet krótka rozmowa z modelem językowym może przesunąć preferencje wyborcze o kilka punktów procentowych – wynika z badania przeprowadzonego przez...

Masz w ręku dwa identyczne produkty. Jeden kosztuje 20,00 zł, drugi 19,99 zł. Wiesz, że różnica to jeden grosz. Wiesz, że to sztuczka stara jak handel. A mimo to impuls zawsze lekko przechyla Cię w stronę tej tańszej wersji. Jakby coś podpowiadało: „ej, tu jest okazja”. To nie jest brak...
Istnieje powszechne, dość szkodliwe złudzenie, że filozofia to „sport dla wybranych”. Że wymaga siwej brody, znajomości greki i dyskusji o sensie istnienia w sala audytoryjnej w obecności profesorów. Że jest to coś odklejonego od życia, zarezerwowanego dla ludzi w tweedowych marynarkach, którzy mają za dużo pieniędzy i mogą sobie siedzieć i myśleć. Bzdura. Prawdziwa filozofia nie mieszka w zakurzonych bibliotekach. Mieszka w Tobie. Robisz to codziennie - filozofujesz. Zaczyna się dokładnie w tych cichych, niewygodnych momentach, gdy Twój życiowy „autopilot” na chwilę się zacina.
Gdy stoisz w korku, patrzysz na sznur aut i nagle pytasz: „Po...
Gdzie w mózgu znajduje się mikrokod który nam mówi o naszych właściwościach zachowań ludzkich a nie np o psich czy kocich, o naleciałościach i skłonnościach z poprzednich pokoleń, gdzie i jak to jest wgl zapisane?
No bo jest prawda?
#psychologia #medycyna #gentyka #programowanie
troche #filozofia

Nie ma zapisanego „pliku” z właściwościami człowieka. Jest złożona kombinacja genów, rozwoju i środowiska, która tworzy charakterystyczny dla Homo sapiens sposób myślenia, emocje i społeczne zachowania.
@Fox Nie ma pliku. Śunjata jest kompletnie pusta jak pendrive bez informacji. Żyjąc zbierasz te informacje na ten pendrive, a potem umierając się kasują. Ale jak się jest sprawnym informatykiem to można odzyskać jakoś te pliki.
@Fox Właściwie to te rzeczy chyba nie są nigdzie zapisane tylko uczymy się ich zaraz po urodzeniu. W sensie jak były np. przypadki gdzie dziecko wychowało się wśród zwierząt (na podstawie jednej z takich historii bazował Tarzan). No i te dzieci miały mega problemy w kontaktach z ludźmi, zachowywały się dziwnie, większość nigdy nie nauczyła się mówić itp.
Tak samo np. jak wychowasz małe kocię razem ze szczeniętami to ten kot się będzie zachowywać bardziej jak pies. Masę widziałem takich filmów na YT gdzie kot zachowaniem przypomina psa. Oczywiście w drugą stronę działa to podobnie.
Ludzie ogólnie uczą się większości rzeczy od swoich rodziców w trakcie dorastania i to jest nasza największa siła. Widziałem kiedyś gdzieś badania nad tym, jak daleko wstecz można by sięgnąć w historię człowieka tak aby wziąć nowo narodzone dziecko i wychować wśród współczesnych ludzi tak aby nie dało się go odróżnić od normalnego dziecka. No i konsensus był taki, że najprawdopodobniej można by wziąć nawet dziecko narodzone 300 tys. lat temu, czyli zaraz po tym jak pojawił się Homo sapiens i najprawdopodobniej normalnie dało by się go wychować na człowieka jakim my jesteśmy ponieważ miałby taką samą strukturę mózgu i zdolności poznawcze.
Zaloguj się aby komentować

Każdy z nas ma takiego wroga, który nigdy nie chciał być naszym wrogiem:
obiektywnego dziennikarza.
To zabawne - ta sama wypowiedź w telewizji potrafi w jednej osobie wywołać krzyk:
„Lewacka propaganda!”,
a w drugiej:
„Prawacka propaganda!”.
Jak to możliwe?
Dlaczego neutralność wygląda jak...

Otwórz lodówkę.
Świeci. Jasno, pięknie, niczym boskie objawienie nawet o 2:00 w nocy kiedy masz ochotę na przekąskę.
A teraz otwórz zamrażarkę.
Ciemność. Jakbyś zaglądał do jaskini niedźwiedzia, a nie po frytki.
Dlaczego w ciągu 70 lat istnienia lodówek inżynierowie stwierdzili:
„Światło tu tak,...
Zawsze jak chodziłem na koncerty, a było tego niewiele w moim życiu, to gdy ktoś się mnie pytał: jak było? To odpowiadałem:
-Super, tylko za głośno. XD
I tak ostatnio doszedłem do wniosku, że to moja nadwrażliwość akustyczna...
... a żona mnie dzisiaj wysłała do przedszkola na warsztaty z robienia bombek na choinkę.
Ponad 20 bombelków, zmęczonych po całym dniu w przedszkolu i nie było cicho.
Nawet w hałasie, który dla innych jest znośny, mi się ciężko pracuje i zaraz się robię nerwowy (ochronniki średnio pomagają).
xD
#adhd #psychologia #rodzicielstwo #dzieci
@AdelbertVonBimberstein znam to. Rodzina narzeczonej jest głucha, także każdy drze się przez siebie a ja siedze w zatyczkach. Jak do ucha mi się wydarła narzeczona to oddałem tym samym to wielce oburzona xD
U mnie bys wymiekl po takich wydarzeniach jak boze narodzenie czy jakikolwiek bankiet z koncertem. Juz sam koncert pal to licho ale 80-150 najebusow dracych ryj "facet to swinia" pod akompaniament poczatkujacej kapeli szantowej.... Zdarza mi sie pracowac w stoperach. Najgorsze sa bary na takich imprezach....
Ze mnie się śmiali jak kupiłem sobie aktywne ochronniki, a pół roku później wszyscy chcieli xD
Zaloguj się aby komentować
@bojowonastawionaowca jako, że nie ma AHW a potrzebuję się wygadać bez powiązania z moim kontem pozwoliłem sobie założyć konto tymczasowe. Jak co to banuj.
Ogólnie to mam pytanie do uszanowanego grona użytkowników, nie wiem co jest ze mną nie tak (pewnie jestem po⁎⁎⁎⁎ny) ale opis będzie długi i nudny.
23 lata temu poznałem dziewczynę, która totalnie odmieniła moje życie - zmotywowała mnie do wielu rzeczy i zmian, dzięki którym jestem tu gdzie teraz. Uwielbiałem jej charakter, była przebojowa, odważna, inteligentna i totalnie brakowało jej opiekuńczości, zawsze emocjonalnie odcięta od wszystkich sytuacji, trzymała wszystko pod kontrolą - włącznie z emocjami. Była chyba moją najlepszą przyjaciółką w całym życiu. Byliśmy razem kilka lat i w sumie rozeszliśmy się z głupich przyczyn - trochę jej błędów, trochę moich i nie miało to prawa zagrać.
Każdy poszedł w swoją stronę, ona się wyprowadziła pareset km ode mnie, zerwaliśmy totalnie kontakt - bo tak było lepiej.
Po około 2 latach odezwała się do mnie z tekstem byśmy może spróbowali raz jeszcze. Oczywiście z mojej strony była krótka piłka, ze względu, ze gdzieś tam już sobie życie układałem i jak to się mówi "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki". A w głębi gdzieś czułem, że zrobiłem to wbrew sobie.
W sumie nigdy nie przestałem o niej myśleć, łapię się na tym, że w wielu sytuacjach po tylu latach nadal myślę o niej - była to moja pierwsza miłość i po prostu nieraz w różnych sytuacjach nadal pamiętam co powiedziała, kiedy itp. i w sumie w cięższych chwilach nachodzą mnie myśli typu "mam nadzieję, że sobie to wszystko jakoś ułożyłaś i jesteś szczęśliwa" - nigdy jej źle nie życzyłem.
Około 5 lat temu przypadkiem wpadliśmy na siebie u naszego wspólnego znajomego, akurat ona go odwiedziła na kawę i ja byłem przejazdem - nie było to w żaden sposób planowane ponieważ jak już mówiłem kontaktu nie utrzymujemy. Spojrzeliśmy na siebie i jak zamurowani staliśmy patrząc sobie w oczy nie mówiąc nic, miałem wrażenie jak by chciała mi te 15 lat ostatnich opowiedzieć, gdzie po chwili przerwałem to bo było to dla mnie strasznie niezręczne, grzecznościowo zapytałem co u jej rodziców, wziąłem od kolegi co tam potrzebowałem i wyszedłem czym prędzej. Gdzieś to spotkanie totalnie wyrzuciłem z pamięci by sobie nie zaprzątać tym głowy.
Ja rok po rozstaniu z nią poznałem moją teraźniejszą żonę i jak bym powiedział, że jej nie kocham to bym skłamał, ale są to zupełnie dwie różne osobowości - moja żona jest osobą opiekuńczą, czułą, dobrą, szczerą. Czy jestem szczęśliwy? Tak, jak najbardziej ale brakuje mi tej przebojowości czy jak by to nazwać "szczypty wariactwa" co czyni ją strasznie przewidywalną. Mamy wspaniałe dzieciaki, które kocham nad życie. No i pewnie bym toczył moje sielankowe, w miarę spokojne i ułożone życie, ale w takich sytuacjach zawsze musi się coś wydarzyć. 3 dni temu dostałem wiadomość (mój nr. tel. jest dostępny publicznie), której się totalnie nie spodziewałem, "byłeś najlepszym co mnie w życiu spotkało, tęsknię za Tobą". Nic nie odpisałem, wiadomość skasowałem i przeszedłem do porządków dziennych, ale zasiała ona we mnie tyle emocji, że się pozbierać nie potrafię.
Brzmi to conajmniej dziwnie jak przyznaję sam sobie, że po 20 przeszło latach nadal darzę uczuciami osobę, której totalnie już nie znam. Czy wam zdarza się myśleć o jakiś swoich ex? Totalnie nie wiem co ze mną jest nie tak, czuję się strasznie rozbity i nie mogę pozbierać myśli. Oczywiście nie mam zamiaru z tym nic zrobić, odpisać czy nawiązać kontaktu bo wiem, jak by to się mogło skończyć, ale po prostu potrzebuję się wygadać.
#milosc #rozterki #psychologia #psychiatria
@TempAccount 1973 rok, Tom Waits "Martha". https://youtu.be/y9Mse62NFl4?si=avLHhTGqfRRsUxL4
Miałem tak z jedną laską. Mimo, że moja żona jest i zawsze była miłością mego życia, to kochałem się przed nią w innej. Spotkałem ją kiedyś kilka lat po moim ślubie i czułem spore podekscytowanie. Nie potrafiłem tego sobie wytłumaczyć, bo bardzo kochałem swoją żonę, więc przypuszczam, że to po prostu hormony, a nie jakieś braki w mojej relacji, które niby ta druga mogła wypełnić. Nie mogłaby. Dziś potrafię wyciągać wnioski, do których wtedy nie byłem zdolny, a i wiem o tej drugiej więcej. To bardzo toksyczna laska, a ja bardzo długo nieświadomie ciepło o niej myślałem. Zdecydowanie nie był to materiał na trwały związek, ale zdałem sobie z tego sprawę dość późno. Miałem dużo szczęścia spotykając swoją żonę w odpowiednim czasie, choć nasza relacja też miała bardzo trudne momenty i w żadnym razie nie była idealna.
Tylko, że ja byłem wtedy bardzo młody i wciąż wrażliwy na bodźce hormonalne. A ty po 20 latach takie rzeczy czujesz? To jest dziwne i raczej nie poparte realną relacją, lub choć jej perspektywą, a bardziej twoim wspomnieniem i własnym obrazem jej. Zabrakło jakiegoś wyraźniejszego zakończenia tamtej relacji. Może to po prostu być też kryzys wieku średniego. A może podświadomie atrakcyjne jest to, że ona też nie postrzega cię obojętnie, pomimo upływu lat. Dla mnie to jednak czerwona lampka.
Takie rozkminy chyba nie są niczym nienormalnym, ale z całą pewnością podążenie za nimi to już idiotyzm. Ja również hołduję zasadzie, że dwa razy do tej samej rzeki: nie!
@TempAccount
nie było to w żaden sposób planowane ponieważ jak już mówiłem kontaktu nie utrzymujemy
Ty tego nie planowałeś. Ona z kolegą mogli.
Albo robisz to dla fabuły, albo nie robisz.
Ja bym polecał żebyś żonie zakomunikował czego Ci brakuje, zaproponował żeby zabrała Cie na randkę, niespodziankę, idk. Jak myślisz ze warto to najpierw rozwód a potem dopiero się odezwij do byłej xD
Zaloguj się aby komentować

Wyobraź sobie, że ten wpis nigdy by się nie skończył.
Czytałbyś go wiecznie - bez ostatniego zdania, bez kropki, bez ulgi.
Tak właśnie wygląda lęk przed nieskończonością. I tak działa nasz mózg, kiedy próbuje ogarnąć coś, czego ogarnąć się nie da.
Albo jeszcze inaczej, zatrzymaj się na sekundę i...
#ciekawostki #psychologia #obrzydliwostki #ankieta #trypofobia
Trypofobia to silny lęk, obrzydzenie lub niepokój wywoływany przez widok skupisk małych otworów, dziur lub pęknięć. Może być wywołana przez przedmioty takie jak plaster miodu, nasiona lotosu, bąbelki w napojach, a nawet przez wzory na skórze. Objawy obejmują reakcje emocjonalne (panika, obrzydzenie) oraz fizyczne (nudności, przyspieszone bicie serca, gęsia skórka).
Przyznam, że osobiście czuje pewny dyskomfort zwłaszcza, gdy dotyczy to ludzkiej skóry lub jakiś wykluwających się larw.
A jak to wygląda u Was?





@Ihooj Ty c⁎⁎ju.
Mnie fascynuje.
Tylko i wyłącznie lekkie obrzydzenie przy okazji ludzkiej skóry z dziurami, ale to raczej instynktowna reakcja na chorobę. To ewolucyjny sposób na unikanie chorób
Zaloguj się aby komentować
1.5 tygodnia od ostatniej dawki leków. Pierwsze dni miałem zjazd, czułem się gorzej. Od wczoraj jednak, coś się zmieniło. Zaskoczył jakiś trybik. W pracy miałem dobry humor, po pracy trochę zjazd (jak zawsze), będąc w mieszkaniu zrobiłem dokładnie to, na co miałem ochotę. To było coś na pograniczu odzyskania kontroli nad własnym życiem, a znalezieniem tego jednego puzzla, którego brakowało w układance.
Co do odzyskania kontroli. Przedwczoraj przeczytałem coś banalnego, ale bardzo potężnie działającego w moim przypadku.
Jeżeli coś trwa krócej niż 2 minuty - nie zwlekaj i zrób to odrazu.
Jestem pod wrażeniem, bo to zdanie właśnie daje mi poczucie kontroli nad własnym życiem. Druga zasada, którą zacząłem się kierować, to nie marnowanie swojej energii. Na ludzi, niepotrzebne rozmowy, small talki z osobami, które nie są lustrem, tylko gąbką.
Jeżeli nie będzie to tylko chwilowy skok sinusoidy samopoczucia, to będzie to dla mnie najpiękniejszy rok w życiu, bo wcielę w rzeczywistość to co probowałem wypracować przez ostatnią niezliczoną liczbę godzin, będąc jednocześnie ciągniętym na dno przez własne emocje.
#dziennikdepresji #psychologia #rozwojosobisty #czujedobrzeczlowiek

Odstawiłem jakiś czas temu, bałem się bo to chyba trzecia próba. I co? Chyba trzeci miesiąc i jest dobrze. Są zjazdy ale chwilowe, mam do nich prawo. Nie zawsze muszę się czuć idealnie, obserwuję i mylsle skąd się wzięło i jakie emocje temu towarzyszą ( oczywiście bez przesady). Metoda 2 minut za⁎⁎⁎⁎sta, jak coś można zrobić odrazu to robię, potem się nie nawarstwia i jest luźniej. Cieszę się z odstawienia bo mam poczucie większej kontroli i dostępności do odczuć
Powodzenia, Stary.
Z mojego podwórka sprawy które pomogły (a nuż się przydadzą)
1. Zasada 2/3/5 minut - czyli to, co opisujesz. Bardzo silne narzędzie. Ot, bierzesz się do roboty jeśli ma to trwać dwie minuty.
2. Higiena - czyli to, co opisujesz. U mnie jest to codzienna "walka" o wysyłanie skupienia w kierunki, które mnie wzbogacają.
3. Zrozumienie, ze jest to procent składany. Chyba równie silne, co punkt 1. Okazało sie, że nie idę z tą samą prędkością, a szybciej i szybciej. 10minut medytacji może zmienić caly rok. Jedno zdanie może zmienić trajektorię. Idź, idź, idź. Tam będzie więcej.
4. Natura vs. Sztuczne otoczenie: Bycie w naturze, chodzenie boso po powalonym drzewie, szyszkach, dotykanie śniegu. Jak wchodzę do lasu to po 30 minutach jestem innym człowiekiem, ale czasem trzeba "wytrwać" te 20-30minut.
5. Zasada 20-30 minut. Kiedyś wyczytałem, że 20 minut dość szybkiego spaceru to istotna granica, która zmienia bardzo dużo w samopoczuciu - jak mniemam endorfiny, itd. Zgadzam się z tym w 100%. Jak wyżej - czasem trzeba wytrwać te 20-30min w marszu.
6. Załączona książka, która jest niesamowia i polecam, polecam, polecam.
7. Suplementy - kreatyna, ashwaganda, B6, Magnez. Warto poczytać o efektach niedoboru magnezu.
8. Tylko zdrowe relacje i asertywność. Trujemy się? Z miłością, ale żegnam, odchodze, zawijam się, bez żalu, bez agresji.
Powodzenia!!!

@l100e
Jeżeli coś trwa krócej niż 2 minuty - nie zwlekaj i zrób to odrazu.
Niestety, żona nie zawsze ma ochotę na sex wtedy co ja
Zaloguj się aby komentować