Zdjęcie w tle
Loginus07

Loginus07

Gruba ryba
  • 270wpisy
  • 1413komentarzy

224 859 + 7 + 1 + 8 + 8 + 8 + 22 + 9 + 8 = 224 930

Wrzucam zbiorczo za cały wrzesień. Kiepski to był miesiąc. Najpierw byłem turbo osłabiony, potem na wyjeździe w górach, z którego wróciłem z 40 stopniową gorączką i kolejny tydzień wyłączony z gry.

Ogólnie to na załączonym obrazku widać 3 razy DPD (raz z wizytą na basenie) oraz rowerową część triathlonu w Malborku. To pewnie tam osłabiłem organizm, bo po co zakładać pianke, skoro można pływać w zimnej rzece bez xD

Prywatny licznik: Q3: 1361/1000 Cały rok: 2110/3000

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu

#rowerowyrownik

5e24218f-0587-477c-9eb5-ce6d2e2a19bc
Furto

Na 100% wyziębiłeś i osłabiłeś organizm, pamiętam jak mnie rozłożyło po 130km na rowerze i morsowaniu godzinę później

Zaloguj się aby komentować

1365 + 1 = 1366


Tytuł: Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4

Autor: Jarosław Grzędowicz

Kategoria: fantasy, science fiction

Wydawnictwo: Fabryka Słów

Format: książka papierowa

ISBN: 9788375747515

Liczba stron: 896

Ocena: 6/10


Udało się! Skończyłem! Zaczynając swoją przygodę z Vuko i Filarem nie wiedziałem, że dojście do jej końca będzie takie trudne. Ostatnia część bardzo mnie przetyrała i z perspektywy czasu rozumiem wszystkie opinie, które w międzyczasie słyszałem od ludzi, że finał jest ciężki i dziwny. Podczas lektury dwa razy się zaciąłem, bo najzwyczajniej w świecie widziałem wokół siebie ciekawsze rzeczy niż lektura i dlatego zeszło mi tyle czasu na tą część.


Ostatni tom jest bardzo nierówny - po clifhangerze zaserwowanym nam na koniec 3 tomu ta część zaczyna się od wartkiej akcji i istotnych wydarzeń, żeby zaraz potem spowolnić narracje, cofnąć się w czasie i odpowiedzieć nam rozwlekle na pytania, których sobie nie zadawaliśmy. Rozumiem już czemu ludzie nie są entuzjastycznie nastawieni do wątku Filara. Od trzeciego tomu jego rozdziały są niepotrzebnie rozwleczona i mozolnie brną do przodu serwując nam przy tym mnóstwo nic nie wnoszących opisów. Moim zdaniem również Vuko już nie działa tak jak w poprzednich tomach. Zdecydowanie lepiej mi się śledziło jego losy jak działał jako jednoosobowa armia, wraz z założeniem Nocnych Wędrowców traci rozmach i brawurę opowieść. Autor przestaje się bawić miksem fantasy i ziemskich technologii, zapominając na długi czas o Cyfral i Jardanie.


No i z rzeczy ważnych to mamy finał. Brnęliśmy do niego tyle czasu przez długie, rozwleczone rozdziały, na tyle powolnie, że sprawdzałem w internecie czy na pewno nie ma tomu V albo czy autor jeszcze żyje i może coś tam ciągle pisze powoli w stylu Martina. Ale nie, to jest zamknięta historia. Finał dzieje się nagle, jest chaotyczny, jest niespójny ze światem, który był kreowany w poprzednich tomach i jest cholernie niesatysfakcjonujący. I jeszcze rozmowa z Kruczym Cieniem i wyjaśnianie zagadek świata... Dajcie spokój, to jest równie potrzebne jak midichloriany w uniwersum Gwiezdnych Wojen. No bo przecież nie może być tak, że coś istnieje i tyle. Lepiej wymyśleć jakieś wytłumaczenie, a czytelnik niech sobie z nim poradzi.


Ogólnie to szkoda mi uniwersum. Świat stworzony był unikatowy i fajny, historia do pewnego momentu wciągająca na tyle, że nie mogłem się oderwać. A później autor stwierdził, że trzeba szybko napisać zakończenie i pora na CSa.


Całe uniwersum oceniam na 7/10, przy czym warto zauważyć, że od trzeciej części to jest to równia pochyła. Szkoda.


#bookmeter

74bf4eb7-1692-4f6d-b8fd-3467e3cebd64
inty

@Loginus07 Czytałem go z 13 lat temu i zgadzam się ze wszystkim co napisałeś. Zakończenie mnie całkowicie rozczarowało jednak uniwersum jest super i zagrałbym w jakąs grę osadzoną w tym świecie.


Podobnie z Piekarą - pierwsze tomy cyklu inkwizytorskiego za⁎⁎⁎⁎ste - reszta już totalna nuda i rozwleczenie wątków.

matips

Uwielbiam ten cykl, a właściwie pierwsze dwa tomy. Dla mnie miały 10/10. Trzeci był słabszy, 7/10, a ostatni to słabizna - 4/10.

Zabieg z odejściem od chronologii i opowiedzeniem pobytu Filara w Lodowym Ogrodzie w tomie 4 jest zupełnie nietrafiony. Można albo było to zostawić nieopowiedziane, albo umieścić w tomie 3 (byłby za długi, wiem), albo wypuścić w formie oddzielnego opowiadania.


ZohanTSW

Kurde a mi się nawet podobało to zakończenie, a raczej ta rozmowa z Kruczym Cieniem która wyjaśniła co jest kurde bele grane. Ja chyba zadawałem sobie te pytania, na które była tam odpowiedź. A do tego odpowiedzi były niebanalne i spinające w całość prawa tego dziwnego świata

Zaloguj się aby komentować

134 + 1 = 135


Clair Obscur: Expedition 33

Developer: Sandfall Interactive

Wydawca: Kepler Interactive

Rok wydania: 2025

Gatunek: jRPG

Użyta platforma: PS 5 Pro

Ocena: 10/10

Czas na ukończenie: ~45h na kampanie, całość 96h


Chyba wszyscy zdążyli się już wypowiedzieć na temat Ekspedycji numer 33, ale mi dane było dopiero wczoraj ją definitywnie zakończyć. I piękna to była przygoda - mroczna, dojrzała, nietypowa, jak na obecne standardy gamingu. Fabularnie mnie przetyrało, audiowizualnie zachwyciło, gameplayowo udowodniło mi, że jestem nikim ^^ chyba dorobiłem się syndromu sztokholmskiego, ale jak widać spędziłem z tą grą "trochę" czasu i prawie nie czuję, że go zmarnowałem, ale o tym na koniec.


Zacznijmy od początku, czyli od zarysu fabularnego - otóż w mieście Lumiere, co roku odbywa się uroczystość Gommage, podczas którego Malarka na swoim monolicie maluje kolejną liczbę, a osoby, które mają więcej lat niż wskazana liczba dosłownie rozpływają się w powietrzu i są wymazane. Co roku na kontynent też udaje się kolejna drużyna ekspedycyjna, której celem jest pozbycie się Malarki i dotychczas żadna nie odniosła sukcesu. W tym roku na czele ekspedycji staję genialny wynalazca Gustave, który wierzy, że dzięki jego konwerterowi luminy tym razem się uda pozbyć Malarki i ocalić mieszkańców Lumiere przed kolejnym wymazaniem. Tyle w ramach strzeszczenia fabuły, nie chciałbym tutaj wchodzić w żadne szczegóły, bo po drodze wydarza się kilka grubych plot twistów.


Jeżeli chodzi o oprawę audiowizualną to jest moim zdaniem obłędną - świat stworzony na potrzebę opowieści jest fantastyczny i pięknie zwizualizowany. Lokacje są różnorodne i "tematyczne", a przy tym pieczołowicie zadbano o różnego rodzaju detale dla nich. Przypomina mi to trochę te staroszkolne RPGi w stylu Baldurs Gate 1 i 2, gdzie każda lokacja była ręcznie malowana, a nie stawiana z klocków. Modele postaci są wysokiej jakości, aczkolwiek należy być uczciwym i wspomnieć, że czasem zdarza im się przenikać przez siebie. No i nie zapominajmy o muzyce, która jest przepiękna i dopasowana do scenerii oraz bossów. Czasami sentymentalna, czasami bojowa, czasami "francuska". Soundtrack będzie często mi towarzyszył w życiu, pewnie głównie przy czytaniu książek i relaksie.


Na koniec zostawiam sobie gameplay, bo tutaj wjedzie troszeczkę dziegciu. Gra jest miksem jRPGa z soulslikemi - z jednej strony mamy grę turową, gdzie wybieramy ataki, nakładamy statusy, stackujemy kombosy, z drugiej kiedy się bronimy mamy system uników i kontr w ramach systemu QTE, tylko, że nie wyskakuje nam tutaj jebitne "X" na ekranie, żebyś wiedział co masz wcisnać - tutaj samemu musisz się nauczyć sekwencji ataków, przy jakim ruchu potwora należy wcisnąć parowanie i ile tych ataków będzie. Gra stopniowo nam wprowadza coraz trudniejszych przeciwników, którzy posiadają coraz dłuższe kombinacje oraz zwodzą nas markowaniem ataków, co sprowadza się do ciągłej nauki na błędach. Dodatkowo też w ramach rozwoju fabuły odkrywamy nie tylko nowe skille z drzewka umiejętności, ale też coraz to nowsze mechaniki, takie jak skoki czy ataki gradientowe. I tutaj jest mój pierwszy mały zgrzyt, być może tylko jak tak miałem, ale zacząłem grę w okresie wakacyjnym, było kilka wyjazdów i za każdym razem jak wracałem, miałem problem z przypomnieniem sobie czy teraz będzie sekwencja 5 czy 6 ataków, czy klawisz kontry wciskam kiedy miecz się unosi czy jak już opada, itp. Chodzi mi o to, że gra wymaga świetnej pamięci i ciężko się do niej wraca po jakimś czasie, także największe postępy robiłem, jak byłem "w ciągu". Ciężko wskoczyć tutaj na godzinkę, by coś porobić, a przynajmniej ja miałem ten problem.


Drugim moim zgrzytem jest end game, który jest mocno nierówny. Dopóki szedłem fabularnie to było super, cały czas coś się działo, poznawaliśmy to coraz więcej nie tylko fabuły, ale też i lore świata. Natomiast jak już dotarliśmy do endgame'u to zaczeły się problemy - takiej konkretnej fabularnej zawartości dostajemy tutaj niewiele (zasadniczo to 2 kompanów dostaje dłuższy side quest, 1 dostaje minimalny, a 1 nic), za to jest mnóstwo grindu. Biorąc pod uwagę, że walka jest wymagająca to i grind dla samego xp'a nie jest satysfakcjonujący tak, jak w Diablo czy PoE. Wbicie 99 levelu kosztowało mnie 3-4h zabijania tej samej grupy potworów, bo mapę miałem już wyczyszczoną z zadań i pobocznych bossów. Także odnoszę wrażenie, że ekipa miała tutaj mnóstwo pomysłów, wszak na mapie jest mnóstwo aren, z których część to niewielka przestrzeń gdzie ukryta jest znajdźka, tylko wydawca ich poganiał. Szkoda.


Ale niech ta łyżka dziegciu was nie zwiedzie - Clair Obscur to jedna z najlepszych gier, w jakie grałem. Bardzo się cieszę, że wyjątkowo łyknąłem ten cały hype w mediach i sam sprawdziłem, co do zaoferowania ma ten świat, bo nie licząc tych ostatnich kilku h grindu to niczego nie żałuje, nawet tego, że kupowałem za pełną cenę


#gamesmeter #clairobscur #gry

78fc6ce9-22d1-47a8-921c-831776318fa5
Brodimir

Też niedawno skończyłem, piękna sprawa, fabuła, grafika i nawet walka do której myślałem że się nie przekonam a tu zaskoczenie

Zaloguj się aby komentować

Powiem wam, ze od soboty jestem na takim rollercoasterze tempersturowym, że uległem i dwa razy na przestrzeni 24h skorzystałem z opieki nfz - najpierw w niedzielę ze świątecznej opieki, a w poniedzialek rano juz z POZ i po latach korzystania z medicover ciężko mi sie odnaleźć.

Nocna to w ogóle była strata czasu i to doslownie, Różową mnie zawiozła jak mialem 39,5°C i dala aspiryna, nim sie po 2h dostałem do gabinetu to mialem juz 37,2°C, pani doktor sprawdziła, ze gardło ok, źrenica sie zmienia, stan podgorączkowy, więc z czego robię halo. Tego, ze szyją nie ruszam ani na boki ani w pionie nie sprawdzała. Dostałem zalecenie by brać aspiryna i jest git.

Po nocy pełnej gorączki zarejestrowałem sie więc na POZ,bo mieli szybciej terminy niz w medicover. Tam również sprawdzone gardło (na które absolutnie nie narzekam), poziom natlenienia i tyle. Szyją dalej nie zbadana, ale juz przynajmniej to zostało wysłuchane i dostałem jakies zalecenia i L4 do końca tygodnia.

Ja mam nadzieję tylko, ze to nic poważnego i po prostu mnie przewialo, tak jak twierdzi lekarka z poz, ale obecnie zeby spojrzeć w bok dalej niz sięga gałka oczna to muszę sie całym ciałem obracać, co jest śmieszne, ale na krótka mete tylko ^^

Grafika z wykresem temperatur z ostatnich 24h dla uwagi

#chorujzhejto #choroba #l4 #wszystkiekarynamnieida #nfz

accd3c86-5f79-4b61-bc84-6336c46460a2
Rafau

@Loginus07 nic ci nie jest, bedziesz zdrowy za kilka dni, leż i odpoczywaj.

onlystat

@Loginus07 czosnku duzo zjedz. I cebuli

Zaloguj się aby komentować

TRPEnjoyer

Spokojnie, zawsze może być (i będzie) gorzej.

Zaloguj się aby komentować

Nie myślałem, że ten dzień kiedykolwiek nadejdzie, ale stało się. Po co najmniej 15 latach (albo 16, nie pamiętam, kiedy mama mi je kupiła, ale na 100% miałem je już na studiach) dzielnej służby moje buty trekkingowe quechua postanowiły zakończyć swój trud i lewy sie rozkleił już kompletnie, a jego wnętrze zostało sponiewierane na pozostałej części trasy.


Śmiało moge powiedzieć, że przeszły ze mną setki kilometrów. W słońcu i deszczu, a nawet pojedyncze wyprawy zimowe, od Gór Izerskich aż po Bieszczady z gościnnymi występami w Czechach i Słowacji. Przeżyły kilkanaście par adidasów i butów sportowych. Kilka razy powinny zostac zutylizowane, bo poziom smrodu przekraczał wszelkie standardy, ale udało się je odratować. I tak trwały aż do dziś...


Poległy w Beskidzie Śląskim, po zdobyciu Skrzecznego i Malinowskiej Skały. Mimo iż odeszły w boju to jeszcze 6km mnie niosły (ale juz bez stabilizacji kostki i czuje, ze troche jest dostała mocniej w kość niż druga). Nie wiem czy znajdę jeszcze tak dobre buty. Będę tęsknił na pewnie. Żegnajcie przyjaciele!


#trekking #gory #zalesie

1bb142f4-823c-47b6-a35d-aa932fcd9fc3
770b629e-8d18-45be-b748-c3bb2c189217
voy.Wu

F


mówisz że dobra firma? zobaczymy ile te wytrzymają. całe £15

d05576ca-c664-4e58-9614-01771b87cf5a
EmPfLiX

@Loginus07 Pokazałem koledze z deksa i mówi że jakbyś wpadł do niego z takim towarem to by wymienił na nowe bo lepszej reklamy firmy nie znajdzie :D Mi nigdy nie udało się trafić takich okazów gratki

Zaloguj się aby komentować

jxp

O Malbork, zdobyłem tam kiedyś podium cisnij byquu

Loginus07

I jest życióweczka na dystansie 1/8!


W osiągnięciu tego wyniku bardzo pomógł fakt, ze nigdy 1/8 nie robiłem xd

Zaloguj się aby komentować

627 + 1 = 628


Tytuł: Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie

Rok produkcji: 2016

Kategoria: Przygodowy / Sci-Fi

Reżyseria: Gareth Edwards

Czas trwania: 2h 13m

Ocena: 8/10


Na starcie myślę, że warto zaznaczyć, że ja dorastałem na Gwiezdnych Wojnach. Starą trylogię obejrzałem pierwszy raz nim poszedłem do szkoły i chociaż wtedy nic nie rozumiałem, to były roboty, lasery, piu piu, miecze świetlne, bzzzzym. No kurde, na szczenięcym mnie to robiło takie wrażenie, że naprawdę mam ogromny sentyment do tego świata i wiele jestem w stanie mu wybaczyć. Wraz z wiekiem ten entuzjazm opadł, ale i tak jak wjechała disneyowa trylogia to byłem zajarany i na filmwebie widzę, że dawałem wysokie oceny, mimo iż teraz z perspektywy czasu wiem, że nie zasługują. Także moja ocena może być zakrzywiona przez miłość do uniwersum.


No ale przejdźmy do rzeczy. Po skończeniu Andora naturalnym dla mnie wydawało się, że trzeba odświeżyć sobie Rogue 1. Tym bardziej, że widziałem go tylko raz, w okolicach premiery w kinie i wtedy dałem mu 7/10. Jednakże po poznaniu historii Cassiana, ale także po uświadomieniu sobie, że to były "Gwiezdne Wojny na tyle poważnie na ile mogły być" to podniosłem ocenę po seansie.


Film jest bezpośrednim wstępem do Nowej Nadziei - część scen się nawet zazębia. Tylko, ze tutaj nie mamy Jedi, mocy i całego wątku fantastycznego. Mamy Parszywą Piątkę, która podejmuje się niewykonalnej misji - musi wykraść plany gwiazdy śmierci z archiwum. Oczywiście wcześniej mamy inne wątki, które prowadzą ostatecznie do tego celu i te są troszkę gorsze, ale rozumiem, że potrzebowaliśmy trochę poznać postaci, takie jakimi są i co je napędza nim wyślemy je na Scarif. Ale za to już jak tam dotrzemy to odkręcają wrotki i dostajemy coś, czego w uniwersum się nie spodziewałem, ale zaryzykuje stwierdzenie, że to film wojenny bez plot armorów. No i jeżeli znamy losy Andora z serialu to końcówka wywołuje podwójne emocje. I niby to wszystko się dzieje dawno, dawno temu w odległej galaktyce, ale nadal człowiek ma wrażenie, że takie rzeczy mogą się dziać tu i teraz.


Podsumowując - warto było sobie odświeżyć to dzieło i cieszę się, że to zrobiłem. Gdyby był #serialmeter to bym opisał swoje wrażenia z Andora, ale może i lepiej, że nie ma to nie muszę posta wrzucać


#filmmeter

708412db-6663-4f3e-8ed5-82cc80f819cf
Tooth

@Loginus07 nie oglądałem Andora, ale uważam, że jest to kapitalny film. W ogóle pomysł na filmy spin-offy był super i nawet Solo dawał radę. Tylko, że mi się podobała też ósma część SW, więc jestem dziwny.

sireplama

Najlepszy film Star Wars Disneya, ale po obejrzeniu Andora i odświeżeniu RO to wydal się jednak płytki i strasznie nielogiczny (nadal najlepszy SW od Disneya).

darkonnen

@Loginus07 ja jestem tak stary, że pamiętam zapowiedzi bodajże w dzienniku, że tworzone są wojny gwiazdowe w usa. wtedy jeszcze tytułu nie mieli. na wszystkich trzech częściach byłem sryliard razy w kinie. tego nowego szajsu ani razu nie obejrzałem. a nie, jeden raz pierwszy dokrętek i mam dosyć. tego się nie da oglądać. oczywiście nagle się okazało, że wszechświat bez murzynów nie istnieje. disney jeszcze czarnego yodę zrobi zamiast zielonego...w sumie by się zgadzało- nie pracuje i dzieci nie utrzymuje. tylko ten intelekt nie pasuje. za mądry. ale dla poprawności politycznej wszystko przejdzie

Zaloguj się aby komentować

216 334 + 9 + 8 + 8 + 8 + 9 + 3 + 4 + 5 + 9 + 9 + 5 + 4 + 166 = 216 581

Kurde, 2 tygodnie nie wrzucałem tutaj wpisów xD ogólnie to same DPD i ewentualne misje na mieście, ale trafił się jeden long, czyli powrót ze zgrupowania w Bydgoszczy. Long, z którego jestem bardzo dumny, bo:

  • to moja druga najdłuższa trasa w historii

  • miałem załadowaną torbę ze sobą

  • od półtora tygodnia leczę półpaśca i mimo iż funkcjonuje normalnie to jednak większym kosztem energetycznym tą normalność osiągam

  • tempo samej jazdy wyszło 21.2 km/h, Garmin uwzględnia 2 postoje - jeden w dino by uzupełnić cukry i bidony i jeden tuż przed 15km odcinkiem drogi wojewódzkiej, gdzie stwierdziłem, że niech nogi odpoczną nim zaczną walczyć o życie przy braku pobocza

Także jest w pytę!

Prywatny licznik:

Q3: 1287/1000

Cały rok: 2036/3000

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu

#rowerowyrownik

be51a3cd-ba7b-4eff-9027-2cb8a4c47124

Bardzo ciekawa wizytę u internisty dzisiaj miałem. Pokazałem co mi jest, zdążyłem powiedziec połowę historii, a lekarz mi przerwał i precyzyjnie powiedział drugą. Czyli pierwszy raz może uda sie trafić z lekiem od razu ^^


#chorujzhejto #nfz #chorowanko

Cybulion

Cud lekarz, albo mial identyczny przypadek

onpanopticon

@Loginus07

-No i tutaj mnie boli, jakby przebiegło po mnie jakieś pięćset...

-Przerwę Panu, zgadza się pięćset. Następny!

3cik

Czekaj, to wcześniej próbowałeś leki na chybił - trafił? Bez konsultacji z lekarzem?

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

605 + 1 = 606


Tytuł: Mickey 17

Rok produkcji: 2025

Reżyseria: Joon-ho Bong

Czas trwania: 2h 17m

Ocena: 6/10


Kolejny film w dorobku nagrodzonego za Parasite reżysera Joon-ho Bong opowiada historię Mickeya Barnesa, który żeby uciec przed konsekwencjami swojego ziemskiego życia zdecydował się zostać "poświęcalnym" członkiem załogi kolonizującej planetę Nifelheim. Jego wspomnienia są zgrywane na cegłę, a on sam po kolejnej śmierci jest drukowany ponownie z biologicznych resztek, żeby mógł dalej dumnie wspierać ambitny projekt jeszcze bardziej ambitnego biznesmena - Elo... znaczy się Kennetha Marshalla.


Film jest hybrydą gatunkową - mamy tutaj SF, groteske, trochę dramat, trochę horror (pierwsze spotkanie z niesporczakami), wątki gangsterskie i romantyczne. No jest tu naprawdę wszystko i przez to film jest strasznie nijaki. Sama koncepcja nadaje się na dobry film SF z rozważaniami moralnymi na temat istoty człowieka oraz konieczności poświecenia, natomiast oblane jest to tak gęstym sosem satyry z obecnych idoli ameryki, że to jest aż niesmaczne. Zwłaszcza, że to jest takie bezpośrednio "in your face", bez żadnej subtelności czy mrugnięć okiem. Dodatkowo część wątków jest wprowadzonych albo ciągniętych na siłę - nie wiem po co kontynuowaliśmy historię z knajpą z makaronikami albo po co był ten azjatycki komandor na misji. Mam wrażenie, że chciano tutaj za dużo wrzucić i przesadzono, bo ja się zacząłem nudzić. Jak już wiesz jak to wszystko się potoczy i zamiast zmierzać do końca dostajesz kolejne przerywniki na nic nie wnoszące wątki to tracisz chęć do dalszego oglądania. A przynajmniej ja tak miałem.


Ale za to Pattison udowadnia, że jest świetnym aktorem i już dawno powinniśmy go przestać łączyć tylko z błyszczącymi wampirami.


#filmmeter

a4d7352f-3947-4b6a-9a6d-08665e99f2f9
Agannalo

@Loginus07 widzę że podobnie odbieramy ten film, ja dałem niższa ocenę, bo miałem duże oczekiwania 😜 Mnie Pattison kupił w Batmanie, wcześniej nie mogłem na niego patrzeć bez skojarzeń ze zmierzchem :d

https://www.hejto.pl/wpis/476-1-477-tytul-mickey-17-rok-produkcji-2025-kategoria-scifi-dramat-komedia-przy

Zaloguj się aby komentować

Wczoraj odkryłem kolejna zaletę bycia w stałym związku po 30stce.


Wyobraźcie sobie, ze budzicie sie z ogromną potrzeba, taką której sami nie jesteście w stanie zaspokoić. No może jakbyście byli turbo wygimnastykowani albo nie mieli 2 żeber, to może. Ale ja nie jestem rozciągnięty i mam wszystkie żebra, więc nie byłem w stanie sam rozwiązać swojego problemu.


Teoretyczne w takiej sytuacji mógłbym sie uśmiechnąć do którejś z koleżanek. Może ona też ma taką potrzebę i o tym nie mówi i moglibyśmy zostać przyjaciółmi z korzyściami? No ale co jeżeli mnie źle zrozumie i będzie chciała czegoś więcej? Albo wręcz przeciwnie i uzna to za przekroczenie granicy i stanie sie końcem znajomości? Niewarto ryzykować.


Mógłbym poprosić kolegę. Myślę, że są tacy, którzy nie mieliby nic przeciwko. Ale sam nie wiem. Rozumiem, ze ktoś może to lubić, ale ja wolę dotyk kobiety, a nie mężczyzny, więc wolałbym nie.


Pozostaje więc wtedy kwestia usługi płatnej i pewnie trzeba byłoby skorzystać z usług prostytutki. Ale nigdy tego nie robiłem. Nawet nie wiedziałbym gdzie szukać tego typu towarszysta. A poza tym to przeczytajcie sobie na głos następne 2 zdania i wsłuchajcie sie jak one głupio brzmią zestawione obok siebie:


"Dzień dobry Pani K⁎⁎wo. Ile Pani bierze za nasmarowanie pleców voltarenem?"


Także w pewnym wieku warto mieć kogoś zaufanego, kogoś kto nie będzie pytał i pójdzie do szuflady z lekami i wyciągnie maści.


#hejto30plus #zwiazki

Pantokrator

@Wyrocznia To taki zabieg twórczy, zwie się bodajże hiperbolizacja, w tym wypadku używany w celach humorystycznych.

Time_Machine

@Loginus07 a gdzie wcześniejsze zalety?

dziki

Moja żona chrapie obok mnie, a ja musze sam się Naproxenem smarować....

Zaloguj się aby komentować

#gamesmeter 


103 + 1 = 104

Songs of Conquest

Developer: Lavapotion

Wydawca: Coffee Stain Publishing

Rok wydania: 2024

Gatunek: Strategia turowa

Użyta platforma: PC

Ocena: 6/10

Czas na ukończenie: 48h (4 kampanie, 1 mapa losowa)


Jedno z moich największych growych rozczarowań ostatnich miesięcy, a nie wiem czy i nie lat... Songs of Conquest dość agresywnie przebijało się z mass mediów do mojej świadomości. A to gdzieś na FB migneła informacja o duchowym następcy HoMM3, a to jakiś filmik na youtubie zachwalający tą produkcję, to gdzieś na jakiejś grupie ktoś rozpływał się z zachwytu nad miodnością gry i że rzucił stare hiroski by grać tylko w SoC. I ja głupi łyknąłem to i na wiosennej wyprzedaży steama kupiłem... I dzisiaj po zakończeniu ostatniej kampanii z czystym sumieniem usuwam to i krzyczę, że Zgredek wreszcie jest wolny!


Gra w swoich założenia, przynajmniej reklamowych, miała być następcą HoMM3 w pixelartowej szacie graficznej z mechanicznym twistem. Moim zdaniem nic nie wyszło.

Zacznijmy od grafiki, bo ta jako kwestia gustu, może być jeszcze do wybronienia - ja sam nie jestem fanem pixel artu, ale powiedzmy, że jest jakiś trend na rynku, nie mi to oceniać. Jednakże sama szata graficzna pomimo jej uproszczenia (w końcu nie musisz dbać o szczegóły, skoro będą pixelami) jest uboga i nierówna moim zdaniem. Są jednostki bardziej dopracowane (szlachta fejów), są mniej (muszkieterzy) i jak stoją koło siebie to to gryzie. Tereny są niezwykle szablonowe, przypominają mi trochę jakieś komórkowe wersje River Raida z lat 00-10 (miałem dwie takie na moim Sagemie w gimnazjum). No i są jeszcze wsie, miasteczka i grody, które dla mnie są nieczytelne, niby każdy budynek wygląda inaczej, ale jednocześnie zmiany między niektórymi są tak małe, że do końca nie wiedziałem w co kliknę.


No i tutaj kolejna wada - w przeciwieństwie do Heroesów tutaj nie mamy ekranów miasta, tylko wszystko się dzieję na mapie, a pomiędzy budynkami można chodzić. Z jednej strony ciekawe rozwiązanie, z drugiej ze względu na nieczytelność, brak dedykowanego interfejsu oraz tego, że niektóre budynki są częścią osady, a inne takie same to już osobne budynki na planszy spędzałem za dużo czasu na mechaniczne rozkminienie co ja chcę teraz zrobić i jakie mam opcje. Niby podczas budowy dostajemy dedykowane menu, natomiast ulepszenia budynków wymagają posiadania konkretnych budowli w grodzie, wiec i tak musiałem sprawdzać co jest już wybudowane i ile mam miejsca na budowę jeszcze, bo ta jest ograniczona w zależności od wielkości miejscowości. Natomiast żeby być sprawiedliwym to chciałbym oddać honor jednemu rozwiązaniu, które bardzo mi się podobało - możliwość posiadania kilku takich samych budynków w obrębie jednego grodu. Pozwalało to skupić się na tworzeniu konkretnych armii albo budowy grodu stricte ekonomicznego.


Myślę, że to najwyższy czas by pogadać o mięsie tej gry, czyli o walce. Być może nawet ktoś doczytał do tego fragmentu. A walka tutaj jest co najwyżej średnia. Powiernicy mogą mieć przy sobie ograniczoną ilość jednostek i to podwójnie ograniczoną. To ile różnego rodzaju jednostek jest w armii definiuje poziom bohatera oraz jego droga rozwoju, bo podczas awansu możemy tutaj rozwinąć jakąś umiejętność albo zwiększyć o 1 ilość oddziałów jakie dany bohater może prowadzić (do max 9). Dodatkowo jednostki same w sobie posiadają limity ile może ich być w danym slocie (np. max 50 saperów) i limity te możemy zwiększać odpowiednimi badaniami, ale nadal górna granica będzie istnieć. Prowadzi to do tego typu sytuacji, że nie możesz się napakować i ruszyć na tytułowy podbój, bo brakuje Ci pierdolnięcia i musisz wracać do osad po posiłki (na szczęście są portale pozwalające rekrutować wojska z innych miast), co spowalnia samą rozgrywkę. Dodatkowo jak podbijesz miasto wrogiej frakcji to po pierwsze możesz je zburzyć i zniszczyć wszystkie istniejące w nim budynki albo możesz je przeciągnąć na swoją stronę i powiernik w nim zostaję na x tur i nic nie robi. Biorąc pod uwagę, że masz ograniczoną ilość powierników wytracasz cały impet rozgrywki, ja sobie w tym czasie robiłem duolingo na telefonie. A i kolejny smaczek - jak podbijesz miasto innej frakcji to i tak ono stanie się miastem typu, który prowadzisz, czyli jak podbijesz zamek nekromantów, a grasz żabami to po miasto będzie po przeciągnięciu/spaleniu żabulcowe xD Tak żebyś przypadkiem nie prowadził armii składających się z różnych jednostek.


Nim przejdę do największej wady to wspomnę jeszcze chwilę o magii, która równocześnie mi się podobała i nie podobała (Magia Schroedingera). Otóż każda jednostka tutaj generuje esencje, która jest niezbędna do rzucania zaklęć. Dodatkowo esencje można zdobywać poprzez kontrolę odpowiednich budynków, ale też poprzez system badań. Dzięki temu systemowi praktycznie nie ma sytuacji, że ktoś rzuci magiczną strzałę i ucieknie. Z drugiej strony jak nagromadzisz esencji to możesz rzucać czarów dopóki jej nie przepalisz, także 2-3 kule ognia pod rząd się zdarzają. ma ten system swoje plusy dodatnie i plusy ujemne, jak mawiał wielki polski prezydent.


No i na sam koniec creme de la creme - kampania. Sama koncepcja świata i historii nie jest zła. Powiem więcej - w rękach sprawnych scenarzystów można by stworzyć naprawdę ciekawy świat. Tylko trzeba byłoby zatrudnić do tego scenarzystów, a nie kazać pisać dialogi naburmuszonemu szóstoklasiście. Poziom dialogów w kampanii to jedno wielkie xD tak złego pisarstwa to ja już dawno nie widziałem, autentycznie. Jest tak sztampowe, sztucznie patetyczne i nienaturalne, a jednocześnie co chwilę wrzucają hasełka przewodnie kampanii xD Co druga wypowiedź kończy się hasłami w stylu "razem dla niej!", "bagniska się rozrastają", itp. Dramat.


Podsumowując - spędziłem wg steama 48h grając w tą grę, cieszę się, że ją usuwam, dlaczego więc 6/10, a nie 2-3? Bo to nie jest tragiczna gra (ale dialogi w kampanii są tragiczne). Po prostu mnie media przehajpowały, oczekiwałem czegoś innego - duchowego następcy HoMM3, a dostałem takie jakieś byle co. Czy polecam? Raczej nie, ale warto sprawdzić samemu, bo mogę być uprzedzony. Czy wrócę do tego tytułu albo dokupie dodatki (zapomniałem wspomnieć, w podstawce mamy tylko 4 frakcje, na dzień dzisiejszy są 2 DLC, które wprowadzają po 1 nowej frakcji, ale każdy osobno płatny)? Oczywiście, że nie.


I powtarzam hasło - Zgredek skończył wszystkie kampanie, Zgredek jest wolny!


Ps. pisałem na gorąco - nie czytałem i nie robiłem korekty, niech esencja rozczarowania płynie przez ten tekst

065c7828-6d74-4e91-9881-a9fcdbfb1767
hellgihad

@Loginus07 Ja to dropnąłem chyba po 3 czy czwartej misji w kampanii, bo właśnie wiele mechanik które tu opisujesz sprawiały (a przynajmniej miałem takie wrażenie) że był w sumie tylko jeden "właściwy" sposób na przejście misji. Rozgrywka jak dla mnie sprowadzała się do eksploracji, przytkaniu się w jakimś momencie i restarcie misji żeby wiedząc gdzie co jest być już bardziej efektywnym.

Nie wiem, może później jest lepiej, albo jestem po prostu słaby, ale no mi też nie pykło.

Zaloguj się aby komentować

Chyba jestem nienormalny, ale stwierdziłem, że skoro już praktycznie wszystkie większe wydatki w tym miesiącu mam zrobione i hajs nadal się zgadza to pokupuje już prezenty na święta, żeby w grudniu się tym nie przejmować - przecież klocki, planszówki i skarpety się nie popsują, a zęby w grudniu już mogą ^^


#niewiemjaktootagowac #swieta #budzet

t0mek

@Loginus07 przypomina mi się jak mój brat wykminił, że w środku lata warto kupić kurtki na zimę, bo przy braku chętnych powinni je sprzedać taniej. Było trudniej, ale za to drożej, bo zostały tylko sztuki "niesprzedawalne".

Time_Machine

Ja mam w piwnicy półkę , nazywam ją półka peppera. Jest tam zestawów LEGO na kilka lat po taniości.

xsomx

Pierwszy prezent na nadchodzące Święta kupiłem na wyprzedaży w listopadzie minionego roku xD


Mam składzik z prezentami kupowanymi już na zaś jak widzę dobrą ofertę.

Zaloguj się aby komentować

209 397 + 9 + 8 + 97 = 209 511

Prawie tydzień bez historii. Prawie.

Oprócz jednego DPD odbyłem jeszcze jedną wycieczkę, która być może uratowała jedno istnienie. Otóż w sumie to po przebudzeniu nie chciało mi się iść na rower, ale jeszcze bardziej nie chciało mi się sprzątać kuchni, więc przygotowałem sobie trasę i poszedłem po buty, które od tygodnia suszyły się na balkonie i dzięki temu odkryliśmy, że jest tam gołąb. Na początku myślałem, ze chcę zakładać gniazdo i się zdenerwowałem, ale skoro nie zareagował ani na mnie ani na psa, który wlazł na balkon za mną, to uznaliśmy, że musi być z nim coś nie tak. Daliśmy mu wody, trochę płatków owsianych, spakowaliśmy w pudełko i Różowa zawiozła go do kliniki weterynaryjnej, gdzie powiedzieli, że jeżeli przeżyje noc to jutro trafi do Ostoi, czyli ośrodka dla dzikich zwierząt. Niby to gołąb i pewnie nie będą go ratować, bo przecież gdyby nie to, że był na balkonie to pewnie by go koty dorwały, ale my łapki mamy czyste, zrobiliśmy co w naszej mocy.

Prywatny licznik:

Q3: 1041/1000

Cały rok: 1790/3000

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu

#rowerowyrownik

9ab7b5c9-f524-4f43-9670-59c3f78fea44
Furto

@Loginus07 Może to kwestia zdjęcia, ale całkiem on elegancki. Nie miał niczego na nodze?

Loginus07

@Furto nic nie miał

Zaloguj się aby komentować

na wczorajszych kajakach co najmniej 5 razy Różowa zadała mi pytanie "czy na pewno nie chcę kremu przeciwsłonecznego" i co najmniej 5 razy odpowiedziałem, że "nie, bo to prawdopodobnie mój pierwszy i ostatni raz w żonobijce w tym roku i jedyna szansa by opalić ramiona"


Zgadnijcie kto od rana cierpi? ^^


#zalesie #lato #slonce

AureliaNova

Nie przypadkiem taki bezrękawnik się nazywa żonobijką, będzie miała nauczkę ;)


Ostatnio też się spaliłem "przecież tylko na chwilę idę i do tego do lasu"

RACO

Żona? Bo jej jebl3s jak to w zonobijce?

TRPEnjoyer

Ech, a to niby baby som gupie.

Zaloguj się aby komentować

581 + 1 = 582


Tytuł: F1: Film

Rok produkcji: 2025

Kategoria: Akcja

Reżyseria: Joseph Kosinski

Czas trwania: 2h 35m

Ocena: 8/10


Wyścigowa legenda Sonny Hayes daje się namówić na powrót z emerytury, żeby poprowadzić zmagający się z problemami zespół Formuły 1 i zostać mentorem młodego mistrza kierownicy. Przy okazji dostaje szansę, by raz jeszcze stanąć na szczycie.


To jest tak sztampowe kino, że szkoda gadać - po pierwszych 15 minutach znasz całą fabułe, wszystkie zwroty akcji i story arci bohaterów. A jednak mimo to bawiłem się wyśmienicie, wychodząc z seansu powiedziałem, że to Top Gun na torze i dopiero wtedy mnie uświadomiono, że to jest film tego samego reżysera i to naprawdę widać. Ale w sumie to po samym tytule spodziewałem się feel good blockbustera i dokładnie to dostałem, a te zdjęcia... ahhh, to trzeba zobaczyć. 


Jeżeli ktoś myśli, że ten film będzie pokazywał prawdziwe realia F1 to niech porzuci nadzieję - nie oglądam jej od czasu jak przestali tankować bolidy, a i tak wiele głupotek rzucało się w oczy, natomaist jak wyłączymy tryb tetryka to można sie fajnie bawić i jak się okazuje kręcenie kółek w bolidach może być fajnym teatrem do opowiedzenia pokrzepiającej historii. Co prawda mieliśmy już przykład tego w "Wyścigu" (ktory był moim zdaniem lepszym), ale fajnie odświeżyć temat co jakiś czas, zwłaszcza, że w porównaniu do "Wyścigu" tutaj pojawili się prawdziwi kierowcy, których dalej można zobaczyć na torach.


I jeszcze ostatnie słówko odnośnie obsady. Brad Pitt jest Bradem Pittem - uwielbiam go jako aktora, zawsze chętnie obejrzę produkcję z nim i tutaj jak zwykle dowiózł z umiejętnościami i charyzmą. Damson Idris też całkiem dobrze wypadł, ale bardziej mi pasował jako arogancki dupek, potem trochę przestałem mu wierzyć. Edmund Tully jak zwykle wkurwia nieziemsko. No i Kerry Condon - lubię ją od czasów Rzymu i cieszę się, że ostatnio widzę ją częściej w fajnych produkcjach (najpierw Duchy Inisherin, teraz F1) i w sumie to życzyłbym sobie widywać w swoich social mediach częściej Kerry niż jakieś Sydneye Sweeneye ^^


#filmmeter

dace6cdc-d59a-445e-9eef-f8d8fbc2e24e
Loginus07

@SuperSzturmowiec z Zygzakiem Makłin? ^^

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

205 856 + 9 + 9 + 9 + 19 + 9 + 8 + 86 + 2 = 206 007

DPD (w tym jeden DPD+, gdzie po robocie stwierdziłem, że w sumie to można się pokręcić po mieście) oraz "epicka" wyprawa od Teściów do domu. Czemu epicka? No bo biorąc pod uwagę, że w ostatnich tygodniach ciągle padało, a część obszarów była podtopiona to co mogło pójść nie tak podczas planowania drogi żeby odhaczyć #kwadraty i realizować 5 letni plan budowania yardinho z Gdańska do Elbląga? ^^ 7km takich ujebów, że godzinę to pokonywałem, zaliczyłem coś w stylu półgleby (można powiedzieć, że się wywaliłem, ale z drugiej strony kałuża w koleiny była tak głeboka, że zatrzymałem się pod kątem 45° oparty udem o pobocze). Trasa zakładała jeszcze jeden podobny odcinek, ale jako, że Wisłe przekroczyłem już po zachodzie słońca to zrezygnowałem i pewnie dobrze, bo rower tak uwalony, że przerzutka przednia przestała działać, a błoto to do Gdańska odpadało ^^


Prywatny licznik:

Q3: 927/1000

Cały rok: 1676/3000

Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu

#rowerowyrownik

7d44e6bc-d7a4-435d-bf20-1d11a229f34f
Trypsyna

@Loginus07 najważniejsze pytanie, czy udało się złapać planowane kwadraty?? 😁

Loginus07

@Trypsyna tak i nie ^^ tak jak pisałem - część trasy zmodyfikowałem, bo robiło się późno, ale te, gdzie się władowałem w błoto to mam ^^

Zaloguj się aby komentować