#inflacja

21
572
Co się dzieje, byłem w idlu, olej rzepakowy za litr kosztował mnie 2,59/litr. Na opakowaniu jest tylko adres siedziby Lidla, nie ma tam napisu gdzie został wyprodukowany. Czy mi się wydaje, czy to jest jakaś wytloczka z jakiegoś sprowadzonego z Ukrainy zboża?

#lidl #zakupy #inflacja #ceny #paragonygrozy

Zaloguj się aby komentować

Właśnie sobie uświadomiłem, że już za miesiąc rząd będzie na każde dziecko przelewał 800 złotych.

Osiemset polskich złotych co miesiąc. Na każde dziecko. 800 zł.

Ja już teraz jak jestem w Polsce łapię się za głowę widząc ceny…

PS. Pozdrawiam tutaj też Ukraińców mieszkających w Polsce (bez ironii) jako że bardzo fajnie ten „dodatek” wygląda przy przeciętnych zarobkach w ich ojczyźnie:) Polska bogaty kraj.

#jebacpis #polityka #wiadomoscipolska #putinowskapolska #inflacja
3936a0e6-e756-464f-b12c-d473ffde8011
Wrrr

Już dawno powinni być wprowadzone kryterium dochodowe na to świadczenie plus dodatkowe warunki jak brak zaniedbań względem dzieci.

Capo_di_Sicilia

@Wyrocznia 2016-2020 wzrost inflacji miescil się w celu inflacyjnym. Libki kwiczą, a karawana jedzie dalej.

Lukato

Ja tam uważam, że bardzo dobrze robią, że nie wycofują się z socjalnych obietnic. "Warszawka" mimo masy dyplomów i ukończonych kierunków studiów nie jest w stanie pojąć jednego. Polska nie składa się z samych dużych miast i super wykształconych młodych oraz ambitnych specjalistów, którzy zarabiają 10-20 kafli netto miesięcznie, często nawet więcej. A co za tym idzie mają w dupie jakieś tam 500 czy 800 złotych. A w demokracji ich głos nie ma boostera X3, że mogą sobie gardzić "plebsem", bo on nie będzie w stanie ich przegłosować.


Własnie przez takie myślenie musieliśmy znosić dwie kadencję rządów PiS, bo "programiści 15k" i reszta "libków chciała, żeby robole pracowały za półtora tysiąca i cieszyły się tym, że w ogóle mają pracę. A tych " roboli" jest w społeczeństwie znacznie więcej od libków i elit. Czytając Internet można mieć wrażenie, że każdy Polak to specjalista zarabiający dziesiątki tysięcy miesięcznie, ale realna rzeczywistość jest taka, że większość Polski nie pracuje za 15-20 tysięcy netto, ale 3-4 , w porywach 5-tysięcy. Takie są realia Polski Powiatowej i mniejszych miast wojewódzkich jak np. Kielce


Jeśli nowy rząd będzie prowadził liberalną politykę to skończy się tym, że za 4 lata do władzy ponownie wróci PiS i nie tylko będzie rozdawał jeszcze więcej, ale dodatkowo zdemoluje i upartyjni każdą instytucję nad którą uzyska władzę. A Warszawce zostanie płacz na Twitterze. Ostatnie 8 lat dobitnie pokazało, że liberalna polityka i mówienie, że macie zapierdalać i o nic się nie upominać, bo jesteśmy krajem na dorobku, już się nie sprawdzi. To nie są realia sprzed 20 lat. gdzie pokolenie 40-50 latków było gotowe zapieprzać po 14 h i jeszcze nie upominać się o premię. Do głosu doszło zupełnie inne pokolenie, mamy totalnie inną rzeczywistość oraz świadomość pracowników i pomysły Balcerowicza naprawdę jedyne do czego mogą dzisiaj doprowadzić, to do umocnienia pozycji kurdupla oraz powrotu PiS do władzy.

Zaloguj się aby komentować

Poszłam do sklepu, już spokojnie z 20 cm śniegu nasypało... przedzieranie się przez te zaspy to był horror. Jakoś dotarłam. Dzięki sugestii użytkownika @DiscoKhan kupiłam wiśnióweczkę i popijam z herbatką - dziękuję, wyśmienite wsparcie dla mojego niedoszłego alkoholizmu! Mam nadzieję, że na drugi dzień będę już zdrowa.

Chciałam kupić herbatkę z konopii bo pomyślałam "oooo ale ciekawa! Trzeba spróbować" - nie patrzyłam nawet na cenę. A na kasie wyskoczyło... 27 zł. No chyba ich powaliło xD zwróciłam xD
Pomidorek za 6 zł... Lubię pomidorki. Jak żyć?! Kiedyś za 6 złotych to bym sobie życie na nowo w sklepiku szkolnym ułożyła... a dzisiaj? 1 pomidorek. Ehhh

#rozkminy #zakupy #inflacja
splash545

Ja też lubię pomidorki, ale teraz już nie kupuje, bo to w smaku wcale pomidora nie przypomina

DiscoKhan

@GtotheG @dsol17 dziękują ci tylko coś nicki pomieszała xD

rakokuc

@GtotheG nie ma dowodu na to, że alkohol pomaga w leczeniu przeziębienia. Ale nie możemy się też poddawać i trzeba dalej robić badania w tym kierunku, bo nigdy nie wiadomo. Także na zdrowie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Chyba najlepszy przykład downsizingu i shrinkflacji w UK to te pudełka z cukierkami. Pamiętam że jak pierwszy raz przywiozłem je na prezenty do Polski to w środku był kilogram albo coś nawet ponad a teraz jest niespełna pół albo 60 deko! No i pierwsze te opakowania były metalowe a nie plastikowe.

PS: Celebrations wyprzedane były akurat ale kosztują tyle samo. W Morrisonie jest chyba nawet promka że dwa opakowania za 7 funtów albo jeszcze w zeszłym tygodniu była. Tak czy tak regularna cena była zawsze w okolicach piątki
PS2: The Sun zbadało temat w zeszłym roku

#uk #inflacja #ciekawostki
a7d026b0-e8e1-4cd0-bc00-cf27ce8491cd
21fc824a-e924-4dcb-8759-739e844f2c21
hellgihad

@MarianoaItaliano No a zastanawiało mnie że akurat te pudła trzymają zawsze stałą cenę, to już wiem czemu

Zaloguj się aby komentować

Przyzwyczaiłem się już do tłumaczenia, że ceny w restauracjach są drogie, ponieważ rosną koszty minimalnego wynagrodzenia, rosną ceny prądu i gazu i tak dalej.

Ale cholernie ciężko jest mi w to wierzyć, kiedy przypomnę sobie sytuacje z przeszłości. Np taką jedną, zabawną i pouczającą zarazem, kiedy 2 lata temu odwiedziłem pewną knajpę, zlokalizowaną w budynku ze starej cegły. Wnętrzne surowe, wyglądało jakby to była jakaś stocznia.

W każdym razie właściciel nie zadbał o generalny remont, ale zamiast tego dorobił do tego otoczkę, że to jest fancy miejscówka, więc domalował sprejem jakieś grafiti i git xD W środku były krzesła z taką wysuwaną deską do pisania w zeszycie, przez co miałem podejrzenia, czy oni z woźnym jakiegoś deala nie zrobili i nie zajebali tego ze szkoły XDDD Na dworze stoły i krzesła z krzywymi nogami, podkładało się jakieś chusteczki, żeby się nie gibało. Na dodatek wszystko stało na dziurawym asfalcie, przez co stabilności i tak nie było żadnej i raz jak się wychyliłem powiedzieć coś do znajomych, to prawie zaliczyłem glebę.

Przejdę do sedna. 2 lata temu za danie główne płaciłem tam ok 37 zł, na tamte ceny to było dość drogo jak za zwykłe orientalne danie, w dodatku w słabej lokalizacji. Ale przecież to FANCY HIPSTERSKA KNAJPA XD

Byłem ze znajomymi, chłopak koleżanki mojej dziewczyny to dość rozrzutny typ. Wiecie co zamówił na przystawkę? Grillowanego arbuza, marynowanego w sosie sojowym (na talerzu jeszcze chyba trochę liśći roszponki i kiełki fasoli)

Cena? 28 zł XDDDDDD Rozumiecie to? Prawie 30 zł za kilka plastrów arbuza z sosem sojowym i szczyptą zieleniny. I to wszystko w miejscu, które było w środku brudne, obskurne i posiadało stoły i krzesła z jakiejś szkoły podstawowej xD

Oczywiście wszystkie braki na mocy fajnizmu zostały zamienione w zalety i np na obskórnej toalecie był napis "kibel" i pomalowane sprejem jakieś bazgroły, dzięki czemu wszystko miało sprawiać wrażenie, że "to jest tak specjalnie", a to po prostu przycięcie na kosztach.

Na koniec dodam, że zostaliśmy poczęstowani ekstra serwisem za dużą grupę (a było nas mniej niż 10 osób, bo dokładnie 8), odmówiono nam też rozbicia kwoty na 2 rachunki. Nigdy nie zrozumieniem karania klientów za to, że przyszli zostawić więcej kasy i jest więcej pracy dla obsługi + jeszcze robienie problemów z płatnością, bo szef ksycy xD

Sprawdziłem jak zmieniły się ceny i obecnie moje danie kosztuje nie 37, a 48 zł. Dobre, ale nie jest to nic specjalnego, czego nie zjadłbym w kilku innych knajpach w dużym mieście.

Żyjemy w erze takiego konsumpcjonizmu, że ludzie i tak będą płacić i będą sobie pozwalać na wszelkie niedogodności. Dziś konsumpcja jest wartością nadrzędną. Dla najmłodszego pokolenia jedzenie to wręcz rytuał. Można zapłacić nawet i 70 zł za zwykłe jedzenie i 20 zł za drinka, ale posiedzenie 1,5h w "fancy knajpie" ze znajomymi i celebrowanie jedzenia innego niż domowe to jakieś spotkanie z najwyższym i rzecz warta poświęcenia wszystkich wolnych środków i życia od 1 do 1.

#gastronomia #januszebiznesu #inflacja #bekazpodludzi #polska #jedzenie
mrmydlo

@Lopez_ jeszcze jedno, często w takich restauracjach do picia dostępne są tylko napoje w butelkach 0,2. To jest kurwa kpina z klienta

DiscoKhan

@Lopez_ tak szczerze, to w Polsce jest po prostu bieda. Jak ktoś jest młody to gdzie ma spędzać czas? I wszędzie właśnie drogo jak sukinsyn. Lubię tańczyć - nie ma gdzie a ja pod Warszawą kurwa mieszkam. Nawet pomijając ceny to jest taka nędza, że pomimo że nic nie odwalam to dziewczyna się na mnie obraża, idzie do ochrony i mnie wyćpany typ wynosi, bo zacząłem tańczyć z inną. Scenariusz przerabiałem w paru miejscach, zawsze to samo, plaga dosłownie, po pierwszym razie bałem się nawet kropli alkoholu tam nawet napić zresztą żeby nie było kombinacji że mi po pijaku coś odwaliło czy coś. Patologia jak sukinsyn, muzyka do bani i drogo. W Holandii podobnie płaciłem i nigdy, nawet raz, nie miałem dziwnej sytuacji.


Z braku-laku dzieciaki się na szpanowanie po restauracjach umawiają, jedyna alternatywa to domówki ale przecież na to rzadko są warunki. Zaś miasta tak się zabodowywuje, że nawet w plener coraz gorzej jest gdzieś wyjść.


Ja bym wszystkiego na konsumpcjonizm nie zwalał, po prostu ciężko się towarzysko w Polsce wyżyć. W najlepszym wypadku drożyzna, w najgorszym drożyzna, obskórny lokal, beznadziejna obsługa i ogólnie nic specjalnego. Za komuny były zajebiste densingi itp. ale nic z tego nie zostało.

kodyak

Nie rozumiem tego wpisu. Tak naprawdę to nic nie napisałeś. Ludzie podnoszą ceny bo rosna koszty. Niektórych na to stać niektorzy rezygnuja a knajpy upadają bądź nie.


Do restauracji chodzi sie po to by:

Coś celebrowac

Nie trzeba było sprzątać i gotować

Dla samej przyjemności wyjścia


Ludzie potrafia kupic kawe za 20 zł choć zrobienie sobie samemu to kwestia kilku minut. Bo chca bo to im sprawia przyjemność tak jak ktos woli sobie kupić większy samochod. Dla jedneo taki samochod to koszty duzo wieksze niz wyjscie do restauracji. Ot taki jest świat.

Zaloguj się aby komentować

#heheszki #chlopakinieplacza #inflacja #workowanepowietrze
1a0cfd09-7da3-4785-99d8-7f41f848ea5e
mejwen

@A_a tam masz 190 g, ale ciągle drogo

Fox

To kokakola powinna kosztować po 12zł za puszkę bo to cukrzyca i otyłość w płynie

motokate

@A_a Zimniok jest tani, to powietrze takie drogie. Coraz więcej go dają w paczce, więc musiała podrożeć. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Z cyklu informacji, których nikt nie chciał, ale każdy potrzebował: indeks ceny drwala z McDonalda w odniesieniu do płacy minimalnej i przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce w danym roku

*płaca minimalna za 2023 to średnia z płacy minimalnej w 1 i 2 półroczu
**przeciętne wynagrodzenie za 2023 rok dotyczy września 2023, więc może zawyżyć średnią roczną

#polska #ciekawostki #inflacja
#owcacontent
Edit @bojowonastawionaowca : z tego co gdzieś zauważyłem, to ceny w tym roku są bardzo różne, od 23,9 do 26,9 - ta cena, która do mnie dotarła w chwili robienia tabelki (czyli 28,9) chyba nigdzie nie została zaobserwowana, więc przepraszam za niedopatrzenie. Wpisu już nie zmienię, więc prośba o branie poprawki na ten 2023 rok
feabe6d7-019c-4379-939f-940757d4c998
wykopany

Ale ze jak? Że zarabiam mniej? No jak mniej jak więcej mam co miesionc? Powiedz kto tyle dol?

Anteczek

@bojowonastawionaowca jeszcze bardzo bym chętnie zobaczył dane dla cheeseburgera i bigmaca, żeby wykluczyć czy to nie tylko cena drwala wzrosła tak.

Anteczek

@bojowonastawionaowca w internecie piszą, że drwal nie kosztuje 28,90.

Zaloguj się aby komentować

W Polsce żyjemy w zakłamaniu. Żyjemy tak, jak chcielibyśmy żyć, bo tak żyją na zachodzie, a nie tak jak powinniśmy żyć biorąc pod uwagę jak rozwiniętym jesteśmy krajem na tle krajów zachodnich i ile nam jeszcze brakuje. Poza tym, bardzo często jesteśmy nabijani w butelkę i sami na to pozwalamy.

Podałem ostatnio przykład gastro, który spotkał się ze sporą aprobatą ze strony użytkowników (120 piorunów i masa komentarzy). I ten przykład pokazuje dobitnie naszą mentalność. Koszt espresso, burgera czy czegokolwiek, co na zachodzie nie stanowi dużej wartości, dla nas jest dobrem luksusowym. Okej, stać cię = zapłacisz, ale teraz szybka matematyka

Jaki % twoich zarobków (np licząc stawkę dzienną) stanowi kawa za 25 zł lub burger za 50 zł? Na regularne wydatki tego typu pozwolą sobie ci, którzy zarabiają co najmniej nieźle. Szybkie spojrzenie na zachód - niestety ceny za takie coś są podobne (niekiedy nawet tańsze), natomiast wydatek tego rzędu nie jest dla nich obciążeniem dla portfela i ludzie nie muszą zastanawiać się nad tym czy może sobie coś kupić.

Spotykałem się już z opiniami ludzi z zagranicy, że w Polsce jest drogo. Drogo jest nie tylko przez inflację, ale przez to, że sami akceptujemy to co dzieje się na rynku. Herbata z sokiem malinowym za 20 zł to nie są "koszty przedsiębiorców" ani "inflacja" tylko czysty wyzysk, a kupujący to płacą, żeby wyzbyć się kompleksów niedostatecznie majętnych. Teraz szybkie spojrzenie na rynek nieruchomości - oczywiście zachód jest nieporównywalnie droższy, ale czy na pewno? Najczęściej zwolennicy tej teorii lubią porównywać turystyczne miasta, takie jak: Barcelona, Amsterdam, Paryż, Madryt, Berlin, Londyn do Warszawy, Trójmiasta czy Krakowa. Co jest bzdurą.

Nieważne, że z punktu widzenia Polaka nasze miasta są atrakcyjne. Powyższe zagraniczne są bardzo częstym miejscem odwiedzin turystów i międzynarodowego biznesu. A nasze? Do Gdańska czy Krakowa to zagraniczny turysta może przylecieć raz na weekend, pozwiedzać i wrócić, bo tu się nie dzieje absolutnie nic godnego uwagi, zwłaszcza w Trójmieście (sorry, Opener czy syfiasty Bałtyk to żadna wartość dla kogoś, kto mieszka na zachodzie xD A ile można oglądać stare miasto?)

Więc rynek mieszkaniowy to kolejna patola. Mieszkania w Polsce są srogo przewartościowane i podobnie jak gastro - kompletnie nie odpowiadają realiom życia w tym kraju. Warto dodać, że Polaków na mieszkania nie stać bez zadłużania się na ogromną skalę. Kredyt na 30 lat przy posiadaniu dzieci oznacza dla ludzi po prostu wegetację.

Urbanizacja nie sprzyja dzietności, a małe miasta nie sprzyjają życiu na poziomie. Szczere mówiąc, zarobki rzędu 12-13 tysięcy na parę to w skali kraju naprawdę dobra sytuacja, ale w skali dużego miasta? Mieszkanie 60m2 żeby mieć chociaż 1 dziecko przy tych zarobkach + koszty utrzymania dzieci to już coś mało realnego, a trzeba doliczyć wakacje i własne wydatki. I tutaj rozwiązaniem nie jest "to nie będę mieć dzieci" (jeśli to kogoś powstrzymuje przed decyzją), bo to akceptacja tej chujni.

Jedyna droga dla młodych, żeby mieć dzieci i wypłatę, to praca zdalna/hybrydowa i życie w mniejszym mieście. Niektórzy sobie chwalą, bo zostali w tych miastach znajomi, jest rodzina co się zajmie dziećmi, ale niektórzy mają tak, że rodziny albo nie ma, albo jest kilka osób, a znajomi się rozjechali i już nie jest tak fajnie.

Polacy nie są gospodarzami we własnym kraju, a często polski przedsiębiorca dla swoich rodaków jest jak żydowski kapo w Auschwitz lub jak jakiś szmalcownik.

#pieniadze #nieruchomosci #inflacja #gospodarka #ekonomia #kredythipoteczny #korposwiat
Orzech

Moim zdaniem nie jest aż tak źle. Biorąc pod uwagę to jak młoda demokracja jesteśmy, powiedziałbym że jest nawet w porządku. Po prostu musimy się jeszcze sporo nauczyć


Ale z drugiej strony łatwo mi mówić, bo żyje bardzo dobrze, a i moi pracownicy też nie narzekają

Sezonowiec

Kurwa w punkt. Najgorsze, że człowieka wciąż ciągnie z powrotem na ten padół beznadziejny.

W krajach niemieckojęzycznych (bo to najczęstsze kierunki emigracji z PL) jest jak jest, ale istnieje szansa, że jak coś z siebie dasz to otrzymasz za to godziwy grosz i ludzie nie przykleją Ci łatki złodzieja lub kurwy.

inspektom

@Lopez_ dla przeciętnego mieszkańca zachodu życie wcale nie jest dużo lepsze. Mała miejscowość w Austrii (10tys mieszkańców) i mieszkanie 80m2 za taniej niż 300 tys euro nie kupisz. Ceny w sklepach w większości wyższe. A przeciętne wynagrodzenie nie pozwala na aż taka swobodę o jakiej często się pisze.

Zaloguj się aby komentować

Jestem ciekaw, ile jeszcze ludzie będą tolerować tę patolę w gastro.

Zawsze miałem taki punkt widzenia, że narzekanie na ceny w restauracji jest januszowe, bo jak cię nie stać, to nie idziesz, ale obecnie zostały przekroczone pewne granice dobrego smaku. Bo o ile można uzasadnić zapłacenie kilkadziesiąt złotych za steka z talarkami i bukietem surówek, tak 25 zł za "rozgrzewającą herbatę" (torebka z któregoś parzenia, łyżka soku malinowego, plaster pomarańczy i szczypta goździków XD) czy 20 zł za gorącą czekoladę (300ml najtańszego kakao), czy 20 zł za dzbanek lemoniady to są szczyty absurdu.

A ludzie płacą. Płacą i nie podskoczą. Gastro może szarżować i nikt nie fiknie, bo przecież narzekanie na ceny to wiocha, ciemnogród, a co najgorsze - przyznanie się do tego, że CIĘ NIE STAĆ. Pieniądze w Polsce to temat tabu, tak samo jak nie istnieje coś takiego jak świadomość konsumencka. Ludzie boją się powiedzieć, że cena czegoś jest nieadekwatna do jakości, bo UUUU CHYBA KTOŚ TU JEST BIEDNY XD Gałka loda za 8 zł? Łeee jak cię nie stać to nie kupuj!!! I takim oto sposobem ludzie sami robią sobie krzywdę, bo akceptując pewne patologie, psują rynek. Według mnie nie trzeba już nawet używać takich przymiotników jak kraftowy, rzemieślniczy, bo ludzie zapłacą i bez tego, byle nie czuć się gorzej od innych.

Poza tym, że kebab czy burger (prosty i tani street food) jest traktowany w Polsce jako produkt luksusowy, premium i poza tym, że przepłacić można za każdą pozycję z menu, patologią jest też obligatoryjne naliczanie 10-20 % za SERWIS, kiedy przyjdzie większa grupa ludzi XDDD

Rozumiecie to? Obsługujesz 10 osób, którzy zostawią ci X siana więcej niż para czy 3-osobowa rodzina, ale dojebiesz im jeszcze karnie kasę, że przyszli ci dać zarobić XD Co najlepsze, te 10-20 % za serwis nie idzie do kieszeni kelnerki za to, że się naharowała, tylko dla janusza dobrodzieja xD

W Polsce jest dziki rynek, a Polacy są zakompleksieni. Można narzucać zasady jakie się chce i Polak nie fiknie, bo nie chce się poczuć gorszy.

#inflacja #gastronomia #jedzenie #gospodarka #pieniadze #polakicebulaki #takaprawda #bekazpodludzi
thordan-brightpast

@Lopez_ Przestałem chodzić do knajp w swoim mieście. Nie przeszkadzały mi ceny, które są IMO z kosmosu (nawet biorąc pod uwagę inflację, podniesione ceny energii itd.), ale JAKOŚĆ jedzenia i obsługi. Jeżeli płacę 100-300 zł za swój obiad, to oczekuję doświadczenia kulinarnego, a nie żarcia na poziomie baru mlecznego, a i tego czasami nie dostaję. Gotujemy teraz w domu... jest taniej, smaczniej, szybciej. Czuję też, że składniki, które kupujemy, są lepszej jakości niż w "restauracjach".

VanQuish

To nie tylko Polska. To cały świat. Bo jak wytłumaczyć wydać setki dollarów burgera z płatkiem złota, który nic nie dodaje do smaku, właściwie ujmuje.


Pamiętam nawet jak chleb z tłustym i ogórkiem sprzedawali po 20 zł. na jakimś evencie.


Ja generalnie nie chodzę do restauracji bo jest tłusto i za słono. Dlatego żeby wcisnąc ci te napoje z 1000% marżą.

quagmire_rod

@Lopez_ w pełni się zgadzam! Ostatni raz pojechałem do tej słynnej Montowni w Gdańsku, gdzie niby jest fajne jedzenie. Ludzi multum, każdy coś wcina, kolejki po jedzenie ogromne. Wszystko fancy, ale zero konkretów. Zdecydowaliśmy się z kobietą na rolke sushi (mała, 18 pln z jakimś ogórkiem na kiju i plastrem łososia). Stara zjadła, mówi ze średnie, bo lepsze robimy na chacie. Coś słodkiego? Owszem. Monoporcje ciast po 37 pln xDD

W Krakowie w Nakielnym przy Rynku są Max po 16 i są obłędne. Wtedy cena wydawała się wysoka, ale przeszło 40 pln za kawałek ciacha to przegięcie.

Ostatecznie wróciliśmy do domu i ugotowaliśmy obiad jak ludzie, tuszując tę żenadę.

Nie żeby mnie nie było stać, programista 25k here, ale lubię wyrzucać hajsu w błoto.

Zaloguj się aby komentować