Byłem na pierwszym roku studiów w obcym mieście - jeszcze człowiek nie miał ugruntowanego w 100% swojego towarzystwa, więc trzymał się z wieloma ludźmi. W moim szerokim gronie znajomych był też wokalista grupy death/trash/niewiemco metalowej (ogólnie to darł ryja) i tak kiedyś na wykładzie się zgadaliśmy, że jego zespół będzie dawał koncert na jakimś przeglądzie kapel metalowych i padło pytanie czy nie chcę wpaść. Stwierdziłem, że czemu nie, ale w sumie koniec miesiąca jest i nie mam hajsu na bilety. Miałem się tym nie martwić, przyjść w dniu imprezy, powołać się na kolegę i będzie git. I dostałem jedno, proste, zadanie, które było początkiem końca pewnego związku - jak będę w środku to mam znaleźć naszą wspólną znajomą, a ówczesną partnerkę kolegi, i dać jej opaskę, którą dostane na wejściu. Wtedy nie wiedziałem czemu to takie ważne, ale zarówno ta zagadka, jak i związek rozwiązały się w przeciągu tygodnia.
Otóż okazało się, że wszedłem na koncert jako... partner kolegi xD Jak ona się dowiedziała, że musiała zapłacić za wejściówkę (i piwo, bo dostałem kupon) to była śmiertelnie obrażona, kolega za to stwierdził, że nawet nie wiedział, że tak szybko można zweryfikować potencjalną partnerkę i był mi za to wdzięczny xD
A ktoś zapyta - co do tego wszystkiego miała opaska? Otóż opaska pozwalała wejść osobie towarzyszącej za scenę i dlatego się dowiedziała, że musiała zapłacić za swój bilet (to były jakieś śmieszne pieniądze, rzędu 20pln max, ale jak chlejesz dzień w dzień na studiach to dużo) i uruchomiła sekcje nieuchronnych zdarzeń...
#coldplay #kisscam #niewiemjaktootagowac