@bori w samą porę wjechał z nowym tagiem #chcesiewyzalic
Wkurwiłem się dzisiaj. Na ludzi, a jakże.
Mam tuż obok pracbazy w Warszawie niewielki park, w którym od kilku lat, od wiosny do jesieni, ustawiam miskę z wodą dla ptaków. Ptaszyska, głównie czarnuchy, chętnie piją, urządzają sobie w niej dżakuzi i generalnie mają z niej pożytek. Wymieniam wodę codziennie, papierowymi ręcznikami czyszczę, żeby nie było syfu. Jest git, wrony mnie poznają, jest fajnie. Aż do dziś...
Przychodzi do mnie dziewczyna z recepcji, (ma zza swojego biurka widok na michę) i mówi, że ktoś wziął michę, wylał wodę i wyrzucił ją koło śmietnika. Mówię: pokaż mi który? - Ten z plecakiem i psem. Schodzę na dół, podbijam, mówię "dzień dobry" i pytam:
- Dlaczego wyrzuciłeś pan michę? (koleś na oko lvl 20, w towarzystwie dwóch lasek jeszcze. Długie włosy, żoliborska hipsterka z wyglądu)
- Bo w misce kąpią się ptaki i mają pasożyty i jak mój pies się napije tej wody, to się zatruje.
- No to go pilnuj, Twój pies, Twój obowiązek. Ta miska po to jest, żeby się ptaki kąpały.
- Ale to jest śmieć (w sensie, że micha) i jego miejsce jest w śmietniku.
- Twój pies, Twój obowiązek upilnowania, czego nie rozumiesz?
- Ale to jest młody pies, bardzo energiczny i nie jestem w stanie w pełni go kontrolować.
- A jak zje gówno, to kto będzie odpowiedzialny?
- Yyyy.... proszę zabrać tę miskę, tu nie wolno dokarmiać ptaków!
- Nie dokarmiam ptaków. A poza tym ta micha stoi tu od co najmniej trzech lat i żadnemu psiarzowi do tej pory nie przeszkadzała. I nagle Tobie zaczęła przeszkadzać?
- Bo przedtem nie miałem psa...
- (tu się już wkurwiłem i ostatnie zdanie wypowiedziałem przez zaciśnięte zęby) Za chwilę ustawię tę miskę na swoim miejscu i naleję do niej wody i bardzo proszę trzymać sięz daleka od mojej prywatnej własności. Odwróciłem się i poszedłem. Laski coś go tam pocieszały, ale miałem już w d⁎⁎ie, co tam marudzą.
Czasem myślę, że mógłbym być dresiarzem i poprostu prz⁎⁎⁎⁎⁎⁎olić takiemu pajacowi bez zbędnych słów i mieć spokojniejszą głowę.