Tytuł: Pierścień (Ring)
Autor: Stephen Baxter
Kategoria: science fiction
Liczba stron: ~500
Ocena: Pierwsza połowa książki 3/10, Druga połowa 8.5/10
Hard science-fiction. Super hard. Tunele czasoprzestrzenne, mechanika kwantowa, czarne dziury!
Historia zaczyna się chwilę po wydarzeniach z Timelike Infinity (ostatnio opisywałem)
Nie trzeba czytać Timelike Infinity, na bieżąco są przypomnienia najważniejszych faktów.
Uwaga, dalej spoilery!
Największy problem jaki mam z tą książką to pomiędzy pierwszą i ostatnią kartką upływa w książce ponad 5 milionów lat ale w pierwszej połowie śledzimy historię jak ktoś produkuje uszczelki i dostaje w zamian ananasa. Przez 150 k⁎⁎wa stron poznajemy tajemnicę po co te uszczelki i kto daje za nie ananasy. Nie ma żadnego związku ani wpływu na dalszą historią.
Ale po kolei:
Poznajemy dwa wielkie projekty, które mają pomóc przetrwać ludzkości następne tysiące lat.
Ai które ma badać aktywność słoneczną, bo coś jest nie tak oraz
Statek The Great Northern, który zostaje wysłany na 1000 letnią relatywistyczną misję która przez paradoks bliźniaka będzie trwała 5milionów lat na ziemi.
No i w pierwszej połowie książki autor chciał nam pokazać jak załoga great northern dostaje pierdolca, część nawet nie wie gdzie leci i dlaczego.
Nudne, wodolejstwo, po prostu słabe, miejscami wręcz głupie.
Wystarczy powiedzieć, że nie dowożą, bo jednemu z oficerów odbija szajba i niszczy tunel czasoprzestrzenny który holują na 50 lat przed końcem tysiącletniej misji.
Za to Ai (to już naprawdę ciekawie napisane) kąpiąc się w słońcu odkrywa Ptaki Fotinowe (tak to się chyba nazywa, czytałem po angielsku i tam było Photino Birds). Istoty z ciemnej materii które kradną ciepło ze słońca i przyśpieszają jego starzenie.
--Połowa książki jest tutaj--
Powrót The Great Northern - zapinamy pasy, teraz się dzieje.
Zero problemów bym miał z tą książką gdyby zaczęła się tutaj...
Załoga Northern wraca do układu słonecznego po 5 milionach lat i... Zastaje martwe słońce. Nasze słońce zestarzało się o 10 miliardów lat w czasie lotu który trwał 5 milionów.
No i nie ma nikogo. NIKOGO. Ludzi - kosmitów. Nikogo.
Gorzej bo nie tylko nasze słońce szybciej się zestarzało, zrobiły to też WSZYSTKIE widzialne gwiazdy.
No więc ostatni żyjący ludzie próbują zebrać do kupy układankę co się stało i jak zapewnić przetrwanie gatunku.
Znajdują AI które badało słońce przez ten cały czas i od niego się dowiadują o wszystkim co spotkało ludzkość w trakcie ich lotu.
Dowiadują się też że przyczyną starzenia wszystkich gwiazd są te istoty z ciemnej materii które kradną ciepło. Nie wiadomo czy to jedzą, czy robią to bo im przeszkadza, ale wiadomo, że łatwiej im się rozmnażać w jądrach gwiazd.
Jako że nie ma nawet gdzie uciec, plan jest następujący:
Wykorzystują Great Northern i wrak statku Xeelee do zbudowania tratwy, którą polecą do największej znanej budowli Xeelee i zapytają czy może jakoś pomóc, bo Xeelee walczyli z tymi ptakami przez miliardy lat, a nam też tak jakby z nimi nie po drodze.
A co to za budowla? Wielki Atraktor który został zbudowany przez Xeelee i który jest tak no cóż - wielki że przyciąga MILIONY galaktyk do siebie. Tytuł to też spoiler, bo to budowla w kształcie pierścienia. Tylko ogromnego pierścienia. Który zastają na miejscu zniszczony.
Po drodze mijają ślady walki jaką xeelee prowadzili mające dosłownie rozmiary dziur we wszechświecie.
Nie będę spoilerował jak się skończyło, ale ogólnie im dalej tym lepiej. Dużo lepiej. Mijamy też kilka artefaktów z powieści pobocznych których nie czytałem, ale autor wymienia w posłowie.
#bookmeter #sciencefiction #czytajzhejto #hejtoczyta
