#przemyslenia

6
1497

Pamiętam czasy, kiedy "markowe" ciuchy to była rzadkość. Człowiek świecił gołą d⁎⁎ą na miejscowym bazarze, stojąc na kartonie i mierząc dżinsy zakupione przez handlarza na stadionie w Warszawie. Pierwszą "lepszą" rzecz miałam od wujostwa spod Krakowa- była to bluza z nosorożcem (dziś wiem, że to Ecko Unltd.). Czasem kupiło się jakiś łach od objazdowej handlarki i jakoś się żyło. Wszyscy nosili mniej więcej to samo, choć czasem ktoś się wybił (na ogół dzieci właścicieli wioskowych sklepów) i paradował w adidasach albo najkach. Może nie było markowo, ale za to biednie. Dręczenie odbywało się z powodów zazdrości, miłości lub nieodpowiednio lokowanych sympatii.

Dziś dzieciaki potrafią zabić śmiechem, jeśli nie masz odpowiedniego znaczka na ubraniu. Potrafią zadręczyć bo masz konsolę generację starszą, niż aktualna na rynku. Często są to dzieci wychowywane przez pokolenie moje - ubierane na bazarach, lumpeksach lub po bogatszych kuzynach- słowem, znających biedę.

Czytam, że nastolatek o mało nie skończył na tamtym świecie, bo rówieśnicy zniszczyli go przez ciuchy. Bo jego matka nie ubierała go w znaczki.

Silni pieniędzmi rodziców, ale słabi w empatię-to obraz jaki mam przed oczami, myśląc o dzisiejszych dzieciach. Jak do tego doszło? Nie wiem, choć się domyślam...

#przemyslenia #zalesie #gownowpis #czasowniema #kiedystobylo #dzieci #memy

84e0779f-d863-4dc0-b4db-20667fc105e4

Zaloguj się aby komentować

Upadłam telefon w poniedziałek dość niefortunnie i cały ekran się rozlał... Od razu zamówiłam nowy, na ten moment mam jakiś zastępczy i nie chce mi się i stosować na nim FB/Whatsappa/IG - bardzo dziwne uczucie być tak odciętym od świata, ale przynajmniej wiem, które kilka osób ma mój numer telefonu i się o mnie martwi, jak znikam z internetu na kilka dni xd


#przemyslenia #gownowpis

Zaloguj się aby komentować

Zasieję ziarno niepewności do badań laboratoryjnych albo dowiem się czegoś nowego.


We wtorek miałem robione badania krwi, jak się okazało lipidogram i glukozę. Sam lipidogram robiłem jeszcze dziś, tym razem dla innego zleceniodawcy i na innych maszynach (USoA vs. Swiss ). Obie stosują spektrofotometrię jako metodę pomiarową.

Wyniki obydwu mam w ręce od 13:00 i coś mi tu nie gra. Lipidogram różni się przynajmniej o 5, a maksymalnie o 26 jednostek. Mniej więcej daje to 15% różnicy (nie chce mi się liczyć konkretnie dla każdego przypadku i robić średnią). W zależności od kartkę, na którą patrzę, wyniki mam już (po izoteku) w normie lub wciąż całkiem sporo poza.

Poziomy frakcji cholesterolu nie powinny być aż tak mocno zmienne w ciągu dwóch dni.

Wyszedłem raz na rower, przejechałem łącznie 9 km, jednego dnia spałem 5 godzin i to tyle z różnic względem pierwszego badania.


Której metodzie i maszynie zaufać? Nie spodziewam się żeby lekarze mieli szkolenia z odczytywania każdych wyników z każdej maszyny i pod tym kątem dobierali leczenie lub go nie zlecali. Matrix i wiara w metody leczenia mi się podważa


#przemyslenia #zdrowie #badania #pytaniedoeksperta #technologia (bo jest używana i raczej od niej zależą wyniki) #izotek #metrologia #zapraszamdodyskusji

Zaloguj się aby komentować

Jak myślicie, jaki jest sekret tego, że ludzie dziś starzeją się wolniej? Wystarcyz spojrzeć na 35 latka kiedyś i dziś.


Niekoniecznie powiedziałbym, że to efekt diety, bo jedzenie kiedyś było jednak mniej przetworzone i zdrowsze. Do tego mówię szczególnie o mężczyznach, bo wiadomo, że kobiety się upiększają.


#przemyslenia #gownowpis

Zaloguj się aby komentować

Tak sobie pomyślałem, jak się pozmieniało posiadanie internetu w telefonie za mojego życia.


Za gówniaka internet w telefonie niby był, ale tak naprawdę to go nie było, a jeszcze jak tylko odpalić to wpierdalał całe siano. Jak byłem w technikum to już w miarę normalnie internety w telefonach były, działały i nie kosztowały milionów monet, ale ja akurat nie miałem i wszędzie się szukało darmowego wi-fi i ogarniało hasło do neta jak się szło do znajomych.


Kilka lat później mam na miesiąc więcej GB neta niż bym za dzieciaka w pół roku zużył, w prędkościach o jakich wtedy nie myślałem, że będą możliwe i nie pamiętam, kiedy ostatni raz wpinałem się do wifi innego niż swoje. I to w cenie małego kebsa.


Internet w starej nokii mi tyle pieniędzy wpierdolił, żeby nie załadować strony, co ja miesięcznie płacę za 180 giga XD

Po⁎⁎⁎⁎ne to XD

#technologia #przemyslenia #przemysleniazdupy #perypetiemanata

Rozpierpapierduchacz userbar
NiebieskiSzpadelNihilizmu

"Internet" WAP 🙃 I operatorskie usługi premium 😆 Chociaż dla mnie największym samemu był SE Satio gdzie niby już był internet i WiFi... które nigdy nie działały 😆

FriendGatherArena

@Rozpierpapierduchacz ja pamietam rozmowy z kumplami pod klatką, jak jeden wizjoner powiedział "zobaczycie, ze jeszcze kiedyś smsy będą po 1gr" i chyba parsknęliśmy śmiechem jak dobrze pamiętam, że gdzie rachunek ekonomiczny itd.. ech ŻODYN nie przewidział tego co jest

WilczyApetyt

@Rozpierpapierduchacz wszystkie Sony Ericssony serii K jakie miałem, przerabiałem (zmieniałem soft po prostu) na modele W, po tym jak mi przycisk od neta wjebal w szkole całe doładowanie za 30zł, a była to dla mnie duża suma wtedy.


No i plus dodatkowy, to dostawałem odtwarzacz Walkman zamiast standardowego, także to bym zawsze double win

Zaloguj się aby komentować

Z racji tego, że dzisiaj jest Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, chciałbym przypomnieć swój dość leciwy już, ale zadowalający mnie (chociaż mam w planach odrestaurowanie go) tekst o tym, czy e-booki to czytelnicza przyszłość.


Można go przeczytać także na blogasku:


https://cyberpunkowyneuromantyk.blogspot.com/2021/01/cyberpunkowe-przemyslenia-czy-e-booki.html


Chciałem raz pożyczyć „kilka” książek od mojej znajomej. Skończyło się na tym, że w torbie podróżnej znalazło się ponad trzydzieści różnych pozycji (niech żyje brak zdecydowania!). Dodajcie do tego ciuchy na cały tydzień i wyjdzie Wam całkiem niezły ciężar do dźwigania. Sam chciałem. Tamta sytuacja dała mi dużo do myślenia. Zainteresowałem się czytnikami e-booków. Wizja posiadania wszystkich książek w jednym małym urządzeniu była bardzo kusząca. Tak bardzo, że w końcu kupiłem mój pierwszy czytnik. Służył mi dzielnie przez kilka lat, a gdy sprawiłem sobie nowy, równie dzielnie służył mojej cioci.

Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było przy pomocy optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu. Ale optonów mało używano, jak mi powiedział robot-sprzedawca. Publiczność wolała lektany – czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i modulację.


Tak pan Stanisław Lem, w swoim „Powrocie z gwiazd” z 1961 roku, pisał o e-bookach (i audiobookach), chociaż nazwał je inaczej. Na swój sposób przewidział przyszłość.


Ale czy e-booki rzeczywiście zastąpią papierowe książki?


Przed wynalezieniem druku przez Gutenberga, książki były przepisywane ręcznie. Cały proces był czasochłonny i trudny; spróbujcie przepisać całą powieść bez ani jednej pomyłki. Czasem też kopiści zmieniali treść, bo wydawała im się nieodpowiednia. Trudno się dziwić, że tak wiele osób nie potrafiło wtedy czytać oraz że książki były drogie.


Wszystko zmieniło się w roku 1450. Nareszcie można było w łatwy i szybki sposób zrobić nie jedną, ale wiele kopii. Miało to ogromny wpływ chociażby na edukację, ale nie o skutkach wynalezienia druku chcę pisać. No, nie do końca. Mnisi stracili pracę, ponieważ coraz mniej osób zlecało im przepisanie książki. Czy to dobrze, czy nie, nie mnie oceniać.


Do czego jednak zmierzam?


Skoro wynalezienie druku sprawiło, że ręczne, mozolne i arcytrudne przepisywanie książek przeszło do historii, to dlaczego e-booki nie zrobiły tego samego? Z technicznego punktu widzenia powinny mieć tak wielki wpływ, jak druk - przecież przez brak fizycznej kopii zdecydowanie ułatwiają ich kopiowanie. Wystarczy na komputerze użyć odpowiedniego skrótu, by mieć drugiego e-booka. Dlaczego ludzie wciąż wolą czytać wydania papierowe? Wydaje mi się, że znam odpowiedź. Albo nawet kilka. Oczywiście wszystkie dotyczą sytuacji w Polsce.


1. Ludzie to tradycjonaliści, którzy nie lubią korzystać z nowych technologii. Oczywiście nie mam zamiaru uogólniać, ale tak szczerze, to ile starszych osób korzysta chociażby ze smartfonów czy komputerów? Wiem, że pod tym względem jest coraz lepiej, coraz więcej ludzi się do tego przekonuje, ale myślę, że jednak więcej osób jest na „nie”. Bo nowe, bo „komputer”, bo coś tam.


2. Aspekt technologiczny. Gdy zdecydowałem się na kupno czytnika, szukałem w Internecie informacji o różnych modelach. I tu pojawia się problem: który wybrać. Czy postawić na dość znany Kindle od Amazona, polski inkBook czy może mało znany francuski Cybook od firmy Booken? Czy wziąć z systemem pracującym na Androidzie, czy na jakimś innym? Duży czy mały? Jak długo wytrzymuje bateria? Czym się różnią formaty epub, mobi oraz PDF? Jest wiele rzeczy, które początkujący musi sprawdzić, żeby potem nie żałować swojej decyzji. A co z papierową książką? Wystarczy wejść do biblioteki/księgarni i wypożyczyć/kupić. W innych sklepach będzie się najwyżej różnić ceną (pomijam kwestię różnych wydań i twardej/miękkiej oprawy).


3. Następny aspekt technologiczny. Kiedyś czytałem, że raptem jedna trzecia osób czytających e-booki korzysta z czytników. Reszta używa tabletów, smartfonów i komputerów. Skoro się da, to dlaczego inwestować w dodatkowe urządzenie? Chociażby dlatego, że od czytania na ekranie tabletu bolą oczy, podobnie jest z monitorem komputera czy smartfona. Ludzie myślą też tak o czytnikach, co akurat jest błędne, zważywszy na technologię w nich wykorzystywaną. Ale nie da się tego wytłumaczyć każdemu.


4. Aspekt kolekcjonerski. Kiedy wchodzę do czyjegoś mieszkania, od razu widzę, czy właściciele czytają książki. Wystarczy poszukać jakichś regałów czy półek. Przy okazji równie łatwo określić wielkość zbioru. Krótko mówiąc, można się chwalić. W przypadku e-booków, no cóż, nie da się ich postawić na półkach, chyba że na tych wirtualnych. Odpowiednikiem pokoju przerobionego na dobrze zaopatrzoną, domową biblioteczkę, jest jedno urządzenie, często mieszczące się w kieszeni spodni. Czymś takim ciężko się pochwalić.


5. Opinia przeczytana w Internecie. E-book to nie prawdziwa książka. Jeśli komuś jest lepiej z taką myślą, to jego wola, nie ma co na siłę nikogo przekonywać. Po prostu zauważyłem tendencję do częstych kłótni na linii: zwolennicy książek elektronicznych i tych papierowych. Najczęściej, co mnie dziwi,j wywołują je ci drudzy, jakby przeszkadzało im, że ktoś woli korzystać z czytników.


Ogółem odnoszę wrażenie, jakoby ludzie czytający książki czuli się lepsi od innych, bardziej inteligentni et cetera, o czym można przekonać się na dowolnej facebookowej grupie skupiającej zwolenników czytania.


6. Aspekt dostępności. Papierową książkę teoretycznie łatwiej pożyczyć. Po prostu idziemy, bierzemy z półki i tyle, bez kombinowania z włączaniem komputera, noszenia kabla czy włączania Internetu. Papierową książkę teoretycznie łatwiej też przeczytać. Bierzemy i czytamy, nie martwiąc się, czy wystarczy nam baterii, czy będzie działać na naszym urządzeniu. Jedynie światło, a raczej jego brak, może być problemem. Piszę „teoretycznie”, bo wszystko zależy od osobistych preferencji.


7. Aspekt cenowy. Teoretycznie e-booki powinny być dużo tańsze od papierowych wersji. W końcu odpadają koszty druku, magazynowania et cetera. Często zdarza się jednak tak, że ceny utrzymują się na tym samym poziomie albo na korzyść papieru. Dlaczego tak jest? Oczywiście żeby zachęcić do kupowania tradycyjnych książek. Jedna osoba, która wydała własną powieść powiedziała, że w momencie pojawienia się e-booka straciła dochody z papieru. Elektroniczną książkę można w bardzo łatwy sposób „spiracić” i upowszechnić całkowicie za darmo, a jestem pewien, że wydawnictwa zdają sobie sprawę z tego ryzyka.


Nawet niedawna obniżka podatku VAT na e-booki nie sprawiła, że ceny drastycznie spadły. Wydawnictwa, księgarnie i pośrednicy mają po prostu więcej do podziału.


Myślę, że wymieniłem wszystkie najważniejsze powody, dla których na razie wygrywają tradycyjne papierowe książki. Uważam, że w najbliższych kilkunastu latach sytuacja się nie zmieni, ale jestem przekonany, że e-booki stanowią czytelniczą przyszłość, o ile następne pokolenia w ogóle będą chciały czytać. ; )


Argumenty?

Proszę bardzo.


Po pierwsze: czytniki naprawdę potrafią ułatwić czytanie. Między innymi oferują możliwość zmiany czcionki na bardziej czytelną i przede wszystkim większą, czego nie spotkamy w przypadku papierowych wersji. Macie problemy z czytaniem drobnych literek albo męczy się Wam wzrok? Czytnik jest dla Was.


Czcionka to jedno, rozmiar książki — drugie. Czekacie w kolejce w sklepie? Stoicie w ścisku w tramwaju czy autobusie i chcielibyście poczytać? Żaden problem. Czytnik można śmiało trzymać w jednej ręce, by w razie potrzeby bez problemu schować do kieszeni lub go z niej wyciągnąć. W przypadku papierowych wydań nie zawsze jest to takie łatwe. Niektóre, jak „To” Kinga czy „Księga wszystkich dokonań Sherlocka Holmesa” to ciężkie i obszerne knigi. Owszem, istnieją wydania kieszonkowe, ale wtedy w parze z małym rozmiarem idzie mała czcionka.


Jedziecie pociągiem, jest noc, chcielibyście poczytać, ale nie chcecie włączać światła, by nie obudzić pozostałych pasażerów w przedziale? Sporo czytników oferuje opcję podświetlania ekranu, co rozwiąże Wasz problem.


Po drugie: wspomniana przeze mnie możliwość trzymania całej biblioteki w jednym małym urządzeniu, co idealnie sprawdza się podczas częstych podróży lub dłuższego urlopu, na który chcielibyście zabrać kilka bądź kilkanaście pozycji. Nie dość, że nie zabiera dużo miejsca (wspomniana kieszeń spodni), to jeszcze macie dostęp do ilu tylko chcecie książek. Skończy się zapas? Wystarczy dostęp do Internetu i można zakupić kolejne powieści, które dostaniecie praktycznie od razu.


Przydatne też dla osób, które cenią sobie minimalizm lub nie chcą marnować miejsca na regały czy półki. Gdzieś te wszystkie książki trzeba przecież trzymać, a jeśli nie na półkach, tylko w kartonach, to po co w ogóle je mieć?


Po trzecie: dostępność. Obędzie się bez sytuacji*, w których wydawnictwo stwierdza, że nie zrobi dodruku. Tu mogę przytoczyć własną: brakowało mi dwóch ostatnich części wiedźmińskiej sagi w białym wydaniu, których nie można było już zdobyć w sklepach (przyznaję, że popisałem się głupotą, odwlekając zakup, gdy było to jeszcze możliwe, ale kto by się spodziewał?), więc pozostało mi jedynie odkupić używane tomy od osoby prywatnej.


Można tutaj dodać też możliwość zabezpieczenia swoich plików poprzez wrzucenie ich na wirtualny dysk.


Po czwarte: wyszukiwanie informacji jest o wiele łatwiejsze. Chcecie przypomnieć sobie jakiś ważny dla Was fragment? Musicie wertować strony książki… albo po prostu wpisać zdanie w ramach wskazówki. Podobnie z robieniem notatek, zaznaczaniem fragmentów et cetera. To wszystko można z powodzeniem zrobić również w przypadku papieru, ale elektronika zdecydowanie to ułatwia. Może się to przydać podczas pisania różnego rodzaju prac, chociażby na studiach.


Po piąte: napisałem, że do e-booków może zniechęcać ich cena, zazwyczaj niewiele niższa od cen papierowych wersji. Jednak często pojawiają się promocje: swego czasu otrzymałem kod na pięćdziesięcioprocentową obniżkę na książki, wliczając w to też obniżone już e-booki. Piętnaście złotych za jedną powieść to niezbyt wygórowana cena.


Podobnie jest z pakietami e-booków, wśród których królowały, przynajmniej moim zdaniem, te od artrage.pl. Trzydzieści parę złotych za sześć książek? Proszę bardzo.


Nie można też zapominać o Legimi, czyli serwisie oferującym prawie nieograniczony dostęp do ogromnej bazy e-booków i audiobooków. Bardzo fajna inicjatywa, szczególnie dla osób, które czytają naprawdę dużo w ciągu miesiąca. Wtedy czterdzieści złotych za abonament, z którego możemy zrezygnować w dowolnym momencie, nie wydaje się wielkim wydatkiem, kiedy podzielimy go przez liczbę przeczytanych książek. Cztery złote za sztukę? Śmiech na sali.


Dodatkowo coraz więcej bibliotek oferuje dostęp do nieco okrojonej, ale darmowej, bibliotecznej wersji Legimi.


Oczywiście nie mam zamiaru przekonywać nikogo do kupna czytnika. Technologia lubi się psuć (chociaż Cybook, czyli ten „mój pierwszy”, nadal świetnie działa pomimo upływu lat), a sam czytnik to wydatek często kilkuset złotych już na starcie, do tego trzeba doliczyć oczywiście cenę poszczególnych powieści, które chcielibyście przeczytać. Mnie samemu zdarza się kupować papierowe wersje, ze względu na estetykę (antologię „Inne światy” kupiłem w papierze dla obrazów, a „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach” ze względu na prześliczne wydanie). Czasopisma, komiksy czy mangi też wolę w tradycyjnej formie, ale powieści i opowiadania czytam głównie na czytniku. Wygoda, łatwy dostęp i możliwość czytania w praktycznie każdych warunkach, to ważne dla mnie rzeczy, ale każdy ma swój gust.


Pewnie mogę się mylić, że e-booki to czytelnicza przyszłość, ale wystarczy spojrzeć chociażby na gry komputerowe, gdzie cyfrowa dystrybucja pokonuje tradycyjne pudełka. Jestem przekonany, że to samo kiedyś stanie się z papierowymi książkami i każdy będzie miał przy sobie swój własny czytnik (albo wszczepiony – vide cyberpunkowe ulepszenia).


Do następnego!


* Głównym niebezpieczeństwem jest wygaśnięcie licencji na sprzedaż e-booków, co na przykład spotkało niektóre z powieści wchodzących w cykl „Świat Dysku” Pratchetta.


#ksiazki #czytajzhejto #przemyslenia #tworczoscwlasna #ebook

7fab77e9-5d69-4e08-876d-9a596047ec8c
ColonelWalterKurtz

I jedno i drugie - mam bibliotekę na dysku sieciowym i na czytniku i mam bibliotekę w domu. Niektórych książek nie widzę potrzeby trzymania długimi latami w domu, niektóre warto mieć w papierze. Zdarza się, że przeczytam książkę na kindlu a i tak sobie kupię papier bo tak mnie zainspiruje.

Cori01

Bardzo dobry tekst, sama się wpisuje w aspekty o których mówisz i w zasadzie nigdy jakąś mocniej się nad tym nie zastanawiałam, mocno się utrzymuje przy myśli że wolę przerzucać kartki ręcznie, czuć ich zapach i móc postawić je na półce. A przede wszystkim ciężko mi uciec od przekonania, że czytelnik męczy oczy, ale może rzeczywiście powinnam się przekonać, zwłaszcza że czasem zdarza mi się kupić książkę która jest nieudanym zakupem i potem tak zalega na półce bo nie mam co z nią zrobić, a jedyne książki które udało mi się odsprzedać to te po angielsku 😅

3cik

Jestem wyznawcą Kindla.

Czytam mnóstwo, w papierze kupuję mało - w zasadzie tylko książki, których nie ma w formie cyfrowej.

Wygoda używania jest nie do przecenienia!

Zaloguj się aby komentować

Problem humanocentryzmu w fikcji


Jestem ogólnie wielkim fanem opowiadania "Nie mam ust, a muszę krzyczeć". Znam je zanim zdobyło jakąkolwiek popularność. Chciałbym więc wiedzieć o co chodzi z tym ptasio-humanoidalnym wyglądem AM co ostatnio często widzę w formie jakiś fanartów czy animacji. Słyszałem, że ta historia zdobyła popularność na Tumblrze co samo w sobie wydaje mi się obrzydliwe. Cała idea polegała na tym, że AM nie ma ciała i na tym polegała tragedia tej postaci.


Mam wrażenie, że ludzie mają dziwną obsesje na punkcie konieczności humanizowania wszystkiego. Nawet w przypadku najbardziej antyhumanistycznej maszyny z fikcji nie mogli się od tego powstrzymać i dlatego nadali jej ciało które choć trochę przypominałoby ludzkie. Kosmici spotykają się z tym samym problemem. Wielu naukowców mówi, że prawdziwie obcy gatunek nie będzie w ogóle przypominać kosmitów z filmów.


Nawet anioły ukazane w obrazach mało przypominają faktyczne opisy aniołów z Biblii. Nie chodzi zresztą tylko o wygląd, ale i kwestie charakteru. Widać to w przypadku innych historii o robotach. Choć przedstawia się je często jako pozbawione uczuć to zwykle jest to traktowane jako ich wada. Wtedy maszyny albo uczą się czym są emocje i stają się bardziej ludzkie, albo robią za antagonistów.


Z jakieś powodu jest to strasznie powszechny banał. To co lubię w powieściach Lovecrafta to właśnie jak bardzo nieludzka była charakterystyka wielkich przedwiecznych. Twórcy sztuki powinni w końcu odejść od ciągłego ukazywania ludzkiej perspektywy jako tej domyślnej czy słusznej. Chciałbym zobaczyć więcej historii gdzie maszyny, kosmici, mutanci, potwory czy istoty nadprzyrodzone choć świadome to ich sposób egzystencji miałby własną specyfikę i nie byłoby to ukazane jako jakaś wada czy wybrakowanie.


#ksiazki #film #seriale #fantastyka #sciencefiction #przemyslenia

1eb03a9d-7152-427d-b0d7-65451a323a51
NatenczasWojski

Nie mam ryjka a muszę kwiczeć

Nergui-Nemo

Nigdy nie przypuszczałem że dowiem się o istnieniu anime dziewczynki będącej dosłownym kręgosłupem jednej z postaci.

Mikel

@Al-3_x Moim zdaniem to pokłosie powszechnego braku wyobraźni. Utarte schematy spowodowały że możemy wyobrazić sobie tylko drobne odstępstwo od normy.


Antropomorfizm oswaja odbiorce z rzeczami dziwnymi. Jeżeli kwiatki w bajce dla dzieci zaczynają śpiewać - to muszą robić ruszając ustami, bo to jest dla nas naturalny aparat mowy. Skoro jest to naturalne, to nie drażni tak odbiorcy swoim widokiem i może on się skupić na treści śpiewanej piosenki, nie wywołując mieszanych uczuć. Jeżeli taki kwiatek, śpiewałby na przykład rezonując i drgając całym swoim ciałem, co jest bliższe fizyce - wtedy wydawałoby się to dla nas nienaturalne. Nawet jeżeli zrozumielibyśmy istotę jego porozumiewania, dalej byłoby to dla nas obce i wywoływało mieszane uczucia - a nie o to chodzi, pokazując przyjaznego kwiatka w bajce dla dzieci


Żyjąc ciągle w utartych schematach nie czelendżujemy (wybaczcie za neologizm) swojego umysłu i nie próbujemy przestawiać swoich granic percepcji. Dobrze czujemy się kiedy obcy mają ręce, może być nawet kilka ale nie będziemy traktowali obcego na równego albo przewyższającego ludzkiej rasie, jeżeli będzie przypominał żuka gnojarza. Do tego trzeba mieć otwartą głowę, czyli wyobraźnie. To wyobraźnia sprawia że potrafimy spojrzeć na rzeczy inaczej, niż nam to zawsze się przedstawia. Żyjemy w coraz bardziej utartych schematach, bo tak wygodniej. Równając do najgorszego, nie miej żalu do pop-kultury że ciągle stawia na te schematy. Jest pewna granica percepcji, w której czujemy się dobrze i od dłuższego czasu nikt nie chce jej przestawiać. Z tego samego powodu ambitne kino jest tylko dla koneserów - bo zwykły odbiorca nie lubi być czelendżowany (jeszcze raz sorry) i wyprowadzany ze swojej strefy komfortu. On włączył film, grę, czy sięgnął po książkę żeby się odprężyć a nie poszerzać horyzonty. Kultura przestała dostarczać refleksji, tylko rozrywki.

Zaloguj się aby komentować

Mieszkam na wsi, i zauważam rosnący trend na pierdzące auta. Choćby to miał być jakiś stary, niepozorny wóz dla biedoty. Nawet w to jakieś mentalne Sebixy pakują kasę, żeby tylko było głośne i strzelało. Choć niektórzy mają też szybkie auta i znowu zapierdalają ponad setką, wyprzedzając przez przez przejście dla pieszych itd.


I zastanawia mnie przyszłość. W końcu elektryki zaczną zastępować spalinówki.


W teorii będzie cisza, ale znowu można dać jakieś głośniki (Tesla chyba nawet ma opcję fejkowych silników spalinowych wbudowaną), a inna sprawa jest taka, że elektryki to chyba zazwyczaj dużo większa moc niż typowe spalinowe. Więc będą zapierdalać jeszcze bardziej.


Szkoda, że u nas drogówka głównie daje mandaty losowym kierowcom za gówno przewinienia, a nie łapie piratów drogowych.


#policja #przemyslenia #samochody

30ohm

Podludzie bez podstawowych umiejętności i kultury społecznej dorobiły się pieniędzy a samochody stały się tanie to teraz próbują udowodnić że są kimś. Pewnie russcy ich najwięksi wrogowie a zachowują się w identyczny jak tamte zwierzęta z gubinki. Srają za stodołą ale kaldi czy inny bolid młodego wieśniaka na podwórku musi być

Odczuwam_Dysonans

@otoczenie_sieciowe najgorsza motoryzacyjna moda od czasów spinnerów.

rm-rf

@otoczenie_sieciowe kurde ale mi się przykro zrobiło, właśnie planuję elektryka kupić...

Zaloguj się aby komentować

Ten uczuć kiedy jesteś ateistą a śmierć przywódcy katolików pozwala ci odcedzić normalnych użytkowników forum od bezwartościowych sku*wysynów mieniących się katolami a cieszących się że śmierci drugiego człowieka a w dodatku przywódcy ich kościoła jakby był najgorszym zbrodniarzem.


Jesteście po prostu złymi ludźmi.


#gownowpis #przemyslenia

a427bf20-0a5a-4971-9241-6cf57a1c64cf
konto_na_wykop_pl

Jestem kiepskim katolikiem i jest kilka osób, którym życzę bolesnej śmierci, ale żaden CEO KK nie był na tej liście. Większość to kacapskie szmaty i ludzie o których czytamy z obrzydzeniem w mediach: mordercy i znęcający się nad dziećmi, zwierzętami czy inni mordercy-rajdowcy.

DerMirker

Freethinker, intellectually superior

Zaloguj się aby komentować

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@bori to trochę jak z tymi przeżytymi końcami świata, ja już mam chyba z 7 na koncie... Ale fakt faktem, że widać święta były zbyt spokojne, teraz za karę będziemy mieć tydzień jednego wałkowanego newsa

Precell

Liczysz jakby to były jakieś pokemony

t0mek

@bori ciekawe, jakie imię przyjmie

Zaloguj się aby komentować

Fly_agaric

O karwa. Tego się nie spodziewałem...

Zaloguj się aby komentować

Ostatnio coraz częściej łapię się na tym, że uważam że życie, szczególnie w kapitalizmie XXI wieku to taka strasznie nieuczciwa gierka komputerowa I do tego mega skręcona.


No bo tak:

Ktoś tu ostatnio wrzucał faceta z wielkim bebzonem i pomyślałem, jak łatwo przeciętnej osobie doprowadzić sie do stanu co najmniej nadwagi. Wystarczy kilka piw, kilka tygodni i kilka posiedzeń ze szwagrem albo częste odwiedzanie kebabowni. Hormony rozwalone, bebzol jest i odkręcanie tego zajmie miesiące, jak nie lata przeciętnemu uzytkownikowi.

Zarabianie kasy. Zarobienie dajmy na to 50 koła to dla przeciętnego Polaka długie miesiące harowki I wyrzeczeń. Tymczasem wystarczy jedna pijana noc z kumplami, żeby to wszystko przewalić.

Związek buduje się latami, a czasem jedna porządna kłótnia wystarczy, zeby wszystko zrujnować.

Alkoholizm. Niektórym, predysponowanym genetycznie ludziom wystarczy pare posiedzeń z kumplami na studiach, żeby zrujnować sobie całe życie.

Budowa domu. Lata wyrzeczeń i planowania, tymczasem wystarczy glupi pożar albo wichura, zeby w 5 minut stracić to wszystko. A i tak większości nawet i to się to nie uda w obecnych warunkach i nie dojdzie do tego levelu.

Do tego coraz częściej, coraz więcej miejsc do testowania naszych słabości. Automaty z przekąskami, striptiz bary, kebaby na każdym rogu, imprezy firmowe, reklamy chwilówek w telewizji, tiktoki i aplikacje hazardowe w telefonie, które ultraszybko uzależniają - it's over.

Ktokolwiek ustalał zasady tej gierki, jest ultra ch*jkiem.


#zycie #przemyslenia #gownowpis

a5c57e53-ac86-4dae-8a24-024be5282437
FriendGatherArena

@maly_ludek_lego słowo klucz: umiar. We wszystkim k⁎⁎wa. Trzeba się cały czas kontrolować i trzymać dyscyplinę. I wtedy żyje się dobrze.

InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz

@maly_ludek_lego chyba chciałeś rozpisać życie w krótkim poście.

ZohanTSW

To nie jest kwestia kapitalizmu XXI wieku, tak działa życie - łatwo i szybko jest rujnować, a buduje się bardzo długo. Życie wymaga cierpliwości i świadomych decyzji, bo brak wysiłku przynosi tylko straty

Zaloguj się aby komentować

Taka sytuacja. Oczywiście nie mogę się tym z nikim podzielić tak "oficjalnie", bo nie byłoby to "towarzysko" dobrze widziane i w ogóle co się czepiam? Magistrant, którego magisterkę recenzowałam w zeszłym roku teraz dostał nagrodę w jakimś lokalnym konkursie na najlepszą pracę na lokalne tematy (szczegółów rzecz jasna nie mogę podać). Zakładam, że żaden naukowiec nie uczestniczył w jury tego konkursu (pewnie zresztą dlaczego by miał, praca nie dotyczyła np. nowych metod budowy elektrowni jądrowych), bo od razu zauważyłby, że przypisów było w niej mniej niż w przeciętnym artykule na Pudelku. Chłopak brał sobie info z nie wiadomo jakich źródeł i sobie je pisał. Nie znał też dość podstawowych prac obracających się wokół jego tematu. Ani też części podstawowych faktów. Oczywiście o wszystkim tym pisząc recenzję tej pracy wspomniałam. A wcześniej - pisałam o tych problemach jego promotorce. Na obronie tej pracy nawet nie raczył odpowiedzieć na moje pytanie (a wiedział jakie będzie tak mniej więcej na tydzień przed). No ale się po prostu czepiam, prawda? Prawda?

#nauka (LOL) #edukacja #przemyslenia

TRPEnjoyer

Pisałem kiedyś na ten temat, że nie kojarzę w Polsce instytucji z długimi tradycjami (tj min. od środka PRL), która nie byłaby siedliskiem patologii, leśnych dziadków, korupcji, nepotyzmu, kolesiostwa. Szkolnictwo wyższe nie jest wyjątkiem.


W wielkim świecie nie jest dużo lepiej, moja ulubiona autystka Sabine Hossenfelder (i nie tylko ona) często o tym opowiada.

heb300

Znam magistra inżyniera, który nie potrafi policzyć pola trójkąta

DexterFromLab

@rain mi tam szkoda było czasu na magisterkę. A mi konkurs... No odbył się i trzeba było komuś dać nagrodę nie ważne komu.

Zaloguj się aby komentować

Zastanawiam się jak ci ludzie żyją w dużych miastach xD W tej chwili koszt mieszkania ok 55m2 to jakieś 600k. Do tego dochodzi dobre 100k na remont, co daje nam 700k.


Przy wkładzie własnym na poziomie 21 %, rata kredytu to ok 3700 zł. Przy czym, para musi zaoszczędzić aż 145k mieszkając do tej pory na wynajmie, więc bez pomocy rodziców wydaje się to fikcją, no ale dobra.


3700 zł + ok 900 zł czynsz z rachunkami to 4600 zł. Tyle trzeba płacić co miesiąc za mieszkanie przez X-lat, które jest rzekomo twoje.


Mówimy tu o pakiecie "minimum" dla pary 2+1, a więc dwójki ludzi, którzy chcą mieć dziecko. Najpierw muszą uzbierać po +70k na łebka, a potem płacić 4600 zł miesięcznie, żeby mieć gdzie spać XD Oczywiście cena nieruchomości nie jest brana ze ścisłego centrum, a raczej obrzeżnych dzielnic.


W sytuacji, gdy ktoś ma dwójkę dzieci, ma przesrane, bo musi być chyba dyrektorem w firmie lub handlowcem w bardzo dochodowej branży, opcjonalnie lekarzem lub dobrym adwokatem (to jest bardzo konkurencyjna branża).


Weźmy sobie taki związek: Strażak i nauczycielka. Nie sa to złe zawody. Taki strażak zarabia z 6k. Ale 2300 zł musi oddać na mieszkanie. Zostaje mu 3700 zł. Minus koszty wyżywienia, paliwo, wydatki na dziecko (same 800+ nie pokryje wszystkiego) i chłop się musi martwić, czy naprawi auto, lub ma dylemat czy iść do dentysty w tym miesiącu czy kupić sobie buty XDDDDDDDD


Wegetacja. Branie kredytu na mieszkanie powyżej 40m2 we dwójkę, to trzeba zarabiać we dwójkę jakieś 18k, żeby wyżyć. Ile osób tyle zarabia, rynek pracy weryfikuje. Zwykłych ludzi jest jednak więcej niż zamożnych. Nie tylko programistów czy inżynierów, ale też: specjalistek ds kadr i płac, pielęgniarek, nauczycielek czy strażaków, policjantów, urzędników czy elektryków. Ich zawody są też potrzebne.


W obecnej chwili zarabiam niewiele mniej niż ten strażak, a jeszcze mogę podnieść sobie w robocie progi premiowe. I powiem tak - mam własne mieszkanie w części domu (do remontu co prawda), ale przy moich obecnych zarobkach na poziomie 5300 zł nie ruszam nawet tego i siedzę u starych i oszczędzam, bo za rok-półtora jak zmienię pracę na lepiej płatną, to wtedy dopiero się wyniosę (w mojej branży doświadczenie jest jak złoto, a ja mam 28 lat i obecnie fajną pracę pod kątem zdobywania go). Nie wyobrażam sobie, żebym musiał sobie liczyć grosz do grosza każdego miesiąca i żreć żarcie z promocji z Biedronki albo tankować do połowy auto lub nie wyjść na piwo z kumplami w sobotę. A ja żyję w mieście 100k ludzi, a nie Gdańsku czy Krakowie.


Pytanie brzmi - jak ci ludzie żyją?


#nieruchomosci #pieniadze #zycie #takaprawda #gownowpis #przemyslenia

Spider

Całe życie na kredycie. Pół życia nie brałem ani jednego kredytu i tak zamierzam przeżyc kolejną połowe :).

ZohanTSW

Też się zastanawiam jak ci ludzie żyją, mam kredyt 2% (rata zaledwie 2500), pensję programisty + żona coś dorzuci, a i tak do niedawna udawało nam się przepieprzyć cały hajs na same ważne rzeczy. Na wakacjach nie byliśmy.

Opłaty mamy znacznie wyższe, bo mamy dom, ale kurde faja, dopiero po moim przejściu na jdg stać nas na jakieś remonty

ColonelWalterKurtz

Pytanie brzmi - jak ci ludzie żyją?


normalnie tylko dużo zarabiają i zapierdalają

Zaloguj się aby komentować

Debata wyuczonych formułek przez kandydatów. Mentzen zastosował taktykę startej płyty, żeby się wbić do łba starych dziadów, Nawrocki znał pytanie przed debatą, Jakubiak jak co wybory pisowski szpicel, Braun wyjątkowo stonowany jak na siebie, Hołownia tradycyjnie lanie wody i brak konkretów.


Jak mam być szczery, to tę debatę wygrał Jakubiak. Dlaczego? Bo najbardziej przypodobał się dziadom z chłopskim rozumem, co już widać zasadniczo w mediach.


Merytorycznie i REALNIE, dla kogoś z IQ większym niż małpy, wygrał ją Zandberg. Nie popieram go, ale najlepiej odpowiadał na pytania. Była problematyka, ale było i rozwiązanie, jakiś konkret, czego nigdy nie ma u Hołowni. Nieważne czy się z tym zgadzam. Bo cała reszta lała wodę i pieprzyła bzdury xD


Największym przegranym jest znowu Trzaskowski, który stchórzył. Trochę śmieszne, że gość chodzi tylko tam, gdzie jest wszystko pod niego. Mam wątpliwości, czy poszedłby na debatę, gdyby nawet zorganizował ją Polsat. Jestem ciekaw jak facet ma siedzieć przy stole z Trumpem czy Xi Jinpingiem, skoro się boi TV Republika i obronić przed atakiem kontrkandydatów, gdzie żaden nie jest mocny xD


#polityka #debata #takaprawda #przemyslenia

WysokiTrzmiel

Widzę, że dalej cię męczy ta nieszczęsna polityka XD

Zaloguj się aby komentować

W przyszłym roku będę ogarniać mieszkanie na 1 piętrze w rodzinnej kamieniczce. 90m2. Będzie to trzeba wcześniej ogrzać (dom), kupić piec i tak dalej, bo na gaz to się chyba nie opłaca grzać, tata ma bardzo wysokie rachunki za ogrzewanie zimą.


Powiedzmy, że przy rachunkach (ogrzewanie+rachunki) zimą 1500 zł i latem z 400 zł, będąc na moim miejscu, ile powinna zarabiać taka osoba, żeby sobie samemu na czilu żyć? To znaczy, ile w tym przypadku by wam starczyło minimum, a ile optymalnie? Pytam z ciekawości. Jestem singlem.


#pytanie #zycie #mieszkanie #gownowpis #przemyslenia

#pracbaza

Fen

@Lopez_ Ogólnie to sam musisz sobie to policzyć. Zobacz jakie masz teraz wydatki na żarełko, bo niektórzy kupują produkty mięsopodobne w biedronce, a inny nie zjedzą nic gorszego niż wołowina wagyu jak @FriendGatherArena . Głównymi wydatkami są rachunki (które jak widać już znasz) i jedzenie. Reszta to "niepotrzebne" dodatki.

Dla przykładu, moja babcia jest już singlem od dawna i daje radę za ~ 1500 zł miesięcznie z jakimiś dodatkami socjalnymi na rachunki... Pieniędzy od nikogo przyjąć nie chce, a sama potrafi odłożyć na nowy TV. Jak ona to robi? C⁎⁎j wie...

Zaloguj się aby komentować

28 lat i jakiś boomer ze mnie wychodzi, bo nie rozumiem jak można oglądać streamerów xD Jestem w stanie zrozumieć to, kiedy streamer robi coś ciekawego, ale np. siedzieć kilka godzin i oglądać jak ktoś ogląda youtube to dla mnie są odmęty szaleństwa xD #przemyslenia

hellgihad

@KarlLagerfeld Też tego nigdy nie rozumiałem a od niedawna się nawet całkiem wkręciłem Znaczy, leci mi jakiś stream na boku wieczorami jak sobie w coś tam pykam czy ogarniam na kompie - na zasadzie radia trochę, a jak się coś ciekawego dzieje to czasem sobie popatrzę.

Ogólnie tak jak ktoś tam napisał, to najlepsze w tej fazie jest to że transmisja jest live - możesz na żywo się pośmiać na czacie albo pogadać ze streamerem jak trafisz na jakiegoś mniejszego który Ci siądzie i nie ma 3k widzów. Może i rozrywka średnich lotów ale zawsze coś innego

kamel

@KarlLagerfeld No boomer, boomer. Ludzie różne rzeczy robią dla rozrywki, uprawiają sport, czytają, oglądają różne - mniej lub bardziej angażujące treści w internecie. Czego tu nie rozumieć?

TRPEnjoyer

Dla mnie w 90% na streamie za mało się dzieje. Wolę słuchać treści pseudo-podcastowych jak coś innego robię.

Zaloguj się aby komentować

Tak sobie mysle,ze moze to i lepiej ze DT woli bawic sie w celnika- przynajmniej silowo nie zmusza do zawarcia pokoju na Ukrainie za wszelka cene na korzysc Putina.

#polityka #przemyslenia

Zaloguj się aby komentować

Gorzka pigułka dla bambinistek xD


Pies nie zastąpi ci dziecka. W dzisiejszych czasach problem z macierzyństwem polega na tym, że kobietom wyprano mózgi. Kampania nienawiści skierowana w instytucję rodziny oraz matki, która skutecznie zniechęciła młode, nieodporne na propagandę, dziewczęce głowy.


Hulaj dusza, piekła nie ma. Najlepiej się niczym nie zobowiązywać. Niezobowiązujący seks, konsumpcjonizm, materializm i finalnie bambinizm. To jest wszystko tak nieludzkie i nietożsame z wartościami, które człowiek rozwijał sobie przez tysiące lat, niezależnie od cywilizacji czy religii, że szkoda gadać.


Oczywiście są przypadki, w których zrozumiałbym decyzję o braku potomstwa - traumatyczne dzieciństwo skutkujące problemami psychicznymi, choroby genetyczne, totalny brak perspektyw na życie i finansowa bieda. Zwłaszcza w tym ostatnim winę ponoszą nasze rządy, niezależnie czy prawe, lewe czy centrowe.


I szanuję niektóre kobiety za tak odpowiedzialne podejście. Nie mam dziecka, bo się nie nadaję na matkę lub zrobię mu krzywdę.


Ale psie mamy ze swoimi "psieckami", co jeżdżą z nimi w wózeczku lub upodobniają je na dzieci, jednocześnie hejtując kobiety, które są matkami, to dla mnie po prostu sprane łby xD


Jeszcze mam taką rozkminę. Z jakiej racji mamy dalej traktować kobiety przywilejowo, np zgadzać się na niższy wiek emerytalny (bo rodziły dzieci!!!!11oneone), skoro są bezdzietne i bardzo często nie mają żadnego wkładu w rozwój społeczeństwa? Popracuje krótko, zarabia mało to mało odprowadza, do wojska na ćwiczenia jej nie zmobilizujesz, w razie sytuacji zagrożenia trzeba ją chronić na równi z dziećmi, ale trzeba wokół niej skakać jak małpa, bo ma coś innego niż ty między nogami xD


#psiarze #bekazpodludzi #gownowpis #przemyslenia #heheszki #logikarozowychpaskow

f082ff22-a3af-4784-b2af-eef7b55c4315
Syster

@Lopez_

W szczególności, że według badań zarówno współczesne kobiety jak i mężczyźni CHCĄ mieć dzieci, w większości pytań pada dwójka. Osób których NIE CHCĄ mieć żadnego dziecka jest dosłownie kilka procent:

https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2023/K_087_23.PDF

Z tych kilku procent osób które nie chcą mieć żadnego dziecka, kwestie "hedonistyczne" to jest mniej niż połowa.

Mocno w swojej konserwatywnej głownie hiperbolizujesz czemu kobiety nie chcą mieć dzieci.

DeGeneracja

@Lopez_ Wieje filozofią przegrywu z wykopu. Każdy ma prawo żyć jak chce i nikt skakać nie każe ze względu na to co ma między nogami xD

Zaloguj się aby komentować