Zdjęcie w tle
Afterlife

Afterlife

Fenomen
  • 293wpisy
  • 1377komentarzy

"Nie interesuje mnie ile masz lat. Chcę wiedzieć, czy dla miłości, dla marzenia, dla przygody życia zaryzykujesz, że wezmą cię za głupca."

Miałem parę misji do załatwienia w #uk to poleciałem. Bardzo miły wypad, którego jednym z etapów było spotkanie się ze znajomymi.

No i podczas tego miłego spotkania, tuż przed wskoczeniem do cieplutkiego jacuzzi, kolega pochylił się nad odwróconym do niego buldogiem francuskim, należącym do drugiego kolegi. Buldog zaskoczony i przestraszony tak go upie*dolił w usta, że pojechaliśmy do szpitala, najpierw do jedenego, potem drugiego. Najpierw była z nim żona kumpla bo to jej pies, a teraz ja go przejąłem.

Na marginesie to ostatniej nocy spałem 3h, nie czeka mnie więcej dziś i jutro.

No i siedzimy sobie na odpowiedniku SOR i mamy istny, piękny wyspiarski cosplay, jeśli chodzi o odwiedzających ten przybytek. Póki co zobaczyliśmy:

-skutego, całego upackanego krwią więźnia i jego opiekuna Chrisa opowiadającego mu o tym gdzie są dobre kebaby w mieście.

-Murzyna z kawałkiem butelki (dobre 10cm) wbitym w czoło, który wszystkich błogosławił. Ogólnie był w poczekalni ponad 2h z tym szkłem i tak chodził na oględziny i wracał.

-Pobitych tak z 4 widzę od ręki (łącznie ze 100 osób)

-Pani sprzątającą która zbierała śmieci koło mnie i tylko się spojrzała, mówiąc "jebane brudne zwierzęta"

-Cpuny, awanturnicy, brudasy

I wierzcie mi że to takie 30-40% przyjemności w 2h. Ten kto był na A&E w UK w cyrku się nie śmieje.

W trakcie pisania więzień pluje pod siebie i wykaszlowuje jakieś gadżety.

Ogólnie creme de La creme

Wracając do kolegi. Kolega został przez nas opatrzony - dezynfekcja (woda utleniona+jakiś pyłek na otwarte rany) no i gaza, a pielęgniarka mówi, że to trzeba zmyć bo słabo widać. No ale gdzie i czym? A no wodą w kiblu przecież. Serio xD

Jestem śpiący, nie chce mi się dalej pisać. Póki co zostawiam fotę i dodam coś w komentarzu jak się pobudze czymś albo pospie. Mamy 4:14 obecnie

Kolega wszedł już do chirurga.

Pozdrawiam. Kocham Polskę.

3792819e-2e45-49e0-bb90-6a91756d98d3
DzialaczWiejski

Feel You Bro!

Z wyrzutem malarii, zabrała mnie karetka bo straciłem przytomność na terminalu. Przyjęli mnie, a że byłem po nockach, to zasnąłem w poczekalni. Budzę się po 10 H, a oni pytają kim jestem xd. Generalnie następnego dnia poleciałem do Polski i już tam się elegancko leczyłem w świetnych warunkach. Naprawdę powinniśmy czasem docenić nasz nieidealny NFZ

Budo

@Afterlife jakie miasto wariacie?

Zaloguj się aby komentować

Zgodnie z moją obietnicą, daną samemu sobie żyję z zasadą #neutralnyzus czyli autorskiego projektu zakładającego, że składki na zus mają być neutralne: wartość rynkowa otrzymanych usług z NFZ ma być równa (lub większa) wpłaconej składce zdrowotnej.

Więc byłem dziś u dentysty na NFZ (pierwszy raz w życiu). Zgodnie z planem rezerwuje sobie 3-4 miesiące w przód, wierząc, że zawsze "jest coś do roboty". Akurat w moim przypadku tak też się okazało.

Byłem umówiony na 14. O 14 dowiedziałem się, że jest 5 osób w kolejce, a lekarz jedzie. Jedzie z domu, bo jednak pojechał do domu, no ale jedzie, mam się nie martwić. Gabinet mieści się w przedszkolu więc sobie stałem razem z rodzicami odbierającymi pociechy. W sumie dobra hybryda. Dzieci nie mam, więc przygoda.

Po godzinie czekania zostałem poproszony do gabinetu. Zostałem posadzony na fotelu bez zbędnego czekania. Pan doktor bez kozery sprawdził wszystkie zęby - "Pani Paulino, notujemy: Ósemka próchnica, siódemka do robienia, szóstka zrobiona, czwórka do robienia...". Okazało się, że połowa do robienia, pomimo tego, że ostatnia wizyta w prywatnej klinice (2 tygodnie temu) wskazała jednego. W sumie to wskazała wszystko odwrotnie.

Zanim się odezwałem, poczułem ukłucie. Znieczulenie. Mówię - czyli co, Panie doktorze, tak o? Ciśniemy z tematem?

Pan doktor: Czas to pieniądz. A co mam robić? Po to tu jestem. Wam to się wydaje, że my mamy po tąd (wskazał czubek głowy). A tak naprawdę mamy po tąd (wskazał szyję), tylko wtedy, gdy pracujemy w pięciu miejsach na raz.

- Rozumiem - odpowiedziałem

- A czy ósemka, która się przebiła, ta z próchnicą, jest do wyrwania? - Pozwoliłem sobie na dociekliwość
- No a do czego? westchnął z zażenowaniem nawet nie patrząc na mnie, ale jednak odrywając wzrok od kartki, spoglądając pusto w dal. Zawsze to trochę szacunku
- Nie wiem - do leczenia ewentualnie? Nie wiem co się robi z ósemkami, to pierwsza, która mi wyszła.
- Do wyrwania, do wyrwania. Pacjent, proszę Pana, płaci 1000 złotych za wyrwanie ósemki. Ja z tego mam 50 złotych proszę pana. Pani Paulino, 2 minutki walnęły już? Możemy działać?

- Proszę Pana, to jest 600 000 obrotów, proszę się nie ruszać, a jak chce się pan ruszyć to niech pan mówi, da znać - kontynuuował

Świst przeszedł przez gabinet

- Zgryzie Pan. Wada zgryzu. Zgryzie znowu. Orzechów nie je, albo uważa, kiedy je. Pan.
- Dołbże
- Wypłukać, dwa zęby skończone
- Ale to trwało niecałe 2 minuty, proszę Pana.
- Czas to pieniądz.

#sluzbazdrowia #nfz #neutralnyzus (do czarnolistowania, albo śledzenia)

LondoMollari

@Afterlife Do dentysty na NFZ. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

0cdb13b9-679c-497a-ae98-301192f13f83
Fen

To jest tak odwzorowane 1 do 1, czy podkoloryzowane? Trochę ciężko uwierzyć, że dentysta na⁎⁎⁎⁎ia tekstem "czas to pieniądz". Dwie minuty na ząb to chyba też trochę mało?

szatkus

A to nie prościej po prostu poczekać, aż się zestarzejesz? Bo to wtedy statystycznie odzyskuje się swoje składki zdrowotne, nawet z nawiązką.

Zaloguj się aby komentować

Lemon_

@Afterlife Wreszcie mogę zobaczyć tę mgławicę bez mrużenia oczu.

Akurat wczoraj patrzyłem na Oriona i na M42, a dzisiaj "mówisz i masz" na Hejto. Co za przypadek.

Zaloguj się aby komentować

Trawienny

Bardzo fajne to jest. Szczególnie jak mi to żona w sypialni pod łóżkiem zostawi. Nic tak rano nie rozbudza jak postawienie na tym gołej stopy

parabole

@Afterlife Zdradzę Ci sekret.


Wszyscy kiedyś umrzemy...

trixx.420

Kolce jak kolce ale bardziej mnie ta brzoza zastanawia

Bober k⁎⁎wa?

Zaloguj się aby komentować

Trochę prywaty dla Państwa do oceny

Ja i moja partnerka mamy zupełnie inne podejście do spędzania czasu z rodziną — jej rodziną. Zapraszam do dyskusji xD

Małe tło:

Moja rodzina od zawsze była „rozproszona”. Ojciec mieszka na południu, mama nad morzem, rodzeństwo w różnych miejscach, a ja przez ponad 10 lat żyłem za granicą. Widywaliśmy się zaledwie raz, dwa razy do roku. Chciałem częściej, dlatego wróciłem do Polski i zamieszkałem w centrum kraju. Teraz odwiedzam rodziców około cztery razy w roku, jestem na wyciągnięcie ręki. Relacje są dzięki temu znacznie bliższe, zwłaszcza z tatą.

Nasza rodzina ma raczej „outsiderskie” podejście do życia — każdy ceni sobie bycie samemu ze sobą, co nie oznacza żadnej niechęci do świata, a raczej radość ze spokoju. Od zawsze szanowano u nas wolność drugiego człowieka. Więzy rodzinne były ważne, ale jeśli nie miałem na coś ochoty, nikt mi niczego nie narzucał — ani religii, ani filozofii życia, ani nawet posiłków. Byli, kiedy ich potrzebowałem, ale naszym znakiem rozpoznawczym było samostanowienie. Dziś świadomie decyduję o byciu blisko, ale to moja decyzja, nikt mnie do tego nie zmuszał. Tak mamy do dzisiaj. Do tego warto dodać, że głębię odczuwamy poprzez jakość bycia ze sobą, nie ilość. Z Mamą i Tatą rozumiemy się, uważam, na wielu płaszczyznach - intelektualnej, emocjonalnej, duchowej. Nie potrzebujemy do tego częstotliwości. A jak już jestesmy blisko - np. mieszkałem ostatnio u mojej mamy przez 2 miesiące jako 3x latek i mieliśmy równe 0 kłótni, fajne rozmowy i chill. Rodzice mają po 72 lata.

Podejście rodziny mojej partnerki:

Jej rodzina jest inna — żyją jak jedna wspólnota. Rodzice, dziadkowie i rodzeństwo mieszkają dom w dom, za nimi jest las i rzeka. Spędzają razem czas niemal codziennie, prowadząc wiejski styl życia. Moja partnerka jest outsiderką, wyprowadziła się do miasta, mimo że rodzice postawili jej dom zaledwie 20 metrów od rodzeństwa — nie chciała tam mieszkać, wybrała życie 20 minut od wsi.

Mi osobiście nie przeszkadza, jak ktoś żyje i jak często spotyka się z rodziną. To ich wybór. Jednak kiedy zaczynają się spotkania „rodzinne”, okazuje się, że mamy zupełnie inne standardy.

Ja widywałem rodzinę raz do roku, a cztery razy to dla mnie 400% normy. U partnerki z kolei dzwoni się do siebie codziennie — z prośbami o umówienie lekarza, zakupy online, spotkania itp. Spotkania rodzinne są bardzo częste: urodziny wszystkich krewnych, imieniny, rocznice, święta, dzień babci i dziadka, a do tego wesela, chrzciny, odwiedziny, noclegi u nas i u nich, obiady trwające nawet 8-24 godziny, bo "zostańcie na noc".

Dla mnie to jest totalna abstrakcja. Rozmawiając z partnerką, powiedziałem jej, że pochodzimy z dwóch różnych światów w tej kwestii, ale nie mam problemu się dostosować i pójść z nią na najważniejsze imprezy. Nie jesteśmy ufoludkami, a ja - bardzo lubię towarzystwo ludzi. Jak nic ode mnie nie chcą w szczególności.

Jednak na chwilę obecną wygląda to tak: idziemy na urodziny w sobotę i wracamy w niedzielę, a już w poniedziałek po pracy słyszę: „rodzice pytają, czy idziemy w weekend na kręgle”. W środę „babcia ma urodziny za 3 tygodnie”, dzień później „w sylwestra jedziemy na cztery dni w góry z nimi, czy nie?” i tak non stop. Czuję się, jakbym dostał obuchem w głowę. Totalne przebodźcowanie. I to jest już kompromis, bo o wielu propozycjach mi nie mówi. Przypuszczam, że słyszałbym o jej rodzinie, lub jej rodzinę, codziennie. Najbardziej wymęczające jest to ciągłe mówienie "nie". Jak dosadnie mówię to może widzimy się raz w miesiącu z nimi. Jakbym nic nie mówił to widzielibyśmy się co chwilę.

Nie wyobrażam sobie mieszkania na stałe w promieniu 150 km od nich, bo po prostu nie chcę z nimi spędzać tyle czasu. Mam do nich dystans, nie oceniam, po prostu nie dzielimy klimatu. Tak, jak cenię wieś, tak pochodzę z wielkomiejskiego, nieco artystyczno-biznesowego otoczenia. Rozmawiamy w inny sposób, to na pewno. Ale oni są śmieszkami i ja jestem śmieszkiem więc się lubimy razem pośmiać i na pewno lubimy sie jako ludzie. Wolę jednak widywać się 4-6 razy do roku lub raz na dwa miesiące — wtedy jest spoko, inaczej zaczynam tracić do nich sympatię.

Pytanie do Was:

Jak wygląda to u Was w związkach? Czy mieliście podobne przemyślenia? Jak powinna wyglądać ugoda między dwojgiem partnerów, gdy pochodzą z diametralnie różnych środowisk i rodzinnych standardów?

Pytam, bo wiem, że zarówno ja, jak i moja partnerka, pochodzimy ze skrajnie różnych środowisk. Więc nasze opinie są nieco spaczone.

Dodam tylko, że ogólnie jestem totalnym luzakiem tak długo, jak się nie wymusza czegoś na mnie, a obecna sytuacja zakrawa już o "wymuszanie", bo partnerka chce żebyśmy byli wszyscy blisko. Ja nie chcę. Nie potrzebuję ich i nie chcę, żeby traktowali mnie jak kolegę, jak syna. Do tego dochodzi ważna sprawa. Są to ludzie, którzy z wielkim trudem rozumieją "nie" wypowiedziane przez innego człowieka. Właściwie nie mają takiego słowa w swoim słowniku. A ja mam i brzmi bardzo dosadnie, i co najdziwniejsze, najbardziej zaskakujące dla nich - "nie" u mnie oznacza po prostu "nie", a nie "spróbuj inaczej to sie zgodzę".

Przed chwilą dostałem zapytanie czy jedziemy z nimi na sylwestra. W międzyczasie (przed sylwestrem) 2 oficjalne spotkania + święta. Jesteśmy po 3 oficjalnych spotkaniach w ostatnich 2 miesiącach i jakichś dodatkowych. Jestem o krok od bardzo solidnego wkurwienia się.

#zwiazki #kiciochpyta

nodrog

Więzy rodzinne mogą być oparte o relacje krwi albo mogą rozwinąć się na bliskie relacje osobiste. W odniesienie do twojego opisu, u ciebie relacje rodzinne nie rozwinęły się ponad to co wynika z relacji krwi. Dostałeś podstawowy pakiet opieki i wytworzona została podstawowa relacja krwi. Nie wytworzyła się bliska relacja osobista. Także jak masz zrozumieć i dogadać się z osobą pozostającą w bliskiej relacji ze swoją rodziną?


Zadając takie pytania pokazujesz, że nie rozumiesz na czym polega budowanie związku. Więc odpowiem: na integrowaniu się, czyli im dwoje ludzie jest do siebie bardziej podobnych - tym łatwiej zbudować im bliską relację. Dotyczy to wszystkich cech osoby: od higieny, przez nawyki do światopoglądu. Im więcej różnic (np. katoliczka/ateista, wege/mięso, prysznic 3xtydzień/codziennie, zmywa/odkłada, wydaje/oszczędza, itd.) tym większy kompromis z obu stron żeby związek utrzymać. Zwróć uwagę, że piszę utrzymać a nie pogłębiać. Jeżeli bliskie relacje rodzinne partnerki to jest dla ciebie aż taki problem, to zmień sobie babę na samotniczkę odciętą od rodziny. Albo wypracuj kompromis, tak jak we wszystkich innych kwestiach was różniących. To będzie dotyczyć każdego aspektu życia. Jak to zrozumiesz to nie będziesz musiał pytać obcych ludzi w internecie co zrobić ze swoim życiem.


Każda inna odpowiedź w stylu: "powinieneś się do niej dostosować" albo "ty masz swoje standardy i nikt nie może od ciebie wymagać"... to jest pierdolenie ludzi którzy nie rozumieją na czym polega budowanie związku.

Madius

Zacny wątek który ciekawie opisałeś.
Ja widziałem się z rodziną mojej byłej partnerki kilka razy (<10) w przeciągu 6 lat. Gdzie tylko raz to było spotkanie przy kawie, takie zapoznawcze.
Ona w tym czasie była u mnie na święta lub niedzielne obiadki.
Ani ja ani ona nie wymuszaliśmy na sobie nawzajem spotkań z naszymi rodzinami.
Nie wiem czy to było "zdrowe" lub "normlane" ale było zgodne i nigdy nie było z tym jakichś problemów.

Zwalisty

Są to ludzie, którzy z wielkim trudem rozumieją "nie" wypowiedziane przez innego człowieka.


@Afterlife Stawiam tezę, że takie ich podejście do "nie" manifestuje się głównie w przypadku odmów odwiedzin. Jest to odbierane przez nich osobiście, bo dla nich spędzanie wolnego czasu w sposób przyjemny to właśnie w rodzinie, do tego Twoja partnerka została wychowana w takich wzorcach i teraz nagle ktoś odmawia - no to pewnie nas nie lubi.

Miałem podobną sytuację z moją byłą, dla niej spotkania z rodziną były (są) najlepszą rozrywką, a dla mnie w dużym natężeniu stawały się nudą i torturą. Ja lubię sobie pogrzebać w komputerze nad własnymi projektami czy chociażby poczytać książkę. Lubię towarzystwo a także lubię (lubiłem wtedy) się napić, ale w ograniczonym stopniu, wystarczy mi powiedzmy raz na dwa tygodnie. Ona odwrotnie, jakby mogła, to by codziennie spotykała się z rodziną. Innymi słowy ona regenerowała się na takich spotkaniach, a spędzanie czasu samemu ją dołowało, ja odwrotnie, dołowało mnie zbyt wiele spotkań i odżywałem w swoim "me time".

Nie pomagała tematyka rozmów, ja ze swoimi znajomymi to mieliśmy nieraz jakieś rozkminy, zastanawialiśmy się jak coś funkcjonuje, czy to w społeczeństwie, czy np. w nauce. W przypadku jej rodziny było odwrotnie, gadania było co niemiara, ale tematyka najpłytsza z możliwych, np. tak szczegółowe relacjonowanie prozaicznych wydarzeń, że chwilami lepszą rozrywką wydawało się walenie głową w ścianę.

To są fundamentalne różnice, na które nie ma (protstego) rozwiązania. Wdrukowaną w dzieciństwie przyjemność sprawiają Wam różne rzeczy.

Z jej punktu widzenia to też nie jest łatwe, bo każde spotkanie z rodziną, na które chciałaby Ciebie zabrać, poza tymi tradycyjnymi typu święta, to jest dla niej negocjacja i niezrozumiały opór.

A Twój wkurw też nie zmaleje, ja jako osoba bliższa charakterem Tobie też zaczynałem się denerwować tylko czytając to, do jakiej ilości spotkań ona chciałaby Cię nakłonić.

Kompromis taki, z którego oboje będziecie mniej lub bardziej niezadowoleni oczywiście jest możliwy, tylko pytanie, czy to niezadowolenie będzie znaczące, wpływające na samopoczucie na co dzień. Jeśli dla Twojej partnerki każda wizyta, na którą się nie wybierzesz będzie wywoływała negatywne emocje, możliwe, że podsycane jakimiś uwagami, całkiem możliwe, że biorącymi się ze szczerej chęci spotykania się z Tobą jej rodziny, to z czasem zacznie szkodzić relacji.

Z moją ex byłem w czasie, gdy prowadziłem firmę, kilkuosobowe biuro. Poza sprawami firmy miałem do kilkudziesięciu telefonów dziennie od klientów i kontrahentów, są ludzie, których to nakręca, mnie to męczyło na dłuższą metę, a z kolei w domu czekała mnie kolejna paplanina, która nie była dla mnie przyjemna po całym dniu właśnie gadania. Więc początkiem końca było m.in. to, że zostawałem w biurze pod pozorem natłoku pracy, a tak naprawdę się relaksowałem, regenerowałem baterie.

Dla kontrastu miłość mojego życia, niestety również ex (powody rozstania to osobna historia), opowiadała mi o swoich przemyśleniach, których nie miała codziennie, i wtedy nie paplała, tylko jedną z naszych rozrywek było np. wspólne czytanie książek, czasem innych, czasem tych samych, ale razem w jednym pomieszczeniu, z okazjonalnym muśnięciem się czy np. propozycją zrobienia herbaty oraz czasem rozmową o treści książek, nawet jeśli czytaliśmy coś innego, to na przykład analizowaliśmy daną sytuację czy zachowanie bohatera. Uwielbiałem jej słuchać i nie mogłem się doczekać, kiedy po pracy znajdę się w domu. To drastyczna różnica w porównaniu z tym, że będąc w związku z kimś innym wolałem siedzieć sam w biurze, niż z tą osobą w domu. Obawiam się, że jesteś w podobnej sytuacji, gdy bycie w związku zaczyna bardziej męczyć niż cokolwiek innego.

Masz temat do poważnej rozmowy, spróbuj powstrzymać wkurw i postaraj się na spokojnie przekazać, że rozumiesz jej zajawkę spotkaniami, ale trudno Ci coś poradzić na to, że spotkania z jej rodziną w dużej częstotliwości Cię męczą.

Zaloguj się aby komentować

Odwrocuawiacz

Wyślij mi a ja wkleję niby że to kto inny wyslał, Owca skasuje wpis i zatrze ślady i za pół roku we 3 będziemy sobie garować w sztumie xD

Zaloguj się aby komentować

Wszyscy pytacie, co robię, ok. Odpowiem, ale szybko.


Chodzę po Wilnie. Wolno. Ściemniło się. Chodzę zatem po nocnym Wilnie powoli. Rozważnie, bo takie jest Wilno w nocy.


Teatr magiczny tylko dla obłąkanych.


#chodze #wilno #litwa #gownowpis

3583fb60-cd7c-42c4-805b-0d74b3f84292
Umypaszka

@Afterlife ciekawe skąd Litwini wracają

Zaloguj się aby komentować

Nie mogę rozmawiać bo chodzę po Wilnie.

Bardzo lubię.

Zapytacie co można robić w Wilnie. "Chodzić" odpowiem. Powoli, nieśpiesznie, dumnie, myśląc chodzić trzeba.

#chodzenie #litwa #wilno #podroze

d1f8287a-77b3-49bf-987a-c04d81ecc264
suseu

@Afterlife To przestań chodzić to będziesz miał czas.

Opornik

Komentarz usunięty

cebulaZrosolu

@Afterlife równie dobrze może to być Lublin

Zaloguj się aby komentować

JackDaniels

@Afterlife e no, czekaj! Jaka czekolada to raz. I w co będziesz grał to dwa. Trzy to nic mnie to i tak nie obchodzi bo będę oglądał Pacyfik. Wstyd się przyznać, ale jeszcze nie widziałem, a Kompania braci mi się bardzo podobała

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

#dziendobry #gownowpis #memy #duchowość

Kawka wypita, trochę potrzepotała, stąd dziś ashwaganda z magnezem i witaminą b będzie spożyta o poranku.

No to elo

65a065da-9841-421b-8e80-65ef05e24552
pokojowonastawionaowca

@Afterlife do setupu kawa, papieros na 50 lvlu dochodzi jeszcze małpka i kęs Snickersa z dnia poprzedniego

Zaloguj się aby komentować

Half_NEET_Half_Amazing

pod owce byłaby bardziej na miejscu

Zaloguj się aby komentować

Wchodze do przychodni 11:10. Na 11:15 kardiolog.

-KTO OSTATNI? - wyrwał się ze mnie mój dziki polak.

-ja? mówi starsza kobieta.

-NA KTÓRĄ?

-11:45.

Mówie, no fajnie wszystko, posmieszkowalismy, siadam, scrolluje hejto te 2 minutki, 11:15, podchodze do drzwi, łapię za klamkę, ale patrzę, że baby nie ma. Jej koleżanka mówi "OJ.", "OJ, koleżanka weszła, bo się znają z lekarzem już od wielu lat to ją wpuścił" - Co k⁎⁎wa?. Stałem 2m obok, scrollowałem hejto i akurat nie przyczaiłem, że wlazła.

Mówie pod nosem "o ty p⁎⁎do". Stoję 20 minut pod drzwiami, kolejni przyszli na 11:30, wiec juz nie tylko ja spóźniony przez nią.

Wyszła, ja przy całej sali A DLACZEGO PANI WCISNĘŁA SIĘ W KOLEJKĘ?! LEKARZ KOLEGA? ZNAJOMY Z CZASOW KOMUNY? tak żeby ten doktor też to słyszał i żeby starej rurze było tylko głupio. Ta jej koleżanka normalnie jakby okop zaczęli ruscy bombardować wzięła ją takim chwytem już wyćwiczonym pod ramię, tamtą zgięło i wyprowadziła ją i krzyczy do mnie "NIECH TERAZ PAN SOBIE WCHODZI JAK TAK BARDZO PAN CHCE" xD

Zebrałem aplauz od poczekalni, portier wstał i klaskał, a lekarz grzeczniutki nie taki wygadany jak zawsze.

Dzizzzas

#gownowpis



Gustawff

A powiedziałeś jej że ty na 11:15, czy miała ci czytać w myślach?

NiebieskiSzpadelNihilizmu

"NIECH TERAZ PAN SOBIE WCHODZI JAK TAK BARDZO PAN CHCE" xD

@Afterlife "ALEŻ PROSZĘ SIĘ NIE PRZEJMOWAĆ, ROZUMIEM ŻE PANI MUSI SIĘ SPIESZYĆ BO JUŻ WIELE ŻYCIA NIE ZOSTAŁO I KOSTUCHA GONI KAŻDEGO DNIA" xD Kiedyś taką petardę jednej pindotrypie odpaliłem w odpowiedzi jak też się tak bezceremonialnie wpierdoliła przed kolejkę ze swoim "ja tylko 2 minutki po receptę" mówiąc to tonem oznajmiającym i nawet nie pytając nikogo o pozwolenie, co skończyło się prawie 40 minutami w gabinecie i wyjściem w stylu "jaśnie pani wychodzi, plebs może kontynuować". Wyjście skończyło się wylotem i sapaniem jak uszkodzona lokomotywa, bo takiej obelgi zdzierżyć nie mogła, a odpyskować też nie potrafiła, bo siedziała tam o w c⁎⁎j za dużo czasu.


Nie mam absolutnie nawet grama sympatii do takich ludzi, szczególnie jak nie są umierający, a jeszcze nawet się nie pytają, tylko biorą za pewnik, że wszyscy taką osobę przepuszczą "bo tylko minutka", "bo grzeczność tego wymaga" czy "bo starszy to trzeba przepuścić z szacunku". Nie mam sympatii i żadne teksty o minutce, matce z horom curkom, "szacunku gówniarzu" i podobnych na mnie nie działają, bo ile razy to ja nie trafiłem na potrzebę wejścia do gabinetu dosłownie z 1 pytaniem, co mi wprost powiedziała kobieta w rejestracji, to całe geriatryczne gremium pohukiwało, sapało i fuczało, że "oni też siedzą, a tak poza tym to co to za porządki". No to spoko, jak chcecie porządki, to będą porządki. Po waszemu. I będę grał w tę waszą grę i przestrzegał jej zasad jak j⁎⁎⁎ny gestapowiec- jak któraś taka cwaniara przyłazi to się nie zgadzam i c⁎⁎j, wypad na koniec kolejki i siadaj na d⁎⁎ie jak wszyscy i czekaj.

JackDaniels

@Afterlife mnie wyprowadzają z równowagi najbardziej jak przychodzę pod gabinet, zapisy są na godziny a ktoś tam wyjeżdża z tekstem "zapisy są niby na godziny ale wchodzimy w kolejności przyjścia". O ty kur.., a na którą godzinę masz? 11:30? A ja mam 11:15 więc nie ma opcji żebym wszedł później, co mnie obchodzi że przyjechałeś/łaś godzinę wcześniej. Dlatego uważam, że najlepszą opcją jest wywoływanie pacjentów przez lekarza i to powinien być odgórnie narzucony standard, nie byłoby wtedy cyrków w tych kolejkach a tak to zawsze jak człowiek idzie gdzieś to się zastanawia co tym razem kochani rodacy odjebią, żeby cię wyruchać.

Zaloguj się aby komentować

XDDD


Wczoraj różowa wróciła po pracy do domu i za potrzebą pobiegła do toalety. Wiadomo, jak to sie odbywa - otworzyła kibelos, usiadła, cyk pyk, wstała i kątem oka widzi cały kibel czerwony z jakimis kawałkami różnych "spraw".

A to ja rano wylałem leczo do kibla i zapomniałem spuścić wody xD


Myślała że jej dupsko rozsadziło xDDD


#zwiazki #heheszki

Arkil

Takie pranki to ja lubię xD

NiebieskiSzpadelNihilizmu

Było nie jeść kebsa z superostrym sosiwem 🤣

HeavyNuts

@Afterlife to pewnie przez to leczo

Zaloguj się aby komentować

osn_jallr

Zdaje się krzyczeć... że to co mamy na Ukrainie to popierdółka i prawdziwa wojna dronowa dopiero przed nami

b0lec

Mało kto mnie tak wkurwia jak ten caly kawecki, pisze jakby się zaraz miał spuscic a najbardziej że polacy są w ogóle nadludzmi i jakich to nie mamy naukowców i w ogóle. Fajnie ze pisze o nauce ale styl ma taki że nie da się tego czytac

profil_e

Mały dron ze światełkami to jednak nie to samo co dron bojowy

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry Hejto.


W życiu są sprawy nieważne, jak nasze kariery, relacje rodzinne, zdrowie, finanse i bombelki;

i sprawy ważne, jak pytanie, czy odwrócony jednorożec przypomina pokraczną rybę głębinową z siusiakiem w ustach?


#gownowpis #dziendobry

8f3c5faf-39f2-4d15-b789-ceb506356403
FriendGatherArena

To nie ryba głębinowa, tylko karaś. I to nie jest siusiak...

Zaloguj się aby komentować

cebulaZrosolu

@Afterlife to ile stopni było w Toruniu? U mnie było 12,5°C to ciepło, ja i w zimie przy otwartym oknie potrafię spać

Zaloguj się aby komentować

Półtora roku związku i musiałem przyszłego teścia zjebać przy jego własnej rodzinie. Ogólnie sympatyczni ludzi, mili i gościnni, ale jednak zaściankowa wieś.

- Polałem ci wódki
- Dziękuję, nie chcę.


20 min później,
- Hehe, wódeczke już nam nalałem, napijemy sie?
- Dzieki, nie chcę wódki, ja się poczęstuje XYZ (woda, sok, obojetnie)

I tak bo ja wiem 5 razy, brat mojej pomaga swojemu ojcu, "hehe, przecież nie prowadzisz dzisiaj".

Oczywiście nie wdaje się w zbędne dyskusje o tym, że to nie chodzi o prowadzenie, czy cokolwiek innego. Powodów mam dużo, ale k⁎⁎wa nie to nie. No ale umysł z głębokiej wsi nie rozumie, że ktoś może nie chcieć jego taniej wódeczki i w ogóle z nim pić. Argumenty pro-zdrowotne zostałyby w ogóle zmieszane z błotem.


No i dostał zjebe przy wszystkich, że nie rozumie prostego "nie". Już chciałem wypalić na tym rodzinnym spędzie, że mój Tatuś alkoholik i bił mamę i nas i nie chcę powtórzyć historii, ale sobie darowałem, poza tym chyba nie trafiłby ten żart tam, gdzie miałby trafić. W końcu domagał się odpowiedzi na pytanie "ale dlaczego?". Może po tym by już nie był taki ciekawski. Warto nadmienić, że cokolwiek byłoby "powodem" to w odpowiedzi dostał bym głupi tekst. Np. "nie lubię" - "to zrob wyjatek", itd. Generalnie jakakiekolwiek potraktowanie jak normalnego rozmówcę to droga do nikąd.

Na szczęście skleił już dosadną zjebkę i spowolnił, no ale po co to? Nie chce mi się już z nimi spędzać czasu, a było tak fajnie. Do tego mają tendencję, że są jak pająk z ośmioma nogami - osiem osób, każde z jedną nogą i bez siebie nie potrafią się przemieszczać i chcą mnie w to wciągnąć, żebym był częścią tego tworu, który codziennie do siebie dzwoni i pierdaczy łamaną polszczyzną.

Kobietę mam dobrą, wyształconą i zdrowo "odseparowaną" od nich, ale wciąż ich bliskość geograficzna zaczyna mnie nieco przerażać. Jeszcze trafiło na takiego samotnego wilka jak ja, który nie czeka długo na proste i dosadne komunikaty. Będzie show xD Plus tego wszystkiego jest taki, że są wyluzowani i raczej na luzie przyjmują m.in takie sytuacje, więc na horyzoncie widzę dostosowanie się do moich zasad komunikacyjnych bez uszczerbku na wzajemnej sympatii xD


#zwiazki #rodzina

RACO

Jak masz problem z alkoholem to może narkotyki?

Greyman

@Afterlife paaaanie, czasem jednak lepiej dla własnego zdrowia ograniczać kontakt.

hejno

Ze mną się nie napiszesz?

Zaloguj się aby komentować

To ja zapie*dalam do klienta jak głupi przekraczając prędkość o 16 kilometrów polskich po to by móc płacić więcej podatków i ubezpieczenia, a nie mogę wliczyć tego mandatu w koszty uzyskania przychodu?!

O wy ch*jki marne.

#podatki #jdg #ksiegowosc

Zaloguj się aby komentować

Następna