#depresja

49
960

#chcewyjsczbagna #psychoterapia #depresja #psychologia i trochę #hejtokoksy


Psychoterapia, postrzeganie siebie i aktywność fizyczna.


Pokuszę się o taką ogólną, krótką refleksję dotyczącą tego, jak dobrze psychoterapia współgra (przynajmniej w moim przypadku) z aktywnością fizyczną. Od kiedy zacząłem chodzić na terapię (październik-listopad 2024) wziąłem się za swoją powłokę zewnętrzną. Mój wygląd był moim ogromnym kompleksem, czymś co ryło mi banię nie mniej niż inne problemy psychiczne. Jednak lata nic z tym nie robiłem, bo deprecha, lęki i cała reszta zrobiły swoje. W szczytowym okresie swojego upadku, przy wzroście 185 cm ważyłem 68 kg. Nie mogłem na siebie patrzeć. Jednocześnie nic z tym nie robiłem. Przełom nastąpił kiedy zacząłem chodzić na boks. Tam ogarnąłem, że moje ciało jednak coś potrafi, że mogę i chcę zmusić się do wysiłku. Jednak z różnych powodów zarzuciłem trening. Jednak płyńmy do brzegu. Obecnie ćwiczę z hantlami i gumami. Gram na dworze w kosza o ile pogoda pozwala a co ważne zmieniam też dietę. Nie żrę tyle słodyczy, drożdżówki zastąpiłem musli ze świeżymi owocami. Powiem wam, że psychika lubi to. Jestem silniejszy fizycznie i bardziej się sobie podobam. Pierwszy raz stanąłem niedawno przed lustrem i pomyślałem, że... nie jest dobrze, ale nie jest też źle. Zgubiłem gdzieś to uczucie obrzydzenia samym sobą. Po kilku miesiącach ćwiczeń z dna w którym byłem dociągnąłem do 76,5 kg. Kogoś może to śmieszyć, ale dla wiecznego szczypiora jakim byłem jest to taki mały sukces. Cała praca którą wykonuję podczas psychoterapii w połączeniu z dawką wysiłku fizycznego działa cuda. Od kilku tygodni budzę się bez uczucia pustki, znudzenia i zawiedzenia otaczającym mnie światem i sobą. Czuję w sobie jakieś "moce decyzyjne" i przerobowe.

Serio, jeśli jeszcze nie ruszyliście d⁎⁎y zróbcie to. Jeśli jesteście w procesie terapii i dawajcie też sobie jakąś formę wycisku fizycznego.

6c2a4ad5-e08c-4ee6-bd45-98582024cd3e
Djnx

@WatluszPierwszy Dajesz mi powód do motywacji. Widzę tagi i myślę czy może do Ciebie nie napisać. Nieśmiało zaczepiam

Belzebub

Gratulacje w takim razie potwierdzam,że aktywność jest istotna dla zdrowej głowy … jak dłuższy czas nie znajdę czasu żeby dać sobie w kość czy to na siłce czy na rowerze czy biegając to aż mnie nosi i popadam w zły humor

Megawat

@WatluszPierwszy "Pierwszy raz stanąłem niedawno przed lustrem i pomyślałem, że... nie jest dobrze..." - wstaw się za tym chudym dzieciakiem, którego opierdala ten wewnętrzny krytyk - i każ mu się zamknąć, bo to on was ciągnął na dno i dalej próbuje.

Zaloguj się aby komentować

Fly_agaric

Wkurvvili kacapów, albo Chińczyków.

wielkaberta

@Al-3_x Nie pierwszy i ostatni. Teraz tylko czekać zostaje.

Zaloguj się aby komentować

Dziś mija miesiąc stosowania leku Zoloft, 50mg. Czuję się wspaniale spokojny, aż za bardzo. Uznałem, że o miesiąc przyspieszę wychodzenie z tego leku z rodziny SSRI i utnę dawkę o połowę już teraz.

Warto było go wziąć, wydobył mnie z pustki, a ja wiem, jak żyć, by tam znowu nie trafić.


#depresja

Yossarian

Oho, następny pacjent - już czuję się dobrze, moge odstawiać. Dobrze, że to depresja, a nie ChAD.

Peregrin

@DerMirker ja 5 lat na zolofcie jechałem, a Ty po miesiącu myślisz, że już jest git? XD za max 3 miechy będziesz miał nawrót i będzie płacz.

Iknifeburncat

@DerMirker byqu nie rób tego. Nie kombinuj z dawkami, bierz tyle ile miałeś aż nie zjesz wszystkiego i nie spotkasz się z lekarzem. Tu nie ma żartów, jak za wcześnie obetniesz dawkę, możesz mieć naprawdę nieprzyjemny zjazd.

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #psychologia #psychiatria #choachingtomojepaliwo


TLDR: Pysznię się do siebie, ale to nie z próżności, lecz szczerej radości.


55.

Właśnie dzisiaj mi stuka 32 rok mojego szalonego życia. Trudnego, zadziwiającego, intensywnego i dobrego zarazem. Sama czasami nie wiem co na to życie powiedzieć, ale chyba tylko to, że przeszłość jest historią. Można się na niej uczyć, wyciągać wnioski, ale nie ma mocy na niebie i ziemi aby ją zmienić. Mam teraz gotowość aby to zaakceptować. Pomimo że nadal ta "historia" potrafi żywo zaboleć to najważniejsze jest, co jest teraz. A teraz jest gitówa ziomy i ziomczynie.

<br />

Probuje sobie przypomnieć poprzednie urodziny i mam problem. Gdzie byłam, co robiłam, z kim... pustka. Jakby mi ktoś może coś przypomniał, to by klikło ale tak sama z siebie to nie umim. Nic w sumie dziwnego, niedługo po nich wylądowałam na oddziale psychiatrycznym w pełnowymiarowej manii z objawami psychotycznym. Była heca, zresztą sami wiecie. Ten ostatni rok znaczył dla mnie, tyle samo, co nie wiem... załóżmy 5. Zrobiłam tak wielki progres. Tak dużo się zmieniło. Tak zmądrzałam. Pojawiły się nowe problemy, inne straciły na ważności, no normalne żyćku. W końcu!


Jestem dumna z siebie, bo w końcu wiem gdzie są moje nogi, a gdzie głowa. Oddzielam swoje ja od świata. Nie idealnie, ale już wiem co co chodzi.


Jestem dumna, bo szukałam pomocy i z niej skorzystałam. Dzięki temu pewnie nie muszę pisać zza grobu. Śmierć była zdecydowanie zbyt wiele razy blisko mnie i to na moje życzenie.


Jestem dumna, bo uczę się spokoju i pokory w stosunku do siebie i świata. Powtarzane jak mantra "Nie denerwuj się na rzeczy, na które nie masz wpływu" pozwala uratować się przed niepotrzebnym morzem frustracji. W tym miejscu bardzo dziękuje Tobie @splash545 . To Ty mi pokazałeś tę drogę, którą mogłam się wybrać. Prawie że, wskazałeś palcem mówiąc: "pa, to stąd spokój i akceptacja wyszli".


Jestem dumna, bo naznaczam granice. Przestaje działać według zasady, nic nie mów bo się narazisz, a działam bardziej w kierunku stop being nice. Oczywiście nie patologicznie, ale nie silę się już na uśmiechy w stosunku do osób, które mnie drażnią swoim zachowaniem. Jako człowiek mam do tego prawo. Nie muszę być odzwierciedleniem oczekiwań innych w stosunku do mnie, bo w jakiś irracjonalny sposób boję się, że ktoś rzuci się na mnie i złoi mi skórę. Jak kochany tatuś.


Jestem dumna, za to jaka jestem. Doceniam to kim jestem. Za swoje dobre cechy, które sprawiają że robi mi się ciepło w serduszku, jak i te złe, które w jasny sposób pokazują mi co jeszcze powinnam zadziałać aby było mi lepiej. To prawie jak droga w trakcie której, mogę nauczyć się czytać drogowskazów, aby lepiej wiedzieć w jakim kierunku jechać.


Jestem dumna, bo jestem dobra w tym co robię i mam zawodową misję. Mam swoją specjalizację, która mnie czasem frustruję, ale jak zaczynam wariować i gadać z dzieciakami na sali to jakoś czas tak szybciej leci. Chcę im pomagać, aby nie musiały potem aż tak wydrapywać wszystkiego pazurami w życiu. Moje działania to setna procenta ich potrzeb, ale jak chociaż przez te 45 min u mnie w sali mogą poczuć się dobrze i bezpiecznie, to zdecydowanie warto.


Jestem dumna, bo kocham i jestem kochana. I wiem, że na to zasługuje.


Jestem dumna, bo uczę się systematyki w działaniu, zarówno w pracy jak i czasie wolnym. Ja do tej pory szyłam wszystko na bierząco, nie miałam dosłownie głowy aby myśleć o regularnym ganianiu na siłownię czy wyrabianiem się z rzeczami w pracy. W szkole też tak było, zdolna ale leniwa. Znacie ten vibe. Teraz to robię, naturalnie i mam takie czuj dobrze człowiek. Nie wiedziałam, że tak umiem. W ogóle za⁎⁎⁎⁎scie, że pomimo problemów mimo wszystko rozwijałam się zawodowo.


Jestem dumna, bo od paru miesięcy nie myślałam o własnej śmierci. Wręcz przeciwnie, zaczynam się martwić że mogłabym je stracić w momencie, gdy w końcu rozumiałam skąd ten cały fun.


Jestem dumna, bo jestem. Jestem w swoim domu z partnerem, jestem tutaj z Wami, jestem z mamą, przyjaciółmi... jestem, jestem, jestem i cieszę się bardzo! W końcu przestałam przepraszać za to że istnieje. Nie rozumiem teraz, tej potrzeby, ech zresztą nieważne.


Jestem daleka od tego, by mówić: dobrze że takie miałam życie, bo jestem dzięki temu jaka jestem. Oj nie. Nie wyobrażam sobie jak wielkiego poziomu akceptacji to wymaga, aby powiedzieć to szczerze. Zresztą czuję że nie muszę. "Nic nie muszisz, ale możesz" powtarza mój niebieskie wręcz z uporem maniaka.


To tyle, bajo jajo i życzę wszystkim Wam miłej, cieplutkiej niedzieli. Dbajcie o siebie, proście o pomóc jak trzeba i korzystajcie z niej. Pomyślcie dzisiaj chociaż o jeden rzeczy, z której jesteście dumni że wypracowaliście.


PS Myślę że tag z fafa się zaburza, powinnam chyba zmienić na fafa się odburza czy coś takiego. Trochę nieaktualne to teraz jak na to patrzę. :D

a99e9c7f-e575-4d5c-bd2f-f540b0d6dc07
LondoMollari

@Fafalala Zerkam na Twoje wpisy, gdy się od czasu do czasu pojawiają, i przyznam, że to dziwne uczucie. Z jednej strony, tak szczerze - nie znam Cię, jesteś tylko jedną z setek "nicków w internecie" - ludzi, z którymi na 99.99% nigdy na żywo się nie spotkam, i w żaden bezpośredni sposób nie mają wpływu na moje życie... z drugiej, widząc, że Ci się udaje wyjść na prostą, autentycznie się ucieszyłem. Przyznam, nawet, że dawno nie dotarł do mnie tak pozytywny news.


Tak czy siak, trzymaj tam się, i wiedz, że tym wpisem mocno poprawiłaś mi dzień.


[p.s] Tak jak przedmówcy już wspominali, po prostu dobrze się te Twoje teksty czyta. Niezależnie od tego jakie emocje stoją za tym co w danym momencie piszesz, zwinnie i ciekawie je wyrażasz.

Lemon_

@Fafalala Wspaniałe wieści. I wszystkiego dobrego z okazji urodzin!

Papa_gregorio

@Fafalala fajny wpis, wszystkiego najlepszego dla tak dzielnej i wspieranej persony nasxego uniwersum

Zaloguj się aby komentować

zrobiłem sobie przerwę, ponad rok, od wypokow jbzd hejto redditów etc. Ogólnie od internetów społecznościowych (na onet zerkałem nie napiszę że nie xd). Nie z własnej woli, wiadomo. Jeb na stos, jak już obsrałem się przed drzwiami do domu. Smutne to. Ale wracając do meritum. Tylko tu założyłem znów konto. Wiecie dlaczego? Jesteście współczującymi pełnymi empati ludzmi, z każdym można znaleźć, nić porozumienia. Byliście wsparciem w trudnych chwilach i zawsze jak płakałem to widziałem rogala.... wiedziałem, że na mnie czekacie...

Wróciłem... i zobaczyłem jak @bartek555 wpierdala rodzyna, zamiast walczyć z flotą cieni i mój świat się zawalił :( #romantycznemorze #depresja #alkoholizm #heheszki

Zaloguj się aby komentować

serel

Stawiam na fejura, jakiś happening, żeby się lajki zgadzały. Takie czasy

FoxtrotLima

@mehow Wrocław Nadodrze. Dalej depresję leczy się tam wpierdolem w parku albo podwórkach obskurnych kamienic?

AureliaNova

A mógł napisać prościej "jak chcesz poznać zaburzonego chłopaka, z nałogami, to zapraszam"

Zaloguj się aby komentować

t0mek

@mehow w książkach Kłapouchy nie jest melancholijną ciapą, tylko niezłym zgredem. Tak jak Prosiaczek wcale nie jest taką disneyowską pi...dą.

Zaloguj się aby komentować

Czy ktoś poleci jakiś wiarygodny sklep z grow kitami, żeby spróbować mikro dawkowania psilobicyny? I jak zamówić, normalnie na własne dane? Wiem, że one są legalne, ale mimo wszystko... Co jak wyrosną po drodze? 😂


Memy dla zwrócenia uwagi.


#grzybki #depresja #narkotykizawszespoko

f94eb4fd-a4c1-4c05-abaf-6b01f765c4fd
c3043bd9-8b0b-4d2f-946c-1d67eb340555
fdb317cb-abb9-4800-964b-8cea92fa8fe2
096bd90f-5fbd-47f2-a46b-18601b98a75f
791675e5-00ae-4a37-a809-6133ab3a075e

Zaloguj się aby komentować

Z dedykacją @THC-THC dla propagatora i zwolennika hipotezy, że to jakieś panaceum. xD


Jóźwiak J., Tarnowska-Ciosek I., Z tego się nie wyrasta – kompendium ADHD, Wydawnictwo Groomedia 2024

#marihuana #thc #narkotyki #adhd #depresja

fdf206ff-7865-45a9-98a7-2eca0124a891
THC-THC

@AdelbertVonBimberstein Zawsze można się przerzucać informacjami o marihuanie. My niczego nie propagujemy a jedynie przetwarzamy już napisane informacje, piszemy też o złych skutkach marihuany. Zawsze tak było i będzie że zwolennicy marihuany pokazują swoje argumenty a przeciwnicy swoje. Pokazujesz jakiś fragment książki jakiegoś autora, który ma swój punkt widzenia. Uważam że warto publikować każdą informację "ZA" i "Przeciw" a każdy niech sam oceni i podejmie właściwe decyzje. Pozdrawiam Serdecznie

Zaloguj się aby komentować

Kiedyś śmiałem się z tego obrazka #kiepskinihilizm ale dzisiaj idealnie oddaje on moje nastawienie. Ostatnio każda pozytywna rzecz jest przeciwważona przez 10 negatywnych. Już nie wierzę (ani nie chcę) że będzie lepiej, chciałbym tylko żeby nie było gorzej.

#depresja #zalesie #gorzkiezale

9eeb883b-b8a4-4e93-b45a-e73a53aaf845
Yansen

@kobben02 Mnie w takich momentach jeszcze dodatkowo dołują rady w stylu "trzymaj się", "będzie dobrze". W takim momencie życia człowiek po prostu nie jest w stanie tak pomyśleć. Ale jak mam totalnego doła to przypomina mi się mój stary kolega. Jak byłem gdzieś w połowie studiów (on wtedy też był mniej więcej w połowie) to kiedyś na wycieczce rowerowej niespodziewanie powiedział mi, że myślał dużo o samobóju. Mnie wcięło - nie wiedziałem co powiedzieć. Widziałem, że ma doła od jakiegoś czasu - ale żeby AŻ TAK??? On pomilczał i powiedział "ale stwierdziłem, że nie zrobię tego - po prostu jak na złość będę się z boku przyglądał jak mną życie poniewiera i miał to w d....". I teraz po wielu wielu latach to jest koleś szczęśliwy, pełen energii i zadowolony z życia. I tak sobie myślę - jakby wtedy to zrobił to przecież by tego wszystkiego nie miał i skończył życie w totalnie ciulowym momencie.

Iknifeburncat

@kobben02 trudno mieć pretensje do siebie o doomeryzm, kiedy nie da się odtrącić wrażenia, że dobrze już było. Przede wszystkim nie tyraj się o to, że tak myślisz. Ja próbuję i czuję, że mi to pomaga.


A próbowałeś moje przyjąć krótszą perspektywę czasową? W sensie, nie myśl o tym co będzie za rok albo 5, tylko skup się na tym co jest dzisiaj, na drobnych rzeczach. To pomaga utrzymać poczucie kontroli i większą stabilność emocjonalną. Też polecam z własnego doświadczenia.

jedzczarnekoty

@kobben02 a mnie dopada coś chyba jeszcze gorszego. Jak w punkcie, w którym jest chujowo, ale choć trochę stabilnie zaczynam się zastanawiać po co to wszystko. Czy reszta życia ma wyglądać jak wygląda - czyli do roboty, po robocie obiad, zakupy, dogorywanie przed monitorem/TV, przygotowywanie się do roboty. Zarabianie po to, żeby kupować rzeczy, które mnie nie cieszą. I tak dalej.

Nie wiem, może uda się znaleźć pracę w której czułbym jakiś sens, czułbym się komukolwiek potrzebny, czy w ogóle czuł, że po paru latach pracy jestem komuś/czemuś potrzebny. Bo żyjąc że świadomością że jak zacznę się "za dużo odzywać" to szybko znajdzie się ktoś inny na moje miejsce na pewno nie mogę się czuć częścią jakiegoś zespołu, czy coś. Jeszcze pokój biurowy który mi frajdę dawał został bezsensownie zamieniony na inny, ciemny i ciasny.

No a do tego wszystkiego tak bardzo chciałbym się z kimś spotykać, utrzymywać jakieś kontakty - a ludzie nie są zainteresowani. I zastanawiam się czy jestem aż tak nudny, odpychający, czy to może z nimi jest coś nie tak.

Zaloguj się aby komentować

Ciepło na dworze, ludzie wychodzą, wszyscy kogoś mają obojętnie czy sa grubi, brzydcy, niscy, wyscoy, ładni, wysportowani, a Ty jak największa spierdolina sam. Pojechałem wczoraj sobie na wycieczkę z racji dobrej pogody pozwiedzać pewne miasto, które od dawna chciałem zwiedzić jeszcze wtedy z moją dziewczyną. Tylko ja byłem sam i czułem się jak jakieś zwierzę w zoo. Nikt nie był sam. Dawno nie czułem się tak upokorzony, ale ktoś napiszę, hej! To nie wstyd samemu podróżować - rzecywiście.....


Zapowiada się niesamowicie ciężka wiosna i lato.


https://www.youtube.com/watch?v=XMxDa3kSL1k


#samotnosc #depresja

Cybulion

Wlasnie jade sam pociagiem przez cala Polskę. Glowa do gory

cebulaZrosolu

@azovek to może chłopa se znajdź? Nikt tak nie rozumie mężczyzny jak drugi mężczyzna ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Witam,


Wróciłem z Grecji. Czy pomogło? Tak, dopóki byłem tam i się przyzwyczaiłem. Po powrocie zastały mnie te same ściany i miejsca, zatem złe myśli wróciły.


Byłem dzisiaj u psychiatry na NFZ, do którego rejestrowałem się w zeszłym roku. Miły chłop, powiedział że u ludzi różnie to trwa, u mnie chyba dłużej niż krócej. Trochę mnie podbudował, ale nie proponował terapii, a ja też nie nalegałem. Powiedziałem, że generalnie jest już lepiej, ale bywają dni, zwłaszcza wieczory, gdy ogarnia mnie rozpacz i wpadam tak jakby do studni.


Zapytał, czy chcę SSRI. Powiedziałem, że nie wiem, ale chyba jednak chcę, przekonam się, jak działają. Dostałem sertralinę, kupiłem w aptece i w domu już zjadłem.


Jebane k⁎⁎wa aplikacje randkowe tylko obniżyły moje poczucie własnej wartości. Teraz muszę popracować nad tym, by je odbudować.


Odezwę się za jakiś czas.

#depresja

Caesium

@DerMirker a jak było w Grecji? Jak się bawiłeś?

Trzymam kciuki, będzie dobrze!

Monkey_D._Luffy

Aplikację randkowe wywal do kosza toć to tylko naciągnie facetów aby kupować premium bo Ci obiecają pary xd. Pamiętaj lepiej całe życie być sam niż z bylekimś. Ja mam 30 lat i nie wiem już z kim kupę. Trzeba nauczyć się być samemu szczęśliwym

EerieAlligator

Nie znam Twojej sytuacji, ale czy próbowałeś terapii? Leki brzmią jak ostateczność. Kraków to duże miasto, na pewno jesteś w stanie znaleźć dobrego terapeutę który pomoże ci z tego wyjść.


Piszę to jako osoba będąca w podobnym dołku jakiś czas temu, od 2 lat na terapii. Obecnie chodzę na kurs tańca, uczę się hiszpańskiego poznaję ludzi a jestem od ciebie starszy o kilka lat ;)


Nie wpadaj w użalanie się nad sobą, zamiast tego podejmij działanie.

Zaloguj się aby komentować

NiebieskiSzpadelNihilizmu

@xepo przestań się smucić, uśmiechnij się, znajdź se zajęcie, JA RENKOM ODJOŁ!

Zaloguj się aby komentować

#fafasiezaburza #depresja #mania #chad #psychologia #psychiatria


TLDR: Jak różowe ściany mogą napawać lękiem.


54.

Zastanawiam się często, czy po bólu jaki doświadczyłam w życiu wypada mi być szczęśliwą. Znacie tą wątpliwość? To tak jakby ktoś zasadził Ci bułę w ryło, a Ty zamiast płakać czy bać się zaczynasz śmiać się w głos. Zupełnie jakby oszukiwało się system i działało na przekór wszystkiemu. Jestem niezwyciężona czy niezrównoważona? Biorę 500 zł od każdej drużyny i słucham Państwa.


Przybyłam do domu rodzinnego. Obiadki na życzenie, pogaduszki przy kawie z mamą, cała sobota przebimbana w piżamie. Niebo na ziemi... teraz, ale działo się tutaj zdecydowanie zbyt dużo. Nie mogę spać w swoim starym pokoju, bo aż czuje bijącą ze ścian rozpacz. Tam widziałam diabła stojącego nademną o 3 w nocy, tam przelewałam swoją krew w prawie codziennych rytułałach w skarpetę z flagą Kanady, tam myślałam o śmierci przekładając swoje nogi za okno na 10 piętrze i tam chowałam się przed gniewem ojca, modląc się z bezsilności do wgapujacego się upiornie we mnie znad drzwi Jezusa i błagajac o to, by go uśmiercił. Nie wierzę, że to miało miejsce. Nie umiem zestawić się z przeszłością i sobą. Wiem, że mielę ten temat od jakiegoś czasu, ale dopada mnie nawrotowo takie dziwne uczucie, które sprawia że moja przeszłość jest odległa, obca. Zupełnie jakbym obejrzała film ze swojego życia, a nie realnie tego wszystkiego doświadczyła. No nie wiem, dziwne to takie wszystko. Niezrozumiałe i pomieszane.


Jak sobie radzicie z cierpieniem z przeszłości? Daję 10 gum turbo, za każdą strategię i radę.

16c946f0-b1e9-4b05-b232-5cc4c1775c7c
PaczamTylko

Nie mam podobnych doświadczeń, więc i każda rada, która pałęta mi się po głowie, brzmi banalnie. Z tego co piszesz wynika jednak, że jesteś świadoma tego co przeszłaś, wydaje mi się również że znalazłaś sposoby, dzięki którym potrafisz poradzić sobie z sytuacjami, kiedy przeszłość powraca.

Więc radził nie będę, w zamian trzymam kciuki i przesyłam pozytywne wsparcie (nie wiem czemu objawiło się ono w postaci pioruna).

splash545

@Fafalala

Zastanawiam się często, czy po bólu jaki doświadczyłam w życiu wypada mi być szczęśliwą.

Na świadomym poziomie wiem, że znasz odpowiedź na to pytanie. Gdzieś głęboko w podświadomości masz wątpliwości i jest to typowy błąd poznawczy. Wiesz gdzie jest problem, teraz wypadałoby się nim zająć.


dopada mnie nawrotowo takie dziwne uczucie, które sprawia że moja przeszłość jest odległa, obca. Zupełnie jakbym obejrzała film ze swojego życia, a nie realnie tego wszystkiego doświadczyła.

Bardzo dobrze, jest to zdrowe i stoicy polecają myśleć o swojej przeszłości właśnie w ten sposób. Zdejmujesz wtedy z siebie jej ciężar:

Wyobrażaj też sobie, że to, co ci się wydaje twoją przeszłością, co pamiętasz z dzieciństwa, młodości, wszystkich lat dorosłego życia, także ostatnie dni, zapisane w twojej pamięci najbardziej żywymi barwami, że wszystko jest jedynie snem albo obejrzanym wczoraj filmem - nic z tego nie jest naprawdę twoje. Twoja dziedzina, twoje jedyne królestwo, jedyna rzeczywista przestrzeń twojego życia zaczyna się w tej chwili, w chwili przebudzenia - a objęcie panowania to przepatrzenie twoich zasobów, wszystkiego, co ci przypadło w udziale, a następnie podjęcie decyzji, jak dzisiaj będziesz tym zarządzał.

Podobnie wyobrażaj sobie, że jutrzejszy i wszystkie następne dni, lata dorosłego życia, jakie cię jeszcze czekają, następnie starość i umieranie, wreszcie śmierć, czymkolwiek ta ostatnia jest, to inny sen, właściwie baśń, której ci jeszcze nie opowiedziano, a ty słyszałeś dopiero jedynie jej zapowiedź - nic z tego nie jest naprawdę twoje, nic z tego nie musi się przydarzyć tak, jak to sobie wyobrażasz, jak byś tego sobie życzył. Jeśli masz jakieś nadzieje i obawy związane z przyszłością, potraktuj je jak fantazje wokół opowieści, której ci jeszcze nie opowiedziano. Jutro przejdzie ci może nawet ochota, żeby jej wysłuchać.

Tomasz Mazur, Nieustające napomnienia

pluszowy_zergling

Mam farta, że nie miałem w życiu żadnej tego typu traumy, mi się dom rodzinny zawsze kojarzyć będzie z ciepłem, wychowywała mnie bardzo opiekuńcza i kochająca, ale samotna Mama. Ciężko mi powiedzieć @Fafalala czy lepiej unikać domu rodzinnego ? Czy warto tam przebywać ? Na bank masz choć trochę dobrych wspomnień, ale faktycznie warto unikać ruminacji, tu Ci ślicznie @splash545 Pana Mazura zacytował.


Pewno grubą krechą się odciąć nie da, ale Ja bym po takich doświadczeniach nie przebywał zbyt długo, przy czym, co Ja tam wiem.


Cieszę się, że znalazłaś odskocznię, to jest bardzo ważne!

Trzymam kciuki za Ciebie, niech Ci się wiedzie! \o/

Zaloguj się aby komentować