Dobra, możecie nazwać mnie beneficjentką 500+, ale dawno mnie nic tak nie wkurzyło.
Bąbelek mój jest jedynakiem, więc 500 dostawał od lipca 2019. Pieniądze wpływały od razu na konto oszczędnościowe, z którego wyciągałam tylko w wyjątkowych wypadkach - na porządny komputer, na nowy telefon, kiedy starego już się nie opłacało naprawiać i na wakacje (nie Seszele czy Zanzibar, ale Gdańsk z jego Muzeum II Wojny, gdzie bąbelek przepadł na prawie cztery godziny lub Zamość z jego Arsenałem, gdzie robił za przewodnika dla obcych ludzi).
Odkładałam te pieniądze właśnie z myślą o studiach bąbelka.
Ale dzisiejsza inflacja to suka.
W tym momencie na tym koncie jest tyle, że bąbelkowi mogę opłacić kaucję i jakieś trzy miesiące mieszkania w mieście, gdzie będzie studiował.
Chyba lepiej bym zrobiła, gdybym wydała tę kasę na paznokcie gdy były cokolwiek warte.
#inflacja #pieniadze #zalesie