Zdjęcie w tle
Wrzoo

Wrzoo

Gruba ryba
  • 516wpisy
  • 4958komentarzy
Wrzoo userbar

Czytam na #bookmeter, piszę w kawiarence #zafirewallem, o wodzie przypominam w #codziennepiciu

Czy to #codziennepiciu , czy to #smoczejebanie? Nie, to tylko halucynacje z odwodnienia!

Spokojnie, nie zrobię Wam #kontrolanawodnienia - ale przy okazji zachęcam do nawadniania się i jesienią, zwłaszcza jeśli chorujecie.

Miłego dnia!

PS. Obraz ukradziony z wpisu @GARN_
Wrzoo userbar
fec14a6b-c4f0-47b9-a22d-8f66f1ea9c13

Zaloguj się aby komentować

@moll wspomniała o tym, że @bojowonastawionaowca brzmi w komentarzach jak @francuskabojowonastawionaowca, no to ciach: dziebko francuska #diriposta w #nasonety , bo w sumie dawno z francuskim się nie bawiłam.

Crise d'identité

Deszczem zroszone białe powoje
Wdycham ich zapach jeszcze przez chwilę
"Rosée sur la fleur, tu es trop fragile"
Czy to moje myśli, czy to słowa twoje?

Mesadames et messieurs zebrani w foyer
Kolorowe ptaki, swobodne w swej sile
Długie ich zęby, buzują promile
Udaję, że i dla mnie te wodopoje

Czy odlepić skórę od starej osnowy,
Rozrzucić przemyśleń przepełnione kosze
I oddać swą essence bezwstydnie za grosze?

Je veux pas changer, świecie wężowy,
Swą głowę wysoko do góry podnoszę
Okutana w płaszcz i żółte kalosze

#zafirewallem #tworczoscwlasna
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Minął tydzień, czas na podsumowanie naszej bitwy #nasonety - #podsumowanienasonety

W bieżącej XLVI edycji mickiewiczowskiej udział wzięli:

  1. Znany wszystkim @George_Stark z sonetami Pismo urzędowe, Zaburzenia afektywne dwubiegunowe czyli Moje zmagania z dłuższą formą literacką, Żegnaj, Legimi oraz Najpierw Legimi, a teraz Cinkciarz, czyli Jak nie idzie, to nie idzie
  2. Pan Pajonk @splash545 i jego sonet Dziury
  3. Cicha woda, czyli @RogerThat i sonet You can't blame man for the gods' creation
  4. Bojowy @pingWIN, uroczy jak Pesto, z sonetem Kto by pomyślał o czym jest ten wiersz?
  5. Wasza uniżona służka @Wrzoo z sonetem na ostatnią chwilę, czyli Zwolnij

Normalnie dałabym zwycięstwo samej sobie, bo bardzo mi się podobał mój wiersz, ale potem pewien krytyk literacki uznał, że to nawet koło poezji nie leżało i nadaje się tylko do poprawki, trója minus, siadaj i się nie odzywaj, więc...

Kryteria oceny są dziś więc bardzo subiektywne i kompletnie nie skupiają się na merytoryce. Wygrywa wiersz, który zawiera rzeczy, które lubię - kuboty, braci Golec, waterboarding i takie takie.

Zwycięstwa gratulujemy dziś zatem @RogerThat

A nagrody pociesze... znaczy, wyróżnienia? A jak najbardziej, są!

Karta prezentowa na Empik GO (lekko przeterminowana)
Dla Dżordża, w ramach współubolewania nad upadkiem dwóch lubianych przez niego serwisów - I feel you

Voucher na 10 minut w pelerynie-niewidce
Dla Splasza, za przemknięcie ze swoim sonetem cichutko na paluszkach obok Owcy

Dofinansowanie z PFRONu na windę w bloku
Dla Króla Rogera, aby nie musiał tak się wspinać na to czwarte piętro

Kod rabatowy na lampkę nocną
Dla Pingwinka, by nie musiał czytać w półmroku, bo się oczy wtedy męczą

Zdefraudowane rządowe pieniądze na wakacje
Dla moi, bo ledwo miesiąc minął od urlopu, a ja już potrzebuję kolejnego

Dziękuję za udział i powodzenia w kolejnej edycji!

#zafirewallem #tworczosckawiarenkowa
Wrzoo userbar
3df28f44-991d-425d-bb6f-2cc5f9a72cc9

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
#nasonety #diriposta

Zwolnij

Czy w codziennych spraw natłoku
Spojrzysz wprost w nieba ciemnicę?
Czy zachwycą cię mgławice,
Czy zatoniesz w myśli mroku?

Jak źrebięta na padoku
Wirują nocne baletnice
Jaskółeczki czarnolice
Życie tańczy w ich uroku

Wsłuchaj się więc w szum pasieki
Otul pachnącym igliwiem
W świtu mgle bacz za żurawiem

Mamy na zmartwienia wieki
Odrzuć głowy swej zasieki
I powiedz sobie czasem: "Nie wiem"

#zafirewallem #tworczoscwlasna
Wrzoo userbar

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry, Soneciary i Soneciarze! Bardzo mi miło rozpocząć nową, XLVI edycję naszej bitwy #nasonety

A jako, że dzień dobry, to jako utwór #diproposta proponuję:

Adam Mickiewicz
Sonet XV. Dzień dobry
Sonety odeskie

Dzień dobry! nie śmiem budzić, o wdzięczny widoku!
Jej duch na poły w rajskie wzleciał okolice,
Na poły został boskie ożywiając lice,
Jak słońce na pół na niebie, pół w srebrnym obłoku.

Dzień dobry! już westchnęła, błysnął promyk w oku,
Dzień dobry, już obraża światłość twe źrenice,
Naprzykrzają się ustom muchy swawolnice, —
Dzień dobry, słońce w oknach, ja przy twoim boku.

Niosłem słodszy dzień dobry, lecz twe senne wdzięki
Odebrały mi śmiałość; niech się wprzódy dowiem:
Z łaskawym wstajesz sercem? z orzeźwionym zdrowiem

Dzień dobry, nie pozwalasz ucałować ręki?
Każesz odejść, odchodzę: oto masz sukienki,
Ubierz się i wyjdź prędko — dzień dobry ci powiem



Zasady znane, ale dla przypomnienia: układamy sonet, którego ostatnie wyrazy powinny rymować się z tymi, które podane są w powyższym utworze, bez powtarzania danych wyrazów. Ale jak ktoś chce, to wiadomo, swawola.
Zwycięzcą będzie ten, który osiągnie najwięcej jeszcze-nie-wiem-czego-ale-za-tydzień-się-dowiecie.

#zafirewallem

PS. Do kin wchodzi ponoć film "Zakochany Mickiewicz", toteż korzystając z okazji pozdrawiam gorąco charakteryzatorów i ich wybór peruk dla bohaterów. Dawno się tak nie uśmiałam przy oglądaniu trailera.
Wrzoo userbar
045af45f-2f3e-4327-8aa5-762758fc342c

Zaloguj się aby komentować

A dobry dzień, za docenienie dziękuję.

Temat: zapomniany temat
Rymy: zmęczony - nogi - szalony - togi

#naczteryrymy #zafirewallem
Wrzoo userbar
voy.Wu

wojak życiem zmęczony

odkąd urwało mu nogi.

i tylko wciąż dręczy go sen ten szalony

w nim trupów wroga płoną całe stogi

splash545

Zapomniałem tematu bo byłem zmęczony

Albo najebany? Plątały się nogi

Myśli leciały jakbym wręcz był szalony

Wróciłem przez to za późno i czekały batogi

MrGerwant

@Wrzoo

Michał Miloicz, ten "on" szalony

nie był prawnikiem nie nosił togi

ostatnio trochę był zmęczony

za długo pląsały mu nogi

Zaloguj się aby komentować

#nasonety #diriposta

Sen sprawiedliwych

Zmęczony znów leży na posłanku
Tak to się psi dzień potoczył
Tu niuchnął, tu przez płot przeskoczył
Na kaczki szczekał już o poranku

Ach, spocznij, zanurzony w spanku
W koc schowaj swój nos przeuroczy
Niech ciepło kominka cię omroczy
Zwinięty ty mój obwarzanku

Czy śnią ci się sarny nad potokiem?
Czy miska mięsiwem wypchana?
Polujesz we śnie - jak lisy - naskokiem?

Łapka za łapką lata rozbiegana
Cichutko szczekasz, lecz śnisz snem głębokiem
Śpij słodko, śpij pięknie, do rana

#zafirewallem #tworczoscwlasna
Wrzoo userbar
RogerThat

Ładny bardzo. Zawsze doceniam ten taki zawijas, jak ogonek w "ę", kunsztowny, elegancki. Nie tylko u cię zresztą, kilka osób tu jeszcze tam umie. Zazdro.

George_Stark

Piękny psionet, słodki jak buldog francuski.

Ale takiego dobermana to już nie dasz rady napisać.

Zaloguj się aby komentować

@UmytaPacha zostawiłaś swój kubek w zlewie w biurowej kuchni, pilnuj go - jeszcze ktoś Ci ukradnie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#heheszki #niemoje #dailykielecki #wojnymajonezowe
Wrzoo userbar
f3a92b5b-ef67-4420-8035-9fa1df72024c
Fly_agaric

Do picia octu? Ale to tylko @Felonious_Gru takie bezeceństwa.

UmytaPacha

@Wrzoo ojojoj zostawiłam po budyniu żeby się namoczyło, dzięki

bejonse

Masturbują się tym "bez konserwantów" a główny składnik tego ulepu czyli ocet to co? Nic by się nie zepsuło w takiej ilości.

Uzywam tego majonezu do odkamienia kibla.

Zaloguj się aby komentować

Ja: „Boże, daj mi jakiś znak”
Bóg:

#heheszki #codziennepiciu #woda
Wrzoo userbar
ba31ff1c-c989-4983-a4a7-1b8931be95ee
Dobra, pal licho tę zbójecką doliczoną opłatę dla grup +10%.
Ale no kurła, "symboliczny" 1% na rośliny w knajpie to już lekka przesada xD Za co jeszcze mam płacić? Za ręczniczki w toalecie i składkę na fundusz remontowy stolików?

#januszex #januszebiznesu #gastronomia #wtf
Wrzoo userbar
4b4c67c8-6939-4366-b037-0eee2e9aa9f0
superhero

@Wrzoo we włoszech jak zamówisz kawę przy ladzie masz cenę x, jak usiądziesz przy stoliku to do ceny x doliczają serwis - czytajcie kurwa regulaminy i promocje przed zakupem

Jim_Morrison

No przecież napisali "drodzy goście".

JakTamCoTam

@Wrzoo taki jest kapitalizm. Nie podoba się to nie idziesz. W USA masz chory system płacenia 20-25% napiwku a i tak ludzie chodzą jak jest dobra restauracja. We Włoszech Ci doliczają za serwis jak usiądziesz z ich espresso.


Mnie też by to wkurzyło, ale kawę bym spróbował. Niech mają te kwiatki.

Zaloguj się aby komentować

#codziennepiciu pozdrawia z podróży 🚄
Zawsze miło spróbować wody, której się jeszcze nie piło. Ostatnio, gdy jechałam, rozdawali jeszcze Ostromecko, a tu Arctica rzucili. Miło, że to mineralna, choć 380 mg/l to niespecjalnie dużo.

#woda #pendolino #pociagi #podrozujzhejto
Wrzoo userbar
f203818a-b833-4e92-ae7e-cc3417a3c4f4
splash545

@Wrzoo no i co z tą wodą? Dobra? Niedobra? Proszę nie trzymać w niepewności

UmytaPacha

@Wrzoo czy to już czas na #recenzjewodybutelkowanejinietylko?

dahomej

Jaki czytnik wariacie?

Zaloguj się aby komentować

833 + 1 = 834

Tytuł: Mądre matki, dobre żony. Kobiety w Korei Południowej
Autor: Małgorzata Sidz
Kategoria: reportaż
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 408
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5063018/madre-matki-dobre-zony-kobiety-w-korei-poludniowej

O taki reportaż na temat Korei Południowej nic nie robiłam.

Co jakiś czas wraca w książkach, które czytam, temat Koreanek (wcześniej w sierpniu w powieści "Pachinko", a we wrześniu w "Płacząc w H Mart"), i postanowiłam zgłębić temat pozycją non-fiction.

Autorka opisuje życie kobiet w Korei (a także Koreanek żyjących zagranicą) w bardzo pasujący mi sposób. Zahacza o wiele aspektów ich codzienności (wykształcenie, pracę, rolę w rodzinie), bierze pod lupę zmieniające się pokolenia i ich podejście do oczekiwań. Przeprowadza wywiady z konkretnymi kobietami, które spotyka na swojej drodze, jednak wywiady są bardziej ilustracją do omawianych przez nią kwestii - tak, jak lubię w reportażach.

Przez życie i codzienność kobiet poznajemy tak naprawdę samą Koreę. Dużo uwagi poświęcone jest Koreańczykom w ogóle, w tym o roli i traktowaniu przez społeczeństwo chłopców i mężczyzn. Jednak rozdziały, które zapadły mi w pamięci najbardziej, dotyczyły Koreańczyków z północy i ich traktowaniu przez Koreańczyków z południa, importowania żon z Azji Południowo-Wschodniej, podejścia do piękna i zabiegów oraz operacji plastycznych, a także koreańskiej diaspory i ich próbach odnalezienia się w koreańskich realiach. Autorka dzieli się z nami też przeżyciami swoimi oraz innych obcokrajowców w Korei - jak są traktowani ("białe krzesło") i jak widzą się na tle tego społeczeństwa.

Na minus mogę zwrócić uwagę jedynie na to, że autorka co jakiś czas używa koreańskich słów, zwrotów i koncepcji, które dla niej mogą wydawać się oczywiste, a jednak dla kogoś nieznającego języka i kultury w dostatecznym stopniu mogą być kompletnie nic nie mówiące i wymagałyby przypisu.

Prywatny licznik (od początku roku): 50/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #reportaz #korea
Wrzoo userbar
2c809a89-2ff2-48cd-86e2-7a580006bad0
Opornik

@Wrzoo Taktyk, dodam se do listy bo temat mnie interesuje, lubię Koreańczyków, może częściowo przez zbieżność historyczną.

cab4e397-5442-45d6-91a6-e534efeb31e4
marcin-3-0

@Wrzoo Z ciekawości - jak Koreańczycy z Płd traktują tych z Płn? Wg. autorki książki

Zaloguj się aby komentować

Na hipochondryka

Biaława zawiesina pokryła szklanki spód
Tu Gripex, tu Fervex, syropek z dziewanną
Płukanie zatok, by wygnać precz z nich glut
Na powrót być piękną, zdrową, modelową panną

Nie pomógł paracet? No to penicylina!
Rozstroi ci organizm, ale co nie ma wad?
Jeszcze do tego każda możliwa witamina
Przecież nie przedawkujesz, nie patrz na skład

Co chwilę krople aplikuj, gdy kręci cię w nosie
Ssij gorliwie tabletkę, gdy chrypkę słychać w głosie
Nitrofurany szufluj, gdy jad leci z zadu

A to? Nie przejmuj się, płaty wątroby rozpadłe
I schorzenia gorsze, przewlekłe, zajadłe
Robią twemu ciału oblężenie Stalingradu

#zafirewallem #nasonety #diriposta #tworczoscwlasna

***

Wiersz sponsoruje różnica między Ferveksem a Gripeksem, o której człowiek pół życia pojęcia nie ma
Wrzoo userbar
CzosnkowySmok

@Wrzoo bardzo dużo się dzieje w wierszu i takie emocje. Świetny

Zaloguj się aby komentować

#naopowiesci

Różyczka

– No bez jaj.
Tania patrzyła to na mnie, to na moje ręce. Jej uniesiona brew, której to unoszenie ćwiczyła namiętnie przed zwierciadłem swojej toaletki każdego ranka podczas czesania jej pięknych kasztanowych włosów. Była z nas wszystkich najpiękniejsza, a wystudiowany ruch brwią dodawał jej mnóstwo powabu, którego skali nie była nawet chyba świadoma. Nie widziała, jak na ten drobiazg reagował Andriej ze straży przybocznej naszego Papy.
– Mówię poważnie. Nigdzie jej nie ma. - powiedziałam, starając się z całych sił pokazać Tani, że tym razem to nie żart. - Nastia też nie wie. Cały dzień spędziła z Aleksiejem, więc obydwoje są poza kręgiem podejrzanych.
Zamknęłam jajo i schowałam je do mojej ulubionej atłasowej torebeczki. Olga podarowała mi ją na Nowy Rok - musiała się naprawdę mocno naszukać, by odnaleźć to cacuszko w moim ukochanym miodowym odcieniu. Rzadko kiedy ten materiał trafia się w takim rozkosznym kolorze.
Zamknęłam napę torebeczki z uśmiechem, po czym przypomniałam sobie powagę sprawy.  
– Czy ktoś jeszcze wchodził do komnat Maman oprócz niej samej? - spytała Tania, nie przerywając robótki.
Hmm… Czy widziałam kogoś na korytarzu? Byli tam na pewno dwaj gwardziści naszej matki, w tym Sierioża, któremu raz na widok Tani w wieczorowej sukni wypadła z rąk szabla. O ile każdy członek naszej rodziny mógł wejść do ulubionego fiołkowego buduaru, to prawie nikt jednak nie wchodził do jej komnat. Chyba, że…
– Grigorij Jefimowicz? - zapytałam z powątpiewaniem. - Chyba tylko on mógł się tam znaleźć poza Maman…
– Tylko na co by mu była ta różyczka? - Tania westchnęła i odłożyła robótkę na blat stolika. Nie była najlepszą dziewiarką, toteż nie byłam w stanie stwierdzić, czy wyrób z włóczki będzie skarpetką, czy może szalem. 

Bladożółta różyczka była sekretem skrywanym w pierwszym jajku, podarowanym Maman przez Papę z okazji Wielkanocy. Darzyła ona to jajko ogromnym sentymentem. Kwiat ten miał przypominać jej o jej ukochanych żółtych różach, kwitnących w ogrodach jej rodzinnego domu w Niemczech.
A jednak jajko, które trzymałam teraz w swojej torebeczce, było puste w środku. Po pączku róży nie było śladu. 
Nie mogłam tego tak pozostawić. Jednocześnie nie chciałam niepokoić matki i ojca, gdyż na pewno spotkałoby się to z reprymendą. Już słyszę to “Przecież jajka nie służą do zabawy!”, “Z pewnością sama je gdzieś zapodziałaś, bawiąc się nimi… a one nie służą do zabawy!” i “Nie powinnaś być teraz na lekcji z madame Saint Pierre? A poza tym jajka nie służą do zabawy!”. Nie, dziękuję - oszczędzę sobie tego. 
Tym niemniej, jako osoba, która od wczoraj jako ostatnia widziała różyczkę w środku jajka, czułam się poniekąd odpowiedzialna za jej odnalezienie. 
– No nic. Dzięki, Taniu. - przytuliłam ją lekko i pognałam porozmawiać z Sieriożą.

***

Sierioża pracował w pałacu od zaledwie pół roku, ale zdążyliśmy się z nim zaprzyjaźnić. Nastia wręcz za nim przepadała; uwielbiała, gdy nazywał ją “Princessą Anastazją” (choć w sumie używał określenia “princessa” do każdej z nas). Czuła się wówczas jak bohaterka brytyjskich romansów, które pochłaniała w lekko zatrważających ilościach. Raz, gdy pojechał w swoje rodzinne strony na Krym, przywiózł Aleksiejowi muszelki zebrane z plaży. Aleksiej wprost przepadał za muszelkami, był więc w siódmym niebie. To on też wpuszczał mnie do komnat, bym mogła podziwiać jajka sprezentowane Maman. Wpuścił mnie do nich zarówno wczoraj, jak i dziś, gdy odkryłam brak różyczki.

Siergiej zajął dziś stanowisko po lewej stronie drzwi do komnat. Dla zachowania pozorów podeszłam do niego podskakując i niewinnie zagaiłam:
– Witaj ponownie, Sieriożka! Jak ci mija dzień?
– Najjaśniejsza wysokość! Mija mi wyjątkowo udanie, właśnie wybił mi półmetek dzisiejszej służby. A jak się miewa princessa?
– Bardzo dobrze, dziękuję! - ukłoniłam się w pas, czym wywołałam uśmiech na twarzy Siergieja. Nie miałam jednak czasu do stracenia. - Sierioża, czy od dzisiejszego poranka widziałeś, żeby ktokolwiek wchodził do komnat Maman poza mną? - zapytałam, starając się zrobić to jakby od niechcenia.
Sierioża lekko się zmieszał.
– Hmmm… Nie wiem, czy mogę udzielić takich informacji waszej wysokości…
– Oj, Sierioża. Przecież wiesz, że nie użyję tej wiedzy do żadnych niecnych planów! - roześmiałam się, choć trochę mnie to zaniepokoiło.
- No dobrze… Niech się zastanowię. - Siegiej potarł swoją brodę w zamyśleniu. - Od rana byli tu jej imperatorska mość, jego imperatorska mość, Grigorij Jefimowicz Rasputin, i… jej najjaśniejsza wysokość, księżniczka Olga Nikołajewna. 
Olga? Co Olga mogła robić w komnatach Maman?
– Czy wiesz może, co moja siostra mogła chcieć od mojej Maman?
Sierioża wyraźnie poczerwieniał na twarzy i wbił wzrok w podłogę.
– Jjja… Ja naprawdę nie powinienem…
– Sierioża, komu miałabym powiedzieć, a? Przecież mnie znasz, nigdy bym nie zdradziła żadnego sekretu, mais non? - przybrałam najbardziej niewinną z min i zatrzepotałam rzęsami.
– Wiem tylko tyle, że… Ojej, naprawdę nie powinienem tego mówić… Pokłóciły się chyba. W każdym razie bardzo głośno krzyczały na siebie. A potem princessa Olga wypadła przez drzwi we łzach i…
– I co, i co? - no niechże ten Sierioża to z siebie wydusi! To było o wiele bardziej ciekawe od zaginionej różyczki!
– No… mówiła, że bez Pawła nie chce żyć. Ale nie wiem, jakiego Pawła.
Ja jednak wiedziałam. Olga od jakiegoś czasu wzdychała do Pawła Woronowa, oficera marynarki. Mieli się ku sobie, jednak… był tylko oficerem, a ona najstarszą córką cara.
Olga nie mogła być żadnym sensownym tropem. Ale Grigorij Jefimowicz… Czy to możliwe…?
– Czy ktokolwiek wchodził do komnat Maman samodzielnie? 
– Hmm… Nie wydaje mi się. Jej imperatorska mość za każdym razem była w środku, gdy ktoś odwiedzał jej komnaty. Z kolei wieczorem i nocą nie trzymałem warty. O tę porę musiałaby princessa zapytać Fomy, on był tu przez noc. Chociaż gdyby działo się coś niespodziewanego, na pewno by mi o tym powiedział, gdy się zmienialiśmy. Ale… z czego wynikają te wszystkie pytania?

– Absolutnie z niczego, dziękuję! - powiedziałam szybko i pobiegłam w dół korytarza.
– Miłego dnia, wasza wysokość! - krzyknął jeszcze Siergiej, wciąż ze sporym zdziwieniem w głosie.

***

– Grigoriju Jefimowiczu, czy mogę wejść? - zapytałam, pukając w drzwi do pokoiku naszego przyjaciela. Co prawda nie mieszkał w tym ascetycznym pomieszczeniu na stałe, ale zajmował ten pokój wtedy, gdy nasza Maman najbardziej potrzebowała jego obecności.
Poprosiłam pokojówkę, którą musiałam na rzecz tych odwiedzin zrekrutować w charakterze opiekunki dobrych obyczajów, aby stanęła na korytarzu na czatach. Nie była z tego tytułu zbyt zadowolona, ale posłuchała mnie bez zająknięcia.
Drzwi były otwarte na oścież, jednak zasady dobrego wychowania sugerowały, by mimo wszystko zapytać. W zasadzie mogłam jako córka cara wejść i nieproszona, ale byłam już prawie dorosła i powinnam unikać zarówno dziecinnej beztroski oraz wszelkich przejawów buty. 
– Naturalnie, proszę, proszę! - charakterystyczny, charczący głos Grigorija Jefimowicza dochodził z prawej strony pokoju. Gdy weszłam, zobaczyłam, że siedzi przy biurku i pisze list. Na mój widok oderwał się od niego, wstał i złożył ręce na podołku. - Jak mogę służyć, Maszeńko?
Grigorij Jefimowicz był dla nas niezwykle ważny, gdyż opiekował się Aleksiejem. Mogliśmy liczyć na niego w najgorszych chwilach.
Przygryzłam wargę, nie wiedząc, co robić. Mój czas się kurczył. Wkrótce Maman wróci do swoich komnat i zauważy nieobecność jajka, wciąż znajdującego się w mojej torebeczce, jak i różyczki, która powinna znajdować się w środku. Musiałam działać więc szybko.
– Grigoriju Jefimowiczu, czy nie widziałeś gdzieś zapodzianej różyczki z jaja Fabergé naszej Maman?
– Różyczki?
– Tak jest. Żółtego pączka, tak gwoli precyzji. Z o, tego jajka. - wyciągnęłam jajo z torebeczki.
– Ach, tej różyczki! Oczywiście!
– Och, to oznacza z pewnością, że wiesz, gdzie jest?
– Ależ, nie! Niestety, nie mam pojęcia, gdzie rzeczona różyczka się znajduje. - powiedział Grigorij Jefimowicz, zwieszając lekko głowę. 
Zwiesiłam ramiona. Moje pomysły się skończyły, i już wkrótce będę musiała przyznać się do porażki, zwracając Maman puste jajo. Och, jak bardzo nie chciałam sprawić jej przykrości! Już i tak miała ich dość w tym miesiącu z uwagi na chorobę Aleksieja… 
Nasz przyjaciel zauważył chyba jednak moją melancholię, gdyż po chwili dodał:
– Ale powinnaś, Maszeńko, zapytać o to swojego ojca.
– Och, nie! Jeśli Papa się dowie, to będzie to całkowita katastrofa!
Grigorij Jefimowicz uśmiechnął się jednak i zapewnił mnie, że nie mam się czego obawiać. Powiedział to przy tym z taką pewnością, że mu uwierzyłam. Papa już nie raz ratował mnie z opresji i krył moje występki przed Maman… Być może on mi coś doradzi?

***

Papa, jak zwykle, siedział przy dużym okrągłym stole w swoim gabinecie. Blat był jak zwykle zawalony księgami i listami, jednak Papa nic sobie z tego nie robił. Zawsze wiedział, co znajduje się w każdej kupce papierów i był w stanie natychmiast odnaleźć poszukiwane pismo. 
– Podejdź, dziecko, już kończę.
Wykonałam kilka niepewnych kroków od progu, trzymając kurczowo brzegu swojej sukni. Mimo że miałam już 13 lat, a lada moment miałam skończyć 14, przy Papie wciąż czułam się jak mała dziewczynka. Nie było w tym niczego wstydliwego: po prostu wiedziałam, że jestem jego ulubioną córką i mogę jeszcze przy nim zachowywać się jak dziecko. Oczywiście, o ile nie pełniliśmy akurat obowiązków publicznych.
Teraz jednak wiedziałam, że wstyd, który czuję, jest wstydem dorosłej panny. Zawiodłam jego i Maman - nie tym, że nie rozwiązałam zagadki zaginięcia różyczki, ale raczej tym, że najprawdopodobniej to jednak ja doprowadziłam do jej zaginięcia.
Odsuwałam od siebie tę myśl tak długo, jak to możliwe, ale chyba przyszła pora to przyznać. To niemal pewne, że to ja ostatnia ją widziałam. To ja bawiłam się jajami, choć rodzice wielokrotnie prosili mnie, bym tego nie robiła. Choć nie wiem, jak mogłabym się przed tym powstrzymać: były przepiękne i wciąż wprawiały mnie w zachwyt. 
Stanęłam przy stole, a Papa wskazał mi miejsce na krześle obok. Usiadłam, złożyłam przedramiona na blacie stołu i oparłam o nie twarz, czując rosnącą w sobie porażkę. Papa zaśmiał się pod nosem i pogłaskał mnie po głowie.
– Ciężki dzień?
– Ciężki dzień. - wymamrotałam.
– Chcesz mi o nim opowiedzieć?
Wzdechnęłam i obróciłam swoją twarz w dół, w stronę blatu. 
– Bybazbubbibambubbykę.
– Chyba nie zrozumiałem. Powtórzysz? - zapytał z rozbawieniem Papa.
– Chyba… zgubiłam różyczkę.
– Jaką różyczkę?
– Tę z jaja, które podarowałeś Maman na waszą pierwszą Wielkanoc. Żółty pączek róży, wiesz.
Kątem oka zobaczyłam, że Papa spoważniał.
– Skąd o tym wiesz? I czy mama wie?
– Nie mówiłam jej. Ja… wczoraj przeglądałam jajka pod nieobecność Maman, i dzisiaj również mi się to zdarzyło, nie, że się nimi bawiłam, po prostu… Ekhm… W każdym razie, wczoraj różyczka jeszcze była, a dziś już jej nie ma. Spójrz. 
I położyłam przed sobą jajo pozbawione wnętrza. Otworzyłam je i smutno zaprezentowałam pustkę wewnątrz niego.
– Nie ma jej. Nie wiem, co się stało. Byłam pewna, że to nie moja wina. Myślałam, że może to Olga, albo Grigorij Jefimowicz, ale mają alibi… Więc chyba to ja ją zgubiłam…
– O tę różyczkę?
Papa sięgnął do wewnętrznej kieszeni swojej marynarki i wyciągnął z niej żółtozielony drobiażdżek. Gdy położył go na otwartej dłoni, stało się jasne, że jest to zaginiona różyczka.
– Ale… ale jak? Co? Skąd? I dlaczego?
– A dlatego.
Papa nacisnął przycisk, znajdujący się z boku różyczki, który otwierał jej wnętrze. Był to sekret w sekrecie: różyczkę można było otworzyć, i skrywała ona w swoim wnętrzu miniaturową koronę wysadzaną kamieniami oraz rubinowy wisiorek.
Teraz jednak po koronie i wisiorku nie było śladu; zamiast nich, w środku tkwił maleńki złoty sekretnik w kształcie serca.
– Zbliża się nasza rocznica ślubu. Nie chciałem jednak tak po prostu dawać twojej matce prezentu. Pomyślałem, że zabawniej będzie, gdy odnajdzie go sama. Miałem powiedzieć jej, że służba doniosła mi o zaginięciu korony oraz wisiorka. Ale teraz widzę, że nie ująłem w swojej planie jednej małej rzeczy… Ciebie, moja panno! - roześmiał się Papa, a wraz z nim i ja. 
– Co jest w środku sekretnika? - zapytałam, sięgając do wnętrza różyczki. Papa jednak zamknął ją tuż przed tym, gdy moje palce dotknęły zawieszki. 
– Ten sekret pozostanie znany tylko mnie i twojej mamie. Co ty na to?
Prychnęłam ze zniecierpliwienia i udałam, że się obraziłam, czym jeszcze bardziej rozbawiłam Papę. Ucałował mnie w czoło, więc nie byłam w stanie dłużej zachować grymasu na twarzy i rozpromieniłam się.
– Będę jednak potrzebował twojej pomocy.
– Och, z przyjemnością! Co mam zrobić?
– Umieścisz jajo z powrotem w komnacie swojej mamy? Podwędzenie go było już dość skomplikowane, a i tak nie jestem pewny, czy nie zauważyła…
Wyszczerzyłam się i pokiwałam głową z entuzjazmem.
– Jak najbardziej! To dla mnie drobnostka.
– Tylko bez podglądania sekretnika!
– Ooooj, Papoooo!

#zafirewallem #tworczoscwlasna
1963 słowa
Wrzoo userbar
27c488d0-ce14-4461-8ce8-bb3cfb953a43
splash545

@Wrzoo dlatego przeraża mnie podejście do tego opowiadania bo wiem, że właśnie tak powinno wyglądać. No ale nic pokombinuję.

Podziwiam jak się potrafisz odnaleźć we wszelkich gatunkach i piszesz opowiadania o wysokiej jakości, które się zawsze dobrze czyta i są wypełnione tyloma szczegółami.

moderacja_sie_nie_myje

@Wrzoo Bardzo mi się podoba Kawał porządnej opowieści

George_Stark

Bbabzdodobbeobbobiaddanie!

To znaczy, ekhm, bardzo ładne opowiadanie!


Choć spodziewałem się, że to ojciec schował, to myślałem, że zrobił to po to, żeby córkę wychować dając jej nauczkę. Chyba nie ma we mnie talentów pedagogicznych.

Zaloguj się aby komentować

Diss na Pachę

Czy ta #diriposta z innymi może się nie rymować?
Czy trzeba nam w ten sposób Pachę szkalować?
Jak najbardziej, w końcu czekamy
Już dwa dni, i w marazm popadamy

Umyta nic sobie z cierpienia nie robi
I burdel powoduje taki, jaki jest w Obi
Nie widzi, że kawiarnia bez sonetów się rozpada
Niedługo zabraknie tu nawet znad Wisły dziada

Pora wytoczyć najcięższe działa
Pora, by Pachę zaraza złapała
Moc wirusów ślę w Twą stronę, Niemyta!

Kicham na takie opóźnienie, a mam covida
Szczep zjadliwy, a mimo tego
Siłę, by coś wrzucić. A Ty, lebiego?

#zafirewallem #nasonety #niemytapacha
#znowuzlaspolecznosc #owcaratuj
Wrzoo userbar
splash545

@Wrzoo prosto i brutalnie! No i bardzo fajnie!

Zdrówka życzę

Acrivec

@Wrzoo #kawiarenkawhydeparku

CzosnkowySmok

@UmytaPacha plan zaczyna działać

Zaloguj się aby komentować

822 + 1 = 823

Tytuł: Cześć pracy. O kulturze zap***dolu
Autor: Zofia Smełka-Leszczyńska
Kategoria: nauki społeczne (psychologia, socjologia itd.)
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna
Liczba stron: 320
Ocena: 5/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5124728/czesc-pracy-o-kulturze-zap-dolu

Kurczę, zapowiadało się dobrze. Ciekawa okładka, stosunkowo renomowane wydawnictwo, temat bezpieczny... No ale, właśnie.

Książka napisana jest, niestety, bardzo tendencyjnie i po to, by udowodnić tezę autorki. Tezę, że rynek pracy to sama patologia, pasja do niej to wymysł HRowców, a chęć rozwoju została nam sprzedana po to, żebyśmy jeszcze ciężej pracowali i znosili wszelkie niedogodności zatrudnienia. #antiwork na całego.

I o ile początkowo autorka starała się zachować jakiś względny poziom researchu, to później leciała już kompletnie bez weryfikacji i bez zagłębiania się w temat.

Ciekawym bonusem jest to, że w jednym z rozdziałów pada nazwisko mojego szefa.

A tak, to nie warto. Są lepsze reportaże o pracy w Polsce, poważnie.
Dobrze podsumowuje ją jedna, prosta linijka z recenzji na LubimyCzytać: "Wartość książki jest żadna."

Prywatny licznik (od początku roku): 49/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto
Wrzoo userbar
a6110ab4-2245-472a-ab28-5a8f549b4d39
Arkil

Jak wartość książki jest "żadna", to dlaczego 5/10?

wiatraczeg

@Wrzoo To brzmi jak jakiś neomarksistowski wytwór bakterii.


Sam Gates zawsze mówił, że zatrudnia tylko "leniwych" inżynierów, bo są "lepsi". Na myśli miał to, że leniwi go nie wygryza że stołka, potem ta ideologia się rozwinęła. Że niby leniuch to bardziej myśli, ma więcej wyobraźni i masę pomysłów, tylko jest "zdolny ale leniwy".


To mi przypomina też ten tekst z jednej z książek ludzi z instytutu w którym powstała teoria krytyczna. Że ludzie są "pozytywnie wolni". Taka karykatura intelektualna, bardzo niebezpieczna i demoralizująca młodzież, starszych zresztą też.

Pirazy

@Wrzoo napisana tendencyjnie bo z zalozenia trafic ma do takiego a nie innego typu odbiorcow. Tu na hejto mamy przyklad, ze wiekszosc uwaza sam fakt, ze w ogole wstala z lozka za wystarczajacy powod, aby zarabiac powyzej sredniej krajowej, a jesli jakis pan maruda niszczyciel dobrej zabawy i usmiechow dzieci (czesto jestem to ja) wytknie im podstawowe bledy logiczne to zostaje zwyzywany od januszy

Zaloguj się aby komentować

815 + 1 = 816

Tytuł: Klinika
Autor: Pavol Rankov
Kategoria: literatura piękna
Wydawnictwo: Książkowe Klimaty
Liczba stron: 196
Ocena: 8/10

Link do LubimyCzytać:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5132008/klinika

Jakie książki czyta się najlepiej w chorobie? Absurdalne, kafkowsko-gogolowskie. I Pavol Rankov, słowacki pisarz, dostarcza właśnie to.

W "Klinice" poznajemy pacjenta, który usilnie pragnie dostać się do profesora psychiatrii. Nie jest to jednak tak proste - począwszy od problemów z wejściem do budynku, przez uzyskanie informacji o obecności profesora, godzinach jego pracy po numer pokoju, w którym przyjmuje, wszystkie dane są niejasne, a każda z napotkanych osób podaje inną wersję.

Absurd goni absurd: recepcjonistka, z którą rozmawiał dwa dni wcześniej nie poznaje go, palacz opisuje się jako najlepszego przyjaciela profesora, a pacjentka skarży się, że została odesłana do innej lekarki, która to według asystenta profesora została już wiele miesięcy temu odesłana na rentę.

Pacjent próbuje dotrzeć do profesora, trzymając się kurczowo nadziei, że ten go naprawi; jednocześnie w czasie swojej kilkudniowej przygody w klinice zbiera informacje, jak powinien przygotować się do wywiadu z profesorem. Poznajemy historię jego życia, jego stosunki rodzinne i co popchnęło go do kliniki.

Krótka, ale świetna absurdalna powieść.

Prywatny licznik (od początku roku): 48/52

Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz

#bookmeter #ksiazka #ksiazki #czytajzhejto #literaturapiekna
Wrzoo userbar
a77e4cdf-d951-4c4b-bb85-106be4722c2f
George_Stark

Bardzo zachęcające jest to wszystko co tam popisałaś powyżej, oprócz jednego słowa: "kafkowskie".

No i teraz nie wiem co mam z tym fantem zrobić.

bishop

Brzmi ciekawie, dodaję do listy na później.

Zaloguj się aby komentować

Następna