@vrkr śmieć czy nie śmieć pojechać, ale serio też nie rozumiem takiego zmuszania się na "obowiązkowe" spędy rodzinne i męczenia "bo tak wypada". Chcę- jadę, nie chcę- czilera w domu, dajta mi spokój i tyle. To nie jest tak, że za każdym razem, jak któremuś co bardziej społeczniakowemu ekstrawertykowi się pierdnie, to wszyscy muszą stawać na baczność i robić wielkie poruszenie.
Albo jak pisze @evilonep- przyjeżdżam zbić pionę, posiedzę pół godziny popatrzeć, czy coś z tego się urodzi i będę chciał zostać, czy nie i "no- pora na mnie". I najgorsze co możesz sobie w tym momencie zrobić, to dać się zakrzyczeć i wmówić poczucie winy, że "no weź, zostać, co już się zwijasz, i tak nie masz nic do roboty, tak rzadko się widzimy, wszystkim przykro będzie". Bo nie- nie będzie. Wszyscy będą to mieć w d⁎⁎ie niezależnie od tego, czy spotka się przy stole cała rodzina, czy pół, aół godziny po twoim wyjściu faktycznie wiodącym tematem będzie za słona sałatka, albo rzadka kupka jakiegoś dzieciaka jak się niedawno urodził.
A jeśli nie chcesz tak bezpośrednio, bo nie wiem- nie umiesz, źle się z tym czujesz, to znajdź sobie wymówkę. Wszystko się tu nada- głowa cię boli, źle się czujesz, coś ci wypadło, zadzwonili z roboty, właśnie sobie przypomniałeś, że miałeś naprawić tą luźno wiszącą szafkę w kuchni- repertuar jest nieskończony i nikt tego i tak nie zweryfikuje.