Chyba dopada mnie kryzys wieku młodego...
mObywatel informuje, że 25 rok życia się rozpoczął.
Mam pracę z tych co miały być tylko na chwilę, a pracuje w niej już 3 lata. Między 7:00 a 15:00 od poniedziałku do piątku klepię tabelki w excelu, automatyzacje w PowerAutomate, analizy w PowerBi. Programuję PLC, HMI, planuję pracownikom roboty i tworzę harmonogramy kontroli (UR - pozdrawiam serdecznie). Czuję się w tej pracy jak jakieś warzywo, jakby korpo wysysało ze mnie życie. Zero satysfakcji mam z wykonywanej pracy, mimo to pracodawca daje mi wysokie premie i oceny roczne xD
Za 3 miesiące bronię inżyniera na kierunku, który przestał mnie kompletnie interesować. Sławne przysłowie: "Lepiej ch... trzeć po żwirze niż studiować na AIRrze" w końcu do mnie dotarło. Szkoda, że tak późno.
Wyprowadziłem się z dużego miasta do rodzinnej miejscowości, bo płacenie 4k za mieszkanie + opłaty (xD), które 16h stoi puste, to trochę nieporozumienie. Naprawiłem dzięki temu relacje rodzinne. Poznałem masę kuzynów, ciotek i dalszej rodziny. Z drugiej strony straszne jest to uczucie, gdy obserwujesz, jak twoi najbliżsi stają się coraz starsi i mniej samodzielni. Ale takie to uroki życia na tym świecie.
Od kilkunastu miesięcy, a może nawet i roku bije się z myślą by rzucić tym korpokołchoznictwem, złożyć papiery do wojska lub policji/sg ect.. i robić w życiu coś bardziej przydatnego z mojego punktu widzenia. Coś czym od zawsze się interesowałem.
#przemyslenia #zalesie
