#depresja

41
679
#fafasiezaburza #depresja #chorobypsychiczne #psychologia #mania

TLDR: Aktualizacja, czyli pozdro z psychiatryka

28.
Cześć Moi Drodzy, długo nie pisałam, ale to że względu na to, że dużo się działo. Zmieniłam pracę, bardzo dynamicznie, wręcz pod wpływem chwili. Wpadłam w silny konflikt z szefowa i z tego wykluło się wypowiedzenie. Nie wiem na ile jestem w stanie się uzewnętrznić, bo depresja zrzera mnie żywcem i ciężko mi zebrać myśli, ale spróbuję. Nawet głupio mi że taka przerwę miałam od tych wpisów, bo bardzo mi pomagały, ale widocznie tak miało być, tego potrzebowałam.

W połowie marca wpadłam w przeogromną manię, bycie w tym stanie nie wiele różniło się od codziennego ładowania MDMA. Sen i jedzenie stały się zbędne jako czynność. Kolory wyostrzone, kontury ostre, hiper wyraźne. Wszystko co do tej pory było splątane i zagmatwane, zamieniło się w prostą linię. Było wspaniałe, bosko, nadludzko, no może poza poza momentami skrajnej furi. Nie było niczego pomiędzy euforią, a gniewem. Dobijali mnie nawet wolni idący ludzie na ulicy. Robiłam różne rzeczy, mówiłam różne rzeczy, myślałam o różnych rzeczach.

Pierwszym sygnałem alarmowy była wizyta u psychologa, na której mówiłam cała rozgorączkowana, że mam nadludzkie umiejętności, że przebiłam się przez ścianę iluzji świata i inne takie efemeryczne rzeczy. Wiem że moja terapeutka już wtedy chciała wzywać pogotowie, ale mówiłam że wszystko mam pod kontrolą i luzik arbuzik nie ma o co się spinać. W końcu czuje się tak dobrze. Po co to psuć. Stanęło na tym, że to moja terapeutka przedzwoniła do mojej psychiatrki i udało się na 12.04 umówić wizytę kontrolną. Wtedy był 20.03.

Do tego czasu szalałam, próbując wydobyć z siebie magiczny potencjał. Niestety zaczął pojawiać się do tego dysonans poznawczy, ponieważ niby czuję tę moc, ale nic się nie dzieje, a z tym zaczęła rosnąć frustracja, wielka, nie do wytrzymania. Ja czułam jak niespożyta energia wierci mi się w tkankach. Niedospanie i niedojedzenie zaczęło mnie wprowadzać w urojenia, zaczęła się faza mieszana. Raz skrajna radość, potem niedorzecznie głęboki dół.

Po kolejnej wizycie u psycholog, która usilnie próbowała mnie zestawić z rzeczywistością, że się krzywdzę, że to nie jest naturalne doszłam do załamania nerwowego. Nie byłam w stanie utrzymać tego dualizmu w głowie i od tamtej pory zaczęły pojawiać się myśli s. Dzięki wsparciu partnera udało mi się wyregulować ten stan, ale do 12.04 jeszcze masa czasu. Później to już jazda bez trzymanki. Zarywałam noce pisząc jak w matni o całym swoim życiu, później w połowie dnia dół i tylko siłą woli oraz chęcią zachowania pozorów byłam w stanie dojść do domu. W pracy pojawiała się szalencza potrzeba robienia czegoś więc cisnęłam terapię dzieci za terapią, a chwilę potem dretwiałam i trzęsłam się z wewnętrznego bólu.

W piątek jeszcze przed wizytą u lekarza, płakałam parę razy w pracy z niemocy, że to koniec, że tak się nie da żyć, by parę godzin potem wejść do gabinetu lekarskiego tak nakręconą że nie nadążałam w wypowiadaniem słów, które miałam w głowie. Czułam że oszalałam tak fest. Skończyłam płacząc że ja już tego nie wytrzymam, że nie wiem co mi jest, ale tak nie da się żyć, że chce umrzeć. Pani doktor powiedziała, że w tym stanie to tylko do szpitala. Pytałam się o jakieś leki na uspokojenie, czy to nie wystarczy, ale słusznie zauważyła że stwarzam zbyt duże niebezpieczeństwo dla siebie i ona mnie w tym stanie nie wypuści. Aby uniknąć akcji z karetką, udało się umówić na to że odbiorze mnie siostra. I tak oto cała moja tajemnica zniknęła. Zapłakana i przejęta twarz mojej siostry była tak wymowna, że czułam że nie mogę tak o się wypisać z życia i muszę spróbować leczenia.

I tak oto od piątku jestem na oddziale psychiatii, po tak wielu latach. W nowej pracy przepracowałam 2 tygodnie, więc nie wiem jak odbiorą moja nieobecność. Nawet nie wiem ile tu będę. Nie widzę tego, by po miesiącu nieobecności, wpaść i rzucić: Elko ziomy, już mam dobre leki i nie jestem psychiczna, więc jazda z kurwami!!
Ile benzo dostałam do tego czasu to nie zliczę, ale w końcu śpię, dużo śpię, właściciwie całe dnie. Depresja weszła na maksa, 90% myślenia to tylko pragnienie odejścia z tego świata. Teraz mam chwilę przebłysku między jedną dawką leku a drugą i pomyślałam że napiszę do Was. W końcu zniknęłam tak, nie wiadomo gdzie. Warto o sobie przypomnieć.

Co tam u Was w ogóle Hejtowicze? :) Dbacie o swoje zdrowie psychiczne przed latem?
902148d0-643b-4086-a71f-e53c91ff419e
Wesprzyj autora

Zaloguj się aby komentować

Jeśli naszła cię ochota na posłuchanie czegoś z redpill... a nie chcesz przedzierać się przez gąszcz słabej jakości materiałów. Chcesz czegoś co pchnie twój rozwój, raczej niż zatrzyma.

Poniższe video przypadkowe. Oni po prostu mają bardzo dobrą jakość przekazywanej wiedzy, można lecieć ciurkiem, albo znaleźć konkret, którego akurat potrzebujesz na danym etapie.

Niestety wszystko po amerykańsku.

https://youtu.be/ylN2ZEVryHI - Is she questioning everything you do? - kwalifikowany konsultant

https://www.youtube.com/watch?v=3K29LmC1CtI - The betafication process, or how every relationship starts and ends - specjalista od związków sam jest w jednym długoterminowym

#redpill #rozwojosobisty #mezczyzni

PS. #depresja - tak, kłamstwo nt. jak działa świat [kobiety / związki / relacje w pracy] jest najczęstszą przyczyną depresji mężczyzn. Prawda jest też dołująca, ale przynajmniej widać w tym logikę / strukturę, a z tym można już dać sobie radę.

PS2. nawiązując do drugiego wideo. W sumie to przyjemne obserwować w praktyce, jak to o czym mowa dzieje się na co dzień. Można mieć wątpliwości, czy nawet nie wierzyć, że ostateczny efekt prowadzi do rozpadu związku, niemniej jeśli do tej pory byłeś obojętny na tego typu zachowania, jest to przyjemne i zabawne - w stylu: nauczyłem się używać defibrylatora i tego samego dnia ktoś upadał to ja go tym prądem i on teraz żyje!

PS3. Jakkolwiek przyjemne i zabawne to nie jest, nie podejmuj dyskusji na ten temat ze swoją kobietą, ona nie robi tego świadomie i nic z tego co mówisz nie zrozumie. Zrozumie natomiast, że uczysz się od innych facetów jak postępować z kobietą, bo sam tego nie wiesz - a to nie jest atrakcyjne. Zachowaj te obserwacje na spotkania z kumplami, albo tylko dla siebie, jako że takich gości, którzy zrozumieją o co biega aż tak wielu nie ma.

PS4. Z tego samego powodu, że nie ma wielu takich mężczyzn którzy to rozumieją, będzie ci się zdawało, że to nie możliwe żeby inni tego nie widzieli. Wystarczy że pamiętasz, że przed chwilą sam tego nie widziałeś. Więc jeśli chcesz wkręcić w tematykę innych kumpli, nie zarzucaj ich rzeczami, których nie kapują. Ja osobiście zaczynam rozmowę w realnym świecie od autorów, którzy są z pogranicza ekonomii i związków - jak Aron Clarey: Hej słyszałeś o tym kolesiu co mówi jak można zaoszczędzić kupę kasy?

PS5. Ktoś kto decyduję się na poznanie prawdy, to w ~99% ktoś wkurwiony i chce coś zmienić. Małe szanse, że inny koleś będzie otwarty na zmiany. Wynika to z plastyczności kory mózgowej. Jest ona bardziej plastyczna w dzieciństwie a potem jak się wkurwiamy. Tyle, że w tym momencie potrzebna jest specjalna pożywka dla mózgu: prawda. Dlatego też ludzie karmieni kłamstwami są ciągle wkurwieni, bo ciągle przechodzą ten sam proces. Wkurw jest generowany przez niepokój [anxiety] - ten stan jest dobry bo zwiększa plastyczność mózgu - ciągły niepokój to stan depresji - mózg nie może się dostosować do świata realnego, bo ciągle dostaje pożywkę z kłamstw i ciągle stara się dostosować - i tak wkoło.

PS6. Samobójstwa to najczęściej wynik tego, że mózg nie był w stanie dostosować się do rzeczywistości, bo ciągle dostawał fałszowane informacje. Jest też szansa, że po dostaniu dawki prawdziwych informacji, mózg przeżyje szok i koleś będzie chciał ze sobą skończyć. To nie przypadek, że kolesie po 40 mają największą szansę na samobója. Przez 20-30 lat zostali okłamywani i czasu na zmiany jest dość mało - nie wierzą, że mogą coś jeszcze zmienić. A mogą.

Zaloguj się aby komentować

Marcin dopski to idiota, wiadomo od dawna. Niestety teraz przekroczył wszelkie granice głupoty...

#depresja #zdrowie #bekazpodludzi #maxispam
413dc33f-4b8d-4d26-b76a-b6fee9b0b471

Zaloguj się aby komentować

Zrobiłem jakiś czas temu skan mikrobiomu jelitowego z kału. Pomyślałem że może ktoś by był zainteresowany zobaczeniem jak to wygląda lub chciałby podzielić się w dyskusji opinią odnośnie samego badania.

POV: Pacjent z depresją i AZS.

Badanie robię drugi raz. Poprzednio 5-6 lat temu zalecana probiotykoterapia przynosiła efekty jednak po jakimś czasie był niestety nawrót objawów. Przyznam szczerze że po prostu nie wytrzymałem całego okresu, ponieważ jest ona przewidziana na ponad rok. Tym razem mam nadzieję że się uda

#ciekawostki #depresja #zdrowie
f4fe0d3f-e954-47cc-8667-00384c1b4d32
BylemSimpem

@Czokowoko Jakie laboratorium robi takie rzeczy?

Konto_serwisowe

Jakoś to miejsce nie budzi mojego zaufania.

7b08f288-d873-4db0-b5e8-e56f9e9c94dc
Basement-Chad

Słyszałem o tym. Ja bym był bardzo ostrożny z takimi terapiami, szczególnie jeśli ktoś zabiera się za regulowanie mikrobiomu jelitowego za pomocą długotrwałej antybiotykoterapii. Możesz sobie tym bardziej pomóc niż zaszkodzić. Różne teorie o ukrytych pasożytach, grzybicach i złych bakteriach to jest obecnie totalny top-1 wśród szurów, pseudolekarzy i altmedowców. Oni teraz głównie z tego żyją, bo alergie wychodzą z mody. To, że ktoś ma dyplom lekarza niestety niczego nie gwarantuje.


Badania mikrobiomu jelitowego i jego interakcji z dietą, metabolizmem, systemem odpornościowym i zdrowiem fizycznym i psychicznym to względnie nowa i niezbyt dobrze poznana dziedzina medycyny. Tego typu kurację mają więcej wspólnego z eksperymentami medycznymi i pseudonauką niż z prawdziwą medycyną. Jest wielu ludzi którym się wydaje, że mają o tym pojęcie i próbują to monetyzować. W rzeczywistości to nikt tak naprawdę nie wie jaki powinien być prawidłowy mikrobiom i czy powinien być identyczny u każdego i co tak naprawdę na niego wpływa. Jak pójdziesz do 5 lekarzy i dietetyków którzy się tym zajmują to gwarantuje, że każdy z nich powie Ci coś innego i zaleci inną terapię.


Takie kuracje przypominają trochę próby regulacji populacji dzików w lesie poprzez podpalenie go.

Zaloguj się aby komentować

Cześć, Hejterki!

Właśnie zakończyłam 8-tygodniowy program terapii poznawczej MBCT-L (ang. Minfulness Based Cognitive Theraphy for Life) i chciałam się z Wami podzielić wrażeniami. Dlaczego? Bo warto. Wpis taguję jako #depresja #medytacja #uwaznosc #mindfulness #psychiatria #psycholog #medycyna i też #stoicyzm bo to wszystko się łączy.

Będzie długo, ale mam nadzieję, że chociaż dla 1 osoby wpis będzie wartościowy i zachęci do pracy nad sobą. (ʘ‿ʘ)

  • Czym jest MBCT?

To kurs, łączący elementy psychoterapii poznawczo-behawioralnej z praktykami uważności. Głównym celem jest pomoc pacjentom ze zdiagnozowaną depresją w zapobieganiu jej nawrotów. Co ważne, nie jest to jakieś „psychopierdololo” czy też ezoteryczne/buddyjskie podejście, które będzie uczyć czerpania energii ze słońca. Nie. Jest to program opracowany przez naukowców, prowadzony przez psychoterapeutów, a nie samozwańczych „kołczów” czy innych „oświeconych”. Terapia jest oficjalnie stosowana w ochronie zdrowia w UK i naukowo udowodniono jej wyższą skuteczność nad terapią PB. Moje zajęcia dodatkowo były poddane superwizji przez Uniwersytet w Oksfordzie (Oxford Mindfulness Centre).

W internecie jest mnóstwo badań i opracowań na ten temat, więc nie będę się rozwodzić, tylko odniosę do 3 spoko źródeł:
Strefa Psyche Uniwersytetu SWPS (wideo YT)
Instytut Psychoterapii Integralnej (strona www)
The British Journal of Psychiatry (publikacja z badaniami PDF)

  • A to nie jest czasem MBSR?

Nie. MBCT wywodzi się z MBSR, czyli z terapii skupiającej się na redukcji stresu. MBCT uczy bardziej świadomego podejścia do życia, w tym wyciszenia przebodźcowanego umysłu, niepodlegania emocjom i myślom oraz skupienia na odczytywaniu sygnałów wysyłanych przez organizm (szybciej wtedy można reagować na objawy depresji czy też chorób).

  • Studium przypadku, czyli dlaczego tam w ogóle poszłam?

Nie chcę się za bardzo rozwlekać na tematy prywatne. W skrócie: bo tego potrzebowałam. Końcówka zeszłego roku była dla mnie mega stresująca, angażująca i ogólnie pozbawiła mnie zdrowia. W nowy rok weszłam o 5 kg lżejsza, bez połowy włosów na głowie, z utraconą serią 350 dni w Duolingo (xD), z permanentną bezsennością i nerwobólami (na tyle poważnymi, że wspomagająco wjechały leki nasercowe). Dotarło do mnie, jak bardzo jestem wycieńczona i że jestem w trybie przetrwania (autopilota). Jakby tego było mało, zaobserwowałam u siebie stany depresyjne, co też nie było dla mnie zaskoczeniem, bo przeżywałam żałobę, której wcześniej do siebie nie dopuszczałam. No po prostu kombo.

  • Skąd mój pomysł na MBCT?

Bo MBCT znałam wcześniej. Kilka lat temu zakończyłam psychoterapię, ponieważ stwierdziłam, że doszłam do ściany, i szukałam innych sposobów na rozwój (zwłaszcza że terapia wyzwoliła we mnie emocje, a nie pokazała, co z nimi robić dalej). Zapisałam się wtedy na kurs MBCT stacjonarny, jednakże przyszedł lockdown i przenieśli to do online, ale tak nie chciałam. Dlatego też zaczęłam techniki uważności zgłębiać na własną rękę. Muszę jednak przyznać, że w tym czasie to więcej o tej całej uważności czytałam, niż praktykowałam. Ale pandemia i tak była swego rodzaju nauką uważności (przynajmniej dla mnie) – świat spowolnił i tak naturalnie człowiek cieszył się chwilą, sobą i doceniał np. to, że może wyjść z domu i po prostu popatrzeć na trawę...

W styczniu br. byłam w takim stanie, że stwierdziłam, że dłużej tak nie pociągnę. Szczególnie że dotąd skuteczne metody nie dawały efektów. Wiedziałam, że czas udać się po profesjonalną pomoc i wspomóc się farmakologią, czego nie chciałam, bo wiązałoby się to z braniem mocnych, uzależniających leków (been there, done that).

I tutaj muszę podziękować Panu Cukierbergowi, bo zaledwie dzień po mojej rozmowie ze znajomym o tym całym MBCT na fejsbuku wyświetlił mi się post z kursem. Przypadeq? Nie sondze. Nie wahałam się. Zapisałam się, stwierdzając, że to dla mnie ostatnia szansa. Jak nie pomoże, to kierunek psychiatra.

  • Jak wyglądają zajęcia MBCT?

Zajęcia prowadzone są stacjonarnie przez 8 tygodni. W mojej grupie było 8 osób + 1 osoba prowadząca. Spotykaliśmy się 1 raz w tygodniu na 2-godzinnych zajęciach, podczas których wykonywaliśmy po kolei różne praktyki (ćwiczenia). Dodatkowo wykonuje się ćwiczenia w domu i średnio przeznacza się na to 40 minut dziennie (można mniej, można więcej). Dostaje się skrypt z omówieniem zajęć, ćwiczeń oraz nagrania audio do medytacji.

Dodatkowo odbył się Dzień Uważności, podczas którego przez bite 5 godzin się milczało. Tak, dokładnie. Mówiła tylko prowadząca. Nawet jak była przerwa na posiłek, to się nie rozmawiało, nawet nie nawiązywało kontaktu wzrokowego z innymi. Dla ekstrawertyków taki dzień może być mordęgą, ale o dziwo, w moim przypadku, tak dobrze zadziałał, że zrobiłam sobie sama taki dzień w domu (z wyłączonym telefonem, telewizorem itp.), naprzemiennie medytując i drzemając (xD). POLECAM.

Co bardzo chciałabym podkreślić, MBCT to nie są zajęcia, podczas których analizuje się swoje problemy i klepie po pleckach. Nie. Nie jest to terapia grupowa. Są to zajęcia/spotkania, które ułatwiają wejście w cały ten świat, szczególnie jeśli jest się osobą, która potrzebuje poprowadzenia za rączkę, rutyny i motywacji ze strony grupy. Mówi się wyłącznie o ćwiczeniach - doświadczeniach i przemyśleniach związanych z wykonywaniem ich.

  • Jakie praktyki się stosuje?

Praktyk jest mnóstwo, są formalne i nieformalne. Większość była mi znana. I to też nie jest tak, że trzeba robić WSZYSTKO. Nie. Wybiera się takie, które najbardziej Ci leżą i są największe szanse, że staną się Twoim nawykiem. Dobrze jest też spróbować ich wszystkich, a nie od razu odrzucać, że „to nie dla mnie” lub „to robiłam, nie działało”, bo akurat w tym momencie może akurat ta praktyka „siądzie”. No i najważniejsza jest konsekwencja, czyli robimy to codziennie, najlepiej o stałych porach.

Tak na przykład u mnie do stałego repertuaru weszły:

  • medytacja 20 min
  • skanowanie ciała 10 min
  • 3 stopniowa przerwa na oddech
  • spontaniczne akty życzliwości (ale to już robiłam wcześniej, bo świat ogólnie jest lepszy, gdy jesteśmy dla siebie mili :))
  • naprzemiennie: medytacja dobroci (metta) i medytacja z trudnościami, kiedy chcę
  • dołożyłam też więcej stretchingu po treningach

WAŻNE: Też nie jest tak, że jak medytacja czy uważność, to tylko na siedząco, w pozycji kwiatu lotosu, z ryjkiem do słońca, w totalnej ciszy lub ze specjalną muzyczką. Nie. Medytować można wszędzie. Możesz w tramwaju zamknąć oczy i skupić się na oddechu. Możesz przed snem zrobić szybkie skanowanie ciała (skupiać się na wybranych jego partiach i oceniać, co tam czujesz). Możesz po oddech sięgać w sytuacjach, kiedy tego potrzebujesz – gdy widzisz, że „odpływasz” lub się denerwujesz, policzyć spokojnie do 10. Możesz też bez słuchawek na uszach przespacerować się 10 minut, próbując nie nadepnąć na linię na chodniku lub po prostu liczyć swoje kroki. Możesz też po prostu wyłączyć TV przy posiłku i skupić się na jedzeniu, bez rozpraszaczy – to właśnie uważność.

  • Czego się obawiałam?

Jestem ateistką, racjonalistką, ale też cynikiem; na co dzień twardo stąpam po ziemi. Wszelkie sprawy duchowe i ogólnie metafizyka to dla mnie „meh”. Moje obawy dotyczyły tego, co w sumie wybrzmiało w pierwszym akapicie. Obawiałam się jakiejś przesadnej duchowości, ezoteryczności i... no, odklejenia. Na szczęście tak nie jest. Zajęcia są konkretne, z akademickim podejściem. Czasem może miałam jakieś zgrzyty, bo nie do końca rozumiałam instrukcji, ale właśnie po to jest grupa, by rozmawiać i by rozumieć.

  • Co mi się najbardziej podobało?

Różnorodność osobowości. Zebrali się różni ludzie. Były osoby, które miały już do czynienia z medytacją; osoby praktykujące jogę, ale też osoby, które zastanawiały się, „co tam w ogóle, kuFa, robią”. Nawet trafił się jeden psychoterapeuta pracujący z osobami z uzależnieniami, który szukał dla siebie „narzędzi odciążających”. Była też osoba ze zdiagnozowanym ADHD.

Podobało mi się to, że można było przyjść wkurwionym, zmęczonym i ogólnie w stanie „nie do ludzi”, a i tak nikt nie oceniał. Nie było też konieczności odzywania się i brania czynnego udziału w ćwiczeniach z rodzaju burzy mózgów. Czy spowiadania się z prac domowych.

Na koniec każdy uczestnik otrzymał laurkę, zawierającą kilka słów od innych (wypełnialiśmy wcześniej ankietę). Ta laurka jest dla mnie tak budująca, że, kurde, no... Pokazuje, że wykonałam kawał solidnej roboty przez te 8 tygodni (i ogółem przez ostatnie lata). I co ważne dla mnie – że ludzie mnie widzą taką, jaką ja siebie widzę (lub chciałabym widzieć :)), ale przestałam widzieć przez to, że moje myśli zbłądziły. Laurka poszła na ścianę i stała się moją codzienną motywacją (i nagrodą).

  • A ile to MBCT całe kosztuje?

Ceny się wahają od 1200 zł do 1800 zł.

  • Czy mogę ćwiczyć uważność samodzielnie, bez kursu, ZA DARMO?

Jasne, jeszcze jak. Jest to dobrze opisany temat i jest też dużo materiałów, książek, w tym nagrań audio; są nawet na Spotify. Ale mam tu fajne 2 źródła:

Kursu redukcji stresu MBSR (ang.)
Kursu uważności – kierunek medytacje (pol.)

  • Jak ogólnie oceniam kurs MBCT?

Mnie pomogło. W sensie zebrałam się do kupy. Mam oczywiście momenty załamań, smutku i stresu, jak każdy człowiek, ale już tak nie pochłaniają. Częściej jednak obserwuję u siebie typowy (i ceniony przez innych – pozdro @somskia :* ) wyjebanizm.

Ale też nie należy tego rozumieć tak, że nagle ZNALAZŁA SKUTECZNY SPOSÓB NA DEPRESJĘ. LEKARZE JEJ NIENAWIDZĄ. Po prostu zyskałam narzędzia, by dalej pracować nad sobą i się rozwijać. Wyszłam też z własnej głowy i zadbałam o własne potrzeby. Bo musisz też wiedzieć, że jak nie zadbasz o 3 podstawowe filary, mianowicie: jedzenie, spanie i aktywność fizyczna, to żaden sposób na smutek, depresję, lęki czy ból dupy nie pomoże.

Dzięki temu, co wyniosłam z zajęć, łatwiej mi było i jest odpuszczać pewne sprawy. Na przykład dedlajn nie był tak palący i szłam na siłownię, a po niej nie spieszyło mi się tak bardzo do domu, przez co mogłam spokojnie zrobić stretching lub wypić jogurt na ławce w parku. Ba, nawet rezygnowałam z siłowni na rzecz spaceru lub książki, gdy stwierdzałam, że to jest właśnie to, czego teraz potrzebuję.

To wszystko ma znaczenie, tj. te wszystkie małe decyzje. To są takie puzzle, które układasz metodą małych kroczków, aż w końcu układają się w całość. AMENT.

___

Masz pytania? Wal śmiało Mogę też polecić jakieś książki.

___

PS Jeśli ktoś dobrnął do końca, to gratuluję i dziękuję.
Gepard_z_Libii

Ale buddyzm to proszę szanować, albo przynajmniej się zapoznać przed pisaniem takich bredni, jak czerpanie energii że słońca

Odczuwam_Dysonans

@ismenka oo, quality post, trafne użycie Twoich umiejętności

Ciekawy temat i chętnie puszczę sobie jakiś podcast czy rozmowę o tym sposobie pracy nad sobą. Wydaje się nieco zbieżny z tym, co sam poniekąd staram się realizować żeby nie wracać do gorszych stanów psychiki, aczkolwiek bardziej instynktownie niż rozmyślnie. Nie słyszałem wcześniej o tego typu terapii, ale oceniając po Twoim wpisie, to zdaje się być namiastką remedium na dzisiejsze tempo i, poniekąd, narzucany styl życia, co dla większości z nas ciągnie za sobą nieciekawe konsekwencje jeśli chodzi o głowę

Ciekawe ile osób nurzających się, i w efekcie oddalajacych od samych siebie, w farmakologii mogłoby w zamian skorzystać z tego typu spotkań. I nie żebym miał coś przeciw samej psychiatrii, bo bardzo dobrze że ludzie nie mają już takich oporów w sieganiu po pomoc, jednak spotkałem już ludzi dla których stało się to bardziej celem niż drogą, a to już ociera się o ćpanie. Często przez to, że wcale nie działa tak dobrze jak by mogło.

Podobnie z resztą uważam że dla alkoholików lepszą drogą ku trzeźwości są grupy wsparcia, niż wszywka. Mimo że wszywka też czasem jest potrzebna.


Ciekawy temat i na pewno zgłebię skoro sprawdziłaś na własnej skórze, kiedyś bardzo mnie takie tematy fascynowały, bo sposoby naprawiania ludzi dużo mówią o samych ludziach

ismenka

<<< LITERATURA >>> Wrzucam kilka tytułów dla zainteresowanych tematyką. Są to IMO najważniejsze publikacje do rozpoczęcia praktyk związanych z mindfulness. Książek jest więcej, więc jak czujesz niedosyt, mogę coś dorzucić :))


→ Wprowadzenie do uważności i medytacji:


1. Cud uważności. Prosty podręcznik medytacji , Thích Nhất Hạnh (mega podstawy).

2. Medytacja wglądu. Praktyka wolności , J. Goldstein.

3. Życie, piękna katastrofa. Mądrością ciała i umysłu możesz pokonać stres, choroby i ból , J. Kabat-Zinn.


→ MBCT:


4. Praktyka uważności. Ośmiotygodniowy program ćwiczeń pozwalający uwolnić się od depresji i napięcia emocjonalnego , Zindel V. Segal, John D. Teasdale i inni (podręcznik skierowany głównie do osób borykających się z obniżonym nastrojem i depresją).

5. Mindfulness. Trening uważności (Jak znaleźć spokój w pędzącym świecie) , D. Penman, M.Williams (uproszczona wersja kursu MBCT).


Walka z bezsennością:


6. Pokonaj bezsenność w 6 krokach z terapią poznawczo-behawioralną, E. Walacik-Ufnal, M. Fornal-Pawłowska.

Zaloguj się aby komentować

#takaprawda #zdrowiepsychiczne #depresja
56d6508b-af5c-465f-897f-259168dcb6ca
Naczelnyhejterkacapow

Ta ale fakt też jest taki że społeczeństwo nie splunie na faceta z deprecha, a babe tylko dlatego bo jest babą będą leczyć aż wyleczą.

hrzonszcz

No i po co udawał, ze mu wesoło?

DexterFromLab

Nie wiem czy jest jakieś dno emocjonalne i jakieś maksymalne cierpienie które można osiągnąć. Cierpienie psychiczne wydaje się nie mieć granicy. Chwilę byłem po tej mrocznej stronie, i wierzcie mi to jest koszmar. To nie jest taki zwykły smutek. Ja miałem problem z oddychaniem, snem, jedzeniem a nawet wypróżnianiem się. Akurat mam to szczęście że na mnie zadziałały proste leki. Nawet nie chce myśleć jak muszą się czuć ludzie na których leki już nie działają.

Zaloguj się aby komentować

Ostatnio doszło do dość głośnego skandalu gdzie jakiś youtuber wypowiedział dość kontrowersyjną opinie na temat przyjmowania leków na depresje. Porównał tam między innymi antydepresanty do narkotyków i mówił o zagrożeniu uzależnienia od nich. Ostatecznie nawet lekarze odnieśli się i skrytykowali jego słowa.

Lekarz prostuje bzdury Roberta Pasuta. Mówił o prezerwatywach i depresji

 Leki na depresję nie uzależniają. Rzeczywiście trudno jest je czasem odstawić, zależy to od bardzo wielu czynników, natomiast nie można powiedzieć, że prowadza one do uzależnienia takiego jak narkotyki, bo jest to bzdura — stwierdził lekarz i podkreślił, żeby leków na depresję nie mylić z benzodiazepinami używanymi w leczeniu stanów lękowych oraz zaburzeń snu.

O ile nie komentuje innych, kontrowersyjnych wypowiedzi które miał on powiedzieć, tak trochę zgadzam się z jego opinią dotyczącą leków. Może nie tyle sądzę, że leki na depresje to narkotyk co stanowią w pewnym sensie wygodne narzędzie we współczesnym systemie kapitalistycznym do zmniejszania niepokojów społecznych. Chodzi mi o to, że takie problemy depresja, apatia, stres czy brak poczucie spełnienia mają w dużej mierze charakter systemowy. Niemiecki filozof i psychoanalityk, Erich Fromm wprost pisał, że współczesny późny kapitalizm ma tendencje do atomizacji i alienowania ludzi. Jednostka pracująca w monotonnej i mało satysfakcjonującej pracy w wielkim korpo gdzie czuje się tylko trybikiem w wielkiej maszynie będzie miała problem z tym by znaleźć szczęście w życiu. Takich jednostek jest dużo i nagle pojawia się piękne rozwiązanie czyli wielki przemysł farmaceutyczny który oferuje ludziom cudowne leki by mogli poczuć się lepiej.

Co więcej granica miedzy narkotykiem i lekiem zawsze miała charakter bardziej umowny niż rzeczywisty. Taki Metakwalon dla przykładu zaczynał jako lek uspokajający i na bezsenność dopóki ktoś nie odkrył, że przy odpowiednich dawkach daje też niezły odlot i zaczął być narkotykiem klubowym. Obecnie jako lek na depresje testuje się psychodeliki.

2 mln zł na badania nad psylocybiną w leczeniu depresji, bólów głowy oraz uzależnienia

Coraz większe jest zainteresowanie medycyny psylocybiną. Substancja ta może być przydatna w leczeniu depresji, klasterowych bólów głowy oraz uzależnienia od alkoholu – twierdzą polscy eksperci.

W ogólnych więc rozrachunku nie jestem fanem, takiego normalizowania leków na depresje jako jakiegoś idealnego środka na problemy psychiczne.

#przegryw #youtube #psychologia #depresja #revoltagainstmodernworld #medycyna
PrzegralemZycie

Oczywiście że ćpają. Jak jeszcze istniała tablica.pl albo gumtree to zawsze było pełno ogłoszeń leków takich jak Xanax

Kremovka

Poza tematem jak oglądałem kiedyś Abstra to zawsze Patus zawsze wydawał mi się jakiś dziwny, po prostu było w nim coś takiego że nigdy go nie lubiłem, nie wiem czy tylko ja tak miałem.

Nergui-Nemo

Lek to trucizna podana w odpowiedniej dawce.

Zaloguj się aby komentować

Obejrzałem ostatnio sporo na youtube o prawdziwych zabójcach, pojebach, porywaczach i większość małolatów i osób do 30-40 roku życia miało to

Osobowość dyssocjalna, antyspołeczne zaburzenie osobowości (ang.antisocial personality disorder, ASPD) https://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C5%9B%C4%87_dyssocjalna

Leczcie się, wychodzcie z domu, gadajcie, róbcie coś pojeby. Jebie się wam w głowie od tego siedzenie w domu.

#gownowpis #depresja #przegryw #psychiatria
pokeminatour

Na hejto siedzą głównie starzy ludzie ( 30+) a tego typu problemy kształtują się w dzieciństwie, wieku dojrzewania.


A poza tym siedzenie w domu to jest w większości przypadków skutek a nie przyczyna. Ktoś siedzi w domu bo ma zaburzenia osobowości a nie na odwrót.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj drugi dzień biorę te leki. Jeden jest o działaniu doraźnym a drugi długofalowym, zacznie działać za kilka tygodni. To jest wspaniałe uczucie. Czuje się w miarę normalnie. W sensie jest jakiś tam smutek ale nie tak jak było. Serio mógłbym się czuć tak jak teraz przez całe życie, nie jest to cierpienie. To pozycja 0 moich uczuć i emocji. No może nieco poniżej, ale serio w porównaniu do tego co było to niemal euforia. Byłem na urodzinach u znajomych i od rana, mniej więcej po 8 godzinach lek zaczął schodzić. No i to wszystko zaczęło wracać. Ból w klatce, ból brzucha, smutek. Już nie mogłem się doczekać aż wrócę do domu. Wziąłem tabletkę i jak ręką odjął. Czuje się jak człowiek. Zauważyłem. Że jak lek zaczął schodzić to automatycznie mój oddech stał się dużo płytszy a oddychanie dużo trudniejsze. Ponieważ mogę łatwo porównać stan po leku i bez myślę teraz że miałem bardzo poważny problem, którego nie byłem świadomy bo myślałem że to normalne. Tak bardzo przywykłem do tego złego stanu że stał się dla mnie normalnością. W końcu mogę oddychać, kto by przypuszczał że taka mała tabletka może tak wiele zmienić. #depresja #medycyna
Odwrocuawiacz

@DexterFromLab nie wiem na ile wpisy są autentyczne a na ile to efekt braku atencji ale mam w rodzinie różowej przypadek depresji/dwubiegunówki i drugi borderline i nie życzę najgorszemu wrogowi takiego czegoś.


Jakbym miał wybierać to po stokroć wolałbym jakiś nieodwracalny uraz fizyczny niż coś takiego.

Mr.Mars

@DexterFromLab Nie załamuj się, kiedy jeszcze teraz, pomimo brania leku, będziesz miał zjazdy nastroju i samopoczucia. Można powiedzieć, że to często zdarza się.


Jeśli lek spasuje twojemu organizmowi, to z czasem tych gorszych dni będzie oraz mniej.


Zdrówka!

Zaloguj się aby komentować

Zamówilem sobie dzisiaj rozmowę z psychologiem. Pani porozmawiała ze mną na kamerce 10 minut i stwierdziła że nie weźmie ode mnie pieniędzy, powiedziała że potrzebuje pilnej konsultacji z psychiatrą bo przede wszystkim potrzebuje leków. To było bardzo miłe z jej strony. Skontaktowałem się psychiatrą i dostałem antydepresanty. Wziąłem dzisiaj te leki. Niby działanie antydepresyjne zaczyna się po jakimś tam czasie. Ale działają też uspokajająco. Generalnie pierwszy raz od dawna ściągnąłem to kowadło z klatki piersiowej i zasnąłem sobie po południu. Jak sytuacja się ustabilizuje to będę mógł odstawić leki. Z uczuciami sobie radzę, w sensie że je znoszę. Ale mój organizm przestał znosić ten ciągły stres. Musiałem coś z tym zrobić bo bym się wykończył. #depresja #medycyna
Neq

@DexterFromLab SSRI działają po ok 2. tygodniach. Ja osobiście miałem skutki uboczne w postaci depersonalizacji.

klaudia

@DexterFromLab dobrze, że masz plan i szybko wchodzisz w działanie! w jeden dzień tyle ogarnąć to naprawdę sporo i nie umniejszaj sobie :D u nas w domu też ten temat aktualny, mąż na psychoterapii i czeka na wizytę u psychiatry, ja też po leczeniu parę lat temu, też leki brałam i uważam, że warto, bo w moim przypadku one dosłownie zdziałały cuda, po pierwszym wzięciu jednych tabletek na noc, przespałam całą noc i w końcu zaczęło się wszystko normować. teraz od dawna już bez leków i dawne problemy nie wracają. także trzymam kciuki i za Ciebie i za dobrych lekarzy ;) no i idź do tego kardio w końcu ;)

Odczuwam_Dysonans

@DexterFromLab brałem SSRI jakieś pół roku, nie wiem na ile realnie pomogło, ale na pewno nie zaszkodziło

Zaloguj się aby komentować

#depresja Niestety, to już medycznie potwierdzone. Trzymajcie się tam wszyscy na tej linie...
Gniotło od lat w środku, oszukiwałem się, że pewnie to moje urojenia, za późno poszedłem po kompleksową ocenę. Nie bójcie się poddać ocenie fachowców. Róbcie coś z tym, zanim to zrobi coś z Wami. Odwagi i pozdrawiam. Rebe.
#chorobypsychiczne #zdrowie #gownowpis
#chorobypsychiczne #
Wrrr

@rebe-szunis nie zgadzam się z połową Trochę wpisów ale i tak szczerze zdrówka życzę, jebać depresję tak jak jebać ruskich.

pluszowy_zergling

Powodzenia, mnie kolega jeden z doła wyciągał wiele lat temu, teraz niestety już nie żyje, ale odwiedzam jego grób regularnie heh. Już jestem nauczony od lat, jak mnie zaczyna łapać melancholia to od razu trzeba iść na fitness/biegańsko/rower i ponapierdzielać solidnie, nigdy nie doprowadzać do zbytniego zjazdu. Trzymam kciuki, deprecha nie jest niczym łatwym do zwalczenia o nie.

dradrian_zwierachs

@rebe-szunis ogarnij czy nie pomylono depresji z chorobą dwuafektywną tj dwubiegunową. Lekarze potrafią to pomylić, a stosowanie leków od depresji na dwubiegunówkę pogarsza sprawę.

Zaloguj się aby komentować

Następna