#muzyka
buja ten kawałek
The Handsome Family - Far From Any Road

#muzyka
buja ten kawałek
The Handsome Family - Far From Any Road
@Mahjong Ogólnie lubię klimat tzw. Southern Gothic.
Zaloguj się aby komentować
988 + 1 = 989
Tytuł: Matrix
Rok produkcji: 1999
Kategoria: Sci-Fi
Reżyseria: Lilly Wachowski, Lana Wachowski
Czas trwania: 2h 16m
Ocena: 10/10
Kolejny rewatch. Jakoś nie miałam ochoty wieczorem na nic ambitnego, szukałam bezmyślnego akcyjniaka, ale przy przeglądaniu vodów mignął mi Matrix i pomysł by sobie przypomnieć film nagle zajął całą moją mózgownicę.
Nie wiem czego się spodziewałam, na pewno nie tego, że od pierwszych sekund wejdę w ten film na pełnej głowie, na spiętej d⁎⁎ie, rozkoszując się każdą sceną. Może sądziłam, że tym razem podejdę bardziej krytycznie po tylu latach. Nic z tego.
Matrix dalej robi fenomenalne wrażenie.
W tym akurat rewatchu obserwowałam zależności społeczno-polityczne, czyli jak powstaje rewolucja. I przez cały seans zastanawiało mnie czy to prawidłowa rewolucja? Czy nie lepiej zostać w symulacji i jakoś żyć, niż trwać w blaszanych trumnach i podziemnym mieście i walczyć o przetrwanie? A jednak zdrada Cyphera, mimo jego wcale nie takich niewłaściwych wniosków, boli za każdym razem tak samo.
Ostatecznie, jako widzowie, czy chcemy czy nie, stajemy po stronie rewolucjonistów - może dlatego, że ludzie nie potrafią znieść myśli, że ktoś ich traktuje jak trybiki w maszynie i nic więcej, a przecież ego ludzkie potrzebuje większego paliwa niż matriksowe maszyny.
Świetny film, arcydzieło popkultury, akcji, ambitnego kina - filozofia, socjologia, psychologia - można rwać film na warstwy, a wciąż coś zostanie do zbadania. Niesamowite jak Wachowskie rodzeństwo zdołało tak wiele rzeczy umieścić w jednym seansie: odniesienia do wu xia, kina akcji, dodane nowe atrakcje akcyjne, które właśnie dzięki Matrixowi przeszły do historii kina, do tego cała ta filozoficzna otoczka, film wymusza refleksję, a nie tylko załatwia nam umysł złożoną i pędzącą akcją.
Chyba w tym właśnie tkwi geniusz Matrixa. Zamiast chaotycznego miszmaszu dostaliśmy perfekcyjne dzieło, gdzie wszystko się trzyma idealnie i idealnie pasuje.
Sztos.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

@Mahjong Napisać książkę albo nakręcić taki film, że ludzie po 26 latach będą o tym dyskutowali i doszukiwali się jakiś ukrytych w filmie przekazów. To byłoby dopiero coś.
@Mahjong Chyba Larry i Andy Wachowski. Jako Lilly i Lana stworzyli/stworzyły tylko czwartą g#wnianą część.
@Dybala nieważne jak się nazywają, daję jak wszędzie wpisują je oficjalnie, dla mnie to wciąż ci sami twórcy, bez znaczenia czy mają inną płeć czy inne imiona - nazwisko się zgadza
można w sumie pisać też rodzeństwo Wachowski - będzie poprawnie w obu przypadkach jak kogoś kłuje
Bardzo lubię ten film, ale smak mi zepsuł fakt, jak po latach się dowiedziałem, że film jest metaforą transseksualizmu. Wychodzenie z matrixa i znajdowanie własnej, prawdziwej tożsamości. Sami bracia (a teraz siostry) Wachowscy potwierdzili/ły tą teorię...
@nick-chevs sądzę, że to jednak jedna z interpretacji i sposób na przypodobanie i wpisanie się w jakieś tam dzisiejsze trendy, niż oryginalny zamysł. A nawet jeśli, to przecież każdy może interpretować dzieła po swojemu.
@nick-chevs To tylko kolejna z setek interpretacji. Ale nie nazwałabym tego metaforą transseksualizmu tylko ogólnie metaforą szukania prawdziwego "ja".
Zaloguj się aby komentować
987 + 1 = 988
Tytuł: Wielki Mike
Rok produkcji: 2009
Kategoria: Dramat
Reżyseria: John Lee Hancock
Czas trwania: 2h 8m
Ocena: 6/10
Seans na TVN, spędzany czas z mamełe, więc akuratny film, rodzinny taki, wzruszający.
Fabuła? O wielkim bezdomnym nastolatku, który dostaje od życia fart stulecia - czyli bogatą w kasę i w serce białą republikańską rodzinę, która praktycznie adoptuje chłopaka, pomaga mu w skończeniu szkoły i umożliwia start kariery w futbolu amerykańskim.
W roli głównej sam Drabulok, który zagrał Mike'a oraz całą jego rodzinę. Za rolę białej wspaniałej kobiety, która stoi za każdym czarnym chłopakiem dostał nawet Oscara.
Fun fact: w tym samym roku Bullock dostała równocześnie Oscara i Malinę za najgorszą rolę
Sorki za wstawki wyśmiewające, no ale tak jest - ten film aż się prosi by o to by wyśmiewać całą historię. Wielki Mike by pewnie umarł z głodu ostatecznie gdzieś, albo gangusy przemieliły by go do stania na kornerach i ostatecznie odsiadywałby wyrok.
A zamiast tego miłość, kasa i kariera sportowa. Bo wystarczył ruch serca pewnej białej pani.
Z drugiej strony można się śmiać, ale to na podstawie prawdziwej historii, więc chociaż tyle.
Film przesłodzony, amerykański na maksa, ale o dziwo nie ogląda się go źle. Solidna produkcja, perfekto zrealizowana. Ale nic więcej.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

Zaloguj się aby komentować
979 + 1 = 980
Tytuł: Daaaaaali!
Rok produkcji: 2023
Kategoria: Komedia
Reżyseria: Quentin Dupieux
Czas trwania: 1h 17m
Ocena: 7/10
Typowa komedia Quentina Dupieuxa - czyli krótka, śmieszna i głupia. Fun fun fun!
Tym razem dochodzi szczypta surrealizmu w hołdzie Salvadorowi Dali, którego gra kilku aktorów w tym filmie, ale sam Dali w tym obrazie zawsze jest taki sami. Ego wyjebane po nieboskłon!
Kto lubi komedie Dupieuxa ten się nie zawiedzie.
/jeśli ktoś nie kojarzy reżysera, to ten od "Morderczej opony"/
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmajongiem


Zaloguj się aby komentować
978 + 1 = 979
Tytuł: Pianistka
Rok produkcji: 2001
Kategoria: Dramat / Psychologiczny
Reżyseria: Michael Haneke
Czas trwania: 2h 11m
Ocena: 8/10
Ładnie poryty film, jak większość filmów Haneke w sumie. Trafił niedawno na Mubi więc miałam okazję nadrobić.
Nauczycielka gry na fortepianie przeżywa coś na wzór kryzysu wieku średniego, tylko na pełnej. U niej ten kryzys jest zaiste prawdziwy - toksyczna matka, zaburzona psychika samej Eriki (w tej roli rewelacyjna Isabelle Huppert), i dziwne seksualne pragnienia, które kobieta na razie rozgrywa na poziomie podlądactwa.
Trochę się zmieni gdy Erika pozna młodego przystojnego studenta, który w niej się zakochuje. Zamiast wykorzystać szansę kobieta nadal leci w dół, ciągnąc za sobą młodego chłopaka, który już sam nie wie, czego od niego chce ta dziwna kobieta.
Obserwacja Eriki w tym filmie czasem aż boli, jej pęd ku samozagładzie jest przerażający i czasem miałam nadzieję, że coś go przerwie, przecież w głębi serca tej smutnej i surowej kobiety musi być kapka dobra i nadziei? Prawda? Prawda?!
Ostatecznie Erika dostaje to co chciała. I to chyba jest najsmutniejsze.
Ale takie filmy kręci pan Haneke, chcesz optymizmu i ogromnych pokładów nadziei? To włącz sobie kolejny raz "Forresta Gumpa" a nie "Pianistkę". Ament.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem


@Mahjong Ze dwadzieścia lat temu oglądałem. Dzięki za przypomnienie, chyba obejrzę jeszcze raz. Mocne to było. Takie na poziomie "Przełamując fale".
Zaloguj się aby komentować
976 + 1 = 977
Tytuł: Rewers
Rok produkcji: 2009
Kategoria: Czarna komedia / Dramat
Reżyseria: Borys Lankosz
Czas trwania: 1h 39m
Ocena: 8/10
Lata 50. w Polsce. Sabina jest redaktorką w wydawnictwie, taka szara myszka. Matka i babcia bezskutecznie próbują ją wydać za mąż. Ale żadne z kandydatów nie pasuje Sabinie. Dopiero gdy poznaje przystojnego, szarmanckiego i tajemniczego Bronisława to odezwą się w niej uczucia.
Nabuzowana Buzek grająca Sabinę świetnie oddała ową postać i jej przemianę. Już pierwsza scena filmu nam to pokazuje, gdy Sabina siedzi w kinie i ogląda jak w kronice filmowej maszerują umięśnieni sportowcy. Jej mina na ten obraz pokazuje wszystko co czuje w środku dziewczyna
Wracając do Bronka, ten znów odwiedza Sabinę, babcia poszła spać, a matka specjalnie wychodzi na parę godzin by młodzi spędzili czas ze sobą. Szybko jednak okazuje się, że Bronisław nie jest tym za kogo się podaje - jest tajnym funkcjonariuszem i chce ujebać dyrektora wydawnictwa, w którym pracuje Sabina.
Dalej nie piszę, ale cała fabuła filmu jest świetna, wraz z końcówką. W każdym razie konkluzja filmu jest prosta - w kobietach siła!
A aktorskie trio - Buzek, Janda i Dorociński robią mega robotę w "Rewersie".
Jak ktoś płacze, że polskie kino spadło na psy i po "Psach" już nic nie powstało dobrego to zaproponujcie mu ten film, niech zobaczy solidny poziom. Film trochę lat ma, ale w sumie niewiele stracił, ostatecznie i tak główna akcja filmu rozgrywa się w na początku lat 50.
Co jeszcze? Wyborne dialogi! To na pewno kolejna moc tego tytułu. W każdym razie - polecam.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem



Bardzo dobre kino. Janda i Dorociński wiadomo - dowożą, jak zawsze. Ale Buzek mnie zaskoczyła. Pozytywnie oczywiście. Znakomicie zagrana rola.
Zaloguj się aby komentować
973 + 1 = 974
Tytuł: Człowiek z marmuru
Rok produkcji: 1976
Kategoria: Dramat
Reżyseria: Andrzej Wajda
Czas trwania: 2h 36m
Ocena: 10/10
Powtórzyłam seans po latach.
Cóż tu więcej napisać... Rewelacja.
Na ekranie debiutowała Krystyna Janda, która z buta weszła do polskiego kina. W roli dokumentalistki Agnieszki, robiącej dyplom, pozamiatała stare i nowe gwiazdy aktorskie w kraju. Długie, intensywne spojrzenia, miętoszenie papierosów w ustach i ta cała taka kończynowa Janda - tu nogę postawi, tu ramię oprze. No po prostu bestia aktorska w tym filmie!
Sama historia jest za⁎⁎⁎⁎sta - Agnieszka chce nakręcić film o dawnym przodowniku pracy - Birkucie (w tej roli Janusz Radziwiłł). Mamy w sumie dwie historie zawarte w filmie - właśnie Agnieszkę, która podąża tropem Birkuta i właśnie to jest druga historia - sam Birkut, jego historia na szczyt i upadek, gdy system zaczyna pożerać własne dzieci.
Jedne z moich ulubionych scen rozgrywają się w montażowni, gdzie montażystka niezbyt jest zajarana tworzonym filmem Agnieszki, ale z czasem zaczyna czuć "ogień". Gdy dziewczyny się poznają montażystka mówi ze znudzoną miną, że "jest od klejenia, a nie od myślenia", by już w ostatnich scenach w montażowni w filmie powiedzieć coś odwrotnego - że właśnie nie jest tylko rzemieślniczką, ale może mieć własne zdanie.
Takimi odczuciami zaraża ambicja młodej Agnieszki.
Perypetie Birkuta w ostrym socrealizmie, te sceny gdy młody człowiek czuje pasję i jest w stanie poświęcić wiele by dołożyć swoją "cegłę". A potem system oddaje w gębę.
W sensie całości to po prostu jebane arcydzieło. Mimo, że to był mój drugi seans tego filmu i znałam fabułę, to i tak siedziałam na spiętej d⁎⁎ie - nie ma tam ani sekundy nudy!
Polecam gorąco kto nie widział.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem



Piękny film, i ta muzyka 🤩
@Mahjong oglądałem w wieku nastoletni, myślę, że teraz bym wyciągnął z tego filmu więcej...
Oznacza to tylko jedno - muszę zrobić ponowny seans!
@Loginus07 Też mam wrażenie, że drugi seans lepiej mi dowiózł.
@Mahjong Janda - młoda gniewna dziennikarka/ taka gówniara z mikrofonem - bardzo dobra rola
kończynowa taka
@Mahjong jakoś Janda do mnie nie docierała nigdy, ale obejrzę ten film tylko ze względu na to określenie xD
@voy.Wu daj znać po seansie
Zaloguj się aby komentować
972 + 1 = 973
Tytuł: Siekierezada
Rok produkcji: 1985
Kategoria: Dramat
Reżyseria: Witold Leszczyński
Czas trwania: 1h 18m
Ocena: 8/10
Janek Pradera by odpokutować nieszczęśliwą miłość zatrudnia się przy wyrębie lasu. Zaprzyjaźnia tam się z towarzyszami pracy, i poznaje obyczaje życia takich zwykłych ludzi.
Piękny, filozoficzny film, o życiu, o nieszczęściu i szczęściu.
Najlepsza scena: gdy Kaziuk odpala się na imprezie i rąbie stoły siekierą.
Ciekawostka: w rolę Kaziuka wcielił się Krzysztof Majchrzak, który dosłownie cztery lata wcześniej również w filmie Leszczyńskiego (Konopielka) zagrał chłopa co nazywa się Kaziuk
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem


Ładne siekiery mają.
Zaloguj się aby komentować
970 + 1 = 971
Tytuł: Hellraiser II: Hellbound
Rok produkcji: 1988
Kategoria: Horror
Reżyseria: Tony Randel
Czas trwania: 1h 39m
Ocena: 10/10
Chodził za mną rewatch dwójki Hellraisera od jakiegoś czasu i udało się wczoraj wieczorem skupić na powtórzeniu seansu.
O rany, co za film! Nie sądziłam, że będę bawić się doskonale, chociaż przecież zawsze miałam sentyment do tego filmu, ale miałam wrażenie, że to jednak "jedynka" dla mnie najlepsza. Może dlatego, że widziałam ten film z cyklu najczęściej.
Ale Hellbound ma coś czego pierwsza część nie posiadała - typową historię fantasy, czyli jak zabić potwora i wrócić do domu.
Kirsty po wstrząsających przeżyciach trafia do szpitala psychiatrycznego, jako jedyna ocalała ze spotkania ze swoim nieżyjącym wujkiem Frankiem i ścigającymi go z piekła Cenobitami. Dziewczyna jest w głębokiej traumie, ale będzie musiała szybko stanąć na nogi.
Niebawem się okaże, że szef szpitala, dr Channard, zna historie o piekle i Cenobitach i chce jak najbardziej poznać to na własne oczy. Najpierw sprowadza do swojego domu zakrwawiony materac z domu Cottonów, z którego "wykluwa się" Julia, macocha Kirsty, która też trafiła do piekła.
Do tego doktor wykorzystuje inną młodocianą pacjentkę, która układa kostkę LeMarchanda, ale Cenobici nie dają się oszukać, wiedzą, że prawdziwym wzywającym jest doktor, a nie jakaś dziewczynka.
W tej części wraz z bohaterami filmu często będziemy zwiedzać piekło, które przypomina opuszczony wielki labirynt, nad którym pieczę sprawuje przerośnięta wersja kostki - Lewiatan.
Czego my więc tam nie mamy: odkrywamy, że demony były kiedyś ludźmi, transformację Chennarda, spiskującą na rzecz Piekła Julię, rzeź Cenobitów... Przerażająca przygoda goni kolejną, obrzydliwości, krew i flaki i groza piekła i zagrożenia. A w tym wszystkim dzielna Kirsty, która odzyska spokój ducha, który utraciła śmierci ojca, bo tym razem udaje się z tego wszystkiego kogoś uratować.
Wspaniały film. Lubię serię, chociaż oglądanie pozostałych części to już sprawa trochę dla masochistów, nie dorównują nawet w jednym procencie temu co oferuje Hellraiser 1 i 2, w sumie ten najnowszy Hellraiser (2022) też jest całkiem niezły.
Ale Hellbound to masterpiece w swojej kategorii i w moim sercu również.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

Z tego, co pamiętam to już w tej części poczułem spadek poziomu, chociaż dalej było fajne. A potem to wiadomo...
Zaloguj się aby komentować
965 + 1 = 966
Tytuł: Punkt przywracania
Rok produkcji: 2023
Kategoria: Sci-Fi
Reżyseria: Robert Hloz
Czas trwania: 1h 56m
Ocena: 6/10
Science fiction po czesku.
Niedaleka przyszłość. Każdy człowiek, który umiera śmiercią nienaturalną ma prawo do wskrzeszenia. O ile ma zaktualizowaną kopię świadomości z najbliższego czasu (48 h).
Pani detektyw musi rozwiązać sprawę morderstwa małżeństwa - do życia wrócił tylko mężczyzna i to na podstawie kopii sprzed wielu miesięcy. Im dalej wgłąb idzie śledztwo tym robi się gęściej - za sprawą wydaje się stać główny Instytut wskrzeszania - świadkowie umierają, a wraz z nimi często ich zaktualizowane kopie.
W sumie to po prostu solidny akcyjniak sci-fi. Oprócz tego, że gadają po czesku i czasem futurystyczne miasto udaje nasza Warszawa to nie ma tak za specjalnie jakiś europejskich wątków - ot, nadal to zwykłe science fiction.
Ale jest zrealizowane poprawnie, wszystko jest ładnie, dużo akcji, taki Altered Carbon ściśnięty w jeden film.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

Zaloguj się aby komentować
962 + 1 = 963
Tytuł: Kształt wody
Rok produkcji: 2017
Kategoria: Fantasy
Reżyseria: Guillermo del Toro
Czas trwania: 1h 59m
Ocena: 5/10
To film, z którym miałam ogromy problem w czasie jego hajpu - ostatecznie po 30-40 minutach porzuciłam seans.
Doszłam wczoraj do wniosku, że czas wykorzystać czas mojego peaku tolerancyjnego i nadrobić seans, do pełna, do końca.
Aż przeleje się woda.
No i cóż, było fajnie akurat na te 40 minut, które ledwo wtedy przetrwałam, ale przetrwałam. Tolerancja wzrosła, film dokończyłam. I kurde to jakby zrobić bajkę dla dzieci w stylu Wesa Andersona ale z motywem typu "Amelia".
Długo się zastanawiałam czy by nie dać w związku ze swoją "powiększoną tolerancją na filmy" jednak 6/10 a nawet 7/10, bo przecież jakoś źle się nie bawiłam, ale czy to byłoby fair wobec filmów, które tak oceniłam a zawsze mam z nimi pozytywne wrażenia? Niezbyt.
BTW, ten film tłumaczy mi niską gadkę Potwora z Frankensteina. Stwór ma być dziwny, milczący, przypominający zwierzę i TA-JE-MNI-CZY!
Super, ale ja już podziękuję.
Na plus role Spencer i Shannona.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

@Mahjong Guillermo del Toro tworzył animal porn zanim to stało się modne
Zaloguj się aby komentować
959 + 1 = 960
Tytuł: Wieczne pretensje
Rok produkcji: 1974
Kategoria: Dramat
Reżyseria: Grzegorz Królikiewicz
Czas trwania: 1h 10m
Bez oceny.
Co ja mam napisać o tym filmie? Nie wiem o co w nim chodzi. Ale jest zrealizowany tak dziwnie, tak inaczej. Dla mnie niezwykłym jest, że tak ponadczasowym w epoce bardzo czasowej (PRL) był Królikiewicz. Co w sumie nie jest trudne jeśli kreślisz kino artystyczne, dziwaczne, eksperymentalne wręcz.
Dziś czytam w opisach filmów "art house na sterydach", albo sama tak piszę o tych filmach, a tu się okazuje, że taki typ jak Królikiewicz to na spokojnie kręcił w czasach PRL-u. Czysty arthouse.
Już przy seansie sztandarowego filmu tego reżysera, czyli "Na wylot", było mi ciężko. Tutaj też nie ma ułatwień, dla takiego prostego umysłu filmoznawcy jak mojego. Ale, wiecie co? nie do końca! Bo jak tak myślę w czasie pisania tej notki - były ułatwienia. Ułatwienia realizacyjne - sporo długich jednoujęciówek, z czego jedna dosłownie kilka minut nakręcona z ręki i biegania - dogma style! dwie dekady zanim dogma powstała. Realizacyjność filmu podawała wiele dyrektyw - zamiast hańbiąc swoją inteligencję na zrozumieniu fabuły, mogłam wykorzystać doświadczenie filmoznawcy - what a fun, szczególnie na tak mało znanym tytule.
Nie umiem określić dokładnie fabuły, zresztą ktokolwiek odważy sobie sprawić ten seans zrozumie, że fabuła tu jest tłem, o ile jakaś jest. Więc nie będę paradować z fabularnym opisem, bo tam nawet rzucenie jajkiem wyodrębnia kilka wszechświatów interpretacji.
Kto widział "Na wylot" wie czego się spodziewać, kto nie widział, może lepiej zacząć od tego sztandarowego dzieła Królikiewicza, bo one chociaż jest do złapania w formę fabularnego opisu.
W każdym razie "Wieczne pretensje" jest pie⁎⁎⁎⁎⁎ięty. Silność i bezsilność głównych bohaterów, że tak napiszę, po prostacku - ryje banie.
Ogólnie polecam, ale tak jak piszę - to jest twardy arthouse! zwykłym widzom bym tego nie polecała, ba! samej sobie sprzed 5-10 lat bym tego nie polecała.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

Znalazłam coś takiego w necie, w sensie opisu fabuły przez samego reżysera:
"Królikiewicz tak opisywał swój zamysł: Polska, lata 70-te, współczesne czasowi realizacji filmu. Świeżo reaktywowany działacz partyjny – jak się domyślamy, dopiero co zdjęto z niego klątwę – dostaje nowe bojowe zadanie, wykonaniem którego ma się zrehabilitować wobec wymagających zwierzchników, ci godzą się z nim rozmawiać tylko przez telefon, wydając rozkazy nie podlegające dyskusji. To zadanie to natychmiastowa superkontrola w rzeźni wielkomiejskiej, gdzie korupcja i niekompetencja grożą wybuchem buntu załogi. W despotycznych systemach każdy bunt zaczyna się od afery wokół mięsa, toteż do takiej kontroli potrzebni są superlegalni wykonawcy, a takich nie ma. Działacz partyjny znajduje jednak takiego wykonawcę w przypadkowo spotkanym, skatowanym oszuście i złodzieju, na którym własna szajka nie zdążyła wykonywać wyroku za zagrabienie łupu"
Polecam cały tekst!
Zaloguj się aby komentować
958 + 1 = 959
Tytuł: Wielki marsz
Rok produkcji: 2025
Kategoria: Dreszczowiec
Reżyseria: Francis Lawrence
Czas trwania: 1h 48m
Ocena: 8/10
Będę pisać z pozycji czytelnika-miłośnika książkowego pierwowzoru.
Jestem maniaczką książki - chyba żadnej innej książki nie przeczytałam tyle razy co "Wielki marsz". Co nie jest wcale trudne, bo to nie jest długa rzecz, ot jedno kilkugodzinne posiedzonko.
Ale tam gdzie padłam jak żołnierz w okopie pod wpływem stresu (przeżywanego nie raz, ile razy bym to czytała - zawsze tak samo), łez, wrażeń - film to oddał mi w ramach ekranizacji.
Nie jestem namiestnikiem oddawania wierności źródłu, więc tolerancyjnie przyjęłam ową ekranizację i sam fakt, że dał mi ten film tak wiele uczuć, które za każdym razem przeżywam podczas lektury - do mnie to wystarczająco przemówiło.
Więc ocena czysto subiektywna. Chociaż mi akurat książkowa końcówka bardziej przypasowała, była bardziej realistyczna IMO na poziomie emocjonalno-psychicznym bohaterów, w filmie to trochę takie wynaturzenie - jakby film miał kilka końcówek, a nie tylko jedną.
Ale sam klimat wielkiego śmiertelnego spaceru dla mnie został oddany. Still... nie jest to jednak TA KSIĄŻKA, więc na więcej niż 8/10 nie może liczyć ta ekranizacja. I powiem wam jeszcze coś - do książki na pewno wrócę jeszcze nie raz - ale czy do filmu będę potrzebowała? Tego jeszcze nie wiem, na dzień dzisiejszy wydaje mi się, że nie.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

Zaloguj się aby komentować
957 + 1 = 958
Tytuł: Jedna śpiewa, druga nie
Rok produkcji: 1976
Kategoria: Dramat
Reżyseria: Agnès Varda
Czas trwania: 2h
Ocena: 8/10 (było 6/10 gdy pisałam pierwszy akapit :D)
Nie powiem, po poprzednich "vargach" miałam spore oczekiwania, ale ten film ich nie spełnił. "Bez dachu i praw" i "Cleo od 5 do 7" sprawiły, że siedziałam zadumiona i zdumiona, były ożywczymi filmami, które od razu dostały 9/10.
Tymczasem "Jedna śpiewa, druga nie" nie ma już tego drygu, który potrafi kinomana zmusić do zachwytu. Owszem, to fajny film, ogląda się dobrze, ale brakuje tej boskiej iskry.
Obserwujemy życie dwóch przyjaciółek - częściej osobno niż razem - Pomme i Suzanne. Obie są feministkami, ale każda z nich prowadzi inny tryb życia. Pomme jest wolnym duchem, poświęciła się śpiewaniu i występom, natomiast Suzanne to samotna matka, która musi walczyć nie tylko o przeżycie, ale także o swoją wolność istnienia. Akcja tej przyjaźni rusza w roku 1962 i trwa kilkanaście lat.
Film jest bardzo feministyczny, więc nie każdemu może przypasować. Mi ten wydźwięk nie przeszkadzał, ale śmieszyły niektóre rzeczy, jak np. to, że Pomme zachwala swojego faceta Dariusa, Irańczyka, który wydaje się jej równy w byciu feministą, ale gdy dziewczyna zachodzi w ciążę i wyjeżdżają do Iranu okazuje się, że wspaniały Darius niczym nie różni się od reszty facetów, przynajmniej tych z jego ojczystego kraju - chce mieć żonę i matkę swoich dzieci zamkniętą w domu.
Piękna jest scena gdy się o to kłócą, Pomme wyrzuca argumenty, że jest tu samotna, nie ma z kim rozmawiać, a Darius na to "ale przecież moja siostra mówi po francusku. Trochę...".
Fajne są też piosenki, występy grupy wędrownej Pomme (na przykłąd taka pioseneczka "Engels to powiedział. W dzisiejszej rodzinie mężczyzna jest burżuazją, a kobieta proletariatem. Miał rację papcio Engels…”).
Ogólnie im dłużej piszę o tym filmie tym coraz bardziej zaczyna mi się podobać - całkiem możliwe, że ocena więc może skoczyć - mam tak często, po paru rozmowach, czy czytaniu recenzji lub esejów w necie, potrafię diametralnie zmienić zdanie i wtedy w mózgu światełko robi pik, bo moja reakcja na film przeskoczyła gdzieś dalej. To moja otwartość na filmy, szczerze mówiąc, trzymając się twardo własnych reakcji na siłę, straciłabym już dawno miłość do kina.
W każdym razie byliście świadkami jak z filmu 6/10 w trakcie pisania tej krótkiej notki film awansował na 8/10.
Do obejrzenia na Mubi, tam można też zobaczyć jej wyżej wspomniane filmy plus kilka innych jeszcze. Te oczywiście też będę nadrabiać.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

@Mahjong ale że pisanie aż tak zmieniło Ci obraz filmu
@bojowonastawionaowca Nigdy nie umiałam oceniać filmów "na świeżo". Jak coś jest średniakiem to łatwo dać 7/10, ale czasami z innymi ocenami mam problem.
Tutaj akurat próbowałam sobie przypomnieć co mi się podobało w tym filmie i w czasie pisania dotarło do mnie, że to, że ten film nie podobał mi się tak bardzo jak poprzednio oglądane "Vargi" to nie powód by tak zjechać z oceną, mimo że przecież to dalej dobry film.
BTW, na letterboxdzie mam opis "Movies are like drugs - you build your tolerance through consumption." To chyba dużo mówi o moim ocenianiu filmów
Czasem patrzę na filmweb czy inne portale jakie dawałam oceny filmom oceny kilka lat temu i łapię się za głowę XD
@Mahjong - po pewnym czasie ćpania filmów nawet arcydzieła wyglądają jak gówno.
Nawet filmy trzeba sobie dawkować z umiarem
Zaloguj się aby komentować
956 + 1 = 957
Tytuł: Gwiezdne wrota
Rok produkcji: 1994
Kategoria: Przygodowy / Sci-Fi
Reżyseria: Roland Emmerich
Czas trwania: 2h 1m
Ocena: 6/10
Fabuły omawiać nie będę - każdy praktycznie zna ten film.
Dla mnie na pewno to lepsza przygodówka niż sajfaj. Ogólnie pokładałam spore nadzieje w tym rewatchingu, ale niestety - nie zrobił na mnie wrażenia za pierwszym razem i teraz też nie zrobił.
Ale fun był, a to najważniejsze, więc cieszę się z seansu.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

@Mahjong Czy to jest młody Robert California na zdjęciu?
@Cinkciarz tak
Zaloguj się aby komentować
954 + 1 = 955
Tytuł: Mroki lasu
Rok produkcji: 2006
Kategoria: Horror
Reżyseria: Lucky McKee
Czas trwania: 1h 32m
Ocena: 7/10
Lata 60. XX wieku, 16-letnią Heather rodzice wysyłają do szkoły z internatem dla dziewcząt. Na początku wydaje się, że jedynym problemem Heather w tych nowych warunkach będą bully-koleżanki i upierdliwe nauczycielki, ale gdy zaczynają znikać uczennice nasza bohaterka będzie próbowała uratować się z tej sytuacji - ale przerażające wizje i coraz dziwniejsze wydarzenia związane z pobliskim lasem bardzo to utrudnią.
Solidne, choć mało straszące kino. Bardziej plusuję za klimat i aktorstwo - w roli dyrektorki znakomita jak zawsze Patricia Clarkson. Bardzo fajne, szerokie ujęcia - choć moim zdaniem pojawiają się za rzadko, ale rozumiem, to horror, czasem sceny wymagają dynamicznego cięcia.
PS. SPOILER poniżej!
/kiedy do szkoły przyjeżdża ojciec Heather by ją stamtąd zabrać, grany przez Bruce'a Campbella, i szuka w szopie narzędzia do ubicia złych wiedź-nauczycielek, byłam na 99 procent pewna, że wyjdzie z szopy z piłą mechaniczną XD, to by było niezły easter egg horrorowy!/
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

@Mahjong miał swój klimacik, ale w tematyce "czarownice zabijające pensjonarki" lepsza jest jednak Suspiria
@Vampiress ale która Suspiria?
@Mahjong ja to tylko oryginalną oglądałam, ale skoro remake ponoć tak samo dobry, to chyba obie xD
Zaloguj się aby komentować
953 + 1 = 954
Tytuł: Dead Like Me: Life After Death
Rok produkcji: 2009
Kategoria: Komedia
Reżyseria: Stephen Herek
Czas trwania: 1h 27m
Bez oceny, bo była zdecydowanie zawyżona z powodu sympatii do serialu.
Jakoś ostatnio nie mam weny do oglądania ambitniejszego kina. Włączyłam sobie film Dead Like Me, bo zawsze kochałam ten serial, więc obejrzenie słabego filmu, który miał robić za zakończenie serii urwanej po 2 sezonie, wydawało się w miarę.
No niestety, film nie stał koło serialu, jest krótki, pocięty, wymiana aktorów, fabuła posklejana na szybko. Resztę ratują ci znani z serialu.
Ogólnie polecam wyłącznie tym, co widzieli serial, dla tych co nie widzieli - nie ma sensu tego oglądać.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

serial był fajny, szkoda że anulowali.
Zaloguj się aby komentować
950 + 1 = 951
Tytuł: Ona jedzie z przodu
Rok produkcji: 2025
Kategoria: Akcja
Reżyseria: Nick Rowland
Czas trwania: 2h
Ocena: 5/10
Dziesięcioletnia Polly musi ukrywać się wraz ze swoim ojcem przed złymi ludźmi. On dopiero co wyszedł z więzienia i natychmiast ruszył na pomoc córce, bo wie, że skoro odciął się od silnie nacjonalistycznej grupy przestępczej to wyrok na niego i jego rodzinę już zapadł.
Dużo akcji, ale też sporo smętów. Dużo różnych rozwiązań realizacyjnych. A jednak to nie stworzyło dla mnie ogółem dobrego rozrywkowego kina. Gdzieś zaszlachtowano duszę tego filmu po drodze.
Po prostu wygląda jak kolejne popowe akcyjne kino, które ma zachwycić zwykłego widza streamingów.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

Czy to sequel filmu Matka siedzi z tyłu?
@pszemek prequel. Cały film się zastanawiamy, czemu stara siedzi z tyłu, a film buduje napięcie. Czy się pokłócili? Czy ją bije? A może ją porwał i tylko kłamie, że to jego żona?
Dopiero na końcu filmu wjeżdża plottwist że ona jedzie z przodu
Tadaaam XD
Zaloguj się aby komentować
949 + 1 = 950
Tytuł: Czy to wystarczająco czarne?!? Renesans czarnego kina
Rok produkcji: 2022
Kategoria: Dokumentalny / Muzyczny
Reżyseria: Elvis Mitchell
Czas trwania: 2h 15m
Ocena: 7/10
Dla miłośników kina.
Kawałek historii czarnego kina. Od jego początków do boomu blaxploitation. O trudnościach rasowych, o tym jak spory wpływ miało czarne kino na kino ogólnie. Dość prężna filmowa "encyklopedia" kina afroamerykańskiego. Łatwa w odbiorze, choć czasem miałam wrażenie nadinterpretacji pewnych wątków, no ale film jest opowiadany i zrealizowany przez czarnego krytyka filmowego, więc trudno by nie patrzył on na to ze swojej perspektywy.
W każdym razie interesujący dokument o filmach, czyli to co takie potworki jak ja - bardzo lubią - filmy o filmach.
Można zobaczyć na Netfliksie.
Wygenerowano za pomocą https://filmmeter.vercel.app
#filmmeter #filmy #kinozmahjongiem

Zaloguj się aby komentować