Dziś ciekawostka z cmentarnych zarośli Niektóre krzewy, początkowo sadzone w ogrodach i parkach jako rośliny ozdobne, trafiały z czasem także na cmentarze. Tak stało się też w przypadku śnieguliczki – co najmniej w pierwszej połowie XX wieku, a prawdopodobnie jeszcze wcześniej. Najczęściej rozmieszczano ją na obrzeżach cmentarzy, by tworzyła tam naturalne, zwarte żywopłoty.
Śnieguliczka zaczęła też odgrywać pewną rolę w przystrajaniu mogił. W czasach, kiedy zdecydowana większość grobów nie miała kamiennych pomników, porządki przed świętem Wszystkich Świętych ograniczały się często do odchwaszczenia grobu, posypania go z wierzchu czystym piaskiem i obłożenia go jedliną. W niektórych regionach dodatkowo układano na takich mogiłach krzyże z owoców śnieguliczki – taka dekoracja była nie tylko estetyczna, ale i zarazem całkiem trwała, bo owoce tego krzewu mogą przetrwać praktycznie całą zimę. W dodatku ich biel mogła mieć też znaczenie symboliczne, na przykład wiązać się z czystością.
Miejscami takie praktyki przynosiły dość nieoczekiwane, choć jak najbardziej naturalne konsekwencje. W miarę jak dany grób, część cmentarza lub nawet cały cmentarz pogrążał się w zapomnieniu i zaniedbaniu, mogiły zaczynały stopniowo zarastać śnieguliczką, która powyrastała z układanych na nich owoców.
Zarośla śnieguliczki napotkane w nietypowym miejscu – na przykład w środku lasu, gdzie normalnie raczej nie powinna rosnąć – mogą niekiedy wskazywać na to, że znajdował się tam kiedyś cmentarz. Podobnym wskaźnikiem bywa też lilak (Syringa vulgaris), również chętnie sadzony w przeszłości w pobliżu grobów.
#ciekawostki #przyroda #natura #rosliny #krzewy #zwyczaje #cmentarze
tag serii: #7ciekawostekprzyrodniczych