Nad brzegiem rzeki Kamy, gdy Niemiec nakopał do d...py. Czystopolska Fabryka Zegarów, część I.
Jesień za oknem, wróciły długie wieczory i jest więcej czasu na bzdurki oraz bagatelki, zatem - kontynuując moje opowiadania o zegarkach - wracam do poprzednich wpisów. Jedna z pierwszych moich historii była o Kamie-frankenie, o Amfibii mojego brata, o Mirze mojego taty...Będzie zatem bajera o ich producencie, dla wygody wpis dzielę na 2 cz,ęsci.
Opisałem już losy 1 i 2 Moskiewskiej Fabryki Zegarków (późniejsze „Poljot” i „Sława”), potem przeszedłem do naprawy Wołny Dostojnej i prób reanimacji odpowiedniego dla niej mechanizmu. Była mocno skatowana i do jej remontu użyto kiedyś niewłaściwych części, miałem więc trudności z jej uruchomieniem. Wiosną tego roku ważniejsze stały się inne zajęcia, poszła zatem do szuflady, z pewnością kiedyś doczeka się odpowiedniej porcji uwagi, ma to obiecane. Ale wracając do niej, chciałem napisać kilka zdań o fabryce, w której powstawała.
Zegarki to czas, a czas to historia, w tym zaś przypadku historia przechodzi w geografię. Wróćmy na chwilę do „Sławy” w jej początkach, czyli do 2. Moskiewskiej Fabryki Zegarków.
Podczas II Wojny Światowej, Związek Radziecki oraz hitlerowskie Niemcy, jako koalicjanci, napadły Polskę. Obecnie Ruskie robią fikoły i nie chcą, po prostu zupełnie nie chcą wiedzieć, co było przed czerwcem 1941 r., przed operacja „Barbarossa” i tym, co oni nazywają Wielką Wojną Ojczyźnianą. Ot, sukinsyn Germaniec napał na matuszku Rassiju, tak i wsio. Kiedy jednak front przemieścił się na wschód i zbliżał się w kierunku Moskwy, w październiku 1941 r. ewakuowano zakłady produkcyjne i wywieziono w głąb Kraju Rad wszystko, co dało się wywieźć, w tym właśnie oba stołeczne zakłady zegarkowe. Pierwszy z nich przewieziono do Złatoustu (i tę historię na razie pomijamy, a częściowo opisywałem ją przy okazji „Poljota”), drugi do Czystopola. Było tego 170 ciężarówek i 488 osób, w tym 128 inżynierów i techników. Inne źródła mówią o transporcie barkami po rzece Kamie – jak było, tak było, pewnie trochę tak, a trochę tak. Ważne są dwie rzeczy – po pierwsze, w Czystopolu nie było warunków do produkcji zegarków. Tatarstan, głucha prowincja, daleko od zaplecza technologicznego, przemysłowego, izolocja, więc logistycznie lipa. No i kto tam słyszał o zegarkach, wszystko trzeba uruchamiać od podstaw, w dodatku jak najszybciej. Po drugie, prawie pół tysiąca osób było zbyt małą liczbą personelu, zatem zatrudniono i przeszkolono miejscowych. No dobra, ale kogo – dorośli mężczyźni poszli na wojnę, zostały dzieciaki 14 – 15 – letnie, i to one oraz kobiety były nowymi pracownikami fabryki. I wygrały los na loterii, bo w trudnych, wojennych realiach, oznaczało to przynajmniej regularne żarcie, a później – cenione umiejętności. No spoko.
Wiosną 1942 r. ruszyła produkcja w fabryce 835, bo taki kryptonim dostała, a latem szła już pełną parą. Wiadomo, że czasomierz jest na wojnie bardzo potrzebny (choćby do skoordynowania działań), więc dla wojska wytwarzano zegarki kieszonkowe i naręczne z mechanizmem K-43 (na bazie szwajcarskiego Corteberta). Poza nimi – bezpieczniki magnetyczne, zapalniki czasowe pocisków, opóźniacze torped, elementy uzbrojenia – wszystko, co dało się zrobić dla machiny wojennej.
A potem sukinsyn Rusek pogonił sukinsyna Germańca, a w powojennym Związku Radzieckim, który był ogromnym, chłonnym rynkiem i potrzebował dosłownie wszystkiego i to w kolosalnych ilościach, potrzebowano zegarków dla cywili. Dużo zegarków w różnych postaciach. Zamiast odwozić sprzęt do Moskwy, fabrykę – teraz już ЧЧЗ (Чистопольский часовой завод, Czystopolskij Czasowoj Zawod) – pozostawiono w Tatarstanie, a w Moskwie...cóż...uruchomiono produkcję zarówno Pierwszej, jak i Drugiej Fabryki Zegarków. Na urządzeniach zdemontowanych i wywiezionych przez krasnoarmiejców w Niemczech. Np. niemieckie zakłady UROFA i UFAG w Glashuette, produkujące Tutima Flieger, zegarki niemieckich pilotów podczas II WŚ, zostały zbombardowane w ostatnich godzinach wojny, potem zdemontowane i w całości (łącznie z personelem) wywiezione do Moskwy, gdzie już wkrótce wykonywano takie same zegarki dla pilotów, tylko z logo 1. Moskiewskiej. No, ale my tu o czym innym.
Zatem, daleko, daleko, w Tatarstanie, produkowano zegary i zegarki. Męskie „Pabiedy” z mechanizmem na bazie francuskiego LIP26 (tę markę produkowało 5 różnych fabryk). Z innych marek – Ałmaz (Diament), Czajka (Mewa), Drużba (Przyjaźń), Jantar (Bursztyn), Kama, Kołos (Kłos), Mir (Pokój/Świat), Raduga (Tęcza), Rubin, Saturn, Sputnik (Towarzysz), Uran, Wołna (Fala), Wostok (Wschód). W latach 60-tych na międzynarodowej wystawie w Lipsku, precyzyjny zegarek Wostok (działąjący w klasie chronometru, +5/-10 sekund na dobę) został nagrodzony medalem, co dało taki efekt, że czystopolska fabryka została dostawcą zegarków dla Ministerstwa Obrony.
#tikutak #zegarki #zainteresowania #hobby #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu
Zdjęcie ze strony producenta, podpis: "Rosyjskie zegary z 1942 roku". Zwróćcie uwagę na portrety Lenina i Stalina na ścianie pomieszczenia produkcyjnego. Po prawej stronie zdjęcia, pod najstarszym logo w kształcie startującej rakiety, widać postać w mundurze wojskowym.