#rozkminy

7
1348

To faktycznie jest portal dla starych ludzi. Wchodzisz po 7 a tu od dwóch godzin wszyscy się witają. O której wy spać chodzicie? #dziendobry #rozkminy

Zaloguj się aby komentować

Parę lat temu, gdy chodziłem z pieskiem po mieście, w oczy rzuciła mi się plakietka z imieniem i nazwiskiem ginekolożki.


Normalna sprawa, że takie plakietki są na ścianach budynków, w których mieści się praktyka czy inny biznes.


Chodzi jednak o nazwisko lekarki. Dwuczłonowe w dodatku.


Pierwszym członem jest „Wietrzny”. Nie wyróżnia się niczym specjalnym oprócz tego, że mamy końcówkę męską, a nie żeńską („Wietrzna”). No ale to może nazwisko rodowe, które akurat się nie odmienia w przypadku kobiet.

Za to drugi człon... Oh boy.


Przede wszystkim podziwiam kobietę za dystans do samej siebie i za poczucie humoru. Jednocześnie zastanawiam się, jak do tego doszło. Czy gdy poznała swojego przyszłego męża i dowiedziała się, jak brzmi jego nazwisko, to postanowiła, że o, za tego gościa za wszelką cenę muszę wyjść? Czy zakochała się w nim ze względu na jego nazwisko, a nie osobowość? W końcu nie musiała przyjmować go, mogła zostać przy swoim. A mimo to zdecydowała się na nie. Chłop nazywa się „Bonk”.


Dwuczłonowe nazwisko to „Wietrzny-Bonk”. : D

A najlepsze, że dowiedziałem się, że dzieci także przejmują dwuczłonowe nazwisko i Wietrznych-Bonków może być więcej. : D

#heheszki #przemyslenia #rozkminy

ImTheOne

Czy ty próbujesz wystrychnąć mnie na dudka? Strona http://nlp.actaforte.pl:8080/Nomina/Ndistr?nazwisko=wietrzny-bonk&join=on nic nie wie o takim nazwisku.

InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz

@cyberpunkowy_neuromantyk to nie przy ślubie (a nawet przy tym spotkaniu ustalającym datę ślubu cywilnego) określa się po kim nazwisko będą nosiły dzieci?

Felonious_Gru

@cyberpunkowy_neuromantyk

e8be370f-8542-439c-a65d-93370b379ee7

Zaloguj się aby komentować

  • Ostatnio spotkałem się z dość ciekawym terminem, który dał mi do myślenia i postanowiłem nico podrążyć na czym polega tak zwany sejfityzm. Okazuje się, że termin pochodzi od angielskiego słowa safety (bezpieczeństwo). Oznacza postawę lub sposób myślenia, w którym najwyższą wartością staje się unikanie ryzyka i zapewnianie sobie maksymalnego poczucia bezpieczeństwa, często kosztem innych wartości – takich jak wolność, spontaniczność, odpowiedzialność czy rozwój.

  • Na przykład człowiek kieruje się zasadą minimalizowania ryzyka, nawet jeśli to ryzyko jest niewielkie albo czysto hipotetyczne. Co więcej, zamiast podejmować samodzielne decyzje, oczekuje, że instytucje, przepisy czy inni ludzie zapewnią im ochronę. Przejawia się to w tworzeniu nadmiernych zasad i zakazów, które mają wyeliminować każde, nawet najmniejsze niebezpieczeństwo. Ostrzeżenia typu „gorące” na kubku z kawą czy zakazy zabaw uznawanych za zbyt ryzykowne dla dzieci zaczyna być ogromnym problemem, ponieważ poczucie zagrożenia, charakterystyczne dla sejfityzmu jest na tyle silne, że świat staje się niebezpieczny i należy nieustannie go kontrolować, by uniknąć szkód.

  • Taki sposób życia w szkole, pracy, czy w przestrzeni publicznej lub w społeczeństwie rodzi patologie i niezrozumiałe, pogmatwane oraz często paradoksalne sytuacje.

  • Zobaczcie jak to się przejawia w szkołach i nie tylko: zakaz biegania na przerwach, żeby uniknąć wypadków. Usuwa się tradycyjne zabawki z placów zabaw, bo „mogą być zbyt niebezpieczne” albo organizuje się wycieczki tylko w ściśle kontrolowanych warunkach, bez miejsca na spontaniczność.

  • W pracy z kolei wprowadza się nadmiernie szczegółowe przepisy BHP, które regulują nawet najprostsze czynności. Na przykład zakaz korzystania z urządzeń biurowych bez dodatkowych szkoleń, mimo że są intuicyjne i bezpieczne lub inna kwestia w sferze mentalnej: pracownicy wolą nie podejmować decyzji, żeby „nie narazić się na odpowiedzialność”.

  • Także w przestrzeni publicznej możemy spotkać się z ostrzeżeniami na każdym kroku („Uwaga, schody”, „Może być ślisko” – nawet przy dobrej pogodzie), albo ograniczanie dostępu do miejsc uznanych za „niebezpieczne” (np. wejścia na górki, skarpy, molo) oraz instalowanie zabezpieczeń tam, gdzie zagrożenie jest minimalne (np. barierki przy niskich krawężnikach). Niestety w codziennym życiu mamy do czynienia z podobnymi zachowaniami polegającymi na unikaniu kontaktu z obcymi, „bo to ryzyko”, nadopiekuńczy rodzice nie pozwalają dzieciom na samodzielne wyprawy ani nawet na drobne ryzyko, a popularność ubezpieczeń „na wszystko”, nawet na zdarzenia o bardzo małym prawdopodobieństwie, to norma, która zaczyna być nakręcana przez żądne zysku korporacje finansowe.

  • Sejfityzm nie uszedł uwagi krytyków i postronnych obserwatorów śledzących ten kierunek i zaczynają nieco alarmować świat, bo propagowania takiego podejścia, choć z założenia wydaje się dobre, to okazuje się, że wpływa na ograniczanie wolności jednostki, prowadzi do nadopiekuńczości (np. wobec dzieci), hamuje zdolność do uczenia się przez doświadczenie i popełnianie błędów, a także rodzi postawy roszczeniowe – oczekiwanie, że ktoś inny zawsze zadba o nasze bezpieczeństwo.


#sejfityzm #rozkminy #socjologia #spoleczenstwo #ciekawostki #eber

6760d875-ee38-4bec-bbaf-4a081072a4bc
Eber userbar
pierdonauta_kosmolony

"Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość" intensifies

ataxbras

@Eber Uzależnienie od poczucia bezpieczeństwa jest wspaniałym sposobem by tym społeczeństwem manipulować.
Przekłada się to choćby na ad hoc pisane ustawy, bo coś się stało. Niemal nikt wtedy nie sprawdza częstości występowania podobnych zjawisk, liczy się jedynie iluzoryczne zwiększenie poziomu bezpieczeństwa.

Zaloguj się aby komentować

ZYCIE TO PUZZLE

Od jakiegoś czasu mam silną potrzebę robienia czegoś, co wymaga manualnych zdolności, czegoś, co można dotknąć, poczuć i zobaczyć efekty swojej pracy. Pewnie to wynik pracy biurowej, gdzie rezultaty są „niewidoczne”, nie można stanąć obok nich i ich podziwiać. Oprócz sklejania modeli czy kolorowania, padło też na puzzle.

Spontanicznie kupiłam zestaw puzzli z 1000 elementów i zaczęłam układać.

Porwało mnie to na długie godziny. Dawno nie miałam takiego poczucia, że myśląc, iż minęło pięć minut, naprawdę minęło pół godziny. Tak mnie to pochłonęło, że czas przestał istnieć. I choć była to czynność przyjemna i satysfakcjonująca, miała też dodatkowy wymiar, wiele myśli zaczęło układać mi się w głowie, zwłaszcza wtedy, gdy miałam trudność ze znalezieniem odpowiedniego kawałka.

Kiedyś mój przyjaciel powiedział: „Życie to szachy”, cytując jednego ze swoich ulubionych szachistów. Ja jednak, pół żartem, pół serio, powiem: życie to puzzle.

Sam proces ich układania można porównać do zmagania się z trudnościami czy nauki nowej umiejętności.

Na początku wydaje się łatwo, układasz ramkę z kawałków wyraźnie odróżniających się od reszty. To idzie prosto, po prostu zaczynasz i stawiasz pierwsze kroki. Ale co dalej? Zostaje masa elementów, które trzeba w jakiś sposób posortować. To zajmuje mnóstwo czasu, a progres nie jest tak wyraźny jak na początku. W życiu często mówi się, że najtrudniej jest zacząć. Ja się z tym nie zgadzam. Najtrudniejsze jest nie przestraszyć się przy pierwszych trudnościach, schować dumę i szukać rozwiązań poprzez poszerzanie wiedzy i doświadczeń innych. To układanie planu, podejmowanie prób i niezałamywanie się, gdy te próby nie przynoszą od razu efektu jest najcięższe do pokonania.

Frustracja przychodzi, kiedy nie możemy znaleźć jednego puzzla, na którym się zafiksowaliśmy. Zamiast odpuścić i iść dalej, maniakalnie go szukamy, choć i tak prędzej czy później się znajdzie. Jednak jak w życiu, skupiamy się na tym, czego nam brakuje, zamiast po prostu iść dalej i robić swoje.

Czasem okazuje się, że poszukiwany element był tuż obok, a nawet w naszej dłoni, tylko źle próbowaliśmy go dopasować. To frustruje jeszcze bardziej. Ale życie uczy, że nic na siłę, wciskanie niepasującego puzzla nie sprawi, że magicznie zacznie pasować. Trzeba umieć odpuścić i iść dalej, byle nie cofać się w progresie który udało się osiągnąć. Trzeba umieć też dać sobie czas, nie ma nic od razu to, że jedne puzzle znajdujemy szybko to nie znaczy, że zawsze tak będzie i na odwrót.

Jak w wielu dziedzinach, przychodzi też moment, w którym winimy wszystko i wszystkich, tylko nie siebie. Nie mogę znaleźć puzzla? Pewnie się zgubił albo trafił mi się wadliwy zestaw. To na pewno nie moja wina. Tymczasem pokora to cecha, która przychodzi z wiekiem, choć nie zawsze, czasem trzeba się jej nauczyć.

Najpiękniejszy moment następuje wtedy, gdy obraz zaczyna nabierać kształtu. Gdy elementy znajdują swoje swoje miejsc w sekundę, a efekty są coraz szybciej widoczne. Wtedy trud włożony w wcześniejsze próby zaczyna przynosić czystą przyjemność i satysfakcję. W życiu ten moment również przychodzi rzadko, gdyż rzadko człowiek staje się specjalista w danej dziedzinie, ale kiedy już się pojawi, pozwala nam rozwinąć skrzydła i poczuć się po prostu dobrym w tym co robimy.

Najtrudniejszy jednak jest koniec. Gdy włożysz ostatni kawałek, pojawia się pytanie: co dalej? Pojawia się pustka. Czasem nawet dziwna chęć, by zniszczyć obraz i ułożyć go jeszcze raz, szybciej, lepiej, sprytniej. Ale zwykle do tego nie wracamy. Idziemy dalej, wybieramy nowe puzzle, nowe umiejętności, nowe trudności. Z doświadczeniem i wiedzą zdobytą wcześniej jest już po prostu łatwiej. Byle do przodu, a zawsze jest się do przodu kiedy jest się bogatszym o doświadczenie:)

#hobby #puzzle #rozkminy

0182be49-f4ac-4ec9-a286-4774c83cd03c

Zaloguj się aby komentować

Ej, obczajcie, ze 2068 lat temu senat rzymski zebrał się i uchwalił, że miesiąc siódmy od tej pory będzie nazywany Iulius. Imperium rzymskie już dawno upadło, ale ów jeden dzień, to jedno głosowanie rzymskich senatorów, wywarło wpływ na wiele miliardów ludzi żyjących w kolejnych pokoleniach, którzy po dziś dzień stosują się do tej uchwały. #rozkminy #cesarstworzymskie

bojowonastawionaowca

@informatyk gorszą rozkminą jest to, że siódmy miesiąc tak naprawdę w wielu krajach jest 9 miesiącem (september), itd aż do grudnia

Zaloguj się aby komentować

A co by się takiego wydarzyło, jakby każdy przestałby korzystać z kart i aplikacji do sklepów. Jak każdy wyłączyłby lokalizację i przypisane do nic paragony. Ceny by spadły? A co jeżeli od dzisiaj klienci przestali stawać w kasach samoobsługowych?


#rozkminy

bff84109-fc36-4f22-a25b-fcf766e90e27
fadeimageone

@cotusiedzieje beeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee


bojowonastawionaowca

@cotusiedzieje poproszę o dodanie tagów

WysokiTrzmiel

Ludzie chcą sprzedawać swoje dane, a sklepy tylko im to umożliwiają ¯\_( ͡° ͜ʖ ͡°)_/¯

Zaloguj się aby komentować

"THE ROAD"

Spoilery!

                     OSTATNIE DOBRO NA ZIEMI 

„Droga” to książka uznawana za klasyk i jak najbardziej słusznie. Choć spodziewałam się, że będzie to dobra historia, to i tak mocno zaskoczyło mnie, jak przejmująca może być tak skromna opowieść o ojcu i synu, którzy przetrwali, a właściwie wciąż starają się przetrwać, apokalipsę.

Zwłaszcza, że nasza popkultura jest wręcz zalana wątkami postapo. Kanibalizm, niewolnictwo, głód, gangi, choroby to wszystko znamy aż za dobrze i często spotykamy w wizjach światów pozbawionych prawa, gdzie liczy się wyłącznie przetrwanie, a nie moralność. Więc co jeszcze może nas zaskoczyć?

A jednak autor pokazuje, że można więcej. I tym „więcej” są głębia, morał, pytania bez odpowiedzi i niedopowiedzenia, które pozwalają czytelnikowi jedynie domyślać się, co się wydarzyło lub co nadejdzie. To właśnie oferuje „Droga”, stan po przeczytaniu, w którym zadajesz sobie pytanie: czym właściwie jest dobro i czy warto o nie walczyć?

Dla Ojca było warto. To był jego cel w obliczu nieuchronnie zbliżającego się końca życia. Chciał ocalić ostatnie dobro na ziemi, jakim był jego syn. Niewinny, naiwny i altruistyczny, zupełnie niedopasowany do brutalnej rzeczywistości. Cechy, które normalnie byłyby zaletami, tutaj stawały się kulą u nogi. Bo w świecie, gdzie za puszkę gruszek ludzie są gotowi zabijać, potem zjadać samych siebie, dobroć wydaje się absurdem.

Jedna scena zapadła mi szczególnie w pamięć: chłopiec nalegał, by podzielić się odrobiną z trudem zdobytych zapasów z napotkanym samotnym starcem. Ojciec, niechętnie, ale uległ. Starzec jednak nawet nie podziękował. Dlaczego? Bo, on sam dla chłopca nie zrobiłby tego samego.

Ktoś w jednej z recenzji napisał, że „Droga” to bardzo depresyjna książka. Trudno się z tym nie zgodzić. Z każdą kolejną stroną narasta strach, że bohaterom stanie się coś złego, a jednocześnie szybko traci się nadzieję, że mogą przetrwać. No i to właśnie jest najtrudniejsze zarówno dla czytelnika, jak i dla bohaterów, trwać w nadziei.

Więc przychodzi pytanie co zrobiłoby się na ich miejscu. wybrałabym decyzję, jaką podjęła matka chłopca, czyli odejść ale na własnych zasadach, bez ryzyka gwałtu, kradzieży i brutalności od ludzi których prędzej czy później się spotka, czy też walczyłaby sie o życie do końca, mając wiarę, jak jego ojciec, że o źródło dobra warto walczyć, nawet jeśli wydaje się ono zupełnie niepasujące do zastanego świata?

#ksiazki #rozkminy

3badfb22-e8d0-46af-9838-db4761051b51

Zaloguj się aby komentować

Boksik

W sumie czegoś takiego doświadczyłem. Nie polecam

5tgbnhy6

od kiedy zainteredowalem sie psychologia, to sie okazalo, ze osob w miare zdrowych spotkalem kilka w zyciu

Veesper

Ludzie się przyzwyczajają, że ktoś zawsze coś dla nich zrobi jak się poprosi, że mogą bezkarnie wchodzić drugiej osobie na głowę. A gdy ta osoba postawi w grzeczny sposób granicę to już hur dur co za chamstwo co się stało, a taka była miła.

Zaloguj się aby komentować

Opracowałem se swój poradnik bezpieczeństwa, ale w wersji cyfrowej. Mam go w bani póki co. Przyjąłem następujące założenia. Budzę się w gdzieś w Kambodży, podstawowe rzeczy typu picie, jedzenie, wodę, gacie mam zapewnione, tym się nie oram. Dają mi nowy telefon, który ma dostęp do internetu i obsługuje esima i ma NFC. W starych gaciach jedyne co mam to dowód osobisty z warstwą elektroniczną. I teraz jak samodzielnie dostać się do wszystkiego, gdzie do wszystkiego kody SMS, 2FA, zastrzeżony PESEL itp itd. Jak dostać się sprawnie do banku, maila, do podstawowych usług w sposób bezpieczny i samodzielny. To trzeba też mieć rozkminione, a nie tylko latarkę czołową i radio. Do forsy trzeba się dostać.


Tera zabrać człowiekowi telefon i jest w czarnej piździe. W kraju jest w czarnej piździe odzyskać tożsamość cyfrową, a co dopiero za granicą.


#rozkminy

evilonep userbar
szatkus

Skoro masz dowód to w sumie wystarczy iść do banku?

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Babcia kiedyś robiła fajnego kurczaka z nadzieniem wiele razy pytałem jaki to był farsz mówi, że już nie pamięta Naprawdę to było bardzo smaczne.

A wy jedliście kurczaczka z nadzieniem?


#rozkminy

Opornik

@lubiespac tak, teściowa robiła, jakiś farsz mięsno coś, nigdy mi nie smakował.

Zaloguj się aby komentować

Czy sztuczna inteligencja nas rozleniwi(a)?


Znajomy opowiedział kiedyś historię o opornym uczniu, którego próbował nauczyć angielskiego. Poprosił go o włączenie konkretnej angielskiej strony i ku swojemu zdziwieniu zobaczył, że ta automatycznie została przetłumaczona na język polski. Gdy zapytał ucznia o to, usłyszał, że po co dzieciak ma się uczyć angielskiego, skoro w każdej chwili może użyć tłumacza?


Tym anegdotycznym wstępem chciałbym przejść do dalszych wniosków na temat tego, jak sztuczna inteligencja (i technologia ogółem) moim zdaniem rozleniwia ludzi. Ostrzegam, że będzie więcej zaobserwowanych przeze mnie anegdotycznych przykładów.


Na przykład zauważyłem, że powoli zanikają rozmowy, w których ludzie próbowali przypomnieć sobie tytuł jakiegoś filmu albo słowo, które znajduje się na końcu języka. Po co się męczyć, skoro można zapytać „wujka Gugla” albo Chata GPT?


Inny znajomy pewnego wieczoru zastanawiał się, jaką bajkę opowiedzieć synowi na dobranoc. Kiedyś pewnie siedziałby i wymyślałby na bieżąco fabułę, wysilając się przy tym, żeby miała jako taki sens. Musiałby ruszyć mózgownicą. A teraz? „Panie GPT, proszę mi wymyślić historyjkę adekwatną dla trzylatka”. A potem można go poprosić o stworzenie kontynuacji.


Nie wiesz, jak sformułować maila? Napisz byle jak, co chcesz przekazać, a sztuczna inteligencja przerobi to na odpowiednią wiadomość. Chcesz go ugrzecznić? Proszę bardzo. Chcesz przetłumaczyć coś z obcego języka na polski albo na odwrót? Nic prostszego.


Na studiach były podobne sytuacje. Pamiętam, jak mieliśmy wykłady po angielsku i w ramach zajęć prowadzący zadawał nam różne zadania do zrobienia. Po oddaniu zadania można było zobaczyć odpowiedzi innych studentów. I co się okazało? Wiele osób wykorzystało Chata GPT i prawdopodobnie bezrefleksyjnie przekopiowało odpowiedzi - bądź co bądź GPT ma charakterystyczny styl, który rzuca się w oczy w przypadku kilku podobnych wiadomości.

Z kolei gdy zadawano nam zadania na ćwiczeniach, często pierwszym odruchem było zapytanie sztucznej inteligencji o sposób rozwiązania. Prezentacje? Z pomocą GPT. Referat? GPT pomoże. I tak dalej, i tak dalej. Brakowało mi na tych zajęciach takiej burzy mózgów, wymiany pomysłów et cetera, ponieważ kolegom i koleżankom wygodniej było skorzystać ze sztucznej inteligencji.

Albo bardziej osobisty przykład. Lubię poprawiać czyjeś teksty, ponieważ to też w jakiś sposób rozwija moje umiejętności pisania. Z bólem patrzę na to, jak moja dziewczyna woli poprosić sztuczną inteligencję o redakcję i korektę, niż mnie, mimo że to jej oferuję. :' )


Żeby nie było, nie winię ludzi za to, że ułatwiają sobie życie. Sam czasem (często) korzystam z AI, żeby ułatwić sobie pracę - na przykład przy odpisywaniu na maile po angielsku, ponieważ moja znajomość tego języka nie jest aż tak dobra, jakbym tego chciał i napisanie czegoś samemu zajęłoby mi znacznie więcej czasu. Jednak korzystam z takiego Chata GPT wyłącznie jako narzędzie i nigdy nie przyszło mi na myśl, żeby wykorzystać go przy mojej twórczości. Chcę się sam przy niej namęczyć.


Największym problemem, według mnie, nie jest jednak to, że sztuczna inteligencja rozleniwia ludzi, ale to, że poniekąd powoduje, że kontakt z drugim człowiekiem wydaje się nie być aż tak potrzebny.


Przykładowo z tą korektą czy chociażby różnego rodzaju ilustracjami. Kiedyś, gdy potrzebowałem ilustracji do postaci, musiałem albo przekopać się przez wiele stron w poszukiwaniu idealnego obrazka, albo poprosić kogoś o jego zrobienie. Albo najpierw znaleźć, a potem poprosić o przeróbki. Obecnie mogę całkowicie pominąć czynnik ludzki i po prostu poprosić AI o wygenerowanie odpowiadającej mi ilustracji (co już zresztą zrobiłem kiedyś w przypadku obrazka do opowiadania).


Co ani trochę mi nie pasuje. Pomimo tego, że jestem samotnikiem, to lubię też kontakt z ludźmi i większą przyjemność sprawia mi zapytanie kogoś o coś niż Chata GPT. Sztuczna inteligencja nie opowie mi ot tak jakiejś anegdotki, może nie zwrócić uwagi na jakiś charakterystyczny szczegół czy cokolwiek innego. Bardzo lubię ten czynnik ludzki, który sprawia, że dana rozmowa jest na swój sposób wyjątkowa.

No ale to już temat na inne rozważania.

#rozkminy #sztucznainteligencja #ai #przemyslenia

5fc61a97-ecce-4817-b541-152a69c5759b
jiim

Panie, kiedyś to trzeba było taką gęś złapać, wyrwać z kupra pióro, naostrzyć je, zrobić inkaust z zakupionej ośmiornicy i poczerpać masę papierową sitem!

A teraz? Bierze taki papiru z kajetu, długopisadło jakieś i wielki z niego skryba!

Kiedyś to byo.

WysokiTrzmiel

Myślę, że jesteśmy jeszcze przed największą rewolucją.

elmorel

Cena postępu. Można być Amiszem, albo gdzieś pomiędzy. Życie to sztuka wyboru. Świat idzie do przodu i albo się dostosujesz albo nie nadążysz. I standardowo: spienione fale goni wiatr.

Zaloguj się aby komentować

Ten wpis https://www.hejto.pl/wpis/typowy-netflix-jest-typowy skłonił mnie do podzielenia się pewnym moim spostrzeżeniem w temacie #poprawnoscpolityczna


Otóż jakiś czas temu zauważyłam, że cały ten blackwashing i yellowwashing, toczący jak rak współczesną kinematografię, jest traktowany mocno wybiórczo, z hipokryzją wręcz, przez twórców produkcji robiących kurtyzanę z historii. Bo przyczernia i przyżółca się głównie postaci drugo- i trzecioplanowe, a protagonistów zostawia zazwyczaj "po staremu" białych.


Najlepszym tego przykładem jest nadchodząca ekranizacja Wichrowych Wzgórz.


https://www.youtube.com/watch?v=eKGc0k44o_g


Główny bohater powieści, Heathcliff, to postać o egzotycznym pochodzeniu. W książce wielokrotnie określano go jako "cygana". Dzisiejsi badacze literatury są zdania, że gdy Emily Brontë wyobrażała sobie i opisywała Heathcliffa, miała na myśli albo Roma, albo metysa, albo Hindusa, ewentualnie mocno ciemnego Hiszpana.


Tymczasem w ekranizacji z 2k25 Heathcliffa gra zwyczajny białas, nie wyglądający nawet na stereotypowego południowca (chociaż odtwórca roli, Jacob Elordi, ma baskijskie korzenie). Jest to więc kolejna adaptacja, której twórcy, wbrew materiałowi źródłowemu, zrobili whitewashing protagonisty. Dlaczego tak się stało? Widocznie producenci uznali, że Amerykanki mają za mało zakręcone korbą, żeby przełknąć romans, w którym truloff nie jest biały I tak jedyną zachodnią adaptacją powieści panny Brontë, w której Heahtcliff nie jest do bólu typowym Anglosasem, pozostaje film z 2011 roku https://www.filmweb.pl/film/Wichrowe+wzg%C3%B3rza-2011-495951 (w którym to z protagonisty, prawdopodobnie wbrew wyobrażeniom autorki, zrobiono mulata).


Jak widać na trailerze, w najnowszej adaptacji mamy za to yellowwashing Nelly Dean, służącej w majątku Wichrowe Wzgórza. Bo przecież tak to właśnie wyglądało w XIX-wiecznej Anglii, że na zadupiu w Yorkshire służbę rekrutowało się z krajów Trzeciego Świata, a nie spośród biednych lokalsów


Tak przy okazji, to innym przykładem hipokryzji w graniu kartą politpoprawności we współczesnej kinematografii jest traktowanie po macoszemu odmiennych kultur.


Tutaj jako najlepszy przykład przychodzi mi na myśl ekranizacja powieści Terror Dana Simmonsa. Kto czytał książkę ten wie, że w pewnym momencie na pełnej wjeżdża tam inuicki folklor, który pełni dość ważną rolę w przemianie głównego bohatera. Tymczasem w ekranizacji, skądinąd porządnie wykonanej, wycięto niemal całą inuicką metafizykę, ba! sami Inuici, łącznie z Lady Ciszą, dostali o wiele mniej czasu antenowego, niż go mieli w powieści.


#przemyslenia #rozkminy #adaptacje #ekranizacje #ksiazki #kinematografia #bekazlewactwa

onpanopticon

@AndzelaBomba sądzę, że powód jest prozaiczny. Gdyby Wichrowe Wzgórza kończyły się happy endem, a Heathcliff był jednoznacznie dobra postacią, to byłby zapewne nie tylko ciemniejszy, ale od razu murzynem ale że historia jest nieco bardziej skomplikowana, a kobiety mogą być zawiedzione jego postawa, bo nie okazał się być do końca śmieciem pod butem pannicy, to musi być biały xd


No i przy okazji muszę dorzucić piękny utwór https://m.youtube.com/watch?v=-1pMMIe4hb4

ColonelWalterKurtz

@AndzelaBomba Ciekawe czy zrobią słodko-pierdzące love story dla lasek czy ktoś jednak przeczyta książkę i zrobi jej prawdziwą adaptację?

l__p

@AndzelaBomba dzisiejsze adaptacje i kinematografia to checkboxing. Jest czarny - checkbox ☑️, jest Azjata - checkbox ☑️, itd., i pora na CSa. To, że nie ma to żadnego sensu, ich nie interesuje.

Zaloguj się aby komentować

ŹRÓDŁO WRAŻLIWOŚCI


Mam takie pytanie do ludzi, którzy wychowali się na wsi, ale takiej prawdziwej że zwierzętami pod opieką. Nie wiem czy znajdą się tacy, ale zastanawia mnie to co właściwie jest źródłem wrażliwości.


Pewnie to nic odkrywczego, że regularne patrzenie na śmierć zwierząt czy inne ich cierpienia, odczula. Jednak coś we mnie drgnęła, że kiedy sama siebie uważam, jako wrażliwa na cierpienie zwierząt i mimo że lubię też je jeść, to wydaje mi się że jakbym miała swoje zwierzęta hodowlane to bym traktowała je jak najlepiej mogę, jadły by trwake, miały sporo swojego miejsca i jadły dobre jedzonko, a w międzyczasie bym je głaskała po główce.


Jednak jak by na moją wrażliwość wpłynęło to, że bym się wychowała w takim środowisku, gdzie żyje się z hodowli zwierząt, czy wtedy też bym patrzyła na nie jak na inwentarz, a ich cierpienie nie miałoby dla mnie znaczenia? Bo przecież życie na takiej wsi to nie sielanka a ciężka robota, więc chyba wtedy wrażliwość całkowicie umyka i miłość do zwierzątek.


Stąd moje pytanie, czy ktoś się z was wychował w takim otoczeniu i jak to wpłynęło na waszą wrażliwość w stosunku do zwierząt?


#rozkminy #zwierzeta

821e5f89-dfca-474e-9a8a-1c84db60b965
Pstronk

Dokładnie o jakich cierpieniach mówisz?

jajesione

@Cori01 jak na mnie to wpłynęło? Mieszkam w mieście. Nie ma co dorabiać ideologii, nasi rodzice czy dziadkowie często nie mieli innego wyboru. Gdyby nastały trudne czasy, pewnie robiłbym to samo, ale na szczęście teraz możesz iść do sklepu i kupić mięsko bez całej tej sadystycznej otoczki. Ktoś inny robi za Ciebie brudną czy tam krwawą robotę

DexterFromLab

@Cori01 jak moja babcia. Dziadek zabijał prosiaka to był kwik, hałas szarpanie i krew. To babcia głowa pod poduszkę. Kiedyś byłem u dziadków jak było świniobicie to do czasu aż posprzątali krew i flaki nie było mi wolno wychodzić na podwórko ani patrzeć przez okno. Jesteś kobietą to pewnie byś robiła to co wiele kobiet ze wsi, czyli chowała się żeby nie widzieć. A potem dostała byś mięso w blaszanej misie do roboty i robiła byś kiełbase. Nie czuła byś się z tym wspaniale ale jak byś mieszkała na takiej wsi 40 lat temu to rozumiała byś że tak wygląda życie. Nie protestowała byś i robiła swoje. A potem była byś szczęśliwa że twoje dzieci mają co jeść.

Zaloguj się aby komentować

Ludzie chcieliby poznać odpowiedź na najbardziej fundamentalne pytania rzeczywistości, podczas gdy większość ludzi myśli, że pomidor to warzywo. Kuriozum. Z takim podejściem nigdy nie zrozumieją, czym są ludzkie przeżycia wewnętrzne, będą mylnie nazywać to świadomością. Z takim mylnym zestawem pojęć nawet nie ma co zaczynać tematu. Jeśli ktoś myśli w ten sposób, to już na samym początku grzęźnie w chaotycznych i błędnych kategoriach.


#feels #rozkminy

Gepard_z_Libii

Nie kumam za bardzo o co ci chodzi z tym pomidorem, warzywo to tak ogólnikowo się chyba mówi, na potrzeby handlu, tak samo kalafior okiem botanika nie jest warzywem tylko kwiatem, można by się pewnie jeszcze nad kilkoma produktami pochylić, tylko serio nie kumam co to ma do poznawania odpowiedzi na najbardziej fundamentalne pytania?


jeszcze nie czytałem tego co mi podesłałeś, za dużo roboty mam , jeszcze z miesiąc i będę więcej luzu miał, to siądę na spokojnie

sireplama

@DexterFromLab to prawda. Jak w ogóle zacząć rozmowę z kimś, kto nie wie, że papryka to owoc?!

voy.Wu

podczas gdy większość ludzi myśli, że pomidor to warzywo

10adc724-14b5-4e34-8403-8945ad617fca

Zaloguj się aby komentować

jajesione

@Felonious_Gru bo wyprodukowanie takiej maszynki kosztuje więcej niż telefonu

InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz

@Felonious_Gru bo nie ma golarki od ajpla a oni to zapoczątkowali wśród telefonów

poprostumort

Bo w sumie to w telefonach po standaryzacji masz gwarancję że stara ładowarka będzie działać. Maszynki nie mają standaryzacji więc to nie ma takiego samego sensu. Więcej klientów by to wkurwiało niż warte to oszczędności.

Zaloguj się aby komentować

Nie wiem czy śnią mi się jakieś miłe rzeczy, za to bardzo często pamiętam te przykre.


Tak było i dzisiaj, kiedy obudziłem się cały zalany potem.


Akcja działa się w miejscu gdzie mieszkałem z siostrą i rodzicami. Siostra biegnie po klatce schodowej i wydziera się "zaraz zacznie się wojna, uciekajcie!!". Kilka sekund później widać i słychać za oknem spadające rakiety, jednak nie trafiają naszego budynku. Wszyscy uciekają ze swoich mieszkań, a ja z tego szoku otwieram lodówkę i pakuję wszystko co się da do reklamówek.


Nie pamiętam co dokładnie działo się bezpośrednio po tym zdarzeniu, ale późniejszy przebieg już tak.


Większość ludzi zabiły rakiety, jeżeli ktoś chciał być sprytny i uchować się pod ziemią, to ten plan nie mógł się udać.


Chodziło o to, że rakiety były tylko fazą wstępną. Pozwoliłem sobie wygenerować obrazek co mi się śniło. W dalszej części snu każdy metr kwadratowy rozwalały ogromne maszyny. Działało to na takiej zasadzie, że maszyna wbijała swoje długie nogi w ziemię i przez kilka sekund obszar był niszczony czymś w stylu eksplozji/ekstremalnych wibracji.


Z rana pomyślałem sobie jak muszą się czuć osoby dla których takie rakiety to codzienność, a nie nie tylko przykry sen.


#sny #rozkminy

3dbe39dd-4be4-4beb-8b01-d6acddb7647b
Opornik

o wojnie w strefie gazy filmiki oglądałeś czy co?

Zaloguj się aby komentować

cazpereq

@Seele jedyne co pasuje najbardziej to to

Snute kiedyś opowiastki, ja, Ty i srebrna taca,

Kiedyś to nie przerażało, już do tego nie chcę wracać,

radidadi

@Seele mamy Kinematografię w domu

Zaloguj się aby komentować

Ale ten rok zapierdala jak skurwol po mięsnym. Dopiero byl sylwester a juz jest pierwszy września i dzien coraz krótszy. Z takim tempem życia to niedługo trzeba bedzie sobie trumne chyba kupować xD


#zalesie #oswiadczenie #takaprawda #rozkminy #przemyslenia

3t3r

@AndzelaBomba stalismy sie tym memem

bishop

Ledwo co Trumpa zaprzysięgały, wojnę kończył a tu już wrzesień i dalej Ukrainę bombardują

Z_buta_za_horyzont

@starebabyjebacpradem nie ma co się spieszyć.

65cd13c9-c105-4b21-9e39-4fcbbd55815a
starebabyjebacpradem

@Z_buta_za_horyzont ja sie nie śpieszę to rok tak zadupca xD

Zaloguj się aby komentować

hist4min4

Shein zły bo tanio sprzedaje

AndzelaBomba

@hist4min4 sprzedaje tanio szajs produkowany w ultraszybkim tempie, a potem większość tych szmat szybko trafia na wysypiska.

Niestety, to samo można teraz powiedzieć o większości sieciówek z ciuchami.

hist4min4

@AndzelaBomba no właśnie głównie chodzi mi o brak różnic w jakości względem sieciówek

Zaloguj się aby komentować