#psychoterapia

5
127

#psychologia #psychoterapia #depresja #gownowpis

Stało się. W miniony piątek moja terapeutka zasugerowała, że chyba powoli czas bym "poszedł w świat". Kończy się więc moja terapia. Powoli, etapami, tak bym mniej więcej w połowie listopada zamknął sprawę. We mnie samym budzi to raczej radość niż obawy. Czuję, że to jest chyba dobry moment. Przeszedłem przez ten czas od totalnego dna, kiedy nawet pobudka rano równała się wielkiemu wysiłkowi, kiedy po pół godzinie od zrobienia śniadania zaczynałem przechodzić do etapu leżenia w pozycji embrionalnej, myśli samobójczych i drżałem jak w delirce do teraz. A teraz, jak jest? Cóż... odbudowałem poczucie własnej wartości, świat nie stał się jednak piękniejszy. Jest tak samo gówniany, jakim go zawsze widziałem, ale da się w nim żyć i wyciskać to, co dobre. W pewnym momencie ostro wskoczyłem w aktywność fizyczną. Ćwiczę, biegam, spaceruję i to w połączeniu z terapią dało naprawdę niezłe efekty. Ze szczypiora, który przy wzroście 186 cm ważył 66-68 kg skoczyłem do 79 i nie jest to tłuszcz na szczęście. Psychiatra kazał zacząć schodzić z dawką leków delikatnie w dół. Mam wrażenie, że przez rok sporo zrobiłem a, jak śpiewał Robert Brylewski "Co dzień toczę walkę o życie i sens/Z tym co zniewala moją duszę/I umysł ogranicza/Co dzień toczę walkę,/Najtrudniejszą z walk/To najcięższa praca w życiu/Praca nad samym sobą. Chciałbym też podziękować wszystkim Tosiom i Tomkom. Gdy tutaj pod tagiem #chcewyjsczbagna pisałem jakieś swoje wysrywy, to każdy komentarz i każdy pieron naprawdę były takim lekkim kopniakiem do przodu. Dzięki też, że mogę sobie tutaj wrzucać swoje kilometry w sztafecie, coś tam popisać o muzyce i innych duperelach. Bywało, że jak miałem gorszy dzień, to siedząc w robocie podśmiewałem się pod nosem z głupich memów. Uchylam kapelusza.

103275ed-a901-414b-9634-943b7f0e1f29
Artic

Gratki. Ja się sam na szczęście ogarnąłem. Psychiatrę odpuściłem po roku brania leków. Dużo pomogły mi zrozumieć odmienne stany świadomości.

winiucho

@WatluszPierwszy tak trzymaj

Kauffman

@WatluszPierwszy daj znać jak myśli autodestrukcyjne wrócą

Zaloguj się aby komentować

Nie żyje 27-letnia Polka Karolina Krzyżak. W chwili śmierci ważyła zaledwie 27 kilogramów.

Przez ostatnie lata życia odżywiała się wyłącznie owocami, wierząc, że w ten sposób „oczyszcza swój organizm”. Bez białka, tłuszczu, żelaza, wapnia, witamin z grupy B. Tylko owoce i nic więcej.


Z czasem jej ciało zaczęło się dosłownie rozpadać. Była coraz słabsza, poruszała się powoli, mówiła z trudem. Skóra stała się cienka, popękana i szara, włosy wypłowiały, zęby się kruszyły. Miała wygląd kobiety w podeszłym wieku, mimo że wciąż była bardzo młoda.

Podczas pobytu na Bali pracownicy hotelu błagali ją, by skorzystała z pomocy lekarzy. Odmawiała, powtarzając, że „ciało samo się uzdrowi”. Wcześniej, będąc jeszcze w Polsce, trafiła do szpitala, ale po krótkim czasie wróciła do swoich przekonań. Do „energii kamieni, ducha, umysłu i natury”. Kilka dni później znaleziono ją martwą na podłodze swojego pokoju.


To nie była dieta. To był fanatyzm. Droga od weganizmu do frutarianizmu, która skończyła się śmiercią z wycieńczenia, przykrytą pięknymi hasłami o „powrocie do natury”.

To historia, która powinna być przestrogą.

Jeśli ktoś z twoich bliskich nagle zaczyna „oczyszczać organizm”, obsesyjnie chudnie, odmawia jedzenia czy kontaktu z lekarzami — to wołanie o pomoc.

Nie bój się reagować.

Czasem jedna rozmowa lub wizyta u specjalisty może uratować życie.


#weganie #dieta #zdrowie #jedzenie #psychoterapia #zdrowiepsychiczne


https://www.pudelek.pl/karolina-krzyzak-zmarla-na-bali-wazyla-27-kilogramow-nie-chciala-miec-do-czynienia-z-lekarzami-7208935607114688a


f9b6edf0-1c10-4a7d-a059-4758663da3fa
Michumi

@4pietrowydrapaczchmur ech jak dobrze być grubolem xd

t0mek

moja nauczycielka mawiała: nim gruby schudnie, to chudego szlag trafi.

aleextra

ważyła mniej, niż ja muszę schudnąć... Szkoda dziewczyny, jak nie zdrowie fizyczne to psychiczne może do grobu wpędzić, co za świat

Zaloguj się aby komentować

ErwinoRommelo

Kiedy swiatowy dzien bosych kobiecych 100pek z nr alarmowym ze z automatu ci wysyla na whatsupie?

Zaloguj się aby komentować

Jako, że anonimowe wyznaniania nie działają pozwoliłem sobie na stworzenie tego konta.

Proszę moderacji o niebanowanie tego prawdziwego z oczywistych względów.


Wpis będzie dotyczył zdrowia psychicznego, jako, że używam nicku w wielu miejscach nie chcę tego wpisu popełniać z obawy o ślad jaki zostanie.


Generalnie w moim życiu od kilku lat zaliczam stopniowy zjazd. Coraz mniej rzeczy mi się układa, cierpię na samotność, nie posiadam dzieci czy partnera. Coraz częściej uciekam w używki typu alkohol, coraz częściej przytłaczają mnie takie obowiązki jak umycie naczyń czy posprzątnie mieszkania. Wszystko to rzutuje dosyć mocno na moje zdrowie, jestem osobą otyłą, bo w jedzeniu szukam czegoś co sprawi, że przestanę się czuć jak gówno.

Pomimo moich obaw, udałem się do psychoterapeuty po pomoc, pierwsze spotkanie przebiegło w rozpaczliwej atmosferze poczucia braku kontroli nad własnym życiem i winy. Mówiłem, że chciałbym zadziałać zanim zacznie być za późno, że podejrzewam u siebie depresję. Samo zebranie się na ten pierwszy krok zajęło mi masę czasu, w końcu pewnego dnia zdecydowałem się na umówienie wizyty, było to trudne.

Na psychoterapię chodzę od ponad 2 miesięcy, ale szczerze to nie czuję jakiejś większej poprawy. Zacząłem się trochę więcej ruszać, ale nie wiem czy to jakoś pozytywnie wpływa na moje życie. Jest duży zawód z mojej strony, oczekiwałem, że dostanę proste rady jak wyjść z tego dołka. A tymczasem rozmawiamy sobie o tym jak mi minął tydzień i czuje się tak samo bezsilnie jak na początku. Czy to normalne? Czy to naprawdę musi trwać tak długo czy po prostu nie dopasowany jestem do terapeuty? Najbardziej przeszkadza mi brak aktywności, wszystkie tematy muszę inicjować ja, nie dostaję za dużo porad, dużo rzeczy o których opowiadam jest zbywane "no i jak się wtedy czułeś?". Nie wiem czy poruszanie tematów z dziecińśtwa mi pomoże, to było przecież ponad 20 lat temu.

To nie jest tak, że ja oczekuję, że ktoś za mnie naprawi moje życie, ale jest po prostu straszna desperacja z mojej strony, bo zauważam, że właściwie wszystko mnie przestało cieszyć. Jakiekolwiek pasje jakie miałem, gra na instrumencie, motocykle, wspinaczka przestały mnie cieszyć. I nie wiem co dalej robić, czy psychiatra potrafi pomóc?

Anyway, post z gatunku jest mi źle, sorki za nieuporządkowane myśli, ale naprawdę potrzebowałem się z kimś tym podzielić, a nie mam nikogo.

Czy mogą odpisać osoby, które przechodziły coś podobnego, jak u nich wyglądała psychoterapia z początku? Czy też był taki nastrój zwątpienia? Czy warto skierować ku farmakoterapii?


#psychoterapia #zdrowie #zdrowiepsychiczne

korfos

Myślę że terapeuta najpierw próbuje u ciebie przepracować aktualne wydarzenia. Chce stworzyć fundament aby mógł się skupić na prawdziwym problemie, czyli twojej przeszłości.


Tak czy inaczej ty nigdy sam progresu nie zauważysz ponieważ twoja psychika stale będzie się do niego dostosowywać. Progres da się jedynie zobaczyć samemu podczas dużych przełomów lub może to zrobić obca osoba jak np. terapeuta.


Tak jak piszą inni. Jest dużo różnych rodzajów terapii oraz dużo różnych terapeutów. Jedni ci pomogą, drudzy nie za bardzo.


Na początek odradziłbym farmakoterapię, ale to nie oznacza rezygnacji z niej bo nie znam twojej dokładnej sytuacji. Odstaw koniecznie totalnie alko bo ono zagłusza i tłumi umysł oraz emocje. Będziesz się wtedy jedynie gorzej czuć.


Pamiętaj że w większości przypadków problem bierze się z przeszłości dlatego ważne jest abyś ty opowiedział ją swojemu terapeucie. On oceni ją, znajdzie źródło problemu i da ci wskazówki jak ją przepracować. Teraz z tego co widzę to uznaje on ze nie jesteś jeszcze na to gotowy.


Pamiętaj że najważniejsza jest cierpliwość. Każdy przypadek jest inny i każdego się leczy indywidualnie. Nie patrz się na postępy bo je rzadko zauważysz z powodu ich płynności. Żeby je zobaczyć musiałbyś przeżyć np. katharsis, a to trudne.

Stashqo

@throwawayaccount_hejto Nie będę Ci tu psychoterapii odradzał bo depra to nic fajnego i być może odejście źle się skończy. Ostatnio widzę, że wielu psychoterapeutów zajmujących się zdrowiem psychicznym mężczyzn zwraca uwagę, że za męską depresję w dużej mierze odpowiada niski poziom testosteronu i zanim rozpoczną terapię wysyłają swoich pacjentów na badania aby sprawdzić czy problemy psychiczne nie wynikają ze sfery fizycznej. Wysoki poziom tkanki tłuszczowej blokuje w c⁎⁎j teścia. Brak Ci wtedy tego męskiego "drive'u", masz niską motywację, rozłazisz się i tyjesz dalej.

Nie rezygnuj z psychoterapii, być może ją zmień ale pójdź na badania krwi, zrób sobie pełen pakiet (np 40-latka) i koniecznie hormony: TSH, FT3, FT4, testosteron, wolny testosteron, kortyzol i prolaktynę. Jak coś wyjdzie źle to do lekarza i działać dalej, być może androlog, być może psychodietetyk - w zależności co Ci wyjdzie. I nie ma się co wstydzić, męską rzeczą jest zadbać o siebie, jeszcze wiele w życiu możesz zdziałać.

TRPEnjoyer

Coraz mniej rzeczy mi się układa, cierpię na samotność, nie posiadam dzieci czy partnera.

jestem osobą otyłą,


Jakbym miał zgadywać, to wygląda na shitty life syndrome.

https://www.youtube.com/watch?v=QuPbUkDe9iQ

Nie, terapia na to raczej nie pomoże.


Plan naprawczy to powinny być chemikalia, bo

coraz częściej przytłaczają mnie takie obowiązki jak umycie naczyń czy posprzątnie mieszkania.


oczywiście one nie naprawiają życia, tylko pomagają funkcjonować. Jak już funkcjonujesz lepiej, to trzeba zdiagnozować przyczynę problemu i zacząć naprawiać. Oprócz przestania być grubasem nr jeden w twoim przypadku to powinna być naprawa izolacji społecznej, bo jak sam piszesz nawet nie masz do kogo napisać.


I tak, ja wiem, że to brzmi jak:


-na nic mnie nie stać

-o, znalazłem twój problem: po prostu nie bądź biedny br0!!1


No ale zdalnie nikt twojego życia nie naprawi. Ja mam bardzo złe zdanie co do terapii, banda frajerów niepotrafiących rzucić konkretem, a jak nie działa, to standardowa śpiewka "to spróbuj innej, rurzne som xDD". Żenada, ale bym tych ludzi aż tak bardzo nie winił, robią jak ich szkolono, a szkolono ich ŹLE i ich wiedza na 100% ma sporego laga względem tego, co internet wie. Ci bardziej ogarnięci już się nauczyli, by np. w przypadku stanów depresyjnych pytać o D3 czy o poziom hormonów, ale to część tylko.


Sam też możesz byś osobą narażoną na stany depresyjne i być high maitenance, by depresji nie mieć. https://www.youtube.com/watch?v=DLGcgtQUkyY tu chłop opisuje swój przypadek. A izolacja społeczna to bardzo dobry wyzwalacz depresji.

Zaloguj się aby komentować

Dzisiaj napomknę Wam o niecodziennej #psychoterapia w której uczestniczyłem przez ostatni tydzień. Był to rodzaj muzykoterapii zwany „rave”, a odbywał się on w ramach węgierskiego festiwalu „Ozora”. Jak jesteście ciekawi szczegółów to zapraszam do piorunowania i ankiety.


O co chodzi w zabawie? Otóż gwóźdź programu, to wspólne uczestniczenie we wspomnianym rejwie (pisownia fonetyczna). Polega on na znalezieniu sobie punktu na „parkiecie tanecznym” w którym będzie nam odpowiadało natężenie i akustyka dźwięku, oraz będzie dostatecznie dużo miejsca abyśmy mogli komfortowo się poruszać.


nastepnie DJ, a czasem bardziej szaman-akustyk używa ogromnego soundsystemu (patrz zdjęcie), aby wprawić powietrze w drgania, które połączone z grupowym ruchem do rytmu wprawiają ciało w stan NREM analogiczny do tego podczas snu, który dosłownie „wypoczywa” umysł, a fizycznie może dać uczucie ekstazy.


poniewaz temat jest mega obszerny a bardzo chciałbym go Wam przybliżyć w przystępnej formie, zostawiam ankietę o czym byście chcieli dalej poczytać


#muzyka #autyzm #adhd #adhddoroslych #psychiatria #narkotykizawszespoko #muzykaelektroniczna #ozora #tworczoscwlasna

1417d47c-bcbe-43fe-8c41-9e8056b85a88

O czym pisać dalej?

80 Głosów
RogerThat

Teraz nie wiem, czy coś mnie ominęło, bo gość opisuje psajki jako coś mistycznego, ludzie w komentarzach podłapują, a ja do tego tupałem swego czasu co i rusz. Ba, letnie rejwy to się regularnie odbywają po miastach. Ale nikt nigdy nie nazwał tam tego psychoterapią.

No ale może działać w coś a'la terapeutyczny sposób, tu się zgodzę. Tyle, że nie w tak dużych słowach.

zjadacz_cebuli

@wombatDaiquiri wygląda mega klimatycznie

Zaloguj się aby komentować

roadie

@dzidson-dzidek w sensie że odkryłeś znowu ten sam kanał na który zapraszałeś 5 miesięcy temu?

Zaloguj się aby komentować

Trochę śmiesznie, trochę wcale nie, ale pomyślałem, że napiszę trochę o byciu singlem po 30 i szybkich randkach.


Zeszły rok był dla mnie zdecydowanie najgorszym rokiem w życiu, taką wisienką po latach traumy bycia rodzicem własnych rodziców z chorobą alkoholową, co skończyło się dla nich najgorszym scenariuszem, odpowiednio 6 lat temu i ostatnio w listopadzie. Nigdy nie miałem szczęścia w miłości, ale życie w takich warunkach jeszcze mocniej utrudniało nawiązywanie relacji romantycznych. Musiałem sobie to wszystko poukładać i dzisiaj skończyłem #psychoterapia po ponad roku , ale do rzeczy.


Będąc już po 30, to gdzie się człowiek nie obejrzy wszystkie fajne dziewczyny już od dawna są z obrączką na palcu, czy już po zaręczynach. Przerabiałem już #tinder , czy #facebookrandki, ale te aplikacje są straszne. Mnóstwo botów, a dziewczyny, które tam są mam wrażenie, że korzystają z tego, jako narzędzie do dowartościowywania się, biorąc pod uwagę, jak duża jest dysproporcja płci. Nawet, jak mnie z kimś sparowało to nie raczyła odpisywać. Inicjatywa z ich stron w ogóle nie wchodzi w grę.


Postanowiłem spróbować #speeddating . Zapisanie się w moim mieście graniczy z cudem. Miejsca dla facetów są wyprzedane na pniu, na wszystkie możliwe terminy. Za to zawsze są wolne miejsca dla dziewczyn. Jednego dnia zwolniło się miejsce dla faceta, więc szybko zrobiłem rezerwację. To miał być mój pierwszy speed dating od ok. 7 lat. Spotkanie odbyło się w lokalnym pubie. Wchodzę do środka i słyszę "o, cześć Earl Grey!" xD Na randki przyszła koleżanka z biura, która siedzi naprzeciwko Od razu mówię, że nie jesteśmy za bardzo w naszym typie, ale ustaliliśmy, że zaznaczymy siebie na naszych kartkach, żeby chociaż z jedną parą wyjść. Oczywiście był deficyt płci pięknej, 9 kobiet vs 15 facetów. Powiem, że było zaskakująco pozytywnie. Nie byłem, aż tak wybredny jak myślałem i zaznaczyłem 6 z nich. Później okazało się, że sparowało mnie z 4, więc coś tam moja bajera zagrała. Jedna to była koleżanka (wiadomo), druga to dziewczyna, która nie była w moim typie i gadała korpo slangiem, ale mieliśmy wspólne zainteresowanie no i były dwie, które mi się mega podobały. Nazwijmy je L. i O. Napisałem od razu do L. czy ma ochotę na rozmowę, czy mogę zadzwonić, czy woli popisać. Dostałem odpowiedź "ok " i to w sumie na tyle, bo spytałem się, o której godzinie i zostałem już zignorowany. Na drugi dzień jeszcze się spytałem, czy coś się stało, bo się nie odezwała, a bardzo chciałbym ją bliżej poznać, ale mnie zghostowała Tak samo pisałem do O. ona odpisała po kilku godzinach, ale trochę w klimacie, jak za karę xD Jeszcze powiedziała, że dla niej scenariusz bycia tą panią od gołębi z "Kevina w Nowym Jorku" wydaje się ekscytujący (WTF? :D). Po wymianie kilku wiadomości w ciągu 2 dni zaproponowałem spotkanie, na które się zgodziła, ale jak było bliżej terminu to powiedziała, że jednak nie może. Trochę grałem kartą "zobacz, co tracisz xD", wiec zaproponowała inny termin, ale jak już było bliżej tego terminu to też mnie zghostowała. No k⁎⁎wa, to po co one w ogóle chodzą na te speed datingi...


Dzięki terapii to doświadczenie mnie nie załamało, choć trochę potwierdziło tylko tezę. Udało mi się zapisać na duże szybkie randki na 50 osób. Pierwszego dnia zapisów (miesiąc przed terminem) były tylko 2 miejsca dla facetów wolne, Jak to się dzieje? Tam chodzą nałogowi randkowicze, jak się koleżanka spytała jednego absztyfikanta, czy jest tu pierwszy raz to powiedział, że 17 raz z rzędu xD Zaraz po skończeniu randek zapisują się na kolejne, a przyznam, że freaki tam chodzą straszne. Nawet ja z moją niską samooceną czułem się tam jak #samiecalfa . W ostatnią sobotę, dzień przed terminem było jeszcze miejsce dla 10 kobiet, czyli miało być 15 kobiet kontra 25 facetów. Niestety część dziewczyn zrezygnowała i randki nie odbyły się w ogóle. Żałuję, bo to jest spoko okazja poznać nowe osoby, tym bardziej, że nie jestem zbyt śmiały i podejść do obcej dziewczyny na ulicy to dla mnie wyzwanie.


EPILOG: Nie szukam na siłę, brakuje mi tej drugiej połówki, ale bycie singlem po 30 w tym kraju i znalezienie kogoś to jest dramat rodem słynnego tweeta Piechocińskiego o sytuacji na rynku. Do klubów nie chodzę, w pracy wszystkie warte uwagi dziewczyny mają już dawno pierścionek na palcu. Nie mam imponujących warunków fizycznych, więc muszę nadrabiać charyzmą i humorem. Jeszcze człowiek słyszy o pomyśle wprowadzeniu "bykowego" i w ogóle zaczyna myśleć o #emigracja . Żeby było śmieszniej to mam dużo koleżanek, o wiele więcej niż kumpli, ale prawie wszystkie są zajęte. Jak tam u was sytuacja #single ?


#randkujzhejto #randki #logikarozowychpaskow #cotusieodpierdala #samotnosc #zyciepo30stce #przegrywpo30tce #zalesie #przegryw #pieklomezczyzn

dzek

@Earl_Grey_Blue idź na jakieś studia, nauczysz sie cos nowego i poznasz nowych ludzi niezobowiązująco

TRPEnjoyer

Będąc już po 30, to gdzie się człowiek nie obejrzy wszystkie fajne dziewczyny już od dawna są z obrączką na palcu, czy już po zaręczynach.


Idąc tą logiką ty też nie jesteś fajny, skoro po 30 i nadal nie ustatkowany.

Fakt, po 30 większość materiału jest przebrana, ale nikt ci nie broni szukać 5 i więcej lat młodsze,j o ile twoja pozycja na rynku matrymonialnym na to pozwala.


EPILOG: Nie szukam na siłę, brakuje mi tej drugiej połówki, ale bycie singlem po 30 w tym kraju i znalezienie kogoś to jest dramat rodem słynnego tweeta Piechocińskiego o sytuacji na rynku


Niestety tak, nadal można wygrać, ale trzeba się wybijać ponad przeciętną i włożyć w to wieele wysiłku. Dosłownie praca na drugi etat, jeśli nie jesteś naturalnym ekstrawertykiem.

Panda

@Earl_Grey_Blue osobiście zawsze uważałem te wszystkie tindery, speed datingi i inne aktywności mające jasny konkretny randkowy cel za słabą drogę. Takie ścieżki imo zawsze tworzą jakąś presję, w końcu główny cel to kogoś poznać na dłużej.


Ja to bym radził zacząć coś robić. Jeździć na rolkach, na rowerze, jakieś zajęcia fizyczne. Wszelkie pasje skupiają wielu ludzi, gdzie można kogoś poznać bez spiny i bez nastawienia na coś więcej. A brak takiej presji działa cuda. Osobiście polecam jazdę na rolkach xD sprawdzone, działa.


Generalnie nigdy nie miałem w życiu problemu samotności, a jednocześnie nigdy nie randkowałem przez żadne aplikacje czy meetingi. A no i dodam, że żaden ze mnie przystojniak z okładki xD

Zaloguj się aby komentować

Klamra

@Kaligula_Minus 6 lat terapii here. I też tak uważam (° ͜ʖ °) I mi z tym doskonale!

Zaloguj się aby komentować

AdelbertVonBimberstein

@A_a a próbowałeś? Są ludzie, którzy mają problem i są ludzie którzy mają lujowy styl życia: gówniane żarcie, tiktoki, używki. Często one są skutkiem problemu a często przyczyną. Każdy jest inny ale czasami (!) to nie jest zła rada: weź się w garść i rusz d⁎⁎ę. Daj sobie wycisk. Raz w życiu wymagaj od siebie.

Czasami to działa- nie u wszystkich bo każdy ma inny problem, ale denerwuje mnie takie śmianie się z podstaw fizjologicznych. Jesteś swoim organizmem i gdy swoje ciało traktujesz jak śmietnik- to jak ci się będzie żyło na wysypisku?

Zaloguj się aby komentować

AdelbertVonBimberstein

@Kazix prędzej się zapierdole niż pójdę do psychologa.

Co nie znaczy, że u kogoś nie musi działać.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

#chcewyjsczbagna #psychoterapia #depresja #psychologia i trochę #hejtokoksy


Psychoterapia, postrzeganie siebie i aktywność fizyczna.


Pokuszę się o taką ogólną, krótką refleksję dotyczącą tego, jak dobrze psychoterapia współgra (przynajmniej w moim przypadku) z aktywnością fizyczną. Od kiedy zacząłem chodzić na terapię (październik-listopad 2024) wziąłem się za swoją powłokę zewnętrzną. Mój wygląd był moim ogromnym kompleksem, czymś co ryło mi banię nie mniej niż inne problemy psychiczne. Jednak lata nic z tym nie robiłem, bo deprecha, lęki i cała reszta zrobiły swoje. W szczytowym okresie swojego upadku, przy wzroście 185 cm ważyłem 68 kg. Nie mogłem na siebie patrzeć. Jednocześnie nic z tym nie robiłem. Przełom nastąpił kiedy zacząłem chodzić na boks. Tam ogarnąłem, że moje ciało jednak coś potrafi, że mogę i chcę zmusić się do wysiłku. Jednak z różnych powodów zarzuciłem trening. Jednak płyńmy do brzegu. Obecnie ćwiczę z hantlami i gumami. Gram na dworze w kosza o ile pogoda pozwala a co ważne zmieniam też dietę. Nie żrę tyle słodyczy, drożdżówki zastąpiłem musli ze świeżymi owocami. Powiem wam, że psychika lubi to. Jestem silniejszy fizycznie i bardziej się sobie podobam. Pierwszy raz stanąłem niedawno przed lustrem i pomyślałem, że... nie jest dobrze, ale nie jest też źle. Zgubiłem gdzieś to uczucie obrzydzenia samym sobą. Po kilku miesiącach ćwiczeń z dna w którym byłem dociągnąłem do 76,5 kg. Kogoś może to śmieszyć, ale dla wiecznego szczypiora jakim byłem jest to taki mały sukces. Cała praca którą wykonuję podczas psychoterapii w połączeniu z dawką wysiłku fizycznego działa cuda. Od kilku tygodni budzę się bez uczucia pustki, znudzenia i zawiedzenia otaczającym mnie światem i sobą. Czuję w sobie jakieś "moce decyzyjne" i przerobowe.

Serio, jeśli jeszcze nie ruszyliście d⁎⁎y zróbcie to. Jeśli jesteście w procesie terapii i dawajcie też sobie jakąś formę wycisku fizycznego.

6c2a4ad5-e08c-4ee6-bd45-98582024cd3e
Djnx

@WatluszPierwszy Dajesz mi powód do motywacji. Widzę tagi i myślę czy może do Ciebie nie napisać. Nieśmiało zaczepiam

Belzebub

Gratulacje w takim razie potwierdzam,że aktywność jest istotna dla zdrowej głowy … jak dłuższy czas nie znajdę czasu żeby dać sobie w kość czy to na siłce czy na rowerze czy biegając to aż mnie nosi i popadam w zły humor

Megawat

@WatluszPierwszy "Pierwszy raz stanąłem niedawno przed lustrem i pomyślałem, że... nie jest dobrze..." - wstaw się za tym chudym dzieciakiem, którego opierdala ten wewnętrzny krytyk - i każ mu się zamknąć, bo to on was ciągnął na dno i dalej próbuje.

Zaloguj się aby komentować

Byk

Przytul swoją traumę, pogłaszcz i idź dalej...

Zaloguj się aby komentować

#psychologia #psychoterapia #pytanie


Hejka Kasie i Tomki.

Dojrzałem do kolejnego etapu w moim życiu i zdecydowałem że jednak potrzebna psychoterapia.

Czy ma ktoś namiar na psychologa który:


  • będzie dostępny online,

  • nie będzie nie wiadomo jak drogi (wiadomo że pojęcie względne ale liczę na w miarę normalne koszta),

  • najlepiej mężczyzna w wieku zbliżonym do mojego (37lvl) - są problemy które wydaje mi się mogą być trudne do zrozumienia przez kobiety (mogę się mylić).


Dzięki!

pokeminatour

Jeżeli potrzebna ci psychoterapia to musisz poszukać psychoterapeuty a nie psychologa, to sa dwa różne zawody.

bandziorek

@pokeminatour Dzięki za wyjaśnienie. Nie miałem za bardzo pojęcia na ten temat. Poczytam.

Jaskolka96

@pokeminatour najlepiej psychologa -psychoterapeutę, bo mianem psychoterapeuty może określać się każdy, to nie jest zawód regulowany, więc ktoś bez odpowiednich studiów i przygotowania ot tak może nim zostać. Co do terapii online, podobno pleso therapy ma dobrych terapeutów, choć jak już wspomniała Wrzoo najlepiej mieć terapię na żywo, ale czasem się nie da

Zaloguj się aby komentować

#psychologia #psychoterapia #zdrowie #chcewyjsczbagna

Jakoś zapomniałem o stworzonym przeze mnie tagu #chcewyjsczbagna więc postanowiłem nieco go odkopać.

Nie pisałem, bo po prostu nie czułem weny, a nie chciałem zaśmiecać go wpisami tworzonymi na siłę i tym samym bezwartościowymi.

Cóż więc... nastąpił lekki kryzys w mojej drodze. Teoretycznie wszystko się normuje. Wróciłem do ćwiczeń fizycznych, staram się dbać o siebie, poprawić dietę i zadbać, o tzw. dobrostan psychiczny. Chyba pierwszy raz od dwudziestu lat stoję przed lustrem i nie czuję wstrętu do swojego ciała. Wróciłem do częstszego wychodzenia z domu na koncerty, mecze, kino, spotkania ze znajomymi. Stałem się bardziej otwarty wobec ludzi, a co najważniejsze zmienia się, bardzo, ale to bardzo powoli moje podejście do samego siebie. Gdzie więc kryzys? Chyba winna jest farmakologia. Moja głowa zaczyna eliminować pamięć krótkotrwałą. Zdarza mi się zapominać o wydarzeniach sprzed dosłownie godziny, np. nie mogę sobie przypomnieć z kim rozmawiałem pół godziny temu, o czym była rozmowa itp. Czytam ogłoszenie w przedszkolu syna i za godzinę nie wiem już, czego dotyczyło. To kompletnie niknie mi z pamięci. Całości dopełnia zmęcznie. Nie ważne czy śpię 5 godzin, czy 10 i tak jestem niewyspany. Temat do omówienia na przyszłotygodniowej wizycie u psychiatry.

Jednak, by nie było, że minusy przysłaniają plusy, powiem, że na boga jedynego (albo kilku, jeśli wolicie lub żadnego jeśli tak wolicie) jeśli coś złego się z wami dzieje, to idźcie na terapię. Naprawdę teraz widzę, jak wiele jest ona w stanie dać i jak powoli człowiek odzyskuje siebie, jakkolwiek górnolotnie by to nie brzmiało.


Ładny widoczek dla uwagi

ec17c2ef-4ebf-41ed-b2c8-819f44909769
lagun

@WatluszPierwszy ładny widoczek, wygląda jak Ojców

WatluszPierwszy

@lagun Wybrałem na google coś randomowego z Jury więc możliwe Bardzo lubię tamte okolice ale dawno nie byłem niestety.

lagun

@WatluszPierwszy Jednak to Dolina Będkowska obok Krakowa

Zaloguj się aby komentować

Następna