29 230,02 + 27,23 = 29 257,25
Dzień dobry! Po biegu niepodległości obiecałem sobie i trochę też wam, że wrócę do biegania i raz w tygodniu coś dorzucę. No nie wyszło :D ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że półtora tygodnia temu miałem tak zawalone płuca, że nawet na L4 poszedłem, a to już dużo.
No ale przyszedł dzisiaj dzień zapłaty za swoje braki treningowe - Garmin Ultra Race w Gdańsku. W zeszłym roku biegłem 12km i żałowałem, że tak mało, więc w tym roku padło na 27km. Nigdy tyle nie biegłem, a dodatkowo teraz byłem po chorobie, w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym biało i miejscami ślisko. Idealne warunki by się sprawdzić!
Życie szybko mnie zweryfikowało - na 3km przestałem trzymać tempo grupy, z którą startowałem, na 4km wywaliłem się na dupę i już miałem wymówkę by odpuścić. Bo w życiu masz albo wymówki albo kremówki, a że ja kremówek nie lubię to obolały zadek był idealnym rozwiązaniem by z biegu zrobić marszobieg z przewagą marszu. Mam nadzieję, że to nie dyskwalifikuje mnie ze sztafety, ale jakby co biorę to na klatę :)
Na 16km miałem ciekawe spotkanie z niezwykle śmiałym kolegą - mogę śmiało powiedzieć, że bałem się bardziej niż on, bo on sobie nic z mojej obecności nie robił i podszedł tak, że mógłbym go pogłaskać ^^ No i na tym się zakończyły fajne rzeczy w tym dniu, bo po rozstaniu pobiegłem dalej tylko po to by wywrócić się i upaść na lewe kolano chwilę po tym. Dobrnąłem do mety - nawet biegłem na końcówce dobrym (jak na mnie) tempem. Ale kolano teraz zaczyna puchnąć, więc zobaczymy co z tym będzie jutro. W każdym razie było super, za rok też pobiegnę!
#sztafeta
Wpis dodany za pomocą
https://hejto.sztafetastats.pl/sztafeta/