wczoraj, na wniosek prezydenta, służby ujawniły swoje raporty na temat pierwszej tury wyborów prezydenckich. Nie wskazują one niczego odkrywczego, choć potwierdzają wiele z dotychczasowych spekulacji.
Głównie, że kampania wyborcza Georgescu (prawicowego radykała, zwycięscy pierwszej tury) była prowadzona w sposób skoordynowany, z wykorzystaniem licznych fałszywych kont i botów (mówi się o 25 tysiącach takich kont), co wskazuje na zaangażowanie się w ten proces "podmiotu państwowego" (czytaj władz innego kraju). Jeden ze zidentyfikowanych użytkowników TikToka, niejaki Bogdan Peșchir przekazał platformie - tylko w ciągu miesiąca poprzedzającego wybory - ponad 380 tysięcy euro. Jednocześnie służby ujawniły, że w promocję Georgescu zaangażowano ponad setkę rumuńskich influencerów których zmanipulowano (doprawdy, nie wiem jak miano ich zmanipulować...), oraz że w kampanię kandydata zaangażowani byli przedstawiciele półświatka. Wreszcie - wskazują one, że w dniu wyborów wyraźnie wzrosła liczba rosyjskich ataków cybernetycznych na rumuńskie instytucje.
Na raporty zareagowała prokuratura, która oświadczyła, że rozpocznie śledztwo w sprawie przestępstw wyborczych oraz prania brudnych pieniędzy.
Dość kuriozalnie zareagowałą SNSPA - szkoła wyższa będąca swoistym turbo-odpowiednikiem naszego KSAP-u, gdyby ten był uniwersytetem. Otóż ta uczelnia kształcąca kadry administracji rumuńskiej wezwała Sąd Konstytucyjny do uniważnienia pierwszej tury (na bazie ujawnionych informacji). Problem w tym, że gdzie jak gdzie, ale w SNSPA ktoś powinien wiedzieć, że SK, który raz uznał wybory, nie może tej decyzji zmienić. Szczególnie że terminy składania odwołań już mineły...