Czytając ostatnie posty w temacie planowania przestrzennego, w tym o planach ogólnych, zastanawia mnie tutaj czy zasadniczym błędem w planowaniu przestrzennym nie jest pozostawienie pewnej swobody w zabudowie - dany obszar otrzymuje plan miejscowy, ale gdy właściciel nie chce go sprzedać i tak nie zostanie zabudowany, przez co sporo gruntów teoretycznie inwestycyjnych jest trwale przyblokowanych. Czy nie lepiej byłoby oprzeć się na istniejących mechanizmach wywłaszczeniowych np. ULLK, ZRID, ULICP, i tereny te z automatu wywłaszczać, zachowując jednocześnie prawo do dotychczasowego użytkowania do czasu rozpoczęcia inwestycji/odsprzedaży? Pozwoliłoby to samorządom mieć lepszy wpływ na wykorzystanie terenów przeznaczonych pod zabudowę. Mechanizmy te są już wykorzystywane przy budowie dróg czy linii kolejowych i spisują się dobrze.


#budownictwo #przemyslenia #urbanistyka

371aeacf-28b5-4858-bb50-e7dafc39d637

Komentarze (14)

RACO

Czyli co, kupujesz grunt pod budowę siedziby firmy/ domu bo dobrze ci idzie w firmie, ale nie wygrywasz 2-3 przetargów / kontraktów na grubą kasę, więc idzie gorzej i wstrzymujesz inwestycje na lepszy czas. Ale po 3 - 5 latach dostajesz proces o wywłaszczenie za psi c⁎⁎j bo akurat pani Gabrysia z działu urbanistyki dostała pod stołem zachętę od szwagra burmistrza który szuka fajnego terenu pod swoją działalność?

bori

@RACO Nie, kupujesz grunt w strefach zaplanowanych jako przemysłowe/handlowe, a nie kawałek pola w losowym miejscu.


Obecnie to samo może się stać jak inwestycja celu publicznego, np. droga, przejdzie przez wspomniane przez Ciebie tereny, i co wtedy?

serpentes38

@bori Wtedy to jest cel publiczny,taka drobna różnica zwolenniku skorumpowanej wersji komuny.

bori

@serpentes38 Planowanie przestrzenne to jest komuna? Bo dotychczasowe podejście dało nam świetną nową zabudowę.. Gratuluję podejścia do przestrzeni publicznej 👍🏻

serpentes38

No dla robiących przekrety urzędników i deweloperów lepiej,ale co z prawem własności ?

A tak zapomniałem komuna wiecznie żywa - zwłaszcza na hejto.

bori

@serpentes38 Prawo własności i tak jest mocno umowne, to nie Ameryka. Tutaj możesz mieć drogę / kabel / rurę przez działkę czy patodeweloperkę wokół (pokłosie braku planowania) i ci wtedy?

serpentes38

@bori Tylko dlatego "umowne",że komuniści nie zostali powieszeni zamiast liści. Ale można to jeszcze zrobić w przyszłości.


To nie pogróżka tylko obietnica wobec tych którzy pochwalają oczywistą kradzież,bo niczym innym nie była by taka ustawa.Tak jak pisze @Raco to by realnie działało tak:

kupujesz grunt pod budowę siedziby firmy/ domu bo dobrze ci idzie w firmie, ale nie wygrywasz 2-3 przetargów / kontraktów na grubą kasę, więc idzie gorzej i wstrzymujesz inwestycje na lepszy czas. Ale po 3 - 5 latach dostajesz proces o wywłaszczenie za psi c⁎⁎j bo akurat pani Gabrysia z działu urbanistyki dostała pod stołem zachętę od szwagra burmistrza który szuka fajnego terenu pod swoją działalność

bori

@serpentes38 Chyba nie zdajesz sobie sprawy ile takich mechanizmów już jest i jakoś nikt nie krzyczy o kradzieży. No ale lepiej krzyczeć i wieszaniu urojonych komunistów

serpentes38

@bori No sporo osób narzeka na te mechanizmy,a że nie krzyczą - jakie w tym kraju jest prawo własności taka jest i wolność słowa niestety.

bori

@serpentes38 Widzę że teorie eskalują szybko. Czy znasz to z osobistego doświadczenia czy tylko ze słyszenia?

CzosnkowySmok

@bori

Nie rozumiem tego zdania:

przez co sporo gruntów teoretycznie inwestycyjnych jest trwale przyblokowanych

Spleen

@CzosnkowySmok podejrzewam, że autorowi chodzi o blokowanie naturalnego rozrostu miast, który odbywa się najczęściej przez trzy typy podmiotow: deweloperów, rolników i spekulantów.

- firmy deweloperskie blokują poprzez wykup terenów "na przyszłość". Skupują działki jak leci i trzymają duże areały, które leżą odłogiem, czekając aż okolica sie rozwinie na tyle, że opłacalne stanie sie budowanie na nich osiedli. Mogą minąć dekady, zanim tak przyblokowany teren osiągnie potencjalną stopę zysku, by inwestor zarobił tyle ile chce.

- rolnicy mają często zabezpieczone ziemię w obszarze, który kiedyś był typowo rolniczy, a obecnie przylega np. do zabudowy wielorodzinnej (np. Felin w Lublinie). Rolnik ma podejście "nie oddam ojcowizny" (i ma do tego pełne prawo). Taka sytuacja jest szkodliwa dla urbanistyki miasta i dalszego jego rozwoju, bo paraliżuje potencjalne lokowanie nowych funkcji, na które zapotrzebowanie mają osiedla mieszkaniowe

- inwestorzy lokujący kapitał w działkach. Podobny zabieg jak deweloperzy, z tą różnicą, ze oni nigdy nie zamierzają nic budować.


Problemem jest to, że naturalne procesy rozrostu miast są blokowane przez takie działalności. Skutkiem tego jest dogęszczanie zabudowy na potęgę, bo nie ma dostepnych gruntów na poszerzanie granic, rozbudowę komunikacji publicznej lub infrastruktury.


Czy przymusowe wywłaszczenia są na to lekarstwem? Nie wiem, ale podejście "święte prawo własności" napewno problemu nie rozwiązuje, a go jeszcze bardziej pogłębia.

michal-g-1

Dlaczego uważasz że jak urzędnik postanowi zabudować obszar teraz to dobry pomysł?

Może za 20 lat ten plac będzie bardziej potrzebny?


Na jakiej zasadzie i kto miałby oceniać ze już trzeba budować?

Zaloguj się aby komentować