Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem

🎁 4. edycja #rozdajo na #ksiazki pod patronatem #kzp! 📘

Weź udział
enron

Jeszcze kształtny tyłeczek Syrenki we wschodzącym Słońcu 😎

7e1c273f-c9b8-44e9-9248-6add986312f7

Zaloguj się aby komentować

Skończyli. Łukasz Wróbel z Polski nowym rekordzistą świata w Backyard Ultra - zrobił 116 kółek, czyli 777km. Średnio jedno kółko (dlugości 6.706km co daje 100 mili w 24h. Tak, wymyślił Amerykanin :P) robił w 42 minuty. Rekord świata został pobity o 6 okrążeń, Polski o 13.

Drugie miejsce dla Belga Jan Vandekerckhove - na pewno to nie jest ostatnie słowo Belgów, którzy w tym dziwnym sporcie są potęgą.


Niech się chłopaki teraz solidnie wyśpią


https://my.raceresult.com/337369/results


#bieganie #biegiultra #backyard

b50e1ddc-e84f-4008-b153-219df98032a5
Onestone

@Ragnarokk Normalnie jak roboty jakieś. Ogromny szacunek za te dystanse.

Pewnie prędzej czy później przebiją 1000 km na jakichś zawodach.

Taxidriver

@Ragnarokk

Dzięki! Brawa i szacun dla pana Łukasza.

Btw po⁎⁎⁎⁎ny sport.

Felonious_Gru

@Ragnarokk ciekawe, skąd miał na to kolana

Zaloguj się aby komentować

rith

@enron

> From the moment I understood the weakness of my flesh, it disgusted me.

Krzakowiec

@enron pierwsze skojarzenie - sążnie się zeszczał i paruje xDD


Ale szanuję jak zawsze w opór, bardzo szybko dałem sobie spokój z bieganiem, nadal go nienawidzę a to była jedna z tych rzeczy które niesamowicie mnie ciągnęły do przodu jeśli chodzi o walkę z samym sobą i satysfakcję z niej. Przeszedłem (hehe) na spacery zamiast biegania, ale chyba pora wrócić bo zaczynam się rozleniwiać...

GazelkaFarelka

@enron to jest dopiero spalanie kalorii, aż dym idzie

Zaloguj się aby komentować

18 575,19 +23,00 = 18 598,29


Koniec wyjazdu za pasem, więc czas odwalić jakąś grubszą akcję 😎 Mianowicie góra, u której stóp stoi hotel, od pierwszego dnia mnie wkurzała swoją obecnością; męczyło mnie strasznie, że nie wiem jaki jest widok po drugiej stronie 😉 zwłaszcza przy wschodzie Słońca...


Parę dni temu zrobiłem testowy marszobieg do monastyru w 2/3 góry - podbieg (w większości w sumie wspinaczka) zajął 40 minut, więc byłem w miarę spokojny co do moich możliwości. Zaplanowana trasa to były niecałe 22 km i ok. 1100 metrów w górę. Szaleństwo, ale takie w miarę spokojne 😉


Niestety wyruszyłem lekko spóźniony, 20 minut po piątej. Myślałem, że się wyrobię na świt, ale jednak przeszacowałem swoje siły. Trzeba było ruszyć o tej 4:40 i by było pewnie optymalnie.


Pierwsze 40 minut poszło zgodnie z planem, a potem się zaczęły problemy. Najpierw pomyliłem szlaki (tu wszystkie szlaki są oznakowane jednym kolorem chyba) i zamiast w górę poszedłem w dół, a potem na 7. kilometrze zegarek się wziął zawiesił i tyle było współpracy z jego strony. Nie miałem zasięgu i nie znalazłem info jak się go resetuje - więc z martwym zegarkiem odpaliłem na telefonie edycję trasy w garminie, by wiedzieć mniej więcej którędy biec. W miarę to się sprawdzało, ale że nie biegłem z telefonem w dłoni (trochę zbyt stromo), to parę razy się konkretnie pogubiłem i musiałem wracać. Na szczyt dotarłem grubo po wschodzie Słońca, ale i tak było piknie 😍


Już wiedziałem, że jestem mocno po czasie, do tego zamiast spodziewanych łagodnych dróg asfaltowych po drugiej stronie góry były wąskie, strome, kamieniste ścieżki. Nie ma co, za⁎⁎⁎⁎sty risercz zrobiłem xD Ale i tak sporo tej części przebiegłem, zwalniając gdy robiło się trochę niebezpiecznie.


W międzyczasie kończyła mi się woda, ale szczęśliwie po drugiej stronie góry trafiłem na jakieś źródełko, które uratowało mi życie 😅 Gdy sobie nalewałem wodę, coś mnie posmyrało po nodze... miejscowy pieseł chyba cierpiał na brak towarzystwa i trzeba było go poczochrać ☺️


Chwilę później zaczęły się już cywilizowane drogi - czasem asfaltowe, czasem żwirowe, ale na wszystkich można było spokojnie biec. Po pół godzinie zacząłem już obiegać górę od zachodu i powoli się zbliżałem do "swojej" strony. Rodzinie dałem już znać, że nie mają na mnie czekać ze śniadaniem, a po chwili już trafiłem na znajome serpentyny. Koniec końców doczłapałem do hotelu, a zastawszy rodzinę w restauracji podłączyłem się do kawy i wyżłopałem ze dwa litry wody xD


Potem już tylko śmignąłem do pokoju, wziąłem orzeźwiający prysznic i już w trybie ociężałego Janusza wybrałem się na konkretną wyżerkę 😎


Coś czuję, że dzisiaj będzie leniwy dzień 😉


Miłego dnia! ❤️


#sztafeta #bieganie

2b14cfac-53b6-42e0-b28f-632dbc2c2981
wombatDaiquiri

@enron pytanie nie na temat: czy Ty miewasz czasem smutną minę? Zawsze mi się morda cieszy jak widzę Twoje zdjęcia xD

ismenka

Ale pozytywny wariat z Ciebie szanuję za pomysł i zacięcie

kermelanik

brawo chłopie! wnosisz promyk radości w ten smutny serwis.

Zaloguj się aby komentować

ivanar

@dyfer_racing za⁎⁎⁎⁎scie. Ile $$ potrzebowales by zaczac ? u mnie w okolicy duzo dziecakow z zbyt bogatymi rodzicami szkołke uni leszno mają i trenują kółka po polach

dyfer_racing

@ivanar Ciężko powiedzieć, ponieważ część rzeczy już miałem. Gdyby od zera wyposażać warsztat, kupić przyczepkę do przewozu motocykla, sam motocykl, odzież, pewnie z 50 tysięcy po dzisiejszych cenach

Zaloguj się aby komentować

Dzień dobry się z Państwem, 91 kilometr. Nie będę ukrywał - jest ciężko. Nie wiem czy przeżyję. Jeśli nie to nie dajcie mojej żonie sprzedać moich rowerów za tyle ile powiedziałem jej, że kosztowały 🙄Chyba coś nie za dobrze pokminiłem z pićku ( @Wrzoo ratuj) i mnie skurcze zaczęły łapać przez co ostatnie kilka podjazdów takich 10% z buta. W każdym razie wjechałem na jakąś górę Monte Santa Maria. Chyba ważna jest bo wszyscy sobie focie robią 🤔A te znaki Strada Bianca to zaczynam darzyć szczerą nienawiścią

#rower #leroica

47ccfb97-d29f-4bbe-a848-79e92488797c
d612efaa-c5b9-417c-ba76-2dea69a1132f
e8734b30-6e60-4fdc-851d-9ca1b387c96c
ee8d19d8-7726-494a-b2ab-3462f04a7e2a

Zaloguj się aby komentować

Dobra, godzina 11, startujemy spływ #kajaki

Szacowany czas 5-6h, niby tylko 15km ale niski stan wody.

Rzeka Świder.

Na pokładzie mam prawie 4 litry #codziennepiciu i banana

#rozrywka

beec785b-66b2-4067-b6b8-ec537258c9ef

Zaloguj się aby komentować

666

tam po prostu byl chaos i osoby krecace sie z miejsca w miejsce. Tam jest 6osob do 2ch strzelb. Rownie dobrze mogl oberwac kamerzysta bo tez ladnie sie wystawial raz z jednej, raz z drugiej strony. Dodatkowo jest 2ch instruktorow i wpada 3ci wszystkowiedzacy, panoszacy sie i ustawiajacy wszystkich dookola i to wlasnie on wprowadza najwieksze zamieszanie.

Mieliby jakies zlote zasady jak np. 1 nabita/ obslugiwana bron przy stoliku, albo linia oddzielajaca "aktywny uczestnik" od gapiow/kolejkowiczow itp No i najwazniejsze - ten gosc tancowal z ta pompka.... Rutyna jak zawsze

Millionth_Visitor

dobrze że w końcu trafiło to do Internetu; widać że to akcja z lata. Ciekawe jak zakręciły się od tego czasu tryby machiny wymiaru sprawiedliwości. Mam nadzieję że z postrzelonym wszystko już ok.

Pan_Buk

@libertarianin Dlaczego mężczyźni żyją krócej od kobiet, odcinek 2137.

Zaloguj się aby komentować

K⁎⁎wa tylko niech nikt mi się nie waży pojechać na święta do mamusi z plastikowymi pojemnikami z kurczakiem i ryżem. Matka cały dzień napierdala w kuchni a tu przyjeżdża wielki kafar co mówi, że nie spróbuje serniczka bo on trzyma formę i będzie żarł styropian z sosem 0kcal.


Chociażbyście mieli kolejny dzień napierdalać martwe ciągi aby zrzucić te makowce, serniki, jajka i galarety, to macie się zajadać aby matce przykro nie było i jeszcze pochwalić, że pyszne a nie k⁎⁎wa, że gluten czy inny biały cukier.


I nic nie gadać o siłowni tylko ładnie się ubrać i siedzieć cicho. Nikogo nie interesuje twój nowy trening pod siłę i hipertofię i każdy też wie, że kreatyna 5g dziennie.


W ten dzień nie róbcie też przykrości matce i jak mówi, że białko to chemia i sterydy, to nie kłócicie się tylko przytakujecie i mówicie, że nie bierzecie tego świństwa.

Dzwiedz

@naziduP a widzisz, nie wiedziałem, że to pasta i nikt nie mówi, że 2-3 dni jedzenia w opór do porzygu, ale tak normalnie sobie zjeść bez patrzenia na to, czy zdrowe czy mniej.

Duomo

@rafal155


Jak chcesz porównać kogoś z obsesją formy czy siłowni, do alkoholika na detoksie, to tym bardziej coś jest nie tak z tym pierwszym


Porównuję otyłość do alkoholizmu/narkomanii. To są bardzo podobne mechanizmy. Dlatego jeśli ktoś miał problem z otyłością to nie śmiałbym powiedzieć mu "no nażryj się dziś makowca, raz ci nie zaszkodzi" bo owszem może zaszkodzić .

Giabeu

@smierdakow ahhh klasyka, ale się zrobiła świąteczna atmosfera

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

michal-g-1

Byłem tam rój temu, nie pozwoli w butach wchodzić na murawę żeby nie zdeptać trawy. Szkoda, pewnie długo będzie się odbudowywała.

A stadion piękny

starszy_mechanik

@michal-g-1 @Gustawff zdania rabinów są podzielone

Rudolf

@100mph na tej części stadionu jest już po prostu inny biom

Zaloguj się aby komentować

Eh, 230g zamiast 250g jak wszędzie, dobrze wiedzieć, nie można opuszczać gardy i być uważnym xD Makro bombki strzelil #twarog #hejtokoksy #mlekovita

e6d542ec-030c-4cf4-9879-b300ac69dac6
BoJaProszePaniMamTuPrimaSorta

@bartas dlatego biorę w Lidlu ten twaruk za 1,39 pln za 100 g, więc co najwyżej mogą mi podnieść cenę. Ogólnie to ceny twarogu pojebało w ostatnich latach, no ale to podstawowy budulec człowieka, więc trzeba się z tym pogodzić.

Tangas

Nieładnie z ich strony, ale i tak zawsze porównuję ceny za kg. Co wszystkim polecam.

HueHue

Jakie to ma znaczenie? Ja zawszę patrzę na cenę za kg danego produktu.

Zaloguj się aby komentować

21 979,54 + 4,16 + 3,56 + 11,57 + 7,11 + 16,08 + 8,04 + 10,01 + 9,11 = 22 049,18


Przez tydzień siedziałem cicho, bo i nic ciekawego się nie działo. No może raz się fajnie zebrałem na truchtanko i wybiegłem o 4:30, ale generalnie ani przebiegi ani tempa nie warte odnotowania.


Ale dzisiaj jest koniec miesiąca. I do tego miałem okazję uczestniczyć w przefajny


biegu 😃


Tak, dziś w końcu udało mi się zrealizować marzenie które zalęgło się, gdy lata temu pewien wykopek podrzucił relację ze swojego udziału w Biegu Zamoyskiego. Bieg ten zaczyna się na parkingu w Palenicy Białczańskiej a kończy się nad Morskim Okiem 😍 Równe 10

km i jakieś niecałe 450m pod górę.


Bieg, ze względu na porę roku i spory ruch na trasie zaczyna się dość wcześnie - o 7:30. Dlatego do wyboru jest albo znalezienie sensownego noclegu w Zakopanem (buhahah) albo zebrać się odpowiednio wcześnie... odpowiednio bardzo wcześnie. Jestem krakowskim centusiem, nie dziwota więc że wybrałem opcję drugą xD


Pobudka 3:30. Tym razem byłem grzeczny, położyłem się jakoś o 23:30. Brałem ze sobą jeszcze dwójkę znajomych, więc tym bardziej byłem zmotywowany by nie zaspać - na tyle, by się obudzić na kilka minut przed budzikiem 😎 Wszamałem jakieś dwie kanapki i skroiłem całego arbuza, który wylądował w turystycznej lodóweczce, po czym walnąłem mocne podwójne espresso. Spakowałem auto i poszedł jeszcze jeden mocny kawowy shot i kwadrans po czwartej pojechałem po znajomych.


Droga przeszła bez emocji, widok Tatr nas zachwycił, a wujek Google grzecznie prowadził na miejsce. Parking w Palenicy był niemal pełen, gdy na niego wjechaliśmy o 6:20. Spacerek po pakiet startowy... i jaki mam numer? 13! HELL YEAH 😁


Przebieranko, potruchtanie wte i wewte i niemal przegapiłem sam start xD No ale udało się i ruszyliśmy.

Trasa do Morskiego Oka ma niespełna 9 km, więc po kilkuset metrach jest nawrotka do linii startu - wykorzystałem ten płaski odcinek by cokolwiek nadrobić czasu. Coś tam pomogło, pierwsze 2 km mam z czasami poniżej 5 min/km.


Potem już było tylko pod górkę. Raz ostrzej, raz łagodniej - ale praktycznie bez wypłaszczeń poza mostkiem nad Wodogrzmotami Mickiewicza. Coś tam sobie popijałem wodę z bidonu, ale generalnie pogoda bardzo sprzyjała - Słońce było delikatnie skryte za chmurami, a do tego wiał orzeźwiający wiatr. Gdy czasami trasa zakręcała tak, że tempo biegu niwelowało podmuch, od razu było czuć że bez tej bryzy by było naprawdę niewesoło 🥵


Na piątym kilometrze minąłem punkt z wodą, ale że nadal miałem co pić to sobie równo truchtałem. Do siódmego kilometra szło nieźle, utrzymywałem tempo rzędu 5:30-5:40. Na tym siódmym coś mi zaczęło szwankować, pomyślałem sobie że może te dwie kanapeczki z rana to trochę za mało było i trzeba było choćby trochę czekolady wszamać przed startem... Nic to, czasu nie cofnę, biegłem dalej a prędkość spadła w okolice 6:40-6:50. Ze dwie osoby mnie wyprzedziły.


I na 9. kilometrze stało się coś dziwnego. Wykres nie pozostawia złudzeń - cały czas pod górę. Tymczasem mój mózg ogłosił "łał, ale fajnie, teraz jest z górki! 🤪" i stwierdziwszy że jest za⁎⁎⁎⁎ście dołożyłem do pieca i ostatni kilometr zrobiłem znowu w tempie poniżej 6:00 😁 Musiało mi naprawdę zryć banię, bo gdyby mnie ktoś zapytał to ręczyłbym, że było z górki xD Znajomi dziwnie na mnie patrzyli, jak potem sobie rozmawialiśmy i zachwycałem się tym spadkiem...


No dobra, tak czy siak dobiegłem. Ciut ponad 58 minut, open 25/106, nie jest tragicznie a w sumie jak na moje olewactwo treningowe to wręcz nieźle jest. Kolega doleciał dużo szybciej (coś koło 52 minut), koleżanka kilka minut później. Na mecie medal, dużo radości, pyszne ciacha. Potuptałem nad samo Morskie Oko, by zanurzyć w nim głowę - oj, było warto! Ostatni raz tu byłem równe 30 lat temu, jeszcze w liceum idąc ze szkolną wycieczką na Rysy. Ależ ten czas zapierdala...


Wiało solidnie, więc się pozbieraliśmy i potruchtaliśmy z powrotem. Spokojne 9 km w tempie konwersacyjnym - czyli tym samym co pod górę 😉 Przebieranko, odświeżenie - po czym zawiozłem znajomych do Zakopca który sobie chcieli zwiedzić, a sam już pojechałem leniwie do domu. Ożywczej kąpieli zażyłem dokładnie 10 godzin po pobudce xD a potem coś już zjadłem. Jest niedziela handlowa, więc pewnie trza będzie do biedry po jakieś zakupy skoczyć.


A POTEM SE POKIMAM ☺️


Tak na koniec to okazało się, że podobno jest to ostatnia edycja tego fantastycznego biegu. Podobno park ma jakieś ale do organizatorów że za bardzo ingeruje w przyrodę – jak dla mnie tłumaczenie wręcz niedorzeczne, biorąc pod uwagę tłumy turystów na tej trasie... nie mam pojęcia o co chodzi. Tym bardziej, że pozostałe biegi Sokoła, dużo bardziej ingerujące, zostają. Nic to, może jednak jeszcze kiedyś się odbędzie? Oby, ja jestem zwierz asfaltowy.


Jezu alem się rozpisał.


Nic to.

Miłej reszty niedzieli! (♥ ͜ʖ♥)


#bieganie #sztafeta

ba459339-d533-42d9-9278-a26355e95eb8
Z_buta_za_horyzont

Ekstra! Kiedyś chciałem pobiec ale ze względu na koszta Zakopanego odpuściłem . Trzeba było na rozbieganie machnąć jeszcze morskie dookoła

Felonious_Gru

@enron masz pioruna od psychpfana

pluszowy_zergling

Heeeej, może za rok jednak zrobią, ja bym się z chęcią załapał na taki tup @enron !!! Ale czad

No i o dobrej godzinie, nie usmażyło was żywcem dzięki temu

Zaloguj się aby komentować

12 016,33 + 10,28 = 12 026,61


Tak jak obiecywałem, wybrałem się na odświeżającą przebieżkę przed południem 😉

Do trasy maratonu miałem zaledwie 5 km, więc wycelowałem żeby być na 30. km w momencie gdy nasi ulubieńcy tamtędy przemkną 😊 Co prawda ich nie rozpoznałem, ale u mnie to normalne xD ale według wszystkich statystyk im pokibicowałem 😉


Gratulacje dla wszystkich maratończyków! Kawał dobrej roboty w tym upale i wmordewindzie! 乁(♥ ʖ̯♥)ㄏ Dłonie mi spuchły od oklasków i przybijania piątek, a gardło zdarłem od zagrzewania hirosów do walki 😁


#sztafeta #bieganie

ae3aa34a-f53e-4956-8cf8-543f02b8b21d
pluszowy_zergling

Pięknie, ja skakałem jako rekinek na 22 i 35 kilometrze z Dominiczką i dziewczynami z Formy na Lata, po 2.5h patrzę... o weszło 21k kroków (I 1.5 litra wody) a myśmy skakali w miejscu praktycznie, nie komentuję jaką CYSTERNĘ wody musieli zabrać ze sobą biegacze dziś!

Zaloguj się aby komentować

Pindorek

@WhipMeGrandma A mógł sobie wyebać do bramki

JeanValjean

Bezpiecznie, niepotrzebnie nie ryzykował. Kontry nie będzie.

MiernyMirek

@WhipMeGrandma to jest cudowna liga. Co weekend kopią się po czołach, za to bramek strzelać nie potrafią. W zeszłej kolejce 11 bramek na 8 meczów z czego 4 w jednym spotkaniu. To jest dopiero football, a nie jakieś Barcelony czy Arsenale.


Jestę koneserę

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

37 055,90 + 10,01 + 7,12 + 7,41 + 11,12 + 1,13 + 23,00 + 1,05 = 37 116,74


No to nadszedł dzień kolejnych zawodów


Od ostatniego wpisu tak się luźno telepałem - nie za dużo ani niezbyt intensywnie.

W czwartek rano wpadło zaledwie 10 km - może skutek intensywnego chomiczkowania w środę


W piątek w ogóle słabo się wszystko zapowiadało, bo potężnie zaspałem i wypadło poranne bieganie. Jakoś się pozbierałem na wieczór - chciałem skalibrować micoacha w butach GPKowych (trailowe salomony Wander GORE-TEX, bardziej zwykłe buty do chodzenia niż biegowe, ale lubię je) i pobiegłem na stadion lekkoatletyczny, a potem przekalibrowałem i zakręciłem jeszcze parę kółek po czym wróciłem do domu.


Sobota to też był luz - potruchtałem grzecznie po bułki i wróciłem, zaliczywszy zaledwie 11 km.


Wszystko pod kątem dzisiejszego Grand Prix Krakowa w Biegach Górskich, gdzie tradycyjnie biegnę "Hardą 23"

To bieg, który sprawił, że na nowo polubiłem bieganie po niepłaskim Dwie pętle po ok. 11,5km po Lasku Wolskim z łączną sumą przewyższeń ok. 930m


Dlaczego lubię GPK? Nie muszę wyjeżdżać daleko poza Kraków, jest fajna, rodzinna atmosfera, dużo luzu, dużo błota, dużo śmiechu Do tego bieg jest bardzo fajnie zbilansowany - co się człowiek zmęczy na podbiegach, to zaraz jest wypłaszczenie albo lot z górki, dzięki czemu niby człowiek jest zmęczony ale nie jest zmasakrowany.


Przez ostatnie dni często padał deszcz, a to zapowiadało dość błotniste Wielkie Otwarcie. Moja drużyna mocno się wykruszyła, przez co koniec końców zostałem sam jak palec - ale szczęśliwie, jako że to Kraków to parę znajomych twarzy się trafiło


Poza tym jako ekstrawertyk i tak wszystkich zagadywałem xD


Dziś rano jadę na parking... a tu leje deszcz Hue Hue Hue. Będzie wesoło.


Na miejscu skoczyłem po numerek (wpadł bonusowy kilometr), pogadałem z ludźmi i sru! poszedł start


Tradycyjnie, na starcie mnóstwo osób poleciało dużo szybciej ode mnie - z tym to ja już się oswoiłem, demonem szybkości to ja nie jestem. Potem jeszcze sporo luda mnie wyprzedziło, zwłaszcza na zbiegach - ale mieszkanie na wzgórzu zapunktowało na podbiegach, gdzie mozolnie udało mi się kilku delikwentów wyprzedzić. Ku mojemu zaskoczeniu, nie było tak tragicznie ślisko - a gęsta wyściółka z liści byłaby dość niebezpieczna, gdyby się pod nią czaiło gęstsze błoto. Na pierwszej pętli parę razy przeszedłem w marsz - starałem się robić to nieco później niż inni, ale z racji wąskich ścieżek czasami nie było wyjścia. Niemniej na obu pętlach (zwłaszcza na drugiej) miewałem chwile, gdzie lekko mnie wkurzało że mnie blokują ludzie przede mną, parę razy wyskakiwałem obok by wyprzedzić - i niby skoczenie w sobotę na rywalizacji GPS by mogło dać lepszy wynik, z drugiej strony bez całej tej oprawy, kibiców, współzawodników... byłoby nudno i nie byłoby tej fajnej adrenalinki, Tak więc nie narzekam - raczej widzę miejsce na poprawę w przyszłości.


Każdy kto biegł GPK wie co oznacza "wąwóz" i "polanka". Pierwsze to wąski wąwozik pod koniec pętli, z reguły przypominający pole orne tuż po intensywnych opadach, zaś drugie to dość długa, stromo opadająca polana, cudownie chłonąca wodę i znana z tego, że gdyby było dozwolone używanie jabłuszek to mielibyśmy nowe rekordy tras xD


No więc o ile wąwóz - tak jak zawsze dotąd - przebyłem bez przeszkód, to na polance niewiele brakowało do katastrofy. Niestety nabrałem na niej takiej prędkości, że nie załapałem się na pierwszy zakręt w stronę drugiej pętli, a na drugi - parę metrów dalej - dotarłem z takim impetem, że nogi poszły w jedną stronę a reszta ciała w drugą, po czym klasycznie wyglebiłem całą prawą stroną w błoto xD. W sekundę się zebrałem, pogoniony tekstem "tu się nie opierdala tylko biega, koniec leżenia" i poleciałem dalej. W sumie jedynym zmartwieniem było, czy dam radę rozpakować trzeci żel (pierwszy wziąłem tuż przed startem, drugi po 50 minutach biegu), ale po drodze jakoś powycierałem ręce w garderobę i szczęśliwie nie było z tym problemów


Druga pętla niby łatwiejsza od pierwszej bo już człowiek pamięta co gdzie jest i jak biec, ale wiadomo - zmęczenie robi swoje. Drobnym problemem drugiej pętli bywa też, że w pewnym momencie łączy z innymi biegami i robi się ciut tłoczno. Tym razem zrobiło się zaskakująco tłoczno, wyprzedziło mnie 20-30 świeżaków spod znaku 5,7km i zaczęło być trochę za ciasno. Jeszcze na jednym zbiegu się najnormalniej w świecie potkłem, poleciałem na pysk i zaliczyłem klasyczne salto, ubogacając swój ubiór o kolejne kilogramy błota i liści Uspokoiłem biegnących że jest obok i pozbierałem się momentalnie, by do końca już nie zaliczyć trzeciego upadku Coś tam sobie łokieć nieznacznie otarłem - w sumie lepiej się wypiedrolić w lesie niż na asfalcie, gdzie od razu wszystko starte jak od papieru ściernego


Na metę doleciałem po 2h20m - open 65 na 145 zawodników, w M40 byłem 30 na 51 - biorąc pod uwagę, że to mój ostatni rok w tej kategorii to nie jest tak źle. Co się ubawiłem to się ubawiłem, co się wymęczyłem to moje. Jak zwykle miewałem chwile zwątpienia i myśli "po grzyba ja tu się pchałem" i jak zwykle po mecie już tylko planowałem że fajnie będzie pobiec za półtora miesiąca (w tym roku trochę inaczej są rozłożone starty GPK. Może w tej serii uda mi się pobiec wszystkie 5 biegów (w poprzedniej z powodów logistycznych musiałem odpuścić ostatni bieg) - trzymajcie kciuki!

Dobra, dość tego, późno jest. Miłej nocy i dobrego nowego tygodnia!


#sztafeta #bieganie

3f54f3b9-616c-472b-b251-bf0cce3f618f

Zaloguj się aby komentować

23 367,7 + 21,1 = 23 388,8


Zrobiłam to!! Nie wiem jakim cudem i skąd wzięłam siły, bo w nocy nie mogłam spać, ale energia wyścigu obudziła we mnie duch rywalizacji i wszystko, co wytrenowałam w ostatnich miesiącach zadziałało na 100%. Czułam się super mocna w zasadzie na całym dystansie, a finish wycisnęłam jak cytrynę, czym sama sobie zaimponowałam:)

Nogi same niosły szybciej i szybciej, oddech pod kontrolą - poza samym finishem, gdzie się trochę zasapałam, ale było warto! Po drodze wzięłam tylko kilka łyków elektrolitów i zjadłam trzy żelki haribo. Uśmiechałam się do kibiców i do samej siebie. Było znakomicie!!


Dzięki, Sztafeto, za super motywację!


#sztafeta #bieganie #chwalesie

c6b0e50f-598c-4a87-a2f2-cc1bb5ca27f6
07404360-0cbf-4664-b966-402c77fad166
0cd787e6-b35c-4a89-abe8-c0ba382a1102
51feb3cf-731f-4e92-a062-615559fab528

Zaloguj się aby komentować

ZROBIŁ TO


10 km pływania po Jeziorze Orawskim, 480 km rowerem, 110 km po tatrzańskich szlakach. Andrzej Kowalczyk ukończył projekt 2Hard, zakładający pokonanie najtrudniejszego triathlonu w Europie DWA RAZY Z RZĘDU.

Wszystko w ramach nagłośnienia zbiórki środków dla Szerpowie Nadziei i umożliwienia zabrania na górskie szlaki osób z niepełnosprawnościami. Zachęcam do dołożenia choćby skromnej cegiełki tutaj: https://www.siepomaga.pl/2hard

Brawo Andrzej, brawo wszyscy zaangażowani w ten projekt i biorący w nim udział przez ostatnie kilkadziesiąt godzin

Puśćcie dalej, niech się niesie w świat


By Tatromaniak


Chore gówno


#bieganie #rower #plywanie #triatlon

f59d0f9f-ba13-421b-8791-8b92b601db6c
Z_buta_za_horyzont

W czwartek jadę jako support na Hardą kumpla wspierać dystans masakra a zrobić to 2x to już niewyobrażalne

cebulaZrosolu

@Ragnarokk też bym tak zrobił jakby mi się chciało ( ͡° ͜ʖ ͡°)

bartek555

Ten wons niejednym thriatlonem trzasl

Zaloguj się aby komentować