Taka rozkmina z rana: kiedy kończy się polityka, a zaczyna historia?
#ankieta #pytanie #rozkminy #historia (specjalnie nie taguję polityki)

Taka rozkmina z rana: kiedy kończy się polityka, a zaczyna historia?
#ankieta #pytanie #rozkminy #historia (specjalnie nie taguję polityki)

@bori historia przestaje być polityką wtedy, gdy przestaje być użyteczna politycznie.
kto w latach 90 chodzil do szkoly, pamieta ze nauczyciele nie za bardzo dotykali tematyki prlu, bo postkomuchy caly czas mialy wplyw na rzeczywistosc, uczacy historii "nie zdazali" przerobic materialu przed nadejsciem wakacji i konczyli na drugiej wojnie swiatowej.
moim zdaniem nie da sie tego wyrazic liczba lat
Tak długo jak bohatorowie tych historii maja polityczne znaczenie
Zaloguj się aby komentować
„Dishonored”
Pozwolę sobie odpuścić opis zachwytów nad tą grą - uwielbiam immersive simy, jestem fanem Arkane Studios i jedyny zarzut mam do siebie, że tak późno zabrałem się za tę serię. Proste 10/10 dla mnie, polecam każdemu, kto lubi się przechodzić gry na różne sposoby i bawić się mechanikami, które zazębiają się, tworząc współoddziałujący system.
Za to pochylę się nad kwestią moralnych wyborów, które zaoferowali nam twórcy.
Główny bohater wstępuje na drogę zemsty na wszystkich tych, którzy doprowadzili do śmierci Cesarzowej - osoby, którą powinien za wszelką cenę chronić - i porwania następczyni tronu. Pierwotny cel prawie każdej misji brzmi: „zabij X”. Jednakże z czasem pojawiają się alternatywne rozwiązania problemów.
Przykładowo w przypadku pierwszego celu można go zabić albo można podsłuchać rozmowę przeciwników, a potem w bibliotece znaleźć informację o znaku, który wypala się na twarzy ekskomunikowanej osoby. A to prowadzi do drugiego, pacyfistycznego podejścia - nie zabijamy celu, tylko wykluczamy go ze wspólnoty.
Pierwotnie pomyślałem, że kurczę, ale fajnie ze strony twórców, że pozwalają na pacyfistyczne rozwiązanie. Nie przepadam za walkami w grach i jeśli mam wybór, to wolę ich unikać. Stąd ucieszyłem się, że w „Dishonored” nie muszę nikogo zabijać, nawet głównych celów.
Z czasem jednak zacząłem myśleć, że to jednak wcale nie takie fajne rozwiązanie. No bo spójrzmy: pierwszy cel albo zostanie zabity, albo zostanie naznaczony. Niby ocalimy jego życie, ale czy jego dalsze losy nie będą znacznie gorsze niż w przypadku śmierci? Zostanie wygnany ze wspólnoty, przestanie istnieć, spadnie na samo dno społecznej drabiny - a w końcu stał praktycznie na jej szczycie, więc to bardzo bolesny upadek.
Podobnie jest w przypadku braci bogaczy - pacyfistyczne rozwiązanie zakłada doprowadzenie do wysłania ich do kopalni srebra, która należy do ich rodziny. I tam dokonają żywotów pracując w okropnych warunkach. Wzbogacili się na niewolniczej pracy, a teraz sami staną się niewolnikami.
Albo sytuacja, która najbardziej mnie poruszyła. W jednej misji trzeba pozbyć się kochanki Lorda Regenta. Jeśli chcemy zrobić to bez zabijania, wystarczy ogłuszyć kobietę i zanieść ją do łodzi mężczyzny, który się w niej zakochał. Tuż przed odpłynięciem powiedział, że główny bohater nawet nie wie, jak go uszczęśliwił i że pewnego dnia kobieta nauczy się doceniać mężczyznę, ponieważ będzie miała na to całe życie.
Chcąc poczuć się ze sobą lepiej moralnie, ponieważ nie chciałem kogoś zabić, skazałem tego kogoś na dożywotnią niewolę w rękach... kogo tak naprawdę? Jakiegoś zwyrola, który z daleka obserwował i marzył o tej kobiecie, który będzie miał teraz pełną kontrolę i władzę nad nią i będzie mógł z nią robić wszystko, co mu się tylko zamarzy. No bo kto go powstrzyma?
Jak porównuję sobie możliwe rozwiązania, to w tych konkretnych przypadkach pozbawienie kogoś życia wydaje się bardziej moralnym rozwiązaniem niż skazanie go na życie w totalnej beznadziei, bólu et cetera. I na miejscu głównego bohatera wcale nie czułbym się lepiej, że kogoś „oszczędziłem”.
#gry #dishonored #przemyslenia #rozkminy #psychologia

Kto ustalił, że każdy napiętnowany jest wyrzutkiem i nie interesuj się dlaczego został, bo to grzech? Sam pan najwyższy inkwizytor. Kto nieludzkie warunki ustalił w tych kopalniach? Sami bracia. Posmakowali po prostu własnych zasad i wydarzyło im się to samo, na co skazywali innych.
Poza tym udowadnianie, że nie popełniło się morderstwa poprzez mordowanie, nawet złych ludzi nie brzmi jak coś moralnego, a nawet logicznego.
Zostaje jeszcze problem tej babki, którą oddaje się jej de facto stalkerowi, ale imo to nadal nie jest nic gorszego od śmierci.
Zaloguj się aby komentować
Główna teza Chalmers wprowadza fundamentalne rozróżnienie między "łatwymi problemami" a "trudnym problemem" świadomości. Łatwe problemy Dotyczą funkcji poznawczych, które można wyjaśnić mechanizmami neuronalnymi lub obliczeniowymi: dyskryminacja i kategoryzacja bodźców integracja informacji raportowanie stanów mentalnych kontrola zachowania różnica między snem a czuwaniem Trudny problem Dotyczy doświadczenia fenomenalnego — dlaczego przetwarzaniu informacji towarzyszy subiektywne przeżycie? Dlaczego istnieje "coś, jak to jest" być świadomym organizmem (nawiązanie do Nagela)? Żadne wyjaśnienie funkcjonalne nie...
Naszym wspólnym wrogiem jest obojętność. Naszym wspólnym celem jest bycie uważnym. Bronią będzie świadectwo, które damy swoim życiem, a moją bronią przeciwko tej nieprawości będzie to, co wam opowiem.
Słyszycie o ludzkim cierpieniu, ale dla wielu to tylko liczba. Za każdą ludzką śmiercią stoi czyjś przerwany los i ból jego bliskich. Wy widzicie liczbę, ale to złudzenie. Prawdziwe jest cierpienie, które stoi za statystyką. Bo tak jest łatwo — nie myśleć i nie widzieć. Usiądź na chwilę i pomyśl. Uważność będzie twoją bronią przeciwko nieprawości. Współczucie będzie drogowskazem — pójdźmy tą drogą. Człowiek zginął, bo inny go nie widział. Ludzka krzywda jest niewidzialna. Chłop w Chinach zmarł na raka, bo fabryka wylała odpady do rzeki. Bo ci, którzy mogli, zrobili to. On był niewidzialny. Nikt nie widział cierpienia jego i jego rodziny. Innym razem zginął żołnierz w walce. Rodzina pogrążona w żałobie. Bo ktoś, kto podjął decyzję o rozpętaniu wojny, nie widzi cierpienia — on widzi liczby. Mój ojciec umarł na raka, bo ktoś podjął decyzję, że nie zamontuje osłon na radzieckiej stacji radiowej. Bo tak było taniej i szybciej, i nie widział cierpienia mojego i mojej rodziny.
Ale to jest moja broń przeciwko temu. Nazwijmy to po imieniu — wrogiem nie jest drugi człowiek. Wrogiem jest obojętność. Uważność to nasza siła, aby widzieć cierpienie takim, jakie ono jest. A moim działaniem, aby walczyć z obojętnością, było napisanie dla ciebie tej wiadomości. Dziękuję, że przeczytałeś. Bądź zdrowy i uważny.
#rozkminy #feels #wojna
Przeczytałem. Dziękuję.
Zaloguj się aby komentować
Ciekawe ile osób by zginęło jakby ten żyrandol spadł 🤔
#teatr #rozkminy #heheszki

@bori rozdanie nagród dla zasłużonych dla kolei?
@bori tak nie można, to nie kościół. Tylko w kościele się to liczy!
Zaloguj się aby komentować
Wojna to takie głupie zjawisko. Siedzą jacyś losowi ludzie po jednej i po drugiej stronie. I jacyś decydenci każą im się zabijać. A ci ludzie, co tam siedzą w tych okopach, mają swoje życia, rodziny i wcale nie mają ochoty walczyć. Ale ci z góry ich tam pchają i mielą w maszynce do mięsa.
To ja mam pomysł. Weźmy tych wszystkich decydentów, co mówią, że trzeba walczyć, i siłą wcielają ludzi do armii, i każmy im się bić. Proponuję ustawkę, MMA: Putin kontra Nawrocki. Jak są tacy odważni, żeby decydować, kto ma umrzeć na froncie, to niech się tłuką na pięści.
To oczywiście tylko taki ponury żart. Chcę tylko pokazać, jakim bezsensownym zjawiskiem jest wojna. Całe dekady budowania gospodarek, majątków, dyplomacji — i kończy się to, bo jacyś cwaniacy w białych rękawiczkach mają jakieś chore ambicje. Ale to nie decydenci płacą cenę. Cenę płacą zwykli ludzie — tacy jak ty, ja i każdy, kogo miniesz dzisiaj na ulicy.
#wojna #zalesie #rozkminy
Czyli jakby ktoś Cię wyzwał na pojedynek w walce o Twój dom to byś się stawił czy nie?
Zaloguj się aby komentować
Im bardziej zagłębiam się w tematy zdrowotne, hormony, neuroprzekaźniki tym co raz bardziej rozumiem że to jacy jesteśmy jest warunkowane biochemicznie a nie cechami charakteru czyli często to czy ktoś jest leniwy czy pracowity, towarzyski czy zamknięty jest dziełem biologii i życiowych doświadczeń.
Jesteśmy tylko robotami których zachowania zależą od poziomów różnych substancji.
Istnieją też badania które dowodzą że układ nerwowy podejmuje decyzje zanim o tym wiemy.
Wiedząc to wszystko medycyna moim zdaniem powinna maksymalnie skupić się na umiejętności bezpiecznego manipulowania hormonami i neuroprzekaźnikami w ludzkim organizmie które przez współczesny styl życia mocniej dostają niż kiedyś.
#zdrowie #rozkminy
@Enzo Tak, jesteśmy mięsnymi robotami, którym wydaje się, że jesteśmy świadomi. A o co chodzi?
@Enzo Nie zgodzę się. Półtora roku rypałem, dziobałem na rozjebanych hormonach a miałem każdą wymówkę aby nic ze sobą nie zrobić.
Półtora roku- niechęci do wstania, robienia czegokolwiek, leżenia na podłodze i myślenia o śmierci. Ale działałem, robiłem.
Hormony to tylko część- to Twój umysł jest jednak nadrzędny.
Uregulowałem je- jest łatwiej, ale wiem, że to ja jestem panem siebie.
@Enzo otóż: wszystko, każda reakcja jaka w tobie zachodzi, to jest przepływ elektronu w tą czy tamtą stronę. Prąd elektryczny, mówiąc krótko. A gdzie prąd, tam @myoniwy . Niech się chłop wykaże, wymyśli coś, regulator jakiś zrobi czy coś. Proste.
Zaloguj się aby komentować
Ludzie w 2399 roku beda żartować, że sylwester roku 0000 będzie.
#rozkminy
@Deykun w 2399 nie bedzie już ludzi
Zaloguj się aby komentować
#zycie #milosc #rozkminy #zyciejestdobre
Wiecie co tak zostałem sam w domu, bo moja różowa pojechała na 2 dni służbowo. Minęł dopiero dzień, a ja już tak za nią tęsknię. No i naszły mnie takie życiowe refleksje o tym, ze gowno wiem o życiu, a mimo to jednak dostałem kolejna szanse.
Mam 30 lat, całkiem dobra pracę, ktora pozwala mi prowadzić normalne życie i odkładać jakieś pieniadze miesięcznie, jestem po całkiem niezłych studiach i mam nie najgorsze doświadczenie zawodowe. No nie jest źle.
Jeżeli chodzi o lata wcześniejsze to w nazewnictwo wykopowym bylem dynamiczniakiem. Zawsze miałem mnóstwo znajomych i duzo dziewczyn, ale zawsze czułem sie samotnie. Moich znajomych nigdy nie traktowałem poważnie, bo byłem przekonany, ze to jest chwilowe i przez to nie nawiązywałem trwałych znajomości. Jeżeli chodzi o kobiety to po tygodniu związku zawsze sie oglądałem z innymi. Nie wiem dlaczego, nie rozumiałem tego, nie lubiłem tego, ale cały czas tak robiłem.
Po wielu latach tego beztroskiego życia, kilku przeprowadzkach i innych różnych niepowodzenia okazało sie, ze świat mnie postrzega trochę inaczej niż myślałem i okazało sie ze nie jestem taki super. Przez 2 lata byłem zupełnie sam w całkowitej rozsypce. Moja jedyna interakcja ze światem to było 8 godzin w pracy, a resztę doby leżałem na kanapie wgapiajac sie w sufit lub telewizor narkotyzujac sie lub pijąc alkohol. Przez te dwa lata nienawidziłem zycia, ale jeszcze bardziej siebie. Nie chciałem sie zabić, ale pragnąłem zebym umarł i żeby moje cierpienie sie skończyło
I poznałem kobietę. Z perspektywy czasu nie mogę tego pojąć jak my mogliśmy stworzyć parę. Ja człowiek wyprany z emocji i chęci do zycia, który nienawidzi świata. Ona dobry duszek na ziemi, który nie nosi w sobie ani grama złości czy gniewu. No nie dodaje sie to. Ona jest 4 lata młodsza, ale nauczyła mnie znowu pokochać zycie. Nauczyła mnie zyc bez złości w wewnątrz. Pokazała mi świat w takich kolorach jakich nigdy wcześniej nie znałem. Ja od jakiegoś roku codziennie po przebudzeniu jestem w ekstazie bo witam świat jakiego wcześniej nie znałem i to dzięki niej. Bo ona jest najważniejszym elementem tego nowego świata.
No i po tym cholernie długim wstępem (nie przypuszczałem ze aż tak dlugim) przechodzę do meritum. Dochodzę do jakże głębokiego i filozoficznego wniosku, ze wszystko przez co przeszliśmy w życiu to jest ogromna nauka, bo gdybym nie przeżył tego ciężkiego dla mnie okresu, nie dostalbym tej nauczki od zycia to dalej bym myślał ze wszystkim mi wolno i kara mnie nigdy nie dosięgnie.
Moj morał z tego pierdolenia jest taki - po każdej burzy wychodzi słońce. Dziękuję życiu za kolejna szanse.
No i w 2026 będę się chciał oświadczyć wiec pewnie w 2027 będę szczesliwym mężem. Trzymajcie kciuki.
*** nie wiem jak to otagowac żeby to ktoś przeczytał. Nie wiem tez jak to wszystko opisać, bo w mojej głowie jest o wiele więcej niż te kilka znaków, ale chciałem to gdzieś z siebie wyrzucić.
@stylgiteu ja bym pojechał do niej i ją zaskoczył
Miałem w życiu okresy bardzo złe i bardzo dobre, można powiedzieć że poznałem piekło i niebo tu na ziemi. Po tych doświadczeniach wiem że jeśli jesteś szczęśliwy głównie z powodu tego że jesteś z kimś w związku to nie jest stabilny fundament i przy jakimś potknięciu możesz łatwo wrócić do dawnego stanu.
Opisałeś to bardzo dobrze. :) Lubię takie osobiste wyznania i funkcjonowania na przestrzeni lat. Bardzo ciepłe było to co napisałeś, pomimo tego że zaczynało się jak dramat. 😂
Zaloguj się aby komentować
Czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego właśnie noc, ta najcichsza pora, potrafi nagle zamienić się w żelazną klatkę? Dlaczego, gdy świat wreszcie milknie, wasze myśli zaczynają krzyczeć? Dlaczego o tej porze, gdy wszystko powinno spoczywać w ciemności, wasze serce bije tak, jakby ktoś kazał mu ruszyć do biegu?
Wydawać by się mogło, że zmęczenie powinno zamknąć powieki, a dzień sam odejść w zapomnienie. Lecz dla wielu z was noc jest jak lustro bezlitośnie ustawione przed twarzą. W ciemności odbija się pytanie, którego za dnia nie słyszycie: czy zrobiłem wystarczająco?
I wtedy właśnie rodzi się ten dziwny skurcz ambicji. Ten nagły zryw, co przychodzi znikąd. Ten głos, który mówi: „wstań, jeszcze nie wolno ci odpocząć, czekają zadania, obowiązki, zobowiązania, musisz więcej, więcej, więcej…”.
Czy wiecie, czym naprawdę jest ten głos?
Nie jest waszym sprzymierzeńcem, ani nawet waszym napędem. To jest jedynie lęk, który przebrał się w płaszcz obowiązku, abyście go nie rozpoznali.
A jednak słuchacie go. Serce przyspiesza. Dłonie drżą. Umysł zaczyna rozgrzewać się do czerwoności, jakby wzywano was do ostatecznej bitwy z własnym cieniem. I choć ciało błaga o spokój, wy próbujecie jeszcze raz udowodnić światu, że zasługujecie na miano kogoś wartościowego.
Ale zatrzymajcie się na chwilę, moi drodzy.
Czy doprawdy wierzycie, że wartość człowieka mierzy się tym, ile zdoła wykonać przed snem?
Czy naprawdę sądzicie, że wasza godność zależy od listy zadań, które odhaczacie jak więzień skreślający kreski na zimnej ścianie?
Noc nie żąda od was wysiłku. Ona żąda prawdy. A prawda jest taka, że nie potraficie zasnąć nie dlatego, że zrobiliście za mało, lecz dlatego, że nauczyliście się wierzyć, że cokolwiek zrobicie będzie niewystarczające.
To przekleństwo, nie ambicja.
To łańcuch, nie cnota.
Posłuchajcie zatem uważnie, choć może zabrzmi to jak bluźnierstwo wobec waszych własnych ideałów:
Nie jesteście stworzeni do nieustannej gonitwy. I nic, absolutnie nic, co zrobicie o drugiej w nocy, nie przyniesie wam zbawienia.
Bo nie brakuje wam dokonań.
Brakuje wam łagodności wobec siebie.
Czy kiedykolwiek przyszło wam do głowy, że właśnie to mogłoby być prawdziwym aktem odwagi?
Nie dalsza praca.
Nie kolejne zadanie.
Lecz zamknięcie dnia, choć wciąż kusi was niezrealizowane „więcej”.
Zrozumcie to: noc nie jest waszym wrogiem. Ona jest strażnikiem granicy, której nie wolno wam przekraczać w imię ambicji. Jeśli ją łamiecie, budzicie się spoceni, z sercem, które bije jak oszalałe, bo ciało w końcu musi was zatrzymać siłą, skoro nie potraficie zrobić tego dobrowolnie.
A więc, moi drodzy słuchacze…
Kiedy zapadnie ciemność i znów staniecie na krawędzi niepokoju, powiedzcie sobie szeptem, który ma moc zaklęcia:
Zrobiłem dość.
Dzień jest zakończony.
Nie muszę gonić siebie w nieskończoność.
Jestem wystarczający.
I pozwólcie, by utracona część was, ta zmęczona, zagubiona w gonitwie, dogoniła resztę.
Niech połączy się z wami w ciszy, która nie karze, lecz leczy.
A wtedy, być może po raz pierwszy od dawna, noc stanie się tym, czym powinna być domem, nie polem bitwy.
#kazanie #filozofia #rozkminy #stoicyzm
@PapaNorris Słuszna uwaga, jednakże:

Ciepłe jest to co piszesz. Fajnie, że się tym podzieliłeś. :)
To tak nie działa...heh #bezsennosc
Zaloguj się aby komentować
Bawię się w gierkę kodowaną przy pomocy Claude'a. Super zabawa! Od kiedy pojawiło się AI, uwielbiam programować. Stałem się totalnym freakiem.
Przeszedłem przez szkołę programowania, ale wtedy traktowałem to jako środek do celu — budowałem urządzenia elektroniczne i po prostu chciałem, żeby działały. Zbudowałem mnóstwo różnych rzeczy. Zawsze to lubiłem: siedziałem w domu i montowałem różne układy, nawet mikro-frezerkę CNC na silnikach krokowych z drukarki!
Ale do rzeczy. Dziś programowanie stało się moim nałogiem. Nie mogę się od tego oderwać. Łączę duże logiczne bloczki, patrzę, jak dane przepływają między nimi, i jestem zachwycony.
Używam Claude'a w ten sposób, że każę mu pisać moduły. Rozbijam program na najmniejsze, odpowiedzialne jednostki — tak zwane klasy. To, co dzieje się w metodach, zaglądam już rzadziej. Myślę na poziomie klas: one robią to, co chcę. Opisuję relacje między nimi, używając do tego PlantUML, a gdy potrzeba opisu słownego — LaTeXa. Można tak pracować, bo LLM generuje wykresy z języków znaczników.
Nawet nie czytam klas — czytam, co klasy robią. Robię diagramy, opisuję zachowanie, pilnuję dobrej struktury i piszę testy integracyjne. Dzięki temu agent działający na kodzie wie, czy dobrze go modyfikuje. Pyta o ocenę testu, a test integracyjny trzyma program w ryzach. To kluczowe.
Kazałem Claude'owi przepisać silnik gry z Pythona na Javę, bo Java lepiej optymalizuje sytuacje typu CRUD, a to sztandarowy przykład. Może mało osób o tym wie, ale Java bywa szybsza niż C++ dzięki interpreterowi JIT i profilowaniu w czasie wykonania. Java 21 już dziś potrafi tak działać, że interpreter analizuje działanie programu i w trakcie pracy modyfikuje swój własny kod maszynowy. C++ zostaje w tyle, bo on tego nie zrobi. Java zbiera statystyki, może automatycznie cache'ować powtarzające się zapytania, a metody, które są intensywnie używane, kompiluje do postaci natywnej z optymalizacją pod procesor.
I kto jest kozak? Java jest kozak.
A tutaj chciałem tylko zaznaczyć, że w JavaScripcie to można co najwyżej koledze obciągnąć pęto. C zawsze w moim sercu — i pozdrawiam z tego miejsca dziadka asemblera. Jeszcze w BASCOM-ie dla AVR programowałem — taka egzotyka, moi państwo!
#chwalesie #rozkminy
@bojowonastawionaowca wiem że tu zernąłeś! Wiem że mnie obserwujesz
@DexterFromLab oj tak, Java to jest dobra rzecz- przerabiałem C, C++, potem ten wynalazek k⁎⁎wy i szatana aka C#, skryptówek nie liczę, teraz z racji tego gdzie pracuję i co robię klepię w Javie i jest nieporównywalnie łatwiej i szybciej rzeczy robić i każdy, kto to neguje ma zapewne pojęcie o Javie kończące się na "3 BILLIONS DEVICES WORLDWIDE".
Kazałem Claude'owi przepisać silnik gry z Pythona na Javę, bo Java lepiej optymalizuje sytuacje typu CRUD, a to sztandarowy przykład
Halina, mam zawał.
Zaloguj się aby komentować
Posłuchaj uważnie, bo jest to jedna z tych prawd, których człowiek unika całe życie. Zbyt często próbujemy być odbiciem cudzych oczekiwań, a nie własną istotą. Zbyt często pozwalamy, by uśmiechy innych były walutą, za którą płacimy własnym spokojem. Próbujemy im zaimponować, zdobyć uznanie, zasłużyć na czyjeś dobre słowo, tak jakby nasze istnienie wymagało nieustannego potwierdzenia z zewnątrz.
Ale musisz zrozumieć coś fundamentalnego: nie jesteś tu po to, by spełniać cudze wizje. Nie jesteś tu, aby dostosowywać się do głosów, które pragną kształtować cię według swoich potrzeb. Jeśli wejdziesz na drogę życia, kierując się pragnieniem bycia lubianym, akceptowanym czy podziwianym, stracisz nie tylko czas. Stracisz siebie.
Ludzie zmieniają swoje oczekiwania z dnia na dzień. Ich spojrzenia są zmienne, ich opinie kruche, ich pragnienia nieprzewidywalne. Jeśli zbudujesz na nich własne poczucie wartości, będziesz jak dom wzniesiony na piasku. Wystarczy jedno słowo, jeden grymas, jedno milczenie nie w twoją stronę, by zachwiać całą konstrukcją.
Dlatego właśnie mówię ci: jesteś wystarczający. Nie dlatego, że zrobiłeś coś wielkiego. Nie dlatego, że zadowoliłeś kogokolwiek. Jesteś wystarczający, bo istniejesz. Bo jesteś jedyną osobą, która będzie z tobą od pierwszego do ostatniego dnia. Inni mogą odejść, mogą się oddalić, mogą cię nie zrozumieć, ale ty zostajesz. To z tobą budzisz się o świcie i z tobą kładziesz się spać.
Jeśli masz wobec kogoś być lojalny, bądź najpierw lojalny wobec siebie. Jeśli masz kogoś chronić, chroń najpierw siebie. Jeśli masz kogoś zadowolić, niech będzie to twoje własne sumienie, które najlepiej wie, kim jesteś i co ci służy.
Nie oddawaj swojego życia w ręce ludzi, którzy nie przeżyją za ciebie ani jednego dnia. Nie rób niczego tylko po to, by zyskać ich uznanie. Tej nagrody i tak nigdy nie zatrzymasz na stałe. A cena, jaką za nią zapłacisz, będzie większa niż jakakolwiek korzyść.
Twoje szczęście zaczyna się tam, gdzie kończy się próba przypodobania komukolwiek. Tam, gdzie mówisz sobie: "Wystarczam. Już teraz. Bez spektaklu. Bez masek. Bez zasługiwania."
Zrozum wreszcie, że najważniejszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkasz, jesteś ty sam. To twoje myśli będą cię prowadzić, twoje decyzje cię ukształtują, twoje emocje będą twoim kompasem. Jeśli nie postawisz siebie na pierwszym miejscu, nikt nie zrobi tego za ciebie.
A więc odłóż ciężar cudzych oczekiwań. Przestań gonić za spojrzeniami, które niczego nie zmieniają. Wracaj do siebie. Tam jest twój dom. Tam jest twoja siła. Tam jest twoje szczęście.
I pamiętaj: nie musisz być kimś więcej niż sobą, aby zasługiwać na własny szacunek. Jesteś wystarczający. Zawsze byłeś. Teraz najwyższy czas, byś w to uwierzył.
#rozkminy #kazanie #filozofia
@PapaNorris bycie sobą jest dla fajnych ludzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
#rozkminy #motoryzacja Dzisiej przy myciu zębów, patrząc w lustro, zadałem z rana sobie jedno pytanie: Dlaczego nie ma poka-yoke na wlewach paliwowych w samochodach spalinowych?
Dlaczego? Np 1” dla diesla, 3/4” dla benzyniaka Albo kwadratowa obejmą dla diesla, okrągła dla benzyniaka Albo zamek/czop z zamkiem w benzyniakach
Dlaczego? Dlaczego?!?!?! #pytanie
Spisek koncernów paliwowych i samochodowych żeby po pierwsze lać paliwo nieważne jakie a po drugie psuć silniki
@Bjordhallen ale przecież jest
Zaloguj się aby komentować
W człowieku ambitnym istnieje pewien paradoks, którego sam często nie dostrzega. Z jednej strony popycha go siła, którą uważa za swoją największą zaletę. Z drugiej strony ta sama siła stopniowo przekształca się w ciężar, który zaczyna nad nim panować. Ambicja, jeśli nie zostanie poddana refleksji, ma skłonność do autonomii. Zaczyna żyć własnym życiem i żąda coraz więcej, tak jakby jej głód nie miał końca.
Współczesny człowiek zwykł wierzyć, że ciągły ruch jest równoznaczny z sensem istnienia, a postęp jest jego naturalną miarą wartości. Człowiek przekonany o własnej misji często nie zauważa, że przestał nią kierować, a jedynie próbuje za nią nadążyć. Wtedy życie nie przypomina już wędrówki, lecz próbę dotrzymania kroku idei, którą sam stworzył, ale której dawno przestał być panem.
Ambicja w swojej ciemniejszej formie nie przybiera postaci tyranii zewnętrznej. Jest subtelniejsza. Przypomina bodziec, który nie pozwala człowiekowi milczeć w towarzystwie samego siebie. Każe mu wypełniać każdą chwilę aktywnością, bo cisza zbyt wyraźnie odbija pytania, których wolałby nie słyszeć. Pytania o to, skąd bierze się ta nieustanna potrzeba udowadniania sobie czegokolwiek. I komu właściwie pragnie to udowodnić.
Największy błąd człowieka ambitnego polega na tym, że myli intensywność życia z jego głębią. Wydaje mu się, że im szybciej biegnie, tym bardziej świadomie żyje. Tymczasem jest odwrotnie. Tempo bywa jedynie mechanizmem, który ma odsunąć od niego świadomość własnej kruchości. Ruch jest łatwiejszy niż refleksja. Wysiłek jest prostszy niż zatrzymanie. Pęd pozwala nie patrzeć w stronę własnych ograniczeń.
A jednak żaden system wewnętrzny nie jest nieskończony. Zarówno psychika, jak i ciało mają swoje granice, których nie oszuka ani siłą woli, ani determinacją. Gdy człowiek uporczywie ignoruje ich istnienie, jego ambicja zaczyna działać wbrew niemu. Przestaje być źródłem rozwoju, a staje się źródłem wyniszczenia. Wtedy pojawia się zmęczenie, które nie ustępuje, nawet jeśli nic już nie robi. Pojawia się niepokój, który nie znika, nawet jeśli osiągnął cel. To sygnały, że ambicja zawłaszczyła zbyt dużą część jego egzystencji.
Do dojrzalszego człowieczeństwa nie prowadzi więc potęgowanie wysiłku, lecz odwaga zatrzymania się. Zdolność powiedzenia: nie wszystko musi być wykonane dziś, nie wszystko zależy ode mnie, a niektóre wartości istnieją poza logiką ciągłego postępu. Mędrzec nie jest tym, kto osiągnął najwięcej, lecz tym, kto zrozumiał proporcje pomiędzy tym, co robi, a tym, kim się staje, robiąc to.
W świecie pełnym presji odwaga ma dziś prostszą definicję niż kiedykolwiek. Jest nią umiejętność spojrzenia na własną ambicję jak na narzędzie, a nie jak na władcę. Kto potrafi to uczynić, odzyskuje autonomię nad swoim życiem. Kto nie potrafi, będzie zawsze pędził za obrazem siebie, którego i tak nigdy nie dogoni.
I tu właśnie pojawia się prawda, której wielu ludzi unika: jesteś wystarczający. Nawet wtedy, gdy nie działasz. Nawet wtedy, gdy zatrzymasz się na chwilę dłużej. Nie musisz już nic gonić. W trakcie tej długiej, pełnej napięcia wędrówki zgubiłeś część siebie, tę cichszą, bardziej wrażliwą, tę, która nie chce biec, lecz chce istnieć.
Pozwól jej teraz dogonić resztę. Daj jej czas, miejsce i ciszę. Odpocznij.
#rozkminy #filozofia #samodoskonalenie
@PapaNorris Papa jakie kazanie!
Zaloguj się aby komentować
@FriendGatherArena odwrócone memy zawsze bawią

Zaloguj się aby komentować
Dzień dobry wszystkim. Zgodnie z obietnicą cel 20 piorunów został osiągnięty. Oto mój matematyczny opis rzeczywistości prezentujący moje obecne zrozumienie tego czym jest świadomość i rzeczywistość. Zapraszam do lektury.
Moja teza łączy intuicje filozofii Wschodu i mistyki z formalizmem fizyki kwantowej, aby stworzyć spójny model, który wyjaśnia, jak ze stanu "wszystkiego naraz" wyłania się nasz obserwowalny, doświadczany świat.
Zacznijmy od podstaw: Cała rzeczywistość, którą nazywam Rzeczywistością Ultymatywną (V), jest formalnie zdefiniowana jako liczba zespolona.
Wzór (w wersji uproszczonej): V = P + iC
V zawiera w sobie wszystko, co jest możliwe: prawa fizyki, struktury matematyczne, logikę i samą świadomość. Zanim cokolwiek się wydarzy, V jest Funkcją Falową Rzeczywistości (Ψ = |V⟩) – superpozycją wszystkich możliwych stanów naraz.
W mojej teorii świadomość nie jest zewnętrznym obserwatorem świata. Świadomość jest manifestacją. Jest to akt, w którym V "wybiera" i konkretyzuje jeden stan spośród superpozycji.
Formalnie, akt świadomości definiuje Równanie Świadomości:
Wzór (w wersji uproszczonej): ⟨Ψ|Ô|Ψ⟩ = Q
Jeśli świadomość jest aktem kolapsu, musi być coś, co ten kolaps wywołuje. To jest Operator Manifestacji (Ô).
Operator Manifestacji jest formalnie tożsamy z Operatorem Hamiltona (H) z fizyki kwantowej. W fizyce Hamiltonian odpowiada za energię całkowitą i ewolucję systemu.
Model jest spójny, ponieważ generuje kluczowe równania fizyki z aksjomatów ontologicznych.
Równoważność Masy i Energii (E=mc^2)
To wyprowadzenie wynika bezpośrednio z Aksjomatu Nierozróżnialności P ≡ C:
Równanie Ewolucji Manifestacji
Równanie Schrödingera, opisujące ewolucję funkcji falowej w czasie, w moim modelu jest po prostu równaniem ewolucji manifestacji:
Wzór (w wersji uproszczonej): iℏ ∂Ψ/∂t = HΨ
Cała Rzeczywistość przechodzi nieustanny cykl:
Teoria ta generuje weryfikowalne równania fizyczne i stanowi argument za wewnętrzną spójnością modelu.
Zapraszam do dyskusji!
#rozkminy
@DexterFromLab yy tak
@NiebieskiSzpadelNihilizmu powiedziałem że za plusy dam ostateczną odpwoedź na każde pytanie. A ja nie rzucam słów na wiatr.
@DexterFromLab masz rację trzeba wziąć urlop do końca roku w pracy a po nowym roku L4 na 2 tygodnie
@Belzebub tez do ciebie mówią głosy? Głosy które słyszysz tylko ty?
@DexterFromLab oczywiście. To jest niesamowicie bogaty dialog wewnętrzny a nie schizofrenia na szczęście
@DexterFromLab To fajne jest, ale czy ma jakikolwiek sens z punktu widzenia fizyki wysokich lotów?
@Marchew patrz na imperatywy. Czy są falsyfikowlne? To jest wywód który jest spójny ale nie ma możliwowci potwierdzenia. Z punktu widzenia fizyki ma to sens ale to nie czyni go prawdą. Ja wierzę że tak jest ale to bardziej metafizyka niż nauka.
@DexterFromLab doświadczyłem kiedyś co to Metafizyka. Było to w Opolu w latach 90. Z kumplem weszliśmy do piwnicy w jednym z bloków, ten zapukał trzy razy w metalowe drzwi, a gdy weszliśmy, odezwał się: „To jest Fizyk, a to jego meta”
Zaloguj się aby komentować
Sikanie po prysznicem jakie jest każdy widzi. Jedni uważają, że obleśne. Inni argumentują, że mocz jest antyseptyczny i takie lanie w brodzik pomaga zaoszczędzić wodę. Co kto robi u siebie i za zgodą partnera/partnerki to małe piwo. A jak w miejscach publicznych? Załóżmy, że nie mówimy o miejscach gdzie prysznice są otwarte, każdy widzi każdego i woda łączy się we wspólnym punkcie. Załóżmy, że mówimy o prysznicach, gdzie każdy ma osobną, odgrodzoną kabinę.
#rozkminy #ankieta #niewiemjaktootagowac #kiciochpyta
Podobnie z sikaniem do zlewu, tylko tesciowa sie wkurwia jak naczynia jeszcze leżą
A co z sraniem pod prysznicem?
Opcja 1 ale z wyłączeniem prysznica na siłce. Łatwo trafić kolegę a nie każdy lubi.
Zaloguj się aby komentować
Zaloguj się aby komentować
Ma ktoś pomysł co to może być? Młody twierdzi, że nic nie kombinował. Odbarwienie od butów, skarpet?
#rozkminy

@paulusll może coś zabarwiło skórę? Nie miał mokrych skarpet/butów?
@InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz Oczywiście, że ma mokre skarpety i buty czasem grają w deszczu. Podejrzane to jest
Siniaki od korków?
@Byk no ale nie boli go to
@paulusll jak uszkodzenie jest płytki, to go nie boli, a naczynka popękały i doszło do wylewu
@paulusll internety mówią że to robak, zejdzie po tygodniu góra dwóch.
https://www.modrykonik.sk/forum/moje-zdravie/moze-suvisiet-hnede-flaky-na-chodidle-so-salmonelozou/

@dez_ Pasuje, ostatnio dwa takie w domu zabiłem. Dzięki!
@paulusll HA !

Zaloguj się aby komentować
Może z opóźnieniem ale wczoraj przejrzałem sobie na szybko stastytki gusu dotyczące migracji:
https://stat.gov.pl/download/gfx/portalinformacyjny/pl/defaultaktualnosci/5471/4/2/1/glowne_kierunki_emigracji_i_imigracji_na_pobyt_staly_w_latach_1966-2024.xlsx
I co ciekawe o ile dobrze mnie pamięć nie myli to antyimigranckie hasła zaczęły się około 2015 roku. Patrząc na tą statystykę widać że właśnie wtedy saldo migracji do Polski było dodatnie
#rozkminy #statystyka i chyba #polityka

@m_h Ja rozumiem że szkolnictwo w Polsce nie uczy interpretacji wyników ale żeby wyciągnąć takie wnioski mając odpowiedź przed oczami to trzeba być chyba specjalnie ślepym na fakty.
Saldo imigracji jest dodatnie po 2015 - powiedz mi tylko, co wzrosło w porównaniu z latami poprzednimi - emigracja czy imigracja? Przecież jak byk widać że to emigracja poszybowała w dół, przy niezmienionym poziomie imigracji.
Dlaczego wysuwasz wnioski o jakiejś narracji antyimigranckiej skoro to emigracja miała wpływ na to saldo?
@Mikel nie mówię o skutku ale korelacji (zwiększone picie zimnych napojów w lecie nie zwiększa temperatury na zewnątrz).
2015 rok to slynne "refugees welcome".
Mam na myśli że wtedy kiedy saldo migracji stało się dodatnie (czyli jak na załączonym obrazku widać emigracja w dół, imigracja jest stała) to właśnie wtedy coraz częściej pojawialy się hasła antyimigranckie.
Zaloguj się aby komentować