Zdjęcie w tle
Solar

Solar

Zawodowiec
  • 44wpisy
  • 71komentarzy
Udało się przeżyć sezon zimowy bez motorka, ale sobie dzisiaj ponapierdalam po robocie
#motocykle
Z_buta_za_horyzont

@Solar U mnie plan na świąteczną sobotę. Pobudka, śniadanie i kopajka, oby za pierwszym razem odpalił .

Zielczan

@Solar a ja swojego wygrzebuje, trochę naprawię, robię przegląd i idzie na sprzedaż

MiernyMirek

@Solar @Zielczan @Z_buta_za_horyzont dzisiaj wielkie sprzątanie obejścia, żeby jutro śmignąć. W jakie tereny ruszacie, może będzie okazja się minąć?

Zaloguj się aby komentować

Chłopy doradźcie.

Dzisiaj zrzucałem głowicę w Hondę CBF600, pomierzone wartości luzu na zaworach. Na intake jest ok, na wylotowych jestem akurat na dolnej granicy. Przejeżdzę jeszcze ten sezon czy robić? Póki co zamknąłem pokrywę i liczę że przejadę jeszcze te 15kkm w tym sezonie. Podkreślę jeszcze raz, póki co mieszczę się w limicie więc chyba git?
Po sezonie planuje zrzucić wałki i wymienić łańcuszek rozrządu to będzie okazja podłubać przy zaworach, teraz po prostu mi się nie chce jak już całość zamknąłem.

Serwisówka zaleca kontrolę co 24kkm.

#motocykle
myoniwy

Głowicę czy pokrywę zaworów ściagałeś?

Jak jest w limicie to jest ok, ale zazwyczaj luz robi się na górny limit.

myoniwy

Łeee, niewielka odchyłka. Powinno śmigać.

mtriciak33

W hondzie? Paaaanie, to polata jeszcze do końca świata i trochę dłużej xD

Serio, jeździć obserwować, luźna guma. Jak będziesz miał wolny weekend piwko i chęć działania to wtedy możesz machnąć, ale sezon na 100% przelatasz na spokojnie

Zaloguj się aby komentować

#motocykle #relacjazwycieczki
Hej, jakiś czas temu wrzucałem relację z mojej podróży Rometem 125 ccm dookoła Polski.
W 2023 roku odbyłem pierwszą poważniejszą podróż zagraniczną - ponad 4 tysiące kilometrów, głównie Włochy z powrotem przez Albanię/Czarnogórę.
Jeżeli ktoś ma ochotę zachęcam do zapoznania się z moją relacją na blogu, nie wrzucam tutaj bo nie umiem dodać tak, żeby zdjecia były w dobrym miejscu w tekście.
W każdym razie mój cel jest jeden - nie odbierzcie tego tak, że chcę się reklamować. Chciałbym po prostu zachęcić te osoby które sie wahaja do podróżowania motocyklem.
Odbyłem wycieczkę solo, przed byłem osrany że przecież jak się motor zepsuje no to leżę, bo nie jestem za bardzo mechanicznie uzdolniony. No ale jakoś się udało i mam dzisiaj wspaniałe wspomnienia. Także chłopy, jest zima, zastanówcie się gdzie chcecie jechać i po wakacjach proszę zdawać relacje z wycieczek!

https://motocyklembezdarciamordy.blogspot.com/2024/01/w-pogoni-zachodzacego-sonca-cz-1.html

https://motocyklembezdarciamordy.blogspot.com/2024/02/w-pogoni-zachodzacego-sonca-cz-2.html
szczelamseczasem

@Solar Fajna relacja. Gratuluję odwagi, też tak kiedyś "wycieczkę" po Bałkanach Clio 1.2 starym zrobiłem. Gacie pełne . Na szczęście tylko łącznik przy wydechu wypierdziało. Napisz coś o spalaniu, średniej i max. prędkości w tym pierdku. Żarcie jakieś zabierałeś? Nie bałeś się na autostradach niemieckich?

GrindFaterAnona

@Solar takie wycieczki na 125cc? Niezła katorga, szacun. Jeszczs z takim obciazeniem. Jaka srednia predkosc na trasie i ile napraw po drodze?

AndrzejZupa

A ja bym się podłączył do Ciebie…obecnie marne 32hp, ale „nie lubię zapierdalać”. Włochy…to jest dobry wektor.

Zaloguj się aby komentować

#motocykle #relacjazwycieczki
Hej, jako że sezon ogórkowy w pełni wrzucam swoją krótką relację z wycieczki Rometem 125 ccm dookoła Polski. Podróż odbyłem w 2022 roku. Oryginalnie relacja była opublikowana na moim blogu, tutaj wrzucam bez zdjęć niestety (bo nie umiem dodać w środku tekstu). Jeżeli to grafomania najwyższych lotów to dajcie znać, nie będę więcej spamował :P

Po wejściu w nastoletni wiek pojawiły się u mnie ciągotki do podróży autostopem. Sam nie do końca jestem pewien skąd mi się to wzięło, wszak autostop wydaje się być martwy wsród pokolenia milenialsów. Pamiętam, że mając już stały dostęp do internetu sporo czasu przesiadywałem na forach autostopowych, czytałem relacje i przeglądałem zdjęcia, oglądałem filmy z wyjazdów. Wypytywałem co należy spakować do plecaka, czy kuchenka powinna być gazowa czy lepsza na denaturat. Byłem pod wrażeniem odwagi, ktoś był w Syrii, ktoś dojechał do Turcji czy Hiszpanii. Były osoby które się całkowicie nie znały, a ugadywały się na wycieczkę przez internet i spędzenie kilkunastu dni w swoim towarzystwie.
Na długą wyprawę autostopową nigdy nie starczyło odwagi. W moim otoczeniu nikogo nie ciągnęło do jazdy okazją, także moje wojaże ograniczyły się do kilku powrotów stopem z imprez.
Do autostopu miałem okazję powrócić za czasów studenckich, wszak jest organizowana, bardzo popularna wśród studentów, impreza Auto Stop Race, ale przyznam że formuła imprezy mnie odrzucała i nigdy nie wziąłem udziału.
    Tak sobie myślę, że moje mini podróże motocyklowe są kontynuacją tego zainteresowania sprzed kilkunastu lat. Widocznie w przyrodzie nic nie ginie i obecne w człowieku pasje potrafią się rozbudzić przy sprzyjających okolicznościach.
Tak właściwie to nie jestem pewien co mnie skłoniło do zakupu motocykla. Zainteresowanie było od zawsze, wujek miał Ogara na którym nigdy nie jeździłęm, a ojciec skuter który był ratunkiem na dorastanie na wsi. W poprzedniej pracy miałem kolegę który kupił motocykl o pojemności 125 ccm i byłem pod wielkim wrażeniem oglądając go na parkingu. Gdy tylko była okazja wypytywałem jak się jeździ, czy są problemy z eksploatacją, czy nie miał ostatnio jakichś przygód. Od tego momentu minął rok, i coś mnie tknęło, sam nie wiem co. Po prostu siedziałem na kanapie i nagle przyszła myśl "powinienem kupić motocykl". Chyba. Sam nie wiem.

Pomysł na objechanie Polski dookoła i odwiedzenie 4 punktów "naj" tj. punktów najbardziej wysuniętych na północ, południe, wschód oraz zachód przyszedł z youtube. Jak za nastoletnich czasów czytałem relację o podróżach stopem, tak tym razem śledziłem Grzegorza z kanału "Gregor w drodze" i wiedziałem, że to jest to, to jest mój plan na wymarzone wakacje.
Ze znanym sobie zapałem rozpocząłem kompletowanie sprzętu, nie było ani chwili na wahanie bo przecież znam siebie, odpuszczę na chwilę i nie zrobię już tego nigdy, wyjdzie słomiany zapał. Kupiłem najtańszy namiot z decathlonu, samopompującą matę. Posiłki miałem przyrządzać na nowym palniku gazowym, a całość władowałem do nowych 30 litrowych rollbagów.
Rozpoczęło się odliczanie, sprawdzanie czy na pewno wszystko mam, na googlu planowanie trasy, co zobaczyć, gdzie jest fajne pole namiotowe, prawdziwa przedwyprawowa gorączka. Co najzabawniejsze cała wycieczka potoczyła się zupełnie innymi torami, spałem w innym miejscu, zwiedzałem atrakcje których zwiedzania nie planowałem, a te które zaplanowałem bez większego żalu ominąłem. Już po pierwszym dniu rozjazd był tak duży że podążanie za planem było zupełnie bez sensu, mało tego, powodowało by tylko dodatkową spinę, że nie jadę zgodnie z tym co sobie zaplanowałem.
Dzień przed samym wyjazdem postanowiłem sprawdzić jak moja mała 125ka będzie się prowadziła obładowana sakwami, planowałem sakwy mieć po bokach a namiot z matą do spania na górze, niestety przeszkadzały kierunkowskazy więc zmuszony byłem zbudować taką konstrukcję

Dzień 1.
Oława - Strzelin - Dzierżoniów - Walim - Boguszów górce - Kamienna Góra - Kowary - Karpacz - Szklarska Poręba - Świeradów Zdrój - Gryfów śląski - Lubań - Zgorzelec - Ruszów - Łęknica - Tuplice - Lubsko - Bronków (428 km)

Noc bezsenna, milion myśli w głowie "kurde, ja naprawdę to robię, jadę sobie w długą wycieczkę w Polskę na motorku". Planowałem wyjechać około 7, z tego co pamiętam o 5 już się kręciłem po mieszkaniu nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Szybkie zniesienie sakw na dół, przytroczenie ich do motorka i jazda. Pierwsze kilka kilometrów mijało w niepokoju, sam nie wiem dlaczego, ale wszystko w środku aż drżało z ekscytacji i ciekawości co mnie będzie czekało w najbliższych kilku dniach. Zatrzymałem się na swoje pierwsze zdjęcie podczas tej wycieczki.

Dzień bardzo szybko zrobił się upalny, a ja nadłożyłem sporo drogi klucząc wśród uliczek Karpacza i Szklarskiej Poręby, próbowałem nadrobić to później w trasie do Zgorzelca, ale jadąc małą pojemnością nie byłem w stanie. Całe założenie wycieczki opierało się na omijaniu dróg szybkiego ruchu. Po dojechaniu do Zgorzelca i tankowaniu na stacji zeszło ze mnie sporo ciśnienia, chyba uwierzyłem że to się naprawdę dzieje. Wyjechałem na piękną trasę w kierunku północnym przy samej granicy, wokół pięknie pachnące lasy - droga po krótej jechałem to przeplatany na zmianę dziurawy asfalt z kocimi łbami, ale przy moich prędkościach przelotowych jechało się po prostu wspaniale.
Zbliżałem się powoli do pierwszego pola namiotowego, wybrałem lokalizację na googlu. Kilka kilometrów przed daną miejscowością znalazłem fajny most kolejowy, niestety fotograf ze mnie żaden i nie oddaje to w żaden sposób tego jak fajnie się czułem w tym momencie.
Sam dojazd na pole namiotowe był problematyczny, nie potrafiłem znaleźć trasy, na szczęście pomogli lokalsi spod sklepu spożywczego. Dorastałem w podobnej wsi więc doskonale się w niej odnalazłem, było dla mnie oczywiste że sklep to najlepsze miejsce na spotkania i ciekawe rozmowy. Rozbiłem się na polu, przyszedł czas na przetestowanie palnika i zakupionych naczyń.
To był zdecydowanie punkt kulminacyjny pierwszego dnia wycieczki. Przez większość dnia byłem nabuzowany emocjami i nie czułem głodu, jak tylko rozłożyłem namiot i poczułem, że pierwszy dzień mam za sobą głód dał o sobie znać. Zwykły makaron z pesto i oliwki, ale po przejechanych 430 km małym piździkiem smakował po prostu wybornie!

Dzień 2.
Bronkow - Krosno Odrzańskie - Cybinka - Słubice - Kostrzyn nad Odrą - Mieszkowice - Siekierki - Osinów dolny - Cedynia - Chojna - Kłodowo - Perzyce - Stargard - Nowogard - Kamień Pomorski - Dziwnówek (361 km)

Drugiego dnia również wstałem przed budzikiem, nie ma czasu na spanie kiedy można jechać! Celowałem w morze, konkretnie w nocleg w Dziwnowie_/_Dziwnówku, gdzie zostałem zaproszony na krótkie spotkanie przez kolegę Pawła z pracy. Zachodnia ściana Polski bardzo przypadła mi do gustu, przydrożne lasy bardzo fajnie wyglądały zza kierownicy, a zapach olejków z drzew iglastych miło przebijał się przez kanały wentylacyjne kasku.
Zupełnym przypadkiem trafiłem na ciekawe miejsce przy trasie, w miejscowości Siekierki znajduje się cmentarz wojenny 1 Armii Wojska Polskiego. Przypomniały mi się czasy gdy myślałem o sobie jako o patriocie, a określenia takie jak "narodowe", "ojczyzna" nie wywoływały wstędu przez nagonkę z rządowej telewizji. Pamiątkowa fotka przy T34/76 i w drogę
Ostatnia prosta, wg moich dochodzeń miejscowość Osinów Dolny jest najbardziej wysuniętą miejscowością na zachód, co potwierdza też widoczna tablica.
   Pierwszy punkt zdobyty, jedziemy dalej, do przejechania tego dnia pozostało jeszcze około 180 km, a pogoda coraz bardziej się psuje. Szybkie tankowanie w Gryfinie, postanawiam dojechać jak najbliżej granicy z Niemcami, niestety wbiłem się na most z którego nie były odwrotu - tym samym znalazłem się na motorku w Niemczech, gdzie nie można jeździć 125ccm na kat. B. Szybka nawrotka przy obserwujących policmajstrach i kieruję się na północ.
   Przy dojeździe do Dziwnówka miałem bardzo niemiły akcent w tej podróży, odwinął się pas którym skręcałem rollbagi i namiot do bagażnika i powiewał radośnie po asfalcie, akurat od strony łańcucha. O takim problemie dowiedziałem się od trąbiącego dostawczaka który mnie wyprzedził, jestem dozgonnie wdzięczny. Szybki zjazd na pobocze i poprawa pasa, kurde naprawdę źle mogło się to skończyć gdyby pas trafił w łańcuch i zablokował tylne koło...
    Dojeżdzam do Dziwnówka, pod wpływem emocji związanych luźnym pasem i ciągle mając w głowie co się mogło wydarzyć, wybieram pierwszy lepszy camping. Jak się później okaże trafiłem w paskudne miejsce - na polu straszny tłok, camper na kamperze, ceny wywalone w kosmos, a co najgorsze nie mogę się rozliczyć teraz i wyjechać z samego rana jak planowałem tylko muszę czekać do 9 rano... No nic, jestem po raz pierwszy w życiu samotnie nad morzem, idę na plażę.
Wieczorem krótkie spotkanie z kolegą z pracy i powrót do namiotu, niestety pomimo godziny 23 na kampingu nadal gwar i ciężko zasnać, zdecydowanie było to najgorsze pole podczas całej wycieczki.
Dzień 3.
Dziwnówek - Kołobrzeg - Ustronie morskie - Mielno - Łazy - Iwiecino - Dąbki - Darłowo - Postomino - Ustka - Objazda - Łeba (262 km)

Po wyruszeniu z kempingu premium cały czas spoglądałem w ołówkowe niebo**.** Prognozy nie nastrajały pozytywnie, właściwie przez większość dnia ma padać, a czasami dla odmiany lać. Miałem ze sobą ciuchy przeciwdeszczowe, ale jazda będąc przemoczonym przez 8 godzin średnio mi się uśmiechała...
Po godzinie 10 prognozy się sprawdziły i zaczęło padać, zatrzymałem się na ubranie przeciwdeszczówek i jazda dalej, przy okazji na postoju dowiedziałem się, że ładowarka do telefonu podłączona do akumulatora nie działa. Cóż, przynajmniej nie wyładuje akumulatora, a o prąd do telefonu będziemy się starać na polu namiotowym.
W Mielnie złapał mnie prócz deszczu ogromny korek na wjeździe, w tym momencie pożałowałem, że jeżdzę bez nawigacji. Mapa googla na pewno pokazałaby na czerwono co się dzieje, ale było za późno na zmianę planu, trzeba było się przeciskać do przodu. Po dojechaniu do Darłowa na chwilę wyjrzało słońce, byłem przemoknięty na wskroś jeżeli chodzi o rękawice i buty, spodnie i kurtka dawały radę. W Ustce podjąłem decyzję, że jeszcze pocisnę do Łeby i na dzisiaj spasuję. Na dojeździe do Łeby złapała mnie ogromna ulewa, w butach aż chlupotało, ale o dziwo nastój miałem fantastyczny, a spod kasku wydobywały się głosy zadowolenia, prawdziwa karuzela emocji. Wiedziałem że za chwilę będę mógł założyć suche ciuchy i zjeść coś ciepłego co podniosło mnie na duchu.
Wynająłem parcelę na jedną noc i odbyłem bardzo miłą pogawędkę z panią na recepcji, do dzisiaj pamiętam jak fantastyczne i cięte miała poczucie humoru. Podczas rozbijania namiotu zamieniłem kilka zdań z facetem na oko 60 lat, wspominał jakiego to kiedyś miał Junaka i jak fantastyczna to była maszyna, "nie to co te chińskie szroty" :). Spojrzałem w kierunku mojego Rometa, pękło 1000 kilometrów i póki co bez awarii, dobra nasza.
Dzień 4.
Łeba - Jastrzębia Góra - Gdynia - Gdańsk - Wyspa Sobieszewska - Przeprawa promowa - Stegna - Nowy dwór gdański - Elbląg - Frombork - Braniewo - Bartoszyce (347 km)

Czwartego dnia pogoda zapowiada się nieźle, będzie okazja dosuszyć ciuchy po wczorajszej niepogodzie. Plan na dzisiaj to odwiedzić najbardziej wysunięty punkt na północ, znajdujący się w Jastrzębiej Górze oraz drugi niemniej ważny, zjeść zapiekane pierogi na deptaku w Gdyni.
Po zameldowaniu się w Jastrzębiej Górze i zrobieniu pamiątkowej fotki z widokiem na morze postanawiam odwiedzić pobliską Motylarnię. Fajna atrakcja, nie obciąża zbytnio kieszeni, a prezentowane motyle naprawdę budza podziw swoimi kolorami. Widząc w googlu motylarnia miałem przed oczami przeszklone witryny w których prezentowane są okazy, ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że motyle były żywe i swobodnie latały, siadając od czasu do czasu na zwiedzająych.
Niestety z planów pierogowych nici. Jadąc z Jastrzębiej Góry na Gdynię przeciskam się przez wielokilometrowy korek, godzina zrobiła się zaskakująco późna, a przedemną jeszcze sporo trasy zaplanowanej na dzisiaj. Wbijam się na obwodnicę Trójmiasta w południowym szczycie i jest to ogromny błąd. Wcześniej przed samą Gdynią był ogromny korek, teraz wszyscy chcą to nadrobić, czuję się jak malutki żuczek na swoim Romecie. Przy najbliższej okazji czmycham w bok, akurat nadarza się okazja przy zjeździe do McDonalda. W takich chwilach naprawdę czuć jak słabym sprzętem jest 125 ccm, czuję się niebezpiecznie bo pod manetką mam bardzo małą moc, jestem zawalidrogą.
Postanawiam że taką jazdę to ja mam w dupie, dalej jadę przez miasto w kierunku Wyspy Sobieszewskiej. Na przeprawę docieram znacznie później niż planowałem, prom akurat odpłynął więc mam około 30 minut na gimnastykę i czytanie pobliskiej tablicy informacyjnej.

Wysiadam po drugiej stronie i jadę dalej, planowałem się zatrzymać we Fromborku przez ogromny sentyment do przygód Pana Samochodzika (jedna z książek nosiła przygód Pan Samochodzik i tajemnice Fromborka), ale jest tak późno że postanawiam się nie zatrzymywać. Nocleg planuję w Bartoszycach, blisko granicy z Rosją, tak mnie zmęczył ten dzień że decyduję się na nocowanie w hotelu. Jak widać po poniższym zdjęciu po tym jak się już nażarłem i napiłem pojawia się nawet lekki uśmiech na mojej twarzy

Dzień 5.
Bartoszyce - Kętrzyn - Giżycko - Ełk - Grajewo - Mońki - Knyszyn - Białystok - Puchły (286 km)

Rano wita mnie Słońce, nastrój dopisuje. Z rana szybkie pakowanie oraz smarowanie łańcucha i w drogę. Plan na dzisiaj to przestać jechać w prawo i zacząć jechać w dół, jak widać jest bardzo konkretnie. W okolicach Kętrzyna rzuca mi się w oczy znak "Wilczy Szaniec" i strzałka wskazująca kierunek. Nawet się nie zastanawiam, skręcam i jadę w kierunku tej atrakcji. Nie jestem jakoś bardzo zainteresowany historią, ale od czasu do czasu lubię. 
Na parkingu jestem jednym z pierwszych zwiedzających, zostawiam maszynę, a po kilku minutach pojawiają się wokół mnie inni motocykliści. Jeden z nich zadaje pytanie "Z Oleśnicy czy z Kępna?", bo na rejestracji mojego Rometa widnieje skrót DOL. Zastanawiam się przez chwile czy to nie pytanie z gatunku "za kim jesteś, za Legią czy Polonią" i czy zaraz nie zbiorę wpier... Wymieniam kilka zdań z chłopakami, dokąd jadą, co polecają w okolicy. Podróżowanie w takiej grupce wydaje się fajne, może kiedyś poznam ludzi z którymi będę wspólnie podróżował. Przyglądając się ich maszynom czuję lekką zazdrość, ale to musi super jeździć, same 600-tki i wyżej, jest jeden koleś na litrowym sporcie. Żalę się że podczas podróży moim Rometem trzeba często stawać bo bolą plecy. Jeden z motocyklistów odpowiada, że na jego Vstromie też trzeba często stawać - co 200, 250 km. Tak to można...
Po wejściu do środka okazuje się, że zwiedzać najlepiej z przewodnikiem. Czekamy aż zbierze się grupka chętnych, za oprowadzenie płacimy jakieś śmieszne pieniądze typu czterypińdziesiąt.
Dalszej części trasy nie pamiętam. Wiem jedynie, że bardzo podobały mi się widoczki, to bagna z poprzewracanymi drzewami, to ogromne ilości bocianich gniazd na słupach telegraficznych. Nocuję na bardzo uroczym kampingu w miejscowości Puchły, droga dojazdowa była szutrowa więc miałem okazję sprawdzić jak na offroadach radzi sobie mój Romet :).
Po kolacji spacer po okolicy, krótka posiadówa nad rzeką do której prowadziła kładka zbudowana przez właścicieli pola. Obok przepiękna cerkiew.

Dzień 6.
Puchły - Siemiatycze - Wojsławice -Zamość - Hrubieszów (387 km)

Budzę się w piękny słoneczny dzień, wracam znowu szutrową drogą o mało się nie wywracając i kieruję się na południe. Z każdą minutą jest coraz cieplej, na polach pojawiają się pierwsze kombajny zbierające uprawiane zboża. Został już tylko jeden punkt na mojej wycieczce, odfajkować Wołosate w Bieszczadach i można wracać. Nie mam zaplanowane gdzie będę nocował, zobaczymy jak wyjdzie z czasem, po 5 dniach podróży już wiem że planowanie powoduje jedynie niecierpliwość, nie ma sensu się spinać.
Przelatuję przez kolejne miejscowości jak burza, czasami łapią mnie rozmyślania o szczenięcych latach i pobytach na obozach na Ukranie, w końcu granica na wyciągnięcie ręki. Mamy sierpień, ale będąc na wschodzie czuć czasami zimny wiatr na plecach, zawsze mnie ekscytuje to uczucie. Wzdłuż niektórych dróg można spotkać starsze kobiety handlujące jagodami, sprzed komputera żałuję że się wtedy nie zatrzymałem, niestety ilość klamotów targanych małym motorkiem jest mocno ograniczona.
Na jednym z postojów dostrzegam miejscowość Wojsławice, jak nic trzeba będzie zajrzeć do u Pana Jakuba z powieści Pilipiuka. Spontanicznie podejmuję decyzję i kieruję się w tamte strony. Niby jest google maps, ale może najbardziej znany bimbrownik rzuca jakis urok albo może coś chwilowo nie działa i... zgubiłem się. No dobra, nie można się zgubić nie mając wybranego celu na dany dzień, ale kluczę po identycznie wyglądających miejscowościach. W końcu jest, widzę tabliczkę z napisem Wojsławice. Zatrzymuję się przy lokalnym źródełku, to pewnie tutaj Jakub pływał na pontonie

Kieruję się do Zamościa przejeżdzając po drodze przez Stary Majdan, jest popołudniowa godzina i najwyższy czas coś zjeść. Pada na Grotex, knajpa polecana przez znajomego z milionem ostrzeżeń, że mam nie oczekiwać włoskiej pizzy tylko budy z zapiekankami z lat 90. Po takiej zachęcie nie mogę odmówić, placek z serem wjeżdza na pełnej piździe, a ja nie mogę przestać się uśmiechać. Jakieś 6 dni temu siedziałem zdenerwowany i nie wiedziałem czy wystarczy odwagi na taką wycieczkę, a dzisiaj jem obiad w Grotexie. W Zamościu. Jest pięknie.
Nocleg znajduję na bookingu, w miejscowości Hrubieszów dostaję tanią kwaterę. Okazuje się, że to po prostu pokój nad lokalnym barem serwującym kebaby, za 4 dychy nie można narzekać. Wieczorem spacer do lokalnego baru w poszukiwaniu lokalnego specjału, piwa Perła w brązowej butelce.
Dzień 7.
Hrubieszów - Tomaszów Lubelski - Radymno (170 km RIP )

Poranek jest ciężki, budziłem się kilka razy przy odgłosach wymiocin dochodzących z dołu. Za 40 zł nie można wybrzydać, widocznie nocowałem w imprezowej dzielnicy Hrubieszowa. Oddaje klucze do pokoju poprzez wrzucenie ich do skrzynki do listy, żegnam się z kobietą która też nocowała w tym przybytku i akurat wyszła na poranne combo: fajka + kawa. Przypinam bagaże do motorka i jazda. Przejeżdzam przez Tomaszów Lubelski, gdzieś na trasie co chwilę spotykam atrakcje przygotowane przez kibiców kolarstwa. Za kilka dni ma się odbyć tutaj jeden z etapów Tour de Pologne.

Przy samej granicy z Ukrainą łapię poślizg na deszczu. W ciągu ułamku sekundy nagle czuję jak kierownica odbija się to raz od lewego, to od prawego ogranicznika. Motocykl kładzię się na asfalt, ja wraz z nim. Czuję jak cały ciężar spada na lewe kolano, robi się przyjemnie ciepło, gorąco, o KUUUUURWA PARZY AAAA... Cisza. Zatrzymuję się na środku asfaltu. Zauważam że spod gaźnika zaczyna spierdzielać paliwo. Nawet nie wiedząc czy jestem cały i czy wszystko jest ok podrywam się do góry, szarpię motor do pionu. Z przeciwka nadjeżdza stary rumpel na białoruskich blachach, w środku 5 osób. Każda z głów patrzy w moją stronę. Mijamy się. Zaczyna do mnie dochodzić co się stało, pod kaskiem dyszę jak parowóz, ręce drgają jak po odstawieniu najcięższego narkotyku. Siadam na pobliskiej ławeczce na przystanku autobusowym.
Następne 499 kilometrów pokonuję siedząc na fotelu pasażera lawety, motorek jedzie w pozycji poziomej za moimi plecami. O 23 jestem w domu, koniec wycieczki.
knoor

@Solar Super wyprawa, szkoda tylko, że ta końcówka nieudana;( duże straty, mocno się potłukłeś, sprzęt bardzo oberwał?

DiscoKhan

@Solar link do bloga powinieneś też wrzucić

szad7

@Solar kolego, ale wrzuć w końcu na bloga dalszą część tej ostatniej wyprawy

Zaloguj się aby komentować

Hej, rok temu kupiłem Hondę CBF600. Ile może kosztować wymiana rozrządu + ustawienie zaworów z myciem gaźników? Nie chodzi mi o konkretną kwotę, tylko rząd wielkości. W 1000 zł się zamknie czy nie bardzo? Ma ktoś jakiegoś dobrego mechanika w okolicach Wrocławia?
I drugie pytanie... Czy ktoś robił te czynności samodzielnie i może podpowiedzieć czy warto? Nie jestem jakoś mechanicznie uzdolniony, ale wydaje mi się, że z pomocą manuala Hondy i youtube dam radę, ale jeżeli cena nie będzie przeraząjąca to może lepiej oddać do fachowca.
#motocykle
Erebus

@Solar oddaj do warsztatu, zapłać i miej z głowy. nie porywaj się z motyką na Słońce bo zrobisz jeszcze gorzej.

dlaczego w ogóle chcesz to robić? coś się dzieje czy na zapas?

GrindFaterAnona

@Solar jak pytasz o rząd wielkości to zdecydowanie blizej 1 000 niz 10 000

Solar

@Erebus motor ma 16 lat, nie mam pojęcia ile on ma przebiegu. Nic się nie dzieje, ale chcę być pewny sprawnej maszyny na zagraniczne wyjazdy

Zaloguj się aby komentować

Ma ktoś ten filmik jak jakiś redaktor przedstawia Bosaka i wymienia co studiował a co skończył? Nie mogę tego filmiku znaleźć a bardzo mi się podoba mina Bosaka na końcu po takim przedstawieniu XD
#bekazkonfederacji
Macer

@Solar niestety, nie kazdy ma doktorat jak jaroslaw kaczynski albo profesor pawlowicz

gawafe1241

@Solar ja mam nudne życie bo po pracy gram w gierki, oglądam filmy i czytam książki ale Ty to mnie chyba przebiłeś dobre parę razy szukając takich politycznych ścieków "bo podoba mi się mina Bosaka"...

AdelbertVonBimberstein

@gawafe1241 odwróć tego kota ogonem jeszcze raz a potem uderz mocno głową w ścianę. Nie pomoże bardziej też już nie zaszkodzi..

jonas

@Solar "W tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem", odcinek 6316.

Zaloguj się aby komentować

Ehhh kończy się mój urlop i zapodałem sobie po raz kolejny Kompanię Braci, jakie to jest kurwa zajebiste... Oglądam chyba z 8 raz i nadal ciary na całym ciele.
Dlaczego nie robi się już takich filmów/seriali wojennych z dużym rozmachem?

#seriale #filmy #kino
Fox

Promowanie wariatów jest ważniejsze

Zaloguj się aby komentować

kurde chłopy jaram się okrutnie, jutro zaczynam swój pierwszy motocyklowy wyjazd zagramaniczny i cisnę (jak się uda) na południe Włoch. Jeżeli chodzi o trasę to nic nie zaplanowałem, celuję w końcówkę tego bucika i będzie giiiit

#motocykle
bulba1605

@Solar udanej wycieczki uważaj tylko przy planowaniu wycieczek po zadupiach - drogi są słabe, masz do przejechania 40 km, a jedziesz siła rzeczy te trasę 1.5h. Ale widoki czekają Cie piękne

szczekoscisk

Ambitnie. Ja właśnie skończyłem 3h trasę i jestem wykończony. Obyś był bardziej wytrwały niż ja 😅 Dużo fun'u!

wodze_owce_na_manowce

Tak tylko ostrzegam, że drogi lokalne to jedna wielka niespodzianka, omijasz jedną dziurę a wpadasz w dwie. No i jest około 40 stopni. Powodzenia!

Zaloguj się aby komentować

Posiada ktoś może kawę 250/300 i jeździ nią z przyczepą na tor? Duży jest koszt utrzymania takiego motocykla? W tym roku zrobiłem prawko i dwa razy byłem na torze i kurde podoba mi się to tak bardzo że zaczynam mocno rozważać zakup trupa kawy 250 po szlifie, doprowadzić ją mechanicznie do ładu i w przyszłym roku pojechać kilka razy bez obaw o szlifa... Ale w kieszeniach pustka więc nie wiem czy mnie na to stać, wyprowadźcie mnie proszę z tego pomysłu ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
#motocykle
grzyp-prawdziwek

@Solar nie masz kasy nie kupuj. Odkładaj, przez ten czas co będziesz odkładał kupisz coś fajnego. Osobiście brałbym yzf 125 na początek, jak już odłożysz to cbr 600

GrindFaterAnona

@Solar po co ci motor z przyczepą na tor?

Solar

@GrindFaterAnona Żeby sobie spokojnie wrócić do domu jak się rozkurwie

Rafau

@Solar zastanów się, czy nie wyjdzie Ci taniej na swoim zwykłym jeździć i w razie rozjebki kombinować z transportem. Jak nie masz hajsu, to wyjdzie Ci to taniej, nawet z naprawą po szlifie, niż zakup drugiej maszyny, przyczepki i całej reszty.

Ale to zależy na czym jeździsz na codzien i jak bardzo byłoby żal rozwalić na torze. I znów - w Polsce to raczej nie masz takich torów, żeby zgruzować maszynę w zakręcie.

Też kolejny aspekt jak bardzo chcesz hardkorowo na tym torze śmigać. Na tyle, że chcesz założyć slicki i mieć maszynę stricte torowa? No to to nie jest zabawa dla osoby, która nie ma wolnego hajsu. Jak chcesz tylko podszlifować umiejętności niskim kosztem, to nawet się nie zastanawiaj, tylko jeździj swoim głównym moto.

Man_of_Gx

@Solar Pomysł jest dobry ale torowanie nigdy nie było tanim hobby, wg mnie lepiej mieć oddzielnego gruza na tor bo wbrew temu co pisze @Rafau zgruzować się można na dowolnym zakręcie dowolnego toru a po wyjebce na otarkowane winkle ODTJ to dobrze jak tylko sprzęt jest do naprawy.

Przyczepkę tanio idzie wypożyczyć ale na hak i pasy to już trzeba wydać.

Poza tym autem da się wrócić z drobną kontuzją, ja wracałem ze złamanym obojczykiem na moto znacznie trudniej.


Gx

Rafau

@Man_of_Gx pewno że tak. Ale pytanie jak chcesz jeździć i czego oczekiwać. Domknąć oponę, poznać limity maszyny, swojej psychiki? Nauczyć się poprawnego pokonywania zakrętów? Poćwiczyć balans ciałem? Ja np. nie mam miejsca na trzymanie osobnego Moto na tor. Ani ambicji, by być najszybszym. Ja chcę poznać swoje Moto, chce szlifować umiejętności, chcę ćwiczyć balans cialem. Więc mam jedną maszyne. A jak się rozpierdolę, to sobie ogarnę transport ad hoc, bo nie będzie to dla mnie problemem, nawet jakby to miała być śmieciarka

Solar

@Man_of_Gx @Rafau


Dzięki za wasze opinie. Generalnie pomysł jest taki, że chodzi o naukę poprawnej jazdy. Tak jak pisałem to mój pierwszy sezon na moto, kupiłem Hondę CBF600 która ma 18 więc nie jest to cud techniki, ale jest to jedyna maszyna jaką będę posiadał przez najbliższy czas.

No i na kursie jak byłem na torze to widziałem że większość w tej szybkiej grupie albo śmiga na stricte torówkach typu Yamaha R3,, Ninja 300/400 albo na mega drogich maszynach typu KTM 1290 itp.

No i pojawił się pomysł, może przez zimę uda się odłożyć te 10 kafli na starą ninję 250, hak w aucie mam a przyczepkę mogę wynajmować.

Chodzi mi głównie o to, że na takim lekkim motorku będę mógł się znacznie szybciej odblokować, to lepiej się składa w zakręty - no i jak będzie stricte na tor to nie będę się przejmował jakimiś obcierkami czy innymi bzdetami.

Pomimo 18 lat cbfy to jest mi jej szkoda bo bardzo fajnie mi się na niej jeździ no i jak wyglebię to wiem że nigdzie na niej nie pojadę, a mam w planach wakacje pod namiotem z moto.


W każdym razie na pewno muszę to sobie przemyśleć i poukładać kosztowo bo niestety nie są to tanie rzeczy, tak w kościach czuję że raczej nic z tego nie wyjdzie i ewentualnie zostanę przy jeździe CBF600 na tor raz, może dwa razy w roku.

Zaloguj się aby komentować

Hej, zbliża się czas urlopu i mam w planach pierwszy poważny wyjazd, stad pytanie: jak planujecie trasę?
Bo mój sposób chyba nie jest najlepszy, mam excela w którym sobie planuję bardzo orientacyjnie ile km chciałbym przejechać w danym dniu, sprawdzam za wczasu kilka pól namiotowych w okolicy.
Największy problem mam z atrakcjami bo szukanie informacji co warto zobaczyć po drodze jest bardzo żmudne i trochę mnie to zniechęca..
Z planowaniem to też lipa bo jak jechałem na 125 ccm dookoła Polski w zeszłym roku to już po 2 dniach z moich rozpisek była lipa, bo przejechałem więcej lub mniej kilometrów i spałem w zupełnie innym miejscu.
Z drugiej strony mogę iść na żywioł i nic nie planować po prostu wpisać w google maps cel i jechać, ale obawiam się że ominie mnie sporo fajnych zakrętów, wiecie o co chodzi

Jakby ktoś podrzucił takie ogólne protipy jak do tego podchodzi byłbym bardzo wdzieczny.
Planuję jechać na Rumunię przez Słowację i Węgry, planuję 2 tygodnie na dojazd i powrót.
#motocykle
spawaczatomowy

@sleep-devir @SuperSzturmowiec @Taxidriver @TomdeX @Klamra @Solar


Calimoto

https://calimoto.com/en


Nawet z tym nie handlujcie

Okthxbye

GrindFaterAnona

@Solar ja jezdzę na apce Calimoto. Wrzucasz ile chcesz zrobic km i jak bardzo pokręcona ma byc trasa i ci uklada po zakrętach

sleep-devir

Cali moto nie przeciągnie mnie przez szutrowe, zapuszczone drogi.

To jest dobre na asfalt 😄

Zaloguj się aby komentować

Elo mordy
Jakiś czas temu wrzucałem swoje pierwsze wrażenia po paru tygodniach jazdy Hondą CBF600, a dzisiaj chciałbym napisać swoje wrażenia po pierwszej wizycie na torze, ja akurat byłem w Starym Kisielinie z ekipą ze szkoły MotoKenner, serdecznie pozdrawiam.
Co do samego formatu szkolenia, ja byłem na szkoleniu dwudniowym: w niedziele spotykaliśmy się zapoznać na sucho z nitką toru, w poniedziałek i wtorek jeżdzenie. W poniedziałek nastąpił podział na grupy szkoleniowe w zależności od stopnia zaawansowania i tego jak oceniamy własne umiejętności, ja trafiłem do najbardziej początkujących. W grupach było około 8-9 osób i dwóch instruktorów którzy albo przebywali na torze albo jeździli z kursantami. Uważam, że stosunek instuktorów to kursantów był bardzo dobry, spokojnie ogarniali taką grupę.
Co do samego przebiegu szkolenia:
Na początku została nam wyjaśniona prawidłowa pozycja na motocyklu, ręce luźno, trzymamy się baku kolanami, stopy opieramy palcami/śródstopiem na podnóżkach. Bardzo duży nacisk był położony na pracę wzrokiem. Przejazdy po torze były fotografowane i nagrywane, wieczorem odbyło się spotkanie podczas którego instruktorzy wytykali błędy w pozycji, patrzeniu itp. Cały dzień wyglądał tak, że było kilka sesji jazdy po 15 minut po których następowało spotkanie podczas którego instruktorzy wytykali błędy i tłumaczyli na czym mamy się skupić podczas następnego przejazdu. Po zakończonych sesjach około godziny 16 były przeprowadzone zajęcia z wolnych manewrów dla chętnych. Rano każdego dnia przed startem sesji było ćwiczone hamowanie awaryjne, hamowanie tyłem, omijanie przeszkody.
Co do moich osobistych wrażeń:
Jestem oczarowany. Przewidywałem, że będzie super ale nie wiedziałem, że aż tak. Wiedziałem, że nie jeżdzę fantastycznie, ale nie wiedziałem, że mam tyle złych nawyków. Praca ciałem w zakrętach właściwie nie istniała, wzrok wbity w ziemię, lewa dłoń bolała bo opierałem na niej ciężar przy hamowaniach, myślałem że tak ma być bo przecież obsługuję sprzęgło.
Na drodzę jeżdzę raczej ostrożnie, ale na torze puściły bariery które miałem w głowie. Miałem do instruktorów pełne zaufanie, jak mówili że mam się pochylić bardziej i więcej pracować ciałem to bardzo się na tym skupiałem i starałem się wykonać najlepiej jak umiem. W pewnym momencie instuktorzy mieli w rękach pianki z tworzywa które kładli na torze i mieliśmy je dotknąć dłonią w złożeniu albo przejechać pod nimi i była to tak ogromna frajda jak zaczęło wychodzić że głowa mała Popracowałem sobie nad kontrolą gazu w zakręcie, w końcu wiem do czego służy tylny hamulec w motocyklu, wracając do domu czułem się znacznie pewniej i jechało mi się bardziej komfortowo ze względu na lużniejsze ręce.
Co do samych prędkości to na torze jeździłem głównie na 2 i 3 biegu, na samym poczatku w dużą patelnię wjeżdzałem z prędkością 60km/h i odpuszczałem gaz, a pod koniec szkolenia wpadałem tam mając 80km/h i starałem się trzymać stały gaz w zakręcie i jeszcze dołożyć na wyjściu, no po prostu bajka
To co jest najfajniejsze to to, że dostałem narzędzia na co zwracać uwagę -> jak jechałem w zakręcie i przytarłem podnózkiem to nie czułem się zajebiście, że się bardzo pochylam i jest fajnie tylko wiem, że moja pozycja była do dupy, za mało się wychyliłem albo źle patrzyłem i teraz wiem co poprawić.
Oczywiście zdaję sobie sprawę że nadal nic nie umiem i jedno szkolenie nie zrobiło ze mnie zawodowca, ale poprawa jest naprawdę ogromna.
Sorki za chaos bo spisuję ten post trochę na gorąco, ale bardzo każdemu polecam pojechać na tor
Pozwolę sobie zawołać @MiernyMirek który wrzucił jakiś czas temu fotę z toru i pytałem czy warto jechać na tor w swoim pierwszym sezonie, uległem zachęcie i bardzo się z tego cieszę.
#motocykle
641c48e1-e821-43e5-81ed-7986f7123dc6
rybeusz

Też się kiedyś „odblokowałem” na torze, potem zacząłem przekładać to na ulicę, no i niestety zaliczyłem szlifa xd Co najgorsze, też mi się wydawało że jeszcze dużo nauki przede mną itd. Widzę ogólnie bardzo podobne przemyślenia, mam nadzieję że będziesz jeździł ostrożniej ode mnie

woohoo

Nie interesuje mnie co Pan napisał, nawet nie przeczytałem, ale masz Pan pioruna za samo posiadanie pasji

Rafau

No i super! Tak trzymać!

Zaloguj się aby komentować

Hej, posiadam hondę cbf 600 z 2005 roku na gaźnikach i chciałbym wymienić przewody hamulcowe bo te które są pewnie są tam od nowości.
Czy warto kupić takie w stalowym oplocie? Czy wymiana jest skomplikowana czy sobie poradzę z podstawowymi kluczami?
Jak z odpowietrzeniem układu przy absie? Płyn wymieniam przetaczając nowy a tutaj chyba trzeba spuścić całkowicie?
Jutro się przyjrzę jaki mam układ ale chyba typu O albo S
#motocykle #mechanika
322729b5-9a43-4c53-a4b8-b42d193bfad5
Pirazy

@Solar cos sie dzieje z tymi, ktore masz, ze chcesz je wymieniac?

Solar

@Pirazy Nic się nie dzieje ale guma po 18 latach może być już na wykończeniu, dla świętego spokoju myślę o wymianie

rodarball

@Solar myślę że po tylu latach to dobry pomysł, plus zwiększy Ci się skuteczność hamowania

Man_of_Gx

@Solar Zrób sobie układ F czyli dwie linki od zacisków do pompy, potrzebujesz do tego dłuższą śrubę w pompie.


Stalflexy się trudniej odpowietrzają, dlatego F jest najwygodniejszy.


Pamiętaj żeby długość przy zamawianiu mierzyć z kołem przednim uniesionym do góry, czyli na mx wyciągniętym zawiasie.


Gx

Solar

@rodarball @Pirazy @GrindFaterAnona @Man_of_Gx w sobotę wymieniłem, pałowałem się z tym 7 godzin.

Podstawowy bład, że nie miałem klucza do przewodów hamulcowych i odkręcałem płaskim, wszystkie śrubki puściły oprócz jednej, wyrobiła się tak bardzo że już miałem w oczach kupno nowej rurki stalowej od pompy abs do przodu...

Na szczęście ojciec załatwił klucz od znajomego i poszło, ale co się nastresowałem to moje.

Odpowietrzenie przy absie trwało trochę, ale nie było trudne.

Co do poprawy wyczucia hamulca to nie czuję różnicy, jak dla mnie jest tak samo ze stalowym oplotem jak i bez.

Man_of_Gx

@Solar Ja robiłem w kwackerze i w gixie i widziałem różnicę, chyba nie bardzo dajesz hamplom zarobić na chleb


Gx

rodarball

@Solar uffff dobrze, że udało się się odkręcić przewód .

Zapraszam na https://maps.app.goo.gl/hobLq16AGCqJD1pH8 tutaj, sprawdzimy czy nie ma różnicy w hamowaniu.

Zaloguj się aby komentować

#motocykle mordy, jakie plany na długi weekend?
MiernyMirek

@Solar może się gdzieś jutro przejadę. Skąd jesteś może będziemy się mijali.

jedzczarnekoty

@Solar pojechałem w czwartek to mnie tylko zlało parę razy, teraz mnie kolano boli i jeździłem skuterem ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Następna