#depresja

49
960

Mam straszny problem z cierpliwością, skupieniem się na teraźniejszości i zdrowym balansem. Nie wiem jak temu zaradzić. Prawdopodobnie jest to związane z dwoma rzeczami:


1.Jestem nadpobudliwy, bardzo dynamiczny, potrzebuję dużej ilości bodźców, jestem ogólnie przeładowany emocjami

2.Moje życie jakiś czas temu zmieniło się o 180 stopni i dążę do tego, by jak najszybciej sobie zapełnić luki.


Obecnie pracuję w firmie, gdzie po 3 miesiącach podpisałem kilka "kalorycznych umów", dostałem kilka klientów drugiego handlowca/opiekuna i obecnie mam pod swoją opieką tych, co płacą najwięcej. Zacząłem trochę ogarniać w firmie to, co kulało i teraz sam dużo wymagam od współpracowników (nieduża firma, dostałem trochę decyzyjności, sporo ustalamy wspólnie) i chcę to wszystko bardzo szybko pchać do przodu.


Sam kiedyś chciałbym mieć swoją działalność. Ale już teraz wiem, że byłbym strasznie wymagający i sam byłbym pracoholikiem. Moim problemem jest też perfekcjonizm, jeśli mi na czymś zależy, przesadnie chcę, żeby było najlepiej, idealnie. Nadinterpretuję często problemy, idealnością chcę wymazać katastroficzne myśli i negatywne scenariusze, generalnie wpadam ze skrajności w skrajność. Najczęściej jak się za coś zabieram jestem bardzo efektywny, ale kosztuje mnie to sporo sił psychicznych. Mam wrażenie, że istnieje dla mnie czarne i białe - idealnie i beznadziejnie. Jeśli się coś nie udaje, to jest bardzo źle, jak się udaje, to jest dobrze, ale nie znaczy, że zawsze będzie i musi być lepiej. Nie doceniam małych rzeczy, progresów w swoim życiu i drobnych kroków.


Przeszedłem przez absolutne piekło w swoim życiu w ostatnich miesiącach. Jeszcze pół roku temu nie miałem pracy, miałem rozwalone zdrowie (i to 2 problemy - pooperacyjny + choroba, którą nabyłem w międzyczasie), byłem świeżo po końcu 6 letniego związku, wróciłem na tarczy do domu rodzinnego z dużego miasta, spędzałem 24h w domu leżąc na łóżku z depresją, moje plany życiowe legły w gruzach, straciłem ok 15k oszczędności. Ale się nie poddałem i walczyłem o siebie jak lew i dalej to robię.


Dziś mam fajną pracę, duże możliwości, nowe plany na życie, moje zdrowie uległo znaczącej poprawie, dostałem sporo wsparcia od bliskich i spędziłem za⁎⁎⁎⁎ste lato z przyjaciółmi, otworzyłem się na nowe znajomości (zawsze byłem tu hermetyczny), poznałem fajnych ludzi, wróciłem po problemach pooperacyjnych do sportu i nawet udało mi się formę życia zrobić, z leżenia w wyrze i zamartwiania się co dalej, udało mi się wejść na tempo 5 bardzo intensywnych treningów w tygodniu.


Czy doceniam? No właśnie problem jest taki, że nie. A różnica jest kolosalna, naprawdę. Dlaczego? Bo nie wszystko ze zdrowiem jest jeszcze tak jak chcę + mam czarne myśli o to, jak się to dalej potoczy (przede mną kilka weryfikujących miesięcy, badań i leczenia). Kolejna rzecz - nie mam jeszcze tego, co chciałbym osiągnąć życiowo/zawodowo i gonię za tym. Wiem, że prędzej czy później przy ciężkiej pracy mi się to uda, ale mam problem z cierpliwością i skupieniem się na teraźniejszości, bo moje myśli wypełnia lęk przed jutrem.


Wydaje mi się, że źle to wszystko znoszę, bo miałem ciężki krzyż do udźwignięcia, a w pewnym momencie zabrakło osoby, która mnie wspierała i dawała mi poczucie spokoju. Samotność to nasiliła. Wiecie, brakowało mi takiego wieczoru, że siadam z kimś przy paczce chipsów, oglądam film i gadam o pierdołach.


Wsparcie - moja mama rozmawia ze mną jak Adaś Miauczyński w dniu świra, generalnie mnie nie rozumie. Mój ojciec w ogóle niewiele rozumie, bo jest inteligentny, ale inteligencja emocjonalna u niego jest zerowa, nie czuje ludzi i ich problemów, zawsze był trochę z boku. Moja siostra dała mi mega dużo wsparcia, ale obecnie jesteśmy 100km od siebie, a ona sama nabawiła się depresji po 15 latach wspinania się po drabinie kariery w korpo (aż po dyrektora) i obecnie się leczy i sama szuka we mnie wsparcia jak gadamy, co zawsze jej daję.


Czuję się trochę wypompowany. Chciałbym zwolnić, pożyć trochę z dnia na dzień. Nie martwić się przyszłością, mieć odrobinę spokoju. Moim marzeniem jest założenie rodziny, własna działalność i czerpanie z życia ile się da.


Problem w tym, że wszędzie czuje presję. W pracy presja, bo muszę (w sumie to nawet chcę) poukładać tak procesy sprzedaży i obsługi, żeby wejść na wyższy poziom (dla mnie to ekstra kasa). Zaoszczędzić pieniądze. Założyć działalność (2 kumpli mnie już piłuje czy możemy zacząć planować).


Na domiar złego - mieszkam w rodzinnej kamieniczce i moja babcia w drugim mieszkaniu (które kiedyś dostanę) jest bardzo schorowana, ma alzheimmera. Tego lata uratowałem jej praktycznie życie, bo byłem na zdalnej i usłyszałem huk, rozwaliła se łeb i była kałuża krwi, ojciec oczywiście nic nie słyszał i sam musiałem wezwać pogotowie i tamować krwawienie. I tutaj też się martwię, ale to nie wszystko.


Kamieniczka/dom jest generalnie do remontu. Ojciec typowa sknera, ma kasę, że mógłby sobie kupić jeszcze spokojnie jedno mieszkanie w powiatowym, ale twierdzi, że to na czarną godzinę, a jak nie to w spadku odda mi i siostrze XD A my potrzebujemy termomodernizacji budynku. Ja na razie nie mam oszczędności, by się za to zabrać. A opieka nad domem spadnie na mnie, ja mam być tym, który się wszystkim zajmie. Wiecie - założe rodzinę, wprowadzę się tam, wyremontuję dom. A do tego wszystkiego bardzo daleka droga.


Chciałbym tak po prostu sobie chodzić do pracy, na zajęcia dodatkowe, być w pełni zdrowym i nie mieć takich wysokich oczekiwań i dużej presji na sobie. Pożyć sobie z dnia na dzień. A zarówno zawodowo, jak i prywatnie, są duże plany, które wymagają bardzo dużego nakładu sił. I goni mnie czas. Mam jeszcze drugą babcię, która też chce mnie widzieć jak najwięcej, bo ma 88 lat i też potrzebuje pomocy. Zawieź tu, pomóż tu, przywieź babcię, załatw.


W skrócie: muszę pracować na wysokich obrotach (handel b2b), przestawić się za rok-dwa na własną działalność (jest pomysł i narzędzia), nawiązywać dalej kontakty, a przy tym uzbierać kasę jeszcze na remont domu, poznać kogoś, zaim będę starym zgredem, założyć rodzinę.


Mi to chyba najbardziej przeszkadza to, że jestem toksycznie męski. No wiecie - mężczyzna to ten, co spłodzi syna, posadzi drzewo, ogarnie dom i będzie głową rodziny, a reszta niech się niczym nie martwi. W dodatku męzczyzna musi być silny, wyzbywać się słabości, tłumić emocje i zawsze stawiać czoła problemom, nigdy nie uciekać przed niczym.


#psychologia #depresja #zycie #zycieismierc #rozwojosobisty #nerwica

NatenczasWojski

Ja tu widzę opis epizodów maniakalno depresyjnych. Porozmawiaj o tym z psychiatrą. Lekkie leki mogą pomóc Ci złapać równowagę.

Zaloguj się aby komentować

HolQ

@kopytakonia levetiracetam i lamotrygina. Trzymaj się

f837fe14-29be-475a-afe9-30d89c32cea7
Hi-cube

@kopytakonia no eloszka, powodzenia

e172848a-19dc-4e74-b98f-4e7c4a16dac9
mart

Zestaw śniadaniowy. Najważniejsze, że działa.

b3012903-138c-4968-a523-f387db2d0358

Zaloguj się aby komentować

Dziś 10 października 2024 obchodzimy "ŚWIATOWY DZIEŃ ZDROWIA PSYCHICZNEGO"

Porzucam teraz trochę frazesami, które są powtarzane, ale jednak są ważne i warto o tym przypominać.

Nigdy nie lekceważmy znaków, które daje nam ktoś bliski, znajomy, lub nawet obcy. Choroby psychiczne i zaburzenia psychosomatyczne, są podstępne i nie zawsze da je się zobaczyć na pierwszy rzut oka. Rozmawiajmy z ludźmi którzy potrzebują pomocy. Szukajmy profesjonalnej pomocy. Nie w postaci kołczów, którzy się przekwalifikowali na psychologów, na weekendowym kursie, tylko wysoko wyszkolonych psychologów i psychiatrów. To ważne, zwłaszcza w dzisiejszych czasach. Wiem jakie to trudne, bo sam jestem po przejściach i sam będę się borykał do końca życia, ze swoimi zaburzeniami. Jednak gdyby nie pomoc, nie mam pojęcia, jakby się to skończyło.

Jest tez w naszej społeczności wiele osób, którzy sami walczą z różnymi swoimi demonami, albo mają pod opieką takich bliskich. I znowu do usranej śmierci, poniżej kilka telefonów, gdzie można znaleźć pierwszą pomoc. Doraźną oczywiście. Dalej już musimy również sami chcieć walczyć o siebie.

Załączam też klip z okazji tego dnia, co prawda z tamtego roku, ale działa niesamowicie na emocje.

Wyprodukowany na zlecenie "Norwich City Football Club".

Trzymajcie się zdrowo i pamiętajcie: "Wszystko się kiedyś jakoś ułoży"

#zdrowie #ciekawostki #feels #psychologia #depresja #psychiatria #zdrowiepsychiczne


Telefon zaufania dla osób dorosłych

w kryzysie emocjonalnym

116 123


Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży

116 111


Antydepresyjny Telefon Forum Przeciw Depresji

22 594 91 00


ITAKA – Antydepresyjny telefon zaufania

22 484 88 01


ITAKA – Telefon Zaufania Młodych

22 484 88 04


https://www.youtube.com/watch?v=tX8TgVR33KM

bc00353a-11db-415a-909c-29b69782f302
RogerThat

Trzymajcie się zdrowo i pamiętajcie: "Wszystko się kiedyś jakoś ułoży"


Pewnie, że tak, ale może już teraz ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

7 miesięcy temu rozstaliśmy się z ex i wróciłem z dużego miasta do domu rodzinnego. Związek trwał 6 lat. I wiecie co? Wyleczyłem się ekspresowo (też przez zauroczenie w innej dziewczynie, nad czym dalej chcę pracować), ale to tylko tytułem wstępu, żebym został dobrze zrozumiany (tak, wiem, że często o tym wspominam).


Obecnie mieszkam z rodzicami. Mamy duży dom/kamieniczkę, na górze mieszka starsza schorowana babcia i ja prawdopodobnie kiedyś to mieszkanie przejmę. Ale też nie o tym wątek - choć tutaj też wstęp nr 2 do dalszej części posta.


Wiecie co jest najgorsze, kiedy życie wam się zmienia o 180 stopni? Nauczyć się żyć od nowa. Pożegnać się z pewnymi rutynami, zająć sobie czas, nie myśleć za dużo. Jestem dość nadpobudliwy i przebodźcowany i w moim życiu potrzebuje dużo zajęć, przy czym chciałbym jak najmniej być w domu - najlepiej tylko rano i późnym wieczorem. Latem nie miałem z tym problemu. Obecnie błądzę.


Z rodzicami mi się ciężko dogadać. Mam 28 lat, strasznie mnie irytują. Nie chcę na razie wynajmować mieszkania, bo sporo się wykosztowałem utrzymując się na 3 miesięcznym bezrobociu i teraz czas odłożyć kasę, a w ostatnich miesiącach nie odłożyłem nic (ubezpieczenie auta, naprawa auta, kawalerski, wesele, lekarz, leki etc). Do tego prawda jest taka, że mi się to nie kalkuluje - inwestować w urządzenie mieszkania, w którym pomieszkam ze 2-3 lata i będę musiał się przenosić z powrotem do rodzinnej kamieniczki. A oszczędzać musze zacząć już.


Pracuje praktycznie sam, jestem handlowcem b2b w małej firmie, poprzednio pracowałem w dużych. Często nie mam do kogo odezwać japy poza spotkaniami z klientami. Na siłownię chodzę sam (kumple trenują inne sporty). I wiecie co? Czuję trochę życiową pustkę, samotność. Tak jakbym był dosłownie sam na planecie. Staram sobie organizować czas, czasem uciekać od samego siebie. Nie mam rutynowych zajęć i obowiązków, które miałem i to serio człowieka dobija. 8-16 praca, potem siłownia i co dalej? Brakuje mi bardzo interakcji z ludźmi w tygodniu (w weekendy mam co robić), brakuje mi bliskości drugiego człowieka (choć walczę o moją relację z w/w koleżanką), brakuje mi dosłownie sensu.


Mam plany na siebie, na przyszłość, ale czuję ogromną niepewność i strach przed przyszłością. Martwię się na zapas. Analizuję czarne scenariusze. W moim życiu w tym roku wydarzyło się tyle złego, że każdy mój lęk/obawa jest potęgowany do 110 % z katastroficznymi wizjami. To strasznie przytłacza.


To jest paradoks - z jednej strony jestem szczęśliwy, że zakończył się związek bez chemii i prawdziwej miłości, z drugiej nie umiem odnaleźć się obecnie jako singiel i osoba, która może decydować o tym co chce robić od rana do nocy.


Autentycznie zastanawiam się nad zapierdolingiem i znalezieniem drugiej pracy po godzinach. Tylko nie wiem co. Na pewno nie praca typowo fizyczna. Muszę wypełniać sobie czas, jak najmniej myśleć, jak najmniej przebywać w domu z rodzicami.


#gownowpis #przemyslenia #psychologia #depresja #zycie #zycieismierc #rozwojosobisty

emdet

@Lopez_ pomyśl nad tym, czy nie wprowadzić czegoś oprócz siłowni - nie wiem czym tam kumple się zajmują, ale warto spróbować nowych sportów, a nóż coś siądzie. No i pewnie jakiś sport zespołowy byłby tu dobrym wyborem.

Ja to bym nie łapał drugiej roboty, bo trudniej będzie z tego zrezygnować na wypadek gdyby dziewczyna już się pojawiła na stałe, a wtedy to czas się przyda


A że w wieku 28 lat irytuje cię mieszkanie z rodzicami, no to już trzeba po prostu przeboleć ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Sweet_acc_pr0sa

@Lopez_ jestes na etapie poprawy siebie i to w najgorszym jej etapie


zbyt sie zmieniles aby czuc miete do starych znajomych


jednoczesniej zamalo aby zdobyc nowych


pracuj nad soba nie przestawaj, sama odejdzie tez jestem w tym miejscu co ty tylko moj zwiazek trwal 13 lat i ja wyjebalem z malego miasta do wwa

DerMirker

Mnie 3 miesiące temu zostawiła narzeczona po 4 latach związku. Aktualnie jestem na etapie rozważania emigracji/samobójstwa. Znając siebie, skończy się na niczym, ale to życie jest nie do zniesienia.

Zaloguj się aby komentować

Użytkownik @Marchew napisał post o książce „Przegryw. Mężczyźni w pułapce gniewu i samotności”, w której autorki opisały społeczność przegrywów i inceli, której niestety jeszcze nie przeczytałem, jednakże...


Jako że uważam, że taki reportaż napisany z kobiecej perspektywy może być nieco krzywdzący (w końcu incele/przegrywy często obwiniają kobiety o różne rzeczy), postanowiłem podzielić się z Wami kiedyś przeczytanym przeze mnie tekstem. O incelach właśnie, z perspektywy incela.


Można go znaleźć pod tym adresem: https://paryzewo.pl/kim-sa-incele-rozmowa-z-incelem-anonimowe-wyznania-incela-incelosfera-na-wykopie/


„Rocznik 1995, z wykształcenia prawnik, pochodzenie chłopskie, czego nie ukrywam i staram się czerpać z tego dumę. Daje mi ono zupełnie inną optykę i pozwala spojrzeć na pewne procesy czy postawy z innej perspektywy. Moja rodzinna wieś jest lekko odizolowana od otoczenia, w samej miejscowości nie było prawie wcale moich rówieśników. Co do wymiarów: około 90 kg stabilnie od marca 2020 roku, kiedy zaczęła się pandemia oraz 175 cm wzrostu. Wzrost nie jest moim atutem, ale w przeciwieństwie do wielu przegrywów nie mam obsesji na jego punkcie. Rosnąć przestałem z końcem gimnazjum, wcześniej byłem jedną z najwyższych osób w klasie. Czasem zastanawiam się, czy mój rozwój biologiczny nie wyhamował z powodu traumy i sytuacji, w której mój organizm był nastawiony na tryb przetrwania.”


Jako grafikę wkleiłem kadr z komiksu „ Incel ” Jana Mazura, który przy okazji także polecam.


#reportaz #spoleczenstwo #psychologia #depresja #ksiazki

e5940915-1daf-4304-b8f9-9d1140287479
KierownikW10

@cyberpunkowy_neuromantyk przeczytałem i mam wrażenie, że temat jest potraktowany dosyć pobieżnie (pomimo objętości). Autor tych zwierzeń, pomimo że się nazywa incelem, to ma pracę i zauważa, że ta praca prowadzi do jego rozwoju umiejętności społecznych i także pomaga mu. Najwidoczniej albo wcale nie jest takim przegrywem, albo też trafił na bardzo życzliwe środowisko. To jest całkiem ciekawy temat i fajnie byłoby to rozwinąć.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj jest światowy dzień zdrowia psychicznego.

Redaktor Mazurek w Rmf w rozmowie z psychologiem:


  • Mówi się że nasze babcie nie miały depresji

  • Dawniej role były jasno wydzielone, była praca w polu itp

  • No, czyli dzisiaj mamy depresję bo mamy dobrobyt i za dużo wolnego czasu.


Pozdrawiam wszystkich którym tak dobrze się wiedzie że wychodowali sobie depresję.


Trzymajcie się tam :*


#depresja






Nota moderatora @bojowonastawionaowca : "Mazurek przed tymi słowami powiedział że nie zgadza się z tym, tylko że krąży w społeczeństwie taka opinia, a profesor który z nim rozmawiał odpowiedział, że jest w tym odrobina prawdy."


https://live.rmf.fm/ -> wiadomości o 8:00, 4minuta i 40 sekunda

kodyak

Mysle że jest w tym trochę prawdy. Mam pewne podejrzenia co do swojej osoby. Gdybym musiał zapierdalać być może bym tyle nie myślal po co to wszystko.


Ale z drugiej strony już trochę przeżyłeś na tym świecie i już wiesz że nie za wiele cię spotka i żyjesz tylko dla kogoś.


Ale na razie nie dopuszczam myśli do tego choć mam fazy zwątpienia.

w0jmar

@entropy_


Raz że manipulujesz a dwa - nie ogarniasz.


Jeżeli każdego dnia idziesz spać że świadomością że masz dla kogo żyć.

I po co.

Oraz wiesz że czeka cię lepsza przyszłość- to coś takiego jak depresja niema prawa bytu.

Więc ... no jakby gościu ma rację.

arisek

@entropy_ ty masz coś naprawdę że słuchem. Wróć do tej rozmowy a nie publikuj fakeow. Dlaczego ten post nie został usunięty?

Zgłaszam @Moderacja

Zaloguj się aby komentować

SuperSzturmowiec

A promocja jest 12 w cenie 6 w Lidlu

GrindFaterAnona

@Mefiaczek zawsze mialem duzo empatii, przez co często ludzie mnie "jebali" że usprawiedliwiam rozne dziwne zachowania ale uzależnionym jakoś współczuć nie potrafię. Przecież oni za każdym razem, zarowno przed uzaleznieniem jak i w trakcie, wybierają ucieczkę, "łatwiejsze" życie, tylko ulgę, nie mierzenie się z problemami. Hedonizm w najczystszej postaci. Rodziny i domu nie traci się z dnia na dzień. To są tygodnie, a czesto nawet lata zaniedbywania zycia i koncentracji jedynie na wlasnej, latwej przyjemnosci. Dostają to na co sami "zapracowali".

Jim_Morrison

Taa, jak jesteś lumpem, mentalnym, to tak.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #iinnetakietakie #rozkminy


TLDR: Nie mam dobrych wieści, czuje że jestem zepsuta.


47.

Jestem zmęczona, jestem zmęczona sobą. Swoimi rozkinami, lękiem jaki się z tym wiąże. Tego że nie wiele jestem w stanie coś ze sobą zrobić, bo w kółko blokuję mnie nie tylko głowa ale i ciało. Jestem jednym i drugim zawiedziona, żałuję że taka jestem i nienawidzę się. Nawet już nie wiem co mogę zlokalizować przyczyny aby z tym walczyć. Czyje się przegrana na całej lini. Boli mnie to i zabiera chęć do działania ze sobą, tak aby o siebie zadbać, zainwestować, zaangażować się w coś nowego.


Czy jest jeszcze dla mnie nadzieja?


Wiem że nie powinnam tak o sobie myśleć na poziomie racjonalnym, ale w środku czuje coś zupełnie innego. Trujacego i paraliżującego. Gdy mam natarczywe myśli moje serce przyspiesza, ciało sztywnieje, mózg z produkcją lękowych myśli pracuje na najwyższych obrotach. Nie umiem tego zatrzymać. Męczę się i wręcz boli to wszytko. Nie chcę tak żyć.


Przy lekach emocje te nie były tak silne, ale nie czułam nic i bolało mnie to również. Funkcje poznawcze i społeczne spadły do minimum. Nie mówiąc już o skutkach ubocznych, które czułam na ciele. Nie widzę dla siebie dobrego wyjścia z tej sytuacji co dodatkowo obniża poziom motywacji aby o siebie zawalczyć.


Nic mi się nie chce, nawet oddychać. Działam wbrew zmęczeniu. Na tym etapie uważam to za czyn heroiczny. Tak proste rzeczy mnie wykańczają i czuje że więdnę. Ale walczę, nadal walczę, chociaż jestem już tym bardzo zmęczona. Muszę to przetrwać i utrzymać się na powierzchni. Trzymajcie za mnie kciuki.

8bd311f4-c1ac-4f06-929c-9e7e7f959605
RogerThat

Ja się trochę pogodzilem, że w niczym nie jestem na tyle dobry, żeby powiedzieć, że się znam. A już na pewno nie w czymś, co by się mogło przydać, aby przeżyć, czytaj zarobić na chleb. Trochę to kłopot, ale jakoś będzie chyba.

Męczące, demotywujace, ale z czasem się przyzwyczaja człowiek chyba.

Tak mi się zdaje.

Wido

Nie mówię, że u Ciebie to zadziała, ale gdy mnie przytłaczały mocne emocje, to skupiałam się na jednym elemencie otoczenia i o nim myślałam. Czyli widziałam stół, to sobie wyobrażałam jak powstala plyta mdf, jak ją wycinali, jak kleili okleinę, jaką ma strukturę, jak skręcali stół element po elemencie. To nie musi być stół oczywiście, mnie to uspokajało bo lubię wiedzieć jak coś jest zrobione, ale może to być budowa liścia kwiatka czy kości Twojej ręki. Skupienie się na jednym elemencie, wyłączenie innych myśli pozwala wyciszyć emocje, im częściej to się praktykuje tym mniej to czasu zajmuje. Nie jest rozwiązanie problemów oczywiście, ale pozwala choć na chwilę złapać oddech, zatrzymać spirale nakręcania się.

Nie udzielam się tu za bardzo, ale Twoje wpisy zawsze śledzę z uwagą i bardzo, baaardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki, wyjdziesz na prostą, bo jest z Ciebie kawał silnej baby

Zaloguj się aby komentować

https://www.youtube.com/watch?v=HpOn4XDspmM

Zdarza mi się (na przykład dzisiaj) siedzieć do rana, pić piwo i słuchać starej muzyki. Zastanawiam się czy to depresja, alkoholizm, nostalgia czy kryzys wieku średniego. To ostatnie raczej nie bo nie odczuwam chęci na kupienie sobie motocykla czy romans z laską w wieku mojego syna. Właściwie to czuję się OK taki podchmielony i z Janerką na słuchawkach ale całe społeczeństwo teraz śpi i nie wiem czy coś jest ze mną nie tak w stopniu że powinienem się martwić?

#gownowpis #noc #alkoholizm #muzyka #piwo #depresja

moderacja_sie_nie_myje

@Kronos To zwyczajny chillout, nie masz się czym martwić

Zaloguj się aby komentować

Wczoraj naszly mnie mysli przerozne i odwiedzilem znajomka na cmentarzu.

Do dzisiaj sie zastanawiam co trzeba miec w glowie,zeby popelnic samobojstwo i to bardzo mlodo- mial niecale dwadziescia trzy lata...

Mam nadzieje,ze chociaz na tym innym swiecie( jezeli istnieje) jest mu lepiej.

#cmentarz #przemyslenia #depresja #dlaczego



#cmentarnejajo

7711b817-966f-486e-a8bb-be9200cacb12
UzytkownikHejto

@jajkosadzone jak byłeś w jego wieku, to miałeś coś innego w głowie? Rozumiałeś go wtedy?

Zaloguj się aby komentować

Wyjechałem na urlop (bardziej pół urlop), niby wszystko fajnie pięknie. Budziłem się w nocy chyba z 5 razy. Jakieś pok...... sny, jak kino horror typu Piła 2.


Dawno tak nie miałem. Teraz, jakby świadomość nagle uderzyła mi w głowę, że ja już właściwie przezyłem życie, że nie mam co tu robić i nic nie sprawia mi już radości. Bardzo dziwna sytuacja, dawno jej nie było.


Mam jakieś dziwne fantazje odnośnie tego, że bym już chciał się położyć, nie robić nic i zasnąć, mieć spokój i tyle. Ale nie mogę, bo wszystko kosztuje, na nic się nie da zrobić.


To jest jakaś #depresja chyba. Nie wiem o co chodzi, skąd ludzie biorą energię, by żyć dalej? Widzę, jak np.: chodzą na jakieś tańce, są szczęśliwi, coś organizują i im to wychodzi. Znając moje szczęście, wszystko zawsze idzie złym torem, a na koniec kotwica w plecy i "ludzie".


Nie wiem co mam zrobić, jest drugi dzień urlopu, a ja już jestem zmęczony. Co jest do cholery? Ciągle słyszę "musisz coś zmienić", WIEM! Tylko co i jak? Przecież nie mogę sobie ot tak rzucić wszystkiego i pojechać w Bieszczady...


To jakiś nieśmieszny żart. Ciągle życie w masce, jestem tak cholernie zmęczony, że prawie uwierzyłem, że maska to ja, a jednak to w ten sposób działa świat.


#pierdolenieoszopenie

moll

@wiatraczeg zrób sobie kubek herbaty, albo kakauko, weź kartkę i długopis. Wypisz na kartce wszystko co Cię boli.

Potem weź drugą kartkę, przepisz to jeszcze raz, ale uszereguj od najtrudniejszych do najprostszych spraw do załatwienia.

A potem weź najprostszą sprawę do załatwienia, rozpisz co możesz z tym zrobić, załóż termin realizacji i to zrób.

Jak zrobisz - wykreśl punkt z listy, kup sobie dobre ciastko i zjedz.

Duże problemy rozbijaj na małe i rozpracowuj to po kawałku, aż lista opustoszeje

Zaloguj się aby komentować

Obudziłem się o 5:30 zlany potem, napierdala mnie brzuch, moje ataki paniki kłócą się ze sobą który mi do⁎⁎⁎ie pierwszy. Chociaż tyle że od 24h nic nie jadłem, to przynajmniej nie mam czym wymiotować Psotka nie odstępowała mnie na krok. Choć jest u nas dopiero 2 tygodnie, to jak się źle czuję - pojawia się koło mnie natychmiast. Spałem może łącznie 30 minut tej nocy. O 30 minut dłużej niż wczorajszej. Jestem głodny, ale nie jestem w stanie jeść. Chociaż tyle że wypiłem elektrolity i się nie porzygałem.


I tak się powoli żyje na tej wsi.


#depresja #nerwicalekowa #pokazkota

cd5b37a1-caa6-4e5f-914e-a15ed9761b3d
sadamasin

Życzę żeby najgorsze było już za Tobą

wombatDaiquiri

@dziki pamiętaj że zawsze jak będziesz miał dość nierównej walki ze swoją głową możesz się udać do psychiatry po leki. Nie musisz od razu wchodzić na benzo (Xanax, Sedam) - propranolol, hydroksyzyna, albo nawet wyciąg z chmielu (są bez recepty) mogą pomóc.


Trzymam kciuki, bo jak psychika zaczyna się rozpierdalać bez ładu i składu i sabotować życie to ciężka sprawa.


Nie jestem psychiatrą, zanim zdecydujesz się na leki polecam wizytę.

esqu

Mam to samo. Oprócz tego - co strasznie mnie irytuje, bo wszędzie czytam, że to się nie dzieje przy atakach paniki - najczęściej mdlałem. Gdy było już na prawdę źle w końcu żona wysłała mnie do lekarzy. Pół roku terapii i leki przywróciły nie do normalnego życia. Zdarza mi się to jeszcze od czasu do czasu (zawsze w nocy po przebudzeniu), ale o dziwo pomaga prosty sposób - 5 sekund długiego wdechu, chwilą pauzy, 6 sekund wydechu. Po paru razach czuje ulgę. Spróbuj może i Tobie pomoże.

Zaloguj się aby komentować

Zmieniłem pracę. W poprzedniej się mocno wypaliłem i nie żałuje decyzji. Jednak jak to w życiu bywa, trafiłem z deszczu pod rynnę. Niby minęło tylko dwa dni, a czuje się bardzo dziwnie. Zakład to typowy kołchoz widać to i czuć. Zmienić pracy tak szybko nie mogę. Szkoda, ze takie ujowe decyzje życiowe podejmuje. Czuje się choćbym stał pod ścianą i że nic już mnie dobrego nie czeka. I w pracy i poza nią.


#pracbaza #praca #przegryw #depresja #zalesie #gownowpis

VonTrupka

długo garowałeś w poprzedniej?

MxS89

@VonTrupka Ponad 4 lata, także trochę czasu tam byłem.

VonTrupka

@MxS89 no to czas w sam raz na zmiany

nie powinno się garować w jednym kołchozie >5 lat

to niezdrowie, bez względu na to jaka by to świetna robota nie była

a zazwyczaj jest chujowa


to już nie PRL i postprl że charowało się do usranej śmierci w 1 zakładzie pracy

każda zmiana jest dobra, nawet jeśli z deszczu pod rynnę, to tylko tymczasowy szczegół

totengott

@MxS89 To wszystko jest tymczasowe. Nie warto się zamartwiać.

koszotorobur

@totengott - Ty od stoików?

totengott

@koszotorobur Usłyszałem to od jakiegoś mnicha buddyjskiego gdzieś na jutubie. Taka perspektywa pomogła mi parę razy w ciężkich chwilach, no to się dzielę. A #stoicyzm też czytam, chociaż nie wszystko rozumiem i nie ze wszystkim się zgadzam.

Budo

@MxS89 dwa dni i już płaczesz? Ogarnij się. Ja prawie pół roku męczyłem się w nowej pracy zanim się nauczyłem wszystkiego co miałem, a w szczególności współżycia i współpracowania z moim szefem i innymi ludźmi. Daj sobie czas, a nawet jak to nie to, to wyciągnij naukę na przyszłość i potraktuj jako lekcję. Powodzenia.

MxS89

@Budo Nie płacze, tylko się żale, a to duża różnica. Nie pierwszy raz zmieniłem pracę i gdybyś czytał powyżej, to byś wiedział. Pracowałem i po 7 lat w jednej firmie i 4 lata i 2 lata i za granicą. Po prostu ten zakład, gdzie, jestem obecnie trochę mnie przeraża. Mam porównanie jak powinno się robić czynność x, a jak wykonuje się tę samą czynność w zupełnie inny sposób i to nie koniecznie lepszy.

Zaloguj się aby komentować

Jim_Morrison

Moja pierwsza narzeczona tak zginęła, kawałek znam od lat i nie wiedziałem, że to o tym.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować