777 + 1 = 778
Tytuł: Excalibur
Autor: Bernard Cornwell
Kategoria: powieść historyczna
Wydawnictwo: Otwarte
Format: e-book
ISBN: 9788375154894
Liczba stron: 592
Ocena: 8/10
Po nieudanej rebelii Lancelota Dumnonia jeszcze raz znalazła się na krawędzi wojny. Tym razem dwaj saksońscy wodzowie, Aelle i Cerdyk, przekonawszy się o wyraźnej słabości przeciwnika, postanowili zewrzeć szyki i ostatecznie rozwiązać kwestię Dumnonii. Dowodzona przez Artura armia szykuje się więc do walki o wszystko. Tymczasem Merlin, któremu udało się zgromadzić Skarby Brytanii, przygotowuje się do rytuału sprowadzenia na ziemię dawnych celtyckich bogów. Lecz czy w kraju rozdartym konfliktem między rodzimowierstwem a chrześcijaństwem nie jest na to za późno?
Na początek coś w rodzaju erraty. Poprzednie tomy oceniłam na 7/10, jednak w trakcie lektury trzeciej części uświadomiłam sobie, że jest to ocena za niska i wszystkim tomom należy się mocne 8/10.
Dlaczego?
Primo, obok miniserialu Merlin z ’98, jest to najlepszy retelling legend arturiańskich, z jakim miałam do czynienia. Głównie dlatego, że trylogia odchodzi od klasycznych baśniowo-fantastycznych klimatów 90% arturiańskich retellingów i serwuje podejście historyczne, oparte na researchu (niestety skąpych) źródeł. Jak się czyta Cornwella nietrudno uwierzyć, że tak właśnie mógł wyglądać zmierzch brytońskich państewek, chociaż pewności co do faktycznego przebiegu wydarzeń na Wyspie w VI w. nigdy nie będziemy mieli.
Secundo, o czym pisałam już we wpisie dotyczącym pierwszego tomu, Cornwell umie zarówno we wciągająca fabuła i akcja, jak i w kreowanie pełnokrwistych bohaterów. Zwłaszcza to drugie świetnie mu wyszło, obok stworzonych przez pisarza postaci nie da się przejść obojętnie. Ale też dużą sztuką jest poprowadzenie historii, której zakończenie znamy tak, że człowiek czeka w napięciu, co będzie dalej.
Muszę przyznać, że spodobało mi się też nietuzinkowe podejście autora do kwestii magii, wzorowane na dylogii o cesarzu Klaudiuszu. Zarówno u Roberta Gravesa, jak i u Cornwella, magia wydaje się wszechobecna w uniwersum i bohaterowie szczerze w nią wierzą, jednak czytelnik nie wie do końca, czy w zamyśle autora magia rzeczywiście istniała w danym świecie, czy może wszystkie cudowne wydarzenia to były zwyczajne „dymy i lustra” i różnego zbiegi okoliczności, którymi sprytni i wyrachowani kapłani/czarodzieje potrafili manipulować w odpowiedni dla własnych celów sposób.
Co tu dużo gadać, polecam tę trylogię. Chciałabym kiedyś obejrzeć jej wierną ekranizację. Niestety, jedyna adaptacja, jaka do tej pory powstała, jest skażona raczyskiem woke, jeśli sądzić po wpisach na Filmwebie, bardziej nawet, niż serial Merlin z 2007 roku (który, mimo politpoprawności, był całkiem niezłą przygodówką jeszcze w konwencji Xeny i Herkulesa).
ACHTUNG ACHTUNG
Excalibur doczekał się dwóch tłumaczeń na polski: autorstwa Pawła Korombla i autorstwa Anny Dobrzańskiej. NIE zabierajcie się za tłumaczenie Korombla, jest okropne! Facet przed przystąpieniem do pracy ewidentnie naczytał się za dużo Sienkiewicza i potem zrobił kiepską, zupełnie niepasującą do klimatu poprzednich dwóch tomów, totalnie niepotrzebną archaizację Excalibura. Uczulam na to zwłaszcza osoby korzystające z doci i gryzonia, chyba nie ma tam nowszej wersji.
Wygenerowano za pomocą https://bookmeter.xyz
#bookmeter