#inflacja

21
650
Yes_Man

@bori wylosowałeś @cebulaZrosolu ?

szatkus

Ostatnio kupowałem za 2zł/kg. To jest niby drogo?

Fly_agaric

Co ziemniaki?? Gotowej sałatki się nie chce wysyłać?

Zaloguj się aby komentować

Popatrzcie jak nas kantują! Mamy taką ulubioną przyprawę do kurczaka firmy Kamis. Żona dzisiaj ją kupiła, ale przypadkiem wśród przypraw znalazła stare, zapomniane opakowanie sprzed 2 lat. Cena wzrosła z 1,80 zł do 2,20 zł, czyli o +22%, co jeszcze jest akceptowalne, bo przecież wiele produktów spożywczych podrożało. Pytanie: kupujesz ten produkt?


Jeśli chcecie zabawić się w detektywa co jest nie tak, nie czytajcie spojlera poniżej, tylko popatrzcie na zdjęcia.


Spojler:


Na pozór oba opakowania przyprawy wyglądają identycznie, skład jest dokładnie ten sam. Ale bystre oko podejrzliwego konsumenta zauważy, że zmniejszyła się waga produktu. W opakowaniu już nie jest 30 gramów tylko 20! Jaka jest więc rzeczywista podwyżka produktu?


Spojler 2:


2 lata temu 10 gramów produktu kosztowało 0,60 zł

Dzisiaj 10 gramów produktu kosztuje 1,1 zł

A więc cena wzrosła tak naprawdę o +83%.


Ktoś może skomentować: "ojej, stać mnie, żeby zapłacić te kilkadziesiąt groszy więcej". Ale czy ta podwyżka dotyczy tylko tej jednej przyprawy do kurczaka?

Produktów, których wzrosła cena i którym zmniejszono gramaturę, było dużo więcej w ostatnich latach. Fachowo nazywa się to downsizing, to znaczy producent sprzedaje mniej produktu za wyższą cenę. Tak więc inflacja może być dużo wyższa niż nam się wydaje.


#kuchnia #swiatprzypraw #inflacja #downsizing #oszukujo

592d59c7-3a7c-4fb2-9eb0-dc199fe40df3
cd3d0f30-7248-4172-b813-2cdb85e2425d
starebabyjebacpradem

@Lemon_ A po gówno kupować gotowe mieszanki, przeczytaj skład i sobie na swój smak skomponuj kopię z innych przypraw.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o obniżeniu stóp procentowych Narodowego Banku Polskiego o 0,25 punktu procentowego. Od 9 października 2025 r. nowe poziomy stóp procentowych NBP wynoszą: stopa referencyjna 4,50 proc. (w skali rocznej), stopa lombardowa 5,00 proc. (w skali rocznej), stopa depozytowa 4,00 proc. (w skali rocznej), stopa redyskontowa weksli 4,55 proc. (w skali rocznej) oraz stopa dyskontowa weksli 4,60 proc. (w skali rocznej).


#finanse #inflacja #wiadomoscipolska #kredythipoteczny #heheszki

b2b73ad2-8c7f-48d2-abcd-27a6d7cfc8b5

Zaloguj się aby komentować

Wrzesień przyniósł nieoczekiwaną stabilizację inflacji CPI w Polsce. Roczna dynamika indeksu cen dóbr konsumpcyjnych utrzymała się  3%, wciąż jednak  przekraczając 2,5-procentowy cel NBP.


Natomiast względem sierpnia indeks cen dóbr konsumpcyjnych (czyli właśnie CPI) pozostał bez zmian (0,0% mdm) i to już drugi miesiąc z rzędu. Także w sierpniu CPI pozostał na poziomie z lipca, kiedy to z kolei był o 0,3% wyższy niż w czerwcu.

W rezultacie średni miesięczny wzrost CPI za ostatnie trzy miesiące wyniósł 0,17%. Przy utrzymaniu takiego momentum przez kolejne 12 miesięcy za rok inflacja CPI wyniosłaby 2,02%. A zatem mieściłaby się w ramach dopuszczalnego odchylenia (+/-1 pkt. proc.) od 2,5-procentowego celu inflacyjnego NBP.



https://www.bankier.pl/wiadomosc/Inflacyjna-niespodzianka-we-wrzesniu-2025-Inflacja-CPI-utrzymala-sie-ponizej-3-9016985.html


#wiadomoscipolska #gospodarka #ekonomia #inflacja

Zaloguj się aby komentować

A wiedzą drogie hejtusie, że cena zbóż jest trzykrotnie mniejsza niż przed rokiem, rolnicy mają fest urodzaj.;) Cena gazu wróciła do poziomów sprzed wojny. Jedynie prąd jest w k⁎⁎we drogi ale większość piekarni i tak ma już założoną fotowoltaikę i magazyny energii. Koszty pracy faktycznie wzrosły, mówię to jako przedsiębiorca.


I teraz pytanie do was. Jak bardzo spadła cena chleba u was w ulubionej piekarni?

#inflacja #pytanie

serel

Przesiadłem się na #bojowkapiekarska , lidlomix robi brrrt i ciasto zagniecione ( ͡° ͜ʖ ͡°)

6502

@paulusll Wprawdzie cena chleba wzrosła, ale za to waga bochenka spadła ¯\_(ツ)_/¯

Nemrod

Nie mają fotowoltaiki i magazynów, a jeśli, to na oświetlenie i na waciki. Obstawiam, że takie obiekty są prądożerne w opór, więc tych paneli trzeba "nieco" więcej, niż na południowej stronie dachu (zakładając, że mają ten dach dostępny, że mogą na nim postawić panele, że wokół nie ma zabudowy, która daje notoryczny cień). Musieliby mieć farmy paneli w innym miejscu, na osobnej działce np. poza miastem. Da się tak?

Zaloguj się aby komentować

Ragnarokk

@Half_NEET_Half_Amazing

Wykres dla tych, co rozumieją pochodne

dolitd

Czerwone to cena kebaba, niebieskie to inflacja. Cena kebaba wzrasta pomimo inflacji; w 2022 wzrosła razem z inflacją, rosła dalej, pomimo spadku inflacji i wróciła do normalnego wzrostu w tym roku.

Zaloguj się aby komentować

Nowy dzień, nowe podwyżki.


Właśnie mi przyszło info o podwyżkach cen za uslugi z zupełnie różnych branży.


Księgowość +15% od 1 września.


Kowal +20% od 1 września.


W zeszłym roku było to odpowiednio 5 i 10%.


Jak tam cel inflacyjny? 4% czy coś podobno.


Ciekawe czasy nadchodzą.


#hydepark #gospodarka #inflacja

Marchew

@kitty95 @jimmy_gonzale Poczekajcie aż wejdzie KSeF.

Wg. rządowej propagandy mniej papierów, mniej pierdologii, wszystko w automacie.

Obstawiam że w praktyce będą potrzebne kolejne etaty.

Zaloguj się aby komentować

Taki ciekawy przelicznik...


W Polsce w 2005 roku wartość 20, 50 i 100 złotych w porównaniu z obecnym rokiem 2025 daje wgląd w ostatnie 20 lat...


Aby porównać wartość pieniądza z 2005 roku do tej z 2025 roku w Polsce, musimy uwzględnić inflację, czyli wzrost ogólnego poziomu cen w gospodarce. Innymi słowy – przez 20 lat siła nabywcza złotówki spadła, co oznacza, że za te same pieniądze można dziś kupić znacznie mniej niż w 2005 roku. Żadna tam Eureka, no ale zawsze to fakt.


Według danych GUS, inflacja w Polsce w latach 2005–2024 wyniosła łącznie ok. 85–95%, a biorąc pod uwagę prognozy na 2025, całkowity wzrost cen za te 20 lat sięga około 100% (czyli ceny się podwoiły). Oznacza to, że:


20 zł w 2005 roku ≈ 40 zł w 2025 roku (wartość nabywcza)

50 zł w 2005 roku ≈ 100 zł w 2025 roku

100 zł w 2005 roku ≈ 200 zł w 2025 roku


Jeśli w 2005 roku za 100 zł można było np. zatankować pełny bak paliwa, zrobić solidne zakupy spożywcze lub kupić dobrą książkę i pójść do kina – to w 2025 roku potrzeba już ok. 200 zł, by kupić mniej więcej to samo.


Smuteczek...


#pieniadze #inflacja #ekonomia #polska

46b09a7d-2673-4b02-aacc-a9c9164223b0
Eber userbar
JestPanZerem

200zl i pełny bak paliwa? Chyba do kosiarki

cebulaZrosolu

@JestPanZerem mi tyle wychodzi jak tankuje podtlenek elpidżi xD

BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@Eber ten przelicznik nie ma znaczenia, jeśłi nie zestawi się go z medianą zarobków.

w 2005 mediana to była 2500 złotych

w 2025 mediana to 6882 złotych

kitty95

@BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta te przeliczniki nie mają znaczenia jeżeli się ich nie zestawi ze wzrostem cen energii i dóbr podstawowych. Wtedy ta mediana z 2025 zaczyna bardzo blado wyglądać.

BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@kitty95 tak można drążyć w nieskończoność

Zaloguj się aby komentować

Każdy ma jakieś słabości. Ja np. lubię tosty z Mc i czasem jak rano gdzieś jadę, to wybieram śniadanie na Mc. Ale ja nie o tym.


Mój typowy zestaw, czyli trzy tosty i herbatka, podrożał od zeszłego tygodnia z 26,10 na 28,70, czyli okrągłe 9%.


Musi tak być, bo jak mnie ostatnio jeden hejtoekspert wytłomaczył, żyjemy w czasach niebywałej prosperity i wszyscy się bogaco. Osobiście nie odczuwam, ale to pewnie przez to, że jestem zwykłym bogaczem z 2 progu, a nie jakimś lekarzem czy budowlańcem.


#hydepark #gospodarka #inflacja #paragonygrozy

3b551326-a2de-482e-b075-134e6b28a943
Z_buta_za_horyzont

Zawsze się zastanawiałem kto je te paskudne śniadania w MCDONALD'S .

Pirazy

@Z_buta_za_horyzont jak to kto? Drugi prog, inny swiat, inni ludzie

Hilalum

@Z_buta_za_horyzont przecież te ich kajzerki są lepsze od burgerów ze spalonym na wiór kotletem

GazelkaFarelka

@kitty95 Kup sobie toster i kubek termiczny na herbatę, problem solved.

Dają takie ceny a nie inne, bo są ludzie, którzy je zapłacą.

Z_buta_za_horyzont

@GazelkaFarelka Poprawi się stan konta i kilkukrotnie smak .

MementoMori

@GazelkaFarelka drugi próg podatkowy zobowiązuje jeść na mieście.

kitty95

Tego oczekiwałem. C⁎⁎j że coś podrożało 10%, najbardziej istotne co i gdzie ktoś żre. Im szybciej ten spierdolony naród wymrze, tym lepiej.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zyskflacja w Polsce – jak firmy przejęły inflację i wypchnęły pracowników z gospodarki


Wbrew oficjalnym narracjom o walce z inflacją, o trudnym otoczeniu makroekonomicznym i konieczności „zaciskania pasa”, dane pokazują coś zupełnie innego: inflacja w Polsce została przejęta przez firmy jako okazja do maksymalizacji zysków kosztem realnych wynagrodzeń. To zjawisko nosi nazwę zyskflacji (ang. profit-led inflation) – i choć jego istnienie było przez długi czas ignorowane, dziś widać je czarno na białym na danych z GUS, NBP i analiz ekonomistów. W tym modelu firmy nie tylko nie ponoszą ciężaru inflacji, ale wręcz ją wykorzystują jako narzędzie do transferu wartości dodanej z pracowników na rzecz kapitału.


Udział wynagrodzeń w PKB, który w latach 2016–2021 systematycznie rósł, w 2022 roku gwałtownie się załamał. Spadł do poziomu z 2014–2015 roku, niwelując wszystkie zyski płacowe, jakie udało się osiągnąć przez ponad pięć lat. Równolegle udział nadwyżki operacyjnej brutto (czyli zysków firm) w wartości dodanej istotnie wzrósł. Inflacja, która nominalnie miała być „neutralna” dla podziału dochodów, okazała się być wehikułem redystrybucji – ale nie z góry w dół, lecz odwrotnie. Wzrosty cen finalnych były wyższe niż wzrosty kosztów produkcji, co pozwoliło firmom zgarnąć lwią część nadwyżki. W produkcji przemysłowej aż 85% wartości wzrostu cen trafiło do firm, nie do pracowników.


Zyskflacja działa według prostego mechanizmu: gdy wzrasta inflacja, firmy podnoszą ceny szybciej niż rosną im koszty. Klienci, nie mając punktu odniesienia i porównania, akceptują nowe ceny. Płace rosną dużo wolniej, a często w ogóle nie nadążają za inflacją – szczególnie w sektorach opartych na pracy fizycznej, gdzie istnieje duża podaż zewnętrzna (migranci, APT, rotacja). Dzięki temu realna wartość płac spada, a realna wartość marży rośnie. Firmy mogą utrzymać lub nawet poprawić rentowność, mimo ogólnego kryzysu – ale odbywa się to kosztem pracowników, którzy są odcinani od owoców swojej pracy.


To nie jest efekt przypadku. Firmy od dawna wiedzą, że pod pretekstem inflacji mogą przeprowadzać podwyżki cen, które nie mają pokrycia w kosztach, a służą jedynie poprawie wyniku finansowego. W sektorze przemysłowym – szczególnie w eksporcie – sytuacja jest jeszcze bardziej jaskrawa: ceny eksportowe rosną dynamicznie, ale udział płac w wartości dodanej spada. To oznacza, że polscy robotnicy przemysłowi, mimo że ich praca zasila nadwyżkę handlową kraju, nie otrzymują z niej niemal żadnej korzyści. Wzrost cen produktów nie idzie w parze ze wzrostem wynagrodzeń. Korzyści są przechwytywane przez właścicieli, akcjonariuszy, zarządy i agencje pośrednictwa.


W tym samym czasie na rynku pracy trwa ofensywa propagandowa agencji zatrudnienia i pracodawców, którzy twierdzą, że bez masowego importu taniej siły roboczej z Azji „gospodarka się zawali”. To fałsz. Problemem nie jest brak ludzi, tylko brak ludzi gotowych pracować za stawki nieadekwatne do kosztów życia, zdrowia i inflacji. Polacy po czterdziestce, mimo doświadczenia, są wypychani z rynku pracy, ponieważ nie zgadzają się na wyzysk, nie chcą mieszkać w sześć osób w baraku i oczekują uczciwego traktowania. Tymczasem cały system wynagradzania – oparty na dumpingowych umowach, pracy agencyjnej i outsourcingu – został zaprojektowany właśnie po to, by takich ludzi eliminować jako zbyt „kosztownych”.


Jeśli zyskflacja nie zostanie zatrzymana, polski rynek pracy wejdzie w fazę strukturalnego wypalenia. Zbyt wiele sektorów – od przemysłu przez logistykę po budownictwo – opiera się na intensywnym, fizycznym wkładzie pracy, którego nie da się szybko zautomatyzować. Ale przy obecnych trendach płacowych zawody te przestają być opłacalne dla pracownika. Dochodzi do momentu, w którym praca fizyczna staje się ekonomicznie irracjonalna – bo nie pozwala się utrzymać, odpocząć ani zregenerować zdrowia. Efektem będzie zapaść kadrowa, niechęć do zawodu, masowy exodus za granicę i spadek jakości usług oraz produktów.


W dłuższym okresie, jeśli trend przechwytywania inflacji przez kapitał się utrzyma, spadnie także popyt wewnętrzny. Ludzie, których płace nie nadążają za inflacją, ograniczają konsumpcję. Gospodarka, która przez dekadę opierała się na eksporcie i taniej sile roboczej, zacznie tracić konkurencyjność – bo wyczerpie się rezerwuar pracowników gotowych pracować za coraz mniej w coraz trudniejszych warunkach. Pojawi się dryf w kierunku stagnacji: firmy nie będą miały komu sprzedać, nie będą miały kogo zatrudnić i nie będą miały jak utrzymać obecnego poziomu zysków.


Zyskflacja nie jest tylko wykresową ciekawostką. To realny mechanizm redystrybucji wartości, który wyjaśnia, dlaczego mimo „świetnych danych makroekonomicznych” tak wielu ludzi nie odczuwa żadnej poprawy. To nie inflacja zabija klasę pracującą – to system, który inflację wykorzystuje jako narzędzie pozbawiania ludzi prawa do godnej pracy i uczciwego wynagrodzenia. Jeśli nie nastąpi systemowa reakcja – nie będzie pracowników, nie będzie lojalności, nie będzie wzrostu. Pozostanie tylko puste PKB i puste magazyny.


Tymczasem warto zadać pytanie: skoro udział płac w PKB spada, a zyski firm rosną, to co dzieje się z tym kapitałem? Odpowiedź przynosi analiza rynku dóbr luksusowych w Polsce. W 2024 roku jego wartość ma sięgnąć 55,6 miliarda złotych. To wzrost o kilkadziesiąt procent w porównaniu do dekady poprzedzającej. Największe wzrosty odnotowano w sektorach takich jak luksusowa motoryzacja, biżuteria, sztuka i dobra inwestycyjne. A więc dokładnie tam, gdzie bogacenie się elity wyraża się fizycznie: w przedmiotach statusowych, nieprodukcyjnych, niepowszechnych.


Pieniądze wypchnięte z systemu wynagrodzeń nie znikają. One zmieniają adresata. Są inwestowane w auta warte pół miliona złotych, kolekcjonerskie dzieła sztuki, butiki z limitowanymi kolekcjami, w penthouse’y na Wilanowie, nie w nowe linie produkcyjne czy innowacje procesowe. Przejęcie inflacji przez kapitał nie służy odbudowie gospodarki, tylko konsumpcji luksusowej – czyli z definicji wykluczającej, ostentacyjnej i oderwanej od realnych potrzeb społecznych. To konsumpcja nie po to, by żyć lepiej, ale by pokazać, że żyje się ponad innych.


Model, w którym 85% wartości inflacji zostaje przechwycone przez firmy, nie kończy się na bilansach. Kończy się na ulicach, gdzie fizycznie rośnie luka między SUV-em za 800 tysięcy a spawaczem na minimalnej, który wraca z nocki rowerem. Ekonomia ta nie skrapla się w klasę średnią. Ona dryfuje w stronę klasowej separacji, w której zyski przestają cokolwiek wspólnego mieć z produkcją, a coraz bardziej z transferem dochodu w dół: z kieszeni pracownika do portfela inwestycyjnego rentiera.


Zyskflacja w Polsce nie tylko przejmuje wartość z pracy – ona redefiniuje strukturę całego społeczeństwa. Im więcej zostaje w firmach, tym więcej kończy w kasach salonów marek premium, a tym mniej wraca na rynek jako siła nabywcza zwykłego obywatela. W tej spirali nawet 4% PKB wzrostu przestaje mieć znaczenie. Bo dla 70% społeczeństwa nie przekłada się na realną poprawę. I wtedy, jak w każdym historycznym przypadku, kiedy zysk odkleja się od pracy – zostaje tylko jeden możliwy sposób redystrybucji: kryzys, bunt albo rozpad.


#gospodarka #ekonomia #inflacja

Iknifeburncat

@inty zaraz zaraz, kapitał podejmuje ruchy w celu jego powiększania kosztem osób, które go wypracowują? Niesamowite.

sumrzeczny

Czytałem to wczoraj na konkurencyjnym portalu. Jesteś tym samym autorem, czy tylko zapomniałeś podać, skąd skopiowane?

SUQ-MADIQ

Ale autora mogłeś podać…


@aleextra @rith @sumrzeczny


Ja napisałem

Heyto

Gospodarka, która przez dekadę opierała się na eksporcie i taniej sile roboczej, zacznie tracić konkurencyjność

Jeśli płace rosną, to gospodarka w pewnym momencie przestaje być oparta na taniej sile roboczej. Płace rosną, jeśli jest wysoka podaż miejsc pracy na rynku. Gospodarka, która opiera się na eksporcie, a nagle ten eksport maleje, to naturalnie tnie się koszty.


Nie twierdzę, że nie ma takiego zjawiska jak wykorzystywanie inflacji do pomnażania zysków, ale żeby to był powód zwijania się gospodarki, to jest to gigantyczne nadużycie! Taki to artykuł dla ludzi z poczuciem uciemiężenia.


O kosztach surowców do produkcji i konkurencyjności prawie się nie wspomina. Przestajemy być konkurencyjną gospodarką nie tylko ze względu na wysokie koszty pracy, ale też właśnie surowców i firmy przenoszą produkcje dziś np. do Indii.

Zaloguj się aby komentować

Czy około 49zł dziennie za dwa obiady dla dwóch dorosłych osób to dużo czy mało? Czy gotując samemu i uwzględniając czas na zakupy, czas na gotowanie, koszty produktów, prądu, etc. wyjdzie szczególnie taniej?

Czy bardziej warto pójść w opcję 49zł dziennie, czy jednak gotować samemu?


#pytanie #obiad #gotujzhejto #inflacja

Astro

@Component2094 i dużo i mało. Nie wiem co jest w tych obiadach ale wydaje mi się że gotując samodzielnie wyjdzie na pewno lepiej. Czy taniej? Zależy czy wątróbka (lub inne podroby) czy świnia, wół lub Jagnie.

Ja bym robił sam bo lubię.

5tgbnhy6

Polska jest najtańszym krajem w Europie i można się tu wyżywić za około 100zł miesiecznie.


Właśnie kończe taki miesiąc za 100zł. Musze powiedzieć, że ani razu nie byłem głodny-ba!-momentami byłem nawet przejedzeony, zapchany.


Nie zaliczam do jedzenia pica, co chyba oczywiste, bo jedzenie to jedzenia a picie to picie i na samą Cole wydałem koło 200zł(2 litry dziennie, czsami jescze wieczorem dokupowałem litrowa Colę).


A więc przechodząc do jadłospisu za 100 zł.

Aby przezyć miesiąc za 100 zł potrzeba:


1kg ryżu ok.3zł

1kg makaronu ok.2,5 zł

1kg kaszy jęczmiennej około 2 zł

6kg ziemniaków ok.8zł

2kg margarany ok 5 zł

150 bułek około 50zł

10 paczek Chochoszoków ok. 20

15 sosów do potraw jeden po około 50 groszy-około 7 zł, lub kilka sosów gotowych po ok.3 zł.


Razem około 100zł.

Zostało mi jescze 7 złotych z tej stówy. Nieźle.


Jak to jemy?

Rano zagtować gar sosu-mamy na 2 dni.

Pierwszy tydzień-makaron. 5 bułek dziennie, pół paczki Chocoszoków.

Drugi tydzień-ryż. 5 bułek dziennei, pół paczki Chocoszokw.

Trzeci tyedzień-kasza jęczmienna, 5 bułek, pół paczki Chocoszokwó.

Czwarty tydzień-6 kilo ziemniaków, 5 bułek , pół, paczki Chocoszoków.


Zamiast Chocoszoków można kupować krem czekoladowy-400 gr za 2,5zł albo zwykle kulki czekoladowe, można nabyć za 1-2 zł 300 gramów.


Także jadłsopsis jest sprawdzony i bardzo sycący-nawet zostało mi jeszcze trochę rużu i kaszy, bo kilogram na tydzień to naprawdę jest aż nadto.


Brakowało mi jedynie serków, jogurtów i rybek.

Ale bez problemu mogę taki miesiąc powtórzyć-mówię to jako osoba która lubi jeść, objadać się, czy nawet obżerać.


Jeden Władysław JAgiełło i masz jedzenie na cały miesiąc.

Pozdrawiam.

Jim_Morrison

Wyjdzie o w c⁎⁎j taniej.

Zaloguj się aby komentować

Ch#je bobry zagramaniczne się zorientowały że #gielda leży i długo będzie wstawać, więc obniżają od maja oprocentowanie mojego konta oszczędnościowego i lokat ( ͠° ͟ʖ ͡°) szybko poszło, welcome #inflacja

Gustawff

Jak obniżają to raczej nie spodziewają się inflacji a wręcz przeciwnie.

Zaloguj się aby komentować

Następna