Style przywiązania
Teoria wstępna: wyróżniamy cztery style – bezpieczny (czyli ten fajny), unikający, lękowy (ambiwalentny), zdezorganizowany. Te trzy ostatnie to niefajen. Myślę, że nazwy mówią same za siebie, a w razie co odsyłam do internetuf.
Chciałbym powiedzieć „mój styl to bezpieczny, wszystko jest fajnie”, ale nie mogę. Jakiś czas temu dowiedziałem się, że prawdopodobnie mam styl unikający. Zapytasz – ale czego unikający? Przywiązania. Paradoks.
Z jednej strony bliskość jest dla mnie celem, z drugiej wizja jej osiągnięcia to odsłonięcie tego, co przez całe życie obudowywałem betonem. Ten beton ma chronić przed uszkodzeniem delikatnego „ja”.
Kolejny paradoks – z zewnątrz wygląda jakbym wszystko miał pod kontrolą, był spełniony, zaangażowany w różne ciekawe rzeczy. Wewnątrz jednak kryje się przestraszone dziecko, którego potrzeby nie zostały spełnione wcale lub w odpowiedni sposób. Dotyczy to głównie negatywnych i „trudnych” emocji. Jak konkretnie – nie pamiętam, bo styl kształtuje się podobno w wieku dwóch-trzech lat. Nie było sensu pokazywać swoich trudów, skoro nikt nie podejmował na nie jakiejś reakcji. Nie da się pamiętać rzeczy, które się nie wydarzyły, a takimi było niereagowanie na emocje dziecka. Trudno zatem wyłuskać ten kluczowy moment i go naprawić.
Dlaczego to nie działa
Związek, to (dla mnie) całkowite odsłonięcie się, z emocjami, pragnieniami, lękami, po prostu wszystkim. Gdzieś na drodze życia nauczyłem się, że moje potrzeby nie są aż tak ważne, a może nawet były wzgardzane lub wyśmiewane [patrzy w kierunku byłego związku]. Ukrycie ich jest metodą obrony przed powtórzeniem tego zranienia. Ot mechanizm „walcz lub uciekaj” w praktyce.
Nie da się zbliżyć do drugiego człowieka nie pokazując siebie. Nie da się stać zależnym od drugiego człowieka, gdy podświadomie wyznaje się zasadę niezależnego bastionu. Dochodzi do tego rzecz wtórna, o tym samym podłożu – perfekcjonizm.
Wiem jednak, że to pragnienie i jednoczesny strach przed jego spełnieniem prowadzą na manowce. Jest to także wielki bagaż, który hamuje mnie przed chociaż namiastką szczęścia. Wiem też, że potrafię pokochać, znam to uczucie i chcę go dla siebie i nie tylko. Potrafię opiekować się drugą osobą, także emocjonalnie, mam jednak problem dać się zaopiekować. Mam tę swoją przypadłość, która objawia się np. chęcią ucieczki jeśli jakaś kobieta okaże się zainteresowana mną (np. na sympatii, raz czy dwa); marzeniami o bliskości bez działań do ich spełnienia; wynajdowaniu kobiet, z którymi mógłbym być, ale [dowolny powód dlaczego nie].
Pewnie da się zauważyć, że ten wpis jest bardziej oparty na faktach. Pisząc go przeżywam emocje – konflikt między tym co chcę, a co dostaję.
Znam, nie stosuję:
A warrior is not about perfection, or victory, or invulnerability. He's about absolute vulnerability. That's the only true courage.
https://www.youtube.com/watch?v=IpsxpuXg64E
[grafika ze strony www.superego.com.pl]
#refleksjemacgajstra #psychologia #refleksje #samorozwoj #emocje #zycie #doswiadczenia #psychoterapia

![Konsultant ds. psychoterapii: prywatni pacjenci potrzebują szczególnej ochrony prawnej [WYWIAD]](https://cdn.hejto.pl/uploads/posts/images/250x250/ace89e95b5933597b1927780bba512c0.webp)









