#depresja

49
960
Yes_Man

@AdelbertVonBimberstein

#wonsnomore

bori

@AdelbertVonBimberstein Teraz wyglądasz trochę jak żul

Zaloguj się aby komentować

Przerysowani


Dzisiaj odebrałem.

Pięknie wydane, porządna robota.


Trochę cykam się otworzyć - komiks "Przygody Stasia i Złej Nogi", który kiedyś zapodała @Fafalala, jest cudownie narysowany, ważny i kształcący, ale nie jest to lektura wesoła, tu pewnie będzie podobnie.


Swoją drogą, wspomniana twierdzi że #komikspolski wcale nie zdechł, co mnie swego czasu zszokowało, ale cieszy niezmiernie.

Trzeba będzie popracować żeby trochę go rozreklamować, może jak czasem użyję tagu #ksiazki to mnie Owca nie zamorduje.

W sumie formalnie to są książki.


#komiksy #depresja #rysunek #sztuka #przerysowani #samouszkodzenia

e4fe9876-f9a6-424c-a898-eacefcfb2ff9
8835cce5-39af-42d8-8cdb-613f0287c2d6
Opornik userbar
Fafalala

O fajnie, że masz już u siebie. No lektura łatwa nie będzie, ale myślę że warto przeczytać, aby poszerzyć perspektywę na ten "niewidzialny" i zdewaluowany w przestrzeni publicznej temat. Zmierz się z tym jak będziesz gotów. :)

Zaloguj się aby komentować

spotkałem w mojej miejscowości i pogadałem trochę z bardzo pozytywnym ziomkiem, który jedzie na deskorolce z Zakopanego na Hel aż mnie kolana przestały boleć po tej rozmowie (ziomek jest rocznik '81).


"Jadę, aby w ten sposób zwrócić uwagę społeczeństwa na problem depresji wśród dzieci i młodzieży." 


prowadzi swoją zbiórkę i działa w Lublinie z fundacją w temacie wczesnego wykrywania depresji, szczególnie wśród młodych ludzi. powiedziałem mu że jest takie forum w internecie, to że wrzucę tam linka do akcji, więc w komentarzu link. tam też więcej od niego samego


#deskorolka #depresja #hejto40plus #niemojezdjecie

2b87556f-7db0-4e61-ba15-8a76ff59e65a
RogerThat

Dobrze, że nie w drugą stronę. Przynajmniej ma z górki xd

AndrzejZupa

Dobry świr. Jestem na tak…bo wiem jakie to gunwo.


Szkoda, że takmało ludzi to wspiera.

LovelyPL

"Jadę, aby w ten sposób zwrócić uwagę społeczeństwa na problem depresji wśród dzieci i młodzieży."


Ok, akurat spotkał ziomeczka z Hejto, który z nim pogadał, ale powiedzcie mi jak to ma zwrócić uwagę społeczeństwa. Przecież on jedzie i nikogo to nie interesuje.

Tak samo jak ktoś tam sobie rowerem jedzie ale ma szczytne hasła jakieś, że ten przejazd pomoże komuśtam. Jak to ma działać?

Zaloguj się aby komentować

Jak streścić krótko moją filozofię?

Przede wszystkim fatalizm i kontrarianizm prowadzący do nihilizmu poznawczego.

Lekkie wpływy gnostyckie/buddyjskie przecinane niekiedy hedonizmem i thelemą. W przeciwieństwie jednak do gnostyków i buddystów nie wierzę w oświecenie. U G Krishnamurti był bardzo krytyczny do tego pojęcia i uważał, że to nie żadne oświecenie, a wielkie nieszczęście. Był przez to w wielkim konflikcie ze swoim dawnym mentorem Jiddu Krishnamurtim. Czytając kiedyś przypadkiem blog, który mniej więcej nazywał się "rants with undead god" jeszcze bardziej wpadłem w smutek i marazm.

Jak dla mnie nie wiadomo już czy świat to więzienie, plac zabaw, miejsce do nauki, żart czy symulacja. Jeżeli istnieje jakaś nadświadomość, wieczny mózg Boltzmanna, Śunjata, Hadit, czy inny ostateczny stan, który wnika w materię, bądź ją stwarza, to w swoim szaleństwie specjalnie kazał się uwięzić niższym od siebie bytom, by uwolnić się od nudy. Dlaczego więc usilnie pragniemy wyimaginowanej wolności, skoro nawet to co nas wypełnia jej nie chce? A potem będzie płacz, bo wróciliśmy tam gdzie nie chcieliśmy.

#filozofia #religie #depresja #nihilizm

onpanopticon

@Alembik Ja nie mam żadnej, bo prawda zazwyczaj bywa bardzo rozczarowująca. Klecenie filozofii nie mając żadnych danych, a jedynie przypuszczenia, to nic innego jak beletrystyka umysłowa. Na krótką metę fajna zabawa i gimnastyka szarych komórek, ale koniec końców do niczego nie prowadzi. Co najwyżej do zrobienia zbyt wielu zakrętów wewnątrz własnej głowy, z których już można nie wyjść. W ten sposób dość często rodzą się oświeceni wariaci.


Być może gdybym posiadał na tym łez padole dowolną ilość czasu, to uznałbym że warto poświęcić go trochę na takie kontemplacje. Mając go skrajnie niewiele, uważam za miałkie robienie rozpraw fundamentalnych i sensu istnienia nad ziarenkiem piasku.


Powtórzę, rzeczywistość najczęściej jest rozczarowująca, bo ciężko jej wygrać z całą przepastną ludzką fantazją. Patrząc na to do czego dąży fizyka, zapewne cała zabawa tkwi w prostych elementach, które mając nieskończenie dużo możliwości ułożenia, stworzą nieskończenie możliwie dużo scenariuszy. A w jednym z nich nie ma pustki, tylko taki ja, czy ty. Choć najpewniej i to brednie, bo można badać rzeczywistość, ale ona może ci pokazywać tylko tyle ile zechce pokazać i jak magik cię nie zaprosi za kurtynę. Stąd szkiełko i oko może dawać tylko takie wyniki, na jakie forma budowy pozwala.

cebulaZrosolu

@Alembik od rozmyślania pi⁎⁎⁎⁎li się w głowie. Mówię Ci

Gepard_z_Libii

Ryjesz sobie beret rozkminami i nie wyciszasz umysłu, to jest twój jedyny problem

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #chad


TLDR: Świrkowy come back, czyli ciamkam o tym samym w kółko i w kółko.


57.

Jakoś było mi wstyd pisać ostatnio, a chciałam bardzo. Mój tag to takie epitafium z narzekania. Ja tak nie chce. W moim życiu nie jest tragicznie, jak właściwie to zarysowuje. Mam radości, mam smutki jak każdy. Jestem kochana i ja też kocham. Mam pasje, mam przyjaciół, mam miłość. Moje życie to nie tylko choroba. To tętniący tysiącem barw obraz, zmieniający się tak dynamicznie, że nie wiadomo czasem co na nim jest. Potrafi olśnić jak i przygnębić. Czasem zieleń się z czerwienią miesza. Złoto z brązem. Ten obraz oddycha, zupełnie jak ja.


Znów mnie oderwało. Już od lutego słyszałam że jestem w górce, ale kłóciłam się że mam prawo czuć się dobrze. Ciągnęłam to do końca kwietnia, aż się zrobiło grubo. Głupie wydatki, mało spanka, niemożności bycia bez działania, agresja etc. U psychiatrki już spina, bo widać że kontakt z bazą coraz gorszy. Wysoka hipomania tak też rzekła. Cieszę się, że umiałam się zgłosić po pomoc.

Dostałam nowego dropsa po którym wpadłam w dołka, o czym chyba pisałam. Na szybko na szczęście przeszło, bo już się bałam że po mnie. Teraz już jestem na ziemi. To dobre uczucie.


Dobra, nie ma co więcej strzępić ryja. Nie chcę temu poświęcać więcej czasu niż jest to potrzebne. Warto uwagę skupić na zdrowiu i równowadze, przynajmniej tak chcę zrobić. Show must go on!!!! Żyje, oddycham, walczę.


Jakby co komiks z moim story został wydany już jakoś w poprzednim tygodniu: Przerysowani II komiksowe opowieści o samouszkodzeniach. Sama go jeszcze nie czytałam w całości. Jakoś nie mam gotowości. Jest specyficzny, z dwoma perspektywami. Nie wiem jak to wytłumaczyć. To jedna z 10 powieści, jakie się tam znajdują jakby co.

Jeżeli chcecie poszerzyć wiedzę o mechanizmie samouszkodzeń to polecam się z nią zapoznać. Zarówno jako narzędzie i ciekawostkę. Zwłaszcza że temat jest jakoś tak po macoszemu potraktowany.


Dobrego dnia i uroczyście przysięgam mniej skupiać się na negatywach. Ament.

125c2dfe-07fb-49fd-9ced-c1f1cddd4da7
PanNiepoprawny

@Fafalala trzymam za Ciebie kciuki!

splash545

@Fafalala ten Twój post cały aż kipi akceptacją. Gratuluję, to ważny i duży krok.

Widzę, że już nie myślisz w kategoriach, że byś chciała mieć tak czy inaczej, tylko przyjmujesz to co masz i dostrzegasz w tym sporo zalet. Odnajdujesz się w tym wszystkim i potrafisz to docenić. Bywa ciężko, nie jest też idealnie. Ale czy musi? No właśnie.

Zaloguj się aby komentować

boogie

@A_a tak się poznaje przyjaciół w biedzie

Kaligula_Minus

@A_a a mógł dostać radę: idź pobiegać czy coś

Zaloguj się aby komentować

#heheszki #memy #depresja (ale combo tagów)

Fun fact - poniższy mem skłonił mnie do wizyty u psychiatry i zdiagnozowania depresji.


Parę lat temu miałem dość kiepski okres w życiu i ja autentycznie byłem przekonany, że każdy ma jakąś tam ilość myśli samobójczych, w gorszych momentach. Ale kilkukrotnie przewinął mi się ten mem i zaciekawiony zacząłem szukać informacji i autentycznie mnie zaskoczyło, że nie powinienem mieć takich myśli.


I w dużej mierze dzięki temu głupiemu memowi (i dzięki temu, że ostatnio dużo się mówi o zdrowiu psychicznym), przy kolejnej porcji takich myśli, postanowiłem pójść do psychiatry i od blisko 1,5 roku biorę leki.


Piszę o tym, bo aktualnie znów nazbierało mi się trochę problemów i jestem w 100% pewny, że jeszcze te 1,5 roku temu bardzo poważnie rozważałbym odstawienie Magika, a dziś nic - jedyne myśli, które się pojawiają, to próby rozwiązania moich problemów.


Więc proszę mi tu ładnie spamować memami, bo mogą pomóc komuś w życiu ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

11fd1ef6-6203-406a-aff8-e5dd28697c05
wombatDaiquiri

@Aksal89 k⁎⁎wa ilu ja się dowiedziałem rzeczy u psychiatry ze inni tak nie maja i mogę wziąć pigułkę jak mi się nie podoba to głowa mała xD

TRPEnjoyer

Uprzejmie przypominam, że próby wcielenia próby samobójczej w życie to na 99% dosłownie posłuchanie "rad" chorego psychicznie - to, że to twój mózg nic nie zmienia.

osn_jallr

I pomogły te leki? Bo co piguły zmienią jak nie jest się w stanie zmienić swojego życia na lepsze bez roz⁎⁎⁎⁎⁎⁎lenia wszystkiego do zera, a i to nie daje zbyt dużych szans na sukces.

Zaloguj się aby komentować

Prze-przegralemZycie

Bywa tak czasem, zauważam że najczęściej jest to właśnie na wiosnę lub pod koniec roku.

Zaloguj się aby komentować

No witam. Zgodnie z zaleceniami lekarza po dwóch miesiąc redukuję dawkę sertraliny o połowę, czyli biorę 25mg dziennie. Czuję się spokojnie


#depresja

AdelbertVonBimberstein

@DerMirker zalecam klinek twarogu co najmniej raz dziennie, rano do śniadania.

Zaloguj się aby komentować

GSX-R750

@dziki fajny wóz, którą generacje?

Zaloguj się aby komentować

Dziś nie będzie tradycyjnego #gownowpis, a post o tym, jakim chujowym nałogiem jest palenie papierosów.


Dlaczego zacząłem palić? Przez kryzys psychiczny. Rok temu byłem w totalnym dołku. Straciłem pracę, rozstałem się po 6 latach z dziewczyną, miałem problemy zdrowotne i komplikacje po operacji. Zacząłem palić ze stresu. Ten papieros był jedyną czynnością, która przynosiła mi jakąkolwiek ulgę. Na początku dwa-trzy, potem pięć, po roku jest to pół paczki, przy imprezach nawet cała. Skutków na płucach nie odczuwam, bo nigdy nie zrezygnowałem ze sportu. Sport był zawsze całym moim życiem. Ba, obecnie potrafię przepłynąć 140 basenów w około 90 minut, a nie pływałem regularnie od jakichś 6 lat, zacząłem niedawno dorzucać basen w ramach uzupełnienia treningu. I mam kondycję lepszą w wodzie niż jak nie paliłem XDD. Do tego regularnie siłownia, ale nie o tym.


Jestem osobą bardzo emocjonalną. Mam gorący temperament, dość ciężki charakter, do tego ADHD, które objawia się często niedoborami dopaminy w mózgu i ogólnego uczucia niepokoju. Nie lubię nudy, spokoju i braku zajęcia. Szczególnie objawy zmieniły mi się z wiekiem, bo kiedyś był to wyłącznie problem z koncentracją i nadmierna pobudliwość. Papieros zatem stał się dla mnie drobnym zastrzykiem dopaminy, który przynosił mi ulgę. Oczywiście na krótko, więc zwiększałem ilość wypalanych papierosów dziennie.


Moja obecna sytuacja mi nie pomaga. Odziedziczyłem pół domu, ale obecnie nie stać mnie na remont, potrzebujemy zrobić z rodzicami temomodernizację budynku, ponieważ koszty ogrzewania mieszkania 90m2 na 1 osobę są za wysokie. I tak mieszkam z nimi. Mój ojciec jest ciężkim człowiekiem, do tego jest alkoholikiem. Dobrym człowiekiem, bardzo wykształconym, nigdy nie było w naszym domu przemocy fizycznej. Nie pije dużo, kilka piw dziennie, wódki nie rusza, ale owe browary powodują u niego narzekanie, katastrofizm i malkontenctwo. Siedzi przed telewizorem, komentuje, narzeka, jest głośny.


A więc papieros stał się kolejną formą ucieczki od spędzania czasu w domu, przynajmniej kiedy nie przeniosłem się do osobnego mieszkania piętro wyżej. Potrafiłem uciekać. Brałem paczkę fajek, jeździłem bez celu po mieście, kupowałem jakiś napój typu Pepsi Max, ze dwie puszki i wybierałem sobie najładniejsze widoki w mieście, by tam zapalić i odpocząć. Czasem dzwoniłem też pogadać do siostry czy do kumpla z innego miasta.


I tak się wciągnąłem. Nie odczuwałem głodu nikotynowego, a raczej odczuwałem go rzadko. Kiedy miałbym palić wyłącznie w momencie, kiedy naprawdę mi się chcę, paliłbym może 4-5 papierosów dziennie. Jak wychodziłem na randki to nie paliłem wcale. Spotykałem się w życiu z "kilkoma" dziewczynami, ale tylko dwiema, które naprawdę przypadły mi do gustu i wówczas nawet nie pomyślałem o papierosie, a rekordowa randka trwała 6 godzin (bez seksu i nocy, po prostu obiad, spacer i piknik nad wodą).


Dzisiaj ten papieros to jest moja ucieczka od problemów. Ucieczka od samego siebie, od swoich negatywnych myśli, od zmartwień, od tego, że moje życie nie wygląda tak jakbym chciał, choć w sumie nie brakuje wiele, by tak było, bo wielu rzeczy niestety nie doceniam przez swój perfekcjonizm. Brakuje mi spokoju ducha i radości z życua. Palę, bo chcę mieć zajęcie, bo nie umiem się inaczej odstresować pomijając sport, ale przecież ile może trwać trening? Od godziny do dwóch, czasem rower to trzy. Palę, bo chcę żeby zleciał mi czas, bo chciałbym się wyciszyć, bo chcę na chwilę zapomnieć o istniejącym świecie.


Szczęśliwi ludzie nie palą papierosów. Palenie jest bardziej nawykiem, aniżeli typowym nałogiem. Mechanizmem odreagowywania. Zdenerwowałeś się? Szlug. Jesteś przybity? Szlug. Śmierć w rodzinie? Szlug. Stres w pracy? Szlug. Ba, nawet wystrzał endorfin związany z ekscytacją to czasami był bodziec, by zapalić papierosa, a więc nawet i z radości. Niezależnie od stanu emocjonalnego, papierosik musiał być.


Jutro mam zamiar kupić desmoxan lub jego zamiennik u rzucić. Ale szczerze? Nie wiem czy ja tego chcę. Bo nie wiem w jaki sposób będę odreagowywał. Czy nie stanę się bardziej nerwowy, smutny? Cholera wie. Jak ucieknę od przygnębienia? W moim przypadku nie jest tak hop mu zażegnać, bo głównym czynnikiem, który go powoduje, jest samotność. Choć mam grupę przyjaciół i mega aktywne weekendy oraz sporo zajęć w tygodniu, nie jestem przyzwyczajony do bycia singlem i brakuje mi strasznie bliskości, wsparcia i zrozumienia, a także wystrzału pozytywnych uczuć w stosunku do kogoś. Druga kwestia to zdrowie, które jeszcze muszę poukładać.


Chciałbym wziąć psa. Mamy dom, ogród. Kiedy siostra zostawia swojego u nas, w domu jest dużo lepiej. Pies daje ogrom radości. Do tego wyciąga z domu, poprawia samopoczucie, a doświadczenia ze zwierzakami mam spore (dwa koty wykarmiłem z butelki i myłem kilka razy dziennie jak kocia mama). Psa też miałem. Nosiłem się z tym zamiarem jakoś od roku i chyba będzie to lek zarówno na mój smutek, jak i samotność.


Gdyby ktoś sugerował mi psychoterapię - chodzę 2 razy w miesiącu i mi to pomaga, natomiast w moim przypadku zdrowe mechanizmy rodzenia sobie są trochę jak leczenie objawowe. W obecnej pracy siedzę sam w biurze, od lata idę na zdalną, brak mi interakcji z ludźmi, przy mojej osobowości to lipa. Jeszcze 2 lata temu miałem kobietę, fajną ekipę w pracy, dziś po prostu jestem non stop sam.


Dziś w moim życiu jest lepiej - zdrowotnie zwłaszcza, mam pracę, fajne perspektywy, dźwignąłem się i zrobiłem mega postęp. Ale utknąłem w punkcie bez progresu. I chyba lepiej czułem się widząc, że krok po kroku wychodzę z bagna będąc w nim, aniżeli teraz. I tego nie doceniam. Rada ode mnie - nie szukajcie w tytoniu odskoczni, ten nałóg to gówno.


#zycie #wyznanie #zalesie #depresja #przemyslenia

voy.Wu

 Palenie jest bardziej nawykiem, aniżeli typowym nałogiem.

@Lopez_


każdy kto palił przez lata powie Ci że to neprawda. palenie jest fizycznym nałogiem, przez niektórych porównywalnym do uzależnienia opiatami czy amfetaminą. rzuciłem picie po 15 latach i nie męczyłem się tak ani psychicznie ani fizycznie jak przy fajkach.


niestety po udanym rzuceniu i niepaleniu przez pnad rok, kilka miesięcy temu zacząłem znowu przez stresującą sytuację i paliłem paczkę dziennie. cienkich bo cienkich ale paczkę. właśnie siedzę 3 dzień zamknięty z zapasem jedzenia, wyłączonym telefonem i desmoksanem i rzucam na siłę znowu. mam zawroty głowy, najchętniej to bym komuś przyjebał, najebałem już ze 20 politycznych komentarzy na hejto od rana itd.. miałem jutro jechać na cały dzień do Krakowa ale odpuszczam bo wiem że nie dam rady. jak za bardzo się wkurwiam to idę spać, nawet w środku dnia i wstaję co 2 godziny po tabletkę, która działa, bo bez niej już dawno bym zajarał. byłem tylko w sklepie uzupełnić słodycze. wiem że to może potrwać jeszcze kilka dni.


rzucaj to gówno jak najszybciej. w twojej wypowiedzi widzę przynajmniej kilka punktów świadczących o uzależnieniu. powodzenia. jak chcesz to możesz tu opisywać postępy jak nie chcesz rzucać sam.

Zaloguj się aby komentować

Sweet_acc_pr0sa

@Deykun my boss yelled at me, so i told him to fuckhimself and quit the job HAPPINES

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@Deykun

masz problem -> nie masz problemu

To takie proste! Psychologowie go nienawidzą, znalazł jeden prosty sposób ZOBACZ JAK!

Zaloguj się aby komentować

Panowie, badajcie testosteron.


Sporo tu ostatnio osobistych wpisów od ludzi dzielących się swoimi historiami, więc pozwolę sobie dorzucić kilka słów od siebie. Od 20. roku życia mieszkam w UK (obecnie mam 38 lat). Typowa historia imigranta: najpierw mieszkanie w pokoju z chłopakami, potem dołączyła do mnie dziewczyna (teraz żona) i wynajęliśmy coś razem. Rok później urodził się nasz syn, więc zamieniliśmy pokój na studio, potem na małe mieszkanie i tak dalej.


Pracowałem jak wół. Żona też. Ja na dzienne zmiany, ona na nocne – praktycznie się mijaliśmy. Do tego opieka nad dzieckiem i codzienna walka o lepsze jutro. Od początku zatrudniłem się w magazynie – najpierw robota fizyczna, potem praca w biurze. Po jakimś czasie przeszedłem do agencji rekrutacyjnej obsługującej ten magazyn, zaczynając jako supervisor i poznając tajniki prawa pracy w UK. Po dwóch latach zostałem managerem całego "konta" biznesowego. Brzmi może zabawnie, ale w rzeczywistości wyglądało to tak: 17 godzin na nogach, telefony o każdej porze dnia i nocy — "znajdź kogoś na zmianę", "dowiedz się, czemu nie przyszedł" itd.


W końcu zmieniłem pracę, przejmując zarządzanie innym magazynem. Miałem już wtedy kilka osób do pomocy, ale – ambitny jak zawsze – wychodziłem z założenia: "najlepiej będzie, jak zrobię to sam". W nowym miejscu nie miałem już tylko jednego klienta, a dziesiątki. Często poświęcałem noce, by wszystko działało, jak należy. To właśnie wtedy pierwszy raz poczułem coś dziwnego: jadąc autostradą, przez chwilę bardzo intensywnie "zachciało" mi się skręcić przez barierki. Tzw. "call of the void". Takie epizody zaczęły się powtarzać coraz częściej. Robiłem się coraz bardziej nerwowy, irytowało mnie dosłownie wszystko. Pozwoliłem, żeby trwało to latami, niszcząc powoli każdy aspekt mojego życia — od małżeństwa po relację z dzieckiem. Żona wspierała mnie, jak mogła, ale podejrzewam, że ciężko było pomóc komuś, kto sam nie wiedział, co go właściwie wkurza i co mu dolega.


Dusiłem się w pracy i codzienności. Za każdym razem, kiedy myślałem o zmianie, nachodziła mnie fala beznadziei: "Przecież jest całkiem nieźle. Jak coś zmienię, na pewno wszystko zepsuję." Przypadkiem natrafiłem w internecie na informacje o testosterone replacement therapy. Przeczytałem, że niski poziom testosteronu może prowadzić do spadku nastroju, depresji, utraty pewności siebie, problemów z koncentracją, rozdrażnienia, spadku libido i kłopotów ze snem (co ciekawe — teraz śpię równo 6 godzin i ani minuty więcej). Od pracy biurowej zaczynałem też coraz bardziej "puchnąć" — siłownia nie pomagała: mięśnie nie rosły, tłuszcz nie schodził.


Zadzwoniłem do kliniki. Po kilku dniach miałem konsultację z lekarzem. Facet pytaniami trafił dokładnie w każde moje doświadczenie z ostatnich kilku lat. Rozmawialiśmy prawie dwie godziny. Niedługo później otrzymałem zestaw do pobrania krwi i adres najbliższej kliniki. Po tygodniu lekarz oddzwonił: mój organizm praktycznie przestał produkować testosteron. Kwalifikowałem się na terapię.


Pamiętam ten pierwszy zastrzyk. Szok psychiczno-fizyczny był tak ogromny, że nie spałem 36 godzin, a uśmiech nie schodził mi z twarzy. Potem wszystko się ustabilizowało i w ciągu kilku miesięcy zacząłem zauważać zmiany: smak, węch, sposób wysławiania się, pewność siebie — wszystko było inne. Jakby wszystko powoli się prostowało i wracało do normy. Praktycznie z miejsca rzuciłem picie i palenie — bez żadnych sentymentów, wracania na chwilę, jeszcze jednego piwka czy ostatniego papieroska. Obudziłem się, zobaczyłem trzy piwa w lodówce "na po pracy", wyjebałem je do kosza razem z fajkami i nie obejrzałem się za siebie.


Po sześciu miesiącach terapii obudziłem się pewnego dnia z myślą: "Nienawidzę Londynu." Włączyłem komputer i zacząłem szukać dwóch rzeczy: nowego domu daleko od Londynu i nowej pracy. Żona chwilę protestowała, ale po pół roku mojej "nowej wersji" przyzwyczaiła się i oddała mi stery. Trzy tygodnie później przeprowadziliśmy się do Newcastle. Zacząłem pracę w firmie inżynieryjnej jako Business Development Executive – praca głównie zdalna, ale z częstymi wyjazdami na eventy, spotkania itd. Wkrótce kupiliśmy dom.


Dwa lata później zmieniłem pracę ponownie. Dziś czuję, jakbym każdego dnia odkrywał nowe pokłady energii i pewności siebie. Kiedyś nie wyobrażałem sobie opuszczenia UK (byłem totalnym domatorem). Dziś latam po Europie i Tajwanie, dbając przy tym, by jak najwięcej czasu spędzać z rodziną. A siłownia? Zakochałem się w dopaminie.


Dlatego: Panowie, jeśli czujecie, że coś jest nie tak — a kiedyś było dobrze — proszę Was: zbadajcie krew. Niektóre rozwiązania są prostsze, niż myślicie!


#zdrowie #depresja #psychika #psychologia

EerieAlligator

Robiłem jakiś czas temu badanie i ku mojemu zdziwieniu miałem lekko powyżej normy.

rain

@SzalonyBombardier kurde, tak zachwalasz to TRT, że chyba też na nią wejdę. A jestem kobietą. XD

Chrabonszcz

Wy serio czujecie jakąś euforię jak ćwiczycie?? Nigdy tego nie rozumiałem, u mnie raczej wręcz przeciwnie, czuję się jak kupa gówna jak ćwiczę. Testosteron raz badałem i był dobry.

Zaloguj się aby komentować

Czy tylko ja jestem takim debilem, czy inni też tak mają?

Że mając pod korek własnych problemów, przejmuję się problemami innych?


Chwilami dobija mnie jak wiele osób jest samotnych. Znam wiele ludzi którzy są sami, i są nieszczęśliwi, właściwie jedyna szczęśliwa samotna osoba to głęboko wierząca katoliczka, ona przynajmniej w Bogu znajduje pocieszenie.

Czasami nawet rodziny nie mają albo nie utrzymują z nią stosunków, a są fajnymi, wartościowymi ludźmi którzy pomagają pchać ten pieprzony świat do przodu.


Popsuty jest ten świat, nie tak to powinno wyglądać.

Może aranżowane małżeństwa to nie był jednak taki zły pomysł. A może "postęp"/reklamy/filmy itd. nas rozpieściły i mamy za duże wymagania od życia.


J⁎⁎⁎na #empatia


#zwiazki #samotnosc #psychologia #depresja #wysryw #problemy

861a053a-378c-4755-a3c5-5a97d6f0e8b1
Opornik userbar
5tgbnhy6

zapros ich na hejto, jeszcze dostaniesz 10 piorunow od skalpa

N-kt

Uwielbiam takie wpisy, gdy ktoś narzeka na coś równocześnie litując się, że jest tak żle i sam to tak mocno dostrzega. Udowadnia to tylko, że właśnie z takimi typami najlepiej unikać kontaktu, którzy bez względu na okoliczności na pierwszym miejscu będzie zawsze ich własne mniemanie.

Michumi

@Opornik też mam "problemy" z nadmierną empatią :((

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #chad #zalesie


TLDR: Nawet nie wiem jak przedstawić i wytłumaczyć Wam, jak wielką gorycz czuję teraz.


56.

Zasypianie po 2 i pobudka o 6 to była już miesięczna codzienność. Jeszcze wczoraj po północy ogarniałam szafę, którą zaniedbywałam parę miesięcy. Tanecznym krokiem wracałam z treningu, czując muzykę w każdej komórce ciała. Byłam na posiedzeniu zespołu orzeczniczego angażując się w udawanie poważnego, dorosłego człowieka. Bawiłam się, śmiałam, wymyślałam zadania, momentami do ostrej przeginki. To co czułam nie nazwałabym szczęściem. To przedłużająca się głupawka, kóra daje radość, ale z czasem znacznie bardziej męczy, niż cieszy.


Bywałam agresywna, nie radziłam sobie ze złością. Moje zachowania, były tak wysoce skrajne, że aż się bałam siebie momentami. Od zapalnika do działania dzieliły mikrosekundy. Dosłownie. Aż mnie coś ściska jak pomyślę o tych konfrontacjach z ludźmi, a jak trafił swój na swego to i sk⁎⁎⁎⁎syny razem z ku⁎⁎⁎mi leciały na lewo i prawo. Jak bajeczne kwiaty patologii. Wstyd mi, bo czasem mogło pójść o coś tak prozaicznego jak wolne pakowanie zakupów. A i tak się hamowałam, uwierzcie mi. Nie umiałam inaczej.


Ja wiedziałam, że coś jest nie tak. Czułam że na tym Everescie zabawy, zaczyna mi brakować tlenu. Poszłam do psychiatrki, która zna mnie bardzo dobrze. Od razu nowe piksy. K⁎⁎wa nie mogę. Już 4. I biorę to wszystko, dzień w dzień. Pilnuje, bo chce normalnego życia, a nie pierdolnika, czy zbędnego cierpienia. A to wszystko dlatego, bo moje chemiczne-mózgowe laboratorium przypomina bardziej te polowe narkorykowe w Kolumbi, niż te na Uniwersytecie Cambrige. Nie widomo jaki kociął się tym razem wypierdoli.


Powiedziałam, że nie umiem stać. Kręcę kółka na przystanku. Nie umiem już chodzić, tylko tańczę. Koleżanki mi mówią w pracy że c⁎⁎⁎ek ze mnie wychodzi, gdzie zawsze żyłam w chęci czucia szacunku do każdego.

Wczoraj na jodze, bo poszłam aby się wyciszyć c'nie, w każdej przerwie robiłam kółka na sali. Wiedziałam, że nie powinnam czułam się zawstydzona, ale musiałam. Był tylko bodziec, który trzeba zaspokoić. Już czekałam na pierwszą dawkę, z lękiem i nadzieją.


A teraz siedzę pod kocem, ani to nie śpię, ani to czuwam usychając z żalu, że to tak musi wyglądać. Że ja już sama nie wiem, czy umiem być normalnie szczęśliwa.

No i znów, jak w pętli myślę o śmierci.

47e5f8f4-c796-42e3-93f6-6ff37ad41d83
zoltyrogalzkremem

@Fafalala (づ•﹏•)づ jesteśmy z Tobą, trzymaj się mocno

Odczuwam_Dysonans

@Fafalala u mnie tak samo, całe życie sinusoida. Było dobrze dosyć długo, a ostatnie parę miesięcy się męczę i siada mi już trochę na łeb - prawdopodobnie się zwalniam, bo chyba potrzebuję zmiany. Ech, chyba już tak musi być. Więc rozumiem, i współczuję. Trzymaj się.

ErwinoRommelo

Ehh najgorzej tak jak lezysz patrzysz w ciemny sufit i wiesz ze trzeba wstac za 4h. Nawet nienajgorsze sa te przyplywy i odplywy ale pewnie brak jakiejkolwiek kontroli nad nimi. I nic nie poradzisz potem sie lezy a kazdy powod wstania z wyrka wazy ponad tone. Trzymaj sie tam cieplutko.

Zaloguj się aby komentować

Oglądam sobie to hejto dzisiaj i taki mam dysonans poznawczy że przecież są święta wielkanocne. Ludzie świętują, jedzą żurek, kociołki i ogniska z rodziną, a co tymczasem u Soviela? Pusta lodówka i widok napierdolonego dziadka alkoholika, sk⁎⁎⁎⁎syna który zniszczył mi życie, który pierwszy raz po wielkiej awanturze o chlanie z sąsiadem (mojej pierwszej wielkiej awanturze o chlanie w jego stronę w życiu) pokazał się poprosić o pomoc w podniesieniu i "transport" tegoż sąsiada do domu, oczywiście na⁎⁎⁎⁎ny jak szpadel, po odmowie chwiejnym krokiem wyszturmował się z powrotem w stronę garażu mówiąc "dziękuję". Słowa dziękuję nigdy nie usłyszałem od niego tak jak się go używa tylko właśnie tak jak teraz, kiedy coś mu nie pasowało. Alkoholicy to nie ludzie i nigdy nie myślcie że jest inaczej. To nie są ludzie a jeśli nie zdasz sobie z tego wcześnie sprawy możesz utknąć w pułapce tak jak ja. Na 33 lata, ze zniszczoną psychiką, depresją i c⁎⁎j mi w d⁎⁎ę. Czarna magia co nie? Jeśli tak myślisz to pomyśl nad tym co masz i się tym ciesz, może taki dysonans w drugą stronę komuś pomoże przy tych świętach.


PS Lodówka i tak pełniejsza niż zazwyczaj dzięki jednemu mięsnemu człowiekowi z hejto, który wspaniałomyślnie wysłał mi trochę swoich wyrobów jakiś czas temu. Wspaniałe są, czuję do niego wdzięczność i wydaje mi się że to trochę leczy czarne serce, ta wdzięczność. Nie chciał żebym pisał kto to jakby co bo ma zamówienia do końca roku już ale jest to pewnie najlepszy kucharz na hejto, kto ma wiedzieć ten wie. Zamieszczę zdjęcie tych wspaniałości.

#swieta #jedzenie #alkoholizm #depresja

6cae246d-594c-4bce-b67f-611189dbfe19
AndrzejZupa

Nadal to są ludzie…spotkałeś materiał w postaci złych ludzi a nie alkoholików…

Nadal uważam, że jest w nich czasami dobro, chociaż może letko wypaczone.


„ - Masz jakieś plany na jesień? - Pić będę. - Przecież taki sam miałeś plan na lato! - O czym ja mam rozmawiać z człowiekiem, który nie rozróżnia wesołego letniego picia od jesiennego depresyjnego pijaństwa?”

¯\_(ツ)_/¯

Zaloguj się aby komentować

Aż połowa dorosłych Polaków może doświadczać przewlekłej samotności – wynika z ogólnopolskich badań przeprowadzonych przez naukowców z Katedry Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Najbardziej narażone są kobiety, młodzi dorośli i osoby starsze. Problem nie wynika z miejsca zamieszkania czy zarobków, ale ma silne powiązania z emocjami i jakością relacji społecznych.


https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-polacy-w-pulapce-samotnosci-alarmujace-wyniki-badan,nId,7951240


#gospodarka #depresja #samotnosc #wiadomoscipolska #seniorzy

Gustawff

Druga połowa tęskni za przewlekłą samotnością.

Zaloguj się aby komentować