Zdjęcie w tle
Historia

Społeczność

Historia

683
Earl_Grey_Blue

Ślady rudy wytrącały się na skalach na powierzchni. Przez rozcieranie skał potwierdzało się zasoby. Czasami lokalne strumienie potrafiły mieć żelazisty kolor.

ZygoteNeverborn

@jarezz Patrzyli gdzie czerwone wyłazi na powierzchnię i tam kopali.

Edit: No i w zasadzie zielone też.

Zaloguj się aby komentować

1831 "Polski Prometeusz" (fr.Le Prométhée polonais)- Horace Vernet (1789-1863)

robiąc notatki trafiłam znów na oryginalną wersję pieśni patriotycznej "Polak nie sługa" z powstania listopadowego (1830-1) z ciekawym zestawem stereotypów etnicznych, w późniejszych wersjach się już o nich ni śpiwa:


"Polak nie sługa" XII 1830, Jan N. Kamiński

Polak nie sługa, nie zna со to pany,

Nie da się okuć przemocą w kajdany,

Wolnością żyje do wolności wzdycha,

Bez niej jak kwiatek bez wody usycha.

[...]

Niemiec łakomy na złoto i srebro.

I politycznie kradnie cudze dobro -

Moskal byle miał dziegciu do sytości.*

Sam tylko Polak wzdycha do wolności.


Anglik w przemyśle zatopiony сałу,

W nim szuka chluby i swej własnej chwały,

Francuz wydaje dzieła о miłości,

Sam tylko Polak wzdycha do wolności!


Prusak zdradliwy nikomu nie ufa,

Bitny Szwed uległ i swych królów słucha,

Hiszpan oddany cały pobożności,

Sam tylko Polak wzdycha do wolności.


Sułtan turecki wzdycha do seraju,

Wzsedłszy do niego myśli że jest w raju,

Węgier do wina — a Włoch do gnuśności,

Sam tylko Polak wzdycha do wolności.


Tak orzeł białу uległy przemocy,

I pognębiony od orła z północy,

Jest przy nadzei, że wolność odzyska,

Skoro mu chwila pomyślna zabłyska.


Tak więc Rodacy! wolności nam trzeba,

Zamiarom naszym sprzyjać będą nieba -

Nadejdzie chwila, chwila pożądana.

Że zegną wrogi przed Polską kolana!

* Dziegieć był powszechnie stosowany w całej słowiańszczyźnie; w świecie stereotypów jako że wschodni sąsiedzi chętnie smarowali się i śmierdzieli dziegciem, rozciągnięto jego używanie na znak niższości kulturowej

#historiazpaszkom #malarstwo #poezja #historia #ciekawostkihistoryczne

f816f1cf-4ee8-4407-bd63-540411914575

Zaloguj się aby komentować

Procesy Pokazowe w ZSRR - Piatakow - cześć V


#historia #dwudziestoleciemiedzywojenne #zsrr #procesypokazowe #ciekawostkihistoryczne #rewolucja1917


Proces antysowieckiego centrum trockistowskiego (23-30 stycznia 1937)


SESJA PORANNA 29 STYCZNIA 1937

Ostatnie słowo oskarżonego Piatakowa


Obywatele sędziowie! Odmówiłem wygłoszenia mowy obrończej, ponieważ oskarżenie państwowe było słuszne w sensie ustalenia faktów, było słuszne również w sensie zakwalifikowania mojego przestępstwa. Ale nie mogę się zgodzić, nie mogę się pogodzić z jednym stwierdzeniem prokuratora: że nadal jestem trockistą. Tak, jestem trockistą od wielu lat. Ramię w ramię szedłem z trockistami, ale w końcu jedynym motywem, jedynym motywem, który skłonił mnie do złożenia zeznań, które złożyłem, było pragnienie, przynajmniej teraz, jeśli nie za późno, pozbycia się mojej obrzydliwej trockistowskiej przeszłości.


I dlatego zdaję sobie sprawę, że moje wyznanie, moja relacja o tych działaniach - nikczemnych, kontrrewolucyjnych, przestępczych działaniach, które prowadziłem i które były prowadzone przez moich wspólników, że przyszło to zbyt późno w sensie czasu, abym osobiście wyciągnął z tego jakiekolwiek praktyczne wnioski. Ale nie odbierajcie mi prawa do uświadomienia sobie tego, tylko do uświadomienia sobie, że choć było już za późno, to i tak wyrzuciłem z siebie to plugastwo, tę ohydę.


Najtrudniejszą rzeczą dla mnie, sędziowie, nie jest sprawiedliwy werdykt, który wydacie. Jest to świadomość, przede wszystkim dla mnie samego, świadomość podczas śledztwa, świadomość dla was i świadomość dla całego kraju, że w wyniku całej poprzedniej zbrodniczej walki podziemnej znalazłem się w samym środku kontrrewolucji - kontrrewolucji najbardziej obrzydliwego, nikczemnego, faszystowskiego typu, kontrrewolucji trockistowskiej.


Myliłby się ten, kto by sądził, że kiedy zaczynałem działalność trockistowską, wiedziałem, dokąd to wszystko doprowadzi. Błędem byłoby sądzić - nie umniejsza to w najmniejszym stopniu moich obiektywnych czynów przestępczych - ale błędem byłoby sądzić, że subiektywnie wyznaczyłem sobie kontrrewolucyjne zadania i byłem świadomy bagna obrzydliwości i zbrodni, w które w końcu wpadniemy.


Tak, raz podjąłem próbę odejścia od trockizmu. Było to w latach 1928-30 i próba ta nie została doprowadzona do końca. Nie wyrzuciłem z siebie wszystkich pozostałości mojej przeszłości, pozostał trujący odłam pozostałości ideologii trockistowskiej. Pozostała drzazga, która początkowo nie miała dla mnie większych praktycznych konsekwencji, ale dalej wokół niej narastał ten złośliwy wrzód, który doprowadził mnie na ścieżkę zbrodni, zdrady, odstępstwa. Ten wrzód został otwarty.


Nie myślcie, obywatele sędziowie - chociaż jestem przestępcą, jestem człowiekiem - że przez te lata, lata duszącego trockistowskiego podziemia, nie widziałem, co dzieje się w kraju. Nie myślcie, że nie rozumiałem tego, co robiono w przemyśle. Powiem wam wprost. Czasami, wychodząc z trockistowskiego podziemia i wykonując inną praktyczną pracę, czasami czułem rodzaj ulgi i oczywiście, po ludzku istniała ambiwalencja nie tylko w sensie zewnętrznego zachowania, ale także ambiwalencja wewnętrzna.


Rozumiałem nie tylko to, co było robione. Widziałem, mimo że w najmniejszym stopniu nie zmniejszało to ani haniebności zbrodni, ani ich obiektywnego znaczenia, ale widziałem, że byliśmy grupą trockistów, jak słusznie powiedział prokurator, zaawansowanym oddziałem faszystowskiej kontrrewolucji, że nie mogliśmy tak naprawdę zmienić obiektywnego kierunku rozwoju przemysłu i gospodarki poprzez nasz sabotaż. Ale tak właśnie było. I kiedy pod koniec 1935 r., w 1936 r. zbliżyliśmy się, a raczej, niepoprawnie, nie zbliżyliśmy się, ale znaleźliśmy się w gąszczu zdrady, zdrady i najbardziej rażącej faszystowskiej kontrrewolucji, kiedy było dla nas jasne, że stajemy się agentami faszyzmu, wtedy nie tylko ja chciałem od tego uciec. Nie znalazłem w sobie ani wystarczającej odwagi, ani wystarczającej stanowczości, aby obrać jedyną otwartą drogę, którą była droga dobrowolnego opowiedzenia o mojej działalności, oddania organizacji i oddania wszystkiego, co zrobiłem w przeszłości, czyli zrobienia tego, zanim to zrobiłem.


Nastąpiło aresztowanie. Aresztowanie spełniło swoją rolę pozytywną w sensie złożenia przeze mnie wyczerpującego, pełnego świadectwa o działalności trockizmu. Ale odegrało swoją rolę tylko pod tym względem, że jeśli wcześniej próbowałem wyjść z tego bagna w niewłaściwy sposób, aresztowanie postawiło mnie przed dylematem: albo pozostać wrogiem do końca, nie przyznając się, nie ujawniając się, pozostając trockistą do ostatniego dnia, albo obrać drogę, na którą wkroczyłem.


Zdaję sobie sprawę, że nie może to służyć jako motyw do złagodzenia kary. Wyjaśniam tylko sądowi, co ostatecznie skłoniło mnie do złożenia tych wyczerpujących zeznań, które, mam nadzieję, pomogły choć trochę zrozumieć tę nikczemną intrygę.


Nie powiem, obywatele sędziowie - śmiesznie byłoby tak tutaj mówić - że oczywiście nie stosowano wobec mnie żadnych metod represji czy nacisku. Te metody, przynajmniej dla mnie osobiście, nie mogły być zachętą do składania zeznań.


To nie strach zmotywował mnie do opowiedzenia o moich zbrodniach. Co może być gorszego niż sama świadomość i przyznanie się do tych wszystkich zbrodni - najcięższych i najbardziej szkodliwych - które musiałeś popełnić?


Każda kara, którą przyjdzie mi ponieść, będzie lżejsza niż sam fakt przyznania się do winy. Dlatego nie mogłem pogodzić się ze stwierdzeniem prokuratury, że nawet teraz, na ławie oskarżonych, nadal jestem trockistą.


A potem, kiedy nie tylko zostałem postawiony przed sowieckim sądem, kiedy jestem w pełni odpowiedzialny karnie zgodnie z sowieckimi prawami przed sowieckim sądem za moje zbrodnie, kiedy jesteśmy odpowiedzialni w pełni za wszystkie nasze czyny - ten, w którego imieniu to zrobiliśmy, na którego bezpośrednie instrukcje i podżeganie zrobiliśmy to wszystko, znając go bardzo dobrze, jak sądzę - nie znajdzie nic innego, jak tylko zaprzeczyć temu, co zrobiliśmy razem z nim i pod jego przywództwem, oczerniać nas, kłamać, oskarżać nas o tchórzostwo i cokolwiek innego.


Trocki nie zrobi nic innego. Znam go zbyt dobrze, by w to wątpić. Zamiast odpierać lub rzucać mi te oskarżenia tutaj w sądzie twarzą w twarz, które niewątpliwie rzuci na mnie, zamiast konfrontować się z nami, z pewnością łatwiej, prościej, bezpieczniej jest kontynuować jego sabotażową pracę.


Mnie osobiście, obywatele sędziowie, bardzo to nie rusza. Żałuję tylko głęboko, że razem z nami na ławie oskarżonych nie zasiada ten bezwzględny zbrodniarz, nieskruszony, zbrodniarz do końca, jakim jest Trocki.


Jestem zbyt świadomy swoich zbrodni i nie śmiem prosić o pobłażliwość. Nie śmiem nawet prosić o litość.


Za kilka godzin wydacie wyrok. I oto stoję przed wami w błocie, zmiażdżony własnymi zbrodniami, pozbawiony wszystkiego z własnej winy, straciwszy partię, nie mając przyjaciół, straciwszy rodzinę, straciwszy samego siebie.....


Nie pozbawiajcie mnie jednej rzeczy, obywatele sędziowie. Nie pozbawiajcie mnie prawa do świadomości, że również w waszych oczach, nawet jeśli zbyt późno, znalazłem siłę, by zerwać z kryminalną przeszłością.


Źródło Rosyjskie Archiwum Państwowe РГАСПИ Ф. 671, Оп. 1, Д. 237, Л. 1-65.


Przetłumaczono z DeepL.com (wersja darmowa)

62193907-2b36-4af5-bbef-866544ff6db6
Hans.Kropson

30 stycznia 1937 skazany na śmierć z zarzutu o „organizację Równoległego antysowieckiego centrum trockistowskiego i kierowanie działalnością szkodniczą, dywersyjną, szpiegowską i terrorystyczną”. Rozstrzelany 1 lutego 1937.

Zaloguj się aby komentować

#ciekawostki #malarstwo #historia #ciekawostkihistoryczne


W 1883 roku Wojciech Siemiradzki namalował obraz Pogrzeb wodza Rusów. Scenę namalował na podstawie wczesnośredniowiecznej relacji arabskiego podróżnika Ahmada ibn Fadlana, który był świadkiem takiego pogrzebu.


Napiszę tak: ludzkość przeszła baaaardzo długą drogę od tego czasu. Wklejam opis z bloga https://dawnodzis.blogspot.com , który chyba został z kolei zaczerpnięty z książki Władysława Duczko. Jest też w wiki, ale trzeba sobie tłumaczyć (albo poprosić jakąś technologię, co wychodzi momentami kulawo). Natomiast wkleję na końcu komentarz z wiki na temat roli niewolnicy, która na końcu jest zabijana i znaczenia rytuałów, którym wcześniej jest poddawana

Opis jest bardzo ciekawy, ale nie wiem - może niektórym zostać w głowie. A może nie.


Opowiadano mi [nieraz], że czynią oni (tj. ar-Rus) ze swoimi przywódcami po [ich] śmierci rzeczy, z których najmniejszą jest palenie [zwłok]. Miałem ochotę zapoznać się z tym bliżej, aż wreszcie doszła do mnie wieść o śmierci pewnego znacznego człowieka spośród nich. Włożyli go do grobu, który przykryli [dachem], na dziesięć dni, dopóki nie ukończyli krojenia i szycia jego odzieży. A to [bywa tak], ze gdy [umrze] ubogi człowiek spośród nich, sporządzają dla niego małą łódź, wkładają go do niej i spalają ją, zaś dla bogatego zbierają [najpierw całe] jego mienie i dzielą na trzy [równe] części. Jedna trzecia [jest przeznaczona] dla jego rodziny, za drugą część kroją dla niego odzienie, a za trzecią część przygotowują nabid, który wypiją w dniu, w którym zabije się jego niewolnica i zostanie spalona wraz ze swym panem. Oni oddają się bez pohamowania [piciu] nabidu, pija go nocą i dniem i niekiedy [zdarza się], że któryś z nich umiera z kielichem w ręku. Gdy umrze [ich] naczelnik, jego rodzina powiada do jego niewolnic i niewolników: „Kto z was umrze razem z nim?”. Odpowiada [wtedy] ktoś z nich: „Ja”. A kiedy to powie, jest to już obowiązujące, nie może wycofać się – a gdyby [nawet] chciał tego, nie dopuszczą. Przeważnie tymi, które to czynią, są niewolnice.


Skoro zmarł ów człowiek, o którym uprzednio wspomniałem, rzekli [krewni] do jego niewolnic: „Która umrze razem z nim?”. I rzekła jedna do nich: „Ja”. Wtedy powierzyli ją dwóm dziewczętom aby jej strzegły i przebywały z nią gdziekolwiek by się udała i one czasem nawet myją jej nogi własnymi rękoma. A [krewni] zabrali się do jego spraw: krojenia odzieży dla niego i przygotowywania tego, co było mu potrzebne. Niewolnica zaś każdego [z tych] dni piła i śpiewała, wesoła i [jakby] oczekująca czegoś radosnego.


A gdy nastał już ten dzień, w którym miał być spalony on i owa niewolnica, przybyłem nad rzekę, na której znajdował się jego statek. Wyciągnięto go już [na brzeg] i ustawiono dlań cztery podpory z drzewa (tj. drewna) hadank i innego [drewna], a dokoła niego postawiono także coś w rodzaju wielkich pomostów z drewna. Potem podciągnięto [statek], aż spoczął na tym drewnie i zaczęli przychodzić, odchodzić i mówić słowa, których nie rozumiałem, podczas gdy on (tj. zmarły) był nadal w swoim grobie, [z którego jeszcze] go nie wyjęli. Potem przynieśli ławę, ustawili ja na statku i wymościli ją kołdrami z bizantyjskiego brokatu i poduszkami z bizantyjskiego brokatu. [Wtedy] przyszła stara kobieta, którą zwą „Aniołem Śmierci” i rozścieliła posłanie, o którym wspomnieliśmy. To ona zarządza szyciem [odzieży] dla niego i [wszystkimi] jego przygotowaniami; ona też zabija niewolnice. Spostrzegłem, że była to krzepka wiedźma, gruba i ponura. A kiedy przyszli do jego grobu, usunęli ziemię z [przykrywającego grób] drewna, usunęli drewno i wyciągnęli go w tym izarze, w którym zmarł. Zobaczyłem, że poczerniał z zimna [panującego] w tym kraju. Uprzednio włożyli wraz z nim do grobu nabid, owoce i tanbur. [Teraz] wyjęli to wszystko, on zaś nie cuchnął nic w nim nie uległo zmianie poza kolorem. Wtedy nałożyli mu szarawary i nogawice, obuwie, kurtak i kaftan brokatowy ze złotymi guzami, na głowę zaś włożyli mu czapkę z brokatu [przybraną] sobolami i ponieśli go, aż wnieśli do szałasu, który znajdował się na statku. [Tam] posadzili go na kołdrze i podparli poduszkami. [Potem] przynieśli nabid, owoce i wonne zioła i umieścili to [wszystko] wraz z nim. Przynieśli [także] chleb, mięso i cebulę i położyli przed nim. Przywiedli psa, rozcięli go na dwie połowy i rzucili na łódź. Potem przynieśli cały jego oręż i umieścili go obok niego. Następnie wzięli dwa wierzchowce i przegonili je, aż się spociły, a wtedy rozcięli je mieczem i rzucili ich mięso na statek. Wreszcie przywiedli dwie krowy, rozsiekli je również i rzucili nań (tj. na statek). Potem przynieśli koguta i kurę, zabili je i rzucili nań. Niewolnica zaś, która chciała być zabita, chodziła tu i tam, wstępowała do ich szałasów, jednego po drugim, a [każdy] gospodarz szałasu spółkował z nią, [po czym] mówił jej: „powiedz twemu panu: ‘uczyniłem to z miłości do ciebie’ (tj. do niego)”.


A w piątek, kiedy nastała pora popołudniowa, przywiedli niewolnicę ku czemuś, co zbudowali uprzednio, [a co] podobne było do drzwi bramy. I postawiła nogi na dłoniach mężczyzn, uniosła się ponad te odrzwia i przemówiła w swojej mowie i opuścili ją na dół. Potem unieśli po raz drugi, a ona uczyniła to samo co za pierwszym razem, po czym opuścili ją na dół. I unieśli ją po raz trzeci, a ona zrobiła to, co robiła w obu [poprzednich] razach. Następnie podali jej kurę, obcięła jej głowę i odrzuciła ją, oni [zaś] wzięli [od niej] kurę i rzucili ją na statek. Spytałem tłumacza o [znaczenie] jej czynów. Rzekł:  „Gdy podnieśli ja za pierwszym razem, powiedziała: ‘Oto widzę mego ojca i moją matkę’, a za drugim [razem] rzekła: ‘Tam oto [widzę] siedzących wszystkich moich bliskich, którzy zmarli’, a za trzecim [razem] rzekła: ‘Tam oto widzę mego pana siedzącego w rajskim ogrodzie, ogród [ten] jest piękny i zielony, są z nim mężczyźni i słudzy, a oto on mnie przyzywa. Prowadźcie mnie do niego’’. [Wtedy] powiedli ją ku statkowi, a ona zdjęła obie bransolety, które miała na sobie i oddała je kobiecie, która nazywają „Aniołem Śmierci”, tej, która ją zabije. Zdjęła [też] dwie bransolety[zakładane] na nogi, które miała na sobie i dała je dwóm dziewczynom, które poprzednio jej służyły, a były one córkami kobiety znanej jako „Anioł Śmierci”. Potem wprowadzili ją na statek, ale nie wwiedli jej [jeszcze] do szałasu. [Wówczas] przyszli mężczyźni z tarczami i pałkami. Podano jej kielich nabidu; zaśpiewała nad nim i wypiła go. Rzekł do mnie tłumacz: „W ten sposób pożegnała się ze swymi towarzyszkami”. Następnie podano jej drugi kielich, wzięła go i długo śpiewała, a starucha ponaglała ją, aby go wypiła i weszła do szałasu, w którym był jej pan. I oto ujrzałem, ze była już oszołomiona, chciała wejść do szałasu i wsunęła głowę między niego i statek (tj. bok statku). Wtedy starucha ujęła jej głowę, wciągnęła ją do szałasu i weszła razem z nią, a mężczyźni jęli uderzać pałkami w tarcze, aby nie było słychać odgłosu jej krzyku, bo przelękłyby się [inne] niewolnice i nie chciałyby umierać ze swymi panami. Potem weszło do szałasu sześciu mężczyzn i wszyscy oni spółkowali z ową niewolnicą. [Następnie] położyli ją u boku jej pana i dwu schwyciło ją za nogi a dwu za ręce, [zaś] starucha zwana „Aniołem Śmierci’ nałożyła jej na szyję sznur założony w przeciwne strony i wręczyła go [następnym] dwu [mężczyznom] aby go ciągnęli. [Wtedy] zbliżyła się, mając ze sobą nóż z szeroką klingą i jęła wbijać go pomiędzy jej żebra i wyjmować go, a owi dwaj mężczyźni dusili ją sznurem dopóki nie skonała.


Potem przyszedł najbliższy z ludzi dla tego zmarłego (tj. krewny?), wziął kawałek drewna, zapalił go od ognia i szedł cofając się, [zwrócony] karkiem do statku a twarzą do ludzi, z polanem zapalonym w jednej ręce a z drugą ręką na otworze odbytu – a był [całkiem] nagi – aż zapalił przygotowane drewno, które było pod statkiem. Następnie podeszli [inni] ludzie z polanami i drwami, a każdy miał kawałek drewna z już zapalonym końcem i dorzucał go do tego drewna [pod statkiem]; i objął ogień [najpierw] te drwa, potem statek, szałas, owego człowieka i niewolnicę i wszystko, co na nim było. Potem zaś powstał silny, straszliwy wicher, płomień ognia rozgorzał i wzmógł się jego żar.


A obok mnie znajdował się jakiś człowiek spośród ar-Rusija i posłyszałem, że mówił [coś] do tłumacza, który był ze mną. Spytałem go (tj. tłumacza), o to co mu powiedział, a on odrzekł: „mówi: ‘Wy, Arabowie, jesteście głupcami!’ Spytałem: „dlaczego?”. Odparł: „bo wy bierzecie człowieka [nawet] najbardziej wam drogiego i najbardziej poważanego przez was, wrzucacie go do ziemi i pochłania go ziemia, robactwo i czerwie. My zaś spalamy go w mgnieniu oka i wchodzi do raju i w tymże momencie”. Spytałem o to, on zaś odrzekł: „Jego Pan (tj. Bóg) z miłości do niego zesłał oto wicher, aby go zabrał natychmiast”. I rzeczywiście, nie minęła [nawet] godzina, jak [już] statek, drwa, niewolnica i jej pan obrócili się w popiół, a potem w proch.


Później [ar-Rus] wznieśli na miejscu gdzie był statek wyciągnięty z rzeki [coś] na podobieństwo okrągłego pagórka, a pośrodku niego zatknęli duży słup z drzewa hadank i napisali [na nim] imię owego człowieka i imię króla ar-Rus, po czym oddalili się.


WIKI:

Obrzędy seksualne z niewolnicą wyobrażano sobie jako symbol jej roli jako naczynia do przekazywania siły życiowej zmarłemu wodzowi.  Niektórzy naukowcy postrzegają rolę niewolnicy jako zasadniczo rolę ofiary, poddanej gwałtowi i „brutalnemu uduszeniu”. Inni przypisują jej większą sprawczość, spekulując, że demonstrowanie jej „gotowości na stawienie czoła spaleniu” zapewniło jej wyższą pozycję społeczną i lepsze perspektywy na życie pozagrobowe, niż byłoby to możliwe w przypadku niewolnicy. 

Zasugerowano, że za pomocą napojów odurzających żałobnicy zamierzali wprowadzić niewolnicę w ekstatyczny trans, który uczynił ją medium, a poprzez symboliczny gest związany z framugą drzwi miała ona zajrzeć do krainy zmarłych. 


I cały opis Ahmada z wiki przetłumaczony przez google:


https://en-m-wikipedia-org.translate.goog/?_x_tr_sl=auto&_x_tr_tl=pl&_x_tr_hl=pl&_x_tr_pto=wapp&_x_tr_hist=true#Ibn_Fadlan's_account

e13d5160-98a8-484a-94fc-aa8ee20dc739
Dzawny

Czyli ruchanie i picie. Dla niektórych to nadal aktualne dzisiaj. Nic się nie zmieniło

KLH2

@moll Z braku mocniejszego słowa.

moll

@KLH2 tak, dokładnie tak

Kocurowy

Brak internetu, brak telefonów. Widzicie jacy ludzie szczęśliwi. Teraz rozumiem, dlaczego chrześcijaństwo niosło ze sobą rozwój.

Zaloguj się aby komentować

#malarstwo #sztuka #historiazpaszkom

Bążur, malarstwo podpowiada jak można spędzić niedzielę:


1841 "Niedzielny spacer" (niem. "Der Sonntagsspaziergang") - Carl Spitzberg (1808 – 1885)

Klasyk stylu Biedermeier obejmującego Środkową Europę lat 1815–1848 tj. między wojnami napoleońskimi a Wiosną Ludów. Sztuka mieszczan, o mieszczanach i dla mieszczan.


1882 "Niedziela w kopalni" - Jacek Malczewski (1854-1929)

W latach 1880. i 1890. wracają polskie sentymenty narodowe i mesjanistyczne, na obrazie sybiracy zesłani do katorżniczej pracy w kopalni.


1887 "A Sunday Afternoon Picnic at Box Hill" - Tom Roberts (1856-1931)

Malarz brytyjsko-australijski.


1889 "Niedziela" (fr. Dimanche) - Paul Signac (1863–1935)

Malarz francuski tworzący często-gęsto neoimpresjonistyczną techniką pointylizmu (tworzenie obrazu kładząc punkty i kreski czubkiem pędzla).


1912 "Sunday, Women Drying Their Hair" - John French Sloan (1871-1951)

Malarz amerykański.

83464091-8e17-4e3f-a8c9-42418e3da480
1a364736-a6e6-4510-8039-e19481bebce5
d032affa-d571-4e82-84b3-f5767ea5e00d
76d33713-b6d4-4dfb-b5e0-7c28edeafabc
31e797c5-ff52-4577-97d0-bdbed996bb1b
Atexor

@UmytaPacha ( ͡° ͜ʖ ͡°)

9d1d95e7-f471-4507-b19d-daa1e2168b19
Wrzoo

@UmytaPacha 😂 toz to ewidentnie dziewczyny chwalące się udanym wlosingiem :D

ErwinoRommelo

Bardzo ladne obrazy pasiu i odpowiedz brzmi tak gapie sie panu z 1szego dziela na bebzon.

Wrzoo

@ErwinoRommelo wszyscy się gapią na bebech, bo jest gigantyczny

Zaloguj się aby komentować

1882 "Młoda kobieta myjąca talerze" (w ogrodzie w Pontoise) - Camille Pissarro (1830-1903)

Zawsze jakoś kojarzy mi się z wiosną


Malarz duńsko-francuski. Co ciekawe, urodził się i spędził młodość na wyspach karaibskich należących do Duńskich Indii Zachodnich (kolonii duńskiej od 1672, w 1917 została wykupiona przez USA). W latach 1880. pan Pissarro szczególnie chętnie przedstawiał na obrazach ludzi przy pracy i codziennych czynnościach w ich realistyczym środowisku.

#malarstwo #historiazpaszkom

105e60dd-7ec4-4f76-9c95-16397528beab
Dziwen

Nostalgłem. Nie wiem, czy chciałbym wracać do tamtych czasów, ale dzieciństwo w takich warunkach miało swój urok, a widoczki magię (widoczki są bardzo podobne do tego, jak wyglądała moja wioska, jak miałem około 10 lat, z wyłączeniem architektury i ubrań, bo tu było bardziej po naszemu).

zed123

Ale czy on malował błoto? Bo się nie mogę zdecydować, czy lubię czy też nie.

Zaloguj się aby komentować