Cały dzisiejszy dzień (z przerwami na spacerek, jedzonko, shitposting i te sprawy) skręcałem meble kuchenne z pewnego znanego sklepu rymującego się z Kastorama, z serii rymującej się z Acord.
O samych meblach można powiedzieć tyle, że są dobre bo tanie. Same panele nawet równo przycięte i okleina jest tylko minimalnie poszarpana - w tych miejscach, w których i tak nie widać. To że każdy panel ma jakiś minimalny łuk, to jest w sumie detal - stara szafka do której zacząłem mocować tę serię miała jeszcze większy xD Ale składanie tych mebli, swobody jakie zostały zastosowane przy nawiercaniu otworów pod kołki, a i też dopasowanie długości wkrętów... no cóż - mam nadzieję że nikt na tym spać ani strzelać z tego nie będzie.
Polecam tym, którzy skręcają meble pod letnią kuchnię, mieszkanie dla studenciaków i - ważne - złożyli już trochę mebli w życiu, i to nie tylko taboret z Ikei, a każdy moment w którym się okazuje że fabryka pozwoliła sobie minimalnie zażartować, traktują jako wyzwanie. Mi się w sumie podobało - wszystko się udało, ale posiłkowałem się swoimi wkrętami, kołkami i zakrętarką - jakbym miał ręcznie kręcić to albo wszystko wyszłoby krzywo, albo jutro miałbym biceps jak u Pudziana xD
#meble #shitposting #przemyslenia