Wesprzyj nas i przeglądaj Hejto bez reklam

Zostań Patronem

🎁 4. edycja #rozdajo na #ksiazki pod patronatem #kzp! 📘

Weź udział

Cześć Tomki i Tosie!


Zapraszamy do nowego lokalu gastronomicznego w #lublin (właściciel jest Tomkiem).


GARMAŻERKA KOZIOŁEK


Oferujemy wysokiej jakości wyroby garmażeryjne (pierogi, placki, naleśniki, kopytka, kotlety, zupy i inne).


Zapraszamy również na pyszne domowe obiady za rozsądną cenę. Na miejscu, na wynos, oraz w dostawie.




Dla wszystkich piorunujących kilka skromnych #rozdajo:


1. Pięć kodów na Pyszne na 15 zł na zamówienia od 50zł, ważne do końca maja (losowanie przez hejtolos spośród piorunujących TEN wpis – minimalna ranga DEBIUTANT – losowanie 10 maja po 15:00.


2. Trzy darmowe ZESTAWY DNIA do odbioru na miejscu w lokalu – tylko dla użytkowników, którzy planują być w Lublinie do końca maja (dla tych którzy grzmotną pierwszy komentarz pod tym postem). Do wykorzystania w tym miesiącu.


3. Pięć kodów na 10zł na zamówienia na naszej stronie: garmazerkakoziolek.pl (dla zamówień od 10 zł – ale ostrzegamy! – przy dowozie na drugi koniec miasta minimalne zamówienie może wynosić nawet 200zł (nasz adres to Biernackiego 22 w Lublinie), (dla tych którzy grzmotną pierwszy komentarz pod tym postem).


4. Dla wszystkich którzy przyjdą i coś zamówią na miejscu lub na wynos w tym tygodniu (9.05-12.05) darmowy batonik Milky Way na hasło „Kosmonauta”.


5. I jeszcze jeden Ekstra kod na Pyszne na 15zł w zamówieniach od 50zł (kto pierwszy ten lepszy):


2GQUM6WBVP6LGYY4


(prośba o wiadomość na priv jak już wykorzystasz kod)


Nasza strona: https://www.garmazerkakoziolek.pl


Zapraszamy do polubienia naszych profili w mediach społecznosciowych


Facebook:


https://www.facebook.com/garmazerkakoziolek


Instagram:


https://www.instagram.com/garmazerkakoziolek/


Google Maps:


https://www.google.pl/maps/place/GARMA%C5%BBERKA+KOZIO%C5%81EK/@51.2554384,22.5616635,17z/data=!3m1!4b1!4m14!1m7!3m6!1s0x4722571741675d57:0x850c070252d3d76b!2zR0FSTUHFu0VSS0EgS09aSU_FgUVL!8m2!3d51.2554351!4d22.5642384!16s%2Fg%2F11s6h9vnpp!3m5!1s0x4722571741675d57:0x850c070252d3d76b!8m2!3d51.2554351!4d22.5642384!16s%2Fg%2F11s6h9vnpp


Można u nas zamawiać przez popularne portale:


Pyszne:


https://www.pyszne.pl/menu/garmazerka-koziolek?shipping=pickup


Wolt:


https://wolt.com/pl/pol/lublin/restaurant/garmaerka-kozioek


Glovo:


https://glovoapp.com/pl/pl/lublin/garmazerka-koziolek-qlu/


LubJe:


https://www.lubje.pl/zamawiaj/garmazerka-koziolek


oraz na naszej stronie: https://garmazerkakoziolek.pl/#/order/menu


Jak będą pozytywne efekty, to będziemy robić tego typu #rozdajo co jakiś czas.


#rozdajo #lublin #gastronomia #gotowanie #kuchniapolska


Dla tych którzy doczytali wpis do końca jeszcze jeden kod na Pyszne do zamówień od 50 zł, wartość kodu to 15 PLN.


EUHK6JFSVR4LGYY4


(prośba o wiadomość na priv jak już wykorzystasz kod)

Garmazerkakoziolek.pl

Losowanie nr 1:

Kod na Pyszne na 15 zł przy zamówieniach od 50 zł wygrywają:


@ficek


https://hejto-los.pl/b7f94edb-d365-4615-8c8a-debf648b0df4


@Relkin


https://hejto-los.pl/8d7aec33-5326-4b2e-876b-ba3e2240e9bf


@michal-g-1


https://hejto-los.pl/4ccbafe5-aaab-4de5-b71e-428576ba21e1


@esterad


https://hejto-los.pl/d420c0d4-c97f-47ae-b70e-9b47d24e9ff2


@Dynamiczny_Edek


https://hejto-los.pl/3e31ab60-9067-4dd5-9a07-fb61f48d048c


Kody zaraz wyślę w wiadomościach prywatnych.

Smacznego!


Losowanie nr 2:

3 Darmowe zestawy dnia do odbioru na miejscu w lokalu.


Niestety nie działa mi już hejto-los, może za dużo losowań było zrobione (wypróbowywałem jak to działa), może moja wina nie wiem. W każdym razie jest napisane „coś poszło nie tak”. Losowanie zrobine na stronie: https://generujemy.pl/losowa_liczba


Wylosowały się numery 9, 7 i 11, czyli kolejno wg listy piorunujących:


@Niv

@franekbo

@-nvm-


Hasła do odbioru zestawów będą wysłane w wiadomnościah prywatnych.

Zestawy do odebrania na miejscu w lokalu do końca maja. Dajcie potem znać czy smakowało.


Gratulacje!


Losowanie nr 3:


Pięć kodów na 10 zł do zamówień przez naszą stronę.


Nie działa nam już hejto-los, ale ponieważ tylko 11 osób brało udział w losowaniu, to pozwolę sobie wykluczyć tych którzy wygrali te 3 zestawy dnia i kody dostaną pozostali uczestnicy losowania. Mam nadzieję, że @Niv, @franekbo i @-nvm- nie będą mieli z tym problemu.


Tak więc kody dostaną:


@Komanczos


@Cino


@BitrateDzikimmmmGziki


@Chochlik_zawadiaka


@roadie


@BjornIronside


@jasiekbb


@moll


Gratulacje i smacznego!

Niv

Yay, pierwszy raz coś wygralem na hejto/wypok! Dzięki i powodzenia z biznesem

Chochlik_zawadiaka

Nie zaglądam ze dwa dni na hejto a tu taka niespodzianka, dzięki

Zaloguj się aby komentować

ciszej

Wysoki wierch zrobiony, zmierzam dalej przed siebie

08c840d2-1a50-4492-a833-8a68876e3a64
a37da02d-d3e2-4f06-a514-cd4c783371bf
ciszej

W Homolu grasuje Janosik xd

fa702b9a-1525-4b24-aa9b-6dc010efd778
winet

Hej ho, hej ho, do lasu by się szło!

Zaloguj się aby komentować

maciekawski

@Felonious_Gru w citroenie c4 1gen była podobna funkcja, wyłączała podświetlenie rozpraszaczy - radio, obrotomierz - i zostawiała tylko podświetlenie prędkościomierza i kontrolki. Fajnie to działało.

emdet

@Felonious_Gru a VW zamiast w minimalizm to poszedł w użyteczność i mam pokrętło do regulacji jasności zegarów i innych podświetleń

Dildorsz

@Felonious_Gru Dostałem za dzieciaka 9000, jako chyba drugie autko za półdarmo. Specyficzne autko, ale każdy zwracał uwagę na wygodę kanap i ogólny komfort. Blacha też gruba jak w W124 czy innym audi 80. Pamietam, że musiałem odłączyć wycieraczki reflektorów bo wszystkie miały skradzione pióra i drapało SZKLANE klosze przy sprysku szyby

d36f9aa3-fba9-4d71-aaec-6e7c60082a4b

Zaloguj się aby komentować

Żegnałem się z Cuzco. Po powrocie poprzedniego wieczora z Machu Picchu zdążyłem się jedynie trochę wyspać, zjeść śniadanie, wziąć główny bagaż i już trzeba było wyruszać w stronę lotniska. Moim kolejnym celem wyprawy były górzyste rejony Huaraz, dokąd z Limy miał mnie zabrać jadący całą noc autobus.


Nie miałem jakoś spektakularnie dużo czasu do odlotu, dlatego chciałem dla wygody i spokoju ducha wziąć Ubera. Niestety po raz kolejny żaden z kierowców nie chciał zaakceptować kursu na lotnisko (podobnie miałem w drugą stronę - tuż po przylocie do Cuzco). Pozostała mi więc podróż za pomocą colectivo, z tym że najpierw musiałem dojść na odpowiedni przystanek, co zjadło mi około kwadransa. Później czekałem na busik jadący we właściwą stronę, co nie było aż tak proste, bo nie miały one swoich rozkładów jazdy, a więc nie byłem pewien, w co dokładnie mam wsiąść. Zanim w końcu pojawił się właściwy pojazd minęło kolejnych 10 minut. Zaczęło mi się już robić trochę gorąco, bo do zamknięcia odprawy zostało jeszcze tylko z 40 minut, a najkrótsza droga na Google Maps wskazywała na 25 minut jazdy. To jednak byłoby zbyt proste, gdyby mój bus jechał najkrótszą z możliwych tras, więc z przerażeniem spoglądałem, jak skręcamy nie tam gdzie trzeba. Spytałem współpasażerow moim łamanym hiszpańskim, czy na pewno jedziemy na lotnisko - potwierdzili. Pozostało więc mieć nadzieję, że w końcu to colectivo przestanie esować po całej dzielnicy, tylko ruszy prosto do celu. Czasu było coraz mniej, więc gdy już w końcu zaczęliśmy się zbliżać, wrzuciłem plecak na plecy i ustawiłem się przy drzwiach, gotowy by wyskoczyć i pobiec w stronę budynku. Powstrzymali mnie współpasażerowie.


- Nie teraz! Na następnym! 


Popatrzyłem zdziwiony i nieufny, bo przecież dokładnie w tym miejscu wychodziłem z lotniska jakieś 10 dni wcześniej. 


- Terminal odlotów jest na następnym przystanku - doprecyzowali. 


Podziękowałem grzecznie i dzięki ich radzie nie straciłem kolejnych 5 minut na truchcie do właściwego wejścia. Udało się. 


W Limie lądowałem przed południem, natomiast mój autokar ruszał w stronę Huaraz dopiero około 23. Miałem więc kilka godzin na ponowne zwiedzanie stolicy Peru, choć aż tak mi się nie chciało - nie jest to specjalnie urokliwe miasto moim zdaniem. No ale koniec końców lepsze połażenie po mieście, niż gnicie ponad 10 godzin w centrum handlowym, przy którym mieścił się dworzec autobusowy. Miałem też pewną misję do wykonania - oddanie kluczy, które przypadkiem gwizdnąłem z hostelu podczas poprzedniego pobytu w Limie. 


Wdrażanie planu w życie zacząłem od wzięcia Ubera i udania się na dworzec autobusowy - liczyłem na to, że będę mógł już odprawić duży plecak, bo łażenie z nim po mieście nie należałoby do przyjemnych.Gdy przedstawiłem moją prośbę pracownikowi przewoźnika, ten zrobił wielkie oczy.


- Ale ten autokar odjeżdża dopiero za 12 godzin. Odprawa jest możliwa na godzinę przed odjazdem. 

- Czyli nie ma żadnej przechowalni w okolicy? 


Facet podrapał się po głowie, kazał chwilę poczekać i wkrótce wrócił z wiadomością, że mogę zostawić plecak u nich w kanciapie. Podziękowałem pięknie i już miałem mu wręczyć mój bagaż, gdy coś mnie tknęło i postanowiłem sprawdzić, czy na pewno mam te klucze od hotelowego pokoju w małym plecaku. No nie ma! Ale by było - misterny plan, żeby oddać te nieszczęsne klucze, a zostałyby w głównym bagażu. Przeczesuję główny bagaż i... też ich nie ma. Przepadły jak kamień w wodę. Jeszcze raz sprawdzam mały plecak - nic. No cholera jasna, przecież wczoraj miałem je w ręce! Pracownik przewoźnika autokarowego patrzył na mnie z powoli rosnącą irytacja - chciał mi wyswiadczyć przysługę na moją wyraźną prośbę, a ja tu robię wielkie przepakowanie. W końcu dałem za wygraną i oddałem ten plecak do przechowania. Raz jeszcze podziękowałem i skwaszony pomaszerowałem jakieś półtorej kilometra w stronę przystanku autobusowego, skąd miałem dotrzeć do centrum. 


Okolice Plaza Norte, czyli rzeczonego centrum handlowego, nie wyglądały zbyt przyjaźnie. Dwupasmowa, hałaśliwa arteria wzdłuż której nie prowadziły chodniki, ale i tak na poboczach kręciło się trochę ludzi, którym moja wrodzona ostrożność kazała się bacznie przyglądać. To był taki rejon, w który turyści się nie zapędzali, bo tu prawie nic nie było. Nawet za dnia szło mi się tamtędy z duszą na ramieniu. 


W końcu dotarłem na przystanek i pojechałem w stronę dwóch najbardziej turystycznych i bezpiecznych dzielnic Limy leżących nieopodal siebie - Miraflores oraz Barranco. Jako, że tą pierwszą poznałem już podczas poprzedniego pobytu w mieście, tym razem wysiadłem o kilka przystanków dalej, by zwiedzić drugą. Tak jak według kilku osób, których relacje przeczytałem w internecie, Barranco jest znacznie bardziej urokliwe od Miraflores, tak po półtorej godzinie chodzenia tam nie miałem pojęcia, o co mogło im chodzić. Poza jednym ładnym muralem nie zauważyłem niczego godnego uwagi. Może skręcałem w złe uliczki, nie wiem. 


Z tego wszystkiego postanowiłem po prostu przejść się wzdłuż wybrzeża do Miraflores - tamta trasa była dość przyjemna widokowo, więc postanowiłem ją powtórzyć i zjeść coś na znanym mi terenie. Chcąc nie chcąc, przechodziłem obok hostelu, w którym nocowałem wcześniej. Raz jeszcze sprawdziłem plecak i kieszenie - że też zgubiłem gdzieś te pieprzone klucze!


Dzień chylił się ku końcowi, więc po posiłku postanowiłem przemieścić się w stronę Plaza Norte i tam czekać na odjazd mojego autokaru. Rozmyślałem, czy nie wziąć Ubera, bo to jednak bezpieczniej w takiej dzielnicy po zmroku, ale żądna przygód część mnie powiedziała - pojadę autobusem i podejdę ten ostatni, niezbyt atrakcyjny odcinek pieszo - przynajmniej będą jakieś emocje. No i faktycznie, do teraz dobrze pamiętam spacer wzdłuż tej drogi, gdy ściskając w ręce kij od Gopro w celach samoobrony, szedłem w stronę centrum handlowego, zadając sobie pytanie raz po raz, czy dziwny facet naprzeciwko to jakiś zbój, czy zwykły przechodzień i czemu do licha nie wziąłem Ubera. 


W końcu dotarłem do centrum handlowego, gdzie kupiłem jakieś przekąski na drogę oraz butelkę wina na dobry sen. Niby fotele w autokarze były ultra wygodne, bardzo szerokie i rozkładające się prawie na płasko, ale ogólnie ciężko mi się śpi w podróży, więc wolałem mieć wspomaganie na wszelki wypadek. Czekając na odjazd autokaru zauważyłem, że pasażerowie innego rejsu przechodzą kontrolę bezpieczeństwa i ich podręczne bagaże są sprawdzane. Okazało się, że panował zakaz przewożenia alkoholu w kabinie. Nie chciałem rozstawać się z moją butelczyną, więc ukryłem ją wewnątrz cienkiego śpiwora, który miałem ze sobą. Gdy przyszła pora na kontrolę mojego bagażu, pracownik przewoźnika pomacał go tylko ze wszystkich stron i nie napotykając na nic twardego kiwnął głową i wpuścił mnie do środka. Rozkokosiłem się na moim szerokim miejscu, zaciągnąłem zasłonkę oddzielajacą mnie od korytarza, opuściłem oparcie fotela prawie na płasko i przymknąłem oczy. Pomyślałem, że może zamiast raczyć się winem, po prostu włączę sobie muzykę do snu. Chwyciłem plecak i sięgnąłem do kieszeni, w której trzymałem słuchawki, a tam... pierdolone hostelowe klucze! Przez cały dzień miałem je przy sobie!


Chwilę później otwierałem butelkę wina. Stwierdziłem, że jednak na trzeźwo tego nie zniosę.


#polacorojo #podroze #peru

2dd39a43-887d-46cd-aa42-3a447f53c903
d769ecc4-89ff-453e-ae75-50674762f798
c81573d7-dbb2-4c35-82b3-178c08c81c4b
c99f4b7b-12e1-42cb-ab35-bc591e425dea
91d94dc6-ae3c-4679-9754-11f543febb83
sireplama

Fajny opis i przygoda. Zaobserwowałem...


ale


...nie chce stać się hejtowym poliwodą jednak WZIĄĆ nie wziąść. Jakby można było wziąść to można było by też braść. ( ͡~ ͜ʖ ͡°)

Zaloguj się aby komentować

Już za kilka dni taki kurvinox do znalezienia gdzieś w Kotlinie Kłodzkiej ( ͡° ͜ʖ ͡°)


#gory #zielczanwgorach #kamyczki

a6e791cd-e994-4ad0-8b11-e2314c664d23
twombolt

@Zielczan chociaż powiedz na jakim szlaku zostawiasz takie arcydzieło!

Kaczan34

@Zielczan polakieruj co by farba nie zeszła.

GazelkaFarelka

@Zielczan exegi monumentum

Zaloguj się aby komentować

Po krótkim pobycie w Buenos Aires miałem jeszcze krótszy epizod w El Calafate. Bo jak mówili mi wszyscy dookoła - o El Calafate zahaczasz, żeby zobaczyć lodowiec Perito Moreno i jedziesz dalej. Z tego względu tuż po wylądowaniu udałem się do hostelu, podpytałem o opcję dostania się pod lodowiec następnego dnia (pośredniczyli w sprzedaży wycieczek, a jakże) i po zarezerwowaniu opcji na wypasie (z wejściem na sam lodowiec) rozmyślałem co uczynić z resztą dopiero co rozpoczętego dnia.


Niezawodna aplikacja Maps.me podpowiedziała, że mogę wdrapać się na okoliczne wzgórze i pogapić na okolicę z wysokości. Mimo braku sygnałów, że jest choćby odrobinę popularny kierunek dla innych turystów, obrałem owe wzgórze za swój cel. 


Droga nie była specjalnie długa ani wymagająca. Tzn. chyba jakieś 2h w jedną stronę, ale teraz już dobrze nie pamiętam. Poziom trudności postanowiłem sobie podnieść poprzez stwierdzenie "hmmm, ta ściana wygląda na przyjemną do zaangażowania wszystkich 4 kończyn". No cóż, czy to młodzieńcza fantazja (raczej nie, bo to już ten etap, że śmierdzę moczem i starymi ludźmi), czy brawura pijaka (chyba też nie, bo piwko otworzyłem dopiero na później), czy może absolutny brak dbałości o to, czy coś mi się stanie, sprawiły że wcieliłem ten plan w życie. No i nieomal musiałem zmieniać po wszystkim gacie, bo będąc jakieś 4 metry nad ziemią wielki kawał skały, który chwyciłem i wsparłem na nim cały ciężar ciała, zaczął się nagle wysuwać ze ściany i prawie runąłem na plecy pociągając za sobą ten, na oko, 20+kg głaz mając go tuż przy pysku. Szczęśliwie szybka reakcja i chwycenie innego fragmentu ściany powstrzymały ten proces i tak oto piszę te słowa. Tak więc można znać technikę wspinania itd. ale robienie tego w dziewczym terenie, nawet pozornie bardzo łatwym, może być strasznie debilnym pomysłem. 


Gdy w końcu dotarłem na górę, pomyślałem, że fajnie będzie sobie pić piwko i gapić się na Lago Argentino, zostając na szczycie tak długo, jak tylko zechcę. Ostatecznie nawet nie otworzyłem piwka, bo wiał silny i zimny wiatr, tak więc dość szybko rozpocząłem zejście w stronę miasteczka, po drodze robiąc postój na konsumpcję. 


W mieście stwierdziłem jeszcze, że przetestuję alternatywny sposób zaopatrzenia się w gotówkę, czyli transfery pieniężne Western Union. Co prawda zabrałem ze sobą 800 EUR i 200 USD, ale wiedziałem, że w miesiąc, który miałem spędzić w Argentynie, wydam więcej (wliczając loty, noclegi, płatne wycieczki itd.), więc potrzebowałem dodatkowego sposobu uzyskania magicznego Blue Dollar Rate i oszczędzania blisko 50% na wydatkach. 


Okazało się, że Western Union, w przeciwieństwie do banków, stosował czarnorynkowy kurs wymiany dolara czy euro na peso argentyńskie. Dzięki temu za każde EUR, czy USD dostawało się prawie 2 razy więcej kasy niż wypłacając z bankomatu czy płacąc kartą. O różnicy w kursach pisałem szerzej w poprzednim wpisie. 


Jak wyglądało w praktyce uzyskanie taniego peso dzięki Western Union? Wystarczyło ściągnąć aplikację i zlecić transfer pieniężny z własnej karty debetowej/kredytowej na okaziciela paszportu o podanym numerze. W praktyce każdy podawał swój numer paszportu, więc zlecało się transfer samemu sobie i odbierało gotówkę w dowolnym punkcie Western Union (te były dość popularne w większych miastach i miasteczkach, a El Calafate za takie uchodziło). Minusy? Poza drobną prowizją (co ciekawe, właściciele kart wydanych przez kraje zachodnie mieli wyraźnie wyższą prowizję niż ja) - czas spędzony w kolejce i brak pewności, czy dany punkt ma jeszcze gotówkę. Serio - czytałem z relacji innych osób, że potrafili spędzić 2h w długiej kolejce chętnych na wymianę, a na koniec obejść się smakiem, bo dany punkt już nie miał peso argentyńskich.


Mi akurat udało się zaskakująco łatwo - byłem 5 minut przed zamknięciem punktu, odebrałem zlecony sobie transfer niezbyt wielkiej gotówki (na próbę) i wróciłem do hostelu. Śmieszna rzecz - w hostelu gadam z przypadkowymi ludźmi, którzy narzekali, że byli w tym samym punkcie 10 minut przed zamknięciem (a więc 5 wcześniej niż ja) i odeszli z kwitkiem, bo punkt nie miał już gotówki. Jak to możliwe? Nie wiem.


Wieczór spędziłem na podziwianiu zachodu słońca z okien hostelu (był genialnie położony i miał wielkie okna) oraz głaskaniu licznych piesków korzystających z gościnności tego miejsca. Gdyby ktoś szukał świetnego hostelu w El Calafate, z głębi serca polecam America del Sur Calafate Hostel. Można było zamówić coś do żarcia, dostać piwko, pogłaskać pieski, pogapić się na jezioro - czego chcieć więcej? No i jeszcze ta bliskość jednego z naturalnych cudów świata, czyli lodowca Perito Moreno. Ale o nim w kolejnym wpisie gdzieś za tydzień


#polacorojo #podroze #argentyna #patagonia

96073ec3-22c3-4034-879d-5455e48a10d2
15ecbc0e-4a5c-4fa6-9cfb-0d1e92261039
cd8f15cc-07fb-470e-a394-b50495d197cc
cb899981-ebaf-40e5-ad33-f977aba4f3ca
michalnaszlaku

Ale bym sobie tam pojechał

Zaloguj się aby komentować

Po totalnym fiasku poprzedniej wycieczki do Pierdas Ruchas, czy tam Piedras Rojas, z kolejną wiązałem zerowe oczekiwania co do atrakcji czy widoków, żeby się nie rozczarować. No i przede wszystkim skorzystałem z usług innej agencji. No i znów - czemu agencja, a nie na własną rękę? Po prostu samochodów na wynajem był totalny brak, a łapanie stopa na pustyni jest jakieś takie nie wiem.


Pisałem, że nie miałem żadnych oczekiwań - ok, poprawka - miałem oczekiwania, że zobaczę ten cały porzucony autobus na środku pustyni, bo wyglądał dość klimatycznie. Choć tak jak się można spodziewać, gromadzą się wokół niego niewielkie tłumy, stąd o fajną fotę na Instagrama ciężko (wiem wiem, znowu cringe i atencja, ale tak się niektórzy ludzie zachowują poza hejto czy portalem na W, w tym ja - można mnie już z błotem mieszać i stygmatyzować).


Jaka jest historia tego autobusu? Jak do tego doszło? Nie wiem. Ale dość już cytowania Zenka Martyniuka. Faktycznie niezbyt pamiętam historię opowiedzianą przez przewodnika po hiszpańsku, bo jak już niejednokrotnie wspominałem - przeciętny lokalny pies rozumiał więcej słów niż ja. Jedyne co wiem, to nie była to historia jak w filmie Into the wild (choć wizualnie można mieć z nim skojarzenia i czasem się wykorzystuje to podobieństwo w ulotkach reklamujących wycieczki w to miejsce). Niektóre źródła podają, że był to bus wożący ludzi do wyrobisk soli, inna, że busem podróżowało jakieś tam małżeństwo podróżników i po prostu im się on rozkraczył nie do naprawy na środku pustyni (ale bez żadnego tragicznego zakończenia). Mogłem się pokusić o stworzenie jakiejś niesamowitej i absurdalnej pasty i na koniec napisać "tak naprawdę wszystko to zmyśliłem, bo nie wiem jak było naprawdę", ale mi się nie chce


Właściwie nie wiem, czy pamiętam cokolwiek znaczącego z tej wyprawy. Miało być podjechanie pod busa - było. Miało być łażenie wśród dziwnych formacji skalnych bogatych w sól - było. Miało być łażenie po piaszczystej wydmie - było. Na koniec mieliśmy oglądać zachód słońca w ładnym miejscu i to też w sumie było, ale zrobione po łebkach. Co mam na myśli? Otóż zachód słońca to jedno (żółta kulka chowa się za horyzontem), a feria barw na nieboskłonie to drugie. Drugie występowało na pustyni Atacama co najmniej 20 minut po pierwszym - wówczas kolor nieba robił się najpierw intensywnie pomarańczowy, a potem przechodził w mieszaninę różu, fioletu i żółci. To był naprawdę wspaniały spektakl, no ale... tego akurat podczas wycieczki nie było, bo 5 minut po zachodzie spakowali nas do autokaru i wwieźli do miasteczka, co zajęło drugie pięć minut, bo znów trochę poszli na łatwiznę i wybrali pierwsze lepsze wzgórze poza miastem.


Co więcej, z miejscówki, którą wybrali na zachód słońca widziałem jak na dłoni Altos de Quitor - miejsce, na które sam chciałem się wczłapać pieszo kolejnego dnia na zachód słońca właśnie i tam, niepopędzany przez nikogo, siedzieć ile dusza zapragnie i to najpewniej w samotności, bo nie prowadziła tamtędy żadna samochodowa droga. Ale o tym w kolejnym wpisie, ostatnim już z Atacamy i najpewniej przedostatnim z całego Chile.


#polacorojo #podroze #atacama #chile

6ce8c3ee-b1b0-4ee5-a3c8-2a70f648ae6f
ed1088fd-3021-4b4c-8cf2-50a635a0971d
36f776bd-9e1f-4e02-8707-7fa711b846b9
498744ae-08a8-455c-b69f-79d6b843fa2c
11eeb221-6109-42c2-8f39-0b62204726f3
Esubane

@pastowany_tapir niektórzy znają język polski XDDD

Sniffer

@Esubane z tego samego skisłem

vredo

Jako bezsensowną i nikomu nie potrzebną ciekawostkę dodam, że założycielem Pierdas Ruchas był Pedro Jebieraz Alerano. Polski szlachcic czyli Pietrek herbu Okurwajużponiedziałek.

Zaloguj się aby komentować

W sobotę wstałem o 5 rano, więc idealna pora na wyjazd w góry Nie licząc pobliskiej Ślęży, to dawno nigdzie nie byłem. Padło na Karkonosze, o 6 rano ruszyłem z Wrocławia.


Miałem drobną przygodę z gołoledzią, na tyle niewielką, że koniec końców nic się nie stało, ale na tyle ciekawą, że w myślach kupiłem nowy samochód xD


Po drodze sporo gałęzi na jezdni, łamią się od obciążenia lodem i śniegiem. Trzeba uważać!


Na szczyty nie było sensu wchodzić, bo widoczność zerowa. Także zrobiłem tylko rundkę 10km i wróciłem. Może w ten weekend też się gdzieś wybiorę, chociaż niestety trochę się przeziębiłem, nie wiem jeszcze czy coś się z tego rozwinie. W niedziele planowałem dłuższą wycieczkę rowerową, którą z powodu kiepskiego samopoczucia odpuściłem.


#gory #kpn #trekking #karkonosze

eb87dc72-e538-492a-887a-17fa14f5ac0d
e33be023-71bc-4ce2-b987-e13b3d4c0f99
dae93a10-1c83-4fbf-bca1-08005397b59a
d88ad406-cba1-4cac-ab2f-bdd3d45d248d
774a55a2-69f7-4877-854d-aea3201cdfdd
Odczuwam_Dysonans

@LoneRider ale klimacik, kozacko

Sniffer

@LoneRider Pięknie! Od jakiej wysokości jest warun zimowy? Już w Karpaczu/Wangu, czy trzeba podejść wyżej?

LoneRider

@Sniffer już w Karpaczu

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Pułtusk to miasto słynące z najdłuższego brukowanego rynku w Europie. Oprócz tego znajduje się tam zamek, piękna kolegiata i wiele innych ciekawych miejsc i zabytków.


Zapraszam na bloga


Co zobaczyć w Pułtusku?


  • Najdłuższy brukowany rynek w Europie i otaczającą go zabudowę

  • Ratusz z gotycko-renesansową wieżą, w której mieści się muzeum.

  • Zamek Biskupi, w którym obecnie mieści się hotel

  • Bazylikę kolegiacką Zwiastowania NMP z XV wieku

  • Basztę będącą pozostałością murów obronnych

  • Kościół NMP z przełomu XV i XVI wieku, w którym obecnie mieści się archiwum


W samym Pułtusku dwukrotnie gościł Napoleon, a miasto zostało upamiętnione na paryskim Łuku Triumfalnym.


-------------------------------------------

Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi znaleziskami to zapraszam do śledzenia hashtagu #antekpodrozuje

Jeśli chcesz, żebym Cię wołał w przyszłości, to zostaw piorun pod odpowiednim komentarzem poniżej 


#antekpodrozuje #polska #mazowieckie #piultusk #podroze #podrozujzhejto #wakacje #turystyka #atrakcjeturystyczne #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #architektura #zainteresowania

5a22536c-67b0-48bf-bbad-1f8a04d520bc
2eccd699-1781-47d2-b329-38466aed3d8d
ee715220-cf05-4a69-95a9-ee8944aa1771
dc4b9c31-7088-486c-9485-c3f1b56c2962
9589d3ab-494b-4f89-a52a-5264c66a58e2

Zaloguj się aby komentować

Kupiłem sobie smart gniazdko i podłączyłem do niego girlandę, odpala się automatycznie o zachodzie słońca i gaśnie o 21. Mieszkam w środku niczego więc zimą game changer, przytulnie i cieplutko za oknem :)


#ogrod #taras #oswietlenie

d17bc8cf-5cad-4d9f-b1ab-94bb536ce260
radidadi userbar

Zaloguj się aby komentować

Jest tylko jedna droga do szczęścia – przestać martwić się rzeczami, na które nie mamy wpływu. Nie usiłuj naginać biegu wydarzeń do swojej woli, ale naginaj wolę do biegu wydarzeń, a życie upłynie ci w pomyślności.


Epiktet, Diatryby

#stoicyzm

f8052288-35f4-4628-89f5-13371ec8c631
Kahzad

@splash545 trochę bez sensu, skoro mamy wpływ na wszystko ;>

Olmec

Moje credo (nie wiem z kogo to cytat, był wielokrotnie parafrazowany):


Boże, daj mi siłę, bym pogodził się z tym, czego nie mogę zmienić, wolę, bym zmienił to, co zmienić mogę i mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.

Enzo

Ogólnie dobre motto do mniej istotnych spraw. Są takie chwile w życiu że niemożliwym jest się nie przejmować.

Zaloguj się aby komentować

Zbiorowość ludzka nie wysuwa żądań po to, by jednostka mogła im sprostać, tylko po to, by tę jednostkę postawić pod pręgierzem niemożliwych do spełnienia oczekiwań.(...) Tu chodzi tylko o pretekst do nieustannej krytyki.(...)

Im więcej wysiłku, czasu i poświęcenia zainwestujemy w próby schlebienia ludzkim oczekiwaniom, tym bardziej one wzrosną.(...) Wyjście jest jedno: trzeba nauczyć się te oczekiwania ignorować.


Piotr Stankiewicz, Sztuka życia według stoików

#stoicyzm

90c8e2c9-6edb-4e6e-9637-244a6d668194
RogerThat

dzisiejszy rekord jutrzejszym standardem

Zaloguj się aby komentować

cześć

Chciałbym pokazać Wam jesienne Roztocze, które jest bardzo ciekawą i malowniczą krainą. Zobaczyć tam można wiele pięknych miejsc, a na mnie największe wrażenie zrobiły słynne Szumy nad Tanwią.


Zapraszam do artykułu


W artykule można przeczytać m.in. o:


  • Stawach Echo

  • Górze Bukowej

  • Rezerwacie Szumy

  • Szumach nad Tanwią

  • wieżach widokowych


#antekpodrozuje #roztocze #podroze #podrozujzhejto #turystyka #polska #ciekawostki #zainteresowania


-------------------------------------------

Jeśli chcesz być na bieżąco z moimi znaleziskami to zapraszam do śledzenia hashtagu #antekpodrozuje

Jeśli chcesz, żebym Cię wołał w przyszłości, to zostaw piorun pod odpowiednim komentarzem poniżej 

234e5e7e-6180-4296-99d8-f3078a0600f0
713c4af3-704c-497b-8e49-8c1a338cc922
0238afb5-ce1a-4568-9422-50f56a59924e
c16f119a-6dee-4e5e-b082-9c7a1325f7e1
9f3767e7-e766-42fa-abe1-f78bdb5aec37
dolchus

Roztocza są w pytę ( ͡° ͜ʖ ͡°)

8b6842d4-0134-4692-892b-c443c994b314
wozny87

dziękuję za twoja pracę! Piorun się należy jak Polsce KPO.

Zaloguj się aby komentować

Jedną z bardziej abstrakcyjnych rzeczy w moim życiu, jest fakt że należę do Włoskiego Klubu Alpinistów (CAI - CLub Alpino Italiano) xD


Niby nic wielkiego, w rzeczywistości równie łatwo zostać członkiem PTTK, no ale alpy brzmią dużo bardziej kozacko.


Żeby dostać legitymacje CAI trzeba wybulić roczną składkę około 60 EUR (każdy kolejny rok to już 50 EUR). Ale w zamian masz zniżki w wielu schroniskach, dodatkowe ubezpiecznie w górach, co kwartał dostajesz gazetkę, no i masz stylową legitymacje. Pewnie jest jeszcze masa innych rzeczy, których jeszcze nie ogarniam bo nie znam na tyle Włoskiego xD


#podroze #chwalesie #emigracja

2e706dac-43ae-4ae9-8117-da84c8fda931
RogerThat

@Ziemniak włosi to włosi, nawet legitka stylowa

Ziemniak

@Ramirezvaca musiałem przeczytać czym jest to Alpenverein. Ekstra sprawa, widzę że jest nawet solidna strona w języku polskim. Z CAI można tylko pomarzyć o czymkolwiek w języku innym niż włoski.

Samo członkostwo w CAI niestety jest chyba wyłącznie dla rezydentów włoch (przy rejestracji trzeba okazać kartę rezydenta i włoski adres zamieszkania), ale widziałem że oferują ubezpieczenia też dla niezrzeszonych.

gregor4021

@Ziemniak a jak się opłaca w rodzinie! Za 3 osoby place za niezłe ubezpieczenie 500zl na rok. Mam w tym bardzo dobre koszty ratownictwa i wystraczajace na UE KL.

Zaloguj się aby komentować

Frus

@deepth0ught zazwyczaj wrzucam więcej szynki, tak że jest cała patelnia wyściełana, stąd kwestia przypalenia bo mała ilość białka po prostu wyszła poza obszar.

Robiłem to na szybko więc się tak nie przykładałem.

@budyniek Przykrycie faktycznie pomaga, jednak w moim przypadku zdecydowanie częściej żółtko robiło się zbyt twarde. Dlatego częściej wolę robić to bez pokrywki i lepiej rozegrać szynkowe puzzle

Inaczej jest jeżeli najpierw dasz szynce podłapać temperaturę i ją obrócisz. Wtedy jajko szybciej się ścina i co lepsze, pozostaje na swoim miejscu.

Podsumowując: efekt zależy od tego ile zechcę poświęcić czasu na zrobienie tego posiłku.

Dzisiaj chodziło o wrzucenie na patelkę, dwa podejścia kontrolne i po prostu zjeść.

Atarax

@Frus uwielbiam płynne żółto, niestety moje kichy są innego zdania

Frus

Jezusie jakie jaja, ile pierunów xD

może ja po prostu się za gotowanie wezmę ^^

Zaloguj się aby komentować

Dziś wyjątkowa pogoda w Japonii, cały kraj na minusowej temperaturze. Padał śnieg na Okinawie.


Takiej pogody nie było od dziesięcioleci. Do tego duże opady śniegu i mamy niezły kataklizm.


Na Hokkaido było -30*C, w Tokio -4*C.


W TV pokazują jak w korkach stoją ciężarówki i samochody, jeden pociąg utknął na 9 godzin w zaspach.


Ponad 200 lotów odwołanych.


Dodatkowo TEPCO zapowiedziało podniesienie cen za energię nawet o 45%.


Już w wielu prefekturach podniesiono ceny i niektórzy z normalnych 20.000 jenów wskoczyli na 85.000 jenów.


Takich podwyżek nie było od 30 lat. A to dopiero początek rosnących cen.


Mnie zawsze rozwala, bo w TV jak co roku - zima zaskoczyła Japończyków. Pytani na ulicy, mówią że nie spodziewali się zimna. Oczywiście bez czapek, w rozpiętych kurtkach letnich, bez rękawiczek jedynie wielki szal pod brodą.


Czasami zastanawiam się, gdzie się podział zdrowy rozsądek?


Ale to może być kilka przyczyn. W praktyce większa część roku jest gorąca niż zimna, i wiele osób ze względu na małe mieszkania nie ma po prostu zimowych ubrań. Oczywiście mają ciepłe kurtki ale nie wszyscy. Dodatkowo jest takie przekonanie, że zimno uszlachetnia i cierpienie z powodu zimna jest czymś szlachetnym, wybitnym oraz jak najbardziej akceptowalnym. Dodatkowo prawie wszystkie domy nie są porządnie izolowane, styropian w ścianach? Ta technologia jeszcze nie dotarła.


A szczególnie w Tokio, kilka centymetrów śniegu pokazywane jest jak kataklizm. 1-2 cm śniegu paraliżuje transport, koleje profilaktycznie zatrzymują pociągi, kierowcy zakładają łańcuchy na koła - ale nawet jeszcze śnieg nie spadł albo te 1-2 cm już stopniało.


Od znajomych wiem, że mają niezły ubaw z Tokijczyków wszyscy mieszkańcy północnej Japonii, gdzie spada 2-3 metry śniegu na dobę.


Na zdjęciu w ubraniach roboczych panowie z agencji metrologicznej pokazują gdzie będzie śnieg padać.


#japonia #wiadomoscizjaponii

073a3656-beca-4dd0-9a6a-79a713cbb216
Deun

@InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz bardzo ładny nick

Deun

@InstytutKonserwacjiMaryliRodowicz nie zmieniaj w środek d⁎⁎y k⁎⁎as wchodzi idealnie

Zaloguj się aby komentować

Zaloguj się aby komentować

Nareszcie, po ponad 2 latach, udało nam się z żoną wyrwać solo w góry Jest bajecznie


#piechurnatrasie


#gory #wycieczka #gorce

5b2d4897-a881-47ef-bbff-c129c5ea606a

Zaloguj się aby komentować