Ostatni raz tak panikowałem pierdyliard lat temu przy Dying light, a jeszcze nawet nie walczyłem z żadną hordą.
Próbowałem na początku, ale weź.
Tego kafara przy samolocie położyłem za czwartym razem dopiero, aż mi łapy latały na koniec, a niby prosty boss, wystarczy fikołek w odpowiednim momencie co nie, i tak było za pierwszym razem, prawie całe zdrowie mu zabrałem, a do czwartego podejścia musiałem sobie herbaty zaparzyć
Jest kilka rzeczy na które można ponarzekać, ale na wszystko jestem gotów przymknąć oko ze względu na walkę. (Moje myśli krążą niebezpiecznie w kierunku zakupu konsoli, ale nie mam tv)
Dubbing dość dobry, dużo lepszy niż w Uncharted, kilka irytujących momentów miałem, jak lektor próbuje grać zakłopotanego, ale ogółem jest dobrze, historia to typowa sztampa - wirus wydostaje się z laboratorium, ale tutaj też nie narzekam, bo mam jakiś porąbany sentyment do zombiaków.
#gry