Czasem się człowiek zastanawia czy zrobić pewien ruch, który może odmienić całe jego życie.
#przemyslenia
Czasem się człowiek zastanawia czy zrobić pewien ruch, który może odmienić całe jego życie.
#przemyslenia
Zaloguj się aby komentować
Najbardziej smuci mnie to, że w żadnych wyborach nie ma ludzi z charyzmą. Takich, których dałoby się po prostu lubić za sam sposób bycia, takich co umieliby porwać tłum. Energicznych, żywiołowych, no urodzonych liderów.
Teoretycznie Hołownia uchodził za takiego, ale jak się mu bliżej przyjrzeć i jego zachowaniom, to jest klaun. Gość jak wchodzi w dyskusję to ma taki ton, minę i manierę, jak wymądrzający się, egocentryczny kujon z turbo bogatej rodzinki, którego nauczycielka broniłaby własnym ciałem przed resztą klasy i ma każdego za gorszego od siebie xD Jest na tę rolę zbyt wrażliwy. Dużo bardziej energiczny niż Trzaskowski, ale w przeciwieństwie do niego - kompletnie nie radzi sobie z personalnymi zaczepkami/atakami, bo po prostu widać, że go ego boli.
Duda był niestety pisowskim pionem, ale generalnie biorąc pod uwagę jego sposób bycia, to smutna prawda jest taka, że poza Trzaskowskim to tylko on od 2015 pasował do tej roli xDDDD
Gdyby Bosak (wiem, że nie startuje, ale dobrze wypada w debnatach) i Zandberg nie byli tacy wymanierowani i grzeczni w przekazie, to może oni mogliby zaszkodzić duopolowi. Ale tu trzeba byłoby odrobinę wariactwa, charyzmy, takiego spławika na ludzi, jakiś urok osobisty. A oni obaj są tacy jednak bez energii.
Druga sprawa jest taka, że w Polsce wychowano nas w pruskim systemie i wychowano nas też jako posłusznych niewolników, więc prawdopodobnie gdyby w naszym kraju pojawiła się kopia Churchilla czy Reagana, to prawdopodobnie media by go zniszczyły i przedstawiły jako wariata i potem gość by miał łatkę niebezpiecznego świra i mało poważnego człowieka XDDDD
#polityka #przemyslenia
Zandberg nie byli tacy wymanierowani
@Lopez_ Zandberg zachowuje się jakby mu tak na prawdę na niczym nie zależało. Lewica mogłaby lekkimi zmianami programowymi i lepiej targetowanym marketingiem politycznym dużo ugrać, ale wolą się dzielić na 10 frakcji i kłócić ze sobą o pierdoły. Kij im w oko.
Bosak
To, że lepiej niż za młodu maskuje swoje niebezpieczne i antypolskie poglądy, nie czyni z niego odpowiedniego kandydata do jakiejkolwiek roli. Po akcjach w Młodzieży Wszechpolskiej cała ta ferajna skończyła na śmietniku historii, i Bosak też tam z nimi powinien był trafić. Polacy mają niestety krótką pamięć.

Ludzie z charyzmą, porywający tłumy nie zostają prezydentami tylko liderami partii i tego Tuskowi I Kaczyńskiemu odmówić nie można
Był taki jeden z dobrą charyzmą

Zaloguj się aby komentować
Jest taka strona w necie "futureme.org", na której można napisać list do siebie z przyszłości. Kiedyś na nią trafiłam, coś tam naskrobałam i w zasadzie zapomniałam o całej sprawie. No i dzisiaj właśnie otrzymałam wiadomość od siebie z przeszłości, z 2020. No i.. hmm zaskoczył mnie jej dość oskarżycielski ton. Musiałam wtedy być w złym nastroju, ale nawet jeśli - wrażenie jest nieprzyjemne. Czy dzisiaj napisałabym sobie coś tak ostrego? Raczej nie. W każdym razie - jedna rzecz daje mi do myślenia, a mianowicie pytanie zawarte w tym liście "Czy coś w sobie naprawiłaś?" Chyba teraz będę się długo nad tym zastanawiać. Choć już częściowo znam odpowiedź - tak, jestem bardziej pogodzona z tym, czego nie mogę zmienić. I ze sobą.
Nie oglądałam nigdy serialu "True Detective", ale przypadkiem wpadłam na short ze scenką z niego, gdy Rust Cohle mówi coś takiego: "Given how long it's taken for me to reconcile my nature, I can't figure I'd forego it on your account, Marty." Jakoś w tym momencie to zdanie do mnie "trafia".
#przemyslenia #gownowpis
@rain a miałaś wtedy konto na wykopie?
@rain nie raz o tym myślałem, ale nie wiedziałem, ze dwa od tego specjalne serwisy, dzięki, wyslalem sobie też patrzy list do przyszłości;)
No i się zdziwi przyszły ja, dzięki za pomysł.
Zaloguj się aby komentować
Hejo,
dzisiaj moja aktywnosc na hejto byla prawie zerowa,bo i sporo sie dzisiaj dzialo.
Wstalem skoro swit i pedem pojechalem do Legionowa,gdyz przed poludniem mialem rozmowe o prace w ukochanej stolicy. A dlaczego tam? Bo latwiej tam zaparkowac,niz walczyc o wolny postoj w centrum. Nie ma glupich,przejade sie pociagiem i autobusem- wygodniej i szybciej.
Los czy jak to tam sie mowi nade mna czuwal,gdyz przy okazji byly dwie kontrole na kwadracie- licznikow i gazu:)
Nastepnie udalem sie na rozmowe kwalifikacyjna( tak sie zagmatwalo w trakcie,ze ja nie podalem interesujacej mnie stawki ani potencjalny pracodawca xD),potem odwiedziny na #cmentarz:
U Agi( imie zmienione),po staremu,pomnik oczywiscie brudny,wspanialomyslnie siostrzyczki zostawily moje znicze,ale zupelnie przypadkiem tylko w nich nie bylo nowych wkladow- jak byc malym czlowiekiem,to do konca:)
Ja kupilem nowe znicze( ok,wielkanoc minela,ale byly ladne i tanie) dla kazdego zmarlego,uzupelnilem brakujace wklady oraz wymienilem baterie w elektrycznej swieczce.Postalem chwile w zadumie rozmyslajac nad tym wszystkim,dlaczego mlodzi,porzadni ludzoe szybko odchodza,a stare podle hieny zyja i maja sie dobrze.
Renowka miala dzis sporo roboty,gdyz przejechalem prawie 500 km ( trasa Pulawy-Legionowo x2,dodatkowo zawiozlem Babcie do lekarza w Lublinie).
I to tyle na dzisiaj,nie byl to typowy cmentarny wpis jakie tutaj popelniam,ale mimo wszystko chcialem sie z Wami podzielic swoimi przemysleniami :)
Wybaczcie,ze tak nieskladnie i chaotycznie,ale jakos nie mam sily na redagowanie:)
#warszawa #pracbaza #przemyslenia #feelsy za namowa @Half_NEET_Half_Amazing #cmentarnejajo

a weź swojego taga załóż np #cmentarnejajko
@Half_NEET_Half_Amazing @bori @roadie
No to chyba musze tak zrobic:)
Tylko nie wiem jak zalozyc taki autorski tag oraz czy moge edytowac starsze wpisy:)
@Half_NEET_Half_Amazing @bori
a jak owce poprosze albo jakiegos innego wazniaka?
Zaloguj się aby komentować
Włośi sa dziwni dogadać sie z nimi nawet po angielsku graniczy z cudem. 10 min zamawianie nie ostrego kebaba z piwem i ciagle coś im nie pasowalo . Aż mi się żal pani obsługujacej zrobiło
#gownowpis #przemyslenia

Bo to nie ludzie a zwierzeta, faceci do kuchni kobiety do lozka, innego pozytku niema z tej nacji.
@Spider wersja dla leniwców- Samsung S24, słowniki zainstalowane na telefonie, translator tekstu mówionego polsko -włoski daje radę.
taka dodatkowa ciekawostka - można mieć tłumaczenie na inne języki rozmowy telefonicznej w czasie rzeczywistym ale wymaga to połączenia z internetem
Południowcy i Francuzi są ogólnie na bakier z angielskim
Zaloguj się aby komentować
Uważam, że pokolenia lat 80 i 90 to są absolutnie najlepsze roczniki jakie "wyprodukowała" Polska po 45 roku. Niestety, ale w dużej mierze te pokolenia dorastały albo w totalnej biedzie, albo w kraju już ustawionym przez boomerów i leśnych dziadków, którzy dorobili się na wałkach. Proszę, nie przyjmujcie tego jako zero-jedynkową ocenę, bo Polacy mają tendencję do myślenia czarno-białego, ale jednak takie są fakty. W każdych rocznikach znajdziemy debili, ale według mnie jednak poziom ludzi lat 80' i 90' jest najwyższy. Zacznijmy od tego, że owe pokolenia
-Nie są przeładowane propagandą PRLu. Mam tu na myśli szczególnie: kult zapierdolu i przodownictwa pracy, wszelkie uprzedzenia, dziwne nawyki, strach przed nieznanym, kult wodzostwa i nieomylności liderów, szefów, autorytetów etc
-Dorastały w erze rozwoju technologii i są świetnie zaznajomieni z komputerami, mediami społecznościowymi oraz trendami globalnymi. Podczas gdy 50-60-70 latkowie są robieni na kasę w bambuko na każdym kroku w postaci pokazu garnków, wysylania kasy fikcyjnym policjantom czy klikaniu w podejrzane linki i zostawianiu danych, my bierzemy takie coś po prostu śmiechem.
-Są ze wszystkim na bieżąco dzięki temu, że pracujemy w erze digitalizacji. Rozwijamy się w pracy, nie zostajemy w tyle, uczymy się nowych rzeczy wraz z ich rozwojem (szczególnie AI).
-Potrafią zmienić pracę, nie przywiązują się na siłę do jednego miejsca, szukają lepszych perspektyw, nie boją się podejmować ryzyka, kiedy jest ono konieczne
-Są świadomi swoich przekonań i poglądów. Nie robimy i nie myślimy wbrew sobie, bo "co sąsiad powie", lub "co ksiądz powie". Jeśli ktoś jest bardziej prawicowy czy lewicowy, to nie dba o to, co powiedzą o nim ludzie. Łatwiej też nas zrazić do partii politycznych - ktoś nas wydyma lub zdenerwuje, to po prostu odpuszczamy. I tu fajnym dowodem są spore wahania poparcia dla Trzeciej Drogi czy Konfederacji. Duża wtopa? Ja się wypisuje, przynajmniej na jakiś czas. Jednocześnie betonoza PO-PiSu i wybaczanie im wszystkiego co możliwe.
Mimo to, bądźmy szczerzy - nic nie znaczymy w dzisiejszej Polsce. Kraj ustawiony jest pod leśnych dziadków, którzy budowali ten system. Widać to od firm po spółki skarbu państwa, związki (np sportowe) i różnej maści stołki, gdzie po prostu absolutnie rządzą brzuchaci panowie z wąsem i ich grażynki. Komunę w tym kraju czuć jeszcze w wielu miejscach.
Pokolenia lat 50 i 60 trzymają ten kraj za mordę i rządzą tak, jakby po nich mógł być nawet armagedon. III RP to jest po prostu plama na honorze tego tysiącletniego Państwa.
Mamy najwyższe kredyty hipoteczne w Unii, drugie największe tempo wzrostu cen mieszkań na rynku #nieruchomosci i do tego jeden z najgorszych rynków pracy w UE. Za to stare solidaruchy są już załadowane w kilka-kilkanaście mieszkań, poustawiani ze swoimi kolesiami w różnorakich spółkach, generalnie trzymają wszystko w ryzach od najmniejszych organizacji publicznych, po uniwersytety i rządy.
Dziś 30 latek musi na atrakcje pokolenia PRL po prostu ZAPIERDALAĆ. Płacić podatki na ich zachcianki i premie, utrzymywać z własnej kieszeni ich umowy z deweloperami i innym lobby, opłacać ich emerytury. Jesteśmy jak chomik w kółku we własnym kraju.
Wielu ludzi nie stać na potomstwo. Mamy jeden z najniższych wskaźników demografii w Europie. Nie stać nas na mieszkania lub płacimy bardzo wysokie raty kredytu. Na każdym kroku jesteśmy dymani i okradani, choć gro z nas ma dużo większą wiedzę ogólną, jak i zawodową od 20-30 lat starszych rodaków, którzy spijają śmietankę na wałach w 90' i 00'.
Smutne.
#gownowpis #przemyslenia #pracbaza #pieniadze #gospodarka #ekonomia #zycie
Ok, boomer
A co z rocznikami 75-79?
O patrz, nawet mam piosenkę dla ciebie:
https://www.youtube.com/watch?v=h7ES_rO9bFM
...problem w tym, że łysy z Kombii nie jest z twojego pokolenia, ups. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
To będzie dla niektórych kontrowersyjne, ale według mnie generacja zaraz po "dzieciach lat 90" jest mniej głupia niż byli tzw millenialsi w ich wieku. Dostęp do internetu światowego od gówniaka zrobił swoje.
Gorzej sytuacja wygląda dla ludzi urodzonych z tabletem w ręku o attention span rzędu 21.37sekund
Zaloguj się aby komentować
Naszło mnie, żeby podzielić się taką historyjką z d⁎⁎y, która mnie spotkała w ten weekend.
Jakieś 8-10 lat temu kupiłem sobie buty - Puma Evo Ducati. Za⁎⁎⁎⁎ście spodobały mi się w sklepie, trafił się mój rozmiar, więc niewiele myśląc wziąłem. Ale już po powrocie do domu miałem takie "kurde ładne są, ale to białe buty, czy ja będę to w ogóle nosił?". Założyłem je chyba dwa razy i trafiły do półki. Od tamtej pory miałem je na nogach dosłownie chyba 3 razy, czyli łącznie mogłem je założyć jakieś 5 może 6 razy. Po pierwsze trochę mi było ich szkoda, bo serio za⁎⁎⁎⁎ście mi się podobały, a po drugie - z mijającymi latami coraz bardziej miałem poczucie, że to raczej buty dla 20, niż 30-latka
No ale lata minęły, ja sobie trochę poprzestawiałem myślenie w głowie w międzyczasie i ostatnio trafiłem na te buty i stwierdziłem "za⁎⁎⁎⁎ste są, będę je nosił" i założyłem je w sobotę. No i kurde podczas pierwszej przechadzki od razu spękała czarna guma na obwodzie podeszwy i częściowo się wykruszyła, częściowo odstaje od buta, wygląda to jak totalne gówno XD
No i mam nauczkę, że nie ma co chomikować rzeczy na kiedyś "bo szkoda", bo gówno z tego będzie - teraz ani nie mam butów, ani sobie w nich nie pochodziłem ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯
Żeby było śmieszniej - spękania zauważyłem wiążąc buta na parkingu pod sklepem i akurat zerknąłem na oponę VW stojącego obok mnie - opony z 2014 roku, czyli jeszcze ze 2 lata starsze od tych butów.
#niewiemjaktootagowac #przemyslenia #zycie


moze jakbys je nosil po zakupie, to by sie tez za dziesiatym razem rozjebaly, a tak to przez dekade cieszyles sie z ich posiadania xP
Zaloguj się aby komentować
Top 5 współcześnie najbardziej przereklamowanych mang i anime moim zdaniem
5. Spy x Family - Lubie to anime. Jest fajne do oglądania jak ma się wolny czas, ale to tyle. To z pewnością dzieło dobre, ale nie wybitne. Nie ma tu jakieś dużej głębi, wielowątkowej fabuły i genialnie napisanych postaci. Widz ma tu do czynienia z po prostu przyjemną i zabawną historią i elementami okruchów życia. Loid Forger z kolei jest tu najbardziej niedocenianym charakterem choć w praktyce jest on napisany najlepiej ze wszystkich.
4. Kimetsu no Yaiba - Anime które wybiło się chyba głównie na świetnej animacji i ładnej warstwie muzycznej. To nie jedyna zaleta tego dzieła, ale wszystkie inne elementy są co najwyżej dobre jeśli nie przeciętne. Gdyby animacja była na dużo niższym poziomie to Kimetsu no Yaiba nie byłoby zapewne nawet w połowie tak popularne jak jest.
3. Jujutsu Kaisen - Tutaj chciałbym się odnieść do fabuły mangi, a nie anime. Jujutsu Kaisen było dziełem z ogromnym potencjałem i o ile pierwsza połowa historii była świetna, tak w drugiej połowie zauważalny był spadek jakości, a końcówka była zwyczajnie mocno rozczarowująca. Wyglądało to tak jakby autor w pewnym momencie pogubił się w tym co sam tworzy, a potem odpuścił sobie dalsze pisanie i wymyślił zakończenie na szybko. Naprawdę smutne jest to jak się to potoczyło.
2. Chainsaw Man - Tutaj również chce się skoncentrować na samej mandze. W pewnym sensie rozumiem popularność tego tytułu. Ta manga jest wręcz stworzona pod współczesną widownie. Chainsaw Man to połączenie czarnej i nieco surrealistycznej komedii z dekonstrukcją klasycznych shounenów. Autor bawi się popularnymi motywami próbując ciągle obalać oczekiwania widza oraz szokować go. Czy jednak to dzieło oferuje coś poza tym? Będąc szczerym to uważam, że nie bardzo. Znaczy Fujimoto lubi też odwoływać się do swoich fetyszy, ale to raczej nie jest nic dobrego (Choć ktoś z podobnymi fetyszami może mieć inne zdanie). Scena ze śnieżkami była mocna. Niektóre postacie polubiłem pomimo tego, że prawie wszyscy bohaterowie, ich dialogi, a nawet mimika są dziwne i nienaturalne. Ktoś pewnie jednak by zapewne powiedział, że pasuje to do ogólnego klimatu tej mangi. Być może tak jest, ale dla mnie to wciąż mocno przereklamowana manga.
1. Solo Leveling - Naprawdę nie rozumiem fenomenu tego anime. Postacie są mocno płytkie, a fabuła jest praktycznie o niczym. Kimetsu no Yaiba ma już więcej głębi. Cała ta historia to po prostu fantazja mocy. Jedyną zaletą tego tworu jest ładna animacja, ładna muzyka i to, że protagonista nie zdobywa haremu.
#anime #animedyskusja #przemyslenia

Dla osób oglądających te rodzaje anime po raz pierwszy raz, każda z powyższych pozycji jest dobra. Dla osób doświadczonych... już mniej, bo widzimy zbyt dużo stereotypów, w tym również i takich, które zwyczajnie nie uchodzi stosować.
Solo Leveling to manhwa. Dobrze zrobiona beletrystyka dla mało wymagających. Ładna choreografia, kilka dobrych pomysłów i bardzo nieświeży sos od niekompetentnego zera do ponad światowego bohatera.
Np. gdyby śmiertelność misji w Jujutsu Kaisen czy Kimetsu no Yaiba była na poziomie tego, czego doświadczają bohaterowie, to zwyczajnie żadna z tych organizacji by się nie utrzymała.
Bohater Chainsaw Man ewidentnie ma duże problemy natury psychologicznej. Do jakiej organizacji przyjmą tak niebezpiecznego typa bez choćby podstawowej weryfikacji? Medycyna pracy? Szkolenie? Po co to komu.
Spy x Family broni się komediowoscia, ale do czasu. Przy dużej ilości wtrętów historycznych, w oczy rzucają się sztuczności. Co tu dużo gadać, w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czy ktoś wie dokąd jedzie ten tramwaj.
Zaloguj się aby komentować
Pamiętam czasy, kiedy "markowe" ciuchy to była rzadkość. Człowiek świecił gołą d⁎⁎ą na miejscowym bazarze, stojąc na kartonie i mierząc dżinsy zakupione przez handlarza na stadionie w Warszawie. Pierwszą "lepszą" rzecz miałam od wujostwa spod Krakowa- była to bluza z nosorożcem (dziś wiem, że to Ecko Unltd.). Czasem kupiło się jakiś łach od objazdowej handlarki i jakoś się żyło. Wszyscy nosili mniej więcej to samo, choć czasem ktoś się wybił (na ogół dzieci właścicieli wioskowych sklepów) i paradował w adidasach albo najkach. Może nie było markowo, ale za to biednie. Dręczenie odbywało się z powodów zazdrości, miłości lub nieodpowiednio lokowanych sympatii.
Dziś dzieciaki potrafią zabić śmiechem, jeśli nie masz odpowiedniego znaczka na ubraniu. Potrafią zadręczyć bo masz konsolę generację starszą, niż aktualna na rynku. Często są to dzieci wychowywane przez pokolenie moje - ubierane na bazarach, lumpeksach lub po bogatszych kuzynach- słowem, znających biedę.
Czytam, że nastolatek o mało nie skończył na tamtym świecie, bo rówieśnicy zniszczyli go przez ciuchy. Bo jego matka nie ubierała go w znaczki.
Silni pieniędzmi rodziców, ale słabi w empatię-to obraz jaki mam przed oczami, myśląc o dzisiejszych dzieciach. Jak do tego doszło? Nie wiem, choć się domyślam...
#przemyslenia #zalesie #gownowpis #czasowniema #kiedystobylo #dzieci #memy

@Kaligula_Minus mam wrażenie, że dziś kwestia "markowych" ciuchów straciła na znaczeniu, a także zdewaluowały się same marki. Kiedyś Adidas to było coś, buty za 200 zł w czasach jak wypłata wynosiła 600 zł. Teraz nadal kosztują 200 zł, podobnie jak cała masa innych butów gdy minimalna wypłata jest kilkukrotnie większa.
Może to kwestia tego, że mieszkam na wsi, ale moje nastoletnie dziecko w ogóle nie sygnalizuje tego, że jakieś marki dla niej i rówieśników są ważne. Nie ma jakiegoś licytowania się wśród rówieśników na szmaty.
No nie wiem, nie wiem. W 2007 nasz naród był jeszcze dość biedny, większość ludzi ubierała się na bazarkach, a szczyt markowych ubrań to były wtedy oryginalne Adidasy albo Nike (a nie jak teraz outfity od Balenciagi), a jednak wprowadzili wówczas mundurki pod pretekstem, że bananki wyśmiewają się z dzieciaków ubranych w niemarkowe ciuchy.
Silni pieniędzmni rodziców, ale słabi w empatię-to obraz jaki mam przed oczami, myślqc o dzisiejszych dzieciach
A nie dzisiejszych to niby nie? Sam pamiętam jak jeszcze na przełomie lat 90/00 dostawałem w pizde, bo nie mialem markowych ciuchów, a w domu żyło się skromnie za to bez wygód.
Czasy się zmieniają ale mentalność pozostaje ta sama. Nie łudź się, że teraz jest gorzej/lepiej w tym temacie.
Zaloguj się aby komentować
Wojna
Treść dla dorosłych lub kontrowersyjna
Upadłam telefon w poniedziałek dość niefortunnie i cały ekran się rozlał... Od razu zamówiłam nowy, na ten moment mam jakiś zastępczy i nie chce mi się i stosować na nim FB/Whatsappa/IG - bardzo dziwne uczucie być tak odciętym od świata, ale przynajmniej wiem, które kilka osób ma mój numer telefonu i się o mnie martwi, jak znikam z internetu na kilka dni xd
#przemyslenia #gownowpis
Chyba upuściłam
@kiri spoko, do mnie nikt nie zadzwoni nawet żona... XD
Nie popełniaj tego błędu i nie instaluj FB/IG na nowym telefonie.
No chyba że na nich zarabiasz - wtedy przemyśl swoje wybory życiowe ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
Zasieję ziarno niepewności do badań laboratoryjnych albo dowiem się czegoś nowego.
We wtorek miałem robione badania krwi, jak się okazało lipidogram i glukozę. Sam lipidogram robiłem jeszcze dziś, tym razem dla innego zleceniodawcy i na innych maszynach (USoA
Wyniki obydwu mam w ręce od 13:00 i coś mi tu nie gra. Lipidogram różni się przynajmniej o 5, a maksymalnie o 26 jednostek. Mniej więcej daje to 15% różnicy (nie chce mi się liczyć konkretnie dla każdego przypadku i robić średnią). W zależności od kartkę, na którą patrzę, wyniki mam już (po izoteku) w normie lub wciąż całkiem sporo poza.
Poziomy frakcji cholesterolu nie powinny być aż tak mocno zmienne w ciągu dwóch dni.
Wyszedłem raz na rower, przejechałem łącznie 9 km, jednego dnia spałem 5 godzin i to tyle z różnic względem pierwszego badania.
Której metodzie i maszynie zaufać? Nie spodziewam się żeby lekarze mieli szkolenia z odczytywania każdych wyników z każdej maszyny i pod tym kątem dobierali leczenie lub go nie zlecali. Matrix i wiara w metody leczenia mi się podważa
#przemyslenia #zdrowie #badania #pytaniedoeksperta #technologia (bo jest używana i raczej od niej zależą wyniki) #izotek #metrologia #zapraszamdodyskusji
@macgajster istnieje taka stara szkoła leczenia. Lekarzy zmieniasz tak długo, aż usłyszysz diagnozę którą sam sobie postawiłeś.
@macgajster maszyny często mają swoją kalibrację i wartość ta, choć byśmy chcieli, nie jest bezwzględna.
Pytanie czy mamy dryf wszystkich wyników w jednym kierunku czy jednak rozrzut jest całkiem spory.
Inna sprawa czy 15% dokładności może wystarczy? Nie wiem nic o lipidpgramie, ale z technik które znam, miałem często gdzieś niepewność na poziomie 20% przy 'normalnych' wynikach gdyż niewłaściwy Stan był często dziesiątki razy większy niż norma.wiec odchylenie 20% od normy nic nie znaczyło.
@macgajster Skąd wiesz na jakich maszynach to było robione? Kłuli cie w tą samą rękę, czy drugą?
Zaloguj się aby komentować
Jak myślicie, jaki jest sekret tego, że ludzie dziś starzeją się wolniej? Wystarcyz spojrzeć na 35 latka kiedyś i dziś.
Niekoniecznie powiedziałbym, że to efekt diety, bo jedzenie kiedyś było jednak mniej przetworzone i zdrowsze. Do tego mówię szczególnie o mężczyznach, bo wiadomo, że kobiety się upiększają.
#przemyslenia #gownowpis
Więcej się myją, używają kosmetyków.
Zaloguj się aby komentować
Tak sobie pomyślałem, jak się pozmieniało posiadanie internetu w telefonie za mojego życia.
Za gówniaka internet w telefonie niby był, ale tak naprawdę to go nie było, a jeszcze jak tylko odpalić to wpierdalał całe siano. Jak byłem w technikum to już w miarę normalnie internety w telefonach były, działały i nie kosztowały milionów monet, ale ja akurat nie miałem i wszędzie się szukało darmowego wi-fi i ogarniało hasło do neta jak się szło do znajomych.
Kilka lat później mam na miesiąc więcej GB neta niż bym za dzieciaka w pół roku zużył, w prędkościach o jakich wtedy nie myślałem, że będą możliwe i nie pamiętam, kiedy ostatni raz wpinałem się do wifi innego niż swoje. I to w cenie małego kebsa.
Internet w starej nokii mi tyle pieniędzy wpierdolił, żeby nie załadować strony, co ja miesięcznie płacę za 180 giga XD
Po⁎⁎⁎⁎ne to XD
#technologia #przemyslenia #przemysleniazdupy #perypetiemanata

@Rozpierpapierduchacz Kiedy w pacholęctwie byłem wywożony na wieś, zdołałem się dogłębnie zapoznać z zaawansowaną technologią oświetlenia naftowego chałupy. Gdzie stąd do smartfonów i internetu.. xD
Postęp był niesamowity, co chwilę coś nowego. Zaczynałem od siemensa z czarnobiałym ekranem, potem zazdrościłem koledze bo miał telefon z 256 kolorami. Potem sony ericson k500i potem marzenie k750i... W gimanzjum jeden koleś miał LG Prada to był szok. Potem w liceum pierwsze smartfony Era G1/HTC.
A dzisiaj? Dzisiaj za każdym razem kupuję coraz tańszego smartfona, już mnie to nie jara i nie ma tak szybkich zmian.
@Rozpierpapierduchacz skok technologiczny i obyczajowy na przestrzeni ostatnich 25 lat stworzył tak ogromna wyrwę że tak jak moglem dogadywać sie z ludźmi starszymi o 10 lat tak z ludźmi o 10 lat młodszymi czuję się jakbym przebywał z kosmitami
Zaloguj się aby komentować
Z racji tego, że dzisiaj jest Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, chciałbym przypomnieć swój dość leciwy już, ale zadowalający mnie (chociaż mam w planach odrestaurowanie go) tekst o tym, czy e-booki to czytelnicza przyszłość.
Można go przeczytać także na blogasku:
https://cyberpunkowyneuromantyk.blogspot.com/2021/01/cyberpunkowe-przemyslenia-czy-e-booki.html
Chciałem raz pożyczyć „kilka” książek od mojej znajomej. Skończyło się na tym, że w torbie podróżnej znalazło się ponad trzydzieści różnych pozycji (niech żyje brak zdecydowania!). Dodajcie do tego ciuchy na cały tydzień i wyjdzie Wam całkiem niezły ciężar do dźwigania. Sam chciałem. Tamta sytuacja dała mi dużo do myślenia. Zainteresowałem się czytnikami e-booków. Wizja posiadania wszystkich książek w jednym małym urządzeniu była bardzo kusząca. Tak bardzo, że w końcu kupiłem mój pierwszy czytnik. Służył mi dzielnie przez kilka lat, a gdy sprawiłem sobie nowy, równie dzielnie służył mojej cioci.
Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było przy pomocy optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu. Ale optonów mało używano, jak mi powiedział robot-sprzedawca. Publiczność wolała lektany – czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i modulację.
Tak pan Stanisław Lem, w swoim „Powrocie z gwiazd” z 1961 roku, pisał o e-bookach (i audiobookach), chociaż nazwał je inaczej. Na swój sposób przewidział przyszłość.
Ale czy e-booki rzeczywiście zastąpią papierowe książki?
Przed wynalezieniem druku przez Gutenberga, książki były przepisywane ręcznie. Cały proces był czasochłonny i trudny; spróbujcie przepisać całą powieść bez ani jednej pomyłki. Czasem też kopiści zmieniali treść, bo wydawała im się nieodpowiednia. Trudno się dziwić, że tak wiele osób nie potrafiło wtedy czytać oraz że książki były drogie.
Wszystko zmieniło się w roku 1450. Nareszcie można było w łatwy i szybki sposób zrobić nie jedną, ale wiele kopii. Miało to ogromny wpływ chociażby na edukację, ale nie o skutkach wynalezienia druku chcę pisać. No, nie do końca. Mnisi stracili pracę, ponieważ coraz mniej osób zlecało im przepisanie książki. Czy to dobrze, czy nie, nie mnie oceniać.
Do czego jednak zmierzam?
Skoro wynalezienie druku sprawiło, że ręczne, mozolne i arcytrudne przepisywanie książek przeszło do historii, to dlaczego e-booki nie zrobiły tego samego? Z technicznego punktu widzenia powinny mieć tak wielki wpływ, jak druk - przecież przez brak fizycznej kopii zdecydowanie ułatwiają ich kopiowanie. Wystarczy na komputerze użyć odpowiedniego skrótu, by mieć drugiego e-booka. Dlaczego ludzie wciąż wolą czytać wydania papierowe? Wydaje mi się, że znam odpowiedź. Albo nawet kilka. Oczywiście wszystkie dotyczą sytuacji w Polsce.
1. Ludzie to tradycjonaliści, którzy nie lubią korzystać z nowych technologii. Oczywiście nie mam zamiaru uogólniać, ale tak szczerze, to ile starszych osób korzysta chociażby ze smartfonów czy komputerów? Wiem, że pod tym względem jest coraz lepiej, coraz więcej ludzi się do tego przekonuje, ale myślę, że jednak więcej osób jest na „nie”. Bo nowe, bo „komputer”, bo coś tam.
2. Aspekt technologiczny. Gdy zdecydowałem się na kupno czytnika, szukałem w Internecie informacji o różnych modelach. I tu pojawia się problem: który wybrać. Czy postawić na dość znany Kindle od Amazona, polski inkBook czy może mało znany francuski Cybook od firmy Booken? Czy wziąć z systemem pracującym na Androidzie, czy na jakimś innym? Duży czy mały? Jak długo wytrzymuje bateria? Czym się różnią formaty epub, mobi oraz PDF? Jest wiele rzeczy, które początkujący musi sprawdzić, żeby potem nie żałować swojej decyzji. A co z papierową książką? Wystarczy wejść do biblioteki/księgarni i wypożyczyć/kupić. W innych sklepach będzie się najwyżej różnić ceną (pomijam kwestię różnych wydań i twardej/miękkiej oprawy).
3. Następny aspekt technologiczny. Kiedyś czytałem, że raptem jedna trzecia osób czytających e-booki korzysta z czytników. Reszta używa tabletów, smartfonów i komputerów. Skoro się da, to dlaczego inwestować w dodatkowe urządzenie? Chociażby dlatego, że od czytania na ekranie tabletu bolą oczy, podobnie jest z monitorem komputera czy smartfona. Ludzie myślą też tak o czytnikach, co akurat jest błędne, zważywszy na technologię w nich wykorzystywaną. Ale nie da się tego wytłumaczyć każdemu.
4. Aspekt kolekcjonerski. Kiedy wchodzę do czyjegoś mieszkania, od razu widzę, czy właściciele czytają książki. Wystarczy poszukać jakichś regałów czy półek. Przy okazji równie łatwo określić wielkość zbioru. Krótko mówiąc, można się chwalić. W przypadku e-booków, no cóż, nie da się ich postawić na półkach, chyba że na tych wirtualnych. Odpowiednikiem pokoju przerobionego na dobrze zaopatrzoną, domową biblioteczkę, jest jedno urządzenie, często mieszczące się w kieszeni spodni. Czymś takim ciężko się pochwalić.
5. Opinia przeczytana w Internecie. E-book to nie prawdziwa książka. Jeśli komuś jest lepiej z taką myślą, to jego wola, nie ma co na siłę nikogo przekonywać. Po prostu zauważyłem tendencję do częstych kłótni na linii: zwolennicy książek elektronicznych i tych papierowych. Najczęściej, co mnie dziwi,j wywołują je ci drudzy, jakby przeszkadzało im, że ktoś woli korzystać z czytników.
Ogółem odnoszę wrażenie, jakoby ludzie czytający książki czuli się lepsi od innych, bardziej inteligentni et cetera, o czym można przekonać się na dowolnej facebookowej grupie skupiającej zwolenników czytania.
6. Aspekt dostępności. Papierową książkę teoretycznie łatwiej pożyczyć. Po prostu idziemy, bierzemy z półki i tyle, bez kombinowania z włączaniem komputera, noszenia kabla czy włączania Internetu. Papierową książkę teoretycznie łatwiej też przeczytać. Bierzemy i czytamy, nie martwiąc się, czy wystarczy nam baterii, czy będzie działać na naszym urządzeniu. Jedynie światło, a raczej jego brak, może być problemem. Piszę „teoretycznie”, bo wszystko zależy od osobistych preferencji.
7. Aspekt cenowy. Teoretycznie e-booki powinny być dużo tańsze od papierowych wersji. W końcu odpadają koszty druku, magazynowania et cetera. Często zdarza się jednak tak, że ceny utrzymują się na tym samym poziomie albo na korzyść papieru. Dlaczego tak jest? Oczywiście żeby zachęcić do kupowania tradycyjnych książek. Jedna osoba, która wydała własną powieść powiedziała, że w momencie pojawienia się e-booka straciła dochody z papieru. Elektroniczną książkę można w bardzo łatwy sposób „spiracić” i upowszechnić całkowicie za darmo, a jestem pewien, że wydawnictwa zdają sobie sprawę z tego ryzyka.
Nawet niedawna obniżka podatku VAT na e-booki nie sprawiła, że ceny drastycznie spadły. Wydawnictwa, księgarnie i pośrednicy mają po prostu więcej do podziału.
Myślę, że wymieniłem wszystkie najważniejsze powody, dla których na razie wygrywają tradycyjne papierowe książki. Uważam, że w najbliższych kilkunastu latach sytuacja się nie zmieni, ale jestem przekonany, że e-booki stanowią czytelniczą przyszłość, o ile następne pokolenia w ogóle będą chciały czytać. ; )
Argumenty?
Proszę bardzo.
Po pierwsze: czytniki naprawdę potrafią ułatwić czytanie. Między innymi oferują możliwość zmiany czcionki na bardziej czytelną i przede wszystkim większą, czego nie spotkamy w przypadku papierowych wersji. Macie problemy z czytaniem drobnych literek albo męczy się Wam wzrok? Czytnik jest dla Was.
Czcionka to jedno, rozmiar książki — drugie. Czekacie w kolejce w sklepie? Stoicie w ścisku w tramwaju czy autobusie i chcielibyście poczytać? Żaden problem. Czytnik można śmiało trzymać w jednej ręce, by w razie potrzeby bez problemu schować do kieszeni lub go z niej wyciągnąć. W przypadku papierowych wydań nie zawsze jest to takie łatwe. Niektóre, jak „To” Kinga czy „Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa” to ciężkie i obszerne knigi. Owszem, istnieją wydania kieszonkowe, ale wtedy w parze z małym rozmiarem idzie mała czcionka.
Jedziecie pociągiem, jest noc, chcielibyście poczytać, ale nie chcecie włączać światła, by nie obudzić pozostałych pasażerów w przedziale? Sporo czytników oferuje opcję podświetlania ekranu, co rozwiąże Wasz problem.
Po drugie: wspomniana przeze mnie możliwość trzymania całej biblioteki w jednym małym urządzeniu, co idealnie sprawdza się podczas częstych podróży lub dłuższego urlopu, na który chcielibyście zabrać kilka bądź kilkanaście pozycji. Nie dość, że nie zabiera dużo miejsca (wspomniana kieszeń spodni), to jeszcze macie dostęp do ilu tylko chcecie książek. Skończy się zapas? Wystarczy dostęp do Internetu i można zakupić kolejne powieści, które dostaniecie praktycznie od razu.
Przydatne też dla osób, które cenią sobie minimalizm lub nie chcą marnować miejsca na regały czy półki. Gdzieś te wszystkie książki trzeba przecież trzymać, a jeśli nie na półkach, tylko w kartonach, to po co w ogóle je mieć?
Po trzecie: dostępność. Obędzie się bez sytuacji*, w których wydawnictwo stwierdza, że nie zrobi dodruku. Tu mogę przytoczyć własną: brakowało mi dwóch ostatnich części wiedźmińskiej sagi w białym wydaniu, których nie można było już zdobyć w sklepach (przyznaję, że popisałem się głupotą, odwlekając zakup, gdy było to jeszcze możliwe, ale kto by się spodziewał?), więc pozostało mi jedynie odkupić używane tomy od osoby prywatnej.
Można tutaj dodać też możliwość zabezpieczenia swoich plików poprzez wrzucenie ich na wirtualny dysk.
Po czwarte: wyszukiwanie informacji jest o wiele łatwiejsze. Chcecie przypomnieć sobie jakiś ważny dla Was fragment? Musicie wertować strony książki… albo po prostu wpisać zdanie w ramach wskazówki. Podobnie z robieniem notatek, zaznaczaniem fragmentów et cetera. To wszystko można z powodzeniem zrobić również w przypadku papieru, ale elektronika zdecydowanie to ułatwia. Może się to przydać podczas pisania różnego rodzaju prac, chociażby na studiach.
Po piąte: napisałem, że do e-booków może zniechęcać ich cena, zazwyczaj niewiele niższa od cen papierowych wersji. Jednak często pojawiają się promocje: swego czasu otrzymałem kod na pięćdziesięcioprocentową obniżkę na książki, wliczając w to też obniżone już e-booki. Piętnaście złotych za jedną powieść to niezbyt wygórowana cena.
Podobnie jest z pakietami e-booków, wśród których królowały, przynajmniej moim zdaniem, te od artrage.pl. Trzydzieści parę złotych za sześć książek? Proszę bardzo.
Nie można też zapominać o Legimi, czyli serwisie oferującym prawie nieograniczony dostęp do ogromnej bazy e-booków i audiobooków. Bardzo fajna inicjatywa, szczególnie dla osób, które czytają naprawdę dużo w ciągu miesiąca. Wtedy czterdzieści złotych za abonament, z którego możemy zrezygnować w dowolnym momencie, nie wydaje się wielkim wydatkiem, kiedy podzielimy go przez liczbę przeczytanych książek. Cztery złote za sztukę? Śmiech na sali.
Dodatkowo coraz więcej bibliotek oferuje dostęp do nieco okrojonej, ale darmowej, bibliotecznej wersji Legimi.
Oczywiście nie mam zamiaru przekonywać nikogo do kupna czytnika. Technologia lubi się psuć (chociaż Cybook, czyli ten „mój pierwszy”, nadal świetnie działa pomimo upływu lat), a sam czytnik to wydatek często kilkuset złotych już na starcie, do tego trzeba doliczyć oczywiście cenę poszczególnych powieści, które chcielibyście przeczytać. Mnie samemu zdarza się kupować papierowe wersje, ze względu na estetykę (antologię „Inne światy” kupiłem w papierze dla obrazów, a „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach” ze względu na prześliczne wydanie). Czasopisma, komiksy czy mangi też wolę w tradycyjnej formie, ale powieści i opowiadania czytam głównie na czytniku. Wygoda, łatwy dostęp i możliwość czytania w praktycznie każdych warunkach, to ważne dla mnie rzeczy, ale każdy ma swój gust.
Pewnie mogę się mylić, że e-booki to czytelnicza przyszłość, ale wystarczy spojrzeć chociażby na gry komputerowe, gdzie cyfrowa dystrybucja pokonuje tradycyjne pudełka. Jestem przekonany, że to samo kiedyś stanie się z papierowymi książkami i każdy będzie miał przy sobie swój własny czytnik (albo wszczepiony – vide cyberpunkowe ulepszenia).
Do następnego!
* Głównym niebezpieczeństwem jest wygaśnięcie licencji na sprzedaż e-booków, co na przykład spotkało niektóre z powieści wchodzących w cykl „Świat Dysku” Pratchetta.
#ksiazki #czytajzhejto #przemyslenia #tworczoscwlasna #ebook

I jedno i drugie - mam bibliotekę na dysku sieciowym i na czytniku i mam bibliotekę w domu. Niektórych książek nie widzę potrzeby trzymania długimi latami w domu, niektóre warto mieć w papierze. Zdarza się, że przeczytam książkę na kindlu a i tak sobie kupię papier bo tak mnie zainspiruje.
Bardzo dobry tekst, sama się wpisuje w aspekty o których mówisz i w zasadzie nigdy jakąś mocniej się nad tym nie zastanawiałam, mocno się utrzymuje przy myśli że wolę przerzucać kartki ręcznie, czuć ich zapach i móc postawić je na półce. A przede wszystkim ciężko mi uciec od przekonania, że czytelnik męczy oczy, ale może rzeczywiście powinnam się przekonać, zwłaszcza że czasem zdarza mi się kupić książkę która jest nieudanym zakupem i potem tak zalega na półce bo nie mam co z nią zrobić, a jedyne książki które udało mi się odsprzedać to te po angielsku 😅
Jestem wyznawcą Kindla.
Czytam mnóstwo, w papierze kupuję mało - w zasadzie tylko książki, których nie ma w formie cyfrowej.
Wygoda używania jest nie do przecenienia!
Zaloguj się aby komentować
Problem humanocentryzmu w fikcji
Jestem ogólnie wielkim fanem opowiadania "Nie mam ust, a muszę krzyczeć". Znam je zanim zdobyło jakąkolwiek popularność. Chciałbym więc wiedzieć o co chodzi z tym ptasio-humanoidalnym wyglądem AM co ostatnio często widzę w formie jakiś fanartów czy animacji. Słyszałem, że ta historia zdobyła popularność na Tumblrze co samo w sobie wydaje mi się obrzydliwe. Cała idea polegała na tym, że AM nie ma ciała i na tym polegała tragedia tej postaci.
Mam wrażenie, że ludzie mają dziwną obsesje na punkcie konieczności humanizowania wszystkiego. Nawet w przypadku najbardziej antyhumanistycznej maszyny z fikcji nie mogli się od tego powstrzymać i dlatego nadali jej ciało które choć trochę przypominałoby ludzkie. Kosmici spotykają się z tym samym problemem. Wielu naukowców mówi, że prawdziwie obcy gatunek nie będzie w ogóle przypominać kosmitów z filmów.
Nawet anioły ukazane w obrazach mało przypominają faktyczne opisy aniołów z Biblii. Nie chodzi zresztą tylko o wygląd, ale i kwestie charakteru. Widać to w przypadku innych historii o robotach. Choć przedstawia się je często jako pozbawione uczuć to zwykle jest to traktowane jako ich wada. Wtedy maszyny albo uczą się czym są emocje i stają się bardziej ludzkie, albo robią za antagonistów.
Z jakieś powodu jest to strasznie powszechny banał. To co lubię w powieściach Lovecrafta to właśnie jak bardzo nieludzka była charakterystyka wielkich przedwiecznych. Twórcy sztuki powinni w końcu odejść od ciągłego ukazywania ludzkiej perspektywy jako tej domyślnej czy słusznej. Chciałbym zobaczyć więcej historii gdzie maszyny, kosmici, mutanci, potwory czy istoty nadprzyrodzone choć świadome to ich sposób egzystencji miałby własną specyfikę i nie byłoby to ukazane jako jakaś wada czy wybrakowanie.
#ksiazki #film #seriale #fantastyka #sciencefiction #przemyslenia

Nie mam ryjka a muszę kwiczeć
Nigdy nie przypuszczałem że dowiem się o istnieniu anime dziewczynki będącej dosłownym kręgosłupem jednej z postaci.
@Al-3_x Moim zdaniem to pokłosie powszechnego braku wyobraźni. Utarte schematy spowodowały że możemy wyobrazić sobie tylko drobne odstępstwo od normy.
Antropomorfizm oswaja odbiorce z rzeczami dziwnymi. Jeżeli kwiatki w bajce dla dzieci zaczynają śpiewać - to muszą robić ruszając ustami, bo to jest dla nas naturalny aparat mowy. Skoro jest to naturalne, to nie drażni tak odbiorcy swoim widokiem i może on się skupić na treści śpiewanej piosenki, nie wywołując mieszanych uczuć. Jeżeli taki kwiatek, śpiewałby na przykład rezonując i drgając całym swoim ciałem, co jest bliższe fizyce - wtedy wydawałoby się to dla nas nienaturalne. Nawet jeżeli zrozumielibyśmy istotę jego porozumiewania, dalej byłoby to dla nas obce i wywoływało mieszane uczucia - a nie o to chodzi, pokazując przyjaznego kwiatka w bajce dla dzieci
Żyjąc ciągle w utartych schematach nie czelendżujemy (wybaczcie za neologizm) swojego umysłu i nie próbujemy przestawiać swoich granic percepcji. Dobrze czujemy się kiedy obcy mają ręce, może być nawet kilka ale nie będziemy traktowali obcego na równego albo przewyższającego ludzkiej rasie, jeżeli będzie przypominał żuka gnojarza. Do tego trzeba mieć otwartą głowę, czyli wyobraźnie. To wyobraźnia sprawia że potrafimy spojrzeć na rzeczy inaczej, niż nam to zawsze się przedstawia. Żyjemy w coraz bardziej utartych schematach, bo tak wygodniej. Równając do najgorszego, nie miej żalu do pop-kultury że ciągle stawia na te schematy. Jest pewna granica percepcji, w której czujemy się dobrze i od dłuższego czasu nikt nie chce jej przestawiać. Z tego samego powodu ambitne kino jest tylko dla koneserów - bo zwykły odbiorca nie lubi być czelendżowany (jeszcze raz sorry) i wyprowadzany ze swojej strefy komfortu. On włączył film, grę, czy sięgnął po książkę żeby się odprężyć a nie poszerzać horyzonty. Kultura przestała dostarczać refleksji, tylko rozrywki.
Zaloguj się aby komentować
Mieszkam na wsi, i zauważam rosnący trend na pierdzące auta. Choćby to miał być jakiś stary, niepozorny wóz dla biedoty. Nawet w to jakieś mentalne Sebixy pakują kasę, żeby tylko było głośne i strzelało. Choć niektórzy mają też szybkie auta i znowu zapierdalają ponad setką, wyprzedzając przez przez przejście dla pieszych itd.
I zastanawia mnie przyszłość. W końcu elektryki zaczną zastępować spalinówki.
W teorii będzie cisza, ale znowu można dać jakieś głośniki (Tesla chyba nawet ma opcję fejkowych silników spalinowych wbudowaną), a inna sprawa jest taka, że elektryki to chyba zazwyczaj dużo większa moc niż typowe spalinowe. Więc będą zapierdalać jeszcze bardziej.
Szkoda, że u nas drogówka głównie daje mandaty losowym kierowcom za gówno przewinienia, a nie łapie piratów drogowych.
#policja #przemyslenia #samochody
Podludzie bez podstawowych umiejętności i kultury społecznej dorobiły się pieniędzy a samochody stały się tanie to teraz próbują udowodnić że są kimś. Pewnie russcy ich najwięksi wrogowie a zachowują się w identyczny jak tamte zwierzęta z gubinki. Srają za stodołą ale kaldi czy inny bolid młodego wieśniaka na podwórku musi być
@otoczenie_sieciowe najgorsza motoryzacyjna moda od czasów spinnerów.
@otoczenie_sieciowe kurde ale mi się przykro zrobiło, właśnie planuję elektryka kupić...
Zaloguj się aby komentować
Ten uczuć kiedy jesteś ateistą a śmierć przywódcy katolików pozwala ci odcedzić normalnych użytkowników forum od bezwartościowych sku*wysynów mieniących się katolami a cieszących się że śmierci drugiego człowieka a w dodatku przywódcy ich kościoła jakby był najgorszym zbrodniarzem.
Jesteście po prostu złymi ludźmi.
#gownowpis #przemyslenia

O to to, +1
Jestem kiepskim katolikiem i jest kilka osób, którym życzę bolesnej śmierci, ale żaden CEO KK nie był na tej liście. Większość to kacapskie szmaty i ludzie o których czytamy z obrzydzeniem w mediach: mordercy i znęcający się nad dziećmi, zwierzętami czy inni mordercy-rajdowcy.
Freethinker, intellectually superior
Zaloguj się aby komentować
Gdy wybiorą nowego papieża to będzie już "mój" 4 papież, a 9 papież za życia babci mojej żony...
#kosciol #przemyslenia
@bori to trochę jak z tymi przeżytymi końcami świata, ja już mam chyba z 7 na koncie... Ale fakt faktem, że widać święta były zbyt spokojne, teraz za karę będziemy mieć tydzień jednego wałkowanego newsa
Liczysz jakby to były jakieś pokemony
@bori ciekawe, jakie imię przyjmie
Zaloguj się aby komentować
O karwa. Tego się nie spodziewałem...
Zaloguj się aby komentować