Uhh, co to był za dzień w podróży. Tak jak o 7:00 wyjechałem tak o 20:00 wróciłem, ale było warto.
Wycieczka do prowincji Ninh Binh. Zacząłem od Hoa Lu, które tysiac lat temu było stolicą Wietnamu przez wzgląd na swoje położenie wśród gór, co pomagało się chronić przed inwazjami Chińczyków. Na miejscu dwie świątynie, brama i sporo terenów zielonych.
Następnie lunch i dalej 2 godzinny rejs łodzią po Trang An. Taki spływ Dunajcem tylko w wersji wietnamskiej. Trasa liczy 10 km i prowadzi między górami oraz pod nimi, przepływa się przez jaskinie. Jest już po sezonie rolniczym i farmerzy dorabiają sobie codziennie wiosłując z turystami. Widoki są super, a wypływając z jednej jaskini miałem z jakiegoś powodu skojarzenie z Harrym Potterem, jak płynęli do Hogwarthu (kojarzycie?).
Na koniec czekała mnie wspinaczka. Niby nie jakiś długi dystans, dwa szczyty do zrobienia, ale są tu bardzo wysokie schody, stopnie prawie do kolana, więc trzeba bylo wysoko nogi zadzierać. Ciezko mi sobie też wyobrazić wchodzenie w deszczu, bo ślisko było w cholerę. Niestety spore tłumy robiące sobie zdjęcia, więc nawet nie można się było w pełni nacieszyć widokami. Na dole były pole uprawne i jeszcze parę innych atrakcji pod turystów.
#podroze #podrozujzhejto #wietnam

























































