#medycyna

20
1482
Dzemik_Skrytozerca

Trump to idiota, odcinek 2025.

Zaloguj się aby komentować

1092 + 1 = 1093


Tytuł: Patogeneza. Jak zarazki ukształtowały historię świata

Autor: Jonathan Kennedy

Kategoria: nauki przyrodnicze (fizyka, chemia, biologia, itd.)

Wydawnictwo: Filtry

Format: książka papierowa

Liczba stron: 392

Ocena: 9/10


Link do LubimyCzytać:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5176551/patogeneza-jak-zarazki-uksztaltowaly-historie-swiata


Kurczę, jak ja się cieszę, że trafiłam na tę książkę.


A stało się to, jak zwykle, przypadkiem, bo pojawiła się na liście nowości książkowych w bibliotece. Dało mi to jednocześnie okazję do zwiedzenia filii naukowej, w której nigdy nie byłam. To chyba jedna z mniej uczęszczanych bibliotek w Gdańsku, a szkoda, bo kryją się w niej takie perełki.


O czym jest "Patogeneza"? W dużym skrócie, o historii świata, ludzkości, i chorobach. A że ciekawi mnie i medycyna, i historia, to jest to książka dla mnie idealna. 


Co jest jej największą zaletą? Przystępność. Książka napisana jest prostym językiem, bez zbędnego komplikowania, bez wielokrotnie złożonych, nadętych, naukowych zdań (no dobra, autor/tłumacz pod koniec bardzo często używa słowa "leseferystyczny", co po czwartym zastosowaniu zaczyna być już zabawne). Mimo że to jego pierwsza książka, autor przekazuje wiedzę z naturalną łatwością, opierając się na danych naukowych (duuużo przypisów). Przechodzi po kolei przez epoki, począwszy od prehistorii, przed neolit, antyk, średniowiecze, epokę kolonialną (co się przyjemnie uzupełnia z "Bzikiem kolonialnym", który czytałam niedawno), industrialną, aż do czasów współczesnych i teoretyzując na temat chorób przyszłości. Mój ulubiony rozdział to, naturalnie, antyk — opisy dotyczące chorób i poziomu medycyny oraz dbałości o higienę w starożytnej Grecji i Rzymie są niezmiernie wciągające. Ale może nie jestem w tym obiektywna, bo po prostu jest to moja ulubiona epoka historyczna.


Minusy? Przypisy na końcu książki (DLACZEGO?!). Ponadto mam wrażenie, że nie została w ogóle rozpromowana — wydawnictwo Filtry jest dość niszowe. A szkoda, bo zarówno treść, jak i tłumaczenie są na wysokim poziomie i książka ma potencjał na popularnonaukowy bestseller. A, no i okładka jest szkudna — ta publikacja naprawdę zasługuje na coś lepszego.

Książka jest współczesna, autor wydał ją bodaj 2 lata temu. Z tego powodu uprzedzam, że zawiera przemyślenia na temat koronawirusa oraz kwestii nierówności społecznych wynikających z rasizmu (z wyczerpującym wyjaśnieniem przyczyn historycznych, bardzo na poziomie), które koronasceptyków i osoby zamknięte na dyskusję w temacie dyskryminacji odrzucą od tej pozycji.


Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz


#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto #medycyna

d399dbba-c605-4d64-a4f3-b2c984523117
Wrzoo userbar
myoniwy

@Wrzoo najpierw przeczytałem Partenogeneza

niebylem

@Wrzoo kurde za dużo przez te Wasze wszystkie wrzutki z książkami mam kart naotwieranych, pora założyć konto na lubimyczytać i tam dodawać do jakiejś listy do przeczytania

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

UncleFester

@DerMirker Żebyś nie trafił na salvia divinorum

Zaloguj się aby komentować

myoniwy

A teraz poczytajcie o diable tasmańskim, tam to dopiero się nowotwór przenosi z osobnika na osobnika.

Zaloguj się aby komentować

Kleszcze...


Kochamy te małe stworzonka, a jeszcze bardziej te mniejsze, które sobie w nich żyją, słodkie bakteryjki Borrelia burgdorferi. To one robią sobie impry w organizmach ludzi, czasem z niemiłymi konsekwencjami.


Może jednak istnieć mechanizm powstrzymania tych słodziaków. A właściwie, spowodowania, by nie mogły się łatwo przenosić za pośrednictwem kleszczy. Bo w kleszczach największym problemem nie jest ich miłość do naszej krwi, ale pasażerowie na gapę, których nam zostawiają, w szczególności bakterie Borrelia burgdorferi. Praca, którą podrzuciło mi ScienceDirect, dotyczy właśnie mechanizmu w jaki te bakterie zapewniają sobie przeżycie (i wektor infekcji) wykorzystując te biedne kleszcze. Co więcej, okazuje się, że ten mechanizm można sabotować. Bakterie wykorzystują aktywację receptora ATF6 odpowiedzialnego za regulację cholesterolu (którym te bakterie się żywią) za pomocą stomatyny.


I tutaj w końcu jestem w okolicach mojej działki (kiedyś się tym zajmowałem od strony obliczeniowej i modelowania). Podaż stomatyny i aktywację ATF6 można blokować, uniemożliwiając tym samym rozwój populacji bakteryjnych. Jeśli zrobi się to dobrze, bez znaczącej zmiany dla podaży w przypadku braku tych populacji, to jest to dosyć sprytny sposób na stłumienie tego wektora zakażeń przez borellię et consortes. Dzieje się tak dlatego, że nadpodaż cholesterolu to wydatek energetyczny dla nosiciela (kleszcza). Jest on zatem ewolucyjnie upośledzony, bo nie wydaje się, by był to stosunek symbiotyczny - bakterie są tutaj pasożytami. Zatem, wprowadzenie populacji zmodyfikowanych genetycznie kleszczy, które blokowałyby próby bakterii w kierunku wykorzystania cholesterolu, może doprowadzić do zastąpienia populacji kleszczy podatnych w jakimś horyzoncie czasowym (przy odpowiedniej ilości danych da się to estymować).


Więc to jest "coś".


Portrecik naszego biednego, podatnego kleszcza: https://cdn.pixabay.com/photo/2021/01/17/19/27/tick-5926231_1280.jpg

Sama praca: https://www.pnas.org/doi/10.1073/pnas.2501045122

Artykuł bardziej popularny z ScienceDirect: https://www.sciencedaily.com/releases/2025/07/250704032922.htm


#kleszcze #nauka #ciekawostki #medycyna #biologia #bioinzynieria

kodyak

Jeśli to prawda to za⁎⁎⁎⁎scie ciekawe

Zaloguj się aby komentować

Na hejtowym oddziale geriatrycznym już trochę dziadów się znajduje, myślę że warto się podzielić pewnymi doświadczeniami.


Wczoraj bliskiej mi osobie minęło blisko 10 lat na TRT oraz jakieś 9 lat bez ciężkiej (śmiertelnej bo to szło w tym kierunku) depresji.


Ale od początku:


Chcę zwrócić uwagę panów na kwestie gospodarki hormonalnej i konsekwencji jej zaburzeń i/lub zanikania produkcji hormonu androgennego zwanego testosteronem. Panie również zachęcam do lektury w imię dobra ich chłopów.

Większości zapewne kojarzy się z karczunami z siłowni oraz nielegalnym dopingiem… KOKSEM! Złem, zabójczą substancją.


I słusznie, bo od lat jest to najpopularniejszy środek używany przez koksiurów do polepszania przyrostów masy mięśniowej oraz siły.


Prawdopodobnie mniej niż 10% z nas tutaj zbadała kiedykolwiek jego poziom we krwi. Najpopularniejsze badanie – testosteron ogólny określany na podstawie pobranej z żyły krwi – kosztuje obecnie około 50 PLN.

I teraz po co ja to piszę. Najpierw zaznaczę, że nie jestem lekarzem, lecz mam już za sprawą zdrowia mojego przyjaciela prawie dekadę styczności z owym tematem – a konkretnie z Testosteronową Terapią Zastępczą – do czynienia.


Nie mam zamiaru pisać elaboratu co to jest TZT/HTZ (hormonalna terapia zastępcza) czy TRT (z ang.) bo jest tego w internecie zatrzęsienie, lecz chcę po prostu zwrócić na ten hormon waszą uwagę.


Od początku – wiem, że w necie wszyscy Kozacy, jebaki i muskularne bestie. Libido top, zero depresji, życie samca alfa. To nie dla nich. Ale jeśli przez przypadek ty lub twój mąż/tata/dziadek stał się po 40 (często nawet wcześniej i to znacznie – znak czasów) ospałym, nieruchawym klocem z depresją, być może powinien zainteresować się właśnie tym tematem.


Pierwsza rzecz: normy testosteronu są obliczane dla przekroju 18 lat wzwyż. Zatem jeśli masz 40 lat i „testosteron w normie”, tj. w dolnym zakresie norm w przedziale 300–1000 ng/dl (9,0–34,7 nmol/l) – np. 310 ng/dl – to gratulacje, masz testosteron 69-letniego faceta z cukrzycą (w miarę zdrowego poza tym).

UWAGA – są osoby, które mając takiego „teścia” czują się i funkcjonują normalnie – ja tutaj kieruję ten wpis do osób, które zwyczajnie cierpią.


Po wielu latach leczenia depresji kilkoma SSRI i innymi środkami, całkowicie przypadkowo, koło 35 lat mój bliski znajomy zrobił sobie badanie testosteronu, bo był w pakiecie „Dla mężczyzn” (co było wtedy jeszcze rzadkością…). Wyszedł mu wynik 180 ng/dl.

Badanie powtórzył – 110 ng/dl. Dramat.

Wtedy ruszyliśmy razem z tematem (w sensie pomagałem mu się z tym ogarnąć bo sam był wrakiem fizycznie i psychicznie) – androlog prywatnie, najpierw badania rezonans przysadki, usg i macanie jajec, itp. itd., wstępna weryfikacja terapii gonadotropiną kosmówkową (HCG – bez rezultatów). Lekarz w końcu przepisał mu „teścia”.


Zaczął od bardzo małych dawek rzędu 50 mg na 2 tygodnie, do tego systematycznie badania i notatki z samopoczucia.

W końcu ustawił leczenie na 100 mg na tydzień w 2 dawkach – tzw. protokół E3,5d (czyli iniekcja co 3 i pół dnia).


Efekty pojawiły się prawie natychmiast po ustabilizowaniu ostatecznego protokołu tj jakimś pół roku.

Depresja DOSŁOWNIE zniknęła. Jeszcze brał ssri i coś tam jeszcze ale po konsultacji z psychiatrą odstawił. Wręcz odstawienie zboostowało samopoczucie.

Zrzucił w kolejne pół roku jakieś 30 kg wróciła chęć do ruchu i w ogóle do życia.


Oczywiście to trzeba "umić" - znaleźć lekarza z otwartą głową (wielu dosłownie bała się tego testosteronu) co jest obecnie dużo łatwiejsze niż 10 lat temu.


Dużo badań robić, to kosztuje - hormony zwłaszcza na początku drogi trzeba badać kompleksowo.

To nie panaceum ale z tego co czytałem przez te lata i co mówili lekarze zatrważająco wielu dosłownie młodych ludzi doświadcza tego problemu.


no i trzeba brać pod uwagę że źle prowadzona terapia prawie wyklucza posiadanie potomstwa. ale są i na to odpowiednie metody i protokoły.


#faceci #zdrowie #medycyna


Edit: te 30 kg to przesadziłem bardziej chodziło mi że po tym pół roku zredukował znacznie wagę finalnie osiągając ten wynik w okolicach 30 kg

onpanopticon

@Michumi Dodam tylko od siebie, że zanim się sięgnie po teścia i zacznie latać do lekarzy po receptę (w wielu miejscach prywatnie dostaniesz na wejściu), zmienić styl życia. Dojść do swoich naturalnych poziomów, które są obniżone przez ogólnie złą jakość życia, brak ruchu, snu, nadmierne stresy - często powiązane z poprzednimi.


Dopiero po ustabilizowaniu samego siebie na chociaż podstawowym poziomie - zrobić badania i wyrównać poziom jeśli jest taka konieczność.


Nie warto robić tego w odwrotnej kolejności i zaczynając od teścia liczyć, że świat się odmieni. Nie tyczy się to tylko tych, którzy mają już naprawdę wybitnie niski, albo podeszły wiek. Ci mogą zacząć od drugiej strony, bo tam gospodarka może już tak łatwo nie wstać jak u 40 latka.


Później już jak najbardziej. Dobić do poziomu młodzieńczego i cieszyć się życiem. Siebie badałem i mam jak najbardziej w normie, ale przerabiałem temat z ojcem. Samo ograniczenie alkoholu, rozpoczęcie drobnych ćwiczeń, jakiekolwiek zwracanie uwagi na michę - to i sen się poprawił i poziomy skoczyły do "znośnych" i zamiast walić kuńskie dawki jakie by musiał 3 lata temu, to tylko podbija. Od razu nabrał koloru Mięśnia też.

Michumi

@onpanopticon wszystko fajnie ale ja tu mówię o człowieku który nie mógł wyjść z łóżka tygodniami. Sam dowiedziałem się o jego stanie przypadkiem bo się maskował a moja wyprowadzka do innego miasta nie pomogła. Ale chłop ogarnięty i ma dziewczynę, jeździ se na wycieczki i żyje


Generalnie masz rację ale ja tu mówię o ludziach właśnie z niskim T - tu to było w ogóle wyjebane poza dolną granicę właśnie.


Twoja porada jest w stylu "wyjdź do ludzi idź pobiegaj" - z całą sympatią i bez spiny

Michumi

@onpanopticon A właśnie - jeszcze jedno. Jak miałem okres biegania w trakcie jak on już się ogarnął, mój teść spadł do 310 ng/dl i był to czas najgorszego samopoczucia w moim całym życiu nawet jak byłem strasznym ulańcem nie czułem się tak źle jak w tym czasie biegania

Po odstawieniu biegania mój teść wrócił do ok 450-500. Dziwne? Teraz wiem że nie


trzeba brać pod uwagę indywidualizm osobniczy każdego z nas

Poza ogólnym teściem bada się też wolny który jest rezultatem SHBG - ludzie z niskim shbg mogą mieć wiele wyższy T wolny niż ci co mają ogólny wysoki ale wysokie SHBG. Stąd niektórym wystarczy np Proviron (niestety już wycofany) by zwiększyć teścia wolnego

AdelbertVonBimberstein

@Michumi a tak przy okazji jeszcze: jak pomyślę ile jebania jest aby dostać tę pierdoloną receptę, a teraz jeszcze muszę zgrać wizyty z wyjazdami (a prywatnie drogo w c⁎⁎j) to zaczynam nabierać ochoty na tego tescia z czarnego rynku za ułamek ceny.

Michumi

@AdelbertVonBimberstein zacząłem o tym pisać ale coś mnie rozproszyło - na siłowni gdzie chodzę w ciągu 2 lat gadałem z jakimiś 5 typami, po 40 grubo przed 50 i każdy z nich bił teścia

Undery i tylko badania raz na pół roku. Nie jestem typem gawędziarza na siłce ale jak bym był to daję głowę że 3/4 luda jest na małej bombce

onpanopticon

@AdelbertVonBimberstein jak coś to nie ja mówiłem. Idź na jakąś mordownię parę razy i ogarniesz. Nie teścia, tylko namiar do lekarza, bo coraz mniej bierze jakieś lewe, skoro można dostać czyściocha od wała.

Enzo

Polecam każdemu zrobić raz na kilka lat szeroki pakiet hormonów łącznie z tarczycą.

Zaloguj się aby komentować