#przemyslenia

6
1504

Zakochanie się to jedno z najgorszych rzeczy jakie może przytrafić się człowiekowi.

Zwłaszcza jak się zakochasz w nieodpowiedniej osobie.

Wtedy non-stop myślisz o tej osobie, traktujesz go jak jakieś bóstwo, a wszystkie minusy obracasz w plusy.

To zwykła choroba psychiczna która należy wyleczyć.


#przemyslenia

onpanopticon

@MagicznaSandra Miłość, a zauroczenie to jednak dwie różne sprawy. Moment w którym człowiek chodzi jak naćpany i nie dostrzega wad, albo je bagatelizuje - to jest zauroczenie i ono mija. Trzeba próbować mimo wszystko jak najbardziej "otrzeźwiać umysł", bo to może trwać i 2 lata, a osoba do której wzdychamy może być ślepą uliczką.


Natomiast miłość to stan w którym się już te wszystkie wady dostrzega. Kiedy chemiczne bodźce nieco opadają i dochodzi do głosu rozsądek, który też zgadza się z popędami i mówi "tak, kocham tę osobę, chcę z nią spędzać cały czas, pomimo wad".

RACO

Często wystarczy orgazm i nawet przechodzi

radek-piotr-krasny

@MagicznaSandra uh. jak mocno sie wstrzeliłeś w temat. szczególnie gdy sie ma od c⁎⁎ja lat na karku a człowieka jebło jak szczeniaka jakiegoś

Zaloguj się aby komentować

Zauważyłem, że coraz mniej interesuję się w życiu polityką. Za momencik kończę 29 lat i jeszcze nigdy nie miałem jej tak w d⁎⁎ie.

Czemu? Im więcej doświadczenia w sprzedaży B2B, kontaktach z firmami, doświadczeń z marketingiem, tym bardziej po prostu uczę się pewnych rzeczy. Do tego w wolnych chwilach sporo czasu poswięcałem na książki i filmy z zagadnień psychologii, socjologii i tak dalej.

Po prostu na każdym kroku widzę ostrą ściemę xD Manipulację, perswazję, grę słów, socjotechniki i lanie wody. Niby to każdy wie, ale kto w praktyce nie potrafi tego czytać, temu zostaje tylko świadomość. A ja praktycznie non stop wyłapuję z każdej wypowiedzi kit.

Czasem jak widzę jak politycy bronią się przed dziennikarzami, to myślę "o k⁎⁎wa, to cos jak ja raz do roku, jak ktoś mnie zagnie i umiejętnie leję wodę". I dla mnie ocena samego siebie w takiej sytuacji to max dopuszczający, a w praktyce na Polakach to działa idealnie XD

Przełomowy moment nie był wtedy, kiedy zdałem sobie sprawe, że PiS i PO lecą na kulcie wodzostwa, przywiązaniu i populizmach od 20 lat, nawet nie był wtedy, kiedy Konfederacja wjechała do sejmu na śpiewce o podatkach i imigrantach. Nic nie nazwę przełomem.

Natomiast wraz z rozwojem internetu, freak fightów i wszechobecnych patologii, muszę powiedzieć, że z punktu widzeni stricte marketingowego i dopasoiwania się do obecnych CHORYCH trendów, to najbardziej wypłynął Braun, bo idealnie podporządkował sobie najgłupszą grupę wyborców i wybił się na internetowych aferach, co świadczy o tym, że poziom leci cholernie w dół.

Oczywiście swoich poglądów nie zmieniam. Mam bardzo pronarodowe podejście, nazwałbym się nacjonalistą (dziś, niekoniecznie byłbym nim 60-70 lat temu jak świat wyglądał inaczej), jestem konserwatywny światopoglądowo i ogólnie rzecz biorąc wierzący, ale temat mi już tak obrzydł, że o moich poglądach wiedzą tylko ci, którzy mnie bardzo dobrze znają, dla znajomych i dalszych kolegów/koleżanek jestem po prostu zwykłym gościem, raczej lubianym. I to tyle.

Obrzydło mi to wszystko. Ta wojna polsko-polska. Ale nie będę ukrywać, że poza wspomnianą patologią partii Brauna, najbardziej obrzydła mi przez Kaczyńskiego i Tuska.


Sama Konfederacja nie rozczarowała mnie w ogóle, bo nie miałem żadnych realnych oczkiewań, nie wierzę nikomu. Jedyne co mnie rozczarowało, to forma przekazu. Poszli w stronę pajacowania na instagramie i tik toku. Ale niestety trendy się zmieniają tak, że za moment tym się będzie wygrywać. Partyjniactwem gardzę. *Jestem, w tych max 10 % Polaków, którzy mają swoje twarde poglądy i wykształcili sobie je niezależnie od partii politycznych. *
#polityka #gownowpis #przemyslenia #bekazlewactwa #bekazprawakow


JackDaniels

@Lopez_ ja po ostatnich wyborach mam całkiem wywalone. Bardziej niż kiedykolwiek uświadomiłem sobie że jako jednostka nie mam żadnego wpływu na to, kto będzie u władzy a wszystkie to piedololo, że każdy głos jest ważny to jest tylko przymuszenie do wciśnięcia mnie w statystykę. I tak motłoch zadecyduje za mnie. Z resztą odkąd głosuję wygrywa zawsze ktoś inny niż bym chciał, dlaczego miałby się to zmienić?

Rimfire

@Lopez_ no bo to jest proces, na który potrzeba kilka kadencji żeby zrozumieć.


do około 18 roku życia masz politykę w dupsku bo kogo to obchodzi? Chyba wujka co robi siarę na spotkaniach rodzinnych obsrywając się awanturując z "przeciwnikami" poglądowymi


po 18 roku życia jak już masz prawo oddawania głosu to jest inna sprawa bo się zaczynasz interesować


Pomiędzy 18 rokiem życia a 30 masz trzy kadencje sejmu i dużo czasu na refleksję


Jeśli w wieku 22 lat zagłosowałeś na partię, która miała odmienić "syf" i wprowadzić "lepsze" ale przez cztery lata nie spełniła obietnic to masz do nich wyrzuty z tego powodu. Jeśli w wieku 30 lat zdajesz sobie sprawę, że ci, którzy przez 8 lat gadali o niszczeniu kraju przez oponentów politycznych i im uwierzyłeś nadal nie naprawili tego co obiecywali to tracisz zainteresowanie polityką bo czujesz się oszukany. Miało być "źle" a przecież jest coraz gorzej za rządów tych co to mówili, kolejni politycy których szanowałeś okazują się hipokrytami, partia na którą głosowałeś nie spełnia prawie nic z tego co obiecywali a wszelką porażkę zrzucają na oponentów. Z czasem z politowaniem czytasz wysrywy polityczne grające na emocjach, mające dać władzę tym czy tamtym bo oni to już na pewno odmienią "syf" i wprowadzą "lepsze" bo wiesz jak było poprzednio.

Fulleks

@Lopez_ problem leży w ludziach którzy bezkrytycznie patrzą na wybraną przez siebie opcje i nie dopuszczają do siebie myśli że mogą się mylić

Zaloguj się aby komentować

Trochę gniję z boomerstwa, co szydzi z 20 latków, że propsują Mentzena, a sami od 20 lat głosują na te same mordy, potem są dymani i narzekają, ale i tak zagłosiują i tak w kółko xD

Rzecz polega na tym, że ci 20 latkowie jakby Mentzen hipotetycznie rządził i bezpośrednio i bezczelnie ich wydymał po całości, to z całą pewnością spora część z nich by już na niego nie zagłosowała. Wiadomo, że na kogoś trzeba, ale że łaska młodego wyborcy na pstrym koniu jeździ, dowiodły wyniki Konfederacji w 2023 i Trzeciej Drogi w 2024 i 2025 roku.

Na tym polega różnica między pokoleniami. Jednych i drugich można wydymać wielokrotnie, ale tylko ludzi w średnim wieku i emerytów można dymać non stop w jeden i ten sam sposób.

Mniej więcej to samo widać na rynku pracy. Janusz będzie siedział 30 lat w jednej firmie i zarabiał mniej od ludzi z 3 letnim stażem, a młody będzie zmieniał pracę częściej i nawet jakby za każdym razem miał się przejechać - będzie próbować coś zmienić.


Może gdyby politycy PO i tym podobnych partii nie wyłożyły lachy na młodych (20-30 lat) i potrafiły z nimi rozmawiać, słuchać ich problemów, to by takiej sytuacji nie było.


Jako 29 latek powiem wam uczciwie, że od kiedy zainteresowałem się polityką, to właśnie prawica (Dzisiejsza okołokonfederacka + narodowa) najbardziej była zainteresowana młodzieżą. I tu nie chodzi o to, czy do własnych korzyści, bo oczywiście, że w celach łowienia elektoratu, tak jak każda partia polityczna, ale ktoś realnie nagłaśniał ich bolączki i wyciągnął do nich rękę. I dziś efektem tego jest to, że w 2027 bez okołokorwinowej i narodowej spuścizny nie będzie się dało stworzyć rządu.

50-70 latkowie zrywają właśnie owoce swojej wieloletniej pracy, w którym zabetonowali kraj wokół własnych potrzeb i teraz się dziwią xD

#takaprawda #polityka #bekazpodludzi #bekazlewactwa #przemyslenia #gownowpis

mitsue

To normalne że młodzi częściej zmieniają zdanie, bo dopiero się uczą i polityki i życia. I to dobrze, bo z czasem coraz lepiej rozumieją jak działa polityka. I z tej samej przyczyny ludzie starsi są już dookreśleni - teoretycznie wiedzą czego chcą, a przynajmniej tak im się wydaje że wiedza. Wiesz, problem z partiami populistycznymi jest taki, że jak już dorwa się do władzy to mogą dużo w państwie popsuć. A naprawić potem jest ciężko i trwa to latami. W takiej oto sytuacji jesteśmy aktualnie. Po destrukcji prokuratury i sądownictwa oraz wyprowadzaniu środków z budżetu bokiem, po zniszczonej TVP przez Kurskiego oraz odpalonej topornej propagandzie w internecie. Nie wiem czy się łapie w widełki boomera, ale zwyczajnie szkoda mi młodych że łapią się na te niskie podatki menzena. Młodzi sami nie wiedzą jak dużo krzywdy mogą im zrobić partie antydemokratyczne. Ten świat demokratyczny który mamy dzisiaj może szybko zostac zmieniony ale wtedy już wybory nie będą działać. Młodzi nie wiedzą jak to jest żyć w kraju autokratycznym i oby tego nie poznali..

jiim

Szydzą, bo właśnie z doświadczenia wiedzą jak zostaną wyruchani i jak łykają populizmy tego typa jak pelikany.

Jak ktoś myśli, że memcen to nowa siła, która cokolwiek zmieni na lepsze to srogo i boleśnie się zdziwi, choć oby nie - bo ten śmieszny typek i jego zgraja powinna zostać na marginesie.

koszotorobur

@Lopez_ - Trochę gniję z młodych konfederatów, co szydzą z boomerstwa bo części z nich niedługo otworzą się oczy i będzie im wstyd, że na tak oczywiste populistyczne hasła dali się złapać - szkoda tylko, że nie wszystkimi, gdyż Ci pozostali zostaną zatwardziałymi wyznawcami jednej partii aż po grób.

Zaloguj się aby komentować

Nic tak nie poryło łba kobietom jak social media, tak samo nic tak nie poryło łba mężczyznom jak toskyczny redpill i blackpill. Zdecydowana większość chujowych zachowań kobiet związana jest z dużo większą wrażliwością i emocjonalnością niż u mężczyzn.


Przez ostatni rok przeżyłem bardzo dużo złego i się dźwignąłem. 1,5 roku przepracowane na terapii po rozsypanym zdrowiu fizycznym i psychicznym, utracie pracy i zakończonym 6 letnim związku. Do tego na terapię uczęszczałem też w wieku nastoletnim (źle zadziałała na psychikę burza hormonów i wyszło, co siedziało w zakamarkach głowy).

Jestem dość emocjonalną osobą i szybko zacząłem się uczyć pewnych analiz i obserwacji, mechanizmów radzenia sobie, rozpoznania problemów właśnie na tej terapii.Terapeutka uprzedzala mnie, że taki może być skutek uboczny. I to jest tego mroczna strona. Czasami czuję się z tym fatalnie, bo widzę dużo rzeczy, na które inni nie zwracają uwagi. Mianowicie ludzkie problemy i mechanizmy obronne.

Moja jedyna i najlepsza przyjaciółka (serio wyjątek w relacjach damsko-męskich u mnie) od 3-4 lat nie potrafi stworzyć dobrego związku
. Kiedyś odpaliła mojego kumpla tak o, podczas spotykania się i był kwas. Ale ja znam ją na wylot i w ostatnim roku sporo wymienialiśmy się swoimi doświadczeniami. Powód takich zachowań: traumy po toksycznej i wręcz przemocowej relacji. Potrafi spotykać się 2-3 miesiące i się wycofuje na finiszu lub kiedy jest blisko zbliżenia fizycznego. Oczywiście u mężczyzn może mieć łatkę takiej, która się kimś bawi. A ja znam ją na tyle dobrze, że po pierwsze widzę w niej dużo lęku, po drugie sama mi to mówi.**

Inny przykład. Laska, o której rozpisywałem się tu X razy Push-pull. Spotykanie się z nią przypominało oswajanie dzikiego kota, który jak już był na wyciągnięcie ręki, robił 4-5 kroków w tył i skradał się do nas na nowo. Też wyznałą mi w końcu pociągnięta za języj, że się boi. Przeciągała mnie w nieskończoność, bo chciała coś mieć, ale bez podejmowania ryzyka. Taki przykłąd laski, która nie usiedzi 5 minut w domu. Damski Piotruś Pan. W końcu odpuściłęm, ale dalej do mnie pisze.

Wiecie co jest najciekawsze? Wbrew red pillowi, to właśnie najczęściej odpalani są ci, którzy najbardziej pasują. Przykład nawet moje kumpeli czy kilku innych lasek. Jeśli pojawiał się ten, co najbardziej wpadł w oko, to laska najszybciej ze strachu się wycofywała. Bo to nie ten czas. Gdy pojawiał się taki, na którego miała wbite emocjonalnie, ale był zapchajdziurą na kilka miesięcy, to często wchodziła w jakąś relację, bo w sumie i tak nie odczuwałaby poczucia krzywdy i rozczarowania po rozstaniu. I tak to się najczęśćiej kończyło.

Mam ziomka, który ma dziecko. I płąci alimenty. Wrócił niedawno z emigracji, całkiem fajnie zarobił. Ale nie ma na siebie pomysłu w Polsce. Ludzie mówią "mógłby iść tu i tu do pracy, znaleźć se laskę, jakieś zajęcie". A chłopak głęboka deprecha i potrafi błąkać się samotnie po mieście weekendami i pić w barach, a w tygodniu łapie fuchy po 10h i śpi.
Ja swego czasu po rozstaniu potrafiłem jeździć bez celu autem po mieście, zatrzymując się w urokliwych miejscach na odludzi i palić papierosy w samotności.

Teraz ciekawostka o mnie: Zawsze chciałem obok siebie kobiety, która jest niezależna, ma pasje, jest silna i potrafi przejąć inicjatywę. A wiecei co komunikowałem na zewnątrz? Że ja bym sobie podporządkował każdą, że kobieta musi słuchać mężczyzny i tak dalej. Nawet moja przyjaciółka była w szoku, jak w końcu powiedziałem jak jest naprawdę.

Dlaczego ludzie mówią rzeczy, a myślą inaczej (częściej pewnie kobiety) i dlaczego zachowują się irracjonalnie? Ze strachu.


Najważniejsze, to po prostu nie oceniać ludzi. Nie kierować się stereotypami. Potrafić odpuszczać, ale też zrozumieć drugą osobę. A wszystkie fanpage dla "księżniczek" i tak samo dla "redpillowców" służą do obrzucania ludzi błotem, pogardy i najważniejsze: SZTUCZNEGO POMPOWANIA WŁASNEGO EGO.

#redpill #bluepill #zwiazki #randkujzhejto #psychologia #terapia #gownowpis #przemyslenia #niebieskiepaski #rozowepaski #takaprawda #zycie

**

Opornik

Ech ten nasz biedny Lopez i jego perypetie sercowo-kutasowe

ZohanTSW

Liczyłem na jakieś rozwinięcie czemu social media psują kobiety i kolorowe pigułki mężczyzn, a wpis o czymś kompletnie innym xD

Co do ciekawostki o tobie - myślisz że twoje poglądy polityczne mogły być odpowiedzialne za to, że wszyscy myśleli, że chcesz sobie podporządkować babe i zamknąć ją w kuchni?

Zegarmistrz.Swiatowida

Gdy pojawiał się taki, na którego miała wbite emocjonalnie, ale był zapchajdziurą na kilka miesięcy, to często wchodziła w jakąś relację,

Niska samoocena. Małe szanse ze normalny facet będzie z nią kiedykolwiek szczęśliwy. Zawsze będzie będzie sie czuć gorsza, chciała skakać bo bolcach szukając potwierdzenia własnej wartości u innych.


Wybralem tylko jeden cytat. Nie mam czasu na więcej, material istnieje można go znaleźć, przerobić, a potem go skonfrontować z doświadczeniem.

Zaloguj się aby komentować

peposlav

@macgajster nie powiedział tak żaden torturowany Ukrainiec

Zaloguj się aby komentować

Znajomy pisze do mnie bo chciał zrobic sobie nową profilówke na fb. Pare zlotych mu powiedziałem ale potem cisza. I odzywa się w koncu, wysyla mi jakieś zdjęcie swoje 20x20 px wycięte z jakiegoś innego zdjecia jeszcze nieostre i pyta czy dałbym rade coś z tym zrobić bo potrzebuje na profilówke. Mówię, że nie da rady bo to sieka straszna i nic dobrego nie będzie (tak, tak AI zrobi dzis wszystko ).

No to stwierdził że musimy się umówić jednak na to zdjęcie. No i patrze a dzis jednak dodał tą zrypaną profilówke.

I z jednej strony sobie myślę, że pewnie bym tą fotkę ogarnął wirtualnie, wrzucił w jakiś młynek AI, wyostrzył, interpolował do wyższej rozdzielczości ale z drugiej strony już się uczę po ostatnich że na co mam się starać jak nikt za to nie zapłaci. Oprogramowanie co miesiąc kosztuje, ZUS, prąd a niektórzy myślą że posiedzisz 5 minut i co to za problem.

Przecież poklikasz w kąkuter i tyle Twojej pracy.

Chociaż moze trza iść w to AI i ludziom sesje robić bez wychodzenia z chałupy Bo zaraz zwykle cykanie zdjęć okaże sie przeżytkiem

Ja siedzę w domu, klient nie wychodzi i wszyscy zadowoleni

#fotografia #przemyslenia

Rimfire

@adam_photolive mordo, on się Ciebie pytał czy ten cały Aj Ej potrafiłby z tego zdjęcia 20 na 20 pikseli zrobić enhance jak w CSI a nie chciał sobie sesji na profilówkę ogarniać. Skoro siedzisz w temacie to być może myślał, że te programiki to masz w paluszku, wrzucisz, naciśniesz guzik, konkuter zrobi czary mary i mu prześlesz po minucie. Źle zrozumiałeś jego intencje mi się wydaje.

mannoroth

@adam_photolive dlatego, poza rodziną i najbliższymi przyjaciółmi, nie chwalę sie tym co umiem i mogę, bo nieraz kończyło sie to prośbami o "przyslugi" ktore kosztowałyby mnie wiele godzin roboty za nic albo flaszkę

Greyman

@adam_photolive zawody odwiecznie robiące "po znajomości" i "rodzinie nie pomożesz?":

  1. Lekarz

  2. Fotograf

  3. Informatyk

Zaloguj się aby komentować

Czy sztuczna inteligencja nas rozleniwi(a)?


Znajomy opowiedział kiedyś historię o opornym uczniu, którego próbował nauczyć angielskiego. Poprosił go o włączenie konkretnej angielskiej strony i ku swojemu zdziwieniu zobaczył, że ta automatycznie została przetłumaczona na język polski. Gdy zapytał ucznia o to, usłyszał, że po co dzieciak ma się uczyć angielskiego, skoro w każdej chwili może użyć tłumacza?


Tym anegdotycznym wstępem chciałbym przejść do dalszych wniosków na temat tego, jak sztuczna inteligencja (i technologia ogółem) moim zdaniem rozleniwia ludzi. Ostrzegam, że będzie więcej zaobserwowanych przeze mnie anegdotycznych przykładów.


Na przykład zauważyłem, że powoli zanikają rozmowy, w których ludzie próbowali przypomnieć sobie tytuł jakiegoś filmu albo słowo, które znajduje się na końcu języka. Po co się męczyć, skoro można zapytać „wujka Gugla” albo Chata GPT?


Inny znajomy pewnego wieczoru zastanawiał się, jaką bajkę opowiedzieć synowi na dobranoc. Kiedyś pewnie siedziałby i wymyślałby na bieżąco fabułę, wysilając się przy tym, żeby miała jako taki sens. Musiałby ruszyć mózgownicą. A teraz? „Panie GPT, proszę mi wymyślić historyjkę adekwatną dla trzylatka”. A potem można go poprosić o stworzenie kontynuacji.


Nie wiesz, jak sformułować maila? Napisz byle jak, co chcesz przekazać, a sztuczna inteligencja przerobi to na odpowiednią wiadomość. Chcesz go ugrzecznić? Proszę bardzo. Chcesz przetłumaczyć coś z obcego języka na polski albo na odwrót? Nic prostszego.


Na studiach były podobne sytuacje. Pamiętam, jak mieliśmy wykłady po angielsku i w ramach zajęć prowadzący zadawał nam różne zadania do zrobienia. Po oddaniu zadania można było zobaczyć odpowiedzi innych studentów. I co się okazało? Wiele osób wykorzystało Chata GPT i prawdopodobnie bezrefleksyjnie przekopiowało odpowiedzi - bądź co bądź GPT ma charakterystyczny styl, który rzuca się w oczy w przypadku kilku podobnych wiadomości.

Z kolei gdy zadawano nam zadania na ćwiczeniach, często pierwszym odruchem było zapytanie sztucznej inteligencji o sposób rozwiązania. Prezentacje? Z pomocą GPT. Referat? GPT pomoże. I tak dalej, i tak dalej. Brakowało mi na tych zajęciach takiej burzy mózgów, wymiany pomysłów et cetera, ponieważ kolegom i koleżankom wygodniej było skorzystać ze sztucznej inteligencji.

Albo bardziej osobisty przykład. Lubię poprawiać czyjeś teksty, ponieważ to też w jakiś sposób rozwija moje umiejętności pisania. Z bólem patrzę na to, jak moja dziewczyna woli poprosić sztuczną inteligencję o redakcję i korektę, niż mnie, mimo że to jej oferuję. :' )


Żeby nie było, nie winię ludzi za to, że ułatwiają sobie życie. Sam czasem (często) korzystam z AI, żeby ułatwić sobie pracę - na przykład przy odpisywaniu na maile po angielsku, ponieważ moja znajomość tego języka nie jest aż tak dobra, jakbym tego chciał i napisanie czegoś samemu zajęłoby mi znacznie więcej czasu. Jednak korzystam z takiego Chata GPT wyłącznie jako narzędzie i nigdy nie przyszło mi na myśl, żeby wykorzystać go przy mojej twórczości. Chcę się sam przy niej namęczyć.


Największym problemem, według mnie, nie jest jednak to, że sztuczna inteligencja rozleniwia ludzi, ale to, że poniekąd powoduje, że kontakt z drugim człowiekiem wydaje się nie być aż tak potrzebny.


Przykładowo z tą korektą czy chociażby różnego rodzaju ilustracjami. Kiedyś, gdy potrzebowałem ilustracji do postaci, musiałem albo przekopać się przez wiele stron w poszukiwaniu idealnego obrazka, albo poprosić kogoś o jego zrobienie. Albo najpierw znaleźć, a potem poprosić o przeróbki. Obecnie mogę całkowicie pominąć czynnik ludzki i po prostu poprosić AI o wygenerowanie odpowiadającej mi ilustracji (co już zresztą zrobiłem kiedyś w przypadku obrazka do opowiadania).


Co ani trochę mi nie pasuje. Pomimo tego, że jestem samotnikiem, to lubię też kontakt z ludźmi i większą przyjemność sprawia mi zapytanie kogoś o coś niż Chata GPT. Sztuczna inteligencja nie opowie mi ot tak jakiejś anegdotki, może nie zwrócić uwagi na jakiś charakterystyczny szczegół czy cokolwiek innego. Bardzo lubię ten czynnik ludzki, który sprawia, że dana rozmowa jest na swój sposób wyjątkowa.

No ale to już temat na inne rozważania.

#rozkminy #sztucznainteligencja #ai #przemyslenia

5fc61a97-ecce-4817-b541-152a69c5759b
jiim

Panie, kiedyś to trzeba było taką gęś złapać, wyrwać z kupra pióro, naostrzyć je, zrobić inkaust z zakupionej ośmiornicy i poczerpać masę papierową sitem!

A teraz? Bierze taki papiru z kajetu, długopisadło jakieś i wielki z niego skryba!

Kiedyś to byo.

WysokiTrzmiel

Myślę, że jesteśmy jeszcze przed największą rewolucją.

elmorel

Cena postępu. Można być Amiszem, albo gdzieś pomiędzy. Życie to sztuka wyboru. Świat idzie do przodu i albo się dostosujesz albo nie nadążysz. I standardowo: spienione fale goni wiatr.

Zaloguj się aby komentować

Najbardziej przytłaczająca jest dla mnie rutyna w samotności. O ja pi⁎⁎⁎⁎le, co to w ogóle za combo smutku. Właśnie obejrzałem sobie "Dzień z życia Marcina Banota" (tak, ten chłop co się wspina).

Wstaje rano, rozciąga się, je śniadanie, trochę popracuje przy kompie, posprząta, zrobi trening, zje kolację, idzie spać. Całość okraszona klimatem śląskich kamienic, małą ilością światła, deszczową pogodą i ciemnymi pomieszczeniami w domu.

Jako osoba z ADHD i ogólnie ekstrawertyk i sangwiniko-choleryk poczułem przeszywający chłód, smutek i dołek. Film jest przesiąknięty samotnością, rutyną, powtarzalnością i cierpieniem. Dla mnie. Ale jestem dość czuły emocjonalnie, wsłuchuje się w słowa (zwłaszcza to jego głębokie przesłanie o rozwiązywaniu problemów w życiu na koniec), patrzę na wyraz twarzy, prosto w oczy i widzę u chłopa po prostu samotność i smutek. Adrenalina pozwala mu uciekać od tego wszystkiego. Nieco autystyczny gość (a może adhdowiec jak ja), ale widzę tam k⁎⁎wa siebie. Siłownia mi daje frajdę, ale największe skoki dopaminowe mam wtedy, gdy zrobię (wiosną-latem) 50-100 km rowerem albo (jesienią-zimą) 2-3 km na pływalni i się zajadę, wykończę, doprowadzę ciało na skraj wytrzymałości (większe dystanse weekendami, mniejsze, ale i tak duże, najlepiej jakoś wieczorem po pracy).


Dotarło do mnie, że mój dzień dużo się nie różni. Wstaję rano, idę z psem, jem śniadanie, popracuję zdalnie (czasem też spotkania f2f z klientami z okolicy), jem lunch, zejdę do ogrodu z psem, jem obiad, idę z psem, jadę na trening, jem kolację. I tyle. Ja i tak mam szczęście, że mam pół domu z rodzicami (jeszcze mieszkam na dole, góra nie gotowa, tam tylko pracuję), mogę wypić z nimi kawę, pogadać, zostawić im na sobotę psa.


K⁎⁎WA. Męczę się.

Kiedy wybierałem ścieżkę zawodową w swoim życiu, byłem w związku. Nie byłem do końca szczęśliwy, pod koniec to już w ogóle, obecnie uważam, że był to nieudany związek, bo teraz wiem czego oczekuje. Ale ogólnie tego praca 8h i powrót do domu, spędzanie czasu z drugą połówką i wspólny trening lub kilku-godzinna separacja na swoje własne aktywności to było coś, co mnie nie nudziło. Nie brakowało mi hormonów szczęścia, bo zróżnicowane zajęcia + poczucie bliskości.

ADHD to głównie niedobory dopaminy w mózgu. Jestem do tego też osobą bardzo wrażliwą emocjonalnie i bardzo rozwiniętą pod kątem psychologicznym, że tak to ujmę (za małolata 2 lata terapii, obecnie rok po rozstaniu, terapeutka zawsze uprzedzała mnie, że skutkiem ubocznym terapii dla osób mojego pokroju będzie po prostu wręcz uczenie się od niej jej zawodu). I wiecie co? Najgorsze gówno jest takie, że jak poznasz osobę podobną do siebie, kobietę, która daje ci tę dopaminę (jest w twoim typie delikatnie mówiąc), to uzależnia gorzej niż narkotyk, a niepowodzenie miłosne boli razy X. I mnie to niedawno spotkało XD

Mam 29 lat. W moim wieku powinienem mieć już kogoś przy sobie na stałe, zacząć coś budować, być "prawdziwym mężczyzną". Takim, który potrafi zadbać o kogoś pod każdym względem. Taki jest mój wzorzec. Przeciwnie do mojego charakteru, mój ideał mężczyzny to Vito Corleone z Ojca Chrzestnego. Rozumiecie ten vibe - siła, niezależność, troska o swoich, zaradność, emocjonalny chłód i spokój.

Tymczasem bujam się trochę w nicości. Żyję, pracuję, mam zawodowe cele, ale nie widzę w nich sensu. Dopadają mnie potrzeby biologiczne.

Teraz najchętniej to bym wy⁎⁎⁎ał gdzieś do Legii Cudzoziemskiej na szkołę życia i katował się w turbo reżimie. Ogólnie, gdybym wiedział, że czeka mnie samotność, to pokierowałbym moje życie tak, żeby zostać jakimś komandosem. Wysoki kortyzol to i tak jest nieodłączna część mojego życia. A tak to żyje tak, jak ktoś ze stabilnym życiem, a go nie mam.

#zycie #gownowpios #depresja #zalesie #adhd #adhddoroslych #przemyslenia #samotnosc








Eber

@Lopez_ Stary, to co opisujesz, jest mega ciężkie i widać, że mocno to przeżywasz. Tak sobie myślę, że samotność i rutyna nie definiują Cię na stałe, tylko pokazują, że potrzebujesz więcej bodźców i bliskości niż obecnie masz. Wrażliwość i ADHD to nie kula u nogi, tylko inny sposób odczuwania życia – intensywny, momentami bolesny, ale też dający większą głębię i siłę. Nie musisz od razu zmieniać całego świata ani iść w “komandosa” – czasem wystarczy znaleźć choć jedną przestrzeń, w której czujesz sens i ludzi, którzy z Tobą rezonują. To już by zupełnie zmieniło perspektywę. Nie wiem czy dobrze piszę, ale tak jakoś poczułem, że skrobne kilka zdań...

pokeminatour

Jakby życia nie układac to i tak w większości będzie rutyną. Próbowałeś leków na ADHD ? U mnie działają i pomagają też na nudne życie

Zaloguj się aby komentować

Ten wpis https://www.hejto.pl/wpis/typowy-netflix-jest-typowy skłonił mnie do podzielenia się pewnym moim spostrzeżeniem w temacie #poprawnoscpolityczna


Otóż jakiś czas temu zauważyłam, że cały ten blackwashing i yellowwashing, toczący jak rak współczesną kinematografię, jest traktowany mocno wybiórczo, z hipokryzją wręcz, przez twórców produkcji robiących kurtyzanę z historii. Bo przyczernia i przyżółca się głównie postaci drugo- i trzecioplanowe, a protagonistów zostawia zazwyczaj "po staremu" białych.


Najlepszym tego przykładem jest nadchodząca ekranizacja Wichrowych Wzgórz.


https://www.youtube.com/watch?v=eKGc0k44o_g


Główny bohater powieści, Heathcliff, to postać o egzotycznym pochodzeniu. W książce wielokrotnie określano go jako "cygana". Dzisiejsi badacze literatury są zdania, że gdy Emily Brontë wyobrażała sobie i opisywała Heathcliffa, miała na myśli albo Roma, albo metysa, albo Hindusa, ewentualnie mocno ciemnego Hiszpana.


Tymczasem w ekranizacji z 2k25 Heathcliffa gra zwyczajny białas, nie wyglądający nawet na stereotypowego południowca (chociaż odtwórca roli, Jacob Elordi, ma baskijskie korzenie). Jest to więc kolejna adaptacja, której twórcy, wbrew materiałowi źródłowemu, zrobili whitewashing protagonisty. Dlaczego tak się stało? Widocznie producenci uznali, że Amerykanki mają za mało zakręcone korbą, żeby przełknąć romans, w którym truloff nie jest biały I tak jedyną zachodnią adaptacją powieści panny Brontë, w której Heahtcliff nie jest do bólu typowym Anglosasem, pozostaje film z 2011 roku https://www.filmweb.pl/film/Wichrowe+wzg%C3%B3rza-2011-495951 (w którym to z protagonisty, prawdopodobnie wbrew wyobrażeniom autorki, zrobiono mulata).


Jak widać na trailerze, w najnowszej adaptacji mamy za to yellowwashing Nelly Dean, służącej w majątku Wichrowe Wzgórza. Bo przecież tak to właśnie wyglądało w XIX-wiecznej Anglii, że na zadupiu w Yorkshire służbę rekrutowało się z krajów Trzeciego Świata, a nie spośród biednych lokalsów


Tak przy okazji, to innym przykładem hipokryzji w graniu kartą politpoprawności we współczesnej kinematografii jest traktowanie po macoszemu odmiennych kultur.


Tutaj jako najlepszy przykład przychodzi mi na myśl ekranizacja powieści Terror Dana Simmonsa. Kto czytał książkę ten wie, że w pewnym momencie na pełnej wjeżdża tam inuicki folklor, który pełni dość ważną rolę w przemianie głównego bohatera. Tymczasem w ekranizacji, skądinąd porządnie wykonanej, wycięto niemal całą inuicką metafizykę, ba! sami Inuici, łącznie z Lady Ciszą, dostali o wiele mniej czasu antenowego, niż go mieli w powieści.


#przemyslenia #rozkminy #adaptacje #ekranizacje #ksiazki #kinematografia #bekazlewactwa

onpanopticon

@AndzelaBomba sądzę, że powód jest prozaiczny. Gdyby Wichrowe Wzgórza kończyły się happy endem, a Heathcliff był jednoznacznie dobra postacią, to byłby zapewne nie tylko ciemniejszy, ale od razu murzynem ale że historia jest nieco bardziej skomplikowana, a kobiety mogą być zawiedzione jego postawa, bo nie okazał się być do końca śmieciem pod butem pannicy, to musi być biały xd


No i przy okazji muszę dorzucić piękny utwór https://m.youtube.com/watch?v=-1pMMIe4hb4

ColonelWalterKurtz

@AndzelaBomba Ciekawe czy zrobią słodko-pierdzące love story dla lasek czy ktoś jednak przeczyta książkę i zrobi jej prawdziwą adaptację?

l__p

@AndzelaBomba dzisiejsze adaptacje i kinematografia to checkboxing. Jest czarny - checkbox ☑️, jest Azjata - checkbox ☑️, itd., i pora na CSa. To, że nie ma to żadnego sensu, ich nie interesuje.

Zaloguj się aby komentować

W książce o coachingu mam teraz rozdział i szczęściu.Ja nie dostałem żadnych nagród za swoje działania, robię aktywności bo muszę, to według żadnej definicji nie będę szczęśliwy i dlatego jestem w stanie zobojętnienia.

#przemyslenia

Zaloguj się aby komentować

Jakie są rzeczy, o których wiecie, że są one często postrzegane błędnie przez ludzi?


Ja często słyszę i czytam, że majonez to zło. Wynika to z prostego założenia, że składa się w zdecydowanej większości z tłuszczu, a one są przecież niezdrowe. W rzeczywistości majonez faktycznie jest tłusty i kaloryczny, więc przy odchudzaniu może być problematyczny, ale składa się z tłuszczów roślinnych. Olej rzepakowy w majonezie jest bogaty w kwasy tłuszczowe, które wręcz obniżają poziom cholesterolu. Podczas gdy niektórzy wierzą, że jest on ogromnym źródłem cholesterolu. Jest tam troszkę żółtka jajek, fakt, jednak jest to jakieś nie wiem, 8%? Problem byłby poważny, gdyby ktoś majonez jadł jak budyń, albo byłby zrobiony z tłuszczów zwierzęcych.


#przemyslenia

Alembik

@solly-1 Majonez to zło, bo po prostu mi nie smakuje.

Wolę musztardę.

AdelbertVonBimberstein

@solly-1 że możesz przyjąć tylko 30g białka na porcję jedzenia a reszta się marnuje. Badania to obalają.

https://youtube.com/shorts/EOzcC9Ismqw

GazelkaFarelka

@solly-1 że słodycze to zło i jak zjesz pół czekolady na śniadanie to się źle odżywiasz, ale biała bułka z dżemem na śniadanie to już normalne zdrowe jedzenie

Zaloguj się aby komentować

Drodzy,

Zainspirowany wpisem @solly-1 dotyczącym jego nienawiści do golenia wora pomyślałem, ze warto zebrać by w jednym miejscu rady i doświadczenia jak uprościć sobie życie zwłaszcza w pewnym wieku.

Moje odkrycia do tej pory to:

  • kupować takie same skarpetki, oszczędność czasu przy składaniu/szukaniu

  • jeżeli bokserki są wygodne kupuję odrazu zapas gdyby zabrakło ( aktualnie wygrywają Cornette, odpowiednio długie nogawki, jak kucam to nic nie wychodzi)

  • kiedy pojawiają się dzieci inwestycja w akumulatorki jest niezbędna, ale i tak zawsze jest za mało

Co wy odkryliście czym chcielibyście się podzielić?


#zyciewpewnymwieku #przemyslenia #zlotemysli

Felonious_Gru

@Jnchl akumulatorki to scam

Fafalala

- Kosmetyki, produkty do mycia się, kuchenne kupuje hurtowo. Wolę wyjmować z szafki niż lecieć do sklepu raz za razem jak coś się skończy,

- sortery, sortery i jeszcze raz sortery do wszystkiego co się da. Troche trzeba poświęcić czasu na organizację, ale potem tyle go oszczędza, jak wiesz co gdzie jest i co gdzie kłaść.

- robot sprzątający zwany odkurzaczem i wyżej wspomniany optifrajer.

solly-1

w mojej lodowce/szafce ZAWSZE sa rzeczy, z ktorych moge zrobic w miare ok sniadanie w pare minut. organizacja moich dni jest slaba, ale nie przypominam sobie, kiedy ostatnio wyszedlem z domu bez sniadania

Zaloguj się aby komentować

Jestem od 20 minut na dworcu PKP w Poznaniu i przez ten czas widziałem:


• chyba ludzkie gówno na chodniku

• w środku dnia w dość reprezentatywnym miejscu śpiącego na trawie żula

• jego kolego który sikał ze spuszczonymi spodniami który się przewrócił na niego i go obsikał

• bójkę taksówkarzy i bolciarza

• libacje ich - jak podejrzewam - kolegów z głośnikiem i przekąskami


K⁎⁎wa. Wy tak żyjecie codziennie? Przecież to jest kraj trzeciego świata xDDD


#poznan #przemyslenia #heheszki trochę też bo szkoda robić nad tą sytuacją łez

Michumi

@JanPapiez2 uważaj bo ci murzyn wpierdoli kosę xD

maximilianan

@JanPapiez2 lol ciesz się że nie byłeś w żadnym akademiku

Chrabonszcz

Oczywiście napadniętemu kierowcy Bolt nie pomogłeś, pomimo że napadło go co najmniej 2?


Pewnie nawet nie nagrałeś napaści, żeby mu pomóc przy zgłoszeniu na policję? Albo chociaż jego świadek?

Zaloguj się aby komentować

Skrzynki i hazard 


Ostatnio namówiony przez kolegę z pracy zarejestrowałem się na stronie, która oferuje skórki do Counter-Strike'a - oczywiście odpłatnie. Jest to typowy hazard - wpłaca się ciężko zarobione pieniądze i otwiera skrzynki, z których mogą wypaść przedmioty o różnej wartości. Można też te skrzynki zastawić w „bitwach” i na przykład potroić ich wartość. Albo przegrać z kretesem, jak w to hazardzie bywa. 


Wiedziony ciekawością, czy można na tym zarobić, wpłaciłem dwadzieścia złotych - kwotę, której strata nie będzie mnie jakoś mocno bolała, a zarazem wystarczająco dużo, żeby się trochę pobawić (najtańsza skrzynka kosztuje bodaj złoty sześćdziesiąt). Bilans? Pięć złotych w plecy. xD 


No ale nie to jest głównym tematem tego wpisu. 


Zainteresowałem się tym, jakie metody stosują twórcy tej strony, żeby zatrzymać przy niej ludzi. Oprócz oczywistej chęci odegrania się, kiedy przegramy. 


Pierwszą z nich jest to, że codziennie można otworzyć darmową skrzynkę. Istnieją różne poziomy tej skrzynki, uzależnione od tego, jak dużo wpłaciliśmy na stronę. Na przykład za dwadzieścia złotych można odblokować trzeci poziom, czwarty zaś kosztuje już osiemdziesiąt. Nie wiem, ile trzeba wydać w przypadku kolejnych (jest ich z osiem).


Wyższy poziom skrzynki przekłada się na bardziej wartościowe przedmioty do zdobycia. Ale żeby nie było tak pięknie - poziom skrzynki zależny jest od średniej kwoty wpłat z ostatnich 30 dni. Oznacza to konieczność wpłacania kolejnych pieniędzy, żeby utrzymać poziom. No bo przecież skoro już zainwestowałem powiedzmy sto złotych, to głupio byłoby stracić osiągnięty poziom skrzynki, prawda?


Drugą z nich jest to, że „wypłacenie” (w postaci wysłania ich do ekwipunku konta Steam) skórek do broni jest bardzo utrudnione. Na przykład wciąż posiadam kilka skórek, których nie jestem w stanie przerzucić na Steama, ponieważ strona rzekomo ich nie posiada. I dopóki ich nie dostaną, to ja również ich nie otrzymam. I tak już od prawie tygodnia.


OCZYWIŚCIE skórki można bez problemowo sprzedać na stronce, żeby móc przepalić kolejne złotówki na otwieranie skrzynek.


Żeby oddać sprawiedliwość właścicielom strony, wyszczególniono zawartość każdej skrzynki wraz z procentem szansy na zdobycie poszczególnych przedmiotów i ich wartość. Wiadomo zatem, że wydając pieniądze na najtańszą skrzynkę, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że wylosujemy przedmiot o znacznie niższej cenie. Co oznacza, że inwestycja najczęściej nawet się nie zwróci.


No ale to wciąż hazard, od którego najlepiej trzymać się z daleka, żeby przypadkiem się w to nie wkręcić. Tym bardziej, że „kasyno” zawsze ma większe szanse i musi zarobić.


#gry #steam #hazard #przemyslenia

e6873a6c-b335-4528-a9b5-5d9e25e39958
Greyman

@cyberpunkowy_neuromantyk fajny wpis, całkiem rzeczowy. Osobiście uważam, że tego typu proceder, w dodatku jawnie celowany w młodzież, to zbrodnia. Ale hazard był zawsze, jak nie skórki to lootboxy, jak nie lootboxy to gumy turbo, tazosy, karty z bejzbolistami albo inne "przedmioty kolekcjonerskie". Ludzie lubią ten dreszczyk emocji przy zdrapywamiu kuponu albo otwieraniu paczuszki.


Fajnie, gdyby było to mocno uregulowane prawnie (te proecntowe szanse na wygraną to chyba właśnie przepis unijny), żeby ukrócić najbardziej rażące problemy, jak chociażby wspomniane "braki towaru". Jak nie macie towaru na stanie to nie możecie oferować do wygrania powinno być IMHO wymogiem.

Atexor

@cyberpunkowy_neuromantyk fajny wpis, kiedyś też się w to bawiłem przy okazji handlowania skórkami w CSie. Pamiętam jak zrobiłem ok. 1400 usd z 200 usd, a potem wszystko straciłem (ale co dorobiłem to moje xD). Dałem także 1usd koledze ze studiów w skinie aby sobie z nudów klikał. Zrobił jakoś ponad 300 i przegrał także - w tym samym momencie co ja, niezależnie. 10 razy z rzędy wypadał ten sam kolor (czerwone, czarne po równo i mała szansa na zielone). 0,09765625% na takie coś.


Co do tych stronek to mają jeszcze jedną zaletę - chyba każda z nich podaje jawnie algorytm na podstawie którego odbywa się losowanie, a SEED, który jest używany do tego losowania jest upubliczniany następnego dnia, więc nie ma tu mowy o kantowaniu, bo sam sprawdziłem to co mnie wtedy zniszczyło. I stronki te zostały nie tak dawno zakazane w ustawie anty-hazardowej, zaś totalizator sportowy ze swoimi hazardami sobie śmiga w najlepsze, mimo iż była gruba afera w tej sprawie. Film autora co o tym mówił spadał kilka razy z rowerka...


Znalazłem. Widzę, że nawet tutaj usunęli filmik, ale ludzie zrobili mirrora. Poniżej link do gorszego brata hejto:

https://wykop.pl/link/7021833/wielka-afera-w-totalizatorze-sportowym


Ciekawe co tam są za wały.

Zaloguj się aby komentować

Ostatnie miesiące prowadziłem tu telenowelę odnośnie mojej relacji z koleżanką. I jest to absolutnie mój ostatni wpis w tym temacie. Na amen.


Po naszych rozmowach (w którym podchmielona wyznała, że jej się bardzo podobam i jestem w jej typie, ale zbyt poważnie od razu do wszystkiegpo podchodzę) , stety-niestety dziewczyna na trzeźwo jednak stwierdziła, że woli być sama, bo ma nieprzepracowane rzeczy w głowie, a ogólnie to związki ona zaczynała totalnie "z czapy" i na luzie, szło samo. Generalnie mam 29 lat, ona 24. Jest mega fajna, ale nie jest według mnie w pełni dojrzała.


Wydaje mi się, że sprowadza tę relację do friendzone, albo utrzymania kontaktu na zasadzie "a jak będę chciała to dam znać". Zabiega o moją uwagę, wyciąga ze mnie to, co mógłby dac jej chłopak, jednocześnie nim nie będąc.


Generalnie, to pisze codziennie do mnie. Albo co 2 dzień. Ja pierwszy nie inicjuję rozmowy od jakiegoś czasu. Jeszcze pisanie wiadomości ok (np jakaś sytuacja), ale wysyłanie swoich selfie już mi trąci toksycznie. Wiem, że jej się podobam (bo widzę to od dłuższego czasu i sama mi sie przyznala na piwie), tylko najwidoczniej dla niej spotkania koleżeńskie i flirt wystarczą do zaspokojenia jej potrzeb. Albo oczekuje po prostu turbo spontanicznego scenariusza, gdzie się coś toczy romantycznie i samo. Tylko sorry, ja jestem już po prostu za stary na takie coś, by za kimś biegać lub liczyć na to, że "los połączy". A życie to nie komedia romantyczna.


Zastanawiam się teraz nad dwoma rzeczami. Jak zakończyć tę relację. Czy poczekać sama napisze, czy napisać do niej pierwszy.


Chcę jej powiedzieć, że uważam się za wartościowego faceta i nie mam zamiaru utrzymywać tej relacji w obecnym stanie, ponieważ mam wrażenie, że służy jej do zapewniania jej atencji. Że nic do niej nie mam i naprawdę ją cenię, ale jeśli ona nie chce nic więcej, to lepiej będzie ten kontakt ograniczyć do minimum. Przy czym nie mam problemu, żeby pogadac, jak na siebie trafimy i nie obrażam się na nią. Tak po prostu będzie lepiej. Nie wyobrażam sobie relacji koleżeńskiej, nie nadaję się do niej, gdy ktoś mi wpadł w oko i po prostu nie chcę być dalej w jej życiu, pozostańmy ZNAJOMYMI.


Myślę, że rozsądniej będzie "na gorącym uczynku", czyli jak znowu napisze pierwsza. Tylko takie czekanie mnie męczy XD Chciałbym mieć to za sobą, ale inicjując rozmowę pierwszy, będzie to trochę z d⁎⁎y.


Z tyłu głowy mam tylko jedną rzecz. Może faktytcznie dziewczyna jest poblokowana (traumatyczny związek, wiem i od niej i mojego ziomka, bo to jej kuzyn) i powinienem podejść do tej relacji bardziej na luzie i ugrać to bardziej spontanicznie. Zwłaszcza, że dziewczyna jest pewna sieibe, ale tylko do momentu, kiedy się nie musi otworzyć. Wtedy widać, że jest nieśmiała. Z drugiej strony uważam, że jeśli by jej jakkolwiek zależało, to by to wyglądało inaczej i chyba lepiej sobie nie robić krzywdy i nadziei.


Trzymajcie za mnie kciuki i poradźcie, jakie rozwiązanie wybrać. Jak wspomniałem, poruszam ten temat po raz ostatni. Teraz skupiam się wyłącznie na sobie: pracy, ogarnięciu swojego mieszkania do remontu, celach sportowych. Nawet nie mam ochoty na nowe znajomości ani żadne randki. Jestem ja i tylko ja. Zbrzydło mi.


#zwiazki #gownowpis #przemyslenia #randkujzhejto #randki #logikarozowychpaskow #zwiazki #zycie

Semicolon

@Lopez_ pokolenia terapia jpd

rith

@Lopez_ zawsze możesz jej napisać, że coś do niej czujesz. Wtedy się od Ciebie odpierdoli xD

kodyak

@Lopez_ to zwykła przyjacielska stopa. Poszukaj sobie kogoś innego a tutaj nic nie musisz robić na razie.


Kolego. Jesteś na haczyku

Zaloguj się aby komentować

W czasie gdy duży procent treści generowanych jest przez sztuczną inteligencję, gdy proces twórczy sprowadza się do kilku zdań wprowadzonych jako instrukcja każąca zaawansowanej maszynie wykonać za nas robotę posilając się zasobem danych i wiedzy dostępnej dzieki pracy pokoleń warto wrócić do korzeni i samodzielnie ów proces przejść od nowa. Wykonać pracę samemu, gdzie efekt zależny jest głównie od naszych umiejętności, od współpracy z drugim czlowiekiem a nie stopnia zaawansowania algorytmu. Zaczynając od naświetlenia materiału światłoczułego przez ułamek sekundy, pozwolić aby odrobina światła wpadająca przez obiektyw zareagowała z halogenkami srebra taśmy filmowej a następnie zanurzona w odpowiednio przygotowanym roztworze chemii ukazała czarno-biały negatyw którego odwrócenie da nam pożądany obraz. Obraz wykonany siłą pracy rąk ludzkich, zarówno fotografa i modelki, za pomocą procesów fizycznych i chemicznych. Czystego światła które odbiło swój obraz na emulsji. Obraz który nie jest tylko zbitkiem pikseli ale możemy potrzymać go w ręce i jest jedynym egzemplarzem nie powielonym tysiące razy danym z różnych sektorów dysku twardego. Efekt choć nie tak ostry, nie tak idealny jak z nowoczesnych matryc cyfrowych ale dający dużo więcej satysfakcji właśnie przez drogę przebytą do celu. Bo czasem właśnie ta droga sprawia, że osiągnięty efekt cieszy nas bardziej, mimo że dla innych jest czymś całkiem zwyczajnym albo nic nie znaczącym. Bo nikt za nas nie przeszedł tej drogi. Dlatego właśnie własnoręcznie namalowany obraz jest dla nas bardziej cenny niż praca zlecona komuś innemu.


I kiedy już sztuczna inteligencja w końcu powie nam co mamy dzisiaj zjeść, z czego się śmiać a na koniec podetrze nam d⁎⁎ę, nie zapomnijmy że mamy ten komfort dzięki ludziom, którzy kiedyś musieli samodzielnie przejść ten proces od początku do końca.


Zdjęcia wykonane aparatem Yashica Lynx500 na filmie kodak TMax400, wołane samodzielnie.

#fotografia #fotografiaanalogowa #tworczoscwlasna #przemyslenia

8465f737-58bc-4ae8-87c6-54c2ff3fdd34
acd85ff8-1f21-49c3-914c-28935011dd88
60232d0e-0abe-4c40-bbe7-c88fe6fee4ad
ec4c0012-9296-4d59-8fc2-21cb5285f235
068b2a92-0cc7-49a0-b384-263aed17d2ea
5tgbnhy6

aparat fotograficzny to tez zaawansowana maszyna, ktora eliminuje 99% pracy portrecisty-malarza

cebulaZrosolu

@adam_photolive


I kiedy już sztuczna inteligencja w końcu powie nam co mamy dzisiaj zjeść, z czego się śmiać a na koniec podetrze nam d⁎⁎ę, nie zapomnijmy że mamy ten komfort dzięki ludziom, którzy kiedyś musieli samodzielnie przejść ten proces od początku do końca.


Czyli jak mi sztuczna inteligencja będzie podcierala d⁎⁎ę to mam myśleć o ludziach, ok

d.vil

@adam_photolive nie przekonuje mnie taka filozofia niepodparta dobrym efektem pracy.

Zaloguj się aby komentować

Odkąd przeprowadziłem się nad morze, to moim śmiertelnym wrogiem stały się mewy.

Tak, mewy.


Te gnojki codziennie rano wydzierały się jak opętane, a że mam sen twardy jak typowy Sebastian JP100% kiedy zawiną go na komisariat, to budziły mnie za każdym razem rano.

Z czasem przestałem je słyszeć i zacząłem się nimi interesować. Okazało się, że te raszple krzyczą, bo są zwierzętami stadnymi. Informują się o zagrożeniach, żerowiskach, porozumiewają się między sobą itp.


Zacząłem im się bardziej przyglądać, obserwować ich zachowania, itp.

Są to naprawdę inteligentne ptaki, choć przebiegłe. Dosłownie, takie cwaniaczki Sebastiany, tylko że się nie rozpruwają na psiarskich. Dodatkowo zauważyłem, że młode mają inną szatę niż dorosłe osobniki.


Po ponad pół roku obcowania z mewami, stały się to jedne z moich ulubionych ptaków. Serio.

Są dostojne, szczególnie duże osobniki, wydają różne dźwięki, od skrzeku, przez krzyk, trochę nie lubię ich charakteru, ale to czyni je idealnie przystosowanymi ptakami, do życia obok człowieka.


Głównie mówię tu o mewach serbrzystych, które chyba nad Bałtykiem są największe i najczęściej spotykane w okolicach miejskich w Trójmieście, ale dorzucam jeszcze fotke mewy śmieszki, którą ustrzeliłem dzisiaj na plaży.


#zwierzaczki #smiesznypiesek #przemyslenia

2948bdce-eed6-43c0-b872-e3a241d7d723
bishop

Moim ulubionym ich zachowaniem jest to kiedy o 3 rano w lato panuje ta krótka chwila prawie zupełnej ciszy na osiedlu i nagle jedna mewa się poderwie i krzyknie bo przez sen zobaczyła śledzia w śmietniku a za nią ruszają całe stada śpiących mew na okolicznych dachach bloków. I potem tak już do 7 rano krążą i drą p⁎⁎dy (▀̿Ĺ̯▀̿ ̿)

Lemon_

@l100e Mieszkałem kilka lat w Brighton i tam są takie wielkie mewy, które Anglicy zwą "seagulls". Nienawidziłem ich. Były wielkie, wrzeszczały, wszędzie się panoszyły, lądowały na stoliku i dojadały frytki po ludziach, rozgrzebywały worki swoimi wielkimi dziobami i śmieci walały się wszędzie. Już nie mówię o tym jak srają wszędzie, czasem nawet w locie. Gościu miał otwarty szyberdach i mewa wycelowała dokładnie do wewnątrz, wszystko było obryzgane. Inny kolega też został obsrany idąc ulicą, ja na szczęście nie.

b0lec

No i z plusów potrafią mordowac gołębie których jest zwykle zbyt dużo w miastach

Zaloguj się aby komentować

Uwaga, poniższy wpis to własne przemyślenia, w miarę możliwości oparte na wiedzy naukowej, ale ze względu na złożoność tematu i wiele niewiadomych w aktualnej wiedzy, jak dokładnie działają pewne procesy (np. znamy tylko korelację, a nie wiemy nic o przyczynowości), być może zbytnio uproszczone albo miejscami chłopskorozumowe. Dołożyłam jednak starań, żeby nie wypisywać niczym nie popartych, totalnych bzdur.


Mówi się, że stres powoduje choroby serca i układu krążenia, zabija - no ale właśnie, jak - czy jest to tylko taka przenośnia, czy zabija faktycznie jakoś namacalnie i w jaki sposób? Myśląc o stresie, pierwsze co przychodzi mi do głowy, to scena z osobą, która wpada w złość, robi się czerwona na twarzy, podnosi się jej ciśnienie, dostaje apopleksji albo zawału serca. Albo pośrednio - pod wpływem stresu pije alkohol, albo wpada w depresję i destruktywne zachowania. To również. Ale sam stres, bez żadnych pośrednich czynnikow, jak wpędzanie w alkoholizm czy wybuchy złości, bezpośrednio odbija się fizjologicznie na stanie zdrowia organizmu.


Stres to stan organizmu w odpowiedzi na niekorzystne bodźce z zewnątrz. To nie tylko jakieś pojedyncze mocno denerwujące sytuacje, ale przede wszystkim życie w długoterminowym poczuciu zagrożenia - utratą pracy, słabą kondycją finansową, sytuacją rodzinną, strachu o przyszłość, jak również niedożywieniem (brakami wartościowych substancji odżywczych), przemęczeniem, niewyspaniem, także wyczerpującymi treningami. W odpowiedzi na stres w organizmie wydzielany jest hormon, zwany kortyzolem.


Hormon ten nie jest szkodliwy sam w sobie i nie istnieje tylko po to, żeby nam szkodzić. Jego ważną ewolucyjną funkcją jest przestawianie organizmu w obliczu zagrożenia w tryb "fight/survival mode". Wyobraźmy sobie przodków człowieka, gdzie nagle parę niekorzystnych pogodowo miesięcy powoduje zmniejszoną ilość pożywienia, w rezultacie głód i walki pomiędzy grupkami osobników o zasoby zbyt małe, żeby wystarczyło dla wszystkich. Może trzeba będzie walczyć, uciekać, może jedni zamordują drugich, może część będzie musiała udać się w daleką podróż, żeby znaleźć lepsze miejsce do życia? Ogólnie sytuacja jest nieciekawa, więc tutaj z pomocą przychodzi kortyzol, który:


  • spowalnia metabolizm, dzięki czemu możesz przeżyć dłużej na mniejszych ilościach jedzenia - podnosi się odporność tkanek na insulinę, dzięki czemu glukoza jest odkładana jako tłuszcz "na zapas"

  • zmniejsza płodność, poziomy hormonów płciowych, bo trudne czasy to nie pora na wysiłek, jakim jest urodzenie i wykarmienie potomstwa

  • podnosi ciśnienie krwi, wstrzymując wodę i sód w organizmie

  • powoduje zwiększone wytwarzanie glukozy w wątrobie i jej wyrzuty do krwi - wytwarza ją m.in. z białka, czyli zużywa mięśnie w celach energetycznych

Był kiedyś taki dowcip o murzynku, który pyta tatę, po co Bóg dał im czarną skórę - po usłyszeniu odpowiedzi o tym, jak chroni to przed palącym równikowym słońcem, odpowiada - "no pięknie, ale na c⁎⁎j nam to w Nowym Jorku?"


Życie dzisiaj w przewlekłym stresie "w Nowym Jorku" powoduje:


  • otyłość - metabolizm przełącza się tryb "oszczędzania" i stara się jak może odkładać kalorie na później w tkance tłuszczowej - to "później" w rozwiniętych krajach, gdzie nikomu nie brakuje jedzenia, nigdy nie następuje, insulinooporność i cukrzycę typu 2

  • problemy z płodnością

  • przewlekłe nadciśnienie

  • przewlekły podwyższony poziom glukozy we krwi


Permanentne nadciśnienie i wysoki poziom glukozy we krwi powodują podrażnienie i stany zapalne m.in. wyściółki naczyń krwionośnych, co skutkuje:


  • podwyższonym poziomem cholesterolu - ponieważ znaleziono go w ścianach zatkanych tętnic osób, które miały zawał, pierwotnie obwinione zostało jego spożycie. Coraz częściej jednak mówi się o tym, że cholesterol nie jest przyczyną zatykania tętnic sam w sobie (nie odkłada się w ścianach naczyń tylko dlatego, że jest we krwi) ale reakcją organizmu - jest "plastrem", którym organizm próbuje gasić stany zapalne naczyń krwionośnych, których przyczyna leży gdzie indziej. Bez uszkodzeń i stanów zapalnych cholesterol nie będzie tworzył złogów miażdżycowych.

Zaklejane cholesterolem tętnice stają się coraz węższe, co powoduje gorszy przepływ, coraz bardziej zwiększone ciśnienie, co powoduje kolejne uszkodzenia i dalszy przyrost płytek i zmniejszanie światła naczyń krwionośnych. Zmniejszony dopływ krwi do różnych narządów, np. serca będzie prowadził do zawału (niedotlenienia mięśnia sercowego), mogą się tworzyć zakrzepy i spowodować całkowite zablokowanie przepływu krwi, niedotlenienie i udar niedokrwienny różnych organów.


Dieta oparta na redukcji masy ciała (jeżeli przy miażdżycy występuje nadwaga), niskim spożyciu sodu (gdy już jest nadciśnienie) jest OK, ale wygląda jak tylko próba gaszenia pożarów zamiast eliminacji ich pierwotnej przyczyny - przewlekłego stresu organizmu. Najlepszą profilaktyką wydaje się eliminacja (w miarę możliwości) stresujących czynników ze swojego życia, może zwolnienie tempa w pogoni za tym, co niekoniecznie ważne, odpowiednia ilość snu i relaksu, zdrowe posiłki o wysokiej wartości odżywczej (białko, błonnik, zdrowe tłuszcze, witaminy) a także ruch (w najbardziej relaksującej dla danej osoby formie).


#zdrowie #dieta #przemyslenia

Opornik

może zwolnienie tempa w pogoni za tym, co niekoniecznie ważne,

#stoicyzm likes this

skorpion

Czipsy popiłem piwem.

Vargtimmen

@GazelkaFarelka dziękuję za ten post.

Zaloguj się aby komentować

Zastanawialiście się kiedyś, jak wyksztaciły się wszystkie języki? Jak do tego doszło, że potrafimy się komunikować jako ludzkość w tylu językach na świecie i tłumaczyć poszczególne słowa na inne? Przecież to brzmi totalnie abstrakcyjnie.


Już pomijając jego tłumaczenia, bo od jednego mogło pójść, to wymyślanie nowych oraz powstanie tego pierwszego i rozwinięcie go do takiego stopnia, że wszystko rozumiemy i prowadzimy skomplikowane dialogi


#ciekawostki #gownowpis #pytanie #przemyslenia #jezykiobce

zuchtomek

@Lopez_ Dwie grupy odizolowanych ludzi patrzą na leżący na ziemi kamień.

W jednej grupie ktoś wskazuje i mówi: „grr!”. W drugiej – patrzą na to samo i mówią: „łup!”.


Przez lata wszyscy w pierwszej grupie już wiedzą, że jak ktoś krzyczy „grr!”, to chodzi o kamień, a w drugiej grupie – „łup!” to to samo. I tak właśnie, przez przypadek, praktyczność i trochę fantazji powstały dwa różne słowa na ten sam kamień.

Aż w końcu setki czy tysiące lat później te grupy się spotkały przy jakimś kamieniu i jeden z nich pokazuje na kamień i mówi "grr!", na to ten drugi kiwa głową pokazuje palcem i mówi "łup!".


Wtedy ten pierwszy odwraca się do swojej żony i mówi "Halinka czy to sobie wyobrażasz, że oni na "grr!", mówią "łup!"?"


Jakoś mniej więcej tak

Lopez_

@zuchtomek nazewnictwo pojedynczej rzeczy a wykształcenie umiejętności płynnej komunikacji to chyba dwie inne sprawy.

zuchtomek

@Lopez_ od czegoś trzeba zacząć, to chyba oczywiste, że to humorystyczne uproszczenie.

szatkus

Mi się podoba hipoteza, że język powstał ok. 70k lat temu.


Możecie kojarzyć liczbę, jako że w tamtym czasie wydarzyły się dwie znaczące rzeczy. Jedna to gwałtowny spadek różnorodności genetycznej. Szacuje się, że wszyscy jesteśmy potomkami zaledwie kilku tysięcy ludzi żyjących w tamtym czasie. Początkowo zakładano, że doszło do jakiejś globalnej katastrofy, która zdziesiątkowała ludzkość. Ale im bardziej to badają tym mniej prawdopodobny wydaje się ten kierunek. Druga rzecz, która wydarzyła się "zaledwie" kilka tysięcy lat później to wyjście z Afryki. O tym pewnie każdy słyszał.


No, więc hipoteza ta zakłada, że w jednej grupce ludzkiej wykształcił się język i ci ludzie zdominowali wszystkich innych Homo Sapiens. Bo jak się tak zastanowić to grupa ludzi będących w stanie się ze sobą sprawnie komunikować jest prawie nie do pokonania. Tacy mogą urządzać zasadzki, zarządzać strategiczny odwrót albo wymieniać się wiedzą dotyczącą taktyki. W takich warunkach niemal wszyscy ludzie bez umiejętności porozumiewania się szybko by wyginęli i stąd mniejsza pula genów.

UncleFester

@Lopez_

Czuję rozpalany stos, czyżbyś podważał nauki Księgi?

Wieża Babel się kłania .

Zaloguj się aby komentować