Szkoda, że nie wpakowali się pod naczepę ciężarówki, albo z mostu do Wisły. Z OC naprawiłoby się straty materialne, a śmietnik w postaci zwłok zabrałaby rzeka. Nie takie gówno już nią spływało, także dla środowiska niewielkie obciążenie.
Na Trasie Ł. w tym miejscu jest ograniczenie do 80 km/h. Miałem kiedyś Puga 406 w kombiaku, skasował go chłop, który zasnął za kierownicą i wjechał w mój zaparkowany samochód z prędkością około 50 km/h. Zniszczenia były dużo mniejsze, aniżeli te w Fordzie z nagrania.
Jeżeli uwzględnić też, że młodsze samochody dużo lepiej pochłaniają energię zderzenia, konstrukcja Forda i VW dużo zabsorbowały (oba samochody dobrze oceniane pod względem ochrony pasażerów przez EURO NCAP i IIHS HLDI), a mimo to, w obu pojazdach są ciężko ranni i zabici, to obstawiam, że VW leciał co najmniej 2x szybciej, aniżeli dopuszczalna na tym odcinku prędkość maksymalna.
Kierowcę i pasażerów z VW należałoby wykorzystać jako manekiny w testach zderzeniowych, w celu poprawy bezpieczeństwa. Ich życie nie ma większej aniżeli to wartości.