Wszystkie podróże sobie organizuje sam, ale chciałem zobaczyć zabytki południowego Egiptu, więc wyjazd zorganizowany przez biuro to była właściwie jedyna rozsądna opcja. Przyleciałem poprzedniej nocy do Marsa Alam, do wielkiego turystycznego kołchozu i przepala mi neurony, jak myślę, ze ludzie dobrowolnie jeżdzą na takie "wypoczynki". Jestem tu na 1 dzien przed ruszeniem na objazdówkę, ale jakbym tu miał zostać tydzień lub dwa to wieźliby mnie w kaftanie do Polski. Lot niewygodnym czarterem przez 4 godziny. Przyjazd w nocy i czekanie 2 godziny aż mnie zakwaterują, bo nie przygotowali mi pokoju. Jak już przygotowali to musialem jeszcze czekać, aż przywiozą mój bagaż, bo samemu nie można ze sobą wozić. Jeszcze bagażowy wpadł z tą walizką zadowolony i czekał na napiwek. Dobre sobie.
Spanie 2,5 godziny, śniadanie i spotkanie powitalne. W resorcie jakieś 1000 osób. Głównie brzuchate Janusze i Grażyny w kolorze kabanosów rolujących się na podgrzewaczu w żabce. Ewentualnie polska smietanka intelektualna z co 2 słowem na K. Mam wyjazd o 3 w nocy do Luksoru, wiec z racji na mala ilość snu położyłem sie juz o 19, ale mam pod oknem sceny i grill bar. O 21 obudziła mnie impreza na kilkaset osób. Leciały Baby Shark, Barbie Girl, a czarę goryczy, która mnie zachęciła do tego wpisu przelało puszczenie Jesteś Szalona.
Za kilka godzin powinienem sie zbierać. Jak dotąd przez 2 dni spałem 4 godziny, ale jest tak głośno, ze nie szykuje sie na więcej. Jestem juz ciekawy, co odjebie moja grupa na objazdówce, ale jeżeli przyjechali tu w celu zwiedzania, a nie brania udziału w takiej turystycznej hucpie, to jest jakaś nadzieja. O samej jakości hotelu, czy usług nie piszę, bo szkoda strzępić ryja, naprawdę. Za 2 miesiące podroz solo do Azji. To mnie trzyma przy życiu.
EDIT: muszę jeszcze dodać, że pierwszy raz w życiu spotkałem się z tym, że za WiFi w hotelu trzeba płacić xD
#gownowpis #podroze #turystyka #zalesie #egipt