#wywiad

0
63
Paweł Wojtunik w rozmowie z Tomaszem Lisem.

https://www.youtube.com/watch?v=pevI-tzAczw
Cytat (z pamięci):
PiS to sekta o znamionach zorganizowanej grupy przestępczej i mafii. Z tym, że w mafii mają jakieś zasady - tutaj nie ma żadnych. Atakuje się przeciwników politycznych poprzez atak na ich dzieci, fałszywe oskarżenie, matactwa etc.

#jebacpis #bekazpisu #wywiad #cba #polityka #polska #bekazprawakow

Zaloguj się aby komentować

Europa słabnie i zapada się. Musi się poszerzyć, żeby liczyć się na świecie - didaskalia#34

https://youtu.be/NozSxhCScZ8

#didaskalia #wywiad #polityka
smierdakow

Hejto nie słucha takich rzeczy, bo Pan Tomasz mówi, że Polska jest silna i bogata jak nigdy

Alky

Zachód Schrodingera - zlewaczały, słaby i upadający, i imperialistycznie ekspansywny jednocześnie xD

LordNargogh

Ta, Europa nic tylko slabnie i chyli się ku upadkowi a 'wshut' poteznieje i ogólnie to wchodzi w złota epokę.

Zaloguj się aby komentować

Re we la cyj ny wywiad z prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim w didaskaliach. 1.5h i dopiero początek przesłuchałem ale z rigczem mówi o sytuacji w #polityka u nas i za granicą.

https://youtu.be/TyhEoB9gRSE?si=Pfobe6y5UpG-8xy9

Ps nie jest pod hehe wpływem

#wywiad #didaskalia
entropy_ userbar
Half_NEET_Half_Amazing

@entropy_ 

właśnie odpalam i lecimy

Zaloguj się aby komentować

Rozmawiam z dr Przemysławem Witkowskim z Collegium Civitas, badaczem ekstremizmów politycznych, autorem licznych artykułów oraz książek, m.in. "Partia rosyjska" czy "Faszyzm, który nadchodzi", o której właśnie rozmawiamy.

A więc faszyzm nadchodzi, ale błędem jest myśleć, że będziemy mieli do czynienia z grupami rekonstruującymi estetykę przedwojennych Niemiec czy Włoch. Zatem co właściwie nadchodzi i czemu jest faszyzmem?

Nadchodzi hierarchiczna autorytarna nacjonalistyczna i ksenofobiczna dyktatura, obiecująca odrodzenie narodowe, wskazująca wroga w mniejszościach religijnych, etnicznych i seksualnych, każąca się zbroić i ogradzać, wszystkich zaś przeciwników traktująca jak zdrajców i wyrzucająca z politycznej wspólnoty. Będą płoty na granicach i wieżyczki strażnicze ponad drutem kolczastym. “Naturalne” role dla kobiet i mężczyzn, tożsamości twarde jak żelazo i spiż, a wszystko co nadto jest, od Złego pochodzić będzie. I to się już krok po kroku dzieje. Kryzys klimatyczny i polityczna niestabilność wypychają z uboższych regionów Ziemi migrantów. Ci ciągną do bogatej Północy. Tak zaś budzą lęk i napędzają poparcie przestraszonych dla skrajnej prawicy. I nie wygląda jakby się to miało zmienić. Ba, sądzę, że proces ten będzie się tylko pogłębiać. To jak to inaczej nazwać? Nie wydaje mi się, że zafiksowanie się na odnajdywaniu “hitlerianów” i “adolfaliów” jest pomocne w zauważeniu gdzie podążamy. Przeciwnie. Żaba już jest gotowana i my jesteśmy tą żabą.

Razem ze swoimi rozmówcami i rozmówczyniami, grzebiecie w źródłach faszystowskiej nienawiści do kolejnych grup: kobiet, homoseksualistów, Żydów, muzułmanów, Romów. Wskazujecie, że ta nienawiść ma długą tradycję, sięgającą setek lat. Czy możemy się zatem nastawiać na to, że uda nam się to wyrugować na przestrzeni jednej czy dwóch kadencji Sejmu? Czy jesteśmy na tą ksenofobię skazani?

Musimy próbować zmniejszać lęk, bo to strach jest niezbędnym nawozem, na którym skrajna prawica może wzrastać. Żywe Biblioteki, edukacja kulturowa i religioznawcza, nauczanie historii tak, aby uniknąć nacjonalistycznej gorączki - to bazowa opcja. Musimy też zakręcać krany, które leją szerokim strumieniem truciznę do politycznego dyskursu. Raz - używając obowiązującego w Polsce prawa, które zakazuje nawoływania do nienawiści, pochwalania przestępstwa czy dyskryminowania grup mniejszościowych. Dwa, przestając finansować te gazetki, portaliki, stowarzyszenia i fundacyjki, który pisowski rząd hojną ręką sypię miliony z naszych pieniędzy. Trzy, przestając utrzymywać z podatków agresywnie rozpolitykowany kler i kontrolowane przez niego uczelnie - KUL, PAT UKSW czy szkołę medialną Rydzyka. Cztery - likwidując publiczne instytucje, które służą tylko i wyłącznie do promocji jednej, nacjonalistycznej, ideologii - IPN, IDZMN i kilka pomniejszych. Nie sądzę, żeby zupełnie zlikwidowało to problem, ale teraz zamiast gasić płomienie, podlewamy je benzyną. I to nie może skończyć się dobrze, jeśli potrwa kolejną ośmiolatkę. 

Inne okoliczności stwarzające dla faszystów przestrzeń także liczą sobie wiele lat i są wbudowane w System, jak choćby kapitalizm, racjonalizm, sekularyzacja, ekologia czy kolejne rewolucje technologiczne. Czy trzeba zatem obalić te idee, by faszystów zatrzymać?

Jak pokazuje przykład PRL i np ZSRR w okresie II wojny światowej, obalenie kapitalizmu nie likwiduje nacjonalistycznych tendencji. Możliwe są też liczne hybrydowe opcje, narodowo-bolszewickie, czy narodowo-komunistyczne, więc nie wiązałbym tak ściśle tych kwestii. Oczywiście, przy braku klasy średniej nie ma szans na taki faszyzm sensu stricto, ale może być i antysemityzm i nacjonalizm, więc cóż mi z tego, że samego faszyzmu nie będzie. Mój wobec niego sprzeciw ma charakter niezgody na dyskryminację i prześladowania mniejszości, a nie jest jakimś politycznym fetyszem. Ja bym powiedział, że faszyzm jest pewną potencjalnością w wielu miejscach, niczym ta camusowska dżuma. Nie wierzę, żeby ludzkie fantazje o porządku, hierarchii i bezpieczeństwie, nawet za cenę wolności obywatelskich i życia sąsiadów mogły kiedyś zniknąć. Chodzi raczej o to, żeby iskra nie padała na łatwopalną ściółkę. I to o nią trzeba przede wszystkim dbać, żeby nas wszystkich nie pochłonął pożar. To trochę jak z tendencją do kradzieży czy czy zdradzania małżonka. Jeśli masz wszystkie potrzeby zaspokojone, akceptujesz i rozumiesz system którego czujesz się częścią i masz możliwość realnego wpływania na jego prawa i zasady, nie będziesz okradał bliźnich, ani puszczał kantem małżonki. Bo i po co? Albo procent takich ludzi będzie tak niewielki, że jeśli będą, pozostaną marginalną aspołeczną niszą. I takiego losu życzę wszystkim faszystom. 

Jak faszyzm może nas zajść z niespodziewanej strony i wejść do centrum na grzbiecie ruchów ekologicznych czy antykapitalistycznych?

Współczesny faszysta jest do pewnego stopnia i ekologiem i antykapitalistą. Zauważa wyzysk i wszechwładzę korporacji a także czuje silny związek z ziemią ojczystą i jej przyrodą. Jednak może być ekologiem i antykapitalistą tylko do pewnego stopnia, bo oba problemy wychodzą poza granice państwa czy narodu. Faszysta zaś ma na wszystko jedną receptę - odrodzenie narodowe, jedność i szczelne granice, jak gdyby zanieczyszczenia, kataklizmy przyrodnicze mogły się zatrzymać na jego kraju opłotkach, bo tak sobie faszysta zażyczył głosem światłego przywódcy. Zamknięcie się zaś w narodowych ramach nie daje na kapitalizm zupełnie nic. Czego przykładem jest Ludowo-Demokratyczna Republika Korei, państwo policyjne, biedne i rządzone żelazną ręką przez trzecie już pokolenie dynastii Kimów. Niezależnie jednak nie traciłbym czujności i uważał na to, że możemy dać się złapać na haczyk “słowiańszczyzny”, “rodzimowierstwa”, “permakultury” czy “ekowioski”, bo i tymi ścieżkami lubią podążać, tak samo zresztą jak ich przedwojenni ideowi przodkowie, faszyści. 

Czy tu i teraz bardziej powinniśmy uważać na Konfederację i archipelag mniejszych grup radykałów, czy na oficjalnie niefaszystowski PiS?

PiS to cynicy, Konfederacja fanatycy. Język jednak mają coraz bardziej nierozróżnialny. Konfederaci wytyczają szlaki i wskazują kierunek. PiS idzie zaś w tę wycinkę jak w dym, widząc kolejne segmenty elektoratu do zaginięcia i nowe języki które może zatrząść do swojego rydwanu ognia. Jedni i drudzy korzystają zaś z tych samych podzespołów i części produkowanych w jednej ideologicznej fabryce, nie mogą więc dziwić liczne transfery w tę czy w tamtą, vide z jednej strony Andruszkiewicz z drugiej Wipler. Konfederacja i małe grupy radykałów więc wydobywają paliwo, którym w piecu pali PiS. Cała ta więc linia produkcyjna jest więc groźna, bo działa w synchronizacji, mimo udawania zwaśnionych. Bez paliwa ta lokomotywa nie pojedzie, ale bez tej całej pisowskiej maszynerii nie pojedzie. Kto więc winny zanieczyszczeniu powietrza - dostawca węgla czy palacz w kotłowni. Tego typu to jest pytanie.

Zaniepokoił mnie ostatni rozdział, w którym Tamir Bar-On mówi o nowoprawicowym podejściu, które polega na długoterminowym przeformatowaniu kultury na modłę faszystowską, a nie na szybki zysk w postaci wygrania tych czy owych wyborów. Jak odbywa się to formatowanie w Polsce? I kto tego dokonuje?

Idealny przykład to “dziecko nienarodzone”. Dawniej mówiono “płód”, “ciąża” i “zabieg”. O “dzieciach nienarodzonych” mówił tylko kler i wywoływało to generalnie śmieszność. Zobacz jednak jakie te dwa języki wywołują różne skojarzenia. “terminacja ciąży” to zabieg medyczny. A co można zrobić z “dzieckiem nienarodzonym”? No tylko zabić. Raz mamy procedurę medyczną, a drugi raz morderstwo. Kolejny przykład to “uchodźcy”. Kiedyś słowo to wywoływało skojarzenie z biednymi uciekinierami ze strefy wojennej. Dziś dzięki ciężkiej pracy dyskursywnej skrajnej prawicy, to pazerne lenie wyciągające rękę po nasz socjal. W obu kwestiach znaczenie zmieniło się za mojego życia. Takich prób przeformułowania naszego myślenia jest dużo więcej, ale szczęśliwie nie są jeszcze tak zauważalne. Aparaty ideologiczne - pisma, portale, publicyści - pracują, żeby przejść w tym jak mówimy z edukacji seksualnej na “seksualizacji” i z “eutanazji” do “eksterminacja starców”. Usuwanie zdeformowanych i chorych płodów, także zabieg in vitro nazywa się “eugeniką”, apartheid “separatyzmem rasowym”, segregację “etnopluralizmem”, “hierarchię” “naturalnym porządkiem”. W tym sensie, pozornie od siebie odległe byty takie jak Kościół Katolicki, Janusz Korwin-Mikke i neopogańscy nacjonaliści grają tu do jednej bramki. Świat ma się cofnąć w czasie, do okresu w którym lokują swoją wyidealizowaną fantazję, a nasz język jest do tego jednym z narzędzi. 

Faszyzm nadchodzi, ale czy musi nadejść?

Ta książka to ostrzeżenie i mam nadzieję że samoniszczącą się prognoza. To tylko ekstrapolacja trendów, a wiadomo, zmiennych z czasem jest tyle, że każdy model zaczyna się walić. Ludzie wychodzili już z gorszych kanałów i liczę że za mojego życia nie będą do tego potrzebowali światowej wojny. Jednak jak się miesza podczas jednej “imprezy”, wciąga nacjonalizm, popija wysokoprocentową ksenofobią i wstrzykuje sobie narcystyczne poczucie wielkości maskując liczne kompleksy, a za pas pakuje się nóż, pałkę, a w kieszeń kastet i idzie na wiec po drodze wyzywając wszystkich sąsiadów i każdego, kto nam się nie podoba z wyglądu, to jak nic będzie z tego masakra.

==========

"Faszyzm, który nadchodzi" jest już w księgarniach. Poleca się bardzo.

#jebacpis #wywiad #putinowskapolska #wiadomoscipolska #polityka
(Tekst nie mój, źródło: Dobiesienia z putinowskiej Polski na fb)
877996f3-6e17-40fd-9b84-fe0b47c2e476
smierdakow

Bardzo ciekawa książka, wcale nie tylko dla zainteresowanych polityką, bo tam ten faszyzm jest omówiony bardzo szeroko

jonas

Kolejny przykład to “uchodźcy”. Kiedyś słowo to wywoływało skojarzenie z biednymi uciekinierami ze strefy wojennej. Dziś dzięki ciężkiej pracy dyskursywnej skrajnej prawicy, to pazerne lenie wyciągające rękę po nasz socjal.

To nie zasługa prawicy, tylko samych "uchodźców", wśród których trzeba się nielicho naszukać, by z tłumu młodych silnych mężczyzn wyłowić jakieś dziecko, kobietę albo starszego człowieka. Po nasz polski socjal akurat ręki nie wyciągają, bo w Polsce jest on nędzny w porównaniu do Francji czy Niemiec. Do pracy się oczywiście ci faceci nie garną, zresztą i tak nie znają języka ani nie mają kwalifikacji przydatnych w Europie.

PanPaweuDrugi

@Wyrocznia ta narracja się już wytarła. Była nieskuteczna kiedyś, jest nieskuteczna dziś. Jedyne, do czego doprowadziło takie etykietowanie przeciwników politycznych, to zwiększająca się przepaść pomiędzy dwiema stronami barykady. Tak, to właśnie to uparte nazywanie ludzi "faszystami" jest po części przyczyną tego, że dzisiaj w Polsce samodzielnie rządzi PiS. Widzę, że lewicy wciąż bardzo trudno to zrozumieć, bo zdarta płyta dalej gra.


Postępująca radykalizacja istnieje i jest faktem, widać to po dążeniach konfederacji. Jednak ludzie, którzy mają taki bajzel w głowach, stanowią pomijalny margines, który nie będzie miał na nic wpływu jeśli nie dostanie paliwa. Akcja-reakcja, nazwijcie wszystkich uczestników Marszu Niepodległości "faszystami", a zobaczycie jak szybko zbuntują się przeciwko tej narracji poprzez zwiększające się poparcie dla jego organizatorów, którzy *rzeczywiście* są radykalnymi nacjonalistami.


Po drugiej stronie politycznej barykady też są ludzie, w większości umiarkowani i dający się przekonać do zmiany zdania. Jak posłuchacie co ich boli i poszukacie kompromisu, to zobaczycie jak daleko można zajść.

Zaloguj się aby komentować

Jak wygląda praca oficera wywiadu wojskowego? Jaka jest historia kariery wojskowej ppłk Macieja Korowaja? Czy bezpieczeństwo Polski jest zagrożone? Jaka jest rola Białorusi w planie Putina? Czy Prigożyn faktycznie został zabity?

Odpowiedzi na te i wiele innych pytań udzielił w długiej i ciekawej rozmowie podpułkownik rezerwy Maciej Korowaj, analityk wojskowy i gość kolejnego odcinka programu "didaskalia"
Robi się coraz ciekawiej...
https://www.youtube.com/watch?v=0AavZT7GpvQ

@wosjko #wywiad #szpiegostwo #wojna #ukraina #bialorus #rosja #podcast
Klopsztanga

@Rebe-Szewach oglądam już godzinę i nic nowego się nie dowiedziałem. Słaby gość tym razem.

Zaloguj się aby komentować

#bekazpisu #afera #wywiad #wiadomoscipolska
Ci debile z PiSu właśnie ostatnio przegłosowali zakaz fotografowania obiektów strategicznych, tymczasem Ola Semeniuk - żona od Harrego Pottera vel Piotra Patkowskieo - wysyła prywatnym mailem nazwiska pracowników Centrum Operacyjnego MON.
Kraj z gówna i patyków. Przecież wywiady innych krajów nawet nie muszą specjalnie się starać w zdobywanie informacji, bo te przygłupy z PiS im wszystko sami na srebrnych tacach przynoszą.
Źródło:
https://twitter.com/winatuska1/status/1683431461985083393?s=20
9e389315-826f-494a-8cab-39886e062c67
5ef4f901-7c2d-4509-8af3-2b83a30e2a3e
GordonLameman

Używanie prywatnego maila do wysyłania państwowych informacji niejawnych, tajnych i poufnych powinno skutkować dymisją natychmiastową. A gdy te dane wyciekną to dodatkowo dożywotni zakaz zajmowania stanowisk państowych.


TO SĄ DEBILE.

starszy_mechanik

Dlaczego nikt nie ocenzurował Jerzego Umeja? xD

qqterens

Oddział obsługi medialnej - prawie same wojsko lol

Zaloguj się aby komentować

Nazywano ich obojnakami. „Jest nas więcej niż rudych” | SKRAWKI

https://youtu.be/sH1DOXXatac

#wywiad #skrawki
Quake

@Half_NEET_Half_Amazing matka brała "specyfiki progestagenowe" to wiele wyjaśnia

Half_NEET_Half_Amazing

@Quake

turbo niesamowita historia

Quake

@Half_NEET_Half_Amazing ogólnie pojebana akcja

ma łeb jak sklep żeby tak wszystko pamiętać i opowiedzieć ze szczegółami

Zaloguj się aby komentować

Ciekawy #wywiad
Długi, ale bardzo ważny. Bo o edukacji.
Rozmawiam z Dorota Łobodą, jedną z liderek ruchu Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji, prezeską fundacji Rodzice Mają Głos członkinią Rady Konsultacyjnej Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, a od 2019 roku także radną Warszawy i przewodniczącą Komisji Edukacji w stołecznym ratuszu.
Zapraszam.
———
Gdy mówimy o pisowskiej rewolucji w edukacji, zwykle mamy na myśli Przemysława Czarnka i jego motywowaną religijnie obyczajową urawniłowkę. Ale zakończone właśnie matury i testy ósmoklasisty to może dobry moment, by przypomnieć, że owa rewolucja zaczęła się wcześniej. Co było jej pierwszym etapem?
Pierwszym krokiem pisowskiej rewolucji w edukacji, o czym mało kto w tej chwili pamięta, było cofnięcie reformy obniżającej wiek szkolny do 6 lat. PiS spełnił wolę Karoliny i Tomasza Elbanowskich, którym udało się wmówić tysiącom rodziców, żeby “ratowali” maluchy przed szkołą. Wraz z podwyższeniem wieku rozpoczęcia szkoły do 6 lat wycofano się z obowiązku przedszkolnego dla pięciolatków. Wspominam o tym, bo to niezwykle istotna zmiana, która pokazuje, że PiS mając na sztandarach wyrównywanie szans edukacyjnych, już pierwszą zmianą wprowadzoną do systemu pokazało, że nie rozumie lub nie chce rozumieć na czym to wyrównywanie szans powinno polegać. Jednym z największych wyzwań publicznej edukacji jest niwelowanie różnic pomiędzy dziećmi z uprzywilejowanych środowisk a tymi ze środowisk słabszych społeczno-ekonomicznie. Najłatwiej jest tego dokonać na najwcześniejszym etapie edukacji. Dzieci wykształconych rodziców z dużych miast idą do przedszkola w wieku trzech lat, dzieci z defaworyzowanych środowisk często dopiero wtedy, kiedy pojawia się obowiązek. W rezultacie, już na starcie są o trzy lata edukacji do tyłu. Wcześniejszy start to również szansa na wyłapanie w porę nieprawidłowości rozwojowych, specjalnych potrzeb edukacyjnych, ale także zaniedbań czy przemocy domowej. PiS szybko po wyborach pokazało, że rozwój dziecka i jego szanse nie są priorytetem.
Matury napisał właśnie rocznik “zreformowany”, który przez cztery lata tłoczył się w przeludnionych liceach. Już w 2019 roku “reforma” została zmiażdżona przez NIK, co oczywiście nie skłoniło nikogo na Nowogrodzkiej do jakiejkolwiek refleksji. Jaki jest bilans likwidacji gimnazjów i jak wpłynie to na wykształcenie kilku milionów młodych ludzi?
Matura tego „zreformowanego” rocznika kończy etap mojej osobistej walki z systemem, którą rozpoczęłam, kiedy moja córka – rocznik 2005 – była w szóstej klasie i szykowała się do wyboru gimnazjum. Wtedy PiS przeszło do drugiego – najsłynniejszego – kroku deformy oświaty czyli likwidacji gimnazjów. Wbrew opiniom ekspertek i ekspertów, wbrew badaniom naukowym, wbrew wynikom międzynarodowego testu PISA, w którym polska młodzież od wprowadzenia gimnazjów pięła się w górę, aby znaleźć się w europejskiej czołówce, ignorując protesty nauczycieli, Zalewska wprowadziła w życie czołowy postulat wyborczy PiS. To, co wówczas nastąpiło zilustruję na przykładzie mojej córki, przedstawicielki „straconego rocznika” jak ich nazywano w mediach.
Wbrew swoim planom musiała zostać na dwa kolejne lata w podstawówce nieprzygotowanej na pomieszczenie dodatkowych roczników. Lekcje rozpoczynały się czasami o 7 rano, na sale lekcyjne zaadaptowano wszystkie możliwe pomieszczenia łącznie z pokojem nauczycielskim, który przeniesiono do małej salki. Ponieważ geniusz pisowskich ekspertów sprawił, że wiedzę z trzech lat gimnazjum postanowiono upchnąć do głów dwunastolatków w czasie krótszym o rok, podstawa programowa pękała od wiadomości, a plany lekcji przyprawiały o trwogę. Ola miała 38 lekcji w tygodniu, prawie tyle ile dorosły godzin pracy, do tego dochodziły prace domowe i przygotowania do sprawdzianów. 
Nikogo nie obchodziło, że nowa podstawa programowa nie przystawała do starej. Feralny rocznik zaczynał naukę geografii i biologii od środka, bo podstawa zakładała naukę tych przedmiotów od klasy 5. Tymczasem oni wcześniej mieli tylko przyrodę. W szóstej klasie skończyli naukę historii na współczesności, aby w siódmej rozpocząć od Kongresu Wiedeńskiego. Absurdów było wiele.
Kiedy Ola uporała się z podstawówką ruszyła do liceum w kumulacji roczników. W 2019 roku do szkół ponadpodstawowych kandydowało ponad 700 tysięcy uczennic i uczniów, zamiast 350 tysięcy, które zazwyczaj starało się o miejsce w tych placówkach. Od początku uprzedzano Annę Zalewską, że skumulowanie w jednym roku uczniów kończących podstawówkę i tych ostatniego roku gimnazjów wywoła niewyobrażalny chaos i stres młodych osób. Tak właśnie się stało. Ola przeszła pomyślnie rekrutację i z przepełnionej podstawówki trafiła do przepełnionego liceum. Wszyscy pamiętamy dramatyczne obrazki z 2019 roku, na których pokazywano kolejki do toalet, ścisk na schodach, tłumy na korytarzach. Niektóre szkoły wprowadzały ruch jednokierunkowy na schodach w trosce o bezpieczeństwo uczennic i uczniów. W szkołach ponadpodstawowych rozległy się narzekania nauczycieli, że nowy rocznik w porównaniu z absolwentami gimnazjów umie znacznie mniej. Rodzice w panice zapewniali korepetycje, aby wyrównywać braki. Po pierwszym semestrze nastąpiła katastrofa, której nie dało się przewidzieć – pandemia.
Kiedy młodzież po półtora roku izolacji wróciła do szkół, dowiedziała się o zasadach i zakresie nowej matury. Kolejny eksperyment na żywym organizmie. Zasady i zakres materiału zmieniały się jak w kalejdoskopie. Ostatnie zmiany Przemysław Czarnek ogłosił w marcu, dwa miesiące przed egzaminem. Ostatecznie matura, według ekspertów, była dość łatwa. Pisowski rząd musi przecież udowodnić sukces reformy. 
Kiedy 18 maja na 10 dni przed swoimi osiemnastymi urodzinami moja córka przystąpiła do ostatniego egzaminu, odetchnęłam z ulgą. Podobnie jak rodzice 350 tysięcy uczennic i uczniów z feralnego rocznika.
Jaki jest bilans likwidacji gimnazjów i jak wpłynie to na wykształcenie kilku milionów młodych ludzi?
Trudno znaleźć jakieś pozytywy. Anna Zalewska uzasadniając konieczność tzw. reformy, powoływała się na rzekomo wysoki poziom przemocy w gimnazjach. Ale po pierwsze – badania Instytutu Badań Edukacyjnych wskazały, że najwięcej przemocy jest w podstawówkach, a po drugie – przemoc nie znika jeśli przenosi się dzieci do innego typu szkoły. Trudności związane z okresem dojrzewania związane są z wiekiem, a nie typem szkoły, do tego gimnazja nauczyły się radzić sobie z problemami nastolatek i nastolatków, miały zespoły nauczycieli i specjalistów. W wyniku deformy zespoły i kapitał, który wypracowały zostały zniszczone. A przemoc wśród nastolatków oczywiście nie zniknęła. 
Z deformą Zalewskiej związany jest jeszcze jeden, niespotykany w świecie, skutek – skrócenie czasu edukacji ogólnej. Kraje zachodnie dążą do wydłużenia czasu edukacji ogólnej wiedząc, że wpływa to na poziom wykształcenia całych społeczeństw. My poszliśmy w przeciwnym kierunku. PiS skrócił czas obowiązkowej edukacji ogólnej z dziewięciu do ośmiu lat. Pozbawił też młodzież z małych ośrodków szans na lepszą edukację, którą dawały dobrze wyposażone gimnazja w większych miastach. Teraz młodzież przez osiem lat uczy się w statystycznie gorzej wyposażonych wiejskich szkołach, co zmniejsza jej szanse na dostanie się do dobrych liceów czy techników. Tak to właśnie PiS wyrównuje szanse.
Jak w ogóle skomentować fakt, że usunięcie edukacji antydyskryminacyjnej było wprost realizacją postulatu Ordo Iuris, z czym Zalewska niespecjalnie się kryła? I jakie są tego efekty?
Z edukacją antydyskryminacyjną nigdy nie było dobrze w polskiej szkole. Ale na kilka lat przed przejęciem władzy przez PiS jej elementy trafiły wreszcie do podstaw programowych. Nie na długo. Nienawidzące różnorodności i praw człowieka Ordo Iuris suflujące pisowskiemu rządowi rozwiązania, doradziło ministrze wycofanie edukacji antydyskryminacyjnej z naszych szkół. Anna Zalewska nie lubiła korzystać z rad ekspertek i ekspertów, za to nadzwyczaj chętnie skorzystała z rady fundamentalistycznej organizacji, która postanowiła nie ograniczać się do ochrony praw płodów i zajęła się dziećmi narodzonymi.
Wycofanie edukacji antydyskryminacyjnej wskazało kierunek w jakim ma iść polska szkoła. Otwartość i akceptacja różnorodności przestały być liczącymi się wartościami. 
Zastąpiły je Bóg, Honor i Ojczyzna. Dość symbolicznie z podstawy programowej dla klas 1-3 zniknęło pojęcie „tolerancja”. Jednocześnie władza i sprzyjające jej media rozpoczęły nagonkę na osoby LGBT+. Z badań opublikowanych przez Kampanię Przeciw Homofobii wiemy, że ponad 70% nastolatków LGBT+ miewa myśli samobójcze. Znamy imiona młodych osób, które z powodu homofobii czy transfobii odebrały sobie życie. Kiedy aktywistka Marta Puczyńska w geście protestu napisała sprayem na murach MEN imiona tych dzieci, ówczesny minister Piontkowski martwił się wyłącznie zniszczoną elewacją.
Gdy edukacja antydyskryminacyjna wypadła z programu, szkoły zaczęły łatać dziury, zapraszając do siebie organizacje pozarządowe. Do akcji ponownie wkroczyło Ordo Iuris.
Polska szkoła wiele już przeżyła i nauczyła się działać przez lata w trybu awaryjnym. Olbrzymim wsparciem od wielu lat są organizacje pozarządowe zapewniające różnorodne zajęcia i warsztaty. Wchodzą do szkół, aby uzupełniać to, czego brakuje w podstawach programowych i czego nauczycielki i nauczyciele zobowiązani do ich szczegółowej realizacji, nie są w stanie zapewnić na lekcjach. To nie są wyłącznie warsztaty ze znienawidzonych przez władzę edukacji seksualnej czy antydyskryminacyjnej. To również edukacja regionalna, artystyczna, historyczna, językowa czy klimatyczna. Obsesyjne w tropieniu gender Ordo Iuris postanowiło wkroczyć i tu. Opublikowało raport „Chrońmy dzieci” z listą organizacji, które nie powinny być wpuszczane do szkół. Na liście oprócz zapewniającego edukację seksualną Pontonu znalazło się również Amnesty International (wiadomo, po co dzieciom wiedza o prawach człowieka). Najbardziej kuriozalne było umieszczenie na tej liście Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, która zajmuje się przeciwdziałaniem przemocy wobec dzieci. Ordo Iuris kolportowało i robi to nadal tzw. oświadczenia rodzicielskie, w których rodzice deklarują, że nie zgadzają się na żadne formy edukacji równościowej seksualnej czy antyprzemocowej. 
Kolejnym krokiem była de facto likwidacja przedmiotu Wiedza o Społeczeństwie. Uczniowie i uczennice nie tylko mieli nie być uczeni tolerancji, ale także tego, jak funkcjonuje państwo i czym jest demokracja. Jaki był tego cel i jakie są efekty?
Demokracja i prawa człowieka nie są dla władzy ważne. Edukacja obywatelska straciła na znaczeniu. Przed Zalewską była prowadzona od czwartej klasy w ramach przedmiotu Historia i Społeczeństwo, teraz wchodzi dopiero w klasie ósmej. I jest to jedyny rok, kiedy wszystkie uczennice i uczniowie tę edukację mają. W liceum WoS nie jest już dla wszystkich, a tylko dla tych, którzy chcą ten przedmiot rozszerzać na maturze. PiS nie chce myślących krytycznie, samodzielnych i umiejących się przeciwstawić władzy obywatelek i obywateli. Chce społeczeństwa posłusznego i głosującego na prawicę w kolejnych wyborach. Wprost mówił o tym zarówno Zbigniew Ziobro jak i Ryszard Terlecki. Kolejni ministrowie mają wcielać w życie tę upiorną wizję. Kierują się obsesjami i uprzedzeniami zamiast wiedzy. Wcielają w życie narodowo-konserwatywną wizję, utrwalają tradycyjne role, odrzucają różnorodność. Mówiąc wprost – odrzucają wartości Unii Europejskiej widząc w nich zagrożenie.
Po przyjściu Czarnka okazało się, że może być znacznie gorzej niż było. Jak byś skomentowała sam fakt, że ktoś związany ze skrajną prawicą, powielający homofobiczne i antyzachodnie bzdury - w ogóle został ministrem odpowiedzialnym za edukację?
Dla Czarnka szukano miejsca w rządzie. Chodziły słuchy, że zastąpi Ziobrę, ale jego nie tak łatwo się pozbyć. Znaleziono więc dla Czarnka alternatywę w postaci ministerstwa edukacji, do którego dodano jeszcze naukę. Na edukacji Czarnek się nie zna, od nauki woli religię. 
Jest wygodny dla PiSu, zagospodarowuje ich najtwardszy elektorat. Opowiada bzdury o przywracaniu wartości w szkole, o spełnianiu woli rodziców. Straszy nieistniejącą ideologią LGBT czy gender. Zamiast zajmować się realnymi problemami polskiej szkoły: kryzysem psychicznym dzieci i młodzieży czy brakiem nauczycieli, pokrzykuje o deprawacji dzieci i o roli kobiet, które powinny rodzić dzieci. Obsesyjnie reaguje na każdą wzmiankę o edukacji seksualnej czy różnorodności. Próbuje centralizować szkołę i przekazać więcej władzy podległym sobie kuratoriom. Dwukrotne veto prezydenta pod Lex Czarnek go nie zniechęca. Atakuje i obraża przeciwników z niespotykanym chamstwem. Krzyczy z mównicy sejmowej, a PiS za namową Janusza Kowalskiego klaszcze mu na stojąco. Podoba się naszej władzy taki minister.
Czarnek jest znany ze swojej krucjaty przeciw “ideologii LGBT”. Jak te narracje wpływają na młodzież?
Minister wymyśla sobie problemy i z nimi walczy ignorując te prawdziwe. W żadnym innym kraju Unii Europejskiej nie byłoby możliwe, aby członek rządu mówił, że osoby LGBT nie są równe ludziom normalnym. To słowa haniebne i szkodliwe w ustach osoby odpowiedzialnej za edukację. Politycy powinni brać odpowiedzialność za swoje słowa. To co dla nich jest polityczną grą, może popchnąć nastolatka do próby samobójczej. Jeśli minister jest homofobem, a szkoła nie zapewnia wsparcia i bezpieczeństwa, to może skończyć się czyjąś tragedią. Brak edukacji równościowej i seksualnej zmniejsza poziom akceptacji osób LGBT+. Polska zajęła ostatnie miejsce w Europie w rankingu ILGA Europe pokazującym realizację praw osób LGBT. Minister Czarnek na pewno jest dumny z wyniku.
Perłą w koronie czarnkowej rewolucji jest przedmiot Historia i Teraźniejszość oraz… dzieło… Wojciecha Roszkowskiego. Jak to w ogóle nazwać? Prawicowym strumieniem świadomości?
Celem HiTu jest jednostronne i nieprawdziwe przedstawienie najnowszej historii Polski z perspektywy narzuconej przez obecnie rządzącą partię. Do prac nad podstawą programową zostali zaangażowani prawicowi, konserwatywni historycy reprezentujący jedną uczelnię – KUL, w większości związani ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości, co budzi poważne wątpliwości co do ich niezależności. Niezależni eksperci m.in. z PAN i Polskiego Towarzystwa Historycznego zarzucają podstawie programowej tego przedmiotu ideologizację i narzucanie uczniom jedynej wizji przeszłości. 
Uczniowie mają na przykład wyjaśniać, dlaczego katastrofę z dnia 10 kwietnia 2010 roku należy traktować jako największą tragedię w powojennej historii Polski. Zastosowano nowe podziały historyczne by zasłonić pewne fakty, zjawiska czy nazwiska, a wydobyć na pierwszy plan inne. Jest stan wojenny i Jaruzelski, ale nie ma Wałęsy i roku 1980. Pominięto rok 1976 i Komitet Obrony Robotników. Umniejsza się znaczenie roku 1989, za to podkreśla znaczenie 1991. Słabo doceniona jest waga przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Pojawiają się pojęcia rodem z prawicowej publicystyki: ideologia poprawności politycznej czy ekologizm.
Czarnek jako cel wyraźnie określił odzyskanie pokolenia nieświadomych młodych Polaków. W ten cel znakomicie wpisuje się promowany przez niego podręcznik autorstwa prof. Roszkowskiego, zrecenzowany i zatwierdzony w błyskawicznym tempie, podczas gdy podręczniki innych wydawnictw tygodniami czekały na dopuszczenie. Tę publikację trudno nazwać podręcznikiem. Należałoby ją zignorować gdyby nie fakt, że jest rekomendowana przez ministerstwo i może trafić do szkół. Książka jest zbiorem kontrowersyjnych opinii autora często obraźliwych dla grup naszych obywatelek i obywateli. Można ją nazwać strumieniem świadomości autora. Na pewno zawiera głównie jego opinie, a nie przedstawione w sposób obiektywny fakty.
Często spotykam się z poglądem, że działania PiS w oświacie powodują kontrreakcję społeczną i że nie ma się czym przejmować, bo “rodzice wytłumaczą młodzieży jak jest”. Podzielający ten pogląd często powołują się na swoje doświadczenie z czasów PRL-owskiej szkoły i wskazują, że uodpornili się na ówczesną propagandę. Czy można więc odetchnąć z ulgą i po prostu poczekać aż PiS się przewróci?
Nie, nie można. To bardzo niebezpieczny sposób myślenia. Ile jest domów, w których prowadzone będą tajne komplety? Ilu rodziców ma wiedzę, kompetencje i czas na odkłamywanie szkolnej propagandy?
A co z siedmiolatkami, które chłoną propagandę jak gąbkę i w ramach konkursu „Murem za polskim mundurem” rysują strażników granicznych mierzących z karabinów do uchodźców na białoruskiej granicy? Jak wytłumaczyć maluchowi, że strażnicy wyrzucający ludzi do lasu na pewną śmierć to zbrodniarze, nie bohaterowie. Małe dzieci ufają szkole i są wobec propagandy bezbronne. Nie oddychajmy więc z ulgą. Bijmy na alarm. 
Jeśli jesienią Kaczyński odda władzę i ktoś porządnie naprawi system edukacji - jakie straty będą już nieodwracalne?
Straciliśmy tysiące nauczycielek i nauczycieli. Odeszli z powodu żenujących pensji, ale również braku szacunku i pogardy płynącej od rządzących. Mieli dość chaosu, biurokracji i indoktrynacji. Oni już do szkół nie wrócą, a na ich miejsce nie ma nikogo. Będziemy latami te straty odrabiać. 
Dzieci i młodzież, które PiS próbuje ociosać i wychować według narodowo-katolickiego szablonu, nie dostaną drugiej szansy. Drugi raz nie będą w szkole. Jeśli ich rodziców było stać na edukację niepubliczną i korepetycje, jeśli pochodzą z domów o wysokich zasobach społeczno-ekonomicznych wyjdą z systemu mniej poturbowane. Ale nie na tym powinna polegać edukacja. Uporczywie powracam do tego, że każde dziecko, niezależnie od środowiska, z którego pochodzi powinno mieć równe szanse rozwoju. Prawo i Sprawiedliwość z każdym rokiem obniża jakość publicznej edukacji.
Stawka jest więc wysoka?
Moim zdaniem najwyższa. Jeśli PiS będzie rządził kolejną kadencję w edukacji publicznej nie będzie już czego zbierać.
#jebacpis #wiadomoscipolska #putinowskapolska #polityka
(Tekst nie mój, źródło: Doniesienia z putinowskiej Polski na fb)
a74f3eb4-40a8-4dd5-92a5-2c7bebf49d70
Jarem

@Wyrocznia

A po czym będzie co zbierać, jak zostaną na kolejną kadencję? Chyba tylko kościoły i nowogrodzka się ostaną

Morfi_pl

Ale z drugiej strony patrząc na to, po co dzieciom w klasach 1-3 wiedza na temat Lgbtp? Tolerancja tak, ale nie co się robi pod kołderką...

Z resztą ten cały ruch lpgtdi dla mnie jest bardzo podobny do amerykańskiego blm, który okazał się oszustwem i wyciąganiem publicznej kasy. Czy my nie mamy większych problemów niż takie, co kto robi pod kołderką? Moim zdaniem to powinno zostać w sypialni, a nie wychodzić na ulice. To odwracanie kota ogonem i szukanie na siłę tematów zastępczych aby tylko przykryć kolejne machloje tych u koryta.

Z perspektywy ojca dziecka chodzącego do 1 klasy, tematy LPG nie powinny być poruszane co najmniej do klasy 5-6, kiedy to dziecko.ma już jakąś swoją świadomość. Wszak do 4 klasy podstawówki, dziewczynki i chłopcy na wf przebierają się razem.

Jestem za tolerancją, trzeba tego uczyć od początku ale jestem też za zdrowym rozsądkiem w tej kwestii. A na pewno zdrowe nie jest, że 8 latek ma się identyfikować jako "ono" bo w szkole mówią że to jest fajne. To tak jak każdy może podnosić słowo rasizm, gdy tylko cokolwiek nie poszło po Twojej myśli. Nie zdałeś egzaminu? Pytania były rasistowskie albo oceniający jest rasistą. Nie dostałeś pracy bo byli lepsi? Rasizm bo mam pieprzyk na plecach i to przez to mnie nie przyjęli.

I tak można wymieniać takie rzeczy. Sorry ale szkoła podstawowa, a szczególnie edukacja wczesnoszkolna to nie miejsce na parady LPG. Niech dzieci się nauczą czytać i pisać dobrze, aby te podstawowe umiejętności były dobrze nabyte. A nie 8 klasa i dziecko ledwo duka czytankę z podręcznika na polskim.

regisek

@Morfi_pl nie zgodzę się. Akurat właśnie trzecia klasa i byś się zdziwił co dzieciaki wygadują. Zwłaszcza ładnie widać co się w domach mówi i kto jest wykształcony a kto nie. I nasze dzieci od małego wiedzą podstawy plus o gejach i lesbijkach i dzięki temu raz zaprotestowały a raz nie dały się wmanewrować jak jakaś patola zaczęła o pedałach gadać. Wiedza nie szkodzi.

PornoKing

Ale typie takie bzdury piszesz, że przykro się robi. Dajesz płaszczyk rozumiem wiem że potrzebne i tekst o 8 latku, który ma zaimek wybrać.


Edukacja jest cholernie ważna, i masz tu Hit brak Wosu itd. To są rzeczy, które szkodzą każdemu z nas w przyszłości. Nie zależnie od poglądów.

matips

Polacy doskonale wiedzieli co wybierają. To świadomy i przemyślany wybór Polaków, aby oddać edukację w ręce ludzi niekompetentnych. Coś za coś - albo chcecie mieć 500+ albo żłobki i przedszkola.

Zaloguj się aby komentować

Janusz Gajos i Tomasz Raczek rozmawiają o filmie "Żółty szalik" Janusza "Kuby" Morgensterna
Pokaz filmu odbył się w ramach przeglądu filmów Janusza „Kuby” Morgensterna w dniach 15-18 listopada 2022 w kinie Kultura w Warszawie.
https://www.youtube.com/watch?v=qTZ89CmhdwE
https://www.hejto.pl/wpis/quot-zolty-szalik-quot-janusz-gajos-kunszt-picia-wodki-kultowa-scena-niebo-alkoh
#filmy #zoltyszalik #januszgajos #alkoholizm #wodka #tomaszraczek #wywiad #rozmowa

Zaloguj się aby komentować