Kiedyś, siedząc na #emigracja rozważałem sobie o sprawach natury raczej ważnej na tym ziemskim padole. Nieodłącznym elementem rozważań była też chłodna kalkulacja - bo jak się okazało (przynajmniej w moim przypadku) - była ona jednym z najsilniejszych narzędzi w procesie podejmowania decyzji. Na pewno wielu z Was tak robi i/lub czasem się nad tym zastanawia, ale uważam, że warto wziąć dwie rzeczy na ruszt - śmierć i czas, nieco częściej niż to robimy. Nawet gwoli ćwiczenia uważności.
Jestem dzieckiem raczej starszych rodziców (dziś już po 70), co niekoniecznie współgrało z moim hedonistycznym, a nie rodzinnym trybem życia. Jak się jest hedonistą 2000km od domów (rozwód rodziców - mieszkają 800km od siebie w Polsce) to raczej ciężko o dbanie o rodzinne więzi, o czas na rozmowę ze staruszkiem, o dotyk, o prezent.
Jak siedziałem na kiblu i rozważałem kalkulując to moi rodzice mieli po 66 lat. Przeciętna długość życia to powiedzmy 77. Odwiedzałem Polskę (max) dwa razy do roku. Uznajmy realistycznie, że 1,5 raza rocznie. 11 lat x 1.5 = Zobaczę moich rodziców jeszcze 16 razy w życiu. Przy dość dobrych wiatrach. O kurdebele. Dzie hedonizm, dzie gonna be alright?
A ile razy przytulę ukochaną osobę przed narodzinami dziecka, które pewnie pojawi się w przeciągu dwóch lat? Jeśli wybiorę chłodny i zapracowany tryb życia to może 50, jeśli poczuję, że pobyt na tym padole jest jednak łatwo policzalny i odpalę protokuł "tu i teraz" to może 700 razy.
Jak miałem 27 lat to powiedziałem przyjaciołom z dzieciństwa, że zostało nam około 5 spotkań przed 30. Może postarajmy aby się odbyły zamiast robić dwie rzeczy na raz i rodzielać uwagę, a bo praca, a bo inne zobowiązania. Mądrzyłem się samemu będąc wmieszanym w swoistą nieobecność, odkładanie, odraczanie, wiarę w jednorożce, które mówiły że życie jest wieczne i że jutro ogarnę.
Teraz różowy wyszedł gdzieś do miasta, ja pakuję graty i jedziemy na wakacje, jedne z bardzo niewielu, które możemy wspólnie przeżyć. Po drodze odwiedzimy mojego tatę - jedno z niewielu spotkań, które nam zostało. I dobrze, bo życie jest po to aby je przeżyć i umrzeć. Warto jednak dobre decyzje podjąć przed faktem, że zmienić już nic nie możemy. Ja ją podjąłem. Zamieszkałem między mamą, a tatą, a jednorożca hoduje na podwórku. Można podziwiać, nie dotykać.
To tyle. Jeśli tego nie robisz - podlicz - a zdziwisz się jak mało najbardziej wartościowych chwil w życiu Ci zostało. Może zaboli. Uj z tym. Życie w prawdzie jest lepsze.
Elo i udanego weekendu Tosie, Tomki.
#rodzina #relacje #wpiszdupy #gownowpis