Zdjęcie w tle
Psychologia

Społeczność

Psychologia

249

Społeczność stworzona do dzielenia się ciekawostkami, bądź tłumacząca zjawiska z zakresu szeroko rozumianej psychologii.

Odkrywanie emocji


Jeszcze przed związkiem, ówczesna niedoszła była powiedziała mi słowa „ty jesteś jak robot, nie masz emocji”.

W sumie coś by w tym było. Mało czułem, nie potrzebowałem tego, działałem automatycznie, nieświadomy uczuć czy emocji. Dziś wiem, że to gruba nieprawda, że nie mam emocji. Mam, silne, nawet potrafię je wywoływać, ale uczę się ich integracji w dniu codziennym.


Etap „ślepca” emocjonalnego określiłbym jako życie w jakimś stopniu na autopilocie. Robiłem co chciałem, żyłem jak chciałem, ale także unikałem szans czy wręcz torpedowałem swoje możliwości. Niby wybierałem dobrze dla siebie, w tamtym momencie, ale było to sterowane schematami z przeszłości, głównie strachem przed nieznanym, zwykłym brakiem zaufania do siebie i innych.


W trakcie związku niby coś tam wspólnie uczyliśmy się na tematy psychologiczne, jednak nie było łatwo. Zamiast pola do otwarcia się, poznania siebie, rozwoju, otrzymałem emocjonalną roller coaster kolejkę górską.
Zamknąłem się w sobie, musiałem. Tylko ten sposób znałem i niby-działał. Po dwóch latach powiedziałem basta, ale nie byłem w stanie utrzymać swojego zdania. Nie naciskała, po prostu podobne huśtawki emocjonalne poznałem już w domu, nie było to coś tak strasznego jak dla osoby nieznającej takich działań. No, to skoro znam to, to przecież tak źle nie jest, nie? Błąd. Przez kolejny rok pożerało mnie poczucie winy, w jakie wpędziłem się sam, patrząc jak ona przy pierwszym rozstaniu zalewa się łzami. Wiecie, koń na białym rycerzu, kobieta nie może płakać, a jak płacze to twoja wina i musisz ją ratować.
Po łącznie trzech latach to ona powiedziała „koniec”. Mnie już w sumie było wszystko jedno, jedyne co pamiętam z wtedy to strach. Na sygnał SMS-a podskakiwałem wewnętrznie. Po dwóch latach (2020/2021) byłem już mniej więcej sobą, ale za to zaczęło się srać w pracy (wyczuwałem, że mnie wyrzucą na 1,5 roku przed zarządcami).
W tamtym momencie już coś tych emocji miałem liźnięte. Niestety niewystarczająco.


Nigdy nie umiałem ukrywać negatywnych emocji, choć powstrzymywałem się od reagowania zgodnie z nimi. Jakbym miał to do czegoś porównywać, to chyba do jednoczesnego wciśnięcia hamulca i gazu w podłogę oraz zaciągnięciu ręcznego, gdy samochód jest na biegu. Wewnątrz zawsze się kotłowało, wystarczyła iskierka, co było widać, ale na zewnątrz nie było innej reakcji. Kilka razy w życiu dałem sobie możliwość na złość, ale to było na pewno mniej niż pięć sytuacji. Dominowała relaksacja mięśni twarzy, wzrok mówiący „nie przetrwasz tego, głupcze”

Dużo lepiej w realizacji wychodziła mi wojna podjazdowa, gdzie trzeba coś zaplanować. Na przykład na studiach udupiłem z jednego przedmiotu swoją podgrupę jak mi zaszli za skórę. Za powtarzanie płaciłem z przyjemnością :3


A teraz, gdy grzebię sobie na terapii w głowie, jest smutno, straszno, a przy znalezieniu przyczyny już przyjemniej.
Z czego wziął się brak przyzwolenia na wyrażanie i odczuwanie emocji? To wyjdzie w następnych odcinkach


#refleksjemacgajstra #psychologia #refleksje #samorozwoj #emocje #zycie #doswiadczenia #psychoterapia

Alembik

@macgajster Dobry wpis OPie.

Ja aż nadto mam emocji w głowie.

Zaloguj się aby komentować

Somatyzacja


Mawiają, że alkoholik musi sięgnąć dna żeby zobaczyć swoją sytuację i próbować się od niego odbić. Cóż, alkoholu nie pijam od dawna, tak żeby wypić-wypić to były 2-3 razy w całym życiu i to butelka desperadosa albo puszka nawet już nie pamiętam czego. Z jednej strony nigdy mi nie smakował, z drugiej raczej zawsze obawiałem się urobienia „na smutno” i wylania tak naprawdę nie wiem jakich i których smutków.
Tak czy inaczej, moim alkoholem spychającym na dno był #izotek. Nie pierwszy to kopniak życiowy, bo wcześniej jeszcze była była


Zrobiło mi się bardzo źle w głowę, a mam jakiś mechanizm próbujący jednak wyciągać mnie z gówna. Załatwiłem terapię, prywatnie, bo NFZ leczy czasem (czas oczekiwania dwa lata i to bez gwarancji).
Minęło siedem miesięcy. Izotek zszedł, ale warstwa kałowa pozostała. Ten „lek” po prostu uwidocznił spychane przeze mnie problemy, a ja, zamiast je spowrotem przykryć pleśniową kołderką, rozgrzebuję i drążę na terapii.


Zawsze miałem siebie za spokojnego człowieka, bardzo rzadko dążyłem do konfliktu, częściej nawet ustępowałem żeby do takiego nie doszło. Podczas terapii wyszło jednak, że bardzo chętnie i często używam sarkazmu i to nie takiego lekkiego. Kpiłem ze wszystkiego, ale wpadały też jazdy po samym sobie jako umniejszanie w różnych kategoriach. Usłyszałem wtedy, że muszę być permanentnie wkurzony, skoro tak używam języka. Zdziwiło mnie to trochę, przecież jest wszystko w porządku, żyłem dotychczas spokojnie. Ja, wkurzony? To się zdarza bardzo rzadko…

W trakcie spotkań i między nimi wychodziły jeszcze inne kwiatki. Mimowolne skurcze mięśni, takie bolesne, choć krótkotrwałe, szorowanie językiem o zęby przy przełykaniu, tiki powieką, globus hystericus, podgryzanie warg, skubanie skórek przy paznokciach, ból głowy z napięcia mięśni o których nawet nie wiedziałem, ból w klatce piersiowej i na tej samej wysokości w plecach.


Po tym można było stwierdzić, że to nie zdenerwowanie – wkurzenie, a stres lękowy. Permanentny. Sposób przełykania na uszkadzający język zmieniłem… w #elektrokolchoz, kiedy pojawiło się wymaganie żebym zrobił trzy rzeczy jednocześnie w tydzień i nie było siły, która by przetłumaczyła jak idiotyczny to jest przykaz. To będzie ponad trzy lata temu. TRZY lata uszkadzania sobie języka przez janusza.

Zrobiłem nawet niedawno badania kortyzolu z krwi. Spodziewałem się, że jest wysoki, bo objawy fizyczne były bardzo mocne. Wyszło 40 ponad górną normę. Wreszcie w coś wygrałem


Jak to jest, że nie czuję tego lęku, zapytasz. Ja odpowiem: nie wiem. Całe moje życie to nieświadomość emocji, nieświadomość tego, że ciągle boję się czegoś nieokreślonego. Przyzwyczaiłem się… Nigdy też nie byłem po tej drugiej stronie, gdzie rzeczywiście można poczuć się spokojnie, więc nie mam porównania.


#refleksjemacgajstra #psychologia #refleksje #samorozwoj #emocje #zycie #doswiadczenia #psychoterapia

PanNiepoprawny

Podczas terapii wyszło jednak, że bardzo chętnie i często używam sarkazmu i to nie takiego lekkiego

@macgajster zdiagnozowałbym Ci to za 1/4 ceny

Guma888

Może nie do końca rozumiem co piszesz,ale jestem w stanie zgodzić się z tym niemal w 100%

Dzemik_Skrytozerca

Dzieki za wpis. Dalbys rade napisac, co robisz by przelamac zle nawyki/tiki?

Zaloguj się aby komentować

Mam takiego kolegę, który kilka lat temu usłyszał słowa „jesteś najbardziej normalną osobą, jaką znam”. Coś jednak ciągle jest nie tak, coś go gryzie, a przez to i on potrafi bezwiednie gryźć innych. Ma pracę, sam wynajmuje mieszkanie, ma hobby, udziela się społecznie, ma znajomych, nie narzeka na brak czasu, miał niby fajne i spokojne dzieciństwo, a mimo wszystko jest samotny fizycznie i psychicznie. Przybiera maski, dostosowuje się, nie szkodzi innym, lecz szkodzi sobie.

To będzie nieregularna seria wpisów, które być może komuś pomogą. Rozgość się w mojej głowie pod tagiem

#RefleksjeMacgajstra


#psychologia #refleksje #samorozwoj #emocje #zycie #doswiadczenia #psychoterapia

pigoku

@macgajster kolegować się i obserwować. Też miałem takiego kolegę, o którym z grubsza możnaby powiedzieć to samo co napisałeś i skończył na sznurze.

Zaloguj się aby komentować

WilczyApetyt

Weź się nie wygłupiaj, napisz na WhatsAppa.

ErwinoRommelo

Sny sa polaczone labiryntem cichego krola, ostatnim ktory wiedzial jak sie poruszac po tym bezkresnym wymiarze mroku byl Beksinski ale cos go w koncu zobaczylo

ICD10F20

Muszę tylko dostarczyć wiadomość.

koszotorobur

@ICD10F20 - ściągnij aplikację Incepcja.

Zaloguj się aby komentować

Yes_Man

@CzosnkowySmok co ktoś odjaniepawlił?

CzosnkowySmok

@Yes_Man zwykła codzienność

Zaloguj się aby komentować

peposlav

@macgajster nie powiedział tak żaden torturowany Ukrainiec

macgajster

@peposlav są różne rodzaje krzywd. Od siebie, bólu psychicznego, trudno uciec.

peposlav

@macgajster to nie uciekaj

Zaloguj się aby komentować

Hej Tomeczki!


Czy ktoś tu może diagnozował się kiedyś już jako dorosły pod kątem adhd i/lub spektrum autyzmu?

Czy ktoś może polecić miejsce, gdzie można pójść porozmawiać, zrobić testy i się sprawdzić?

Najlepiej Wołomin/Warszawa, ale może być też online, skoro to pewnie tylko rozmowa i wypełnienie formularza. No i wiadomo, że prywatnie.


Mam słabe doświadczenia z psychologami i z psychiatrami. Zależy mi na tym, żeby mieć chociaż wrażenie, że temu komuś zależy na tym, żeby mi pomóc. Nie chcę mieć "załatwionego" orzeczenia, wolałbym, żeby się okazało, że nic mi nie jest. Ale potrzebny mi spokój ducha w tej kwestii i poczucie pewności, bez żadnych wątpliwości.


W ogóle podzielcie się doświadczeniami, jak jakieś macie. Może ktoś też coś u siebie podejrzewał, a wyszło, że przyczyny są gdzie indziej? Jeśli tak, to co, o ile w ogóle, pomogło? Albo ktoś właśnie skończył z orzeczeniem i może napisać, jak wpłynęło to na jego życie?


Z góry dzięki!

#adhd #autyzm #psychiatria #psychologia

kkdawid

Nie do końca zgadzam się z opiniami że diagnoza nic nie zmienia. W moim przypadku zrozumienie co powoduje dane objawy i dostęp do leków sprawił że wszystko stało się łatwiejsze i bardziej poukładane. Porady dotyczące ogarniania życia w książkach dla ludzi z ADHD są dla mnie znacznie skuteczniejsze niż te dla normalnych ludzi. Leki po dobraniu typu i dawki działają świetnie

tomey

@kkdawid A diagnozowałeś się właśnie jako dorosły?

kkdawid

@tomey tak, będąc kilka lat po studiach które zmęczyłem, już wiem dlaczego

Musztarda

Sama diagnoza nie zmieni życia. Zmiana może przyjść, jeśli coś z tą diagnozą zrobisz. Tyle opinii, ile przypadków, jednak nie znam żadnego przypadku, w którym diagnoza wpłynęłaby w jakikolwiek negatywny sposób. Najwyżej może nie przynieść żadnych zmian, jeśli zdiagnozowana osoba nie czuje już na tym etapie potrzeby, by tej zmiany poszukiwać.
Znam za to osobiście kilka takich przypadków, z czego jeden to bliska osoba znana mi od młodych lat, gdzie postawienie diagnozy zapoczątkowało wielką zmianę, ale nastąpiła ona w efekcie długiej pracy (zgłębianie wiedzy, szkolenia, terapia, leki). Z osoby, która była zakompleksiona, zahukana, w wiecznym poczuciu bycia niewystarczającym, z depresją - zmieniła się w pogodną, otwartą i świadomą swoich potrzeb dziewczynę. Tę zmianę zapoczątkowała diagnoza.
Ta osoba jest z Warszawy, napisz priv, jeśli nadal potrzebujesz, zapytam ją o namiar na specjalistę.

tomey

@Musztarda Dziękuję! Na razie zapisałem się na wizytę do psychiatry znalezionego przez internet. Jeśli po konsultacji będę mocno zawiedziony jego podejściem, to na pewno odezwę się po namiar!

pokeminatour

Na priv podeslałem namiary, przy autyzm i ADHD leki na ADHD mocno poprawiły mi komfort życia usuwając objawy depresyjne, overthinking poprawiając problemy z przebodzcowaniem i nadwrazliwoscis sensoryczna, lekka fobią społeczna, zdolności prowadzanie pojazdów, krótko mówiąc całe spektrum z tym że to pewnie wszystko zależy od organizmu, trybu życia i obecnego stanu danej osoby. Sama diagnoza autyzmu spowodowała głównie to że w przypadku poznawania nowych osób celuje bezpośrednio z osoby neuroatypowe i to że znam przyczynę swojej dziwności.

Zaloguj się aby komentować

Następna