Dałem z siebie całe 100% choć stać mnie było zaledwie na 1/4.
Wybór nie tak trudny jak mieli wrocławscy hejtowicze, tj. czy lepsza sraczka czy padaczka, to sama 200m przeprawa w linii prostej do lokalu wyborczego była dla mnie wyzwaniem.
Piździało, kropiło, wiało, ledwo na nogach stałem po tygodniu choróbska, ale ta jedna myśl przyświecała mi i dodawała jednocześnie otuchy a tym samym podkręcała nerwy.
Byle nie kolejny sitwiarz, który zrobi wszystko aby przeobrażać dalej małe miasteczko powiatowe w kompostownik dla stetryczałych dziadów, tak jak przez 40 lat wszyscy jego poprzednicy, a wszystkie przetargi będą kręcone tylko pod niego.
Oby gość, którego całkiem dobrze znałem ponad 20 lat temu i otrzymał mój głos, nie zgorzkniał zbytnio przez te lata i nie stwierdził jak wszystkie wieprze idące do koryta: "teraz k___a ja!"
Spodziewałem się pustej urny wyborczej, ale chyba nie tylko mnie nie odstraszyła aura pogodowa.
#polityka #wybory #wyborysamorzadowe
Dlaczego taka niekonsekwencja w anonimizowaniu?
Zaloguj się aby komentować