O przebóg... Jadę sobie cichutko autobusem 220 po Opaczy, nikomu nie wadzę. Obok mnie siedzi jakaś pani tak już emerytarna chyba i gada przez telefon, aż mnie zaczyna irytować. Nagle jednak słyszę jak pani mówi: "Tak, jestem już w autobusie, jadę, jak będę na moście Poniatowskiego to zadzwonię" i się rozłączyła...
Zdębiałem... Wiercę się w miejscu i nie wiem czy wyjść na wścibskiego i zagadać czy lepiej pilnować swojego nosa i założyć, że pani jednak wie co robi...
Nie wytrzymałem w końcu i zagaduje do niej, że nie chcę by wyszło, że ją podsłuchiwełam, ale czy ona kieruje się na most Poniatowskiego?
– Tak.
– Tym autobusem?!
– Tak, on staje przecież na Jerozolimskich, a most też jest na tej ulicy.
– Ale nie blisko siebie! Przecież ta ulica się ciągnie od Wisły do Pruszkowa!
– Najwyżej dojdę...
– 15 kilometrów?!
I musiałem turystce opowiadać jak wrócić do cywilizacji...
Ładne zwiedzanie sobie zrobiła... Najgorszą możliwą ulice chyba wybrała Nysie nią kierować do punktów spotkań xD
#warszawa