Strzeżcie się @Dziwen , on jest wszędzie i obserwuje
PS. Specjalnie dla @onpanopticon , licznik lodów do tej pory to 2, na dziś to nie koniec
#podrozujzhejto #wlochy
#owcacontent

Strzeżcie się @Dziwen , on jest wszędzie i obserwuje
PS. Specjalnie dla @onpanopticon , licznik lodów do tej pory to 2, na dziś to nie koniec
#podrozujzhejto #wlochy
#owcacontent

@bojowonastawionaowca
licznik lodów do tej pory to 2, na dziś to nie koniec

@bojowonastawionaowca o jakie lody chodzi?
Ale Wielki 😉
Zaloguj się aby komentować
Dobry wieczór
#podrozujzhejto #wlochy
#owcacontent

@bojowonastawionaowca udanego wypoczynku i zwiedzania! 3 tygodnie temu wróciliśmy z Rzymu i muszę przyznać, że piękne miasto. Na każdym kroku może zaskoczyć Cię piękna architektura i zabytki. Balem się trochę cen, ale wybierając miejsca nastawione na lokalsow ceny były niższe niż w naszych knajpach. Btw. Jak macie problem z biletami do muzeów watykańskich, zauważyliśmy, że rankiem dodawana była pula nowych biletów na poranne godziny na oficjalnej stronie (pomimo, że wczesniej były jako wyprzedane) - pozwoliło to zaoszczędzić sporo kasy w porywananiu do pośredników.
W okolicy Watykanu na śniadanie polecam małą piekarnie: „Forno Feliziani” :) i dwie knajpki warte uwagi z dobrym jedzeniem i cenami: Al Giardino Del Gatto E La Volpe Srl Il Colibrì
Byliśmy też w słynnym „mimi e choco”, ale długie kolejki, drożej, a finalnie nie było to jakiś inny poziom od wymienionych wcześniej :)
„TwoSizes” miało najlepsze tiramisu na wynos jakie jedliśmy!
Owcen Święty XVII
Przepraszam ale moja wycieczka studiuje Barcelonę

Zaloguj się aby komentować
Słuchajcie, 10 lat po ślubie już. Dobra kobieta się trafiła także pijcie ze mną kompot 🙂. W związku z tym, że się nie pozabijaliśmy postanowiliśmy wyjechać nad Como 🙂
#slub #wlochy

Udanego urlopu!
Zaloguj się aby komentować
Kolejny dzień z #wspinaczka. Kocham to i nie wstydzę się tego uczucia :)
#podroze #boogietravel #wlochy #arco #Belvedere





@boogie sektor Nago-Torbole?
Zaloguj się aby komentować
Nie ma lepszego uczucia niż szczytowanie 😜
TU JEST K⁎⁎WA PIĘKNIE.
#podroze #boogietravel #wspinaczka #wlochy #arco





Najlepsze lody - Flora w Riva del Garda
Super pizza - Al Porto w Nago-Torbole
Smacznego 😁
Ło Panie!
Zaloguj się aby komentować
Nikt nie ma Lidla z takim widokiem xD A za godzinkę może dwie #wspinaczka w #arco ❤️
#heheszki #wlochy #lakegarda





Jezu jak tam pięknie
Aż dwa pioruny dałem bo wpis Ci się zdublował.
Myślę że mam godnego konkurenta(Teneryfa, widok na klify Los Gigantes), niestety street view now oddaje widoku, ale jak kiedyś pakowałem zakupy to myślałem że to właśnie najpiękniejszy widok przy zakupach.https://maps.app.goo.gl/4JaoNg7amdpBZ41H7?g_st=ac

Zaloguj się aby komentować
Nikt nie ma Lidla z takim widokiem xD A za godzinkę może dwie #wspinaczka w #arco ❤️
#heheszki #wlochy #lakegarda





Zaloguj się aby komentować
To miasto jest magiczne ❤️
#boogietravel #wlochy #wenecja #jedzenie





@boogie idź tu na kawe i daj znać czy spoko

@boogie zwłaszcza zimą, jak nie ma tam ludzi jest fantastycznie ʕ•ᴥ•ʔ
O matko, jedno z piękniejszych miejsc w jakim byłem
Zaloguj się aby komentować
335 505,8 - 7,8 - 4,0 - 17,1 - 5,2 = 335 471,7
Weekend na #viaferrata w okolicach jeziora Como. Trafiła się promocja na bilety lotnicze, wylot w czwartek, powrót w poniedziałek nad ranem, tak że #pomyslnaweekend 10/10
1_Via Ferrata al Pizzo d'Erna (C)
Bardzo ładna, widokowa, ładna skała, kończy się na Pizzo d'Erna. Start z dużego parkingu pod kolejką linową, teoretycznie płatnego (być może w sezonie, nikt nie chciał pieniędzy). Szlak zejściowy oferuje wiele opcji przedłużenia, również o kilka ferrat z sąsiednich dolin.
2_Via Ferrata Medale (D)
Bardzo ładna, chyba wspinaczkowo najprzyjemniejsza - piękne płyty, poprowadzona logicznymi strukturami, bez jakichś niepotrzebnych wariantów czy udziwnień. Zejście spod Corno Medale szlakiem 556 przez Valle del Medale strome i ziemne, nieprzyjemnie upierdliwo śliskie po deszczu, tak że gdybym miał tam wracać, to przetestowałbym wersję zachodnią - 556->552 (przy założeniu zejścia do Rancio Superiore, parking pod cmentarzem).
3_Via Ferrata Centenario (C)
Prowadząca w kierunku Monte Resegone. Nic ciekawego, pałowanie po klamrach w żlebie. Jedyny plus to taki, że w upalny dzień było tam chłodno.
4_Via Ferrata Silvano Franco (C/D)
Kontynuacja pkt 3 - po podejściu szlakiem. Ciężko to nazwać i ferratą, i ubezpieczonym szlakiem (via attrezzata) - są wyłącznie łańcuchy, do których wpinanie bywa upierdliwe, a same są dość długie, więc wpinki chronią co najwyżej przed stoczeniem się gdzieś dalej, bo do pierwszej półki absorber może nie zadziałać. Trudność porównywalna z trudniejszymi fragmentami Orlej Perci. Niemniej jednak miłe miejsce, dało trochę więcej zabawy po zniechęceniu ferratą z pkt. 3.
5_Nie ferrata, ale treking w ogólnej okolicy Grigna Meridionale
Najładniejszy widokowo trekking całego weekendu. Są też miejsca ubezpieczone (łańcuchy lub poręczówki) jest ekspozycja, są szczyty i widoki na przepiękne struktury skalne. Zdecydowanie warto tam pojechać i ułożyć sobie coś ciekawego po okolicy.
Wpis dodany za pomocą https://hejto.sztafetastat.eu
#ksiezycowyspacer #trekking #wlochy


Zaloguj się aby komentować
Co robaki, nadal pękacie z dumy bo weszliście na rysy? Golf ma w poważaniu te wasze marne 2499mnpm, bo wjechał na ponad 2700 ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#motoryzacja #wlochy #stelvio #podroze


@maciekawski czy to aby nie przełęcz w Szwajcarii? 10 lat temu jechałem nią Golfem 4, za VW Transporter 2giej generacji
@maciekawski wjazd na Stelvio autem ma być jakimkolwiek osiągnięciem czy co? Widoki ładne, ale nie łapię sensu treści wpisu.
W tym tygodniu pogoda w tamtych górach cienka.

Zaloguj się aby komentować
Dalsza część sprawozdawcza z #mojewloskiewakacje
W czwartek wyruszyłyśmy naszym pożyczonym pomarańczowy Renault Clio wzdłuż wybrzeża jeziora Como do Bellagio. Gdy jechałyśmy samochodem cały czas padało, a góry na drugim brzegu jeziora to wyłaniały się to ginęły za mgłą. Nie tracąc optymizmu cieszyłyśmy się romantycznym widokiem. W Bellagio zjadłyśmy pizzę prosciutto crudo, ogrzałyśmy się kubkiem herbaty i poszłyśmy zwiedzać. Bellagio jest cudowne. Położone na zboczu góry pełne jest kamiennych, stromych uliczek, schodów i zaułków. Nad jeziorem ciągnie się kwiecista promenada. Ciekawy jest też park, w którym rosło drzewo pełne czerwonawych małych owoców. Myślałyśmy, że to mirabelki i uradowane podbiegłyśmy bliżej. Okazało się, że to były dziwne owoce wyglądające jak parchate wiśnie. Zjadłam jedną na próbę, była słodka. Później w miejscu noclegowym, gdzie było Wi-Fi sprawdziłyśmy, że był to dereń kousa. Owoc jadalny, co uspokoiło koleżanki bojące się o moje życie po zjedzeniu dziwnej rośliny XD. Jest tam też piękny mały kościółek oraz kilka metrów dalej stara świątynia przerobiona na mieszkanie, wyglądająca wspaniale. Deszcz raz padał, raz przestawał, ale co ważniejsze mgła się rozstąpiła i mogłyśmy podziwiać widoki.
Zapach Bellagio jest cudowny. Pachnie żywopłotem z rozmarynu, drzewkami oliwnymi, kwiatami z ogródków i wodą jeziora.
Jeśli będziecie kiedyś w północnych Włoszech, to polecam odwiedzić Bellagio. No i mają tam przepyszne lody.
#wlochy #como #podroze #podrozujzhejto





Zaloguj się aby komentować
Zbierałem się do tego wpisu przez 2 tygodnie, a teraz mam chwilkę wolnego, to postanowiłem, że napiszę. Szczególnie, że wpis @splash545 został odebrany tak pozytywnie to i może mój taki będzie
W skrócie:
Moim marzeniem z dawnych lat było odwiedzenie Lazurowego Wybrzeża. Wsiedliśmy z żoną i córką w samochód, objechaliśmy 4900 km. Trasa: Podlasie - Graz (Austria, tylko nocleg) - Como (nocleg) - Bellagio - Como - San Remo (Włochy) - Antibes (3 noclegi - baza wypadowa) - Awignion - Chamonix-Mount Blanc - Sallanches (nocleg) (Francja) - Monachium (Niemcy, tylko nocleg), Wrocław (tylko nocleg) - Podlasie.
Długa wersja:
Zaczęło się w 2012 roku. Wziąłem wtedy urlop na 3 tygodnie i postanowiłem pojechać na Lazurowe Wybrzeże. To była seria fatalnych pomyłek. Stanąłem na wylocie na Warszawę z Białegostoku o 7 rano. Po chwili zatrzymał się przedstawiciel handlowy, który obiecał podwieźć 30 km dalej na stację benzynową, gdzie mogę popytać i złapać kogoś w dalszą trasę. To był błąd. Utknąłem tam na 2 godziny. Na stacji prawie nikogo nie było. W końcu udało się i dojechałem do Warszawy z kolejnym przedstawicielem.
Kolejny odcinek to kolejna pomyłka. Wybrałem nie tą wylotówkę co trzeba. Uznałem, że wszystko mi jedno czy kierunek będzie na Poznań czy Wrocław. Stanąłem więc w okolicach Powązek, gdzie krzyżują się drogi. Kolejne 2 godziny nikt się nie zatrzymał, bo... auta przed miejscem gdzie łapałem rozpędzały się na tyle, że nie warto było dla mnie hamować. Ponadto kierowcy nie wiedzieli czy jadę na Poznań czy na Wrocław.
Ostatecznie pojechałem na wylotówkę w Jankach (Kraków, Łódź). Tam skierowałem się na Łódź i złapałem dostawczaka. Dojechałem do Bełchatowa. Tam szybko złapałem TIR-a i dojechałem do Wielunia. Była już godzina 19. Straciłem totalnie cały dzień na tak krótki odcinek. Poszedłem do Biedry po kolacyjkę, a następnie zacząłem szukać noclegu. Okazało się, że Wieluń to dziura i najbliższy hotel robotniczy znajduje się w innej miejscowości. Było ciemno. Droga bez pobocza. Nie dało się tam dojść. Przyszła noc, a ja siedziałem na przystanku w Wieluniu bez pomysłu co dalej.
W końcu zacząłem łapać stopa, a nuż ktoś się zatrzyma. Zatrzymał się TIR do Wrocławia, ale po drodze musi zrobić przerwę. OK. Około 2 rano stanęliśmy na jakimś zadupiu. Kierowca zasnął, ja też. O 4 pobudka i dojazd na obrzeża Wrocławia po 5.
Zjadłem tam śniadanko na jakiejś stacji (jajecznica), potem udałem się autobusem do centrum. Tam byłem o 7 rano. Na przeciwko dworca był jakiś tani hostel, ale doba zaczynała się jakoś o 14. Morale były na dnie. Poszedłem na dworzec, by złapać jakiś pociąg, i przekimać kawałek drogi. Traf chciał, że najbliższy pociąg był do... Białegostoku. To mnie złamało. Wsiadłem i wróciłem z hehe "Lazurowego wybrzeża".
I tak przeskakujemy do 2025 roku. Tym razem nie autostopem, a własnym autem. Z rodzinką.
Pierwszy odcinek najdłuższy bo ponad 1000 km. Do Graz jedziemy przez park dinozaurów przy granicy polsko-czeskiej, gdzie robimy sobie 1,5 godziny przerwy. W 35 stopniowym upale zwiedzamy atrakcje, żeby dzieciakowi dać odpocząć jazdę. Potem kolejny przystanek to granica czesko-austriacka. Zwiedzamy tam zamek w Mikulovie i piękne ogrody. Na wieczór dojeżdżamy do Graz, od razu do hotelu.
Rano śniadanko i jazda dalej. Kierunek: Como. Teraz już "tylko" 720 km. W Como jesteśmy późnym popołudniem. Od razu idziemy na miasto. Zwiedzamy centrum i na wieczór wracamy do pensjonatu. Rano po śniadaniu jedziemy do Bellagio. Górskie, wąskie drogi wokół jeziora to piękne widoki, ale też trudna i wymagająca jazda. Po drodze chcieliśmy zobaczyć słynny wodospad i most, ale ostatecznie nie udało się to, bo ciężko było to znaleźć samochodem w plątaninie wąskich dróżek. W Bellagio o wiele lepiej. Zaparkowaliśmy i poszliśmy do jednego z portów. Potem przeprawa promem na drugą stronę jeziora i powrót do Como przez kolejne piękne miejscowości.
Jako, że wyjechaliśmy dość wcześnie, to Como opuściliśmy też w miarę wcześnie. Pogoniliśmy prosto na plażę w San Remo (311 km), gdzie zameldowaliśmy się jakoś około 17.00. To był pierwszy dotyk Lazurowego Wybrzeża. Marzenie sprzed lat spełnione
Około 21.00 zajechaliśmy pod hotel w Antibes. O ile to było zaledwie 80 km, to niemiłosierne korki wydłużyły czas podróży.
Kolejnego dnia od razu po śniadaniu pojechaliśmy na plażę w Antibes (Francja). Przyjemnie się plażowało. parę godzin do momentu aż nie przyszli Cyganie. Dwie panie, jeden pan, dwoje nastolatków (chłopak i dziewczyna). Najpierw pani wzięła bez pytania nasza matę do plażowania i zaczęła nią szarpać (bo leżała obok jej pustych od rana krzeseł). Jak wybiegłem z mordą, to było tylko gorzej. Rozsiadły się, nastolatki zaczęły zachowywać się dziwnie - niby zabawa, ale to sypnąć piaskiem, to chlapnąć wodą w moje dziecko. W obawie, że albo zaraz im wpierdolę, albo nas okradną, postanowiliśmy zawinąć się, pójść na lody, i rozłożyć w innym miejscu daleko od tej dziczy. Dalszą część dnia plażowaliśmy z przemiłymi starszymi Włochami.
Zeszliśmy z plaży popołudniu i dziecko zasnęło w samochodzie. Ruszyliśmy na wycieczkę do Cannes. Totalne korki sprawiły, że nie było jak wysiąść, więc tylko objechaliśmy główne ulice oglądając "wielki świat" z samochodu. To samo było w Nicei. Potem pojechaliśmy do Monako, a na koniec do Eze. Wszędzie było to samo - totalne korki, brak możliwości zaparkowania gdziekolwiek, obejrzenie z samochodu pięknych miast i tyle...
Generalnie następnego dnia mieliśmy do wyboru: wracać do Cannes, Nicei, Monako z Antbises, ale pociągiem, by połazić, albo jechać do Saint Tropez (100 km dalej). Wybraliśmy to drugie i to był strzał w ... korki
Na marginesie ciekawostka. Woda jest tam nie tylko przepięknie lazurowa od mocnego zasolenia, ale też powoduje, że będąc nawet do pasa można się położyć na tafli i leżeć. U nas od razu idzie się jak kamień na dno.
Wieczorem zahaczając o Auchan i Burger King (tu ciekawostka w Auchan nie działają inne karty niż francuskie) wróciliśmy do Antibes.
Kolejnego dnia po śniadaniu od razu ruszyliśmy do Awinion (250 km). Dawna stolica papieska była tak samo zakorkowana jak reszta. Ale na szczęście w murach zbudowano 4-piętrowy parking, toteż około 11.00 zostało ze 30 ostatnich miejsc. Zwiedziliśmy sam średniowieczny kompleks z mostem. Resztę miasta sobie darowaliśmy, bo pojechaliśmy do Chamonix-Mont Blanc (444 km).
Powiem tak, nie spodziewałem się że miasteczko wywrze na mnie takie wrażenie. Te gigantyczne góry dookoła były niesamowicie przytłaczające. Człowiek się czuł taki malutki. W lokalnej knajpce zamówiłem sobie pieczone ślimaki. Jadłem już je kiedyś, gdy był francuski tydzień w Lidlu. Te w knajpie w Chamonix smakowały podobnie.
Na wieczór zjeżdżając 40 minut z gór serpentynami nocowaliśmy w Sallanches. Rano mieliśmy piękny widok na góry.
Po śniadaniu ruszyliśmy przez Szwajcarię (na granicy z Austrią włączyliśmy internet za szybko, T-Mobile zabrało 49 zł), dojechaliśmy do Monachium. Tam poszliśmy pozwiedzać okolice. Uraczyliśmy się pizzą, a ja dodatkowo lokalnym piwkiem.
Następnego dnia dojechaliśmy do Wrocławia. W zasadzie to na obrzeża. Znów straciliśmy z godzinę na korki. Tym razem nigdzie chodziliśmy. Czilerka w pokoju hotelowym i kolacyjka na dole w restauracji.
Kolejnego dnia szybko wróciliśmy na Podlasie.
Podsumowując: spełniłem swoje marzenie, zwiedziłem Lazurowe Wybrzeże, ale z planem powrotu tam za rok samolotem, by plażować i jeździć pociągiem.
Nie udało nam się zobaczyć:
Portofino (woleliśmy jechać od razu na plażę w San Remo)
Chur (Szwajcaria) - chcieliśmy pojeździć pociągami po górach, ale online było brak biletów, więc ostatecznie nie chcieliśmy ryzykować tam noclegu, by spróbować kupić bilet na miejscu
Cannes, Nicea, Eze, Monako - zwiedziliśmy tylko z samochodu, jest niedosyt
Chamonix - nie wjechaliśmy wyciągiem na 4400 m n. p. m. bo bombelek jeszcze za mały - wrócimy tam też gdy podrośnie
#podroze #wlochy #francja #lazurowewybrzeze





@tosiu elegansior, cieszę się, że inspiruję!
ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ Fajna wycieczka, też chciałbym kiedyś się wybrać na Lazurowe Wybrzeże, ale czytałem, że fajną opcją jest baza w San Remo i stamtąd robić wypady do Francji, ponoć tak jest sporo taniej.
A co do Portofino, to nie macie czego żałować! Portofino jest fajne ale zobaczyć sobie przy okazji czegoś np. wracając z San Fruttoso, bo samo w sobie jako główny cel może jedynie rozczarować. Poza tym gdybyście nie parkowali 10km od Portofino tylko pojechali prosto na miejsce, to prawdopodobnie znów byście nie znaleźli miejsca parkingowego i tyle byście zobaczyli.
Daj pinezkę gdzie ta fajna plaża bez brudasów.
@tosiu widzę, że lubisz spędzać wakacje w samochodzie
Zaloguj się aby komentować
#podroze #wakacje #wlochy
Zachęcony tym, co napisał @splash545 postanowiłem krótko podsumować nasz rodzinny urlop w Umbrii i jej stolicy Perugii. Nie będę ukrywał, że na kierunek podróży wpływ miała cena. Za dwoje dorosłych, dójkę dzieci i dwa bagaże rejestrowane 20 kg zapłaciliśmy 1300 zł. Lotnisko w Perugii okazało się takim większym dworcem PKS. Do miasta śmiga za 5 juro autobus AirLink. Nocleg ogarnęliśmy w samym centrum starej części miasta i tu też udało się trafić z ceną 2600 zł. Samą Perugię można podzielić na dwie części starą i nową. Obie łączy ze sobą system minimetra, czyli jeżdżące raz nad a raz pod ziemią małe wagoniki. O nowej części miasta nie ma w zasadzie co pisać. Ot domy i bloki, które czasami lekko przypominają architekturę polskich osiedli z lat 90. Zdziwiło mnie to, ile lokali jest tam pustych. Sklepy, jakieś małe firmy itp. świecą pustymi oknami, albo planszami z ofertą sprzedaży.
Do sedna jednak, a więc do strego miasta. Tutaj już dostajemy prosto w twarz całym pięknem włoskiej architektury. Stare kamienice, piękne czerwono-brązowe dachy, zielone okiennice, wąskie uliczki. Wszystko to przyprószone lekko artystycznym klimatem (polecam Via della Viola i sąsiednie uliczki), pełne street artu i małych knajpek, które wyglądają jakby mieściły się na 20 m2. Zresztą to w Perugii jest trzeci najmniejszy pub na świecie Ill Birrino. Miasto jest stare, z historią i to widać na każdym kroku. Nie będę się tu jakoś rozpisywał, bo w internecie jest masa info i pewnie masa lepiej napisanych tekstów.
Co do samej Umbrii, to odwiedziliśmy jeszcze małe wioski takie jak Toricella, San Feliciano, Magione czy Monte del Lago. Sa to lekko senne miejsca i jeśli ktoś chce się kompletnie wyłączyć z pośpiechu, to można wpaść i np. kupić sobie kawę i chwilę gdzieś posiedzieć.
Na minus na pewno Jezioro Trazymeńskie. Ogromne, ale zasyfione. Przy brzegu walają się jakieś zaschnięte wodorosty a molo w Toricelli przypomina jakiś betonowy pomost zapomniany przez Boga i ludzi. Szerze to wiedzieliśmy o tym, ale nie spodziewaliśmy się, że aż tak to wygląda.
Z miejsc typowo turystycznych odwiedziliśmy jeszcze Asyż. Nie jestem wierzący, ale przyznam, że sam grób św. Franciszka jest ciekawym miejscem, emanującym jakimś lekko mistycznym klimatem. Miasteczko jest przepiękne, ukwiecone, małe uliczki i niskie kamienice robią wrażenie i mimo tłoku, turystów i wszechobecnych straganów gdzie obok krzyży i figurek leżą koszulki Slayera można się tam wyciszyć i poczuć jakoś... inaczej.
Co do cen, to Umbria uchodzi za region stosunkowo tani. Nawet sami Włosi mówili nam, że są tacy, którzy przeprowadzają się tam właśnie ze względu na niższe koszty życia. My jedliśmy raczej budżetowo, tym bardziej, że postawiliśmy na przemieszczanie się i czasami po prostu łapaliśmy jakiś posiłek w biegu.
Wszędzie podróżowaliśmy transportem publicznym. Pociągów jest sporo i nawet mimo remontów na kolei daliśmy radę spokojnie się przemieszczać. Jeżdżą też autobusy miejskie i podmiejskie a po Perugii śmiga dodatkowo wspomniane już minimetro. Fajnie było wsiąść w wagonik czy autobus w powszedni dzień i poczuć klimat miasta, widzieć ludzi jadących do codziennych spraw i obowiązków. Polecam taki sposób podróżowania. W zeszłym roku w Trieście postawiliśmy na samochód i taksówki a w transporcie do i z Chorwacji pomogła nam przemiła właścicielka wynajmowanego przez nas domku. Było wygodniej ale na pewno mniej podróżniczo i przygodowo.
Myślami jestem jeszcze trochę w Perugii i okolicach, mimo że słowa te piszę w przerwie na śniadanie w pracy.



Pięknie tam
Zaloguj się aby komentować
Liguria - ogólne odczucia i ceny
W tym roku spędziliśmy wczasy w Ligurii. I cóż mogę powiedzieć o tym regionie? Jeśli podobają Ci się Włochy, lecz przeszkadza Ci ten słynny włoski pierdolnik tj. zrujnowane kamienice, hałdy śmieci, czy choćby zwykła bylejakość w porządku, to Liguria będzie strzałem w dziesiątkę. Jest tutaj pięknie, do tego czysto i bezpiecznie. No czuć pinionc, więc tanio nie jest. Oznacza to, że ceny są mniej więcej na poziomie polskiego wybrzeża. Jedyne do czego można się doczepić w powyższych kwestiach, to nie polecałbym wchodzić w żadne boczne, mniej uczęszczane uliczki ani tarasy, bo praktycznie w każdym takim miejscu jest naszczane.
Na całej Włoskiej Riwierze panuje jednorodność architektoniczna, więc jeśli komuś podobają się kolorowe domki z Cinque Terre, to są one tu wszędzie! A przynajmniej w każdej wiosce i mieścinie znajdują się domy i kamienice wykończone w podobnym stylu. Jadąc przez Ligurię momentami można się pomylić przez jakie właściwie miasteczko się przejeżdża. Z jednej strony jest tu przez to odrobinę monotonnie. Natomiast z drugiej jest harmonijnie i naprawdę ładnie, i to gdzie się nie pojedzie! Gdyby ktoś się mnie zapytał, w którym liguryjskim miasteczku bądź w wiosce ma się zatrzymać, odparłbym, że bez różnicy. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że gdzie nie rzucisz kamieniem, tam wszędzie jest pięknie. Można się jedynie spierać gdzie jest bardziej ładnie a gdzie mniej, lecz to już będą kwestie gustu i preferencji.
Opis tyczy się wiosek oraz małych i średnich miasteczek. W Genui i La Spezii byłem w sumie tylko przejazdem, więc się nie wypowiem.
Jeśli chodzi o ceny, to w sklepach podobnie jak u nas, może minimalnie drożej. Za obiad w restauracji trzeba zapłacić średnio 20 euro, kawa kosztuje 1,20 - 2 euro. Mam jednak pewien protip dla oszczędnych - cena za klasyczną pizze wynosi 6 - 12 euro i ceny te obowiązują praktycznie w każdym lokalu. Czy więc zamówisz pizze w taniej pizzerii w bocznej uliczce, czy w eleganckiej restauracji na promenadzie, to za pizze zapłacisz tyle samo, czyli wyżej wspomniane 6 - 12 euro. Różnica będzie taka, że w eleganckiej restauracji pizza zazwyczaj będzie lepszej jakości. Z tym, że napoje mogą kosztować tam tyle co tańsza pizza, ale za to można posiedzieć sobie koło bogatych Niemców, którzy oczywiście też żrą te najtańsze pizze.
Polecam też kupować jedzenie w panificio czyli piekarniach, gdzie można dostać wyśmienite foccacie. Bo foccacia została wymyślona właśnie w Ligurii i nie zjeść jej będąc w tym regionie, to grzech i to w dodatku śmiertelny.
Ceny za wynajem leżaków na plaży, to rozbój w biały dzień. Koszt 2 leżaczków i parasola to 30 - 60 euro. Te 30 jeszcze ujdzie i raz zdecydowaliśmy się na wynajem 3 leżaków i parasola za 40e. Do tego był tam fajny beach bar, w którym zjedliśmy dobre obiady w przyzwoitych cenach 12 - 15e, lampka wina kosztowała 4e, więc zdarzają się miejsca z normalnymi cenami, lecz jest to raczej wyjątek od reguły.
Natomiast gdybym miał płacić 200zł + za wynajem leżaków dla 2 osób, to bym... podziękował i tak właśnie robiłem przez cały wyjazd. Na szczęście nie było z tym żadnego problemu, bo przy każdej nawet najdroższej plaży znajduje się się część bezpłatna - spiaggia libera i można się tam rozłożyć z kocykiem za darmoszkę.
Jeśli zaś chodzi o koszty podróży i noclegów, to wygląda to już zdecydowanie lepiej. Noclegi są na przyzwoitym poziomie i nie płacąc zbyt dużo (100-150zł/os/noc), nawet w środku sezonu można znaleźć coś ciekawego np. 70m klimatyczny domek w górach z ogrodem i super widokiem, 10min drogi od morza.
Same koszty podróży mogą być śmiesznie niskie jeśli wybierze się opcje lotu do Malpensy(MXP) + wynajmu auta, a następnie dojazdu nim na miejsce 150 - 250km. Loty do MXP kosztują między 200 a 500zł w dwie strony. Wynajem auta z pełnym ubezpieczeniem to koszt ~100zł/dzień. Czemu polecam lot do Malpensy zamiast bliższej Genui lub Pizy? Ponieważ tam loty są średnio ponad 2x droższe, a wynajem auta również potrafi kosztować 2x tyle.
Podsumowując. Gdy tylko się chce, to można pozwiedzać i wypocząć w tym niezbyt tanim i czystym regionie Włoch nie nadwyrężając zbytnio budżetu. A zdecydowanie warto to zrobić! Wszechobecne tu piękno, zarówno przyrody jak i architektury, poraża zmysły i zachęca do powrotu. Zaś miejscówek wartych uwagi jest tu tyle, że można wracać tu wielokrotnie i zawsze zostanie coś do zobaczenia.
[Na pierwszym zdjęciu, na dole - pani, której zmysły zostały porażone liguryjskim pięknem!]
#wlochy #riwiera #podroze #wczasy





Wygląda naprawdę świetnie, i dodatkowo ładnie opisane. Może się z kobietą skusimy na wakajki tam, bo marzą się jej Włochy, a Sycylia dość przereklamowana - dzięki!
Liczyłem na stoickie pierdololo
W ligurii byłem dwukrotnie. Zjeździłem ją praktycznie całą autem.
Generalnie wraz z żoną mamy opinię taką, że to taki trochę klimat Como, ale nad morzem. Naszym zdaniem są piękniejsze rejony we Włoszech. Ponadto, jedzenie w tamtej części Włoch jest mało 'włoskie', raczej podjeżdża pod kuchnie francuską. W porównaniu do kuchnii na Sycylii czy nawet Apulii/Kalabrii to jest niestety sporo gorzej.
Nie rozumiem tez samego hype'u tego regionu. Najbardziej znane, drogie i limitowane w ilości osób Portofino w porównaniu z takimi perełkami jak Taormina, Syrakuzy, Polignano a Mare czy Monopoli to w ogóle się nie umywa.
Wydaje mi się, że to taki trochę region dla bogatych Szwajcarów, Francuzów i Niemców, żeby się polansować.
W naszym prywatnym rankingu Liguria wypada poniżej średniej dla Włoch, a zjeździliśmy niemalże całe - poza Sardynią. Pozytywny aspekt jest taki, że @splash545 prawdopodobnie najlepsze dopiero przed Tobą ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Zaloguj się aby komentować
Panteon w trakcie deszczu
#wlochy #deszcz #ciekawostki
@WujekAlien Dwa tysiące lat i dalej nie zatkali tej dziury w dachu...
Zaloguj się aby komentować
Już w drodze do domku. Pociąg opóźniony o 25 minut, ale nie szkodzi. Ważne, że wracam do siebie. Włochy są piękne, było super. Już są plany, że w przyszłym roku też jedziemy. Na tapecie jest Toskania, Rzym oraz Sycylia. Zobaczymy ostatecznie gdzie nas poniesie. Ale tymczasem dobranoc. Idę w kimę w pociągu. Gdy wypocznę, to wrzucę relację z wycieczki.
A taki miałyśmy ostatni rzut okiem na góry przed odlotem z Bergamo.
#wlochy #podroze #podrozujzhejto #nocnazmiana

@Jaskolka96 to ty do Italii a ja konno na Kaukaz.
Zaloguj się aby komentować

Bitwa nad Isonzo została stoczona 28 sierpnia 489 nad rzeką w dzisiejszych północno-wschodnich Włoszech. Siłami najeźdźców ze wschodu dowodził król Teodoryk, zaś nad przeciwną armią dowództwo sprawował król Italii Odoaker. Zwycięzcami okazali się Ostrogoci, którzy po bitwie byli w stanie wkroczyć w...
Od kilku lat marzyły mi się Włochy i w końcu się udało. Lecę z przyjaciółkami do Mediolanu
Ponieważ jest to raczej niskobudżetowa wycieczka lecę tylko z małym plecakiem. Wypchany jest po brzegi, ale mam w nim wszystko, nawet czytnik na godziny w pociągu i samolocie (będziemy siedziały w samolocie osobno, bo tak bilety były tańsze xd). Lata w ZHP na coś się przydały i pakowanie mam opanowane do perfekcji.
Po powrocie zdam sprawę jak było. Tymczasem trzymajcie się!
#wakacje #mediolan #wlochy #podroze

@Jaskolka96 kurde moja siostra mi dzisiaj na fb wysłała zdjecia, ze we Włoszech dzisiaj wylądowała na wakacje z koleżanką.....Anka to Ty ? Xd
@Jaskolka96 @AdelbertVonBimberstein to jakiś sweet daddy :)))
poproś gdzieś o carbonarę z szynką i śmietaną!
Zazdro! Włosi mają imo najlepszą kuchnię na świecie, do tego ciepełko i zabytki na każdym kroku 🥹
Zaloguj się aby komentować
#filmy #fantastyka #wlochy #yeti #heheszki
Jednak wyskakujący sutek wielkiego małpoluda to nie jest typowy widok. Nawet dla wielbiciela monster movies. "Yeti – Il gigante del 20° secolo"
Seggsualne napięcie pomiędzy wielką małpą a ofiarą towarzyszy temu podgatunkowi od samego początku (kłaniają się Kong i Fay Wray). Podobnie w "Yetim", gdzie mowa, że ów humanoid (wyglądający tutaj jak filmowy neandertalczyk, któremu ciut się urosło) traktuje napotkaną dziewczynę, jak żonę. Sęk w tym, że odgrywająca rolę Jane Antonella Interlenghi miała wówczas 16 lat. W filmie widać też czułe gesty pomiędzy nią, a wiele starszym mężczyzną.
"Cóż, Włochy..."
Tylko sprawa ma się gorzej jeśli spojrzy się na prywatne życie aktorki. Antonella wyszła za mąż w wieku 15 lat (!) za barona Giovanniego Sanjusta, który był 8 lat starszy (!!), ale rozwiodła się z nim po 2 latach (!!!) rodząc w międzyczasie dwoje dzieci (skończyły mi się wykrzykniki). Tym samym jej rola w "Yeti" jest jeszcze bardziej obleśna...
#kurwaopie
Strasznie poj€bana historia i ten fragment też chory, bo każe się zastanowić co siedziało we łbie scenarzysty.
Co do wieku odtwórczyni głównej roli: ziobro zdziwienia jak ktoś zna kino włoskie ubiegłego wieku, tam aktorki tuż przed 30 były już traktowane jak dinozaury (nawet ówczesne Hollywood było łaskawsze dla aktorek wchodzących w wiek balzakowski). Prowadziło to swoją drogą do niezłych kuriozów, gdy wg scenariusza bohaterka była dojrzałą kobietą, a grała ją aktorka 20+; np Matka i córka, gdzie 27-letnia Sofia Loren grała matkę dobrze wyrośniętej nastolatki, albo Rozwód po włosku, gdzie podstarzałą żonę głównego bohatera, którą ten usiłuje wymienić na młodszy model, zagrała 24-letnia Daniela Rocca.
A co do życiorysu pani z filmu Yeti, to nie była wyjątkiem z takim związkiem. Sofia Loren będąc w tym samym wieku zaczęła romans ze swoim późniejszym mężem, producentem Carlo Pontim (37 lvl w chwili rozpoczęcia romansu).
Zaloguj się aby komentować
Kulinarnych przygód ciąg dalszy. #gotowanie #glebokiolej #pierogi #dziwnepierogi #apulia #wlochy
Dziś na obiad wjechały Panzerotti - takie smażone na głębokim oleju pizzo-pierogi z nadzieniem.
Oryginalnie pochodzą bodajże z południowej części Włoch - Apulii - i w swojej istocie nazwa pizzo-pieróg dobrze oddaje ich charakter. Ciasto jak na pizzę, do tego nadzienie jak na pizzę, ale w formie pieroga xD
Robiłem według tego przepisu: https://www.sanpellegrino.com/sparkling-drinks/zesty-food/panzerotti
Nadzienie zrobiłem ala Bolognese, dużo sera do tego i kurcze, rozpływały się w ustach.
Olej rozgrzałem do 160 stopni Celsjusza na patelni. 2 minuty na stronę, odsączyłem tłuszcz na papierowym ręczniku.
Wyszło ich 20 więc w sumie mam jedzenia na tak 3 dni minimum ^^
To jest taka idealna przekąska - zjesz dwa trzy i jesteś syty jak po obiedzie. A jednego można po prostu złapać w rękę i zjeść idąc po drodze. Jak byłem parę lat temu w Bari to stanowiły moje ulubione źródło śniadania z rana. Cudowny pomysł mieli ci włosi...





jak wysoki ma być poziom oleju proszę Pana.
@kkEE W sumie nie robiłem na super głębokim, nawet nie przykrywało w pełni pieroga. Na oko nalałem tego oleju i po 2 minutach smażenia przewracałem na drugą stronę.
Jeszcze wczoraj je jadłem… ᕦ( ͡° ͜ʖ ͡°)ᕤ
@frondeus a czym się to różni technicznie od smażonej fritty? Czy to tylko inna nazwa? (btw, kiedyś to jadłem, było tłuste jak langosze xD)
@globalbus No brzmi to identycznie xD
@globalbus Wydaje mi się że to jest to samo, trochę jak z Pampuchy vs Kluski na parze. Dwie nazwy (w zależności od regionu) używane na przemiennie. Z resztą wiki sugeruje że w niektórych częściach Apulii, Panzerotti są nazywane "frittelle".
Zaloguj się aby komentować